Bariera przy zjeździe z DK94. ''Mamy kupić helikopter?''W ten sposób właściciele działek położonych przy zjeździe z DK94 na trasę drogi ekspresowej w Dąbrowie Górniczej stracili dostęp do swoich terenów. - Mamy złożyć się na helikopter? - pytają rozżaleni.Prawie dwuhektarowa działka przy ówczesnej ul. Świerkowej trafiła do rąk rodziców Stanisława Kidawy w 1955 roku. Bez ich wiedzy została jednak podzielona i większość ziemi zalano asfaltem, gdy rozpoczęła się budowa tzw. węzła Sulno, czyli dzisiejszego skrzyżowania ekspresówki z DK94.
- W tamtych czasach wartość prywatna nie miała żadnego znaczenia. Rodzice nie mogli nawet protestować, nie mówiąc już o żadnym odszkodowaniu - wspomina pan Stanisław.
Ulicę Świerkową przemianowano na Cisową, a zjazd z nowego węzła na działkę rodziny Kidawów zbudowała ówczesna katowicka Dyrekcja Dróg. - Ot, zwykła utwardzona tłuczniem droga zjazdowa, na jej końcu stał tylko dom rodzinny mojej ciotki - wspomina Dariusz Łaskawiec, właściciel działki sąsiadującej z terenem Kidawów. Pokazuje na zniszczony czasem dom z cegły, na którym wciąż wisi jeszcze niebieska tablica z napisem „ul. Świerkowa".
Manewr z barierką to zwykła złośliwośćMieszkańcy do tej pory korzystali ze zjazdu bez problemów. Gdy w lipcu Kidawa przyjechał doglądnąć działki, omal nie rozbił się samochodem o metalową barierę zagradzającą wjazd z DK94 w ul. Cisową. - Nie dowierzałem własnym oczom! Dobrze, że jechałem powoli, inaczej uszkodziłbym całą maskę - mówi.
Pan Stanisław zdziwił się jeszcze bardziej, gdy na prośbę o usunięcie przeszkody katowicki Oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad odpisał, że bariera została zamontowana m.in. dla bezpieczeństwa kierowców.
- Dlaczego więc nie odgrodzono całego łuku drogi, tylko kilkumetrowy wjazd na nasze działki? Tuż przez wjazdem jest spory rów, przed nim barierka się jednak urywa - pokazują Kidawa i Łaskawiec. Obaj pytają z żalem, czy zarządca drogi dołoży się do zakupu helikoptera, bo inaczej nie mogą dostać się na własne posesje.
- Ten manewr z barierką to zwykła złośliwość - domyśla się Kidawa. Kilkanaście miesięcy temu zwrócił się bowiem do GDDKiA o potwierdzenie legalności zjazdu na ul. Cisową. Pismo miało być tylko formalnością potrzebną do założenia własnego biznesu na nieużytkowanej od lat działce. Zamiast pisma, którego się spodziewał, dostał odmowę z dziwnymi argumentami.
- Nagle okazało się, że zjazdu na nasze działki tak naprawdę nigdy nie było. Zarządca drogi nie ma świadczących o tym dokumentów z lat 70. - rozkłada ręce Kidawa, który po tej wiadomości napisał skargę do centrali GDDKiA w Warszawie i powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, a później zaś do warszawskiego sądu administracyjnego. Krótko po tym wjazd na ul. Cisową zastawiły metalowe barierki. - Chcą mi pokazać, gdzie pieprz rośnie - uważa mężczyzna.
Sprawa trafiła do sąduDorota Marzyńska-Kotas, rzeczniczka GDDKiA w Katowicach, wyjaśnia, że w świetle obowiązującego prawa zjazdy z dróg ekspresowych nie mogą być skierowane w drogi o charakterze indywidualnym, a tak sklasyfikowana została ul. Cisowa.
- Przy zjeździe z DK94 na S1 jest ciągła linia krawędziowa. Zgodnie z zasadami ruchu nie można skręcić na sąsiadujące z drogą działki - przekonuje Marzyńska-Kotas. Zapewnia jednocześnie, że ich właściciele mają do nich dojazd. - Według miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego mogą dojeżdżać z ulicy biegającej wzdłuż południowej granicy sąsiedniego zakładu hutniczego - wskazuje.
- Kpina - kwitują takie tłumaczenie właściciele działek. - Wskazany nam dojazd to tylko kawałek wyłożonej betonowymi płytami drogi, która nie dość, że należy do Mikrohuty, to jeszcze nie dociera do naszych działek - denerwuje się Kidawa. Ze sprawą poszedł już do sądu. Na rozprawę poczeka do połowy stycznia.
Milena Nykiel
Cały tekst:
http://sosnowiec.gazeta.pl/gazetasosnowiec...l#ixzz2GFvSVFJj