twojezaglebie.pl


Kiedyś dworzec był wizytówką miasta. Dziś to tylko ruina
Opieszałość, nieudolność i lata zaniedbań doprowadziły do ruiny zabytkowy budynek dworca kolejowego w Strzemieszycach. Teraz PKP chce go wyburzyć. Nie zgadza się na to jednak konserwator zabytków i działacze z lokalnego stowarzyszenia.
Stacja Dąbrowa Górnicza-Strzemieszyce powstała w latach osiemdziesiątych XIX wieku, kiedy to do tej samodzielnej wówczas miejscowości dotarła Kolej Iwanogrodzko-Dąbrowska. Wcześniej istniał tylko przystanek na trasie Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, czyli dzisiejsza Dąbrowa Górnicza Południowa. Obok stacji, pierwotnie zwanej Strzemieszycami Radomskimi, powstała też istniejąca do dziś parowozownia. Lokomotywy ze Strzemieszyc obsługiwały wówczas całą linię z Dęblina do Zagłębia. Budynek dworca był chlubą. Obecnie jednak lata świetności ma dawno za sobą. W dużej mierze przyczynił się do tego pożar w 2007 roku, który doprowadził do całkowitej dewastacji budynku. Sprawców nie wykryto, a sześć lat później ponownie go podpalono.
W 2010 roku prezydent Zbigniew Podraza zapowiadał, że jego pierwszą decyzją będzie powrót do rozmów z PKP na temat przejęcia przez miasto dworców. „To jeden z najbardziej palących problemów do rozwiązania. Zależy mi na tym, by budynki dworców w centrum miasta, w Strzemieszycach i Gołonogu znalazły się w naszych rękach, wtedy będziemy mogli decydować o ich dalszym losie” – zapowiadał. Dziś już wiemy, że te plany skończyły się fiaskiem. W 120-tysięcznym mieście nie ma ani jednego dworca. Obecnie budynek jest ruiną.
– W związku z bardzo złym stanem technicznym tego obiektu, Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Katowicach wydał nakaz jego rozbiórki – informuje biuro prasowe PKP.
Nie zgodził się na to jednak śląski wojewódzki konserwator zabytków, który poinformował nas, że zgody na rozbiórkę nie wydał, ponieważ budynek jest przewidziany do włączenia do gminnej i wojewódzkiej ewidencji zabytków. Zgoda na jego wyburzenie pozostaje jednak tylko kwestią czasu. Jeżeli nic się nie zmieni, dworzec ze względu na ryzyko zawalenia będzie musiał być w końcu rozebrany.
Przeciw jego wyburzeniu apeluje Stowarzyszenie Samorządne Strzemieszyce. Członkowie stowarzyszenia w ubiegłym roku wysłali pismo z apelem do ówczesnej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej o uratowanie zapuszczonego dziś budynku dworca kolejowego. – Są rodziny, w których kilka pokoleń pracowało na kolei. Teraz patrzą, jak niszczy się historię ich i miejscowości, która w swoim herbie ma nawet koło parowozowe. My jako Stowarzyszenie i mieszkańcy, którzy obserwujemy dewastację budynku i całej stacji, nie przestaniemy apelować. Ratowanie zabytków tak głęboko wpisanych w naszą społeczność, a także historię miejscowości i regionu jest naszym obowiązkiem – mówi Jerzy Reszke ze Stowarzyszenia.
– Od kilku lat staramy się o podjęcie działań na rzeczą uratowania budynku, bezskutecznie. Otrzymujemy informacje, że sprawa jest w sądzie i trwa oczekiwanie na wyrok. Ta sytuacja powoduje, że obie instytucje, które mogą być właścicielem terenów stacyjnych razem z budynkiem dworca, czyli zarówno PKP, jak i prezydent Dąbrowy, czują się zwolnione z obowiązku jego zabezpieczenia, co doprowadziło do ruiny i znacznie zwiększyło koszty remontu. Wojewoda śląski, który skomunalizował tereny stacyjne, również nie podejmuje żadnych działań. To skandal i spowodowanie trudnej sytuacji na skutek zaniechania niezbędnych działań. Proponujemy zwołanie w tej sprawie „okrągłego stołu” wszystkich zainteresowanych stron w celu porozumienia co do dalszej przyszłości dworca – dodaje Jacek Sobczyk, prezes Stowarzyszenia.
Członkowie Stowarzyszenia mają konkretne pomysły, jak wykorzystać budynek. Jednym z nich jest przeznaczenie go na cele kulturalne i społeczne, tym bardziej, że w dzielnicy nie ma domu kultury. Drugi pomysł to utworzenie muzeum, być może nawet razem z parowozownią, z uwagi na unikalny zespół stacyjny.
– W województwie śląskim jest tylko skansen w Pyskowicach. Można przenieść jako filię część Muzeum Kolejnictwa z Warszawy, które ma problemy lokalowe. Należy wykorzystać wymienioną infrastrukturę i pozbierać stare elementy wyposażenia z innych miejsc, żeby zachować przynajmniej niektóre fragmenty. Już mało kto wie, jak wyglądał np. semafor. Skanseny kolejowe są tworzone dosyć chaotycznie i być może celowe byłoby zgromadzenie w jednym miejscu jednej grupy pojazdów szynowych – mówią członkowie Stowarzyszenia.
Pomysłów jest dużo więcej. Czy jednak są realistyczne? Z pewnością bardzo kosztowne, z uwagi na to, że budynek jest w katastrofalnym stanie i grozi mu zawalanie. Można jednak próbować sięgnąć po środki. Tyle tylko, że trzeba poczekać, aż sąd ustali, do kogo należy dworzec. A czasu na uratowanie obiektu jest coraz mniej.