Nadsołtys znów przemówił.
Piotr Uszok, prezydent Katowic, ogłosił, że w aglomeracji konieczne jest stworzenie jednego miasta. Za wzór stawia Warszawę. Wtedy mógłby składać wnioski o odwołanie np. burmistrza Mysłowic czy Sosnowca
- Cenię ideę jednego miasta. To oczywiście bardzo poważna decyzja polityczna, trudna do wprowadzenia, ale to byłoby optymalne rozwiązanie. A jeśli nie jedno, klasyczne, metropolitalne miasto, to na potrzeby Górnego Śląska i Zagłębia można by przynajmniej sięgnąć po system warszawski - powiedział Uszok w wywiadzie dla Portalu Samorządowego.
GZM się nie sprawdził
Wcześniej w tygodniku "Polityka" prezydent powtarzał podobne poglądy. Dodał nawet, że wtedy można by w Siemianowicach Śląskich (dzielnicy Katowic) wybudować nową siedzibę opery. O tym, że wymagałoby to przeniesienia jej z Bytomia już nie wspomniał.
Uszok przekonuje, że dzisiejszą aglomeracją nie można zarządzać. Ma całkowitą rację. Górnośląski Związek Metropolitalny, którego był pierwszym szefem, okazał się porażką. Czy ktoś dziś jeszcze pamięta, że to GZM miał opracować projekt ustawy metropolitalnej? W planach było zarządzanie DTŚ-ką (Katowice w tym nie uczestniczą), a nawet miejskimi spółkami. Jako pierwszą w kolejności do przejęcia wymieniano Tramwaje Śląskie. Miała też powstać spalarnia śmieci, ale GZM stracił szansę na kilkusetmilionową dotację.
Prezydent przekonuje, że związki gmin nie sprawdzają się, jeśli chodzi o zapewnienie rozwoju i inwestycje. Tym najważniejszym u nas jest KZK GOP. Rzeczywiście jakość komunikacji publicznej pozostawia u nas wiele do życzenia, ale przecież tym związkiem rządzi właśnie m.in. Piotr Uszok.
Dlatego jest oczywiste, że sposób zarządzania naszymi miastami musi się zmienić. W to, że kiedyś powstanie zapowiadana przez Platformę Obywatelską ustawa metropolitalna, nikt już chyba nie wierzy. Prezydent Katowic doskonale o tym wie. Dlatego rzuca hasło budowy jednego miasta. Szuka alternatywy. Rzecz w tym, że w roku wyborczym brzmi to jak program na następną kadencję.
Uszok jak prezydent Warszawy
Urok projektu budowy wielkich Katowic polega na tym, że jego najwięksi przeciwnicy w Katowicach głosować nie mogą. A gdyby spełniła się wizja Piotra Uszoka, to gospodarz Katowic byłby niczym prezydent Warszawy. Pozostali samorządowcy byliby tylko burmistrzami dzielnic. W dodatku mieszkańcy Mysłowic czy Siemianowic Śląskich nie mogliby już na nich głosować. Burmistrzów dzielnic wybierają bowiem w Warszawie dzielnicowi radni. Z kolei prezydent Katowic zyskałby nad nimi taką przewagę, że mógłby w każdej chwili złożyć wniosek o odwołanie burmistrza.
Czy kilkunastu samorządowców z regionu zgodziłoby się na taką zależność wobec prezydenta Katowic? Szczerze wątpię. Można też myśleć o połączeniu miast w całość na innych zasadach. PO promuje ideę powiatu metropolitalnego, co jakiś czas pojawia się pomysł obowiązkowego związku gmin, możliwe jest też wchłonięcie okolicznych gmin przez Katowice na zasadzie łączenia.
Gliwice nie podporządkują się Katowicom
Andrzej Dziuba, prezydent Tychów, mówi, że prywatnie ten pomysł najbardziej mu się podoba, bo dałby miastom na kilka lat 5-procentowy bonus w dochodach z podatków PIT. Zwraca jednak uwagę, że łatwiej jest połączyć Ursynów z Białołęką niż Sosnowiec z Katowicami. Trudno sobie też wyobrazić, by Katowicom podporządkowały się Gliwice, otwarcie planom Uszoka sprzeciwiają się w Rudzie Śląskiej i już wspomnianej stolicy Zagłębia. Referendum w sprawie łączenia nie przewidują też w Siemianowicach Śląskich. - Nie ma projektu, nie ma idei - kwitują współpracownicy prezydenta tego miasta.
Z drugiej jednak strony prezydent Mysłowic nie mówi Katowicom twardego "nie". Wyobraża sobie, że mniejsze gminy zjednoczą się wokół największego miasta regionu. Zdaniem Edwarda Lasoka możliwe jest pojawienie się okręgu Katowic, Sosnowca i Gliwic. Tylko że wtedy mielibyśmy trzy duże miasta, a nie jedno ogromne. I znów byłyby skazane na rywalizację i współpracę jednocześnie.
Jaki z tego wniosek? Prezydenci śląskich i zagłębiowskich miast zamiast rzucać co jakiś czas nowe pomysły powinni wreszcie zebrać się i ustalić, co chcą zrobić razem i jak. Alternatyw jest kilka. Póki co prezydenci nie robią nic.
Cały tekst:
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063...t#ixzz33rYuLXxn