Przez awarię forum nieco odgrzewane kotlety, ale dla nie wtajemniczonych może to być news..

Górnośląski Związek Metropolitalny
Dziś, 20 września, wchodzi w życie umowa o powołaniu Górnośląskiego Związku Metropolitalnego. Projekt zakłada połączenie sąsiadujących miejscowości w jedną potężną aglomerację. W jej skład wchodzić będą: Bytom, Chorzów, Dąbrowa Górnicza, Gliwice, Jaworzno, Katowice, Mysłowice, Piekary Śląskie, Ruda Śląskie, Siemianowice Śląskie, Sosnowiec, Świętochłowice, Tychy i Zabrze.
Aglomeracja śląska, obszar o największym zaludnieniu w kraju i jednym z największych w Europie, o ogromnym potencjale, z powodu fatalnej struktury administracyjnej oraz braku silnego miasta stołecznego, a także wyrazistego centrum naukowego, gospodarczego czy kulturalnego, rozwija się w ostatnich latach zdecydowanie słabiej niż Wrocław, Poznań, Gdańsk, Kraków czy Warszawa, które są już o wiele długości przed nami. Jeśli w najbliższym czasie nie powstanie podmiot, który będzie w stanie zagospodarować ogromne środki pomocowe leżące na kontach Unii Europejskiej, już na zawsze pozostaniemy w ogonie wielkich regionów Starego Kontynentu.
Wyjścia z tej patowej sytuacji były potencjalnie trzy:
• Mogliśmy, trochę sztucznie, poszerzyć Katowice o sąsiadujące z nimi gminy - na przykład Chorzów, Siemianowice oraz Świętochłowice i stworzyć z tych miast ponad 600-tysięczną metropolię. Taka ewentualność była jednak mało prawdopodobna, bo na przykład tożsamość chorzowian jest na tyle silna, że nigdy mieszkańcy tego miasta nie pozwolą na dobrowolną inkorporację swoich terenów przez Katowice.
• Drugim rozwiązaniem - które w tej chwili staje się faktem - jest stworzenie związku celowego 14 największych gmin województwa na prawach powiatu. Taki podmiot, z własnym, autonomicznym zarządem, może być partnerem dla Unii Europejskiej. Górnośląski Związek Metropolitalny zajmie się problemami zagospodarowania przestrzennego, ochrony środowiska, organizacji komunikacji czy na przykład budową infrastruktury komunalnej i na pewno szybko znajdzie rację bytu.
• Trzecim wyjściem - zdecydowanie najlepszym - byłoby uchwalenie w Sejmie specjalnej Ustawy Śląskiej, która pozwalałaby nam na budowę jednorodnego organizmu miejskiego od Gliwic aż po Dąbrowę Górniczą, a w osi północ-południe od Tarnowskich Gór po Tychy. Gdyby parlament był zainteresowany takim rozwiązaniem, to w krótkim czasie moglibyśmy występować o zupełnie inne środki pomocowe z Unii. Wtedy, jako ponad
2,5-milionowy spójny obszar miejski, mielibyśmy dostęp do pieniędzy tak samo dużych, jak Wiedeń, Mediolan czy Madryt. Stalibyśmy się też wreszcie obszarem, który byłby czytelny i widoczny na mapie społecznej i gospodarczej Unii Europejskiej. W ślad za takim rozwiązaniem poszłoby też specjalne finansowanie - na obszarze aglomeracji pozostawałyby dodatkowe środki od działających tutaj firm, a także od podatków od osób fizycznych.
Podzielone kamienice
Inercję obecnego, poszatkowanego obszaru aglomeracji śląskiej, widać na każdym kroku. O unijne, zresztą proporcjonalnie niewielkie pieniądze, biją się poszczególne miasta. Każde z nich buduje własne oczyszczalnie ścieków, organizuje gospodarkę wodną, komunikację, tworzy własne plany zagospodarowania przestrzennego.
Tymczasem to samo można robić wspólnie. Przecież sami wiemy, że na Śląsku i w Zagłębiu są ulice, które należą do dwóch różnych miast. Do anegdot przeszły już spory między Katowicami a Chorzowem o własność gruntów w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku. Mało tego; są nawet kamienice leżące w dwóch różnych obszarach administracyjnych.
Na podziale zyskują tylko nieliczni. W tej chwili pod względem gospodarczym zdecydowanie dominują Katowice, Tychy i Gliwice, a obszar w środku tego trójkąta jest czarną dziurą. Świętochłowice, Ruda Śląska, Zabrze, Bytom czy Piekary Śląskie to miasta, które stają się tylko zapleczem sypialno-gastronomicznym dla trójki liderów tempa rozwoju.
Najwięcej zależy od nas
Inercję i bezwład molochowatego i przez to ociężałego regionu widać było wyraźnie ostatnio co najmniej dwa razy - najpierw przy okazji problemów z finansowaniem Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, a potem przy okazji organizacji komunikacji ponadlokalnej. Niektóre miasta - jak na przykład Sosnowiec - odnawiają swój tabor ale to tylko kropla w morzu. Praktycznie tylko dzięki niepisanemu układowi z policją 30-letnie, zdezelowane Ikarusy nie zostały jeszcze wycofane z ruchu.
W tej sytuacji najwięcej zależy od nas, samych mieszkańców. To my powinniśmy tworzyć nacisk społeczny, dzięki któremu w sercu Śląska i Zagłębia może powstać organizm, który pozwoli nam na pozyskanie o wiele większych pieniędzy z Unii Europejskiej. Prezydenci śląskich miast udowodnili, że umieją się porozumieć, przełamać podziały. W tej chwili wiele zależeć też będzie od nowowybranych 56 posłów i 13 senatorów województwa śląskiego. To oni powinni jak najszybciej spowodować, aby do laski marszałkowskiej trafił dobrze napisany projekt ustawy.
Jeśli się to uda, już wkrótce wszyscy ci, którzy byli zainteresowani poszatkowaniem i wszczynaniem sztucznych konfliktów w sercu województwa, mogą poczuć się srodze zawiedzeni, a cały region może niesłychanie zyskać na swojej pozycji i prestiżu w Europie.
Witold Pustułka - Dziennik Zachodni
www.dabrowa.naszemiasto.pl

W Górnośląskim Związku Metropolitalnym będzie się żyło lepiej, taniej i wygodniej
Aglomeracja śląska, obszar o największym zaludnieniu w kraju i jednym z największych w Europie, o ogromnym potencjale, z powodu fatalnej struktury administracyjnej i braku silnego miasta stołecznego w ostatnich latach rozwija się słabiej niż Wrocław, Poznań, Gdańsk, Kraków czy Warszawa. Sytuacja może się jednak wkrótce zmienić. A to za sprawą powołania do życia Górnośląskiego Związku Metropolitalnego (w skrócie GZM).
Wczoraj w Rudzie Śląskiej, mieście położonym w sercu aglomeracji śląskiej, ukonstytuowały się władze Związku. To pierwszy krok na drodze do budowy największego, ponaddwumilionowego miasta w Polsce, większego od Warszawy.Utworzenie Związku może stać się przełomem w rozwoju całego województwa śląskiego. Na terenie między Gliwicami a Dąbrową Górniczą mieszka 2,1 miliona osób, czyli niemal połowa mieszkańców woj. śląskiego. Faktycznie obszar ten już od kilkudziesięciu lat tworzy jedno miasto.
Niedługo - co najważniejsze - największe korzyści z powstania Związku powinni zacząć czerpać mieszkańcy aglomeracji. Już w przyszłym roku GZM chce wprowadzić do użytku Śląską Kartę Usług Publicznych, którą będzie można płacić na terenie 14 miast, najpierw za parkingi i przejazdy autobusami oraz tramwajami, a w przyszłości być może za energię elektryczną czy gaz. Związek chce też pozyskać środki europejskie na gruntowną modernizację sieci tramwajowej w całej aglomeracji, a także wziąć na siebie ciężar dokończenia budowy Drogowej Trasy Średnicowej. Przypomnijmy, że trzy lata temu, jako pierwszy, z pomysłem uwspólnienia niektórych zadań miast Śląska i Zagłębia wyszedł Dziennik Zachodni.
Wczorajsze powstanie Górnośląskiego Związku Metropolitalnego świadczy o dojrzałości i dalekowzroczności prezydentów 14 miast serca aglomeracji, którzy potrafili wznieść się ponad podziały i stworzyć podwaliny wspólnego organizmu, który tak naprawdę istnieje u nas od kilkudziesięciu lat.
- To czego nie potrafiły załatwić kolejne rządy przez minione 17 lat, zrobili sami prezydenci miast Śląska i Zagłębia - powiedział "ojciec" polskiego samorządu, prof. Michał Kulesza. - Gratuluję Wam odwagi i Szczęść Boże w działalności.
Wpisanie GZM do rejestru związków międzygminnych oznacza, że największe miasta serca województwa śląskiego będą mogły wspólnie planować rozwój i starać się o unijne pieniądze na inwestycje. Sporo zyskają też mieszkańcy. Inwestycje drogowe prowadzone będą teraz wspólnie, co oznacza, że mogą być one realizowane szybciej i lepiej. Przy większych zamówieniach spadają bowiem ceny, a co za tym idzie obciążenia podatkowe. Możliwe jest też negocjowanie np. wspólnej, niższej ceny na zaopatrzenie w wodę, wywóz śmieci czy energię elektryczną. W Niemczech, po fuzji miast Zagłębia Ruhry, ceny hurtowo zamawianej energii spadły o 11 procent. Miasta mogą też wspólnie starać się o finansowanie przez Unię Europejską inwestycji ponadlokalnych - obiektów sportowych, specjalistycznych ośrodków służby zdrowia, wysypisk śmieci.
Osobą, która zmobilizowała samorządowców do przyspieszenia prac był wojewoda śląski - Tomasz Pietrzykowski. To on, prawie rok temu, wyszedł z propozycją przygotowania projektu ustawy, która pozwalałaby na uwspólnienie niektórych zadań sąsiadujących ze sobą miast. Śląscy i zagłębiowscy liderzy samorządów, zazwyczaj ze sobą zaprzyjaźnieni, tworzący w naszym regionie jednolitą, bardzo silną grupę, postanowili jednak uprzedzić działania rządu i sami przygotowali podwaliny utworzenia Górnośląskiego Związku Metropolitalnego. Początkowo pomysł ten nie podobał się w Warszawie, bo Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji kilka miesięcy zwlekało z rejestracją GZM. W stolicy najwyraźniej obawiano się, że Związek pozostanie poza kontrolą rządu. Niektórzy działacze Prawa i Sprawidliwości mieli bowiem nadzieję, że uda im się przejąć kontrolę nad całą aglomeracją. Śląscy prezydenci okazali się jednak sprytniejsi od MSWiA i sami podjęli decyzję o współpracy.
Wczorajsze, faktyczne powstanie GZM-u jest tzw. porozumieniem "miękkim", które nie odbiera tożsamości żadnemu z miast, ale jednocześnie otwiera szerokie pole współpracy. Teraz samorządy największych śląskich gmin mogą wspólnie budować wielkie inwestycje.
Utworzenie GZM udowodniło też wczoraj, że życie samorządów toczy się własną ścieżką, a wielka polityka tak naprawdę nie ma dla nich większego znaczenia. Prezydenci Sosnowca czy Dąbrowy Górniczej są bowiem jednoznacznie kojarzeni z lewicą, Tychów, Rudy Śląskiej czy Gliwic z Platformą Obywatelską, Katowic i Chorzowa z prawicą. Mimo to, potrafili usiąść do stołu i wypracować rozwiązania, które będą najlepsze dla mieszkańców ponad 2-milionowej aglomeracji.
Na wczorajszym uroczystym podpisaniu Aktu Przystąpienia 14 miast do Górnośląskiego Związku Metropolitalnego wszyscy podkreślali, że od tej pory staniemy się równoprawnym partnerem nie tylko dla Warszawy, ale także dla Madrytu, Mediolanu czy Wiednia.
Rozmowa z Piotrem Uszokiem, przewodniczącym Zarządu Górnośląskiego Związku MetropolitalnegoDziennik Zachodni: Czy 20 września, dzień ukonstytuowania się GZM, to przełomowa chwila dla śląskich samorządów?
Piotr Uszok: Mam nadzieję, że tak. Powstanie Związku oznacza bowiem istotną zmianę dla naszych gmin. Każda z nich zachowa wprawdzie w pełni swoją tożsamość, ale jednocześnie przy realizacji wielkich, ponadlokalnych projektów będzie ze sobą ściśle współpracować. To może być milowy krok na drodze rozwoju nie tylko tych 14 miast, ale całego województwa śląskiego.
DZ: Co powołanie Związku oznacza dla przeciętnego mieszkańca aglomeracji?
PU: Wiem, że oczekiwania są bardzo duże - i dobrze. Chciałem jednak powiedzieć, że nic nie zmieni się z dnia na dzień.
Mamy ambitne, dalekosiężne plany, ale wymagają one czasu, a przede wszystkim ciężkiej pracy.
DZ: Co więc w przyszłości na powstaniu Związku zyskają mieszkańcy?
PU: Wielkie inwestycje strukturalne będą możliwe dopiero za dwa-trzy lata. Najpierw musimy przygotować strategię metropolii, dokument na podstawie którego będziemy mogli planować wspólny rozwój. Pierwszym wymiernym skutkiem powstania GZM może być Śląska Karta Usług Publicznych. Będzie ona przypominała kartę bankomatową, dzięki której elektronicznie będziemy mogli płacić za przejazdy komunikacją miejską oraz za parkowanie we wszystkich 14 miastach. Potem może obejmować opłaty za szereg innych usług, ale pozostałe szczegóły jej wykorzystania musimy najpierw ustalić w ramach Zgromadzenia GZM.
DZ: A z czego Związek będzie się utrzymywać? Na razie składka po złotówce od mieszkańca każdego z miast nie daje zbyt wiele możliwości...
PU: Doskonale o tym wiemy. Te dwa miliony budżetu to pieniądze jakby na rozruch GZM. Potem będziemy musieli pomyśleć o innych mechanizmach pozyskiwania pieniędzy. Mamy na przykład plan przebudowy i modernizacji, w całym regionie, sieci tramwajowej. To ogromne wyzwanie, które kosztować będzie masę pieniędzy. Na pewno w kosztach, w części, partycypować będą same miasta, ale bez pomocy zewnętrznej nie uda się zmienić setek kilometrów torów czy zakupić nowego taboru.
DZ: Czy przy budowie zadań Związku zamie-rzacie państwo korzystać z gotowych już wzorców - jak na przykład tych wprowadzonych w Zagłębiu Ruhry?
PU: Na pewno nie będziemy wyważać otwartych drzwi. Każde doświadczenia w tym zakresie będą dla nas ważną nauką. Specyfika Górnego Śląska jest jednak trochę inna niż niemieckiego Zagłębia Ruhry, dlatego polegać będziemy głównie na własnych rozwiązaniach.
Rozmawiał: WITOLD PUSTUŁKA
Kto będzie kierował pracami Związku?
Wybrany wczoraj zarząd GZM tak naprawdę nie będzie na bieżąco kierował pracami Związku, ale będzie pełnił raczej rolę rady nadzorczej. Zarówno prezydent Piotr Uszok, jak i sześciu jego zastępców, także prezydentów śląskich i zagłębiowskich miast, mają bowiem tyle własnych zajęć, że nie mieliby już czasu na pracę w GZM. Na co dzień więc szefem Związku będzie dyrektor biura GZM. Niektórzy prezydenci mieli zakusy, aby na to stanowisko powołać jednego ze swoich kolegów, który poniósł porażkę w wyborach samorządowych. Ostatecznie zdecydowano jednak, że dyrektor biura zostanie wyłoniony w drodze konkursu.
Witold Pustułka - Dziennik Zachodni
www.dabrowa.naszemiasto.pl