

Supermiasto – dziecko mediów?
„Próbuje się lansować dobrze <sprzedającą się>, chwytliwą i plastyczną wizję powstania gigantycznego – jak na polskie warunki – supermiasta, ciągnącego się od Dąbrowy Górniczej po Gliwice. To pomysł medialny. Nośny, łatwy do obróbki i artykułowany dla zaspokajania doraźnego zapotrzebowania <na coś wyjątkowego, na temat dnia>, ale mało sensowny i nieprzemyślany” – uważa prezydent, Zygmunt Frankiewicz. Jeśli nie Supermiasto – to co? Obligatoryjny związek komunalny, usankcjonowany ustawą, który teraz stawia już swoje pierwsze kroki jako GZM. Problem w tym, że...
Czy słyszał/a Pan/Pani o GZM?
Na 10 zapytanych przez nas przypadkowych osób w wieku 19–55 lat żadna nie rozszyfrowała skrótu. Po małej podpowiedzi, że pytamy o Górnośląski Związek Metropolitalny, jedna osoba skojarzyła go z pojawiającą się w mediach nazwą „Silesia” i tą drogą określiła cel, dla którego powstał („Żeby ściągnąć fundusze na Śląsk”) i swoje wobec niego oczekiwania („Powinien zadbać o większy rozwój regionu”). Choć liczba ankietowanych osób nie jest duża i nie może stanowić próby reprezentatywnej, udzielone odpowiedzi budzą realny niepokój – niewiele wiemy o tym, co dzieje się wokół naszych miast, a właściwie – z nimi w roli głównej.
- Przede wszystkim musimy robić swoje - im więcej konkretnych rzeczy dla mieszkańców zrobimy, tym bardziej będziemy rozpoznawalni, tym większa będzie akceptacja dla naszych działań. Aktualnie zajmujemy się projektami takimi jak transport miejski w obszarach metropolitalnych, Śląska Karta Usług Publicznych, gospodarka odpadami czy nabory do szkół. Przedsięwzięcia te mają szansę przynieść wymierne korzyści i ułatwienia dla wszystkich mieszkańców aglomeracji. To najlepsza promocja Związku. – uważa Krzysztof Krzemiński, rzecznik GZM. W odpowiedzi na kolejne nasze pytanie wyjaśnia, że nie przewiduje zmiany nazwy Związku na łatwiejszą do zapamiętania.
Całe to zamieszanie związane z Silesią wynika bardziej z ambicji autorów konkursu na nazwę aglomeracji. Nie wnosi natomiast zupełnie nic nowego do dyskusji na temat zasad funkcjonowania czy zadań Związku. Tak naprawdę sprawa nazwy jest bez znaczenia i nie warto poświęcać jej czasu i energii. Rzecznik GZM, Krzysztof Krzemiński
Czy potrafi Pan/Pani określić powód, dla którego postał Górnośląski Związek Metropolitalny?
Skoro ustaliliśmy, że GZM może nie istnieć w świadomości wielu gliwiczan, łatwo odgadnąć, że na kolejne pytanie zawarte w ankiecie uzyskaliśmy krótką odpowiedź: „NIE”. Z tym samym pytaniem udaliśmy się więc do władz naszego miasta. I tu wreszcie uzyskaliśmy wyczerpującą odpowiedź.
- W zamyśle jego twórców, GZM ma być pierwszym krokiem do powołania na obszarze aglomeracji górnośląskiej metropolii – wyjaśnia prezydent, Zygmunt Frankiewicz - Funkcje metropolitalne na naszym terenie – administracja, sądownictwo, finanse, ubezpieczenia, nauka, kultura – są rozproszone. Na przykład Wojewódzki Sąd Administracyjny ma swą siedzibę na jego zachodnim krańcu – w Gliwicach. Nie ma w Polsce drugiego takiego obszaru. Może nieco podobne jest Trójmiasto albo twór istniejący tuż za naszą południową granicą – wokół Ostrawy.
Choć Związek zarejestrowany został zaledwie kilka miesięcy temu a funkcjonuje właściwie od kilku tygodni, podjął już działania, których efekty będziemy mogli wkrótce zobaczyć na własne oczy. Wraz z KZK GOP, Tramwajami Śląskimi i Miastem Tychy przygotowany został wniosek do Ministerstwa Infrastruktury związany z organizacją EURO 2012.
Przedstawiciel Związku został włączony do pracy Biura Organizacyjnego EURO 2012 w Chorzowie. W najbliższych dniach GZM gościł będzie przedstawicieli firm zainteresowanych pomocą w zagospodarowaniu terenów poprzemysłowych. Przygotowywane są także obchody pierwszej edycji Metropolitalnego Święta Rodziny.
Miasta należąc do Związku mogą liczyć na dofinansowanie w wysokości 120 milionów Euro na organizację komunikacji podczas EURO 2012! W ramach tego projektu mają zostać zmodernizowane tory tramwajowe (około 120 km), zakupione nowoczesne niskopodłogowe tramwaje oraz zmodernizowany tabor.
Jakie miałby/miałaby Pan/Pani oczekiwania wobec GZM?
GZM jest rozwiązaniem pionierskim w naszym kraju, podobnie jak wprowadzone wiele lat temu rozwiązanie łączące śląskich przewoźników pod szyldem KZK GOP.
- Trzeba iść dalej – mówi Frankiewicz – Wprowadzić Śląską Kartę Usług Publicznych, rozwiązać problemy infrastruktury tramwajowej, gospodarki odpadami czy zarządzania Drogową Trasą Średnicową, zająć się zagospodarowaniem terenów na granicach miast. Duże, silne miasta nie mają już terenów inwestycyjnych. Pozyskanie dużych inwestorów staje się poważnym problemem. Natomiast tam, gdzie są tereny, nie ma pieniędzy i innego potencjału na ich przygotowanie.
Prezydent przypomina również o potrzebie wspólnej promocji. Łatwiej jest zaistnieć w świadomości Polaków i innych mieszkańców Europy jako dwumilionowa metropolia. Po raz kolejny rację bytu zdaje się mieć powiedzenie „W jedności siła”. A propos bytu... Skoro GZM już funkcjonuje i nieźle sobie radzi, po co te wszystkie zabiegi zmierzające do przeforsowania tzw. „ustawy metropolitalnej”?
- Do powstania efektywnego organizmu metropolitalnego potrzebne jest uregulowanie prawne o randze ustawy. W sprawie powołania w Polsce obszarów metropolitalnych decyzję musi podjąć parlament – twierdzi Frankiewicz – Niezbędne jest jasne określenie ich struktury, zadań, funkcji, kompetencji i sposobów finansowania. Czy należy dążyć do tego, aby uchwalono specjalną ustawę dla Górnego Śląska? Byłoby to trudne i chętnie odczytane jako kolejne roszczenia Ślązaków. Powinna powstać jedna ramowa ustawa metropolitalna obowiązująca w całym kraju, wspólna dla wszystkich metropolii, oraz ustawowe rozwiązania szczegółowe, między innymi dla Górnego Śląska. W przypadku prób stworzenia nieprzemyślanego rozwiązania efekt może być odwrotny wobec zamierzonego. Zamiast poprawy może nastąpić istotne pogorszenie funkcjonowania samorządu i co za tym idzie – naszych miast.
- Bez współpracy samorządów w każdym mieście byłby inny bilet, inny przewoźnik. Często nawet nie wiemy, że nasz KZK jest wyjątkowy (np. w porównywalnym Trójmieście nie ma nawet wspólnego biletu). Trzeba iść dalej. Zygmunt Frankiewicz
Jak uniknąć legislacyjnego bubla?
Ustawa potrzebna jest między innymi dlatego, że obowiązujące prawo nie przewiduje możliwości tworzenia związków komunalnych przez podmioty na różnych szczeblach samorządowej hierarchii, a tym samym zamkniętą drogę do GZM mają między innymi: Knurów, Mikołów i Tarnowskie Góry.
- GZM – w obecnej formie prawnej – powinien wypełniać swoje zadania do czasu przyjęcia dwóch ustaw metropolitalnych: ramowej i „śląskiej”. W ich tworzeniu przez rząd i parlament powinny mieć swój znaczący udział zainteresowane samorządy. Śląscy samorządowcy – a także poprzedni wojewoda Tomasz Pietrzykowski – mają już konkretne doświadczenia i wiedzę na ten temat, a więc propozycje zapisów ustaw ma kto przygotować. – kontynuuje Frankiewicz - Aby jednak dobry projekt zaistniał, musi być spełniony jeszcze jeden warunek. Koordynacją prac nad nim winien zająć się ktoś z wysokiego szczebla centralnego. Najlepiej gdyby był to minister MSWiA. Przyjęta ustawa „śląska” powinna przekształcać GZM w związek obligatoryjny i określać termin połączenia GZM i KZK GOP.
Uaktywniły się środowiska prawników i naukowców. To wszystko daje podstawy, aby sądzić, że po fachowej dyskusji można dopracować się naprawdę dobrego projektu. Inną sprawą jest to, na ile zostanie on „poprawiony” w parlamencie. Zygmunt Frankiewicz
Obawa o Gliwice
Gliwice są jednym z najszybciej rozwijających się gospodarczo śląskich miast. Składka do GZM wynosi 1 zł od każdego mieszkańca. Pytanie brzmi - czy z racji swojej dobrej sytuacji Gliwice nie będą tylko "wrzucać" do wspólnej skarbonki?
- W GZM każde miasto członkowskie wpłaca swoją składkę i oczekuje efektów w rozwiązywaniu wspólnych problemów – odpowiada Krzysztof Krzemiński - W zależności od dalszych zadań przejmowanych przez Związek, to miasta ustalą zasady rozliczania się - zwiększanie stawki pogłównej lub rozliczanie zadań na podstawie rzeczywistych kosztów (np. w tych przypadkach, gdy przejęte zadanie nie jest realizowane we wszystkich miastach). Prezydenci miast doskonale zdają sobie sprawę z konieczności współfinansowania realizowanych przedsięwzięć, doskonale również wiedzą, że wszystkie wydatki muszą być racjonalne i nakierowane na jak największą efektywność.
Kolejne wątpliwości pojawiają się w szeregach członków małych instytucji, w tym kulturalnych i sportowych. Czy powstający moloch nie zgniecie maluczkich?
- Związek nie ma na celu zastępowania istniejących i dobrze działających instytucji sportowych i kulturalnych. Raczej ma tworzyć wartość dodaną, a więc nowe projekty, przedsięwzięcia i co najwyżej koordynować i integrować rozwój działalności już prowadzonej przez inne instytucje. – uspokaja Krzemiński.
I ostatnie pytanie, które pozostawię już bez odpowiedzi. Co należy zrobić, żeby przygotować nas, którzy w tej chwili nie potrafimy rozszyfrować skrótu GZM, na wspólne działanie i narodziny metropolii?
Czy Gliwice nie będą tylko „wrzucać” do wspólnej skarbonki?
Adriana Urgacz