Mnie najbardziej brakuje jakiegos super pubu, ktory najlepiej, gdyby byl w starym budynku, oczywiscie nie rezygnujac z Gymnasion, ktory tez powinien gdzies byc. Ale pub z klimatem i super wystrojem, gdzie mozna by sie bylo napic roznych gatunkow, a nie tylko lagery i rzadko kiedy pilsy. Marzenie to mini browar restauracyjny, ale to sa takie koszty, ze nie wiem czy sie w DG doczekam. Chociaz z drugiej strony Bierhalle we Wroclawiu nie warzy u siebie piwa.
A co ciekawe 3 Maja ozyla. Wczoraj wieczorem duzo ludzi, szok.
Ponizej jeden z artykulow o Ryniku. Czytalem kilka razy podobne. Po wybudowaniu dwoch CH centrum tam ozylo. Tam sie ulozylo tak szczesliwie, ze centrum miasta jest pomiedzy dwoma CH.

Moda na Rybnik, który jest lepszy od Katowic
Anna Stańczyk, Tomasz Głogowski
Mieszkamy w Orzeszu, niewielkiej miejscowości dokładnie w połowie drogi między Rybnikiem a Katowicami. Jeśli chcemy zrobić zakupy, coś zjeść, albo po prostu spędzić miło czas, jedziemy do Rybnika. Odwiedzających nas znajomych z Warszawy w życiu nie zabralibyśmy do Katowic.
Rybnicki Rynek ma coś z klimatu czeskich miast
Kiedy na początku lat 90. w Rybniku zaczęto budować ronda zamiast zwykłych skrzyżowań, miasto stało się obiektem żartów. Jedna z lokalnych gazet z drwiną nazwała nawet Rybnik... Rondnikiem. Śmiechu było na pół województwa, ale minęło kilkanaście lat i z Rybnika już nikt się nie śmieje. Rybnik stał się modny. To tu przyjeżdża się na zakupy, obiad, kawę czy dobre piwo. To tu spędza się wieczory z przyjaciółmi. I o dziwo, duża w tym zasługa centrów handlowo-usługowych, które wybudowano, i tu kolejne zaskoczenie, w ścisłym centrum miasta.
Kilkanaście lat temu na rynku królowały sklepy z ubraniami dla pań w średnim wieku i spożywczaki niesłusznie zwane delikatesami. Po godz. 17 w centrum zamierało życie, a radni kłócili się, czy przystoi stawiać tu ogródki z piwem.
Wszystko się zmieniło, kiedy władze miasta przeforsowały mocno krytykowaną decyzję, by tuż przy Rynku wybudować Plazę, a na miejscu starego browaru powstał Focus Park. Urzędnicy wynegocjowali świetne warunki z inwestorami. W efekcie wokół Plazy przebudowano drogi, a firma budująca Focusa obiecała, że zachowa klimat browaru i słowa dotrzymała. Zmieniła plac Wolności, który znajduje się tuż przy Rynku. Wystarczyły nowa kostka brukowa, latarnie, fontanna i plac stał się prawdziwą ozdobą miasta.
Na ludzi chcących spędzać tu wolny czas nie trzeba było długo czekać. Mało tego, odwiedzający centra handlowe przechodzą przez Rynek i zatrzymują się w okolicznych kafejkach i restauracjach. To sprawia, że centrum żyje do późnego wieczora. - Gdy ze swojego biura wyglądam na Rynek, to widzę fajne butiki i kawiarnie. Czuję się jak w Brukseli, czy Lozannie. Staliśmy się częścią Europy - mówi Andrzej Żylak, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Rybnickiego Okręgu Przemysłowego.
Zmiany w Rybniku zaakceptowali nawet lokalni kupcy, którzy bali się zagranicznych sieci handlowych. Okazało się, że wielkie galerie nie są dla nich konkurencją. Wręcz przeciwnie, klienci odwiedzający centra, zaczęli zaglądać też do małych sklepów w uliczkach prowadzących do Rynku.
Żylak dodaje, że o sukcesie Rybnika zadecydował też fakt, że wszyscy, którzy do tej pory mieli wpływ na rozwój miasta, to rodowici rybniczanie. - Robiliśmy to także dla siebie - przekonuje Żylak i przypomina, że wielką budowę kanalizacji za setki milionów euro zaczęto nie w dzielnicach miasta, ale właśnie od Rynku. Przez wiele miesięcy był koszmarnie rozkopany, ale gdy remont się skończył, ludzie przekonali się, że warto było czekać na efekt. Teraz Rynek ma coś z klimatu z czeskich miast takich jak Ostrawa czy Praga. Tu czas płynie wolniej. Przy karafce wina można przegadać cały wieczór, przyjść z rodziną na obiad i z kolegami na piwo.
- A w Katowicach nie można? - pytają czasem znajomi, którzy przyjeżdżają do nas na weekend.
Odpowiadamy, że nie. Centrum Katowic nie jest przyjazne ludziom. Na próżno szukać tu deptaku, miejsca, gdzie można przysiąść i poczytać książkę. Po godz. 19 pustoszeją ulice, cztery godziny później człowiek musi się liczyć z tym, że zostanie wyproszony z knajpki. Oby nie musiał przejść wtedy przez katowicki dworzec, gdzie śmierdzi bardziej niż na Dworcu Centralnym w Warszawie. Miejscowi nauczyli się pokonywać go "na wdechu". Dlatego wybieramy Rybnik.
Miasto inwestuje teraz w ścieżki rowerowe. Ma ich już 130 kilometrów i buduje następne. Pedałują całe rodziny: w pobliże jeziora rybnickiego, sztucznego zbiornika wybudowanego dla pobliskiej elektrowni, do Rud, gdzie można spotkać fragmenty starych cysterskich kopalń odkrywkowych, czy do Buku z Górą Wiktorii, upamiętniająca wizytę księżnej Wiktorii, późniejszej cesarzowej Niemiec.
Widząc zainteresowanie rowerami, władze Rybnika zaczynają mówić o budowie w śródmieściu specjalnego parkingu dla rowerów. Niektórzy drwią z tego pomysłu. Ale zapewne za kilka lat podobne parkingi będą powstawać w większości śląskich miast.