Kolejna dwa głosy w sprawie integracji.
W jedności siła - uważa Piotr Uszok, prezydent Katowic, i proponuje, by miasta aglomeracji górnośląskiej połączyły się w jedno, na wzór Warszawy. Co o tym pomyśle sądzi Kazimierz Górski, prezydent Sosnowca?
Przemysław Jedlecki: Chciałby pan, by Sosnowiec połączył się z Katowicami w jedno miasto?
Kazimierz Górski, prezydent Sosnowca: Nie ma takiej opcji. Brzmi to jak propozycja wyprawy w kosmos, a my ciągle nie możemy się oderwać od ziemi. Przygniatają nas tematy, które od lat są nie załatwione. Nie ma przecież drugiej takiej aglomeracji w Polsce, która ma tyle problemów i do której nie pasuje wiele ustaw. Podam tylko dwa przykłady: szkody górnicze i pozostałości po przemyśle oraz fakt, że nawet jedna czwarta miast należy do skarbu państwa. Czyli zarządza tym ktoś w Warszawie.
Jesteśmy jednak aglomeracją, która chce działać wspólnie. W czym problem?
- W braku pieniędzy. U nas miasto przylega do miasta, ale wymieniamy się głównie rynkami pracy. Swego czasu rząd wrzucił nam utrzymanie dróg krajowych. To ogromne koszty. Ja mam u siebie w mieście 20 poprzemysłowych wiaduktów kolejowych, o które dziwnym trafem też muszę dbać. Wydatki są, a pieniędzy nie ma.
Piotr Uszok, prezydent Katowic, argumentuje, że gdy miasta połączą się ze sobą, to będzie więcej pieniędzy z podatków.
- Chodzi o 5 proc. z PIT przez pięć lat. Nic z tego nie będzie. Nie można łączyć biedy z biedą. Starczy pewnie tylko na odnowienie centrum Katowic... Tymczasem nasze miasta od lat 70. nie przeszły rewitalizacji. Stało się tak m.in. dlatego, że straciliśmy szansę na Euro 2012. Te miasta, w których były mecze, zyskały inwestycje na 7-13 mld zł! W naszym regionie doszło tymczasem do tego, że tylko niektórym trafiły się wielkie inwestycje.
Pojawia się sugestia, że po połączeniu będzie można je kształtować inaczej. Np. że w Siemianowicach Śląskich będzie można zbudować nowy gmach opery.
- Rzucanie takich argumentów nie jest rozmową na temat. Takie inwestycje jak opera czy muzeum kosztują. Zamiast myśleć o nich i wielkich obiektach kulturalnych, powinniśmy raczej myśleć o zbudowaniu sił wewnętrznych województwa. Potrzebujemy parków naukowych, rozwoju medycyny, wysokich technologii. Czegoś, na czym moglibyśmy się oprzeć po górnictwie. Trzeba szukać nowych branż.
Brzmi to tak, jakby idea połączenia miast w ogóle się panu nie podobała.
- Nie w tym rzecz. My już dziś jesteśmy połączeni. Robimy wspólnie wiele projektów. Sosnowiec współpracuje z Jaworznem, Mysłowicami czy Dąbrową Górniczą. To projekty związane z drogami czy kanalizacją.
Projekt prezydenta Katowic idzie znacznie dalej. Pytał pan go, po co zgłasza pomysł jednego miasta?
- Rozmawialiśmy o tym. Zgoda, że przydałoby się połączyć miasta, ale nie teraz. Prezydent Katowic sam przecież mówi, że to wszystko powinno dojrzeć od środka. Coś powinno nas integrować.
Tym czymś miał być Górnośląski Związek Metropolitalny. Dlaczego ten projekt się nie udał?
- Przedstawiciele PO w pewnym momencie zdobyli przewagę we władzach związku. W efekcie prezydenci poobrażali się na siebie nawzajem, wszyscy zaczęli się kłócić. Wszystko się upolityczniło. A samorząd to nie tylko polityka, ale też normalna praca.
Jest jeszcze ratunek dla GZM?
- Pod jednym warunkiem. Wszystko trzeba by zacząć budować od początku. Prezydenci, jeśli chcą ratować ten związek, powinni usiąść do stołu i jeszcze raz ustalić zasady. Dziś jesteśmy w takiej sytuacji, że każdy z nas może kogoś pominąć i samemu próbować ugrać coś dla siebie.
A może po prostu Sosnowiec boi się dominacji Katowic?
- Bardziej boję się sukcesu propagandy. Czasem promujemy i zajmujemy się tym, co nie jest najważniejsze. Pomijamy istotne rzeczy. W dodatku nie respektujemy ustaleń. W Sosnowcu mieliśmy trudną sytuację gospodarczą. Powiedziałem kolegom prezydentom, że nie chcę hal sportowych, wielkich sal koncertowych, tylko że chcę móc odbudować gospodarkę dzięki paru projektom unijnym, a przy wsparciu prywatnej firmy rozwinąć działalność targową. Była zgoda. Zrobiliśmy te targi, a potem okazało się, że wszyscy inni też chcą robić targi, na czele z targami górniczymi. Zamiast budować konurbację, zrobiliśmy wyścig szczurów. To bez sensu, i trzeba to otwarcie powiedzieć.
Jeśli nie GZM i jeśli nie jedno miasto, to co? Co można zrobić w ciągu dekady, by zmienić sposób zarządzania konurbacją?
- Zawsze byłem przeciwnikiem pomysłu tworzenia tu powiatu metropolitalnego. To zły pomysł. Uważam, że powinniśmy doprowadzić do stworzenia województwa samorządowego, grodzkiego. Na jego czele stałby wicemarszałek ds. aglomeracji, a prezydenci miast tworzyliby radę województwa. Taki twór dostałby połowę pieniędzy obecnego województwa śląskiego (co wynika z liczby mieszkańców) i wreszcie mielibyśmy jedną instytucję, która miałaby odpowiednie pieniądze i kompetencje do zarządzania konurbacją.
Wicemarszałek zająłby się m.in. całą komunikacją publiczną z kolejami włącznie, służbą zdrowia czy sprawami kultury. Dziś mamy sytuacje absurdalne, bo w jednym mieście szpitale miejskie konkurują o pieniądze i pacjentów ze szpitalami marszałka. Podobnie jest z instytucjami kultury. To strata czasu i pieniędzy. Marszałek zająłby się tym wszystkim, włącznie z koordynacją. Dopiero wtedy moglibyśmy pójść do przodu.
Następnym krokiem mogłoby być grupowanie czy łączenie miast. Ale gdyby Katowice połączyć dziś z 13 miastami dookoła, to mielibyśmy niesterowalną hybrydę.
Co pan zatem proponuje?
- Utwórzmy już w następnej kadencji radę prezydentów przy marszałku. Doprowadźmy do tego, by powołał wicemarszałka ds. aglomeracji. Chodzi o to, by jedna osoba stale i wyłącznie zajmowała się wspólnymi problemami miast. I by zaczęła je rozwiązywać.
Cały tekst:
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35055...t#ixzz34khyAg3mW jedności siła - uważa Piotr Uszok, prezydent Katowic, i proponuje, by miasta aglomeracji górnośląskiej połączyły się w jedno, na wzór Warszawy. Co o tym pomyśle sądzi Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic?
Przemysław Jedlecki: Piotr Uszok proponuje stworzenie w aglomeracji jednego miasta. Dobry pomysł?
Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic: Znam ten postulat. Chciałbym jednak zobaczyć wreszcie jakieś konkretne działania. Proponuję zatem zacząć wdrażać ten plan w życie.
Od czego najlepiej zacząć?
- Chętnie zapoznałbym się z dobrze przygotowaną koncepcją działania takiego miasta. Na razie mamy tylko hasło. Koniecznie trzeba też zapytać mieszkańców o zdanie, przeprowadzić konsultacje, badanie opinii, może referendum.
Ogłosi pan referendum w Gliwicach? Zapyta pan: "Czy chcesz połączenia w jedno miasto z Zabrzem, Świętochłowicami, Chorzowem, Katowicami..."?
Organizacja takiego przedsięwzięcia to żaden problem. Dopóki jednak mamy do czynienia jedynie z hasłem, a nie poważną propozycją, dopóty nie widzę powodu, aby niepokoić tym mieszkańców.
Wygląda na to, że jest inaczej. Oferta Katowic jest jednoznaczna. Połączenie to więcej pieniędzy, łatwiejsze zarządzanie drogami itd.
Rozumiem, ale przypominam, że Katowice mają niecałe 300 tys. mieszkańców. W innych częściach naszej konurbacji trudno będzie przyjąć bez oporów, że to nowe duże miasto ma się nazywać Katowice. Rozpoczną się akademickie spory i zdominują dyskusję. Nie rozwiążą problemów, o których mówimy.
Prezydent Katowic za wzór stawia ustrój warszawski. Dziś jest tam prezydent, do tego liczni burmistrzowie wybierani przez rady.
Proszę zatem o konsultacje takiego pomysłu we wszystkich miastach.
Wierzy pan, że w ogóle kiedyś nasze miasta naprawdę się zjednoczą?
- Kiedyś tak. A skoro już dziś mówi to tak doświadczony polityk jak Piotr Uszok, to na pewno ma konkretną wizję połączenia i ma to sens. Trudno jednak sobie wyobrazić, by za jednym zamachem połączyć wszystko w jedno miasto. Przypominam jedynie, że konurbację tworzą nie tylko miasta na prawach powiatu, ale również miasta, które są częścią innych powiatów. Bez nich jedno miasto nie będzie pełne, więc potrzeba zmian ustawowych. Dlatego na razie mamy do czynienia wyłącznie z hasłem.
Kolejny argument, by stworzyć jedno miasto, mówi o tym, że związki komunalne nie sprawdzają się.
- Nie zgadzam się. KZK GOP jest przecież związkiem komunalnym. To nasze wspólne osiągnięcie. Jasne, że zawsze można powiedzieć, że niektóre rzeczy mogły wyjść lepiej - i tu pełna zgoda. Ale tak się składa, że do KZK GOP cały czas chcą przystępować kolejne miasta i gminy. Ten związek rozwiązuje problem komunikacji publicznej w aglomeracji. Czyli udało się, a w zarządzaniu metropoliami to komunikacja jest najważniejsza.
Mamy jeszcze Górnośląski Związek Metropolitalny...
- Trudno tu jednak o taką samą ocenę. Gdy go tworzyliśmy, to jednym z założeń było, że powstanie ustawa metropolitalna. Nie udało się. W dodatku związek został przez działaczy PO potraktowany jako łup polityczny. To, że jest dziś porażką, nie jest winą samorządowców, tylko politykierów. Oni nie chcieli naprawiać GZM, z ustawy zostały tylko zapowiedzi. Naszym błędem było tylko to, że daliśmy sobie ten związek odebrać.
W takim razie, co dziś można zrobić z aglomeracją, by lepiej nią zarządzać?
- Zapytajmy mieszkańców, czy chcą jednego miasta. Powtarzam: gdy autor pomysłu przekaże konkrety, nie zawaham się ogłosić referendum. Jeśli jedno miasto okaże się nierealne, to w GZM od dawna leży przygotowana przeze mnie koncepcja ustawy metropolitalnej. Proponuję obligatoryjny związek komunalny z bezpośrednio wybieranymi władzami. To konieczne, jeśli chcemy mieć silne przywództwo. Dziś w aglomeracji nie ma jednej polityki. Ważą się interesy wszystkich uczestników, wszystkich samorządowców.
Dlaczego ten projekt nie został złożony w Sejmie?
- Ja przekazałem go do GZM. Takie było moje zadanie. Co do reszty, to trzeba tylko chcieć... Zarząd GZM tematu do dziś nie podjął.
Czyli dalej będzie tak, jak jest? Tyle współpracy ile trzeba i nic ponad to?
- Niekoniecznie. My chcemy działać razem. Dzielimy bez problemu ogromne unijne dotacje na lata 2014-2020. Mówimy o ponad 3,2 mld zł. Nikt o nic się nie kłóci. Żeby to zrobić, założyliśmy specjalne stowarzyszenie ponad 80 samorządów. Mamy też KZK GOP. To też dowód współpracy. Tylko że obie te organizacje zajmują się tylko jedną rzeczą. Co dalej? Można pójść etapami i na początek połączyć Katowice z Ruda Śląską, Chorzowem i Siemianowicami, a Gliwice z Zabrzem i Knurowem. Można planować różne rzeczy, tylko trzeba poznać konkrety. Naprawdę o nie proszę.
Cały tekst:
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35055...t#ixzz34kiADHk7