Toteż ja pisałem nie o wysokości, a o skuteczności egzekucji.
Skuteczność egzekucji mówicie...
Kierowca z Dąbrowy Górniczej śmiertelnie potrącił matkę prowadzącą dwójkę upośledzonych synów, po czym uciekł z miejsca zdarzenia. Sąd uznał, że nie pójdzie jednak do więzienia, bo ma rodzinę, w której się spełnia. - Ten wyrok to hańba wymiaru sprawiedliwości - mówi prezes Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw.
Artykuł otwarty
Do wypadku doszło 15 października 2009 r. na ul. Broniewskiego w Dąbrowie Górniczej. Zenobia K. przyjechała tam autobusem linii 175. Towarzyszyło jej dwóch dorosłych synów, którzy są upośledzeni umysłowo. Cała trójka przeszła chodnikiem kawałek, po czym trzy metry za przejściem dla pieszych weszła na jezdnię i zaczęła przechodzić na drugą stronę. Kiedy Zenobia K. była na środku ulicy, została potrącona przez opla astrę prowadzonego przez mającego wtedy 29 lat Mirosława W. Ważne dla sprawy jest to, że mężczyzna najpierw przejechał przez przejście dla pieszych i dopiero potem uderzył w znajdującą się tuż za nim kobietę. Zenobia K. niczym szmaciana lalka przefrunęła kilka metrów i upadła na asfalt. Zginęła na miejscu.
Kierowca: Wystraszyłem się krzyczących mężczyzn
Kierowca opla zatrzymał się, pozbierał części auta, które odpadły podczas zderzenia, po czym wsiadł do wozu i odjechał. Mirosław W., unikając policji, wracał do domu polnymi drogami i utknął w błocie zalegającym w leśnej przecince. Jeden z rolników musiał mu pomóc wyciągnąć opla traktorem. Mirosław W. uszkodzone auto ukrył w garażu, a następnego dnia pojechał do pracy pociągiem. W końcu kiedy na stronie komendy przeczytał, że funkcjonariusze szukają kierowcy podejrzanego o spowodowanie wypadku, sam zgłosił się na policję. Twierdził, że uciekł, bo wystraszył się dwóch znajdujących się na miejscu mężczyzn, którzy zaczęli krzyczeć. To byli upośledzeni synowie ofiary. Biegły wyliczył, że kierowca opla o 36 km/godz. przekroczył dopuszczalną prędkość, a widoczność na miejscu tragedii była doskonała.
Więzienie, ale w zawieszeniu
Prokurator za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczkę z jego miejsca domagał się dla Mirosława W. półtora roku więzienia. W czerwcu sąd w Dąbrowie Górniczej skazał kierowcę na dwa lata więzienia, ale w zawieszeniu. Dlaczego? - Oskarżony jest człowiekiem stabilnym życiowo, ma rodzinę, w której należycie się spełnia, oraz pracę, którą także taktuje należycie poważnie. Zważyć też należy, że oskarżony wyraził skruchę - uzasadnił sędzia Andrzej Koba. Przyznał, że taka kara nie stanowi należytej represji, więc zasądził też ... 7 tys. zł grzywny. Dodatkowo Mirosław W. przez pięć lat nie będzie mógł prowadzić pojazdów mechanicznych. Jeśli ten wyrok się uprawomocni, mężczyzna już 16 października będzie mógł legalnie wsiąść za kierownicę.
"Wyrok to hańba wymiaru sprawiedliwości"
- Ten wyrok to nieporozumienie i hańba wymiaru sprawiedliwości. Jego uzasadnienie wskazuje, że jak ktoś ma rodzinę i pracę, to może być absolutnie bezkarnym na drodze - mówi Józef Kogut, prezes Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw. W ciągu ostatnich pięciu lat na drogach województwa śląskiego doszło do 24 tys. wypadków. Z 1714 osób, które w nich zginęły, aż 676 to piesi. - Nie może być tak, że kierowca jedzie za szybko, zabija kobietę, ucieka z miejsca zdarzenia, a sąd nie zamyka go w więzieniu. To nic innego, jak przyzwolenie na zabijanie pieszych na ulicach - grzmi Kogut.
Sprawa nie jest zamknięta. Prokuratura złożyła apelację i domaga się uchylenia wyroku Mirosława W. "Orzeczona wobec niego kara nie spełnia funkcji wychowawczych i ogólnoprewencyjnych, zwłaszcza z uwagi na okoliczności popełnienia przestępstwa, a także zachowanie oskarżonego po jego popełnieniu (...) Taka kara nie spełni też potrzeb w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Prewencja generalna wymaga, by kara oddziaływała na środowisko pokrzywdzonych celem wzbudzenia przekonania, iż sprawcy tego rodzaju przestępstw nie są traktowani pobłażliwie" - napisali śledczy.
- Apelacja prokuratury zostanie rozpoznana 3 września - zapowiada sędzia Krzysztof Zawała, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Katowicach.
Z Mirosławem W. nie udało nam się skontaktować.
Cały tekst:
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063...l#ixzz3BXE99RKzJuż tu kiedyś wypisywałem listę osób, które nie muszą przestrzegać przepisów Prawa o Ruchu Drogowym ale przypomnę: posłowie, sędziowie, prokuratorzy, policjanci, strażnicy miejscy i wiejscy, ogólnie urzędnicy wszelkich możliwych szczebli samorządu terytorialnego oraz administracji państwowej oraz rodziny i bliżsi, dalsi oraz zupełnie odlegli znajomych wyżej wymienionych. Ich ilość, jak widać, systematycznie rośnie.
Swoją droga na Staszicu jest piędziesiątka czy więcej? Bo strzał tych dwóch samochodów był przecudnej urody.