

Dąbrowscy strażacy dostaną nowy podnośnik
wczoraj
Dąbrowscy strażacy wreszcie będą mieli nowoczesną drabinę, z której będzie można prowadzić akcje ratownicze w wysokich budynkach. Wczoraj podpisano umowę. Za auto z 37-metrową drabiną za prawie 2 miliony złotych połowę zapłaci miasto.
950 tysięcy dołoży Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach. Podczas ubiegłorocznego, bardzo groźnego pożaru 11-piętrowego bloku przy ul. Łukasińskiego właśnie takiego samochodu najbardziej brakowało strażakom.
- Zawsze było za mało pieniędzy, bo inne wydatki wydawały się pilniejsze. Przełom przyszedł właśnie po pożarze przy Łukasińskiego - opowiada Tomasz Kościow, komendant dąbrowskiej PSP.
Pożar wybuchł 1 lutego 2008 roku i był jedną z najtrudniejszych akcji gaśniczych ostatnich lat. Zginęła wówczas jedna osoba, trzy zostały ranne, a ponad pięćset trzeba było ewakuować. W płonącym mieszkaniu, na najwyższym, jedenastym piętrze budynku, dochodziło do eksplozji, bo jego właściciel konstruował fajerwerki. Dąbrowscy strażacy, nie byli w stanie poradzić sobie z płomieniami. Musieli prosić o pomoc kolegów z sąsiednich miast.
- Wóz z podnośnikiem, którym obecnie dysponujemy, potrzebuje szerokiej drogi, żeby dojechać pod osiedlowe bloki, a Mydlice należą właśnie do tych osiedli, gdzie jest bardzo ciasno. Popołudniami, czy wieczorami, kiedy wszyscy wrócą do domów, nie ma szans, żeby naszym pojazdem wjechać w zastawione parkującymi samochodami uliczki. Nasze auto potrzebuje zbyt dużo miejsca do rozstawienia drabiny. Wiedzieliśmy o tym, kiedy przyszła informacja o pożarze na ul. Łukasińskiego, więc od razu prosiliśmy sąsiadów o wsparcie - wspomina Tomasz Kościow.
Wóz z drabiną, pozostający na stanie dąbrowskiej PSP ma już 23 lata, bo został wyprodukowany w 1986 roku. Jest zupełnie nieprzystosowany do warunków na dużych osiedlach. Jest zbyt duży i mało zwrotny. Na osiedlowych uliczkach okazuje się zupełnie nieprzydatny, bo do pożaru po prostu nie dojedzie.
Tymczasem miasto musi mieć sprzęt ratowniczy, który sprawdzi się w takich właśnie blokowiskach. Tym bardziej, że w mieście jest około stu budynków, w których podczas ewentualnych akcji gaśniczych trzeba byłoby użyć wozu ratowniczo-gaśniczego z wysięgnikiem.
Te argumenty, poparte ubiegłorocznym tragicznym przykładem pożaru w wieżowcu wpłynęły na decyzję dąbrowskich władz.
- Teraz, kiedy wreszcie udało się znaleźć potrzebne pieniądze, ogłoszony zostanie przetarg na wykonanie takiego wozu dla dąbrowskich strażaków - wyjaśnia Lucyna Stępniewska z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Górniczej.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z założonymi planami, to w połowie tego roku strażacy powinni mieć już nowy wóz z długą drabiną.
Trzeba znaleźć sponsora
W 2008 r. trzem jednostkom udało się kupić podnośniki dzięki dotacji.
Skorzystali z niej strażacy z Częstochowy, Pszczyny i Bytomia. O swoją szansę walczy Chorzów. Sprzęt jest bardzo potrzebny, bo podnośnik jest wysyłany do każdego pożaru, który wybucha powyżej drugiego piętra.
Jak mówi Jarosław Wojtasik z Komendy Wojewódzkiej PSP w Katowicach, pomóc można tylko tym jednostkom, które są w stanie znaleźć sponsora, który pokryje połowę kosztów zakupu.
Grażyna Krawczyk