Pomoc - Szukaj - Użytkownicy - Kalendarz
Pełna wersja: Bezpieczeństwo & Ratownictwo w DG
Forum Mieszkańców Dąbrowy Górniczej > Dąbrowa Górnicza > Nasze Miasto
Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80
pozdrawiam
W tym roku zostanie przeprowadzony remont komisariatu w Strzemieszycach. Co do budynku po szpitalu psychiatrycznym w centrum to nie widać jakiegokolwiek zainteresowania.
pozdrawiam
Śląska policja ogłosiła wynik przetargu na nowe samochody. Wygrał opel combo, astra II i III. Czyli mamy powrót do opla po romansie z citroenem i skoda. Ciekawe czy coś trafi do DG.
:)
QUOTE


Stacja Pogotowia Ratunkowego od lat czeka na przenosiny
06.10.2006

Wypadek w Błędowie, do jakiego doszło kilkanaście dni temu, odnowił dyskusję nad niefortunną lokalizacją stacji Pogotowia Ratunkowego. Podczas wypadku ekipa karetki dotarła na miejsce w wyznaczonym czasie 15 minut i zabrała nieprzytomnego kierowcę z rozbitego samochodu do szpitala, ale to jednak nie uspokoiło mieszkańców.

Wszędzie daleko

W najgorszej sytuacji są dąbrowianie z tak zwanych zielonych dzielnic, czyli Okradzionowa, Błędowa, Kuźniczki, Trzebiesławic, ale także ze Strzemieszyc czy Ząbkowic. Wszystko przez to, że od kilku lat siedziba trzech zespołów wyjazdowych mieści się na samym końcu miasta, w budynku NZOZ-u przy ul. Ludowej. Znacznie bliżej stąd do Będzina, niż do odległych zakątków Dąbrowy Górniczej, nie mówiąc już o części Sławkowa, która także obsługiwana jest przez dąbrowskie Pogotowie Ratunkowe.

Wcześniej stacja pogotowia mieściła się w pobliżu Parku Hallera, blisko centrum, skąd dojazd do wypadków i w nagłych potrzebach odbywał się w ekspresowym tempie. Kiedy w parku powstał aquapark, stację wysiedlono na skraj osiedla pod Będzinem. Dziś mieszkańcy z dzielnic odleglejszych od centrum dopominają się więc o dodatkową karetkę, która dyżurowałaby np. przy byłej Hucie Katowice albo w Ząbkowicach.

- Z analizy zdarzeń wynika, że 80 procent wezwań mamy z osiedli i blokowisk i tam 8 minut na dojazd wystarcza. Karetki zdążają też w ciągu przepisowych piętnastu minut dojechać do Ząbkowic, więc nie ma potrzeby tworzenia dodatkowych punktów dla karetek- wyjaśnia Artur Borowicz, dyrektor dąbrowskiego szpitala.

Tymczasowość trwa

Dla ratowników medycznych najlepszym wyjściem byłaby po prostu zmiana lokalizacji.

- Obecna siedziba stacji miała być przejściowa, a jesteśmy tu już sześć lat. Wszędzie jest daleko, a najdalej na ul. Żołnierską w Błędowie i do Sławkowa. Dojeżdżamy tam w 20 minut, ale zimą ten czas się wydłuża. Zgłaszaliśmy potrzebę innej lokalizacji, ale bez efektu. Moglibyśmy się przenieść w okolice nowego magistratu, byłego szpitala dziecięcego, a najlepiej byłoby na Podlesiu, gdzie mieści się straż pożarna, a ma tam powstać Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Stamtąd jest dobry dojazd do śródmieścia, a w pobliżu mają też wyjazd na autostradę - podkreśla Mariusz Pacałowski, kierownik stacji dąbrowskiego Pogotowia Ratunkowego.

Nie było pieniędzy

Rzeczywiście istniały plany rozbudowy siedziby dąbrowskich strażaków, ale ostatecznie okazało się, że gmina nie może inwestować w tego typu obiekty własnych funduszy.

- Gdyby powstało u nas Centrum Powiadamiania Ratunkowego, to z pewnością mogłoby znaleźć się tutaj także Pogotowie Ratunkowe, dla którego przygotowalibyśmy odpowiednie pomieszczenia. W centrali zabrakło jednak funduszy, bo odnowionych zostało kilka strażnic, a my musieliśmy czekać w kolejce. W budynku wykonaliśmy więc tylko niezbędne remonty i wszystko zostało po staremu. Nie wiadomo, co będzie dalej, bo nowa ustawa o ratownictwie medycznym przewiduje, że CPR-y obejmować będą zasięgiem 250 tysięcy mieszkańców, więc u nas taki mógłby nawet nie powstać. Wszystko jest odwlekane i zmieniane - stwierdza komendant dąbrowskiej PSP, Jerzy Wójcik.

Pytają o potrzeby

W magistracie mówią, że dyrektor SPZOZ Pogotowia Ratunkowego w Sosnowcu (dla którego organem założycielskim jest sejmik województwa śląskiego) nie zwrócił się z żadnym pismem do gminy, w którym sygnalizowałby potrzebę zmiany lokalizacji stacji Pogotowia Ratunkowego w Dąbrowie Górniczej.

- W tej sprawie to Urząd Miejski wystąpił z pisemnym zapytaniem do dyrektora stacji w Sosnowcu. Chodzi o określenie potrzeb pogotowia ratunkowego na terenie naszej gminy. Obecnie w ramach CPR mamy dane dotyczące wyposażenia technicznego obiektu, a dalsze działania zostaną podjęte po wejściu w życie ustawy o ratownictwie medycznym - wyjaśnia Ewa Fudali z Biura Prasowego UM.

Więcej karetek?

Władze miasta zastrzegają się, że nie mogą na razie z gminnych funduszy dofinansować zakupu nowych ambulansów, bo pogotowie podlega bezpośrednio Urzędowi Marszałkowskiemu. Jest jednak szansa, że wkrótce się to zmieni.

- Ustawa o ratownictwie medycznym jest cofnięta do Senatu i jest tam zapis zezwalający samorządom na finansowanie ratownictwa medycznego - informuje dąbrowski poseł Zbigniew Podraza.
Piotr Sobierajski - Dziennik Zachodni



no lokalizacja jest zla. Gdzie wedlug Was byloby najlepiej?
Na Podlesiu nie jest zle ale tez nie idealnie - np. slaby dojazd do Pilsudskiego (tu moze sytuacje uratuje planowana droga laczaca 11Listopada z Pilsudskiego - nie wiem gdzie ma ona powstac - moze od Morcinka?)

CPR musi w DG powstac. Te 250 tys mieszkancow to chyba gorna granica? Przeciez Sosnowiec wtedy musi miec swoj a my powinnismy objac tez Bedzin i Slawkow - w DG najlepsza lokalizacja.
kwintosz
Jak dla mnie to lokalizacja siedziby pogotowia ratunkowego obecnie jest.. niefortunna. W tym wypadku zgadzam się z autorem artykułu iż należy jak najszybciej przenieść ją.

Pomysł z sąsiadowaniem Straży Pożarnej i Pogotowia Ratunkowego i powstanie CPR uważam za trafiony, to chyba najlepsza z możliwych lokalizacji pod tą inwestycję. Ciekaw jestem czy starczy zapału, pieniędzy i że doczekamy się przenosin a także całkowitego przemeblowania dotychczasowych służb..
vacu
QUOTE(:) @ Oct 8 2006, 11:54 AM) *
no lokalizacja jest zla. Gdzie wedlug Was byloby najlepiej?
Na Podlesiu nie jest zle ale tez nie idealnie - np. slaby dojazd do Pilsudskiego (tu moze sytuacje uratuje planowana droga laczaca 11Listopada z Pilsudskiego - nie wiem gdzie ma ona powstac - moze od Morcinka?)

CPR musi w DG powstac. Te 250 tys mieszkancow to chyba gorna granica? Przeciez Sosnowiec wtedy musi miec swoj a my powinnismy objac tez Bedzin i Slawkow - w DG najlepsza lokalizacja.
Jak przeczytałem w DZ, że mieszkańcy części Sławkowa muszą czekać na karetkę z... ul. Ludowej to mi się włos zjeżył na głowie i powiem, że im nie zazdroszczę. Nie wiem gdzie powinno być pogotowie - ta by musiał jakiś fachowiec przeanalizować. A jeśli już mowa o służbach ratowniczych to mam jedno dziwne spostrzeżenie - ostatnio dziwnie często pod moim blokiem przejeżdża straż pożarna na sygnale (okol. WSB) - nie bardzo rozumiem dlaczego, pożarów w niedalekiej okolicy nie zauważyłem a do bardziej oddalonych miejsc byłby chyba jakiś łatwiejszy dojazd niż przez zapchane osiedlowe uliczki (kto jechał ulicą Cieplaka pod WSB np. w weekend ten wie jak tam wtedy wąsko), dziwne to jakieś że taką trasę wybierają...
pozdrawiam
Co do artykułu to 2 lata temu sygnalizowałem ten problem. Szeroko pisałem o tym tam gdzie się dało. Na tym forum też pojawił się ten problem. Nawet proponowałem te same lokalizacje, co DZ. Co za zbieg okoliczności. Moje zdanie na ten temat jest takie, że 3 zespoły powinny być zlokalizowane w szpitalu miejskich a jeden na Hucie Katowice lub Ząbkowicach. Taka lokalizacja powoduje moim zdaniem najmniejsze przebiegi karetek. A pomysł z jedną siedzibą na Podlesiu jest dobry, ale po wybudowaniu łącznika za DK 1 i ul. Katowicką. A Sosnowiec jest w o tyle dobrej sytuacji, że ich CPR jest prawie gotowy. A u nas w mieście moim zdaniem CPR powinien być w CA.
kwintosz
QUOTE
Ćwiczenia na wszelki wypadek

Hala Sportowa „Centrum” w Dąbrowie Górniczej. Poniedziałek 23 października. Piękna pogoda. Świeci słońcem niczym latem. Dla terrorystów każda pogoda jest dobra. I co prawda w Polsce nie podłożono bomby w tego rodzaju obiekcie, to złe nie śpi. Te ćwiczenia ewakuacyjne pozorujące taką rzeczywistość są właśnie po to i dlatego organizowane. To są ćwiczenia na wszelki wypadek.



O 11.00 wchodzą do Hali uczniowie. Razem, z nauczycielami, 1680 osób, z II i V LO oraz z Zespołu Szkół Technicznych. Będą świadkami występów. Imprezę rozpoczyna Ania Cieplak. Ładnie śpiewa. Później przeróżne złote przeboje prezentuje duet z Młodzieżowego Ośrodka Pracy Twórczej: Marta Domagała i Dariusz Podsiadło. Po nich na parkiet wychodzi trójka aikidoków z Sewerynem Magdziakiem (V dan). Pokazują, jak można obronić się przed napastnikiem. Prezentacja przyjęta gromkim aplauzem. Spiker poszukuje Ani Cieplak. Jeszcze raz wystąpi przed młodzieżową publicznością. I wtedy...
– Ze względów technicznych prosimy o opuszczenie sali... – słychać głośno i wyraźnie spokojny komunikat. – ... Proszę o zachowanie spokoju...


***

Ochrona Hali wskazuje wyjścia ewakuacyjne. W dziewięćdziesiąt sekund wszyscy widzowie, łącznie z władzami miasta i Bardzo Ważnymi Osobami, opuszczają zagrożone miejsce.
Wśród VIPów jest Andrzej Bociankowski, komendant dąbrowskiej policji. Już wie, że jeszcze niezidentyfikowany osobnik płci męskiej poinformował o podłożeniu bomby w Hali... W trzy minuty po ogłoszeniu komunikatu o ewakuacji w Hali nie ma już nikogo. Słychać syreny policyjnych samochodów...
Ewakuowani zgrupowani zostali na parkingu przy Aquaparku.
Widzą, jak pod Halę podjeżdżają policyjne auta, wozy bojowe Państwowej Straży Pożarnej, karetki Pogotowia Ratunkowe i auta Straży Miejskiej...
Szef ochrony Hali „Centrum” składa raport policjantowi dowodzącemu akcją. Ważne są szczegóły: ilu ludzi ewakuowano, czy wszyscy są w bezpiecznej strefie, czy są jacyś ranni...
Są ranni. Pięcioro.
Do środka wchodzą ratownicy z PSP. Badają poszkodowanego. Stwierdzają uraz kręgosłupa. Gdyby to było prawdziwe zagrożenie, to trzeba spodziewać się, że nie wszyscy wyjdą z takiej ewakuacji w zdrowiu. W realnych sytuacjach zawsze pojawi się, w mniejszym lub większym stopniu, panika. W takim stanie zdarza się, że nie wszyscy zachowują zimną krew. Popychanki, ucieczka w stylu „byle jak najszybciej”, wystarczy chwila nieuwagi i już można potknąć się i przez to wylądować na chirurgii...
Na dole strażacy kładą poszkodowanego na tzw. deskę ratowniczą. Pacjent jest unieruchomiony. Obrażenia, jakich doznał, nie powinny się pogłębiać...
A nad nimi policjanci z dąbrowskiego „rozpoznania minersko-pirotechnicznego” szukają bomby.
– Zasada jest tak, że do akcji przystępujemy wówczas, gdy na miejscu zdarzenia jest już pogotowie ratunkowe i straż pożarna. Wpierw przeszukujemy miejsca łatwo dostępne... Cały czas jestem w łączności z dowódcą akcji – informuje policjant.

***

Przed Halą akcji przygląda się komendant Bocianowski.
– Gdyby to było prawdziwe zdarzenie, to oprócz tej akcji, akcji która widać gołym okiem, w Komendzie toczy się druga równoległa. Ustalamy z jakiego telefonu dzwoniono z informacją o podłożeniu bomby, lokalizujemy taki telefon. Gdyby ktoś przysłał maila o podłożeniu bomby, to sprawdzamy z jakiego komputera ten mail został wysłany...
Ewakuację rozpoczęto o 11.37.
O 12.18 pirotechnicy znaleźli bombę. Nie podłożono jej w środku Hali, ale na zewnątrz, z tyłu od strony Parku Hallera. Kartonowe pudełko, wielkości takiego po butach, leżało w reklamówce... na wentylatorach.

***

Pirotechnicy przystępują do akcji. Zgodnie z przepisami do nich należy tylko rozpoznanie: czy to jest ładunek wybuchowy, jeśli tak, to jaką może mieć potencjalną moc. Jeśli okaże się, że to prawdziwa bomba a nie atrapa, to do akcji zostanie wezwany patrol minersko-saperski z wojewódzkiej jednostki antyterrorystycznej. On jest od neutralizowania materiałów wybuchowych...
Dąbrowscy policjanci zakładają na enigmatyczną paczkę linkę. Muszą zobaczyć co jest w środku. Tą operację nazywają „odciąganiem”. Linka ma kilkanaście metrów długości. Policjant, który odciąga schował się za betonowym filarem. Jego partner operujący kilkumetrowej długości tyczką (z hakiem na końcu) również znalazł bezpieczne miejsce. W promieniu 150 metrów od akcji nie może być postronnej osoby. To dla bezpieczeństwa...
Koniec ćwiczeń.



Specjaliści oceniają je: ewakuacja była przeprowadzona sprawnie, policja znalazła bombę, nikt nie zginął.
Takie akcje, choć pozorują rzeczywistość, są potrzebne. Lepiej coś wiedzieć niż niczego nie wiedzieć, gdyby zgłoszenie o podłożonej bombie było prawdziwe. I bomba również.
Strzeżonego Pan Bóg strzeże...

Andrzej Bęben
Źródło: www.dabrowa-gornicza.pl


Uważacie że takie akcje są potrzebne? Czy one w ogóle są w jakikolwiek sposób miarodajne?? Jestem ciekaw ile taka akcja służb ratowniczych kosztuje i czy państwo nakazuje dokonywania takowych prób ileś razy w określonym czasie??

Oby służby nie musiały nigdy wyjeżdzać w stanie prawdziwego zagrożenia..

Pozdrawiam..
rafi
Jak najbardziej potrzebne. Na tego typu akcje pieniadze powinny byc zawsze. Poza tym wydaje mi sie, ze nawet prawo nakazuje probne ewakuacje przynajmniej raz na 2 lata.
Ratownicy musza gdzes przecwiczyc rozne rozwiazania. W rozwiazaniach teoretcznych nie da sie wszystkiego przewidziec. Wiadomo - teoria swoje, a praktyka swoje. Poza tym w przypadku takiej akcji latwo wychwycic rozne nieprawidlowosci (np. braki w wyposazeniu, usterki itp.).
:)
QUOTE
Radny Marek Drozynski
„Mam nietypowa sprawe, bo nie mamy na to wpływu jako pan Prezydent i my jako Rada
Miejska na nasze Dabrowskie Pogotowie Ratunkowe. Równo tydzien temu o godzinie 6.55
miał miejsce powazny wypadek na skrzyzowaniu ul. Głównej w Strzemieszycach z
ul.Koksownicza jako pierwszy nadjechałem na miejsce zdarzenia i podjałem wszystkie
czynnosci, które były niezbedne do wykonania, czyli powiadomiłem po kolei wszystkie
słuzby ratownictwa drogowego, Straz Pozarna, Pogotowie Ratunkowe i Policje. Prosze
wyobrazic, ze z tym co spotkałem sie przyjecie dyspozytora pogotowia ratunkowego to byłem
zszokowany. Słyszałem rózne opinie ale nigdy osobiscie nie miałem mozliwosci takiego
kontaktu, natomiast ten kontakt wzbudził mój niepokój i obawe co do kompetencji osób
zatrudnionych własnie na stanowisku dyspozytora w pogotowiu ratunkowym. Wydaje mi sie,
ze ten pierwszy kontakt osoby która jest w tym momencie w jakis sposób podekscytowana i
jest przyjmowana przez dyspozytora powinna czuc to ciepło i chec udzielenia pomocy a nie
arogancje. Przedstawiłem sie imieniem i nazwiskiem i zaznaczyłem, ze wszystkie inne
informacje o sobie podam pózniej ale prosze podac dyspozycje wyjazdu to były cztery osoby
uwiezione w konsekwencji jedna zmarła czy dwie, ale tak to wygladało bardzo tragicznie a
pani komentowała to jeszcze do kogos w sposób wulgarny. Uwazam, ze gdyby to miało
miejsce, zalezało ode mnie to natychmiast bym zwolnił takiego pracownika. Wydaje mi sie
panie Przewodniczacy, przepraszam, ze jestem zdenerwowany, takie zjawisko budzi we mnie
potezne wyzwolenie nerwów. Tacy ludzie nie moga byc zatrudnieni na takich stanowiskach,
tu chodzi o ratowanie zycia ludzkiego. Ta karetka jechała bardzo długo. Chce powiedziec, ze
Panstwowa Straz Pozarna inaczej reagowała, momentalnie, Policja tylko Pogotowie
Ratunkowe, nie wierzyłem w to, w takich słuzbach które maja dbac o nasze zdrowie sa
niestety tacy ludzie, z taka znieczulica i antypatia do wszystkiego co ich otacza. Wydaje mi
sie, ze takie pismo powinno isc z Rady Miejskiej do Marszałka bo on jest organem
załozycielskim, mysle ze pan Dyrektor jest na sali, ma byc przetarg gdzie ma przejac
pogotowie Szpital tak? Ale trzeba zrobic wszystko, zeby to uległo zmianie i postuluje niech
pan wystapi z pismem panie Prezydencie ta pani która była drugiego rano o 6.55 powinna byc
zwolniona”.

Z-ca Prezydenta Miasta Ryszard Fornal ad vocem
„Tak jak słusznie zauwazył pan radny nie lezy to w naszych kompetencjach aczkolwiek tego typu niepokojace sygnały na temat dotyczace reakcji pani dyspozytor wpłyneły z tego co mi wiadomo do Oddziału Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Natomiast tak przy okazji bo liczne zapytania i temat do którego wielu z panstwa radnych nawiazywało na ostatniej sesji Rady Miejskiej a dotyczace lokalizacji stacji pogotowia ratunkowego w naszym miescie. Pozwolilismy sobie bardzo skrupulatnie przejrzec archiwa, które nie wykazały iz Pogotowie Ratunkowe czy to Filia Dabrowska czy Oddział Sosnowiec, który jest jednostka nadrzedna w stosunku do Dabrowy kierowało pod adresem gminy i jej organów jakiekolwiek prosby, wnioski o udzielenie pomocy aby jednak dopełnic ciazzacego na nas obowiazku zwrócilismy sie do pana Dyrektora Pogotowia Ratunkowego w Sosnowcu pana dr. Marka Jelencza z pytaniem czy wskazałby na jakies istotne potrzeby, które mogłyby usprawnic funkcjonowanie pogotowia w szczególnosci pod katem skrócenia dojazdów do odległych dzielnic naszego miasta. Otrzymalismy odpowiedz równie szybko i bedzie to po czesci odpowiedzia na interpelacje na która odpowiemy bardzo szczegółowo wszystkim z panstwa radnych, którzy nawiazywaliscie do tego tematu na poprzedniej sesji. Mianowicie pan Dyrektor informuje nas, ze Wojewódzki Narodowy Fundusz Zdrowia w Katowicach nie przewiduje w tym roku zawarcia dodatkowego kontraktu na zespoły ratownicze w rejonie działania Pogotowia Sosnowic w tym równiez w Dabrowie Górniczej. Dostepnosc ambulansów ratunkowych oraz czas dojazdu do terenów tzw. zielonych ulegnie poprawie z chwila przeniesienia stacji Pogotowia Ratunkowego w Dabrowie Górniczej na ulice Łączacą po wykonaniu niezbednych prac adaptacyjnych, potwierdza wiec pan Dyrektor ta odpowiedzia iz jest realizowana adaptacja budynku przy ulicy Łącznej, która skróci czas dojazdu na obrzeza miasta. Tyle wstepnie natomiast szczegółowa informacje na ten temat bedzie na pismie”.


to ktora wkoncu ulica - Łącząca czy Łączna?????

Na ulicy Łączącej jest jakas stara baza pogotowia (troche rozsypujacy sie barak). Chyba kiedys (a moze i teraz tez) serwisowane byly tam karetki.
pozdrawiam
Może to lepsze niż Ludowa, ale doskonałe miejsce na siedzibę to raczej nie jest.
:)
odkad jest wiadukt to chyba nie jest az tak zle z Łączaca - szybkie polaczenie z Al. zaglebia Dabrowoskiego - blisko tez do Pilsudskiego.

A moze jednak chodzi o Łączną? - wtedy pasowaloby z tym dostepem do zielonych dzielnic. Ale z Łączącej i tak lepszy dostep niz z konca Ludowej wink.gif
Bartek
Ja obstawiam za utworzeniem takiego punktu w na Podelsiu tam gdzie teraz jest PSP. Dojazd do terenow zielonych jest bardzo dobry, kiedys z tego co wiem byly symulacje odnosnie czasu dojazdu dwoch zastepow strazy pozarnej do roznych punktow w naszym miescie. Wyjezdzaly z Podlesia, z Mydlic i z Huty Katowice. Wyszlo tak ze najlepiej wybudowac/zmodernizowac budynki na Podlesiu bo do drogi szybkiego ruchu blisko ktora m.in prowadzi do Ząbkowic jak i latwo mozna sie nia dostac do centrum miasta. Tak samo z terenami kolo Pogorii bo straze jada przez ul. Dluga pozniej kolo MC'Donalda w lewo pozniej kolo CA na wiadukt i juz sa blisko pogorii.
bzenek
QUOTE(:) @ Nov 6 2006, 07:38 PM) *
to ktora wkoncu ulica - Łącząca czy Łączna?????

Na ulicy Łączącej jest jakas stara baza pogotowia (troche rozsypujacy sie barak). Chyba kiedys (a moze i teraz tez) serwisowane byly tam karetki.


Ale czy to jest ważne gdzie będą pakamery, garaże, magazyn wody mineralnej i gabinet dyrektora ?
Może być na Łącznej i na Łączącej. To i tak wiele lepiej niż obecnie. Problem jest w tym gdzie te karetki będą stały czekając na wezwanie.

W punkcie wyjazdowym (PW) ratownictwa wystarczy wiata na parkingu dla samochodów. Do tego pomieszczenie socjalne z aneksem kuchennym, prysznice, szatnia. Czyli z 50m pod dachem i ze 100m parkingu. Można to chyba wygospodarowac w kazdym miejskim budynku. Ostatecznie może to być nawet jakiś zgrabny kontener.

Pracownicy pogotowia przychodzą do pracy w centrali, pobierają sprzęt i jadą na Punkty Wyjazdowe. Po skończonej zmianie wracają do centrali, zdają sprzet, samochód.

Ratownictwo w DG wg bzenek

Proponowałbym lokalizację 4 (PW) w miescie. Są to:
- komisariat policji w Ząbkowicach - obsługa kierunków Ząbkowice i Błędów;
- komistaria policji w Strzemieszycach - obsługa kierunków Strzemieszyce i Sławków;
- Straz Pożarna na Leśnej - obsługa "miasta;
- PW (sezonowy) w Piekle - obsługa Pogorii I-IV.

Do służby w PW Ząbkowice i Strzemieszyce zaangażujmy też Straż Pożarną. Oprócz karetki "R" służbę będzie pełnił też mały wóz ratownictwa technicznego. Są takie w stylu VW Transportera lub Forda Transita. W sam raz do szybkiego ratowania ofiar wypadków samochodowych czy budowlańców pod zawalonym rusztowaniem.

PW na Piekle (sezonowe) umieścimy w proponowanym przez prezydenta Talkowskiego Centrum Ratownictwa Wodnego. Oprócz pogotowia ratunkowgo przydadzą się tam policja, ekipa ratownictwa WOPR i płetwonurkowie Straży Pożarnej.

Takie rozwiązanie daje możliwość szybkiego dojazdu do peryferiów miasta, brzegów Pogorii oraz na drogi krajowe. W razie potrzeby można też ekspresowo ściągnąć obsadę punktów w Strzemieszycach i Ząbkowicach do centrum.

Centrum koordynacji ratownictwa/Zarządzania kryzysowego/Powiadamiania ratunkowego tez może być w dowolnym miejscu. Przy dzisiejszych środkach łaczności nie ma to żadnego znaczenia. Zwłaszcza, że będzie to instytucja całkiem nowa i nie będą miały tu znaczenia żadne ludzkie przyzwyczajenia. Przychodzą mi do głowy trzy równie dobre lokalizacje: Centrum Administracyjne, Komenda Miejska Policji lub właśnie Komenda Miejska Straży Pożarnej.

Pozostaje jedno trudne pytanie. Ile to wszystko będzie kosztować ?
Mick
Jedno z byłych miast wojewódzkich, dość duże - budowa CPRiZK (Centrum Powiadamiania Ratunkowego i Zarządzania Kryzysowego) obsługującego miasto i powiat ziemski - nowa siedziba PSP, budowa infrastruktury teleinformatycznej na potrzeby administracyjne Starostwa oraz podległych jednostek samorządowych, tworzenie e-kiosków, ale przed wszystkim wdrożenie e-Platformy 112 kosztowałoby 2,5-3 mln zł brutto.
Czyli taki to koszt.
Projekt nie obejmował instalacji w obiekcie karetek pogotowia - te miały własną bazę.

Wracając do DG - miasto rozbudowywane za Gierka generalnie nie zostało "dokończone". Stąd też tyle dwupasmówek kończących się prawie że w polu.
Słyszałem, że ul. Morcinka miała być pierwotnie przedłużona do Podlesia - do straży. Pas ziemi pomiędzy Manhattanem a Leśną ponoć na to miał być przeznaczony. Dalej droga biegłaby od 11 listopada do straży, tam miała skręcać w lewo, łączyć się z dwupasmową ulicą Podlesie i dalej do HK.

Plan generalnie sensowny, ale chyba nigdy nie zostanie w pełni zrealizowany - nieużytki koło zakładu energetycznego w planach miasta to nie teren pod drogę, ale tereny inwestycyjne. Koło Manhattanu też już nikt pewnie drogi nie puści, choć stan Leśnej woła o pomstę.

Gdyby taka droga była - to wtedy i straż i pogotowie mogłyby jak najbardziej być na Podlesiu.
:)
QUOTE(Mick @ Nov 7 2006, 02:09 PM) *
Wracając do DG - miasto rozbudowywane za Gierka generalnie nie zostało "dokończone". Stąd też tyle dwupasmówek kończących się prawie że w polu.
Słyszałem, że ul. Morcinka miała być pierwotnie przedłużona do Podlesia - do straży. Pas ziemi pomiędzy Manhattanem a Leśną ponoć na to miał być przeznaczony. Dalej droga biegłaby od 11 listopada do straży, tam miała skręcać w lewo, łączyć się z dwupasmową ulicą Podlesie i dalej do HK.

Plan generalnie sensowny, ale chyba nigdy nie zostanie w pełni zrealizowany - nieużytki koło zakładu energetycznego w planach miasta to nie teren pod drogę, ale tereny inwestycyjne. Koło Manhattanu też już nikt pewnie drogi nie puści, choć stan Leśnej woła o pomstę.

Gdyby taka droga była - to wtedy i straż i pogotowie mogłyby jak najbardziej być na Podlesiu.


wystarczy spojrzec ma mape DG zeby zobaczyc jaka miala byc siec drogowa.

W magicznym dokumencie WPI jeszcze bardzo niedawno byla inwestycja "budowa drogi laczacej ul. Pilsudskiego z 11Listopada". Wydaje mi sie ze chodzilo wlasnie o "przedluzenie" Morcinka ale inwestycja magicznie zniknela bez zadnego wyjasnienia. Byla chyba jeszcze w poprzedniej wersji dokumentu albo jeszcze poprzedzajacej. Wydaje sie ze z miesiac - 2 temu mad.gif
dobrze ze Panom niedlugo podziekujemy biggrin.gif

a jeszcze jedno - bardzo niedawno bylo otwarcie CPRu w Katowicach - moze uda sie odszukac ile kosztowalo
bzenek
QUOTE(:) @ Nov 7 2006, 04:41 PM) *
a jeszcze jedno - bardzo niedawno bylo otwarcie CPRu w Katowicach - moze uda sie odszukac ile kosztowalo


Już dziś wiemy, że za dużo. Jesli wierzyć dziennikarzom CPR ten zostanie za kilka lat zlikwidowany.


QUOTE(' date='Nov 10 2006 @ Nov 10 2006)


Reforma na sygnale

Niebawem specjalny zespół powołany przez wojewodę zdecyduje ile w województwie śląskim będzie działać Centrów Powiadamiania Ratunkowego, do których będzie można się dodzwonić wybierając numer 112 i szybko uzyskać pomoc w sytuacji nieszczęśliwego wypadku.

Do tej pory w województwie otwarto 17 CPR-ów - był to wymóg starej ustawy o ratownictwie. Dzwoniąc z komórki łączymy się z najbliższą jednostką policji, a z telefonu stacjonarnego ze strażą pożarną. Koszty uruchomienia centrów poniosły samorządy.

Nowa ustawa nakłada nowe obowiązki. Docelowo Centrum ma być jedno i funkcjonować w Urzędzie Wojewódzkim, zatrudniając zmianowo kilkadziesiąt osób. Do czasu uruchomienia centralnego CPR-u - ustawodawca daje na to cztery lata - w okresie przejściowym numer 112 trzeba przydzielić istniejącym już centrom.

Ilu? Nie wiadomo. Ustawa nie określa liczby ludności przypadających na jeden CPR.

Obecnie w grę wchodzi uruchomienie numeru 112 w 5, 8 lub 15 CPR-ach. Zespół wojewody będzie nad sprawą debatował już niebawem.

Czasu na wymyślenie dobrego systemu jest niewiele, bo 1 stycznia wchodzą nowe przepisy, które w ręce wojewodów przekazują obowiązek zorganizowania i zaplanowania działań ratunkowych w regionie.

To wojewoda będzie prowadził rejestr jednostek medycznych współpracujących w systemie ratownictwa medycznego, uaktualnianych co miesiąc i to wojewoda będzie sprawował stosowny nad nimi nadzór.

- Planując wszelkie działania nie możemy porównywać naszego województwa z np. Opolszczyzną, czy województwem podlaskim, gdzie wystarczy jedno Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Nie możemy też pochopnie zniszczyć tego, co do tej pory udało nam się zrobić, a właśnie system ratownictwa funkcjonujący na Śląsku jest innym stawiany jako wzór - ocenia Andrzej Drybański, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.

Śląski model ratowania sprawdził się przede wszystkim w czasie gigantycznej katastrofy na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich, która pochłonęła 65 ofiar. Nic więc dziwnego, że szczególnie mocny w głos w dyskusji na temat ewentualnych zmian przypadnie dowodzącemu tamtą akcją generałowi Januszowi Skulichowi, komendantowi Wojewódzkiej Straży Pożarnej.

Na reformę ratownictwa w przyszłorocznym budżecie przewidziano 1 mld 200 mln złotych, z czego 75 mln zł. pochłonie stworzenie CPR. Warto dodać, że od 2008 roku, pracujący w CPR-ach pracownicy, zgodnie z wymogami Unii Europejskiej, będą musieli wykazać się znajomością języków obcych, gdyż 112 to także telefon ratunkowy dla obcokrajowców.

- Jak mus to mus - twierdzi dyrektor Drybański. - Choć swoją drogą życzę powodzenia Polakowi władającemu np. językiem angielskim spróbować porozumieć się na 112 we Włoszech po angielsku.

Agata Pustułka - Dziennik Zachodni


Czyli w swej rewolucyjnej wspaniałosci PiSiory jedną ustawą przkresliły miliony wydane na organizację dotychczasowych CPR. Wszystko będzie centralne - jak w idealnym socjaliźmie.
Sytuacja międzynarodowa jest skomplikowana. Wydaje się, że nadchodzą dla kulutry europejskiej ciężkie czasy. Twórcy ustawy nie przewidzieli, że jedna bomba podłożona w Katowicach sparaliżuje całe województwo.
Wypadłoby przypomnieć, że w Nowym Jorku centrum koordynacji straży pożarnej umieszczono w jednej wieży World Trade Center. Wszyscy pamiętamy jak się to skończyło sad.gif
pozdrawiam
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo to tutaj również proponuję, aby wybory odbywały się częściej. Od kilku dni widać wzmożoną aktywność Policji i Straży Miejskiej. Dzisiaj w centrum jakaś brygada próbowała zdejmować flagi i praktycznie w nie całą minutę pojawił się radiowóz. A jednak da się tylko, czemu tak samo nie jest w przypadku poważniejszych przestępstw.
Hator
bzenek - wydaje mi sie ze ty chyba najbardziej cos w tym temacie wiesz konkretnego - mozesz powiedziec jak taki system wyglada w innych krajach UE? zwlaszcza w regionach podobnych do naszego.
pozdrawiam
Ja mam takie nieodparte wrażenie, że na siłę próbujemy usprawiedliwiać system ratownictwa w mieście. Niestety jest on na tragicznym poziomie w porównaniu z innymi krajami. Ja mogę przytoczyć tu dosyć prosty przykład. Wybrałem tu przypadkowo jedno miasto w USA. Jest to miasto na peryferiach niczym szczególnym się nie wyróżniające, w którym parę lat temu spędziłem dłuższe wakacje. Więc tam sytuacja wygląda tak:


- 4 remizy
- lokalny CPR
- cały sprzęt na zdjęciu: http://www.apopka.net/index.php?option=con...8&Itemid=32



I taki mały Quiz: ile to miasto ma mieszkańców

PS. Tylko nie podglądajcie na stronie odpowiedzi.
:)
i wraca tamta sprawa. Dzisiaj jako wiadomosc dnia w GW
mogli napisac chociaz "slaskie"
QUOTE


Śląsk: Policjant ochraniający świadków współpracował z mafią?
Marcin Pietraszewski
2006-11-13, ostatnia aktualizacja 2006-11-14 15:02
Skandal w policji. Oficer odpowiedzialny za ochronę katowickich świadków koronnych, naczelnik wydziału kryminalnego komendy w Chorzowie i oficer operacyjny z Dąbrowy Górniczej są podejrzani o współpracę z przestępcami! Policja chce teraz zmienić adresy wszystkim śląskim świadkom koronnym.


Dwaj z zatrzymanych funkcjonariuszy zajmują bardzo ważne stanowiska w policji
Nazwiska policjantów wypłynęły w śledztwie przeciwko Januszowi W., ps. "Siara", właścicielowi dąbrowskiej firmy handlującej złomem. Mężczyzna wyłudzał stal z hut. Według prokuratury zlecił także zabójstwo wspólnika w nielegalnych interesach. Wyrok wykonano w Opolu.

Kilka dni temu oficerowie Biura Spraw Wewnętrznych (policja w policji) zatrzymali trzech funkcjonariuszy, którzy mieli współpracować z "Siarą" i innymi dąbrowskimi przestępcami. - Przedstawiliśmy im zarzuty utrudniania śledztw, fałszowania dokumentów oraz przekroczenia uprawnień - potwierdził nam prokurator Tomasz Tadla, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Według naszych informacji oficerowie mieli informować przestępców o prowadzonych przeciwko nim postępowaniach i fałszować protokoły przesłuchania świadków.

Wiedza zatrzymanych bezcenna dla mafii

Komenda wojewódzka w Katowicach jest w szoku. Dwaj z zatrzymanych funkcjonariuszy awansowali i zajmują teraz bardzo ważne stanowiska w policji. Pierwszy pracuje w tajnym zespole zajmującym się ochroną katowickich świadków koronnych i ich rodzin. Jego wiedza może być dla mafii wprost bezcenna. Oficer zna bowiem nowe nazwiska nadane skruszonym gangsterom, adresy mieszkań, w których się ukrywają, numery samochodów, którymi są przewożeni do prokuratury, wie także, gdzie uczą się ich dzieci.

- Policjant został odsunięty od obowiązków służbowych, więc życie świadków koronnych i ich rodzin nie jest zagrożone - uspokaja podinspektor Zbigniew Matwiej, rzecznik prasowy KGP. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że policja zmieni teraz wszystkie procedury związane z bezpieczeństwem skruszonych gangsterów na Śląsku.

Drugi z zatrzymanych oficerów z Dąbrowy Górniczej przeniósł się do Chorzowa i awansował na naczelnika wydziału kryminalnego tamtejszej komendy. Odpowiada za operacyjne rozpracowanie struktur przestępczych w mieście.

- Jeżeli zarzuty wobec niego się potwierdzą, zostanie zwolniony ze służby. Dla takich ludzi nie ma miejsca w policji - zapowiada podinspektor Andrzej Gąska, rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej w Katowicach. Trzeci z zatrzymanych funkcjonariuszy nie pracuje już w policji. W sierpniu przeszedł na emeryturę.

Jeden z policjantów uczestniczył w egzekucji?

W śledztwie przeciwko "Siarze" zarzuty przedstawiono już dziewięciu policjantom. Z naszych informacji wynika jednak, że na tym nie koniec. Pojawił się bowiem wątek, z którego wynika, że jeden z funkcjonariuszy mógł osobiście wziąć udział w zleconej przez "Siarę" egzekucji wspólnika. Zabójca, który strzelał w Opolu, przyznał przed sądem, że na miejsce akcji zawiózł go zaprzyjaźniony z Januszem W. funkcjonariusz. Stróż prawa miał też załatwić broń, z której strzelano, i telefonicznie wywabić ofiarę z mieszkania. - Ten wątek badają prokuratorzy z Opola - przyznaje prokurator Tadla.
mydliczek
z głównych newsów onet.pl

QUOTE
Dąbrowa Górnicza: gang nastoletnich gwałcicieli

Co najmniej siedem dziewczynek padło ofiarą czterech nastolatków z Dąbrowy Górniczej, którzy zaciągali je do nielegalnego klubu w jednym z bloków, tam je gwałcili lub w inny sposób wykorzystywali seksualnie.
Najmłodsza ofiara młodych sprawców ma 10 lat, sami sprawcy są w wieku od 13-15 lat.

Nadkomisarz Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji powiedział, że sprawców metodami operacyjnymi ustalili policjanci z dąbrowskiej komendy, którzy na co dzień zajmują się sprawami nieletnich.

"Funkcjonariusze ustalili, że chłopcy grozili swoim ofiarom pobiciem, w wypadku gdyby chciały one powiadomić policję" - powiedział Bieniak.

Chłopcy dokonywali przestępstw w nielegalnym klubie, zorganizowanym w pomieszczeniu dawnej pralni. "Do napadów, jakich się dopuszczali, dochodziło również na klatce schodowej bloku w miejscu ich zamieszkania" - dodał Bieniak.

Do pierwszego gwałtu w klubie doszło w sierpniu 2005 roku. Ofiarą nieletnich gwałcicieli była 15-letnia wówczas dziewczynka. Okazało się, że sprawcy usiłowali ją ponownie zgwałcić w tym samym miejscu w sierpniu tego roku.

Przed kilkunastoma dniami chłopcy zaatakowali 14-letnią dziewczynkę. Od września do listopada wykorzystali seksualnie także pięć innych dziewczynek w wieku od 10 do 12 lat.

"Na temat tych zdarzeń nie dostaliśmy żadnej informacji, zarówno od samych poszkodowanych, które były zastraszane, ich rodziców, nauczycieli czy pedagogów" - podkreślił starszy posterunkowy Paweł Łotocki z dąbrowskiej policji.

Sąd Rodzinny w Dąbrowie Górniczej - ze względu na wysoki stopień demoralizacji sprawców i konieczność ich izolacji - wydał postanowienie o osadzeniu zatrzymanych w schronisku dla nieletnich. Są za młodzi, aby za swoje czyny odpowiadać na podstawie przepisów Kodeksu karnego.


Niestety nie pisze gdzie dokładnie. Może wiecie?
Pewnie będzie dzisiaj w aktalnościach
:)
no wszedie o tym - na Onecie tez. A na dabrowksim "nasze miasto" pojawilo sie dopiero teraz, momo ze na sosnwoieckim i katowickim bylo od wczesnego rana. RMF tez o tym.

Ciekawe gdzie to bylo
Waszka
Też jestem ciekawa gdzie to było. Wiecie co sama mam małą córeczkę i jak sobie pomyślę co spotkało te dziewczynki to aż brak mi słów jak zaczynam się o nią bać.

Już wiem gdzie to było, koło Kaczora w tych blokach, nie wiem tam mieszkają chyba ludzie po eksmisjach, czy jakąś plotę teraz posiałam??
pozdrawiam
A było to w tych slamsach obok Kaczora. W tamtym rejonie to raczej normalka.
szer
QUOTE
Chłopcy z "Gangstera": Czterech nastolatków gwałciło koleżanki z bloku
dziś
Chłopcy w wieku od 13 do 15 lat są podejrzani o zgwałcenie i wykorzystanie seksualne co najmniej siedmiu dziewczynek. Ofiary i napastnicy mieszkają w tym samym bloku przy ul. Łącznej w Dąbrowie Górniczej. Makabryczne sceny działy się w piwnicy, gdzie w byłej pralni chłopcy urządzili sobie miejsce spotkań (nazywali je klubem), oraz na klatce schodowej. Najmłodsza z ofiar ma... 10 lat.

Do pierwszego gwałtu w piwnicy bloku przy ul. Łącznej doszło w sierpniu ubiegłego roku - 15-letnia wówczas dziewczynka straciła przytomność i została wykorzystana seksualnie przez trójkę nastolatków. Chłopcy usiłowali powtórzyć tamten gwałt jeszcze raz w sierpniu tego roku. Tym razem jednak z pomocą przyszedł dziewczynie jeden z sąsiadów. Mimo to nie rezygnowali - od września do listopada wykorzystali seksualnie pięć innych dziewczynek w wieku od 10 do 12 lat, a kilka dni temu zaatakowali mieszkającą w sąsiedztwie 14-latkę.

Najpoważniejsze zarzuty postawiono 14-letniego Dawidowi F. i 15-letniego Radkowi F., upośledzonym w stopniu lekkim, oraz 13-letniemu Arkadiuszowi W. Wszyscy mieli się dopuścić m.in. gwałtów zbiorowych i usiłowania gwałtów. Czwarty z chłopców, 13-letni Damian D., oskarżony jest o uczestnictwo w gwałcie zbiorowym.

- O sprawie nie poinformowały nas ani dzieci pokrzywdzone, ani ich rodzice. Nie mieliśmy także żadnych niepokojących sygnałów od lekarzy czy nauczycieli. Dziewczynki były straszone pobiciem, jeśli tylko zdecydują się pójść na policję. Sprawa wyszła na jaw dzięki pracy funkcjonariuszy z grupy do spraw nieletnich - mówi Paweł Łotocki, rzecznik prasowy dąbrowskiej policji.

Cała czwórka napastników nie przyznaje się jednak do winy. O ich niewinności przekonani są także ich rodzice.- To nie możliwe, by moi synowie zrobili coś takiego. Znam ich przecież bardzo dobrze. To są oszczerstwa - przekonuje 40-letnia, Dorota Ostapowicz, mama Radka i Dawida.

Rodzice chłopców uparcie powtarzają, że poszkodowane dziewczynki nie należały do "najgrzeczniejszych i też mają wiele na sumieniu". Ma to potwierdzać fakt, że podobnie jak ich synowie, część z nich objęta jest dozorem kuratora sądowego. Wątpliwości nie miał jednak Sąd Rodzinny w Dąbrowie Górniczej, który wydał postanowienie o ich osadzeniu w schronisku dla nieletnich.

Tuż po zatrzymaniu czwórka chłopców oskarżonych o wielokrotne gwałty trafiła do Policyjnej Izby Dziecka w Będzinie. W środę Sąd Rodzinny w Dąbrowie Górniczej, wskazując na wysoki stopień demoralizacji sprawców i konieczność ich odizolowania od środowiska, wydał postanowienie o ich osadzeniu w schronisku dla nieletnich. Mają tam przebywać do 27 lutego przyszłego roku.

W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że zgromadzony w tej sprawie materiał dowodowy uprawdopodobnił fakt popełnienia przez nieletnich zarzucanych im czynów. Za takim rozwiązaniem przemawiał też fakt, że trójka z nich objęta już była nadzorem kuratora sądowego. W dodatku nie przyznają się do stawianych im zarzutów, więc mogą próbować zacierać ślady przestępstw.

W rejon ul. Łącznej trafiają ludzie z wyrokami eksmisji. Dostają przydziały na mieszkania socjalne i komunalne. Wielu z nich korzysta z pomocy socjalnej MOPS-u. Tak, jak rodzina Radka i Dawida.

Do gwałtów i wykorzystywania nieletnich dziewczynek dochodziło w piwnicy. Na białych ścianach pomieszczenia napisy "Klub" i "Gangster". W środku materac, stare fotele, stolik, regały, a nawet nocna lampka. Kiedyś była tu pralnia. W zimie chłopcy wpuścili do klubu bezdomnego, który spał na mrozie pod jednym ze sklepów. Ponoć przynosili mu nawet jedzenie i zupę.

- To niemożliwe, by moi synowie zrobili coś takiego. Znam ich przecież bardzo dobrze. To są oszczerstwa. Kilka razy schodziłam do piwnicy i sprawdzałam, co robią. Nie działo się tam nic złego, a mieszkam tu już trzy lata. Dlaczego dopiero teraz pojawiły się takie oskarżenia? Rozmawiałam z rodzicami tych dziewczynek i wcale nie potwierdzają, że były wykorzystywane seksualnie. To fakt, że się znali, ale to one często wyciągały chłopaków z domu, pisały do nich listy, że za nimi tęsknią, że przesyłają buziaki - mówi 40-letnia, Dorota Ostapowicz, mama Radka i Dawida.

- Nie wierzę w te wszystkie zarzuty. Zrobimy wszystko, by wydostać chłopaków - dodaje Mariusz, brat Dawida i Radka.

Zaskoczona jest także Zdzisława Dziubek, mama 13-letniego Damiana.

- Mam dwoje dorosłych dzieci, córkę i syna. Oboje ukończyli studia wyższe i są porządnymi ludźmi. Taki sam jest Damian. W szkole aktywnie bierze udział w zajęciach sportowych, jest lubiany, uczy się nieźle. Opowiadał mi, jak wyglądało jedno ze zdarzeń, o które jest posądzany. Obie dziewczyny, które przyszły do ich klubu były pijane, a do tego pod wpływem narkotyków. Jedna wyszła po wodę do sklepu, a drugą odprowadzili do autobusu. Nie było żadnych gwałtów - podkreśla z przekonaniem 48-letnia kobieta.

Chłopcy znali się z bloku. Uczyli się w różnych szkołach. Damian i Arek chodzili do gimnazjów. Dawid i Radek skierowani zostali do Zespołu Szkół Specjalnych nr 6 w Dąbrowie Górniczej, ale byli tam bardzo rzadkimi gośćmi. Jak dowiedzieliśmy się, w tej placówce Dawid nie pojawił się w ogóle od momentu zapisania, a Radek chodził po kilka dni, tylko wtedy, kiedy interweniowali szkolni pedagogowie i kurator społeczny. Mama chłopców tłumaczy, że nie potrafi ich zmusić do nauki.

Rodzice dziewczynek nie chcieli komentować sprawy.



Iwona Łukasiewicz, dyrektor ZSS nr 6

Interweniowaliśmy, gdzie tylko mogliśmy, żeby chłopcy regularnie chodzili na zajęcia, ale bezskutecznie. To z naszej inicjatywy Radek od kilku lat objęty był opieką kuratora sądowego. Zabiegaliśmy też o to, by umieścić chłopców w placówce opiekuńczo-wychowawczej, też bez efektu. Mama często usprawiedliwiała Radkowi nieobecności i moim zdaniem miała problemy z wypełnianiem obowiązków rodzicielskich. O Dawidzie nie mogę nic powiedzieć. Radek w szkole nie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych. Nie był agresywny. Był raczej cichym, spokojnym chłopcem.





Szkolne piekło

- 20 października: w gdańskim gimnazjum grupa kolegów obnażyła na lekcji 14-letnią Anię. Wyciągnęli ją przed tablicę, a kiedy się im wyrwała, przewrócili na ławkę. Dwóch z nich trzymało dziewczynkę, a dwaj zdjęli jej spodnie i bieliznę, dotykając miejsc intymnych. Używali przy tym słów wulgarnych. Piąty nagrywał wszystko za pomocą telefonu komórkowego. Następnego dnia dziewczynka popełniła w domu samobójstwo.

- 30 października: 16-letni uczeń pierwszej klasy liceum w Ostrowi Mazowieckiej gnębiony przez kolegów zażył 26 tabletek środka uspokajającego. Chłopca uratowano.

- 2 listopada: trzech wychowanków Domu Dziecka w Kłobucku molestowało i gwałciło kilku swoich młodszych kolegów. Najstarszy z nich, 17-letni Patryk trafił na 3 miesiące do aresztu. Dwa lata młodszego Artura umieszczono w schronisku dla nieletnich. W sprawę wmieszany jest także 14-letni Sylwek. Najmłodsza ofiara młodocianych zwyrodnialców miała sześć lat. Do gwałtów i molestowania dochodziło od sierpnia tego roku. Dzieci były zastraszane. 17-letni Patryk mógł zgwałcić w kłobuckim domu aż dziesięciu młodszych kolegów. Chłopak był najprawdopodobniej molestowany w dzieciństwie.

- 16 listopada: dwaj trzynastolatkowie zgwałcili 10-letniego chłopca. Zdarzenie miało miejsce w internacie jednej z mrągowskich szkół na Mazurach. Wszystko zarejestrowali telefonem komórkowym.

- 29 listopada: Dręczony przez rówieśników 15-letni gimnazjalista z Włocławka popełnił samobójstwo. Chłopak targnął się na życie we własnym domu. Chłopak już tydzień wcześniej próbował targnąć się na życie, uratowali go wtedy rodzice. Wyjaśniał, że był dręczony przez rówieśników ze szkoły.





Tylko poprawczak?

Młodociani przestępcy nie będą za swoje czyny odpowiadać na podstawie przepisów Kodeksu karnego. Jeśli stawiane im zarzuty potwierdzą się trafią najprawdopodobniej do domu poprawczego. W przypadku najstarszego ze sprawców, który w grudniu tego roku skończy 16 lat sąd zadecyduje, czy będzie mógł odpowiadać, jako dorosły.



Rozmowa z Mirosławą Kątną, szefową Komitetu Ochrony Praw Dziecka, psychologiem sądowym zajmującym się przestępczością nieletnich

Dziennik Zachodni: Mamy kolejny wstrząsający dowód, że dzieci krzywdzą dzieci.

Mirosława Kątna: Zawsze będę powtarzać: dzieci się takie nie urodziły. To świat dorosłych, który je otacza, zawinił. Ci mali, zwyrodnialcy, to ofiary, nas, dorosłych.

DZ: Tu mamy jednak brutalną przemoc seksualną. Czy to również sygnał, że przynieśli to ze świata dorosłych? Że może ten sygnał należy sprawdzić?

MK: Niestety tak. Dzieci, które krzywdzą seksualnie swoich rówieśników najczęściej są ofiarami przemocy seksualnej ze strony dorosłych, a więc rodziców, wujków, sąsiada. Są od początku swojego istnienia istotami zaniedbanymi, niekochanymi, z deficytem materialnym, bytowym, uczuciowym. Tak również proszę na nie patrzeć.

DZ: Można mówić o wielu dzieciach z "deficytem" - mających rodziców po rozwodzie, albo zbyt biednych czy chorych aby zapewnić im dobre dzieciństwo.

MK: Tu jest coś innego, znacznie poważniejszego. Tych dzieci nie nauczono, nie rozwinięto u nich tzw. społecznych norm: empatii, szacunku dla nietykalności osobistej innych ludzi. Dlatego pierwszym krzywdzicielem jest rodzina tych chłopców i ich szkoła. Kolejnym krzywdzicielem jest ten cały zewnętrzny świat, który kreuje rzeczywistość, a nie pokazuje jej takiej jaką jest naprawdę. To wyzwala w takich chłopcach "z deficytem" potrzebę bycia podwórkowym liderem. A to, niestety, osiąga się przez dyktat, przemoc, zastraszenie. Poczucie bycia silnym osiągane poprzez bezwzględność i okrucieństwo wobec ludzi i zwierząt, to rezultat obserwacji świata wirtualnego. Tak właśnie rodzą się bomby z odbezpieczonym zapłonem.

DZ: Sąd Rodzinny w Dąbrowie Górniczej - ze względu na wysoki stopień demoralizacji sprawców i konieczność ich izolacji - skierował ich do schroniska dla nieletnich. Są za młodzi, aby za swoje czyny odpowiadać na podstawie przepisów Kodeksu karnego.

MK: Schronisko jest niestety takim więzieniem, tylko że dla nieletnich. Tam są recydywiści, przemoc, wynaturzenia. Wyjdą stamtąd jeszcze gorsi. Tam nie poznają tych norm społecznych, które rządzą dobrym światem.

DZ: Więc czy ci chłopcy i im podobni mają w ogóle szansę na normalne życie?

MK: Tylko i wyłącznie dzięki szeroko pojętej profilaktyce. Cały czas, my dorośli, oszczędzamy na dzieciach, także poświęcając im zbyt mało czasu. Jeżeli nie zajmiemy się mądrą profilaktyką czyli opieką, o takich przypadkach jak ten w Dąbrowie Górniczej usłyszymy jeszcze nieraz.

DZ: Ale jak najmłodszych przestępców wyprostować?

MK: Poddać profesjonalnej resocjalizacji. Nie z dorosłymi, nie z recydywistami, ale z najlepszymi pedagogami, których ja nazywam artystami, a którzy potrafią to robić. Jest ich w Polsce mało, bo - to kolejny problem - i w zawodzie psychologa, czasem ceni się sztampę, albo ukrywa błędy bez konsekwencji. Ja sama przez ponad 10 lat pracowałam z takimi nieletnimi bandytami. Dziś do większości z nich jeżdżę na ich śluby, chrzciny ich dzieci. Widocznie się da. Mówiąc wprost trzeba nadrobić stracony czas. Ukształtować człowieka. Ja wiem, że ludzie takich chłopców z Dąbrowy najchętniej by zlinczowali, ale proszę mi wierzyć - te dzieci to też ofiary.

DZ: A jak ukarać świat dorosłych, który na to wszystko pozwolił, mniej lub bardziej świadomie?

MK: Ich już życie ukarało. Za ewidentne zaniedbania - jeśli dopuścili się ich nauczyciele, kuratorzy, rodzice, sąsiedzi, szkolni psycholodzy - powinni być ukarani zgodnie z prawem i odpowiedzialnością kompetencyjną.

DZ: A panią co najbardziej w takich sprawach bulwersuje?

MK: Że obniża się wiek przestępców i ich ofiar. I już nie ma żadnej świętości. I że równie okrutne, a czasem i okrutniejsze czy zdemoralizowane bywają dziewczyny.
:)
QUOTE


Strażacy na schwał!
dziś

Gaszenie pożarów to tylko część codziennej służby. Strażacy musieli radzić sobie z zagrożeniami chemicznymi, śniegiem, który na początku ubiegłego roku zasypał miasto, a także z... ptasią grypą.
Służba podczas minionych dwunastu miesięcy rozpoczęła się dla strażaków od tragicznego wypadku w Chorzowskiej hali MTK. W akcji ratowniczej uczestniczyły trzy wozy z Dąbrowy Górniczej. Potem trzeba było wspinać się na dachy i sprawdzać, czy nie grożą zawaleniem pod zwałami śniegu, a także co i rusz strącać sople, zagrażające przechodniom.

To był trudny początek. W styczniu runął przecież dach jednej z hal na terenie byłej Huty Katowice, ale na szczęście nie było ofiar. Śnieg zagrażał też innym budynkom, salom gimnastycznym i szkołom, dlatego musieliśmy sprawdzać stan wszystkich dachów. Wiele niewiadomych wiązało się też z zagrożeniem ptasią grypą i kilkanaście razy byliśmy wzywani do martwych ptaków, w których mieszkańcy upatrywali zagrożenie - podkreśla kapitan Sławomir Cupiał z KM PSP.

Lato też ostro dało się wszystkim we znaki. Upały sprawiły, że istniało spore zagrożenia w lasach.

- Najpierw walczyliśmy z pozimowymi podtopieniami, a potem swoje zrobiła bardzo wysoka temperatura. Dla nas susza i brak deszczu oznaczały sporo pracy, bo w mieście mamy dużo terenów zielonych. Współpracowaliśmyz Nadleśnictwem Siewierz, kontrolowaliśmy stan leśnych dróg i pasów przeciwpożarowych. Sporo było pożarów łąk i nieużytków. I to w porach, gdy w szkole kończyły się zajęcia - mówi kapitan Sławomir Cupiał.

W minionym roku strażacy wiele razy brali udział w niebezpiecznych akcjach. Jak choćby w tej z 14 września, kiedy to przy ul. Jasnej zapalił się dach remontowanego bloku.

- Pracowników firmy używali palników gazowych i gdy wybuchł pożar ogień szybko przeniósł się na poddasze i do mieszkania. Klatka schodowa była bardzo zadymiona, ale udało nam się wszystkich ewakuować - wspominają dąbrowscy strażacy.

W minionym roku PSP nie wzbogaciła się o nowy wóz bojowy, bo taki otrzymała w 2005 roku (ciężki samochód ratowniczo-gaśniczy Kerax, na podwoziu Renault), ale za to kupiła jakże potrzebną sprężarkę do napełniania butli powietrzem. Kosztowała 35 tys. zł.

- Dzięki temu staliśmy się samowystarczalni, bo wcześniej musieliśmy korzystać z pomocy sąsiednich jednostek w Sosnowcu i Będzinie. A taki sprzęt wykorzystywany jest niemal w każdej akcji gaśniczej. By dotrzeć w niebezpieczne miejsca, trzeba jakoś chronić drogi oddechowe. Udało nam się także wyremontować budynek garażowy. Naprawiliśmy przeciekający dach, odnowiliśmy elewację, a stare bramy wjazdowe zastąpiliśmy nowoczesnymi, w pełni automatycznymi - podkreśla Tomasz Kościow, zastępca komendanta dąbrowskiej PSP.

Obecnie zatrudnionych jest tutaj dokładnie 100 osób. Nie obeszło się więc także bez wymiany kadr. W minionym roku na zasłużoną emeryturę odeszło siedmiu strażaków, a jeden zmienił jednostkę. Do służby przyjęto natomiast 13 nowicjuszy.


Mniej pożarów

W 2006 roku Państwowa Straż Pożarna w Dąbrowie Górniczej interweniowała 1299 razy, wyjeżdżając 659 miejscowych zagrożeń (ochrona środowiska, ratownictwo techniczne i medyczne, wypadki drogowe, podtopienia). Strażacy gasili 18 pożarów zakładów i magazynów, 6 budynków użyteczności publicznej, 20 pożarów lasów i młodników, a 60 zgłoszeń okazało się fałszywych. Mniej było pożarów. W 2005 roku naliczono ich 894, natomiast 580 w 2006. Zwiększyła się za to zdecydowanie liczba pozostałych interwencji, których w 2005 roku odnotowano jedynie 431.
Piotr Sobierajski - Dziennik Zachodni
Hator
QUOTE
Napad na bank w Ząbkowicach
dziś

Wczoraj około godz. 11.40 do agencji bankowej przy alei Zwycięstwa w Ząbkowicach wtargnął zamaskowany mężczyzna. Przeskoczył bariery oddzielające obsługę od klientów i próbował zabrać pieniądze. Chciał mu to udaremnić jeden z pracowników.
REKLAMA

Napastnik powalił go jednak na podłogę i uciekł, zabierając ze sobą około 3 tys. zł. W trakcie szamotaniny pracownik banku ściągnął bandycie z twarzy kominiarkę. Złodziej ma około 20-25 lat, od 170 do 180 cm wzrostu, jest dobrze zbudowany. Ubrany był w ciemną kurtkę do pasa i ciemne dżinsy.
(mano) - Dziennik Zachodni
marcin.p
Jak w temacie...
Co sądzicie o tych jednostkach?
endriu
Temat , moim zdaniem dziwny . Jednostki są były i będą.Od krytyki, i pochwał tych jednostek moim zdaniem są odpowiednie "uwagi , interwencje i inne.... sekcje w różnej TV" , oraz odpowiedni Ministrowie. To nie temat na forum , tak myślę. ph34r.gif



pozdr...
Hator
zobaczymy jak sie to rozwinie - wkoncu w tym temacie nie tylko trzeba pisac co sie o niebieskich mysli ale tez np o akcjach policji itp
Jak sie temat rozwinie to zostawimy - a jak nie to przeniesiemy do "Bezpieczenstwo w DG"
np wczoraj na ul 11 listopada panowie w metaliku nissanie czaili sie na kierowcow.. z suszarka bodajze biggrin.gif
Dave
Ja nie miałem jakiś nieprzyjemnych sytuacji z dąbrowską policją, choć 3 mandaty akraut w tym mieście dostałem - ale mi się należały:
1) za przejście przez jezdnie o tory w miejscu niedozwolonym - 50 zł
2) za przekroczenie prędkości bodaj o 19 km/h -50 zł
3) za "niemanie" (tongue.gif) świateł mijania o zmroku -...200 zł blink.gif (jechałem an postojówkach wtedy w oświetlonym mieście - teren zabudowany)

Ale w czasie pracy z miesiąc temu w Gołonogu, jak wezwałem radiowóz do pasażerki bez biletu, która była bardzo "niegrzeczna", pyskowała, ubliżała itp. - tp przyjechali w ciągu 5 minut! Zupełnie inna sytuację miałem raz w Sosnowcu - ale to zależy od dostępności radiowozów w danym momencie zapewne :)
W ogóle to w DG jakby dużo częściej widuję radiowozy i policję pieszą niż w innych miastach (nie licze Katowic) - to chyba nie jest tak źle? smile.gif
mydliczek
Tak do tematu

Zaginął chłopak z mojego LO

QUOTE
Maturzysta przepadł bez wieści
dziś
Rodzice Krzysztofa Kowalczyka proszą o pomoc w odnalezieniu syna.

Szuka go nie tylko policja, ale przede wszystkim zrozpaczeni rodzice. Miejsce pobytu zaginionego nastolatka próbował nawet ustalić jasnowidz. Wszystko na nic.
REKLAMA

Od dwóch tygodni 18-letni Krzysztof Kowalczyk nie daje znaku życia. Kiedy wychodził z domu w Strzemieszycach dwa tygodnie temu, ubrał się jak zwykle w garnitur, krawat i płaszcz. Od tego momentu zaginął po nim wszelki ślad.

- Nie wiemy, co mogło się z nim stać. Nie było nas przez dwie godziny, a kiedy wróciliśmy do domu, syna już nie było. Nie mamy tutaj bliższej rodziny, ale sprawdziliśmy wszystkie miejsca, gdzie mógłby przebywać. Wydaje nam się, że w pubach, barach i klubach natrafiamy na jakąś ścianę milczenia. Nikt nie chce nam niczego powiedzieć. Syn zadzwonił tylko raz, dzień po zniknięciu. Przepraszał nas, ale stwierdził, że nie może wrócić. Teraz przychodzą nam do głowy różne myśli. Może jest gdzieś przetrzymywany? Zwłaszcza, że kiedy wysłałam do niego dwa sms-y wydawało mi się, że to nie on na nie odpisał, ale jakaś obca osoba. Zdanie "nie dzwońcie do mnie więcej, to ja się odezwę", nie w jego stylu. Teraz jego telefon milczy - mówi mama Krzysztofa, Małgorzata.

W witrynach dąbrowskich sklepów i na słupach ogłoszeniowych pojawiły się plakaty ze zdjęciem chłopaka. Na razie nikt nie skontaktował się z rodzicami.

- Przeżywamy to strasznie. Najgorsza jest niepewność. Tym bardziej, że syn na początku grudnia był już raz uprowadzony. Kilku około 20-letnich mężczyzn przystawiło mu broń do głowy i porwało wprost sprzed domu. Żądali od niego pieniędzy. Na szczęście wtedy policja uwolniła syna po dwóch godzinach i zatrzymała napastników. Może Krzyś zniknął, bo się czegoś bał, może przed czymś ucieka? Podejrzewamy, że mógł wpaść w złe towarzystwo. Lubił sobie czasami pograć na automatach, a od nas nie dostawał jakiegoś wysokiego kieszonkowego. Może chodzi o dług? - zastanawia się Andrzej Kowalczyk.

- Szukaliśmy syna już wszędzie. Jasnowidz skierował nas na Pogorię, ale twierdził, że nie można nawiązać z nim kontaktu. Wszystko na nic. Nie tracimy jednak nadziei, że odnajdziemy Krzysia i liczymy na pomoc - dodaje pani Małgorzata.

Przyczyną zniknięcia chłopaka nie są raczej kłopoty z nauką, bo w dąbrowskim V LO im. Kanclerza Jana Zamoyskiego cieszy się dobrą opinią. Chętnie angażował się w zajęcia pozalekcyjne, jak choćby w organizację corocznej paraspartakiady.

- Krzysztof szybko nadrabia wszelkie zaległości w nauce. Jest solidnym, kulturalnym uczniem i nie mamy do niego żadnych zastrzeżeń. Nie ma co prawda bliższych przyjaciół, ale ma kolegów. Czuliśmy, że szuka kontaktu z dorosłymi. Zawsze chodzi ubrany w garnitur, nosi skórzaną teczkę. Dlatego nazywany jest przez rówieśników "biznesmenem" albo "profesorem". Jeszcze dzień przed zniknięciem rozmawiał z jednym z naszych nauczycieli i snuł plany studiów na warszawskiej uczelni. Nic nie wskazywało na to, że zamierza gdzieś wyjechać i to wszystko zaprzepaścić - podkreśla Anna Ornat, dyrektorka V LO.

Dąbrowscy policjanci cały czas szukają maturzysty, ale trudno natrafić na choćby drobny ślad.

- Sprawdziliśmy wszystkie kluby i lokale, gdzie był widywany. Sprawdzamy każdą informację. Hipotez jest naprawdę wiele. Może nie przebywać w naszym województwie, ale gdzieś w kraju, a nawet za granicą - przyznaje Paweł Łotocki, rzecznik prasowy dąbrowskiej policji.

Krzysztof ma około 180 cm wzrostu. Ubrany był ostatnio w jasny garnitur i ciemny, długi płaszcz. Zrozpaczeni rodzice czekają na wszelkie informacje pod nr tel. 663-883-118. W tej sprawie można także kontaktować się z najbliższą komendą policji.
Piotr Sobierajski - Dziennik Zachodni


jego zdjęcia:


Dave
Hmmm, gdzieś widziałem już takei ogłoszenie i nawet mi się pomyślało przez chwilę, że tak jakbym skądś znał tego chłopaka i go gdzieś keidyś spotkałem - ale to chyba dawno temu juz było, wszak codziennie widuje duuużo osób i a nie mam dużej pamięci do twarzy sad.gif
A w tramwaju dziś też było zdjęcie jakiegoś młodego chłopaka, że zaginał :/

Co to się robi z tymi zaginięciami teraz? :/
Mam nadzieję, że szybko się oni odnajdą cali i zdrowi!
kwintosz
No to ja opowiem swoją niecodzienną moją sytuacje z Policją. :/

W zeszłym roku, w okresie letnim, w godzinach późno wieczornych ok. 22:30-23 spacerowałem sobie z kumplem (po sesji) w około Pogorii III grzecznie, nie zaczepiając nikogo i nie wadząc nikomu, popijając browarki. Po przejściu ok 4/7 okrążenia, będąc w okolicach gdzie ścieżka rowerowa zaczyna prowadzić wzdłuż torów kolejowych, oślepiło nas światło. Oczywiście szok, konsternacja co się dzieje.. a tu panowie "niebiescy" zaczaili się w ciemnościach radiowozem na łobuzów w krzakach. Piwko schowaliśmy do tylnich kieszenii i idąc jak gdyby nigdy nic przeszliśmy obok. Ci uruchomili samochód i przejechali obok. Po 15s., odwracając się patrząc na dwa czerwone świetlne punkty, oddalające się od nas, widzę i słyszę że zawracają na ręcznym. (zdziwko że w ogóle umieją) Więc z kumplem browarki w krzaczki i idziemy jak gdyby nigdy nic. Panowie podjechali, przetrzepali nas i zapytali co robimy o tej porze na Pogorii (jakby spacerować nie można było). Na szczęście obyło się na samym spisaniu, jak to panowie określili (było w pobliżu zdarzenie z użyciem niebezpiecznego narzędzia i trzepią każdego). Czy to dobrze nie wiem, fakt faktem dobrze że tam stali ale czy powinni się interesować normalnymi, prawymi obywatelami którzy spacerują.. Nie powiem byłem zły przez kilka dni, bo w gruncie rzeczy nic nie robiliśmy złego ale.. dobrze że w ogóle ich na ulicach widać.

Na szczęście co do Policji w DG nie mam większych pretensji.. no cóż rower mi kiedyś ukradli z piwnicy ale na odzyskanie u nas to nie ma co liczyć.. życie.

Post pisałem po 4 piwach, tak więc jak coś jest nie składne wybaczcie..
Pozdro..
Hator
z policja to jest tak ze jakby nie bylo to zawsze bedziemy narzekac.
Cos sie dzieje to narzekamy ze nic nie robia, a jak spisuja i zahaczaja kazdego to znow psioczymy ze sie czepiaja.

PS tez jestm 50 zl do tylu dzieki niebieskim - przejscie przez torowisko na wysokosci maka :)
pozdrawiam
No trudno cokolwiek napisać o naszej policji. To zależy z czym to porównywać. Sam miałem wielokrotnie do czynienia z policją i raz przyjeżdżali po 5 minutach a czasami po 40.
kwintosz
Nie wiedziałem gdzie to wrzucić. Ten wątek i wątek o Policji i Straży Miejskiej nieco się dublują..

Ale do rzeczy..
QUOTE


Policjanci wyjdą zza biurek na ulice

Mieszkańcy powinni się teoretycznie czuć bezpieczniej, bo - jak wynika z najnowszych danych - w Dąbrowie Górniczej zdecydowanie zmalała liczba przestępstw (w ciągu dwóch lat aż o 1626), a i sami sprawcy znacznie częściej trafiają za kratki. Gorzej jest za to z uczestnikami ruchu drogowego, o czym świadczy przyrost kolizji i śmiertelnych ofiar wypadków. A co na ten temat sądzą dąbrowianie?

Większość mieszkańców ocenia pracę miejscowych policjantów pozytywnie, przyznając że na lepsze zmienia się ich podejście do interesantów. Nie brakowało jednak także krytycznych uwag, wśród których na pierwszy plan wysuwają się skargi na zbyt małą liczbę patroli.

- Często wracam późno z pracy i jestem pełna obaw. Grupy zakapturzonych wyrostków kręcą się po osiedlu i wokół przystanków, a nie brakuje także pijanych, agresywnych mężczyzn. Gdybym choć raz na jakiś czas trafiła wtedy na patrol policji albo nawet przejeżdżający radiowóz, to byłoby lepiej - podkreśla Marianna Lach, mieszkanka centrum miasta.

- Denerwuje mnie to, że tak zwana mała szkodliwość czynu zachęca złodziei do kradzieży. Już dwa razy wybili mi szybę w samochodzie i skradli radio, a kłopoty mam tylko ja. Ich się nie ściga, bo szanse wykrycia sprawców są znikome - dodaje Mariusz Gancarczyk z Gołonoga.

Swoje spostrzeżenia mają także dąbrowscy rajcy, którym nie brakuje pomysłów na zwiększenie bezpieczeństwa. Chcą, żeby kolejne ulice i osiedla zostały objęte monitoringiem i zastanawiają się także nad sfinansowaniem kolejnych etatów policyjnych. Dziś miasto utrzymuje 20 funkcjonariuszy.

- Szczególnie niebezpiecznie jest wieczorami w okolicach nocnych sklepów, barów i pubów. Ten problem też należałoby rozwiązać. Być może poprzez częstsze kontrole - proponuje radny Ireneusz Zugaj.

Nie wszystkie te sugestie da się od razu zrealizować, ale jak zapewnił Andrzej Bocianowski, komendant dąbrowskiej policji, jego podwładni starają się pracować jak najbardziej efektywnie.

- Wspólnie z Wyższą Szkołą Biznesu przeprowadziliśmy badania ankietowe na temat poczucia bezpieczeństwa w mieście i nasza praca została została oceniona pozytywnie. Staramy się podejmować wiele inicjatyw, które doprowadzą do lepszej współpracy z mieszkańcami. Dlatego reaktywowaliśmy dwa komisariaty, w Ząbkowicach i Strzemieszycach, które teraz funkcjonują całodobowo, włącznie z służbą operacyjną i dochodzeniową. Wcześniej działa tam tylko prewencja, a większość spraw trzeba było załatwiać w komendzie miejskiej - podkreśla inspektor Bocianowski.

Zdaniem komendanta częste kontrole miejsc sprzedaży alkoholu nie przynoszą efektów. Większą skuteczność gwarantuje wniosek policji o cofnięcie koncesji tym handlowcom, którzy łamią prawo. Kilka razy to już poskutkowało.

- Na bieżąco reorganizujemy też służbę patrolową i staramy się kierować jak najwięcej ludzi do patroli ulicznych. Piesze patrole przeczesują największe skupiska, od osiedla Mydlice, przez ulicę Korczaka, śródmieście, aż do ulic Piłsudskiego i Kasprzaka. Chodzi o to, by policjanci byli nie tylko bardziej widocznymi, ale przede wszystkim skuteczniejsi- twierdzi komendant policji.


Bezpieczeństwo w liczbach

W ubiegłym roku w mieście popełniono 5556 przestępstw, a sprawcami 403 z nich były 204 osoby nieletnie. Najwięcej, bo aż 4353, to przestępstwa kryminalne.

W porównaniu z 2005 r. liczba wszystkich przestępstw zmniejszyła się o 542. O 2,6 procent wzrosła także wykrywalność sprawców (wynosiła 56,6 procent).

W ubiegłym roku doszło do 173 wypadków drogowych, w wyniku których 15 osób zginęło, a 202 odniosły obrażenia. Znacznie wzrosła natomiast liczba kolizji. Zanotowano ich aż 1706, czyli o 306 więcej niż przed rokiem.

Policjanci z prewencji przeprowadzili 16784 interwencje w miejscach publicznych (średnio 45 dziennie) oraz 3640 interwencji domowych, gdzie w 314 przypadkach objęto poszkodowanych programem "Niebieska karta". 672 osoby trafiły do izby wytrzeźwień (o 122 więcej niż w 2005 r.). Na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa zatrzymanych zostało 1151 sprawców: 184 w trakcie kradzieży mienia, 57 podczas kradzieży z włamaniem, a 43 podczas bójek i pobić.
Piotr Sobierajski - Dziennik Zachodni
mały
QUOTE(mydliczek @ Feb 8 2007, 09:00 PM) *
Tak do tematu

Zaginął chłopak z mojego LO

Dzisiaj czytalem w GW, że kolega znalazl się .... we Wloszech cool.gif
Gość
Drogi Kwintoszu!
Policja ma prawo każdego, wszędzie i w każdej chwili wylegitymować, sprawdzić dane, zapytać o cel przebywania w danym miejscu!
Bycie sobie po zmroku po 22-ej nad Pogorią z kimś i picie piwka (miejsce publiczne - powinieneś chyba i tak mieć mandat :>) samo w sobie nie jest złe, jeśli nikomu i nieczemu nie szkodzisz. Ale czy złodziej/ktoś podejrzany idąc ulicą i widząc Policję będzie reagował w sposób prowokacyjny, żeby się doczepili do nich? Raczej nie, bynajmniej nie mądry człowiek. Więc to że sobie szliście spokojnie nie znaczy, że nie mogło się wydarzyć coś wczesniej np. z waszej winy i Policja jest po to, by to sprawdzić!
Także absolutnie w takiej sytuacji nie masz co narzekać i nie ma co obwiniać policji, że sie czepiała bo to nalezy do ich obowiązków!
Przecież Ci niz nic nie zrobili, nie zatrzymali do wyjaśnienia, chyba nie ubliżyli, nawet mandatu nie dali, tylko odnotowali! Także luzik! Nie ma się co "gorączkować"! wink.gif
kwintosz
Tak wiem, nie mam pretensji o to większej, tylko trochę ich nie rozumie. Jeśli informują nas że nie daleko miało miejsce zdarzenie z użyciem niebezpiecznego narzędzia, to czemu stoją w krzakach a nie szukają tych ziomków którzy napadli kogoś. Poza tym, może to była tylko taka gadka by kogoś przetrzepać.

Czy policjanci przypadkiem nie muszą wylegitymować x osób by przełożeni widzieli że działają oni w terenie? Tyle że takim sposobem to oni tylko sobie nazwiska osób przechodzących tamtędy do notesiku wpiszą i tyle ich widzieli. To chyba nie na tym ma polegać?

Mandatu nie dostałem bo pifka zdążyliśmy schować przy drzewie wink.gif a panowie policjanci w rękach jak zapalili światła chyba ich nie zauważyli. smile.gif

Tak czy siak dobrze że ich w ogóle widać, choć też w tej kwestii jest wiele do zrobienia.

Pozdrawiam

P.S. gościu zapraszam do rejestracji.. smile.gif
mydliczek
Faktycznie. Podejrzana sprawa

QUOTE
Zaginiony maturzysta znalazł się w Mediolanie
dziś

W czwartkowym wydaniu DZ informowaliśmy o tajemniczym zniknięciu dąbrowskiego maturzysty, Krzysztofa Kowalczyka. Ponad dwa tygodnie temu chłopak wyszedł z domu w Strzemieszycach i od tej pory ślad po nim zaginął.
REKLAMA

Szukali go policjanci, znajomi, a zwłaszcza rodzice, którzy okleili zdjęciami syna prawie całe miasto, a do pomocy w ustaleniu miejsca pobytu Krzyśka wynajęli nawet jasnowidza.

Jak się okazało, dąbrowski maturzysta odnalazł się we Włoszech, w Mediolanie. Dzięki pomocy tamtejszego konsulatu, chłopak wrócił już do domu. Teraz czeka go dość trudna rozmowa z polskimi policjantami, którzy przez cały czas prowadzili poszukiwania.

Na razie nie wiadomo, co skłoniło chłopaka do nagłego wyjazdu, ale prawdopodobnie nie czuł się w mieście bezpiecznie. Tym bardziej, że w grudniu ubiegłego roku został uprowadzony sprzed własnego domu przez grupę młodych ludzi, którzy chcieli wyłudzić od niego pieniądze.

- Syn jest już w domu, z czego bardzo się cieszymy. Póki co sami staramy się poznać motywy, które nim kierowały, a potem będziemy wyjaśniać sprawę na policji - mówi Andrzej Kowalczyk, ojciec Krzyśka.
(pas) - Dziennik Zachodni
Dave
Tym gościem Kwintoszu byłem ja wink.gif
Tylko nie wiedziałem, że jestem nie zalogowany - dziwne, bo się logowałem tongue.gif
Widocznie "nie wskoczyło" wink.gif

PS. Właśnie za oknem jakiś debil sie drze na całe osiedle i wyzywa od ku... kogos (domyślam się, że jakąś laskę, która pewnie go rzuciła lub cuś) - ale czy całe osiedle musi o tym wiedzieć w środku nocy i słuchać tych chamskich obelg? mad.gif
kwintosz
QUOTE


W kolejce do dzielnicowego

Małe pomieszczenia, biurko przy biurku, stosy akt i dokumentów. Tak wygląda codzienność dzielnicowych z rewiru centrum, którzy przyjmują na parterze bloku przy ul. Kościuszki.
Efekt tej lokalowej mizerii jest taki, że kiedy dzielnicowy rozmawia z jedną osobą, to pozostałe muszą czekać na dworze, czasami na mrozie albo na deszczu.

- Niekiedy trzeba przyjść kilka razy, żeby do końca załatwić sprawę. Nie można nawet spokojnie porozmawiać z dzielnicowym, bo wciąż ktoś się kręci, o coś dopytuje - żali się Stanisław Głowacki.

Warunki mogłyby się poprawić, gdyby udało się w centrum znaleźć nową siedzibę dla policji. Jej brak jest dotkliwy, zwłaszcza po likwidacji komisariatu w tzw. Małpim Gaju. Kilka lat temu spory budynek mundurowi musieli opuścić, głównie ze względu na spore koszty utrzymania.

Plany znalezienia policji innej siedziby w centrum już były, a jako jedną z lokalizacji wymieniano opuszczony szpital psychiatryczny przy ul. 3 Maja. Nic z tego nie wyszło, bo koszty remontu, ok. 4 mln zł, przerosły możliwości władz i policji.

- Mieszkańcy rzeczywiście teraz znacznie chętniej niż jeszcze parę lat temu przychodzą do nas z różnymi problemami, także osobistymi i domowymi. Często są to takie kłopoty, o których chcieliby porozmawiać na osobności, a ponieważ to trwa i nie ma miejsca, dlatego czasami ustawiają się kolejki - wyjaśnia Paweł Łotocki, rzecznik prasowy KMP.

W rozwiązaniu tej kłopotliwej sytuacji mogłoby pomóc miasto, na przykład znajdując we własnych zasobach większy lokal, który mogliby zająć dzielnicowi. Sprawę tę podjęli radni podczas ostatniej sesji, więc może coś się zmieni na lepsze.

Dąbrowska policja zamierza także uruchomić w najbliższym czasie specjalny punkt przyjęć na jednym z największych osiedli w mieście, Mydlicach, gdzie na miejscu dyżurowałby dzielnicowy. Czy uda się jednak osiągnąć zadowalający wszystkich kompromis?

- Ten problem, jako jeden z kilku dotyczących funkcjonowania policji w mieście, będzie omawiany podczas najbliższego posiedzenia miejskiej Komisji Bezpieczeństwa, czyli 20 lutego. Wtedy zastanowimy się nad najlepszymi rozwiązaniami, w tym także nad ewentualnymi propozycjami przenosin posterunku dzielnicowych do jakiegoś lokalu należącego do miasta - mówi Anna Zubko z referatu strategii, promocji i informacji prasowej UM.
Piotr Sobierajski - Dziennik Zachodni
www.dabrowa.naszemiasto.pl
Hator
z DZ

QUOTE
Nie będzie już bezpośrednich dotacji dla Ochotniczych Straży Pożarnych

OSP nie będą już miały własnych funduszy, a utrzymanie ich obiektów spada bezpośrednio na barki miasta. Takie zmiany są zgodne z zaleceniami Regionalnej Izby Obrachunkowej w Katowicach. Izba stwierdziła, że koszty wyposażenia, utrzymania, szkolenia i zapewnienia gotowości bojowej OSP ponosi gmina. Dotychczas ochotnicy wiedzieli, jaką kwotę mogą wydać w ciągu całego roku. Dotacja była dokładnie określona. Musieli tak się gospodarować, by opłacić gaz, prąd i wodę oraz drobne naprawy sprzętu.

Teraz za wszystko będzie płacić miasto.

- Nie wiemy, jak to będzie w praktyce. W kraju funkcjonują dwa rozwiązania. Jedni nadal dostają dotacje, a my teraz ją straciliśmy. Najgorsze byłoby refakturowanie wydatków, bo nie jesteśmy specjalistami w finansach. Nawet teraz korzystaliśmy z usług biura obrachunkowego, by dokładnie się rozliczyć - mówi Mieczysław Dudek, prezes OSP w Łośniu.

Bez własnych pieniędzy może być teraz ciężko mniejszym jednostkom, które w razie potrzeby będą się musiały za każdym razem zwracać do władz miasta o jakiekolwiek sumy.

- Wiadomo, że mamy też codzienne, drobne wydatki. Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że możemy organizować w remizie wesela i zabawy, a z tego jakiś grosz zawsze wpadnie. Inni nie mają takiej możliwości - podkreśla prezes Dudek.

Sporo będzie teraz także zależało od sumienności i uczciwości ochotników. Jeśli bowiem miasto wzięło na siebie obowiązek płacenia za media, to teoretycznie... nie trzeba będzie tak bardzo oszczędzać. Zdaniem Jana Bogusa, naczelnika Centrum Zarządzania Kryzysowego dąbrowskiego UM, tak naprawdę zmieni się jednak niewiele.

- To nie tak, że OSP będą same finansowały własną działalność. Gmina tak jak dotychczas będzie utrzymywała ich gotowość bojową, zgodnie z ustawą o ochronie przeciwpożarowej. Będzie więc finansowała zakup paliwa, sprzętu czy niezbędne remonty. Jedyna zmiana polega na tym, że dotacja będzie przekazywana w innej formie i to gmina będzie bezpośrednio płaciła za wszystkie media. Musimy wypracować odpowiednią współpracę, bo ten rok będzie pilotażowym we wprowadzaniu nowości - twierdzi Jan Bogus.

Z budżetu gminy nadal mają też być finansowane: umundurowanie ochotników, ubezpieczenie oraz okresowe badania lekarskie.


Ugaszą, dostaną pieniądze

W tym roku władze Dąbrowy Górniczej postanowiły, że zgodnie z ustawowymi zapisami strażacy-ochotnicy wyjeżdżający do akcji gaśniczych i biorący udział w szkoleniach pożarniczych, otrzymają za to tzw. ekwiwalent pieniężny. Będzie on wypłacany z budżetu gminy do wysokości 1/175 przeciętnego wynagrodzenia (ogłoszonego przed dniem jego naliczenia przez prezesa Głównego Urzędu Statystycznego w Monitorze Polskim).

Na wypłatę ekwiwalentu nie mogą jednak liczyć ci strażacy, którzy pracują już zawodowo. Dostaną go np. emeryci, renciści i młodzież.


Dąbrowa ochotnikami stoi

Położenie naszego miasta jest dość specyficzne, bo sporą jego część zajmują tzw. tereny zielone. Właśnie głównie w tych dzielnicach do dziś funkcjonują jednostki OSP, których w sumie jest aż... 11.

To ewidentny rekord w naszym regionie. Jak się okazuje żadne z sąsiednich miast nie może pod tym względem konkurować z Dąbrową Górniczą.

W Sosnowcu jest tylko jedna jednostka OSP, a w Będzinie i Zawierciu do pożarów wyjeżdżają ochotnicy z 6 strażnic. Katowice mają 5 jednostek OSP, Gliwice 2, a w Tychach nie ma żadnej.

Piotr Sobierajski
pozdrawiam
Sesja RM:
QUOTE
Radna Mariola Trzewiczek:
Przedstawiła interpelacje dotyczącą studium zagospodarowania przestrzennego treść interpelacji w załączeniu do protokołu. Następnie odczytała interpelację w sprawie przebudowy skrzyżowania ulic Gołonoskiej – Łaskowej - Ząbkowickiej treść interpelacji w załączeniu do protokołu. Z tym skrzyżowaniem związana jest moja następna interpelacja dotycząca Pogotowia Ratunkowego, ponieważ 13-tego stycznia ok. godz. 8-ej był tam kolejny wypadek, nie wiem czy ostatni, ale akurat o tym wiedziałam i na pogotowie czekano ofiara nieprzytomna czekano więcej jak półgodziny, ale również zdarza się w naszym mieście, że trzeba czekać na pogotowie bardzo długo i w związku z tym składałam interpelację we wrześniu uzyskałam odpowiedź, że są czynione przymiarki do tego, aby zmienić lokalizację Pogotowia z Ludowej na ulicę Łączącą, chciałam zapytać, na jakim etapie to jest czy jest nadzieja, że w krótkim czasie będzie zmiana tej lokalizacji, nie wiem czy jest to odpowiednia, bo moja interpelacja zmierzałaby ku temu żeby utworzyć oddzielny dodatkowy punkt np. na terenie Przychodni przy Hucie „Katowice” ewentualnie w Łośniu czy w, Gołonogu, bo byłoby to usytuowanie w takim miejscu gdzie Pogotowie miałoby możliwość rzeczywiście w odpowiednim czasie dojechać czy na Błędów, czy do Trzebiesławic czy do Okradzionowa jak również do Gołonoga. Przejechanie z obrzeży spod Będzina na odległe tereny i a nawet i do Centrum miasta wiąże się z pokonaniem wielu skrzyżowań, zatłoczonych ulic świateł itd., co jeszcze przy niesprzyjających jeszcze warunkach atmosferycznych jest wyjątkowo uciążliwe dla mieszkańców. Jeszcze jedną sprawę poruszałam w poprzedniej interpelacji sprawę karetki, która stoi tu pod nami na parkingu. Uzyskałam odpowiedź, że jest to karetka, która została przekazana po likwidacji SZLA przy Hucie Katowice, no minęło już ładnych parę lat, nie wiem ile lat ma ta karetka i jaki przebieg ma czy by ona nadawałaby się, aby ją wykorzystywano jako kolejny ambulans ratowniczy, bo oprócz tego, że jest niedogodna lokalizacja Pogotowia to mamy za mało karetek. Trzy karetki obsługują cały teren Dąbrowy i również Sławków a w każdej chwili to może dotyczyć każdego z nas i zaistnieje potrzeba i przyjazd karetki po półgodzinie, czy nawet po godzinie może być zupełnie niepotrzebny także bardzo bym prosiła, aby podjąć takie działania, wiem, że to nie jest może w gestii naszej gminy, ale powinniśmy podjąć takie działania, aby tą sytuację poprawić. Jeszcze jedna taka drobna uwaga, aby po ostatniej wichurze poprawić i prawidłowo usytuować tablice informacyjne i znaki np. taką wielką tablicę przy wjeździe z ulicy Łaskowej na Poboczną. Również taka uwaga, żeby firmy odśnieżające odśnieżały tak jak wskazują znaki, aby była możliwość włączyć się w ruch zgodnie z znakami a czasami to różnie bywa.

Prezydent Miasta Zbigniew Podraza;
Na część pytań oczywiście odpowiemy, za część uwag, które tutaj pani radna zgłosiła dziękujemy odpowiednie służby się tym zajmą między innymi o tablicach. Jeśli chodzi o organizację pogotowia ratunkowego musimy mieć świadomość, że od sierpnia obowiązuje nowa ustawa, została przyjęta w sierpniu Ustawa o ratownictwie Medycznym ona funkcjonuje od pierwszego stycznia tego roku, ze będą przygotowywane wojewódzkie plany zabezpieczenia medycznego, w których Wojewodowie będą zgłaszali się do gmin o ewentualne uwagi będą powstawały plany na podstawie tych planów będzie Wojewódzki plan zabezpieczenia w służby ratownicze medyczne ta ustawa zmusi nas do pewnych działań koncepcyjnych, które potem wojewoda będzie musiał realizować, bo państwowe ratownictwo medyczne jest finansowane z budżetu państwa i tutaj będziemy jak najbardziej starali się ta ustawę realizować, sygnalizując te kwestie, które między innymi pani tu poruszyła. Jeśli chodzi o karetkę to faktycznie jest nie tylko karetka, ale i kilka samochodów, które w tej chwili chcemy poddać przeglądowi i komisji, która by podjęła decyzję czy te samochody są przydatne, jeśli nie to ogłosimy przetarg i podejmiemy pewne kroki, jeśli chodzi o tabor samochodowy w urzędzie.
:)
oczywiscie jak na tak rozlegle miasto powinny byc 2 (a moze i 3) bazy wyjazdowe karetek.
Problem w tym ze na cale miasto mamy 3 karetki...
To jest tak na styk i czesto trzeba pewnie dlugo czekac sad.gif

Wiec przy takiej ilosci to tylko 1 punkt i Łącząca jest juz znacznie lepsza niz Ludowa.
Hator
ze stron onetu - tak samo DZ czy info na ZI

QUOTE
Ślaskie: rzucał się z nożami na samochody
Policjanci zatrzymali mieszkańca Dąbrowy Górniczej, który z nożami w rękach rzucał się na samochody. Szaleniec próbował także zaatakować funkcjonariuszy. Ci musieli użyć broni. Napastnik został postrzelony.
Wczoraj wieczorem furiat zaatakował siedzącą w samochodzie czteroosobową rodzinę. Mężczyzna trzymanymi w ręku nożami uderzył w przednią szybę samochodu.

Kierowca powiadomił policję. Na widok funkcjonariuszy mężczyzna ruszył w ich kierunku wymachując nożami. Napastnik nie reagował na ostrzeżenia ani na strzał ostrzegawczy i próbował zaatakować policjantów. Wtedy jeden z nich strzelił w nogi szaleńca, raniąc go w łydkę. Dopiero wtedy mężczyzna upuścił noże. Policjanci obezwładnili go, udzielili pierwszej pomocy i wezwali pogotowie, które odwiozło mężczyznę do szpitala.
juar_78
O ile liczba zespołów wyjazdowych ze względna na liczbę mieszkańców jest zgodnie z normami, to zważywszy na rozłożystość miasta przydatny byłby jeszcze jeden zespół wyjazdowy. Przesunięcie jednej z karetek do innego punktu wyjazdowego przy trzech zespołach może skończyć się tym, że ten oddelegowany zespół i tak często będzie obsługiwał rejon centrum.
Dlatego niezłym rozwiązaniem jak sądze byłoby na pewno po pierwsze skasowanie stacji pogotowia na mydlicach (w końcu to sam "róg" miasta na mapie Dąbrowy) i postawienie zespołów razem z strażą na Podlesiu, no ewnentualnie na Łączącej w byłej bazie kolumny transportu sanitarnego. Do tego jeden zespół dodatkowy np. koło huty, który przede wszystkim obsługiwałby w pierwszej kolejności "zielone" dzielnice.
Myślę też, że na dziś problemem nie jest sama karetka. W Dąbrowie na rezerwie stoi chyba Renault Master (jeżdzą dwa Mercedesy Sprintery i VW LT). "Huciane" pogotowie ma na stanie ponadto VW LT. Do tego prywatne firmy mogace podstawiać karetkę. Problem to zorganizowanie pieniędzy na ich bieżące funkcjonowanie.
W każdym razie dzisiejsza sytuacja nie jest godna pozazdroszczenia. Z Mydlic do Błędowa jest lekko ponad 20km, to tak jakby do Dąbrowy Karetka przyjeżdżała z Katowic. Osiągnięcie w tym stanie rzeczy 15 minutoweg oczasu dojazdu to mżonka.
Pozdrawiam,
Arek.
Hator
juar - swieta racja - na dodatek do katowic mamy krajowke a z mydlic na bledow krajowka mozna ewentualnie na strzemieszyce male podjechac a stamtad dopiero na okradzionow i dopiero bledow. czas dojazdu na bledow od momentu powiadomienia (zadzwonienia) po karetke to niestety trzeba liczyc w paredziesieciu minutach (znaczy sie od 40 wzwyz).

wg mnie 2 punkty bylyby ok - jeden przy hucie (dobry dojazd w strone polnocna (zabkowice i dalsze dzielnice) oraz wsch (losien i dalej) oraz jeden przy strazy na golonogu (wmiare szybko mozna na katowicka wyjechac - pozatym blisko reden, centrum, golonog, strzemieszyce)
juar_78
A najgorsze jest niestety to, że poza przenosinami na Łęknice nie planuje się ani zwiekszenie liczby punktów wyjazdowych ani uruchomienie dodatkowych zespołów. Ciekawe jestem, czy w ogóle ktoś w dąbrowskim pogotowiu w ogóle liczy średni czas dojazdu na interwencje i z podzialem na dzielnie. Mogłaby to być ciekawa lektura o ile taki rejestr byłby prowadzony rzetelnie.
Oficjalne wypowiedzi, że karetki docierają do zielonych dzielnic miast w 15 min. zdają mi się mało wiarygodne. Taki czas można pewnie osiągnąć przy optymalnych warunkach, tj. natychmiastowy wyjazd, mały ruch, dobra pogoda, karetka nie szuka ulicy itd. Zreszta jeżeli ma do pokonania np 15 km to dojazd 15 minutowy musiałby oznaczać średnią prędkość 60km/h łącznie z czasem na dojście do karetki, ruszanie, wyjazd, przejazd przez skrzyżowanie itd.
A 20 km do Błędowa musiałoby juz oznaczać średnią 80 km/h.
Więc oficjalnie podawane czasy dojazdów są mało wiarygodne.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.