Pomoc - Szukaj - Użytkownicy - Kalendarz
Pełna wersja: Szpital Miejski & NZOZ
Forum Mieszkańców Dąbrowy Górniczej > Dąbrowa Górnicza > Nasze Miasto
Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11
Grzegorz-dg
W piątek Zagłębiowskie Centrum Onkologi wizytował Minister Zdrowia w towarzystwie ; Beaty -Małeckiej Libery,Dyrektor Szpitala Zbigniew Grzywnowicz i Radnych Rady Miejskiej , Agnieszki Pasternak ,Krystyna Stępień -przewodnicząca Komisji Zdrowia i Pomocy Społecznej Rady Miasta, Kamil Dybich ,Marek Węgrzynowicz - Radni ,członkowie komisji Zdrowia RM. Jednym z poruszany tematów ,myślę że było brak kontraktu podpisanego przez NFZ na działalność ZCO ,jak i ogólne funkcjonowanie ZCO jakie ono ma zadanie spełaniać w Zagłębiu.
:)
CYTAT
gazeta.pl

Szpital w Dąbrowie Górniczej zmienił nazwę. Radni będą naciskać na NFZ

Dąbrowscy radni podjęli decyzję w sprawie zmiany nazwy Szpitala Specjalistycznego im. Szymona Starkiewicza. Teraz lecznica nazywać się będzie Zagłębiowskie Centrum Onkologii Szpital Specjalistyczny im. Szymona Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej.

- To zmiana prestiżowa. Podkreśla, że nasza placówka jako jedyna w regionie oferuje kompleksową opiekę onkologiczną. Dodatkowo może być pozytywnie postrzegana w trakcie kontraktowania usług z Narodowym Funduszem Zdrowia - uważa Zbigniew Podraza, prezydent Dąbrowy Górniczej.

Nie wszystkim radnym pomysł przypadł do gustu. - Pomijając już koszty, które wiążą się ze zmianą nazwy, wolałbym, żeby szpital podnosił swój prestiż innymi sposobami. Choćby przez spłatę zobowiązań - mówił Grzegorz Jaszczura.

Z kolei radna Krystyna Stępień podkreślała, że sytuacja finansowa placówki wyglądałaby zupełnie inaczej, gdy szpital miał kontrakt NFZ na usługi świadczone przez Zagłębiowskie Centrum Onkologii.

- Warto podkreślać, że ZCO działa i leczy pacjentów. Wartość zrealizowanych świadczeń sięga w tej chwili 7 mln 800 tys. zł. To są pieniądze, które placówka powinna dostać od NFZ. Nieoficjalnie w ZCO gościł minister zdrowia Marian Zembala. Był pod ogromnym wrażeniem tego, co zobaczył. Zapewnił nas, że konkurs NFZ na usługi z zakresu onkologii w Zagłębiu będzie. Padła nawet data - mówiła Krystyna Stępień.

- Z grupą pięciu radnych wybraliśmy się też do Warszawy porozmawiać z prezesem NFZ. Sprawę braku finansowania dla ZCO znał doskonale. Zmieniły się jednak przepisy i decyzja leży teraz w gestii oddziałów wojewódzkich. Przesunięto nawet środki na ten kontrakt, także nie chodzi nawet o pieniądze - podkreśla radna, zapowiadając, że jeśli trzeba będzie sprawa trafi do Najwyższej Izby Kontroli.

W przyszłym tygodniu dąbrowscy radni wybierają się na spotkanie do śląskiego oddziału Narodowego Funduszy Zdrowia. - Bądźmy tam wszyscy razem, aby wydźwięk naszej wizyty był poważny. Pokażmy jak bardzo nam zależy - apelował do kolegów radny Kamil Dybich.
:)
CYTAT
DZ

Kontrakty dla szpitali przedłużone o rok? Pieniędzy nie będzie więcej

W województwie śląskim będą jednak dodatkowe pieniądze na onkologię. Ministerstwo przygotowało mapę potrzeb dla onkologii, teraz czas na kardiologię

Szpitale i przychodnie czeka kolejny rok zaciskania pasa. Nowe kontrakty zostaną podpisane dopiero w 2017 roku i nie wiadomo, kto będzie negocjował - urzędy wojewódzkie, czy jeszcze NFZ, który Prawo i Sprawiedliwość chce zlikwidować. Z sytuacji w miarę zadowolone są prywatne lecznice, które mają umowy z Funduszem. Ponieważ PiS chce przeznaczyć wszystkie środki na lecznictwo publiczne to za dwa lata, jeśli taki pomysł się utrzyma, w ogóle nie będą mogły liczyć na żadne pieniądze. Nowe kontrakty będą podpisane na 5 z przychodniami i 10 lat ze szpitalami, a ich podstawą będą tzw. mapy potrzeb zdrowotnych. Już powinny być gotowe, ale udało się je opracować jedynie dla onkologii. Ponoć finalizowane są mapy dotyczące potrzeb kardiologicznych. Ponieważ nie ma wszystkich map nie ma nowych kontraktów.

- Z mojej wiedzy wynika, że choć konkursów nie będzie to do województwa trafią w przyszłym roku pieniądze na onkologię - mówi poseł PO Beata Małecka -Libera, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia.

Jak się dowiadujemy środki otrzyma m.in. onkologia w Dąbrowie Górniczej.

Mapy potrzeb są niezbędne, by polska ochrona zdrowia mogła skorzystać z unijnych funduszy na zdrowie, które są zaplanowane do 2022 roku. Jeśli ich nie będzie to nie będziemy mogli uczestniczyć w negocjacjach i w podziale pieniędzy. Utworzenie map jest wymogiem Komisji Europejskiej. Mapa potrzeb zdrowotnych ma być uwzględniana przy sporządzaniu planu zakupów świadczeń zdrowotnych w każdym z województw. Obecnie taki plan przygotowuje, w postaci corocznego budżetu, regionalny oddział NFZ na bazie potrzeb, ale przede wszystkim posiadanych środków. - Ostatni konkurs dotyczący leczenia szpitalnego prowadzono w śląskim NFZ na przełomie 2011 i 2012 roku, na mocy którego umowy zostały podpisane do końca 2014 r. - wyjaśnia Małgorzata Doros, rzecznik prasowy śląskiego Funduszu.

Obowiązywanie umów o udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej w leczenu szpitalnym zostało przedłużone do dnia 30 czerwca 2016 roku. Kontraktowaniu towarzyszyły wielkie emocje. Część prywatnych placówek w ogóle nie dostała pieniędzy, a trzeba dodać, że wiele się nadal buduje. Aneksowanie zostało wprowadzone na podstawie dwukrotnie nowelizowanej ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw. Obecne przedłużenie umów musi być ostatnie. Rozporządzenie dotyczące map wydał rząd Platformy Obywatelskiej. Na podstawie mapy regionalnej wojewoda, w porozumieniu z Wojewódzką Radą do spraw Potrzeb Zdrowotnych będzie ustalał priorytety dla regionalnej polityki zdrowotnej, mając na uwadze stan zdrowia obywateli oraz uzyskanie efektów zdrowotnych o najwyższej wartości. Mapy mają być aktualizowane co pięć lat .

Zdrowie w liczbach Stan zdrowia mieszkańców województwa śląskiego jest gorszy od przeciętnego w kraju. Długość życia mieszkańców regionu wzrastała w ostatnich latach, ale i tak była krótsza niż średnia w kraju. Z roku na rok zmniejsza się liczba umierających niemowląt w odniesieniu do urodzeń żywych. W 2002 r. wskaźnik ten wynosił 9,3 promila, natomiast w 2011 r. spadł do 6. Niemniej dalej jest to jedna z najwyższych wartości w kraju (średnia krajowa 4,7) i daleko odbiegająca od średniej unijnej(3,9). Problemem jest wysoka liczba zachorowań, oraz wypadków smierci z powodu gruźlicy. W ciągu ostatnich 15 lat ponad 2-krotnie zwiększyła się też liczba osób borykających się z problemami psychicznymi. Wśród dorosłych mieszkańców najczęstsze problemy zdrowotne to choroby układu krążenia, w tym niedokrwienna choroba serca, choroby układu mięśniowo-kostnego tkanki łącznej, cukrzyca. Najczęstszymi przyczynami zgonów w województwie śląskim były choroby układu krążenia (45,5 proc.) oraz nowotwory (26,3 proc. ).
signaal
CYTAT(:) @ pon, 21 gru 2015 - 13:18) *
CYTAT
DZ

Kontrakty dla szpitali przedłużone o rok? Pieniędzy nie będzie więcej

W województwie śląskim będą jednak dodatkowe pieniądze na onkologię. Ministerstwo przygotowało mapę potrzeb dla onkologii, teraz czas na kardiologię

Szpitale i przychodnie czeka kolejny rok zaciskania pasa. Nowe kontrakty zostaną podpisane dopiero w 2017 roku i nie wiadomo, kto będzie negocjował - urzędy wojewódzkie, czy jeszcze NFZ, który Prawo i Sprawiedliwość chce zlikwidować. Z sytuacji w miarę zadowolone są prywatne lecznice, które mają umowy z Funduszem. Ponieważ PiS chce przeznaczyć wszystkie środki na lecznictwo publiczne to za dwa lata, jeśli taki pomysł się utrzyma, w ogóle nie będą mogły liczyć na żadne pieniądze. Nowe kontrakty będą podpisane na 5 z przychodniami i 10 lat ze szpitalami, a ich podstawą będą tzw. mapy potrzeb zdrowotnych. Już powinny być gotowe, ale udało się je opracować jedynie dla onkologii. Ponoć finalizowane są mapy dotyczące potrzeb kardiologicznych. Ponieważ nie ma wszystkich map nie ma nowych kontraktów.

- Z mojej wiedzy wynika, że choć konkursów nie będzie to do województwa trafią w przyszłym roku pieniądze na onkologię - mówi poseł PO Beata Małecka -Libera, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia.

Jak się dowiadujemy środki otrzyma m.in. onkologia w Dąbrowie Górniczej.

Mapy potrzeb są niezbędne, by polska ochrona zdrowia mogła skorzystać z unijnych funduszy na zdrowie, które są zaplanowane do 2022 roku. Jeśli ich nie będzie to nie będziemy mogli uczestniczyć w negocjacjach i w podziale pieniędzy. Utworzenie map jest wymogiem Komisji Europejskiej. Mapa potrzeb zdrowotnych ma być uwzględniana przy sporządzaniu planu zakupów świadczeń zdrowotnych w każdym z województw. Obecnie taki plan przygotowuje, w postaci corocznego budżetu, regionalny oddział NFZ na bazie potrzeb, ale przede wszystkim posiadanych środków. - Ostatni konkurs dotyczący leczenia szpitalnego prowadzono w śląskim NFZ na przełomie 2011 i 2012 roku, na mocy którego umowy zostały podpisane do końca 2014 r. - wyjaśnia Małgorzata Doros, rzecznik prasowy śląskiego Funduszu.

Obowiązywanie umów o udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej w leczenu szpitalnym zostało przedłużone do dnia 30 czerwca 2016 roku. Kontraktowaniu towarzyszyły wielkie emocje. Część prywatnych placówek w ogóle nie dostała pieniędzy, a trzeba dodać, że wiele się nadal buduje. Aneksowanie zostało wprowadzone na podstawie dwukrotnie nowelizowanej ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw. Obecne przedłużenie umów musi być ostatnie. Rozporządzenie dotyczące map wydał rząd Platformy Obywatelskiej. Na podstawie mapy regionalnej wojewoda, w porozumieniu z Wojewódzką Radą do spraw Potrzeb Zdrowotnych będzie ustalał priorytety dla regionalnej polityki zdrowotnej, mając na uwadze stan zdrowia obywateli oraz uzyskanie efektów zdrowotnych o najwyższej wartości. Mapy mają być aktualizowane co pięć lat .

Zdrowie w liczbach Stan zdrowia mieszkańców województwa śląskiego jest gorszy od przeciętnego w kraju. Długość życia mieszkańców regionu wzrastała w ostatnich latach, ale i tak była krótsza niż średnia w kraju. Z roku na rok zmniejsza się liczba umierających niemowląt w odniesieniu do urodzeń żywych. W 2002 r. wskaźnik ten wynosił 9,3 promila, natomiast w 2011 r. spadł do 6. Niemniej dalej jest to jedna z najwyższych wartości w kraju (średnia krajowa 4,7) i daleko odbiegająca od średniej unijnej(3,9). Problemem jest wysoka liczba zachorowań, oraz wypadków smierci z powodu gruźlicy. W ciągu ostatnich 15 lat ponad 2-krotnie zwiększyła się też liczba osób borykających się z problemami psychicznymi. Wśród dorosłych mieszkańców najczęstsze problemy zdrowotne to choroby układu krążenia, w tym niedokrwienna choroba serca, choroby układu mięśniowo-kostnego tkanki łącznej, cukrzyca. Najczęstszymi przyczynami zgonów w województwie śląskim były choroby układu krążenia (45,5 proc.) oraz nowotwory (26,3 proc. ).


Biorąc pod uwagę ilość publicznych przychodni w DG to będzie fajnie. ;)
:)
CYTAT
naszemiasto

Sprywatyzowana porodówka w Dąbrowie Górniczej "powróci" do szpitala

Wiele wskazuje na to, że sprywatyzowana zaledwie siedem miesięcy temu porodówka w Dąbrowie Górniczej znów stanie się częścią publicznego szpitala. Spółka Perinatologia Śląska chce się wycofać z prowadzenia oddziału, który przynosi straty

Za poród NFZ płaci 1,6 tys. zł niezależnie od tego, czy odbywa się drogami natury czy przez cesarskie cięcie. Takie stawki obowiązują od lat w całym kraju. Prof. Krzysztof Sodowski, szef spółki Perinatologia Śląska, uważa, że to stanowczo za mało. Według jego wyliczeń poród kosztuje 3,8 tys. zł. - Wszystkie porodówki mają z tego powodu straty - przekonuje.

Prywatna porodówka w Dąbrowie Górniczej od początku miała pod górkę

Dyrektorzy szpitali przyznają, że porody są za nisko wycenione, ale za to opieka nad noworodkami całkiem dobrze. W sumie więc z prowadzenia porodówek mają jednak zyski.

Prof. Sodowski, który wcześniej bez sukcesu starał się o prywatyzację porodówek w Rudzie Śląskiej i Tychach, także liczył na zyski. Problem w tym, że przy prywatyzacji w Dąbrowie Górniczej od początku wszystko szło jak po grudzie.

Zaczęło się od tego, że w momencie przejęcia oddziałów ginekologii i położnictwa oraz noworodkowego nie miały one kontraktu z NFZ. Normalnie w takich warunkach dochodzi do cesji. W Dąbrowie Górniczej to się nie udało. Zbigniew Grzywnowicz, dyrektor dąbrowskiego Szpitala Specjalistycznego, miał nie dopilnować niezbędnych formalności. Z drugiej strony spółka Perinatologia Śląska miała stać się ofiarą intryg niechętnych prof. Sodowskiemu pracowników Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Sam ginekolog winił za wszystko zawiłe przepisy. - Mamy w Polsce tak beznadziejne prawo, że zawsze przy prywatyzacji oddziałów zdarzają się kłopoty - mówił nam w czerwcu.

Śląski NFZ dopiero po dwóch miesiącach ogłosił nowy konkurs i spółka dostała kontrakt dopiero w październiku. Przez cztery miesiące porodówka działała więc bez umowy z NFZ. Liczbę porodów udało się zwiększyć z 30 do 50 miesięcznie. Porody to świadczenia nielimitowane, więc fundusz powinien za nie płacić niezależnie od tego, czy ma z kimś kontrakt czy nie. Perinatologii Śląskiej nic jeszcze jednak nie zwrócił.

Dyrektor szpitala w Dąbrowie Górniczej nie pomaga

Nie dość, że porodówka działała na kredyt, to jeszcze szef szpitala robił jej szefom jakby na złość. Perinatologia Śląska nie mogła kupować prawie żadnych usług w szpitalu. Musi osobno kupować posiłki, osobno organizować dyżury anestezjologa i pielęgniarki anestezjologicznej, a to podnosi koszty. Do tego, mimo wcześniejszych obietnic, nie dostała w dzierżawę wyremontowanego piętra budynku, gdzie pacjentki mogłyby przebywać w znacznie bardziej komfortowych niż obecnie warunkach. Dyrektor Grzywnowicz chciał jej nawet odebrać położniczą izbę przyjęć.

Wszystko to sprawiło, że Perinatologia Śląska zapowiedziała, że chce się wycofać z dąbrowskiego szpitala.

Co kierowało dyrektorem Grzywnowiczem, nie wiemy. Nie rozmawia z "Wyborczą" od czasu, kiedy napisaliśmy o nieprawidłowościach przy budowie Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. Na zapowiedź Perinatologii Śląskiej zareagował natychmiast, zwołując radę społeczną w sprawie odtworzenia w strukturach szpitala oddziału noworodkowego i położniczego. Posiedzenie odbyło się w poniedziałek. Członkowie rady uchwały jednak nie podjęli, bo Perinatologia Śląska nie przedstawiła swojego stanowiska na piśmie.

- Zwrócimy się wprost do prof. Sodowskiego z pytaniem o jego plany. Dopiero po uzyskaniu tych informacji podejmiemy decyzje w sprawie ewentualnego powrotu oddziałów w struktury szpitala - mówi Iwona Krupa, przewodnicząca rady.

Prof. Sodowski zapewnia, że chce rozmawiać: - Porodówka ma koszty tak duże, że nie jesteśmy w stanie ich pokryć. Chcieliśmy prowadzić ją nadal, ale na innych zasadach i wspólnie ze szpitalem.

Takie rozwiązanie wydaje się jednak niemożliwe z formalnoprawnego punktu widzenia. Najpewniej więc dojdzie do pierwszego na Śląsku przypadku, kiedy sprywatyzowane oddziały z powrotem przechodzą w publiczne ręce. Właśnie taki kierunek przekształceń w szpitalach popiera rządzący PiS.
matidg
CYTAT
DG: od 1 lutego szpital zamyka Oddział Wewnętrzny i częściowo SOR! Szykują się kłopoty dla pacjentów

DG. Od 1 lutego br. w Zagłębiowskim Centrum Onkologii Szpitalu Specjalistycznym im. S. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej zamknięty będzie oddział wewnętrzny oraz częściowo Szpitalny Oddział Ratunkowy. To kolejne ogromne kłopoty dąbrowskiej placówki, bowiem nie wiadomo także, jaką przyszłość czeka sprywatyzowany Oddział Położniczo-Ginekologiczny, Oddział Noworodkowy, salę porodową, poradnię patologii i kontroli rozwoju noworodka. Według nieoficjalnych informacji spółka, która przejęła te oddziały, być może wycofa się z ich prowadzenia. A to oznaczałoby, że będą musiały ponownie wrócić w struktury dąbrowskiego szpitala.

DG: od 1 lutego szpital zamyka Oddział Wewnętrzny i częściowo SOR! Szykują się kłopoty dla pacjentów

Najgorzej sytuacja wygląda na Oddziale Wewnętrznym. – Już od dłuższego czasu nie było na oddziale ani jednego lekarza, a pacjentami zajmował się lekarz dochodzący z innego oddziału. Cała opieka nad chorymi spadała na barki pielęgniarek. Jak można do tego dopuścić? Przecież to jedyny szpital w mieście i trzeba zrobić wszystko, by pacjenci mieli zapewnioną opiekę – alarmowali nas pacjenci dąbrowskiego szpitala.

Jak się dowiedzieliśmy wczoraj - 28 stycznia odbyło się posiedzenie rady społecznej szpitala, którego tematem był wniosek dyrektora dąbrowskiego szpitala o wyrażenie opinii na temat czasowego, częściowego zaprzestania działalności Oddziału wewnętrznego oraz częściowo Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w ZCO Szpitalu Specjalistycznym w zakresie zabezpieczenia internistycznego. Chodzi o zamknięcie Oddziału Wewnętrznego i częściowo SOR-u na okres do 6 miesięcy, czyli od 1 lutego do 31 lipca br.

– Dyrektor przedstawiając wniosek uzasadniał konieczność jego pozytywnego zaopiniowania niemożliwością zabezpieczenia wymaganej obsady lekarskiej z uwagi na zwolnienie się z pracy lekarzy oddziału wewnętrznego oraz rozwiązanie umowy o pracę przez nowozatrudnionego ordynatora tego oddziału – tłumaczy Iwona Krupa, zastępca prezydenta Dąbrowy Górniczej i przewodnicząca Rady Społecznej szpitala. – Z uwagi na powyższe oraz nagłe zachorowania dwóch innych lekarzy nie ma możliwości zabezpieczenia funkcjonowania oddziału od 1 lutego. Dlatego też ZCO Szpital Specjalistyczny utracił przejściowo możliwość udzielania świadczeń w omawianym zakresie. Niepodjęcie działań zmierzających do zaprzestania działalności oddziału wewnętrznego i częściowo SOR-u mogłoby stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców Dąbrowy Górniczej – dodaje.

W piątek trwały wszystkie procedury związane z powiadomieniem NFZ i wojewody śląskiego o sytuacji w dąbrowskiej lecznicy, która nie będzie od poniedziałku przyjmować pacjentów na Oddział wewnętrzny i częściowo w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Ostatecznie dowiedzieliśmy się w Urzędzie Miejskim, że pacjenci, którzy będą przyjęci na SOR i będzie można im pomóc w ramach innych oddziałów funkcjonujących w dąbrowskim szpitalu (a zajmujących się też sprawami internistycznymi), zostaną przyjęci do szpitala.

– Jeśli natomiast okaże się, że problemy będą poważniejsze, to tacy pacjenci mają zostać transportowani do innych szpitali. Nie jest też wykluczone, że część pacjentów będzie odsyłana do innych lecznic, gdzie będą musieli dotrzeć samodzielnie - usłyszeliśmy w dąbrowskim Urzędzie Miejskim.

Pogotowie ratunkowe ma natomiast od razu transportować pacjentów do pozostałych szpitali w regionie.

Nie wiadomo natomiast, czy nadal w dąbrowskim szpitalu będą się rodzić noworodki. Z informacji przekazanych przez Urząd Miejski wynika, że 7 stycznia br. Iwona Krupa wysłała pismo skierowane na ręce prof. dra hab. n. med. Krzysztofa Sodowskiego w którym zwróciła się z prośbą o informację dotyczące dalszej działalności w Zagłębiowskim Centrum Onkologii, czy przewidywana jest możliwość zaprzestania funkcjonowania Oddziału Położniczo Ginekologicznego, Oddziału Noworodkowego, sali porodowej, poradni patologii i kontroli rozwoju noworodka w dąbrowskim szpitalu? Jeśli tak to w jakiej perspektywie czasowej. – Obecnie Rada Społeczna czeka na odpowiedź. Po uzyskaniu informacji od prof. Sodowskiego możliwe będzie kontynuowanie procedowania nad wnioskiem dyrektora szpitala dotyczącym rozszerzenia działalności. Na posiedzeniu Rady Społecznej 4 stycznia 2016 r. dyrektor Zbigniew Grzywnowicz powiadomił o trudnościach mogących wpłynąć na realizację świadczeń zdrowotnych z zakresu ginekologii, położnictwa i neonatologii w naszym mieście – informuje Iwona Krupa. Może się więc okazać, że oddziały te wrócą ponownie w struktury szpitala.
danielmdc
Pseudodyrektor nadal przyspawany do stołka. 130 tysięczne miasto i... brak słów.
:)
To prawdziwy skandal.

Nie znamy jednak prawdziwych przyczyn konfliktów.

CYTAT
gazeta.pl

Lekarze odeszli. Dąbrowski szpital zawiesza działalność oddziału wewnętrznego

Od początku lutego w ZCO Szpitalu Specjalistycznym im. Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej drzwi oddziału wewnętrznego oraz Szpitalnego Oddziału Ratunkowego będą zamknięte dla pacjentów. Z takim wnioskiem do rady społecznej szpitala zwrócił się Zbigniew Grzywnowicz, p.o. dyrektora placówki - W obliczu problemów kadrowych na oddziałach, nie mieliśmy innego wyjścia - mówią członkowie rady.

Kłopoty z obsadą lekarską na oddziale wewnętrznym i SOR nie były tajemnicą już od kilku miesięcy. - W listopadzie zeszłego roku wraz z radną Renatą Solipiwko złożyłyśmy interpelację, dopytując w jaki sposób funkcjonują kluczowe dla mieszkańców szpitalne oddziały, po tym jak wypowiedzenie złożył ordynator i pracujący w nim lekarze - wspomina Katarzyna Zagajska.

W odpowiedzi dyrektor Grzywnowicz mówił, że przyczyną problemów jest konflikt zespołu lekarskiego z ordynatorem. - Zapewniał też, że sytuacja zostanie opanowana, gdy tylko pracę rozpocznie nowa pani ordynator - dodaje radna.

Miesiąc później radne odczytały na sesji oświadczenie byłego ordynatora. - Jeżeli istniałby konflikt, można było go przerwać i zapobiec zwolnieniu się 10 osób, odsuwając mnie od kierowania odziałem - zwrócił uwagę lekarz.

We wtorek odbyła się w szpitalu komisja zdrowia. Radni przyszli zobaczyć, jak odnowiono oddział wewnętrzny. - Przy okazji zapytałam, kto obecnie zarządza personelem lekarskim. Okazało się, że po trzech tygodniach pracy nowa pani ordynator przebywa na L-4. Wiedzieliśmy, że sytuacja jest poważna. Zastanawialiśmy się wspólnie, w jaki sposób zaradzić na przyszłość takim problem - opowiada radna Zagajska.

Tymczasem już w czwartek dyrektor Grzywnowicz zwrócił się o opinię do rady społecznej w sprawie zawieszenia działalności oddziału wewnętrznego i częściowo SOR do czasu zagwarantowania pacjentom pełnej wystarczającej obsługi lekarskiej. W piątek na stronie internetowej szpitala pojawiło się oświadczenie, w którym czytamy m.in.:

„W związku z nagłą sytuacją związaną z niemożliwością obsadzenia dyżurów lekarskich na Oddziale Chorób Wewnętrznych - Zagłębiowskie Centrum Onkologii Szpital Specjalistyczny im Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej zmuszone zostało do czasowego zawieszenia działalności Oddziału - do momentu uzupełnienia obsady kadrowej. ZCO mimo licznych starań stanęło w obliczu trudnego problemu, jakim w skali kraju jest niedobór specjalistycznej kadry lekarskiej, szczególnie w zakresie chorób wewnętrznych. Efektem tych braków są wielomiesięczne kolejki do specjalistów jak i coraz częściej czasowo zawieszane oddziały w wielu szpitalach w Polsce.”

Jednocześnie poinformowano, że pacjenci przyjęci na Szpitalny Oddział Ratunkowy będą kierowani na konkretne oddziały (np. kardiologii, nefrologii, diabetologii, ortopedii), gdzie zostanie im zapewniona odpowiednia do potrzeb opieka medyczna. Nowi pacjenci internistyczni kierowani będą do innych placówek w regionie, natomiast osoby przebywające obecnie na oddziale zostaną objęte opieką przez „odpowiedni do zdiagnozowanych potrzeb inny oddział”.
:)
Rozeszło się po mediach. Tematem zajmuje się też RMF

CYTAT
naszemiasto

Szpital DG: zawieszenie działalności SOR bezzasadne. Za miesiąc wewnętrzny musi działać

Szpital DG. Nie milkną echa decyzji dyrekcji Zagłębiowskiego Centrum Onkologii Szpitala Specjalistycznego im. Sz. Starkiewicza, która chciała zamknąć na okres od pół roku oddział wewnętrzny i ograniczyć działalność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Zdaniem pracowików Wydziału Nadzoru nad Systemem Opieki Zdrowotnej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach decyzja ta jest bezzasadna, a dąbrowski szpital dostał miesiąc czasu na znalezienie obsady lekarskiej na internie.

Oto oświadczenie Śląskiego OW NFZ w Katowicach z 1 lutego 2016 r. w sprawie problemów w dąbrowskiej lecznicy

Śląski OW NFZ w Katowicach oświadcza, że na bieżąco monitoruje sytuację w związku z informacją przekazaną przez Zagłębiowskie Centrum Onkologii Szpital Specjalistyczny im. Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej o zaprzestaniu od 1 lutego br. działalności oddziału chorób wewnętrznych i szpitalnego oddziału ratunkowego w części internistycznej.

Szpital poinformował Śląski OW NFZ o swoich planach w czwartek 28 stycznia ok. godz. 16.00, po czym został wezwany przez Oddział do złożenia szczegółowych wyjaśnień, w tym dotyczących zasad organizacji szpitalnego oddziału ratunkowego. Na podstawie obowiązujących przepisów, tj. §4 rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 3 listopada 2011 r. w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego, wymogiem funkcjonowania SOR-u jest jednoczesne posiadanie przez szpital oddziału chorób wewnętrznych.

29 stycznia o godz. 15.00 Szpital przesłał do Śląskiego OW NFZ wyjaśnienia, w których wskazał m.in. niemożność obsadzenia dyżurów internistycznych wskutek niedających się przewidzieć wcześniej okoliczności. Szpital zapewnił ponadto, że pacjenci, którzy ze względu na stan zdrowia nie nadają się do wypisania, a posiadają schorzenia kwalifikujące ich do hospitalizacji w innych oddziałach, będą mieć zapewnioną ciągłość opieki medycznej.

W dniu 29 stycznia Śląski OW NFZ otrzymał również do wiadomości pismo z Wydziału Nadzoru nad Systemem Opieki Zdrowotnej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, adresowane do dyrekcji Szpitala w Dąbrowie Górniczej, gdzie podkreślono, że zawieszenie działalności w części internistycznej SOR jest bezzasadne i nieprzewidziane przepisami. Śląski Urząd Wojewódzki wyraził jednocześnie zgodę, na podstawie przekazanych przesłanek, jedynie na miesięczny okres zaprzestania działalności oddziału chorób wewnętrznych, zamiast planowanej przez Szpital półrocznej przerwy.

Aby zapewnić optymalną opiekę pacjentom na dzień 2 lutego Śląski OW NFZ zaplanował spotkanie, którego uczestnikami będą przedstawiciele ościennych do Dąbrowy Górniczej szpitali, tj. Będzina, Czeladzi, Sosnowca, Zawiercia i Jaworzna oraz przedstawiciel Wydziału Nadzoru nad Systemem Opieki Zdrowotnej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Śląski OW NFZ informuje, że Pacjenci mogą korzystać z leczenia w ramach 90 oddziałów chorób wewnętrznych w woj. śląskim, w tym najbliższych Dąbrowie Górniczej okolicach:
1. Szpital Wielospecjalistyczny w Jaworznie przy ul. Chełmońskiego 28
2. Szpital Powiatowy w Zawierciu przy ul. Miodowej 14
3. Powiatowy Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Będzinie przy ul. Małachowskiego 12
4. Powiatowy Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Czeladzi przy ul. Szpitalnej 40
5. Sosnowiecki Szpital Miejski Sp. z o.o. w Sosnowcu przy ul. Szpitalnej 1 (2 oddziały)
6. Sosnowiecki Szpital Miejski Sp. z o.o. w Sosnowcu przy ul. Zegadłowicza 3
7. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 5 im. Św. Barbary w Sosnowcu przy Placu Medyków 1

Odpowiedzi na pytania dotyczące miejsc udzielania świadczeń można uzyskać pod numerem czynnej całodobowo infolinii Śląskiego OW NFZ: 801 002 903, 32 790 09 03 (dla dzwoniących z zagranicy i telefonów komórkowych) oraz 32 735 16 00 (w godzinach 8.00-16.00).
:)
CYTAT
idabrowa



Działalność oddziału wewnętrznego dąbrowskiego szpitala została czasowo zawieszona. Przedstawiamy oświadczenie dyrekcji placówki.


Oświadczenie


W związku z nagłą sytuacją związaną z niemożliwością obsadzenia dyżurów lekarskich na Oddziale Chorób Wewnętrznych - Zagłębiowskie Centrum Onkologii Szpital Specjalistyczny im Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej zmuszone zostało do czasowego zawieszenia działalności Oddziału - do momentu uzupełnienia obsady kadrowej. ZCO mimo licznych starań stanęło w obliczu trudnego problemu jakim w skali kraju jest niedobór specjalistycznej kadry lekarskiej, szczególnie w zakresie chorób wewnętrznych. Efektem tych braków są wielomiesięczne kolejki do specjalistów jak i coraz częściej czasowo zawieszane oddziały w wielu szpitalach w Polsce.


ZCO informuje i zapewnia wszystkich Pacjentów i ich bliskich, że:

1. Do czasu uzupełnienia braków kadrowych wszyscy Pacjenci wymagający opieki medycznej będą mieli ją zapewnioną.

2. Pacjenci przyjęci na Szpitalny Oddział Ratunkowy będą kierowani na konkretne oddziały (kardiologii, nefrologii, diabetologii, ortopedii), gdzie zostanie im zapewniona odpowiednia do potrzeb opieka medyczna.

3. Obecnie przebywający na Oddziale Wewnętrznym Pacjenci mają zabezpieczoną opiekę. Część zgodnie z przebiegiem procesu leczenia zostanie we właściwym czasie wypisana do domu, a osoby wymagające dalszej hospitalizacji zostaną objęte opieką przez odpowiedni do zdiagnozowanych potrzeb inny Oddział ZCO.

4. W ramach Szpitalnego Oddziału Ratunkowego zagwarantowana jest stałą i ciągła opieka dyżurujących specjalistów.

5. O sprawie, zgodnie z obowiązującą w takich sytuacjach procedurą, zostały poinformowane wszystkie właściwe służby i placówki, by nowi pacjenci internistyczni kierowani byli do innych placówek służby zdrowia.

6. ZCO prowadzi aktywne rozmowy w celu uzupełnienia kadry Oddziału Wewnętrznego.


Warto zaznaczyć, że przedstawiciele Izb Lekarskich ostrzegają, że co roku z Polski wyjeżdża 25% absolwentów studiów medycznych.


Ponadto, jak niedawno w Polskie Radio (lipiec 2015 r.) informował dr Jacek Kozakiewicz, prezes Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach - województwo śląskie, jak wiele innych, staje przed obliczem braku lekarzy specjalistów. Sprawę utrudnia fakt, że wielu aktywnych lekarzy to osoby w coraz starszym wieku. W gronie ginekologów i położników aż 73,5 proc. to osoby powyżej 50. roku życia. W chirurgii prawie 60 proc. to lekarze powyżej 50. roku życia. W internie prawie 50 proc. lekarzy to osoby powyżej 50. roku życia, a pediatrii to prawie 73 proc. Wiek lekarzy wpływa też na ich aktywność zawodową i zmniejsza liczbę specjalistów podejmujących zatrudnienie w kilku placówkach.



CYTAT
twojezaglebie

Poniżej pełna treść oświadczenia:

?Śląski OW NFZ w Katowicach oświadcza, że na bieżąco monitoruje sytuację w związku z informacją przekazaną przez Zagłębiowskie Centrum Onkologii Szpital Specjalistyczny im. Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej o zaprzestaniu od 1 lutego br. działalności oddziału chorób wewnętrznych i szpitalnego oddziału ratunkowego w części internistycznej.

Szpital poinformował Śląski OW NFZ o swoich planach w czwartek 28 stycznia ok. godz. 16.00, po czym został wezwany przez Oddział do złożenia szczegółowych wyjaśnień, w tym dotyczących zasad organizacji szpitalnego oddziału ratunkowego. Na podstawie obowiązujących przepisów, tj. §4 rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 3 listopada 2011 r. w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego, wymogiem funkcjonowania SOR-u jest jednoczesne posiadanie przez szpital oddziału chorób wewnętrznych.

29 stycznia o godz. 15.00 Szpital przesłał do Śląskiego OW NFZ wyjaśnienia, w których wskazał m.in. niemożność obsadzenia dyżurów internistycznych wskutek niedających się przewidzieć wcześniej okoliczności. Szpital zapewnił ponadto, że pacjenci, którzy ze względu na stan zdrowia nie nadają się do wypisania, a posiadają schorzenia kwalifikujące ich do hospitalizacji w innych oddziałach, będą mieć zapewnioną ciągłość opieki medycznej.

W dniu 29 stycznia Śląski OW NFZ otrzymał również do wiadomości pismo z Wydziału Nadzoru nad Systemem Opieki Zdrowotnej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, adresowane do dyrekcji Szpitala w Dąbrowie Górniczej, gdzie podkreślono, że zawieszenie działalności w części internistycznej SOR jest bezzasadne i nieprzewidziane przepisami. Śląski Urząd Wojewódzki wyraził jednocześnie zgodę, na podstawie przekazanych przesłanek, jedynie na miesięczny okres zaprzestania działalności oddziału chorób wewnętrznych, zamiast planowanej przez Szpital półrocznej przerwy.

Aby zapewnić optymalną opiekę pacjentom na dzień 2 lutego Śląski OW NFZ zaplanował spotkanie, którego uczestnikami będą przedstawiciele ościennych do Dąbrowy Górniczej szpitali, tj. Będzina, Czeladzi, Sosnowca, Zawiercia i Jaworzna oraz przedstawiciel Wydziału Nadzoru nad Systemem Opieki Zdrowotnej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Śląski OW NFZ informuje, że Pacjenci mogą korzystać z leczenia w ramach 90 oddziałów chorób wewnętrznych w woj. śląskim, w tym najbliższych Dąbrowie Górniczej okolicach:
1. Szpital Wielospecjalistyczny w Jaworznie przy ul. Chełmońskiego 28
2. Szpital Powiatowy w Zawierciu przy ul. Miodowej 14
3. Powiatowy Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Będzinie przy ul. Małachowskiego 12
4. Powiatowy Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Czeladzi przy ul. Szpitalnej 40
5. Sosnowiecki Szpital Miejski Sp. z o.o. w Sosnowcu przy ul. Szpitalnej 1 (2 oddziały)
6. Sosnowiecki Szpital Miejski Sp. z o.o. w Sosnowcu przy ul. Zegadłowicza 3
7. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 5 im. Św. Barbary w Sosnowcu przy Placu Medyków 1
Odpowiedzi na pytania dotyczące miejsc udzielania świadczeń można uzyskać pod numerem czynnej całodobowo infolinii Śląskiego OW NFZ: 801 002 903, 32 790 09 03 (dla dzwoniących z zagranicy i telefonów komórkowych) oraz 32 735 16 00 (w godzinach 8.00-16.00).?

Oświadczenie w tej sprawie wydali także radni klubu PiS, w którym wyrażają ?stanowczy protest wobec działań, jakie podejmuje, za przyzwoleniem Prezydenta Miasta dyrekcja szpitala w Dąbrowie Górniczej?.
Poniżej pełna treść oświadczenia:

?Oświadczenie Klubu Radnych ?Prawa i Sprawiedliwości? Rady Miejskiej Dąbrowy Górniczej w sprawie sytuacji w ZCO SS im. Sz. Starkiewicza
Wyrażamy stanowczy protest wobec działań, jakie podejmuje, za przyzwoleniem Prezydenta Miasta dyrekcja szpitala w Dąbrowie Górniczej.

Nasz sprzeciw budzi:
1. Doprowadzenie do zamknięcia oddziału wewnętrznego
2. Doprowadzenie do zagrożenia funkcjonowania SOR
3. Niejasna sytuacja oddziału onkologii w zakresie jego budowy, finansowania i świadczeń medycznych
4. Złe przygotowanie prywatyzacji oddziału położniczo-ginekologicznego
5. Wysprzedanie oddziałów i jednostek szpitalnych przynoszących dochód.
6. Przyjmowanie na specjalnych zasadach uprzywilejowanych pacjentów z rodzin lekarzy i złe opinie mieszkańców wskazujące na zaniedbania.

Za te działania pełną odpowiedzialność ponosi dyrekcja szpitala, zwłaszcza p.o. Dyrektor Pan lek. med. Zbigniew Grzywnowicz i władze miasta (w tym wykonawcze), które tolerują przez wiele lat narastanie problemów i nie reagują na skargi mieszkańców i protesty niektórych radnych.
Działalność szpitala jest niezbędna dla utrzymania opieki zdrowotnej w mieście. Jego niszczenie, to nie tylko marnotrawienie majątku należącego do miasta, ale stwarzanie zagrożeń dla zdrowia mieszkańców i ograniczenie możliwości leczenia. Jest to naruszenie art. 68 Konstytucji RP.

W związku z tą sytuacją występujemy o:
1. Zwołanie nadzwyczajnej Sesji Rady Miejskiej w trybie art. 20 Ustawy o samorządzie gminnym, na której Prezydent Miasta omówi sytuację w szpitalu i program działań zmierzających do uratowania szpitala, z uwzględnieniem sytuacji kadrowej, sytuacji ekonomicznej i spraw sądowych, w których udział bierze szpital oraz zagrożeń dla spłaty zobowiązań podjętych przy budowie oddziału ZCO. Apelujemy także do radnych z innych klubów o poparcie wniosku.
2. Natychmiastowe odwołanie Dyrekcji ZCO SS im. Sz. Starkiewicza i powołanie zarządu komisarycznego. Ogłoszenie konkursu i powołanie nowej dyrekcji.
3. Przeprowadzenie pełnej kontroli szpitala ze sprawdzeniem wszystkich zobowiązań, jakie podjęła obecna dyrekcja oraz procesów prywatyzacyjnych (w tym ich efektów) podjętych przez dyrekcję.
4. Natychmiastowe wyjaśnienie stanu prawnego umowy prywatyzacji oddziału położniczo-ginekologicznego i w przypadku zagrożeń dla dalszego funkcjonowania oddziału jego reprywatyzacja.
5. Przesunięcie w budżecie miasta środków przeznaczonych na przygotowanie terenów w Tucznawie na dofinansowanie działalności szpitala w wysokości 10 mln zł, zgodnie z obowiązującym prawem.

Jerzy Reszke
Mateusz Stępień
Grzegorz Jaszczura
Piotr Ślusarczyk
Zbigniew Piątek?


CYTAT
PAP

Dzisiaj spotkanie ws. sytuacji szpitala w Dąbrowie Górniczej

Spotkanie w związku z zawieszeniem działalności oddziału chorób wewnętrznych szpitala w Dąbrowie Górniczej (Śląskie) zaplanował na dzisiaj śląski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia w Katowicach - podała jego rzecznik Małgorzata Doros.

Dzisiaj spotkanie ws. sytuacji szpitala w Dąbrowie Górniczej


Zagłębiowskie Centrum Onkologii (ZCO) ? Szpital Specjalistyczny im. Szymona Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej - od 1 lutego zawiesiło działalność Oddziału Chorób Wewnętrznych. Dyrekcja tłumaczy, że z powodu braku wystarczającej liczby lekarzy niemożliwe jest obsadzenie dyżurów.

Śląski oddział wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia w przesłanym w poniedziałek oświadczeniu poinformował, że na bieżąco monitoruje sytuację w związku z informacją o zaprzestaniu od tego dnia działalności oddziału chorób wewnętrznych i szpitalnego oddziału ratunkowego w części internistycznej.

W piątek śląski NFZ otrzymał do wiadomości pismo z Wydziału Nadzoru nad Systemem Opieki Zdrowotnej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, adresowane do dyrekcji Szpitala w Dąbrowie Górniczej. Podkreślono w nim, że zawieszenie działalności w części internistycznej SOR jest bezzasadne i nieprzewidziane przepisami. Śląski Urząd Wojewódzki wyraził jednocześnie zgodę, na podstawie przekazanych przesłanek, jedynie na miesięczny okres zaprzestania działalności oddziału chorób wewnętrznych - zamiast planowanej przez szpital półrocznej przerwy.

- Aby zapewnić optymalną opiekę pacjentom, na dzień 2 lutego śląski oddział wojewódzki NFZ zaplanował spotkanie, którego uczestnikami będą przedstawiciele ościennych do Dąbrowy Górniczej szpitali, tj. Będzina, Czeladzi, Sosnowca, Zawiercia i Jaworzna oraz przedstawiciel Wydziału Nadzoru nad Systemem Opieki Zdrowotnej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego - powiedziała Małgorzata Doros.

Jak podała, szpital poinformował NFZ o swoich planach w czwartek 28 stycznia. Został wezwany do złożenia szczegółowych wyjaśnień, w tym dotyczących zasad organizacji szpitalnego oddziału ratunkowego. Na podstawie obowiązujących przepisów, tj. rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 3 listopada 2011 r. w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego, wymogiem funkcjonowania SOR-u jest jednoczesne posiadanie przez szpital oddziału chorób wewnętrznych.

29 stycznia szpital przesłał do śląskiego NFZ wyjaśnienia, w których wskazał m.in. na niemożność obsadzenia dyżurów internistycznych wskutek niedających się przewidzieć wcześniej okoliczności. Szpital zapewnił ponadto, że pacjenci, którzy ze względu na stan zdrowia nie nadają się do wypisania, a posiadają schorzenia kwalifikujące ich do hospitalizacji w innych oddziałach, będą mieć zapewnioną ciągłość opieki medycznej.

Śląski oddział NFZ informuje jednocześnie, że pacjenci mogą korzystać z leczenia w ramach 90 oddziałów chorób wewnętrznych w woj. śląskim. Najbliżej Dąbrowy Górniczej są szpitale w: Jaworznie, Zawierciu, Będzinie i Czeladzi oraz Sosnowcu.

W zamieszczonym na stronie internetowej oświadczeniu dyrekcja szpitala podaje, że działalność oddziału będzie zawieszona do czasu uzupełnienia obsady kadrowej. Szpital zapewnia, że prowadzi w tej sprawie rozmowy.

"ZCO mimo licznych starań stanęło w obliczu trudnego problemu, jakim w skali kraju jest niedobór specjalistycznej kadry lekarskiej, szczególnie w zakresie chorób wewnętrznych. Efektem tych braków są wielomiesięczne kolejki do specjalistów, jak i coraz częściej czasowo zawieszane oddziały w wielu szpitalach w Polsce" - napisano w oświadczeniu.

Szpital zapewnia, że pacjenci przebywający obecnie na oddziale będą mieli zapewnioną opiekę. Część - zgodnie z przebiegiem leczenia - zostanie we właściwym czasie wypisana do domu, a osoby wymagające dalszej hospitalizacji zostaną objęte opieką przez inny oddział. Pacjenci przyjęci na Szpitalny Oddział Ratunkowy będą kierowani na konkretne oddziały (kardiologii, nefrologii, diabetologii, ortopedii), gdzie zostanie im zapewniona odpowiednia do potrzeb opieka medyczna. W ramach Szpitalnego Oddziału Ratunkowego zagwarantowana jest stała i ciągła opieka dyżurujących specjalistów ? zapewnia kierownictwo szpitala.


CYTAT
gazeta.pl

Szpital w Dąbrowie Górniczej wali się z powodu braku internistów

Zamknięcie interny w Szpitalu Specjalistycznym w Dąbrowie Górniczej oznacza, że NFZ powinien zerwać z nim także kontrakt na oddział ratunkowy. Władze miasta utrzymują jednak, że chorzy są bezpieczni.

Przyjęcia na internę wstrzymano już w piątek z powodu braku lekarzy. Jeszcze jesienią zeszłego roku dziesięciu internistów złożyło wypowiedzenie. Pełniący obowiązki dyrektora szpitala Zbigniew Grzywnowicz twierdził wtedy, że powodem jest konflikt z ordynatorem. Teraz twierdzi, że powodem jest w ogóle brak lekarzy.

W piątkowym oświadczeniu szpitala można przeczytać (pisownia oryginalna):

"Jak niedawno w Polskie Radio (lipiec 2015 r.) informował dr Jacek Kozakiewicz, prezes Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach - województwo śląskie, jak wiele innych, staje przed obliczem braku lekarzy specjalistów."

Internista zmuszany do pracy w SOR

Grzywnowicz nie mówi jednak prawdy. Owszem, lekarzy w Polsce brakuje, ale nie do tego stopnia, by nie można było znaleźć nikogo do pracy w średniej wielkości szpitalu. Nie było też konfliktu z ordynatorem. On też złożył wypowiedzenie. Powód: dyrektor zmusza do pracy w szpitalnym oddziale ratunkowym.

- Powinien tam zapewnić osobną obsadę dyżurów internistycznych. Mimo ponawianych prób, nie robił tego. Zmuszał internistów, by schodzili na SOR w ramach swoich obowiązków na oddziale chorób wewnętrznych. W końcu mieli tego dość - mówi nam jeden z pracowników szpitala. Schodzącego na SOR internistę witali rozwścieczeni długim oczekiwaniem pacjenci. Doszło nawet do tego, że raz jeden wezwał policję.

Interniści mieli dość także tego, że w szpitalu brakuje podstawowych leków. Nie ma ich w receptariuszu. Pracownicy wyjaśniają: - Przewodniczącym zespołu, który ustala receptariusz, jest dyrektor. Nawet jeśli wszyscy inni zagłosują, że potrzebny jest lek na marskość wątroby, to dyrektor go skreśla. Nie zgadza się też na konsultowanie pacjentów u specjalistów z zewnątrz. Nie chce za to płacić.

Oddział zwieszony na pół roku

Grzywnowicz napisał do NFZ, że chce zawiesić działalność interny na pół roku. Zawiesza też "internistyczną" część SOR. Teraz ruch należy do śląskiego NFZ. Po pierwsze, zgodnie z przepisami kontraktuje SOR tylko w przypadku, kiedy szpital zapewnia tam dyżury chirurga i internisty jednocześnie. Po drugie, by mieć kontrakt na SOR trzeba mieć działającą internę.

- Wezwaliśmy szpital do realizacji umów zgodnie z przepisami. Niespełnienie wymogów kontraktu skutkować może rozwiązaniem umowy - mówi Małgorzata Doros, rzeczniczka śląskiego NFZ.

Zerwanie umowy będzie dla zadłużonego szpitala finansową katastrofą. Umowy na internę i SOR warte są prawie 5 mln zł - to jedna piąta wszystkich wpływów szpitala.

Miasto nie widzi problemu

- Na bieżąco monitorujemy sytuację. Dyrektor szpitala zobowiązany jest do jak najszybszego rozwiązania kwestii wyłączonego oddziału wewnętrznego. Mimo czasowego zaprzestania jego działania, pacjentom ani mieszkańcom nie zagraża niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia, ponieważ pozostałe oddziały szpitala funkcjonują bez zakłóceń, w tym oddziały specjalistyczne powiązane z oddziałem internistycznym, czyli m.in. diabetologia, kardiologia, nefrologia czy ostatnio uruchamiana gastroenterologia - zapewnia wiceprezydent Iwona Krupa.

Trudno jednak wierzyć w te zapewnienia. Na oddziale gastroenterologii szpital nie zatrudnił jeszcze żadnego lekarza. Kardiologia i nefrologia są własnością prywatnych spółek, które nie mają obowiązku przejmować się brakiem internisty na innych oddziałach. Tymczasem dotąd w dąbrowskim szpitalu to lekarz dyżurny z interny odpowiedzialny był popołudniami za opiekę nad chorymi na diabetologii, onkologii, okulistyce i laryngologii. Specjaliści z tych oddziałów czuwali tylko pod telefonem. Diabetologia zresztą nie ma kontraktu z NFZ. Była rozliczana w ramach kontraktu na internę. Czy teraz będzie leczyć chorych za darmo czy może też dyrektor ją zamknie - jeszcze nie wiadomo.



CYTAT
gazeta.pl

Prezydent Dąbrowy Górniczej też odpowiada za zły stan szpitala [KOMENTARZ]

Szpital Specjalistyczny w Dąbrowie Górniczej, przemianowany niedawno na Zagłębiowskie Centrum Onkologii, zawiesza od poniedziałku działalność oddziału chorób wewnętrznych oraz szpitalnego oddziału ratunkowego.

Chorzy są rozsyłani do innych szpitali, które poinformowano o zamknięciu dąbrowskiej interny w ostatniej chwili. Nic dziwnego, że w Będzinie, Czeladzi czy Sosnowcu lekarze są wściekli. Im więcej trafia do nich chorych, tym oni więcej muszą dyżurować. A skąd wziąć ludzi na dodatkowe dyżury? Z dnia na dzień naprawdę trudno to zorganizować. A jakoś trzeba, bo przecież chodzi o odpowiedzialność za chorych.

Lekarze uciekają ze szpitala w Dąbrowie Górniczej

W Dąbrowie Górniczej ta zasada już dawno przestała obowiązywać. Pełniący obowiązki dyrektora szpitala Zbigniew Grzywnowicz od dłuższego czasu nie dbał o to, by w szpitalnym oddziale ratunkowym dyżurował internista. Kazał na SOR schodzić lekarzowi z oddziału chorób wewnętrznych. Ale wtedy nikogo nie byłoby na oddziale, więc lekarze, którym wcale na ten dzień nie wyznaczano dyżuru, byli zmuszani do zostawania w pracy. Dyrektor wydawał im w tej sprawie polecenie służbowe.

Na internie w ciągu dnia, a wcale nie po południu, zostawał jeden lekarz, który sam miał przebadać i ustawić leczenie około 60 chorym. Brakowało podstawowych leków, na przykład na nadciśnienie.

Trudno się dziwić, że lekarze zaczęli uciekać z dąbrowskiego szpitala. Interniści, anestezjolodzy, a także pielęgniarki. Z apodyktycznym dyrektorem, którego nie obchodzi bezpieczeństwo chorych, nikt nie chce współpracować. Każdy boi się, że któregoś dnia dojdzie do tragedii, a odpowiedzialność za nią spadnie na niego.

Bajkowe wizje dyrektora szpitala

Zbigniew Grzywnowicz na sesjach rady miejskiej roztacza bajkowe wizje przyszłości szpitala. Jednak w rzeczywistości szpital w Dąbrowie Górniczej upada. Nie od dziś. Już trzy lata temu pracownicy szpitala alarmowali o tym prezydenta Zbigniewa Podrazę, który sam był kiedyś dyrektorem tego szpitala, więc powinno mu na placówce szczególnie zależeć. Prezydent Podraza zlekceważył te sygnały. Dlatego odpowiedzialność za to, co dzieje się teraz w szpitalu, spada nie tylko na dyrektora, który gotów jest się z każdym kłócić, choćby cierpieć mieli na tym chorzy, ale także na prezydenta, który mimo wielu ostrzeżeń wciąż toleruje go na tym stanowisku.
signaal
CYTAT
Wszystkie konta Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej zostały zajęte przez komornika. Personel otrzymał wypłaty z opóźnieniem.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Podobnie jak w innych szpitalach - tak i w Dąbrowie Górniczej wypłacane są 10 dnia każdego miesiąca. - Zajrzałam na konto a tu nic - mówi nam jedna z pracownic szpitala. Następnego dnia wypłaty na koncie już były, jednak lekarze otrzymali tylko połowę wynagrodzenia.

Dyrektor nic nikomu nie tłumaczy

Zgodnie z przepisami komornik może zajmować nawet konto szpitala w NFZ, na którym są pieniądze za leczenie. Jednak kwotę potrzebną na wypłaty wynagrodzeń musi pozostawić wolną. Dlaczego więc lekarze dostali tylko pół wypłaty? - Nie wiemy, dyrektor nikomu niczego nie tłumaczy - słyszymy w szpitalu.

Zajęcia komornicze nie są dla pracowników zaskoczeniem. Wiedzą, że ich szpital ma potężne długi, choć pełniący obowiązki dyrektora Zbigniew Grzywnowicz niechętnie się do nich przyznaje. Przez lata z przedstawianych przez niego władzom miasta sprawozdań wynikało, że długów nie ma. Tymczasem są. Dostawcy, którzy nie mogli doczekać się zapłaty sprzedali je firmom specjalizującym się w handlu szpitalnymi długami. To tylko pogłębiło kryzys finansowy szpitala.

Proces z wykonawcami Zagłębiowskiego Centrum Onkologii

Poza długami u dostawców sprzętu i leków szpital ma też do spłacenia wielką inwestycję. Mimo że nie było go na to stać podpisał z firmą Climatic oraz powiązaną z nią spółką Climamedic umowy na budowę Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. Koszt inwestycji według pierwotnych szacunków miał wynieść 85 mln zł. Grzywnowicz stwierdził jednak, że będzie kosztowała 220 mln. Za sam tylko drugi etap budowy zgodził się zapłacić prawie 170 mln zł.

Szpital nie spłaca jednak tej inwestycji. Trwa proces z jej wykonawcami. Jeśli miasto nie pomoże finansowo szpitalowi kryzys finansowy będzie się pogłębiać. Niedawno zamknięto oddział chorób wewnętrznych ponieważ zabrakło chętnych do pracy lekarzy (dyrektor zmuszał ich by pełnili jednocześnie dyżury na internie i szpitalnym oddziale ratunkowym). Tymczasem to właśnie ten oddział ma największy kontrakt spośród wszystkich jakie są w szpitalu - około 6 mln zł rocznie. Zamknięcie interny oznacza, że NFZ może wkrótce odebrać szpitalowi także kontrakt na SOR. To będzie oznaczało stratę kolejnych 4 mln zł.

- Kiedyś to był całkiem dobry szpital. Teraz upada. Dziwi mnie bardzo, że władze miasta tak spokojnie się temu przyglądają - mówi nam jeden z lekarzy, którzy niedawno odeszli z pracy w dąbrowskim szpitalu.

Cały tekst: http://katowice.wyborcza.pl/katowice/1,350...l#ixzz405GCdNli


Nie ma to jak mieszkać w bogatej i dobrze zarządzanej gminie. wink.gif
savalas
no co, przecież Podraza wygrał bezapelacyjnie, więc w DG jak w Szwajcarskich kurortach
danielmdc
Podraza tak jak większość polityków unika niewygodnych tematów i na pewno zastosuje metodę spychologii. Czy pseudodyrektor jest jakimś turbokotem że nie da się go odwołać ? Przecież ktoś go umieścił na tej ciepłej posadce.
Bartek
Masakra z tym szpitalem, pamiętam jak parę lat temu był dobrze zarządzany, był wzorem dla wielu sąsiednich miast, a teraz taka sytuacja. Kosmos.
xMarcinx
kiedy on był dobrze zarządzany?!
:)
CYTAT
naszemiasto

DG: komornik zajął konta szpitala, lekarze bez pełnych wypłat, ale ma być lepiej?!

DG. ZCO Szpital Specjalistyczny im. Sz. Starkiewicza nie wypłacił w terminie pensji wszystkim swoim pracownikom, bo… konta szpitala zajął komornik. Dyrekcja lecznicy twierdzi, że ten się pospieszył i wyszedł przed orkiestrę, ale fakt faktem pieniędzy jednak zabrakło. To kolejna już kuriozalna sytuacja, która po pacjentach tym razem dotknęła personelu.
DG: komornik zajął konta szpitala, lekarze bez pełnych wypłat, ale ma być lepiej?!

W tym przypadku chodzi o kwotę około 6 milionów złotych. Jak dowiedzieliśmy się w Urzędzie Miejskim, który jest organem założycielskim szpitala, kwota ta została zajęta przez komornika na poczet zobowiązań dąbrowskiej lecznicy wobec wykonawcy Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. To część placówki, która miała mieć 100 łóżek i leczyć kompleksowo pacjentów ze schorzeniami onkologicznymi, ale dziś działa w małej części, nie mając nawet kontraktu z NFZ. Dwa piętra, gdzie miały się mieścić m.in. sale operacyjne, stoją natomiast puste.

– Dyrekcja szpitala utrzymuje, że w tym przypadku komornik wyraźnie się pospieszył, ponieważ trwa spór sądowy z wykonawcą prac przy budowie Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. P.o. dyrektora szpitala złożył też zażalenie na postępowanie komornika – wyjaśniają urzędnicy z dąbrowskiego Urzędu Miejskiego.

Wielu pracowników jest jednak przerażonych tym, co jeszcze czeka ich w dąbrowskiej lecznicy. Narzekają, że pracodawca nie opłacił im ZUS-u, ubezpieczenia, wypłacił tylko część pensji.

– W lutym pieniądze z wypłat trafiły rzeczywiście tylko na konto personelu niższego szczebla oraz pielęgniarek, natomiast lekarze otrzymali część pensji, gwarantowaną ustawowo. P.o. dyrektora szpitala zapowiedział jednak, że do końca tego tygodnia wszystkie zaległości płacowe zostaną wobec pracowników uregulowane – usłyszeliśmy w Urzędzie Miejskim.

W ZCO Szpitalu Specjalistycznym nie działa oddział chorób wewnętrznych i częściowo SOR, bo nie ma ponoć lekarzy chętnych do pracy w dąbrowskiej placówce. Dąbrowianie muszą się w wielu przypadkach ratować przyjęciami w innych zagłębiowskich szpitalach, które niezbyt chętnie, ale zgodziły się ostatecznie na takie tymczasowe rozwiązanie. Dyrekcja dąbrowskiego szpitala musi jednak znaleźć obsadę do końca lutego br., bo w przeciwnym przypadku placówka medyczna może stracić kontrakt z NFZ i na internę i na SOR.



CYTAT
DZ

Dąbrowa Górnicza: Zagłębiowskie Centrum Onkologii przecieka. Do środka leje się woda

Zagłębiowskie Centrum Onkologii, jakie powstało przy Szpitalu Specjalistycznym im. Sz. Starkiewicza, działa (choć bez kontraktu z NFZ) od zeszłego roku. Jak widać na zdjęciach przesłanych przez naszych Czytelników do środka leje się jednak woda.

– Zdjęcia wykonane zostały w dwóch różnych terminach. I to ma być obiekt za dziesiątki milionów złotych – pyta nasz Czytelnik. Próbowaliśmy wyjaśnić tę sytuację, ale nie udało nam się skontaktować z dyrekcją ZCO Szpitala Specjalistycznego im. Sz. Starkiewicza, która i tak zresztą nie odpowiada na pytania mediów. Zwróciliśmy się także o komentarz do całej sytuacji do Urzędu Miejskiego, bo przecież to miasto jest organem założycielskim lecznicy i ono sprawuje nadzór nad tym, co się tam dzieje. – Nie będziemy wypowiadać się w tej sprawie, trwają bowiem spory sądowe z wykonawcą tego obiektu – usłyszeliśmy w Urzędzie Miejskim. – A co będzie jak zacznie odpadać sufit albo coś się zawali – pytają nasi Czytelnicy. Sytuacja jest dziwna, bo Zagłębiowskie Centrum Onkologii działa na parterze ogromnego budynku, a wyższe piętra są niezagospodarowane. Miały się tam znaleźć łóżka dla kilkudziesięciu pacjentów i sale operacyjne, ale nic z tego nie wyszło. ZCO nie ma też kontraktu na leczenie, podpisanego z NFZ i nic nie wskazuje na to, by miało to nastąpić w najbliższym czasie. Budowa Zagłębiowskiego Centrum Onkologii miała kosztować według pierwszych planów ok. 85 mln zł, ale ostatecznie plany kosztów skoczyły do ok. 200-220 mln zł. Szpital miał spłacić całą inwestycję wykonawcy w 15 lat w ratach. Teraz toczą się spory sądowe, związane z wykonawstwem inwestycji. Sam szpital też jest w bardzo trudnej sytuacji, bowiem dyrekcja szuka na szybko obsady oddziału chorób wewnętrznych, który został zamknięty 1 lutego br. Jeśli nie będzie nowych lekarzy w czasie miesiąca, NFZ może zabrać dąbrowskiej placówce intratny kontrakt na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Ten zgodnie z przepisami nie może bowiem funkcjonować bez interny.

signaal
CYTAT(:) @ śro, 17 lut 2016 - 08:58) *
CYTAT
naszemiasto

DG: komornik zajął konta szpitala, lekarze bez pełnych wypłat, ale ma być lepiej?!

DG. ZCO Szpital Specjalistyczny im. Sz. Starkiewicza nie wypłacił w terminie pensji wszystkim swoim pracownikom, bo… konta szpitala zajął komornik. Dyrekcja lecznicy twierdzi, że ten się pospieszył i wyszedł przed orkiestrę, ale fakt faktem pieniędzy jednak zabrakło. To kolejna już kuriozalna sytuacja, która po pacjentach tym razem dotknęła personelu.
DG: komornik zajął konta szpitala, lekarze bez pełnych wypłat, ale ma być lepiej?!

W tym przypadku chodzi o kwotę około 6 milionów złotych. Jak dowiedzieliśmy się w Urzędzie Miejskim, który jest organem założycielskim szpitala, kwota ta została zajęta przez komornika na poczet zobowiązań dąbrowskiej lecznicy wobec wykonawcy Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. To część placówki, która miała mieć 100 łóżek i leczyć kompleksowo pacjentów ze schorzeniami onkologicznymi, ale dziś działa w małej części, nie mając nawet kontraktu z NFZ. Dwa piętra, gdzie miały się mieścić m.in. sale operacyjne, stoją natomiast puste.

– Dyrekcja szpitala utrzymuje, że w tym przypadku komornik wyraźnie się pospieszył, ponieważ trwa spór sądowy z wykonawcą prac przy budowie Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. P.o. dyrektora szpitala złożył też zażalenie na postępowanie komornika – wyjaśniają urzędnicy z dąbrowskiego Urzędu Miejskiego.

Wielu pracowników jest jednak przerażonych tym, co jeszcze czeka ich w dąbrowskiej lecznicy. Narzekają, że pracodawca nie opłacił im ZUS-u, ubezpieczenia, wypłacił tylko część pensji.

– W lutym pieniądze z wypłat trafiły rzeczywiście tylko na konto personelu niższego szczebla oraz pielęgniarek, natomiast lekarze otrzymali część pensji, gwarantowaną ustawowo. P.o. dyrektora szpitala zapowiedział jednak, że do końca tego tygodnia wszystkie zaległości płacowe zostaną wobec pracowników uregulowane – usłyszeliśmy w Urzędzie Miejskim.

W ZCO Szpitalu Specjalistycznym nie działa oddział chorób wewnętrznych i częściowo SOR, bo nie ma ponoć lekarzy chętnych do pracy w dąbrowskiej placówce. Dąbrowianie muszą się w wielu przypadkach ratować przyjęciami w innych zagłębiowskich szpitalach, które niezbyt chętnie, ale zgodziły się ostatecznie na takie tymczasowe rozwiązanie. Dyrekcja dąbrowskiego szpitala musi jednak znaleźć obsadę do końca lutego br., bo w przeciwnym przypadku placówka medyczna może stracić kontrakt z NFZ i na internę i na SOR.



CYTAT
DZ

Dąbrowa Górnicza: Zagłębiowskie Centrum Onkologii przecieka. Do środka leje się woda

Zagłębiowskie Centrum Onkologii, jakie powstało przy Szpitalu Specjalistycznym im. Sz. Starkiewicza, działa (choć bez kontraktu z NFZ) od zeszłego roku. Jak widać na zdjęciach przesłanych przez naszych Czytelników do środka leje się jednak woda.

– Zdjęcia wykonane zostały w dwóch różnych terminach. I to ma być obiekt za dziesiątki milionów złotych – pyta nasz Czytelnik. Próbowaliśmy wyjaśnić tę sytuację, ale nie udało nam się skontaktować z dyrekcją ZCO Szpitala Specjalistycznego im. Sz. Starkiewicza, która i tak zresztą nie odpowiada na pytania mediów. Zwróciliśmy się także o komentarz do całej sytuacji do Urzędu Miejskiego, bo przecież to miasto jest organem założycielskim lecznicy i ono sprawuje nadzór nad tym, co się tam dzieje. – Nie będziemy wypowiadać się w tej sprawie, trwają bowiem spory sądowe z wykonawcą tego obiektu – usłyszeliśmy w Urzędzie Miejskim. – A co będzie jak zacznie odpadać sufit albo coś się zawali – pytają nasi Czytelnicy. Sytuacja jest dziwna, bo Zagłębiowskie Centrum Onkologii działa na parterze ogromnego budynku, a wyższe piętra są niezagospodarowane. Miały się tam znaleźć łóżka dla kilkudziesięciu pacjentów i sale operacyjne, ale nic z tego nie wyszło. ZCO nie ma też kontraktu na leczenie, podpisanego z NFZ i nic nie wskazuje na to, by miało to nastąpić w najbliższym czasie. Budowa Zagłębiowskiego Centrum Onkologii miała kosztować według pierwszych planów ok. 85 mln zł, ale ostatecznie plany kosztów skoczyły do ok. 200-220 mln zł. Szpital miał spłacić całą inwestycję wykonawcy w 15 lat w ratach. Teraz toczą się spory sądowe, związane z wykonawstwem inwestycji. Sam szpital też jest w bardzo trudnej sytuacji, bowiem dyrekcja szuka na szybko obsady oddziału chorób wewnętrznych, który został zamknięty 1 lutego br. Jeśli nie będzie nowych lekarzy w czasie miesiąca, NFZ może zabrać dąbrowskiej placówce intratny kontrakt na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Ten zgodnie z przepisami nie może bowiem funkcjonować bez interny.



Doczekaliśmy czasów gdy ktoś użył sformułowania "intratny kontrakt na Szpitalny Oddział Ratunkowy" ohmy.gif
A całe lata to przecież była kula u nogi i źródło wszelkich nieszczęść dąbrowskiego szpitala. laugh.gif
xMarcinx
jw. zreszta ostatnio tez szpital pozbył się, problemu w postaci łózek na potrzeby działań służb kryzysowych. Ot czyszczenie szpitala przed prywatyzacja, która będzie "zbawieniem dla szpitala".
danielmdc
Taki scenariusz do filmu mam do sprzedania może Patryk Vega się zgodzi na nakręcenie Pitbulla ale o służbie zdrowia ? "Pewien pseudodyrektor zawyża koszty budowy szpitala pod 200 baniek pierwotnie miało tego być w cholerę mniej i nie ma z czego spłacić inwestycji. Przychodzi "spółka" kupuje szpital za długi czyli za kilka milionów i pseudodyrektor za taki deal zostaje pseudodyrektorem prywatnego ośrodka medycznego."
signaal
CYTAT(xMarcinx @ śro, 17 lut 2016 - 17:15) *
jw. zreszta ostatnio tez szpital pozbył się, problemu w postaci łózek na potrzeby działań służb kryzysowych. Ot czyszczenie szpitala przed prywatyzacja, która będzie "zbawieniem dla szpitala".

Tylko, że onkologii nikt im nie zakontraktuje i tak i tak. wink.gif
bzenek
CYTAT(signaal @ śro, 17 lut 2016 - 13:47) *
Doczekaliśmy czasów gdy ktoś użył sformułowania "intratny kontrakt na Szpitalny Oddział Ratunkowy" ohmy.gif
A całe lata to przecież była kula u nogi i źródło wszelkich nieszczęść dąbrowskiego szpitala. laugh.gif

Ja to nawet w pierwszej chwili pomyślałem, że afera z interną jest misternym planem pozbycia się ze szpitala SORu, a co za tym idzie kosztów i kłopotów z tym związanych. rolleyes.gif

CYTAT(signaal @ czw, 18 lut 2016 - 02:27) *
Tylko, że onkologii nikt im nie zakontraktuje i tak i tak. wink.gif

I właśnie opór NFZ w tej materii jest dla mnie najdziwniejszy.

Przypomnę, że uruchomiony przez Voxel podobny ośrodek onkologiczny w Katowicach na Ceglanej też nie może się kontraktu doczekać.

Coś mi to wygląda na jakieś zakulisowe działania na wysokim szczeblu. ph34r.gif

Być może jest obawa przed osłabianiem Instytutu Onkologii w Gliwicach.
Przypomnijmy, że chce się on odłączyć od instytutu-matki w Wa-wie, więc nie jest mu na rękę tracenie pacjentów (kasy).

Mówi się też, że kontrakt na onkologię NFZ "obiecał" urzędowi marszałkowskiemu.
W katowickim szpitalu na Raciborskiej (marszałkowskim) niedawno uruchomiono radioterapię, a reszta inwestycji onkologicznych ma się zakończyć w tym roku.

Współfinansowanie idzie tam z funduszy unijnych więc głupio by było zostawić to potem bez kontraktu. Hmmm...
signaal
CYTAT(bzenek @ czw, 18 lut 2016 - 14:16) *
CYTAT(signaal @ śro, 17 lut 2016 - 13:47) *
Doczekaliśmy czasów gdy ktoś użył sformułowania "intratny kontrakt na Szpitalny Oddział Ratunkowy" ohmy.gif
A całe lata to przecież była kula u nogi i źródło wszelkich nieszczęść dąbrowskiego szpitala. laugh.gif

Ja to nawet w pierwszej chwili pomyślałem, że afera z interną jest misternym planem pozbycia się ze szpitala SORu, a co za tym idzie kosztów i kłopotów z tym związanych. rolleyes.gif

CYTAT(signaal @ czw, 18 lut 2016 - 02:27) *
Tylko, że onkologii nikt im nie zakontraktuje i tak i tak. wink.gif

I właśnie opór NFZ w tej materii jest dla mnie najdziwniejszy.

Przypomnę, że uruchomiony przez Voxel podobny ośrodek onkologiczny w Katowicach na Ceglanej też nie może się kontraktu doczekać.

Coś mi to wygląda na jakieś zakulisowe działania na wysokim szczeblu. ph34r.gif

Być może jest obawa przed osłabianiem Instytutu Onkologii w Gliwicach.
Przypomnijmy, że chce się on odłączyć od instytutu-matki w Wa-wie, więc nie jest mu na rękę tracenie pacjentów (kasy).

Mówi się też, że kontrakt na onkologię NFZ "obiecał" urzędowi marszałkowskiemu.
W katowickim szpitalu na Raciborskiej (marszałkowskim) niedawno uruchomiono radioterapię, a reszta inwestycji onkologicznych ma się zakończyć w tym roku.

Współfinansowanie idzie tam z funduszy unijnych więc głupio by było zostawić to potem bez kontraktu. Hmmm...

To nie opór NFZ tylko najzwyklejszy w świecie brak pieniędzy. Wpływy zwiększyć się nie chcą a specjalizacji chętnych na "ekstra" finansowanie przybywa.

SOR i OIOM wbrew temu co wmawiają dyrektorzy szpitali to zdecydowanie nie są przynoszące straty oddziały. Ale jak widać trzeba zagrozić odebraniem kontraktu żeby ktoś wydusił z siebie, że chce SOR u siebie w szpitalu. Poza bezpośrednimi pieniędzmi dochodzą przecież pieniądze za chirurgię, ortopedię, neurologię... Bez SOR to dla zapełnienia dąbrowskiego szpitala trzeba by łapanki na ulicach urządzać, żeby pacjentów znaleźć. wink.gif
bzenek
CYTAT(signaal @ czw, 18 lut 2016 - 23:35) *
To nie opór NFZ tylko najzwyklejszy w świecie brak pieniędzy.

Ale świadczenia onkologiczne są nielimitowane !

Czyli pieniądze są bo "dąbrowscy" pacjenci już teraz pojawiają się u innych świadczeniodawców.
Kontrakt dla ZCO przekierowałby tylko pacjentów z innych ośrodków do Dąbrowy, a nie zwiększył ich globalną liczbę.

I może tu jest problem ??

CYTAT(signaal @ czw, 18 lut 2016 - 23:35) *
SOR i OIOM wbrew temu co wmawiają dyrektorzy szpitali to zdecydowanie nie są przynoszące straty oddziały.

Nie znam księgowości ale normalne są między lekarzami przepychanki aby wcisnąć pacjenta z SOR na oddział.
Po to, żeby koszt jego diagnostyki poszedł z oddziału, a nie z SORu.
To by jednak sugerowało, że kontrakty na SORy są cienkie.
xMarcinx
Już projekty by szpitale były non-profit. Skończy się zarabianie na cudzym nieszczęściu i dzikie prywatyzacje szpitali, poprawi się też organizacja pracy.
signaal
CYTAT(bzenek @ nie, 21 lut 2016 - 11:27) *
CYTAT(signaal @ czw, 18 lut 2016 - 23:35) *
To nie opór NFZ tylko najzwyklejszy w świecie brak pieniędzy.

Ale świadczenia onkologiczne są nielimitowane !

Czyli pieniądze są bo "dąbrowscy" pacjenci już teraz pojawiają się u innych świadczeniodawców.
Kontrakt dla ZCO przekierowałby tylko pacjentów z innych ośrodków do Dąbrowy, a nie zwiększył ich globalną liczbę.

I może tu jest problem ??

Co do zasady zwiększenie ilości szpitali, lekarzy czy nakładów na nich przeznaczanych nie zwiększa liczby pacjentów. W żadnej dziedzinie medycyny. Sugerujesz, że po wprowadzeniu osobnego finansowania inwazyjnej kardiologii wzrosła ilość zawałów? wink.gif Bo liczba zajmujących się nią oddziałów na pewno.

CYTAT(signaal @ czw, 18 lut 2016 - 23:35) *
SOR i OIOM wbrew temu co wmawiają dyrektorzy szpitali to zdecydowanie nie są przynoszące straty oddziały.

Nie znam księgowości ale normalne są między lekarzami przepychanki aby wcisnąć pacjenta z SOR na oddział.
Po to, żeby koszt jego diagnostyki poszedł z oddziału, a nie z SORu.
To by jednak sugerowało, że kontrakty na SORy są cienkie.


Ping pong pacjentem wygląda trochę inaczej. ;-)
Przecież gdyby pacjent nie wymagał przyjęcia na oddział to by go tam nikt nie kierował. Tym bardziej w dąbrowskim szpitalu gdzie na internę kierowali interniści a na chirurgię chirurdzy.
Poza tym w przypadku DG na oddziałach w sumie nie zleca się badań, których wcześniej nie zleciłby też lekarz na SOR.
A kontrakty na SOR są za cienkie swoją drogą. Ale... patrz punkt o onkologii.
bzenek
CYTAT(signaal @ nie, 21 lut 2016 - 17:03) *
CYTAT(bzenek @ nie, 21 lut 2016 - 11:27) *
CYTAT(signaal @ czw, 18 lut 2016 - 23:35) *
To nie opór NFZ tylko najzwyklejszy w świecie brak pieniędzy.

Ale świadczenia onkologiczne są nielimitowane !

Czyli pieniądze są bo "dąbrowscy" pacjenci już teraz pojawiają się u innych świadczeniodawców.
Kontrakt dla ZCO przekierowałby tylko pacjentów z innych ośrodków do Dąbrowy, a nie zwiększył ich globalną liczbę.

I może tu jest problem ??


Co do zasady zwiększenie ilości szpitali, lekarzy czy nakładów na nich przeznaczanych nie zwiększa liczby pacjentów. W żadnej dziedzinie medycyny.


Oczywiście, że zwiększa.
Tylko trzeba rozróżnić chorego i pacjenta bo to nie to samo.

Jeśli świadczenia są limitowane to nie wszyscy chorzy mogą zostać pacjentami bo część z nich utknie w kolejce.
Jeśli uruchomisz nową placówkę z dodatkowym kontraktem to z kolejki wskoczą do niej dodatkowi pacjenci, a dotychczasowe szpitale nie stracą smile.gif

Natomiast jeśli świadczenie jest nielimitowane (onkologia) to można założyć, że wszyscy chorzy są pacjentami bo nie ma kolejek.
Wtedy uruchomienie nowej placówki nie zwiększy globalnej liczby pacjentów, a odbierze ich dotychczasowym szpitalom.

Przykład z sąsiedztwa - w Opolskim Centrum Onkologii uruchomiono pracownię tomografii PET.
Ale NFZ nie chce podpisać z nimi kontraktu.
Tłumaczy, że pacjenci mogą sobie dojeżdżać do Gliwic i Wrocławia.
Czy to nie jest zakulisowa obrona interesów dotychczasowych świadczeniodawców ??

CYTAT(signaal @ nie, 21 lut 2016 - 17:03) *
Sugerujesz, że po wprowadzeniu osobnego finansowania inwazyjnej kardiologii wzrosła ilość zawałów? wink.gif Bo liczba zajmujących się nią oddziałów na pewno.

Liczba zawałów (czyli chorych) oczywiście nie zmieniła się.
Ale wzrosła liczba pacjentów. smile.gif
signaal
CYTAT(bzenek @ wto, 23 lut 2016 - 13:34) *
CYTAT(signaal @ nie, 21 lut 2016 - 17:03) *
CYTAT(bzenek @ nie, 21 lut 2016 - 11:27) *
CYTAT(signaal @ czw, 18 lut 2016 - 23:35) *
To nie opór NFZ tylko najzwyklejszy w świecie brak pieniędzy.

Ale świadczenia onkologiczne są nielimitowane !

Czyli pieniądze są bo "dąbrowscy" pacjenci już teraz pojawiają się u innych świadczeniodawców.
Kontrakt dla ZCO przekierowałby tylko pacjentów z innych ośrodków do Dąbrowy, a nie zwiększył ich globalną liczbę.

I może tu jest problem ??


Co do zasady zwiększenie ilości szpitali, lekarzy czy nakładów na nich przeznaczanych nie zwiększa liczby pacjentów. W żadnej dziedzinie medycyny.


Oczywiście, że zwiększa.
Tylko trzeba rozróżnić chorego i pacjenta bo to nie to samo.

Jeśli świadczenia są limitowane to nie wszyscy chorzy mogą zostać pacjentami bo część z nich utknie w kolejce.
Jeśli uruchomisz nową placówkę z dodatkowym kontraktem to z kolejki wskoczą do niej dodatkowi pacjenci, a dotychczasowe szpitale nie stracą smile.gif

Natomiast jeśli świadczenie jest nielimitowane (onkologia) to można założyć, że wszyscy chorzy są pacjentami bo nie ma kolejek.
Wtedy uruchomienie nowej placówki nie zwiększy globalnej liczby pacjentów, a odbierze ich dotychczasowym szpitalom.

Przykład z sąsiedztwa - w Opolskim Centrum Onkologii uruchomiono pracownię tomografii PET.
Ale NFZ nie chce podpisać z nimi kontraktu.
Tłumaczy, że pacjenci mogą sobie dojeżdżać do Gliwic i Wrocławia.
Czy to nie jest zakulisowa obrona interesów dotychczasowych świadczeniodawców ??

CYTAT(signaal @ nie, 21 lut 2016 - 17:03) *
Sugerujesz, że po wprowadzeniu osobnego finansowania inwazyjnej kardiologii wzrosła ilość zawałów? wink.gif Bo liczba zajmujących się nią oddziałów na pewno.

Liczba zawałów (czyli chorych) oczywiście nie zmieniła się.
Ale wzrosła liczba pacjentów. smile.gif

Limitowane lub nie ale trzeba za nie zapłacić. wink.gif
:)
CYTAT
gazeta.pl

NFZ stawia ultimatum szpitalowi w Dąbrowie Górniczej. Dyrektor obwinia dziennikarki

Wbrew żądaniom NFZ Szpital Specjalistyczny w Dąbrowie Górniczej nie wznowił pracy na oddziale chorób wewnętrznych. Śląski NFZ grozi mu teraz zerwaniem kontraktu.

Do zamknięcia oddziału chorób wewnętrznych w dąbrowskim szpitalu doszło w ostatnich dniach stycznia. Pełniący obowiązki dyrektora Zbigniew Grzywnowicz nie był w stanie zatrudnić nowych lekarzy na oddziale. Starzy odeszli po konflikcie z dyrektorem, który zmuszał ich, by jednocześnie z pracą na internie dyżurowali na szpitalnym oddziale ratunkowym (SOR).

Grzywnowicz chciał, by śląski NFZ zgodził się na zawieszenie działalności interny przez pół roku. Chciał też połowicznego zawieszenia pracy SOR. Fundusz wymaga, by na tym oddziale dyżurowali jednocześnie chirurg i internista. Dyrektor chciał tylko dyżurów chirurga. NFZ odmówił. Zgodził się jedynie na zawieszenie leczenia na internie do 1 marca.

Dyrektor zarzucił dziennikarkom działanie na szkodę szpitala

Od początku było jasne, że będą z tym kłopoty. Na posiedzeniu rady społecznej przed miesiącem Grzywnowicz mówił, że nie ma lekarzy i trudno będzie ich znaleźć.

W poniedziałek odbyło się kolejne posiedzenie i członkowie rady usłyszeli to samo. Lekarzy nie ma, więc wznowienia leczenia na internie też nie będzie.

Po posiedzeniu o przyszłość interny zapytały go czekające pod salą dziennikarki z radia TOK FM i RMF. W odpowiedzi zarzucił im działania na szkodę wizerunku szpitala. - Czy ten szpital jest jedynym, który ma problemy? Proszę się zająć tym, co się dzieje w okolicy i proszę przestać tworzyć tak zły i czarny PR wokół tego szpitala. To nie jest sytuacja wyjątkowa, zdarza się tak w całym kraju. Nic się nie dzieje nadzwyczajnego. Personelu brakuje i będzie brakowało coraz bardziej - stwierdził Grzywnowicz.

Faks do NFZ z prośbą o zawieszenie leczenia na pół roku

Rano wysłał do NFZ faks, w którym poinformował, że nadal nie ma internistów i po raz kolejny poprosił o zawieszenie leczenia na internie na pół roku oraz ograniczenie działania SOR do dyżuru chirurga.

Tym razem NFZ odpowiedział, dając mu ultimatum: albo obydwa oddziały w ciągu 14 dni zaczną leczyć zgodnie z kontraktem, albo zostanie on wypowiedziany.

Na uruchomienie interny szanse są jednak niewielkie. Po pierwsze, konta szpitala w NFZ zajął komornik. Egzekucja opiewa na 6 mln zł. Ponieważ z transzy, jaką co miesiąc fundusz wypłaca szpitalowi (ok. 3 mln zł), komornik może pobrać tylko 25 proc., należy się spodziewać, że zajęcie konta potrwa jeszcze co najmniej pół roku. Tymczasem już w lutym pensje wypłacono z opóźnieniem.

Problem z dąbrowską interną nie polega tylko na braku internistów

- Wszędzie ich brakuje, ale inni jakoś znajdują chętnych do pracy. Grzywnowicz nie, bo kto go zna, ten wie, że traktuje ludzi z buta. Zachowuje się jak człowiek, któremu nie zależy na tym szpitalu - mówi nam jeden z lekarzy, którzy odeszli z pracy w dąbrowskiej lecznicy.

Grzywnowicz nie odnosi się do tych zarzutów. Ma poparcie prezydenta miasta Zbigniewa Podrazy, który mimo dramatycznej i wciąż pogarszającej się sytuacji szpitala nie odwołuje Grzywnowicza ze stanowiska. Upiera się nawet, że sytuacja wcale nie jest jeszcze beznadziejna: - Jest to temat trudny, ale rozmowy dyrektora z potencjalnymi lekarzami oddziału internistycznego wciąż trwają i liczymy, że w najbliższym czasie dyrektorowi uda się skompletować obsadę lekarską.

Ewentualne rozwiązanie przez śląski NFZ umów na internę i SOR może być dla szpitala w Dąbrowie Górniczej ostateczną finansową katastrofą. Jego wpływy z leczenia spadną wówczas o jedną trzecią.



CYTAT
gazeta.pl

Radni nie zajęli się szpitalem, bo "sprawa trafiła na ministerialny szczebel"

Dąbrowscy radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości, zaniepokojeni zawieszeniem działalności szpitalnego oddziału wewnętrznego i częściowo SOR, chcieli zwołać sesję nadzwyczajną poświęconą wyłącznie temu problemowi. Nie znaleźli jednak chętnych do poparcia ich wniosku.

Zgodnie z przepisami, aby zwołać nadzwyczajną sesję musi o nią zawnioskować 1/4 składu rady miejskiej. W przypadku Dąbrowy Górniczej jest to 7 radnych. Klub PiS chciał, aby podczas posiedzenia wypowiedzieli się prezydent Zbigniew Podraza oraz Zbigniew Grzywnowicz, p.o. dyrektora szpitala.

- To temat bardzo ważny społecznie. Minął miesiąc od zawieszenia działalności dwóch najważniejszych szpitalnych oddziałów. Mieszkańcy pytają nas co dalej z lecznicą, a my - oprócz nieoficjalnych informacji i plotek - nie mamy żadnych konkretnych informacji. Chcieliśmy poznać stanowisko gospodarza miasta w tej sprawie. Być może udałoby się wypracować jakieś rozwiązanie patowej sytuacji, czy przygotować po dyskusji projekt uchwały, nad którym moglibyśmy głosować na zwyczajnej sesji, która zgodnie z planem odbędzie się 16 marca - mówi Zbigniew Piątek, przewodniczący klubu radnych PiS.

Początkowo wszystko wskazywało na to, że sesja zostanie zwołana bez większych problemów. Podpisy siedmiu radnych znalazły się na wniosku do przewodniczącej Rady Miejskiej, jednak kilka godzin przed ich złożeniem swój podpis wycofali: Edward Bober i Renata Solipiwko, członkowie klubu Radnych Dąbrowska Wspólnota Samorządowa. Dlaczego?

- Nie zmieniłem zdania i wciąż uważam, że sytuacja w szpitalu jest delikatnie mówiąc nie najlepsza. Otrzymałem jednak informację, że na najwyższym ministerialnym szczeblu toczą się rozmowy w sprawie rozwiązania naszych problemów. Wiele wskazuje na to, że uda się znaleźć rozwiązanie. Uznałem, że emocje na sesji nadzwyczajnej mogą zaszkodzić biegowi spraw - przekonuje Edward Bober, przewodniczący klubu DWS, podkreślając, że 16 marca sam zawnioskuje o wprowadzenie do porządku obrad sesji punktu dotyczącego sytuacji w szpitalu.

Przypomnijmy, że do zamknięcia oddziałów w dąbrowskim szpitalu doszło w ostatnich dniach stycznia. Powodem były braki kadrowe, które dyrektor Grzywnowicz miał uzupełnić do końca lutego. Niestety, nie udało mu się tego zrealizować.

Dyrektor wystąpił więc do NFZ o zgodę na zawieszenie działalności oddziału wewnętrznego i SOR na pół roku. W odpowiedzi Fundusz postawił ultimatum: albo braki kadrowe zostaną uzupełnione w ciągu 14 dniu, albo kontrakt z placówką zostanie zerwany. Dla dąbrowskiego szpitala oznaczać będzie to finansową katastrofę.
:)
CYTAT
gazeta.pl

Szpital w Dąbrowie Górniczej tonie, bo dyrektor tak chce

Dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej powtarza, że musiał zamknąć oddział chorób wewnętrznych, bo brakuje lekarzy. Chętni do pracy w szpitalu jednak są, ale dyrektor nie chce z nimi rozmawiać.
Zbigniew Grzywnowicz w zasadzie nie jest dyrektorem dąbrowskiego szpitala, a tylko pełniącym obowiązki dyrektora (od jakichś 10 lat!). Pod koniec stycznia zdecydował, że zamknie oddział chorób wewnętrznych. Nie będzie też dyżurów internistycznych na szpitalnym oddziale ratunkowym (SOR). Powód: brak internistów chętnych do pracy.

Dyrektor nie mógł się dogadać

Z tymi, którzy odeszli, dyrektor nie mógł się dogadać. Zmuszał ich, by jednocześnie z pracą na internie dyżurowali na SOR. Na internie zostawało wtedy (w ciągu dnia, a nie po południu) najwyżej dwóch lekarzy. Taka "silna" ekipa miała się zająć wszystkimi chorymi: wszystkich zbadać, zlecić im inne badania, zaplanować leczenie. Nie do ogarnięcia. Praca była tym trudniejsza, że szpital tonie w długach, więc dyrektor nie zgadza się na zakup podstawowych leków, na przykład prestarium na nadciśnienie. Lekarze łącznie z ordynatorem zbuntowali się i jesienią złożyli wypowiedzenia. W styczniu przyszła nowa ordynatorka, ale zaledwie po kilku dwóch tygodniach pracy i ona złożyła wypowiedzenie.

Tym, którzy pytają o sytuację, poirytowany Grzywnowicz powtarza w kółko, że wszyscy mają problem z brakiem lekarzy. Skoro tak jest, to dlaczego wszędzie dookoła interny jednak działają?

Dyrektor chciał zawieszenia interny na pół roku, NFZ zgodził się tylko na miesiąc. Ten termin upłynął 1 marca. Kiedy się zbliżał, Zbigniew Podraza, prezydent Dąbrowy Górniczej i sam lekarz (formalnie to on jest dyrektorem szpitala, tyle że od 15 lat na urlopie bezpłatnym!), wziął sprawy w swoje ręce. Zaczął wydzwaniać do znajomych doktorów i prosić ich o pomoc w znalezieniu internistów. Koledzy nie odmówili. Wiemy o co najmniej dwóch specjalistach, którzy gotowi byli rozmawiać z Grzywnowiczem na temat przejścia do jego szpitala i ściągnięcia tam współpracowników. Do jednego Grzywnowicz jednak nawet nie oddzwonił, z drugim umówiła go sekretarka, po czym szybko odwołała spotkanie. Także ci lekarze, którzy jesienią złożyli wypowiedzenia, przysłali teraz dyrektorowi ofertę powrotu. Ale i na nią nie odpowiedział.

Szpital ma długi, a konta zajęte przez komornika

Nie sposób zachowania Grzywnowicza racjonalnie wytłumaczyć. Jego szpital dosłownie tonie. Ma potężne długi, konta w NFZ zajęte przez komornika, a dalsze wstrzymywanie pracy na internie grozi natychmiastową utratą kontraktu już nie tylko na oddział chorób wewnętrznych, ale także na SOR. To oznacza stratę jednej trzeciej przychodów z leczenia, czyli finansową katastrofę.

W takiej sytuacji każdy inny dyrektor z pocałowaniem ręki przyjmowałby chętnych do pracy. Grzywnowicz ma ich w nosie.

Wcześniejsze posunięcia dyrektora też budzą zdumienie, największe podpisanie umowy na budowę Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. Inwestycja miała kosztować według założeń 85 mln zł, ale Grzywnowicz zgodził się zapłacić za sam tylko drugi jej etap aż dwa razy tyle. Należności nie spłaca, stąd właśnie zajęcie szpitalnych kont przez komornika. Co gorsza ZCO nie ma ani kontraktu z NFZ, ani dość specjalistów, by bezpiecznie leczyć, a szczególnie naświetlać pacjentów chorych na raka. Położyć byłoby ich nawet gdzie, bo od dwóch lat stoi gotowa część łóżkowa ZCO, choć jeszcze na tę część budowy nie było ogłoszonego nawet przetargu. To też uszło dyrektorowi na sucho.

Kiedyś szpital Specjalistyczny w Dąbrowie Górniczej w ogóle nie miał długów, za to cieszył się dobrą opinią wśród chorych. Dziś uciekają stamtąd już nie tylko lekarze, ale i chorzy właśnie. Wniosek nasuwa się sam: to dyrektor Grzywnowicz ciągnie szpital na dno. Najdziwniejsze jest jednak to, że prezydent Podraza się temu od lat przygląda i nawet teraz, kiedy lecznicy grozi totalna katastrofa nie odwołuje Grzywnowicza ze stanowiska. Dlaczego? Czyżby się go bał? A jeśli tak, to z jakiego powodu? Inaczej całą sprawę naprawdę trudno sobie wytłumaczyć.
:)
Ciąg dalszy skandalu.

CYTAT
gazeta.pl

Szpital w Dąbrowie Górniczej odsyła chorych bez słowa

Pacjenci przywożeni na oddział ratunkowy szpitala w Dąbrowie Górniczej są natychmiast odsyłani do innych placówek. Lekarze odmawiają obejrzenia chorego, nie mówiąc już o jego zbadaniu. Jedna z odesłanych pacjentek zmarła.


Panią Marię do Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej przywiozło pogotowie. Miała obrzęk płuc, była we wstrząsie. W takim stanie nie nadawała się do transportu, jednak w szpitalnym oddziale ratunkowym odmówiono przyjęcia chorej. Z notatki sporządzonej przez ekipę karetki wynika, że lekarz dyżurny nawet nie chciał jej zobaczyć. W skrajnie ciężkim stanie została przewieziona do szpitala w Będzinie. Tam zmarła.

- Przygotowujemy w tej sprawie skargę do rzecznika odpowiedzialności zawodowej przy Śląskiej Izbie Lekarskiej. To co się dzieje w Dąbrowie Górniczej zagraża bezpieczeństwu chorych - mówi dr Maciej Hamankiewicz, ordynator interny w będzińskim szpitalu.

Dyrektor zawiesza leczenie

Przypadek pani Marii nie jest odosobniony. - Odsyłanie chorych bez słowa wyjaśnienia zdarza się coraz częściej. I to nie tylko nam. Odsyłani są także pacjenci kierowani do szpitala wprost od lekarza z poradni - mówi dr Marek Jeremicz, dyrektor Rejonowego Pogotowia Ratunkowego w Sosnowcu, które obejmuje swoim zasięgiem całe Zagłębie.

Dlaczego Szpital Specjalistyczny bez skrupułów pozbywa się chorych? 1 lutego Zbigniew Grzywnowicz, pełniący obowiązki dyrektora placówki, zawiesił leczenie na oddziale chorób wewnętrznych. Twierdzi, że z braku internistów. Poinformował też NFZ, że równocześnie zawiesza działalność SOR w części dotyczącej dyżuru internisty. Fundusz się na to nie zgodził, bo to niezgodne z przepisami. Teoretycznie więc dąbrowski SOR powinien przyjmować wszystkich chorych, w każdym razie NFZ wciąż mu za to płaci.

Dąbrowa Górnicza odmawia komentarza

Jak jest w rzeczywistości? - Najpierw lekarze z Dąbrowy odmawiali na piśmie przyjmowania i badania chorych. Teraz odsyła się ich bez jakichkolwiek wyjaśnień i żaden lekarz pod tą decyzją się już nie podpisuje - zauważa dr Hamankiewicz. - Odsyłani pacjenci trafiają często właśnie do nas, ponieważ z dąbrowskiego szpitala są tu tylko dwa kilometry. Przybyło nam tylu chorych, że już nie wyrabiamy. Musimy zwiększyć obsadę na dyżurach.

Pogotowie wyjaśnia, że zgodnie z prawem musi zawozić pacjentów do najbliższego oddziału ratunkowego. - Pacjentów z Dąbrowy Górniczej musimy więc zawieźć w pierwszej kolejności do szpitala w tym mieście, a potem do kolejnego najbliższego. Problem w tym, że wszędzie zaczyna już brakować miejsc - mówi dr Jeremicz.

Dyrektor Grzywnowicz nie odpowiada na pytania "Wyborczej", odkąd dwa lata temu napisaliśmy o nieprawidłowościach przy budowie Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. Szpital należy do miasta, ale Bartosz Matylewicz, rzecznik dąbrowskiego magistratu, też nie komentuje odsyłania pacjentów.

Wojewoda czeka na opinię NFZ

NFZ dał szpitalowi termin do 14 marca na wznowienie leczenia na internie. W przeciwnym razie grozi natychmiastowym rozwiązaniem kontraktu i na internę i na SOR.

Ale Grzywnowicz postępuje tak, jakby wcale się tym nie przejmował. Nie podejmuje rozmów z internistami, którzy zgłosili chęć pracy w jego szpitalu. Wiemy o co najmniej trzech takich przypadkach. Zamiast tego wysłał do wojewody wniosek o zawieszenie leczenia na internie oddziału do końca kwietnia. Wojewoda jeszcze nie podjął decyzji. Czeka na opinię NFZ.

Dr Hamankiewicz i jego współpracownicy napisali wczoraj jeszcze jedną skargę do rzecznika odpowiedzialności zawodowej przy ŚIL. Dotyczy samego Grzywnowicza, który z zawodu też jest lekarzem. - Według nas dyrektor Grzywnowicz naruszył zasady Kodeksu Etyki Lekarskiej, ponieważ przez swoje decyzje naraża zdrowie i życie mieszkańców Dąbrowy Górniczej - mówi Hamankiewicz.
signaal
Zamknięcie SOR to dobry pomysł. Warunki w nim są fatalne a na remont nie ma co liczyć.
Rokko31
Może coś się zmieni po tym zgłoszeniu?
http://www.tvn24.pl/katowice,51/dabrowa-go...sor,625965.html
signaal
CYTAT(Rokko31 @ śro, 09 mar 2016 - 18:51) *
Może coś się zmieni po tym zgłoszeniu?
http://www.tvn24.pl/katowice,51/dabrowa-go...sor,625965.html

UM przyjął taktykę "zamknę oczy, może nas nie zobaczą".
Wychodzą kolejne plusy sytuacji. Może dąbrowska stacja przestanie prześladować ratowników, którzy nie każde wezwanie kończą transportem do szpitala.
juar_78
CYTAT(signaal @ śro, 09 mar 2016 - 19:35) *
CYTAT(Rokko31 @ śro, 09 mar 2016 - 18:51) *
Może coś się zmieni po tym zgłoszeniu?
http://www.tvn24.pl/katowice,51/dabrowa-go...sor,625965.html

UM przyjął taktykę "zamknę oczy, może nas nie zobaczą".
Wychodzą kolejne plusy sytuacji. Może dąbrowska stacja przestanie prześladować ratowników, którzy nie każde wezwanie kończą transportem do szpitala.


Dwa spostrzeżenia. Jedno historyczne a drugie praktyczne.

- co ono zrobili ze szpitala, który kiedyś przecież był dużą placówką, z wieloma oddziałami, gdzie przynajmniej część z nich cieszyła się całkiem niezłą reputacją. Ale może tak się dzieje, gdy polityka bierze górę nad medycyną. W końcu pani doktor, która lat temu dwadzieścia parę usuwała mi migdały, teraz jest posłanką smile2.gif (A przynajmniej była),

- skoro dąbrowski szpital to dno odmawiające przyjmowania pacjentów w stanie zagrożenia życia, to po zespoły ratownictwa medycznego w ogóle tam jeżdżą. "Wykreślam" ten szpital z listy - tak jakby go nie było. Przecież jak od razu decyzja będzie podjęta, że jedziemy do Sosnowca/Będzina, to transport nie zajmie dramatycznie dużo więcej czasu. Inna sprawa, że nie rozumiem jak w czasach, gdy przelewy puszcza się online, zespoły pogotowia muszą jeździć "od szpitala, do szpitala", bo nie da się ustalić ruszając z pacjentem, który szpital go jest w stanie przyjąć?
signaal
CYTAT(juar_78 @ śro, 09 mar 2016 - 21:50) *
CYTAT(signaal @ śro, 09 mar 2016 - 19:35) *
CYTAT(Rokko31 @ śro, 09 mar 2016 - 18:51) *
Może coś się zmieni po tym zgłoszeniu?
http://www.tvn24.pl/katowice,51/dabrowa-go...sor,625965.html

UM przyjął taktykę "zamknę oczy, może nas nie zobaczą".
Wychodzą kolejne plusy sytuacji. Może dąbrowska stacja przestanie prześladować ratowników, którzy nie każde wezwanie kończą transportem do szpitala.


Dwa spostrzeżenia. Jedno historyczne a drugie praktyczne.

- co ono zrobili ze szpitala, który kiedyś przecież był dużą placówką, z wieloma oddziałami, gdzie przynajmniej część z nich cieszyła się całkiem niezłą reputacją. Ale może tak się dzieje, gdy polityka bierze górę nad medycyną. W końcu pani doktor, która lat temu dwadzieścia parę usuwała mi migdały, teraz jest posłanką smile2.gif (A przynajmniej była),

- skoro dąbrowski szpital to dno odmawiające przyjmowania pacjentów w stanie zagrożenia życia, to po zespoły ratownictwa medycznego w ogóle tam jeżdżą. "Wykreślam" ten szpital z listy - tak jakby go nie było. Przecież jak od razu decyzja będzie podjęta, że jedziemy do Sosnowca/Będzina, to transport nie zajmie dramatycznie dużo więcej czasu. Inna sprawa, że nie rozumiem jak w czasach, gdy przelewy puszcza się online, zespoły pogotowia muszą jeździć "od szpitala, do szpitala", bo nie da się ustalić ruszając z pacjentem, który szpital go jest w stanie przyjąć?

Bo SOR jest formalnie czynny. Fajnie jest brać kilka milionów złotych za usługę i jej nie wykonać. Podobny system odpowiadałby wszystkim świadczeniodawcom.
Jeremicz to taki sam buc jak Grzywnowicz i przecież "on" miejsca nie będzie szukał.
juar_78
CYTAT(signaal @ śro, 09 mar 2016 - 21:37) *
Bo SOR jest formalnie czynny. Fajnie jest brać kilka milionów złotych za usługę i jej nie wykonać. Podobny system odpowiadałby wszystkim świadczeniodawcom.
Jeremicz to taki sam buc jak Grzywnowicz i przecież "on" miejsca nie będzie szukał.


Faktycznie masz racje. Biorą kasę za nic. Czyli kolejny przykład jak w służbie zdrowia wyparowują miliony i nie ma ich tam gdzie są potrzebne. Ale za to jak poprawić sytuację w służbie zdrowia - mądre głowy mają zawsze jedną odpowiedź gotową. Podnieść składkę zdrowotną.

Co do RPR Sosnowiec. Czyli wychodzi na to, że "on" nie musi nic. Szukać miejsc dla pacjentów, płacić za miejsca wyczekiwania zespołów w innych firmach itd. Dobrze, że chce (bo nie musi) jeździć do pacjentów?
signaal
CYTAT(juar_78 @ czw, 10 mar 2016 - 20:54) *
CYTAT(signaal @ śro, 09 mar 2016 - 21:37) *
Bo SOR jest formalnie czynny. Fajnie jest brać kilka milionów złotych za usługę i jej nie wykonać. Podobny system odpowiadałby wszystkim świadczeniodawcom.
Jeremicz to taki sam buc jak Grzywnowicz i przecież "on" miejsca nie będzie szukał.


Faktycznie masz racje. Biorą kasę za nic. Czyli kolejny przykład jak w służbie zdrowia wyparowują miliony i nie ma ich tam gdzie są potrzebne. Ale za to jak poprawić sytuację w służbie zdrowia - mądre głowy mają zawsze jedną odpowiedź gotową. Podnieść składkę zdrowotną.

Co do RPR Sosnowiec. Czyli wychodzi na to, że "on" nie musi nic. Szukać miejsc dla pacjentów, płacić za miejsca wyczekiwania zespołów w innych firmach itd. Dobrze, że chce (bo nie musi) jeździć do pacjentów?

Myślę, że RPR też ktoś się wreszcie dobierze do tyłka w sprawie zespołów specjalistycznych, których nie wystawia mimo, że pieniądze za gotowość bierze.
juar_78
CYTAT(signaal @ czw, 10 mar 2016 - 20:34) *
CYTAT(juar_78 @ czw, 10 mar 2016 - 20:54) *
CYTAT(signaal @ śro, 09 mar 2016 - 21:37) *
Bo SOR jest formalnie czynny. Fajnie jest brać kilka milionów złotych za usługę i jej nie wykonać. Podobny system odpowiadałby wszystkim świadczeniodawcom.
Jeremicz to taki sam buc jak Grzywnowicz i przecież "on" miejsca nie będzie szukał.


Faktycznie masz racje. Biorą kasę za nic. Czyli kolejny przykład jak w służbie zdrowia wyparowują miliony i nie ma ich tam gdzie są potrzebne. Ale za to jak poprawić sytuację w służbie zdrowia - mądre głowy mają zawsze jedną odpowiedź gotową. Podnieść składkę zdrowotną.

Co do RPR Sosnowiec. Czyli wychodzi na to, że "on" nie musi nic. Szukać miejsc dla pacjentów, płacić za miejsca wyczekiwania zespołów w innych firmach itd. Dobrze, że chce (bo nie musi) jeździć do pacjentów?

Myślę, że RPR też ktoś się wreszcie dobierze do tyłka w sprawie zespołów specjalistycznych, których nie wystawia mimo, że pieniądze za gotowość bierze.


No tak, to z kolei przykład zespołów S z Sosnowca, które są (do kasowania kasy) ale ich nie ma (do jeżdżenia), o którym pisałeś już kiedyś gdzieś.
:)
CYTAT
naszemiasto

DG: szpital straci kontrakt nas SOR i internę? Są skargi lekarzy do ŚIL na p.o. dyrektora

DG. – Jak się zarządza, to się podejmuje ryzyko. Albo się zarządza grajdołem, albo się robi coś, co ma służyć ludziom (…). Stany ostre są zabezpieczone, przecież funkcjonuje też intensywna terapia, funkcjonuje oddział chirurgii, neurologia z udarami – tak podczas komisji zdrowia rady miejskiej przed kilkoma tygodniami mówił p.o. dyrektora Szpitala Specjalistycznego im. Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej Zbigniew Grzywnowicz, m.in. tłumacząc tymczasowe zamknięcie oddziału chorób wewnętrznych od 1 lutego br.. Jak pokazały fakty, to ryzyko bezpośrednio przełożyło się na zagrożenie życia i zdrowia pacjentów, a stany ostre wcale nie są zabezpieczone.

W ostatnich tygodniach pacjenci przywożeni tu przez pogotowie ratunkowe w ciężkim stanie byli odsyłani, często bez słowa wyjaśnienia, do innych lecznic w regionie. Kilka dni temu pacjentka w takim właśnie ciężkim stanie, która nie powinna być nigdzie odsyłana, po transporcie do szpitala w Będzinie zmarła. Wielu pacjentów krążyło godzinami po ulicach miast, zanim znalazło się dla nich miejsce w którymś ze szpitali. Sprawa ta znajdzie swój finał w Śląskiej Izbie Lekarskiej, a być może także w prokuraturze.

Dyrekcja Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej w poniedziałek do północy ma czas na to, by zgłosić w Śląskim Oddziale Wojewódzkim NFZ ponowne otwarcie oddziału chorób wewnętrznych. W przeciwnym razie lecznica straci kontrakt i na internę i na Szpitalny Oddział Ratunkowy. To byłaby finansowa katastrofa dla zadłużonego szpitala. Już dziś część pieniędzy ze świadczeń przekazywanych miesięcznie przez NFZ zabiera komornik. To efekt sporu sądowego z wykonawcą budowy Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. To też stoi i nie działa w pełni, bo nie ma kontraktu z NFZ.

– My bierzemy w takiej sytuacji pod uwagę przede wszystkim dobro pacjenta i nawet łamiąc przepisy nasz zespół wyjazdowy jest z takim pacjentem aż do momentu znalezienia dla niego miejsca w szpitalu. A przecież nie do nas należy poszukiwanie tych wolnych miejsc – podkreśla Marek Jeremicz, dyrektor Rejonowego Pogotowia Ratunkowego w Sosnowcu.

– Chodzi tu jednak o życie i zdrowie ludzkie, a to jest najważniejsze. Przed kilkoma dniami mieliśmy taki przypadek, że ambulans cztery godziny krążył po regionie, odesłany z Dąbrowy Górniczej, aż znalazł wolne miejsce dla pacjenta w szpitalu w Jaworznie. My to wytrzymamy, ale jak widać pacjenci nie są w stanie, o czym świadczy przypadek pacjentki, która została odesłana do Będzina i tam niestety zmarła. To wszystko dezorganizuje system ratownictwa medycznego i jest niebezpieczne dla osób, które potrzebują natychmiastowej pomocy. Taki ambulans jest bowiem wyłączony z bieżących wezwań, a w przypadku jakiegoś wypadku czy zdarzenia o charakterze masowym, gdzie poszkodowanych jest wiele osób, liczy się przecież każdy zespół, każdy ambulans. Przykład Dąbrowy Górniczej świadczy o tym, że dyrektorzy szpitali mogą zamykać sobie oddziały, a wszystkie związane z tym konsekwencje spadają na nas – dodaje.

Tymczasem lekarze ze szpitala w Będzinie, dokąd trafiła odesłana pacjentka i nie udało się już niestety uratować jej życia, wystosowali skargi na postępowanie p.o. dyrektora dąbrowskiego szpitala (także jest lekarzem) i innych lekarzy pracujących w tej placówce, bo ich zdaniem takie działanie naraża pacjentów na zagrożenie utraty życia i zdrowia.

– Potwierdzam, że do rzecznika odpowiedzialności zawodowej wpłynęły 7 i 8 marca br. dwie skargi od zagłębiowskich lekarzy. Jedna z nich dotyczy p.o. dyrektora Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej, a konkretnie złamania zasad kodeksu etyki lekarskiej, o czym mówi art. 61. Druga skarga dotyczy natomiast nieprawidłowego postępowania lekarskiego i odnosi się do sytuacji, w jakiej znalazło się kilku pacjentów. Rzecznik zapozna się teraz z tymi sprawami i będzie prowadził postępowanie – podkreśla Alicja van der Coghen, rzeczniczka prasowa Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach.

Portal gazetalekarska.pl wyjaśnia, że w razie nieudzielenia świadczenia i wynikającego z tego tytułu narażenia chorego na zagrożenie zdrowia lub życia, zawsze odpowiedzialność ponosi lekarz. Art. 61 KEL mówi o tym, że „Lekarz urzędu państwowego, samorządowego lub jakiejkolwiek instytucji publicznej lub prywatnej powinien rzetelnie wypełniać zobowiązania zaciągnięte wobec tych instytucji; jednak lekarz nie powinien spełniać poleceń pracodawcy sprzecznych z zasadami etyki i deontologii lekarskiej”.

Marta Zawada-Dybek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach, przyznaje, że na razie żadna z prokuratur w regionie nie zajęła się jeszcze sprawą śmierci pacjentki, odesłanej ze szpitala w Dąbrowie Górniczej do Będzina, ale nie jest wykluczone, że takie postępowanie rozpocznie się na podstawie doniesień medialnych. - Będziemy zbierać i weryfikować wszystkie doniesienia w tej sprawie - podkreśla rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Tymczasem zaostrza się konflikt między związkami zawodowymi, a dyrekcją dąbrowskiego szpitala. W piątek 11 marca budynek placówki został oflagowany. W przyszłym tygodniu w szpitalu przeprowadzony zostanie dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Zdaniem związkowców ze względu na niskie płace, z pracy w placówce rezygnują specjaliści ze wszystkich grup zawodowych.

Spór zbiorowy w dąbrowskim szpitalu trwa od wielu miesięcy. Organizacje związkowe domagają się podwyżek w wysokości 300 zł brutto dla wszystkich pracowników placówki. Prowadzone do tej pory negocjacje nie przyniosły kompromisu. Spór wszedł w etap mediacji.

– Niestety rozmowy z udziałem mediatora nie zbliżyły nas do porozumienia, dlatego wszystkie związki zawodowe działające w szpitalu podjęły decyzję o rozpoczęciu akcji protestacyjnej. Budynek został oflagowany, rozpoczęliśmy przygotowania do dwugodzinnego strajku ostrzegawczego, który został zaplanowany na przyszły tydzień – informuje Elżbieta Żuchowicz, przewodnicząca Solidarności w szpitalu.


CYTAT
naszemiasto

DG: interna (na razie) znów działa w szpitalu. NFZ szczegółowo kontroluje lecznicę

DG. Mieszkańcy Dąbrowy Górniczej oraz okolicznych miejscowości mogą na razie odetchnąć z ulgą. W poniedziałek śląski oddział wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia poinformował o wznowienu działalności przez oddział chorób wewnętrznych w miejscowym szpitalu. O fakcie powiedział dziennikarzom nowo mianowany dyrektor śląskiego funduszu dr Jerzy Szafranowicz.

- Z godnie z przekazanymi informacjami, potwierdzonymi na piśmie i potwierdzonymi w systemie informatycznym NFZ szpital w Dąbrowie Górniczej zatrudnił wymaganą liczbę lekarzy specjalistów - wyjaśnił dyrektor Szafranowicz. Na internie ma teraz pracować 8 lekarzy.

Jak dodał w szpitalu trwa kontrola, której wyniki mogą być znane za tydzień lub półtora tygodnia. Kontrolerzy na własne oczy chcą sprawdzić jak szpital spełnia warunki umowy zawartej z Narodowym Funduszem Zdrowia. Badana jest też sprawa śmierci pacjentki, która pomimo zapewnień dyrekcji, że stany ostre są zabezpieczone i będą leczone w dąbrowskim szpitalu, została odesłana w ciężkim stanie do lecznicy w Będzinie. Niestety jej życia nie udało się już uratować. Gdyby dzisiaj na biurko Szafranowicza nie trafiło pismo od p.o. dyrektora dąbrowskiego szpitala Zbigniewa Grzywnowicza, to fundusz zerwałby kontrakt z placówką targaną od kilku tygodni personalnym kryzysem oraz konfliktem.

Już w zeszłym roku ze szpitala w trybie trzymiesięcznym zwolnili się lekarze i ordynator z interny. Dyrektor zwlekał z upowszechnieniem informacji na ten temat, bo myślał, że łatwo znajdzie następców. Okazało się jednak, że musi zamknąć oddział, bo specjalistów nie miał.

- Szukałem obsady lekarskiej, ale się nie udało. A skąd te kłopoty? Na oddziale było sześciu rezydentów, ale kiedy zrobili podspecjalizacje z kardiologii czy diabetologii, to przestali być zainteresowani zabezpieczaniem SOR-u. A ustalenia były takie, że to właśnie lekarze z oddziału wewnętrznego, dyżurujący w SOR, będą decydować, kogo przyjąć na ten oddział, a kogo na inny. Chodziło o to, by uniknąć konfliktów z kierowaniem pacjentów na internę. Wcześniej zdarzało się bowiem, że byli odsyłani przez ordynatora. Sam oddział nie miał też dobrej reputacji - tłumaczył podczas spotkania z dąbrowskimi radnymi Grzywnowicz, potwierdzając opinię pacjentów, którzy skarżyli się wielokrotnie na fatalne traktowanie na internie.

Sam p.o. dyrektora też nie cieszy się szczególną sympatią ani wśród pracowników szpitala, ani wśród mieszkańców. Radni Prawa i Sprawiedliwości domagali się jego odwołania, ale prezydent miasta Zbigniew Podraza nie zdecydował się na ten krok. Czy znajdując w ostatniej chwili chętnych do pracy lekarzy Grzywnowicz odsunął od siebie widmo zwolnienia? Zwłaszcza, że nie jest to jedyne pole minowe, po którym stąpa. Wiele będzie też zależało od wyników kontroli śląskiego NFZ. W ubiegłym tygodniu szpital został oflagowany i ma się w nim odbyć strajk ostrzegawczy. Może dojść do poważnej eskalacji sporu. Związkowcy ze szpitala od dawna alarmują, że niskie płace powodują, że ze szpitala odchodzą pracownicy, a także specjaliści. Organizacje związkowe domagają się podwyżek w wysokości 300 zł brutto dla wszystkich pracowników. Prowadzone do tej pory negocjacje nie przyniosły kompromisu.

Kolejnym problemem są rozbieżności w wynagrodzeniach osób zatrudnionych na tych samych stanowiskach. Na niesprawiedliwy podział funduszu płac zwrócili też uwagę inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy.
Okazuje się też, że w czasie, gdy oddział wewnętrzny w dąbrowskim szpitalu nie funkcjonował, fundusz na leczenie dąbrowian w okolicznych placówkach musiał przekazać około 450 tysięcy zł.

Oddział wewnętrzny jest największym oddziałem szpitala. Liczy 76 łóżek, a rocznie hospitalizowanych jest tu od 2,5 do 3 tys. pacjentów.

Szpital cały czas liczy, że rozwiązaniem wszystkich kłopotów będzie przyznanie mu przez NFZ kontraktu na onkologię. Zagłębiowskie Centrum Onkologii, wybudowane z wieloma znakami zapytania (chodzi m.in. o podniesienie kwoty wydatkowanej na lecznicę z 85 do 220 mln zł, nieprawidłowości przy budowie – trwa spór sądowy z wykonawcą prac, a komornik zajął w części konta szpitala, czy też konflikt ze specjalistami z Centrum Onkologii w Gliwicach) miało w planach przynosić wielomilionowe zyski, ale jak się okazało placówek medycznych leczących pacjentów onkologicznych jest w regionie wiele. I to właśnie tam przyjmują specjaliści, tam kieruje się pierwsze kroki, jeśli diagnoza jest niestety zła.

Czy w Dąbrowie Górniczej też może powstać centrum, które będzie mogło pochwalić się renomowaną kadrą i sukcesami? Wielu lekarzy specjalistów ma co do tego spore wątpliwości, zwłaszcza patrząc na formułę zarządzania placówką i brak jakiegokolwiek dialogu pomiędzy p.o. dyrektora szpitala a pozostałą częścią personelu.

OTO OŚWIADCZENIE P.O. DYREKTORA SZPITALA SPECJALISTYCZNEGO W SPRAWIE INTERNY:

Przyczyną zawieszenia był brak możliwości zabezpieczenia pełnej obsady kadry internistycznej. Jedną z głównych przyczyn tej sytuacji były kwestie finansowe. Od września 2014 r. dąbrowski szpital leczy pacjentów korzystając ze sprzętu onkologicznego sfinansowanego z dotacji Ministerstwa Zdrowia, co wiąże się ze zobowiązaniem do bezpłatnego leczenia pacjentów pod rygorem konieczności zwrócenia dotacji w wysokości ok 12 mln zł. Natomiast brak kontraktu na leczenie onkologiczne powoduje, że lecząc bezpłatnie pacjentów - szpital systematycznie się zadłuża. Ta paradoksalna sytuacja powoduje, że placówka jest w niekomfortowej sytuacji finansowej. Należy zaznaczyć, że powstanie ośrodka onkologicznego w Dąbrowie Górniczej poprzedziła pozytywna opinia: ministerstwa zdrowia, wojewody śląskiego, marszałka województwa, a także centrali Narodowego Funduszu Zdrowia.

Czekając na kontrakt, na który bardzo liczymy, nie odmawiamy leczenia pacjentów potrzebujących jednych z najdroższych, bo onkologicznych procedur. ZCO wybudowano i wyposażono w nowoczesny sprzęt i byłoby nielogiczne, gdyby z powodu oczekiwania na kontraktowanie nie wykorzystać tego zaplecza do pomagania chorym z terenu Zagłębia i nie tylko. Dlatego leczymy pacjentów bez kontraktu, co niestety powoduje systematyczne pogarszanie się sytuacji finansowej szpitala. Nie z naszej woli znaleźliśmy się w systemowo określonej sytuacji finansowej, na którą nie mamy wpływu. W związku z tym musimy dokładnie planować każdy wydatek i przestrzegać dyscypliny finansowej, co przekłada się bezpośrednio na możliwości wzrostu wynagrodzeń kadry medycznej. Świadomie nie podnosiliśmy tego tematu wcześniej, bo utrudniłoby to rozmowy z kolejnymi specjalistami. Pomimo trudności mając cały czas na pierwszym miejscu znaczenie tego oddziału dla lokalnej społeczności zbudowaliśmy nowy zespół oddziału internistycznego oraz SOR-u, które wznawiają działalność. Liczymy, że problemy finansowe są przejściowe, a uzyskanie kontraktu, który umożliwi powrót do dobrej kondycji finansowej szpitala pozwoli również na podwyżki dla tej części kadry medycznej, która nie została objęta pierwotnie ubiegłoroczną podwyżką. Na pewno nie bez znaczenia na decyzje dotyczące przyszłych podwyżek będą miały systemowe rozwiązania dotyczące wynagrodzeń w tym ustalenie m.in. minimalnej stawki godzinowej czy kwestia podwyżek dla pielęgniarek i położnych.

Trudności finansowe potęgowane są oczekiwaniami finansowymi części kadry, co dyrekcja szpitala wielokrotnie sygnalizowała podczas posiedzeń komisji zdrowia i rad społecznych szpitala. Obecnie przygotowywany jest strajk części pracowników.

Do tej pory Szpital dzięki przeprowadzonej w ostatnich latach restrukturyzacji i zmianom organizacyjnym mógł pokrywać zobowiązania z wypracowanych środków. Teraz te środki przeznaczane są na finansowanie niekontraktowanych świadczeń dla pacjentów.

Dlatego apelujemy o zrozumienie sytuacji i powrót do rozmów o wynagrodzeniach po uzyskaniu kontraktu.


Brak specjalistów i zawieszenie oddziału

Drugim powodem, który dotyka też wiele innych placówek w całym kraju – jest fakt, że na rynku medycznym od kilku lat brakuje specjalistów chorób wewnętrznych. Wynika to z kilku przyczyn: spora część absolwentów studiów medycznych wyjeżdża za granicę; ponad połowa lekarzy internistów to osoby powyżej 50 roku życia, które ograniczają swoją aktywność zawodową. Na brak internistów wpływa też system kształcenia na kierunkach medycznych, który, inaczej niż w przeszłości, pozwala na realizowanie dowolnej specjalności tzw. krótką ścieżką - czyli bez wcześniejszego ukończenia specjalizacji internistycznej.

Ograniczona liczba specjalistów deficytowych dziedzin sprzyja wyższym oczekiwaniom finansowym, którym nie zawsze są w stanie podołać placówki lecznicze.

Należy zaznaczyć, że w ciągu 6 tygodni zawieszenia działalności oddziału wewnętrznego, środki z kontraktu ZCO na ten okres przekazane zostały innym, pobliskim placówkom, które dzięki nim miały przejąć obowiązki ZCO w tym zakresie. Dlatego też pacjenci internistyczni mieli być przekazywani do innych placówek, a ich transportowanie do ZCO mającego zawieszony oddział wewnętrzny było niezrozumiałe.

Dyrekcja szpitala planuje przekazać swoim pacjentom specjalny list wyjaśniający powyższe kwestie.

Bieżąca działalność, prewencja i nowe oddziały w ZCO

Aby znaleźć rozwiązanie z patowej sytuacji wynikającej z braku specjalistów szpital w Dąbrowie Górniczej od kilku lat systematycznie poszerzał swoją działalność otwierając oddziały specjalistyczne (uzupełniające internę) mogące leczyć pacjentów z konkretnymi schorzeniami - m.in. oddział diabetologiczny.

W najbliższych miesiącach planujemy, w ramach posiadanych środków, otwarcie nowego oddziału gastroenterologicznego. Ponadto w ostatnich dniach otrzymaliśmy potwierdzenie, że funkcjonujący w naszym szpitalu oddział ginekologiczno-położniczy rozpocznie inwestycje mającą na celu rozszerzenie swojej działalności. W tym miesiącu otwieramy też pracownię histopatologiczną, która da możliwość kompleksowego diagnozowania i leczenia pacjentów onkologicznych.

Dyrekcja szpitala wyraża nadzieję, że ostatnie lata, w których zrealizowane zostały historyczne na skalę Zagłębia inwestycje zaowocują otrzymaniem kontraktu na leczenie onkologiczne i nowo uruchomione kierunki, a tym samym możliwością wykorzystania potencjału ZCO, rozwojem oferty opieki medycznej dla mieszkańców Zagłębia i poprawą kondycji finansowej szpitala.

Bardzo nam przykro z powodu zawieszenia oddziału internistycznego. Na szczęście ten problem już za nami i mamy nadzieję, że najbliższe kontraktowanie da ZCO szansę na wykorzystanie potencjału i leczenie bez konieczności zadłużania szpitala. Póki co musimy jeszcze przysłowiowo zaciskać pasa. Zapewniamy też pacjentów, że cały czas dokładamy wszelkich starań, by oferować jak najlepszą opiekę w naszym ośrodku, który staje się najnowocześniejszą placówką leczniczą w Zagłębiu.


CYTAT
gazeta.pl

Szpital w Dąbrowie Górniczej zatrudnił internistów i przyjmuje pacjentów

W Zagłębiowskim Centrum Onkologii - Szpitalu Specjalistycznym im. Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej znów działa oddział internistyczny - dyrekcji udało się zatrudnić lekarzy - poinformował w poniedziałek dyrektor śląskiego oddziału NFZ.

Oddział zawiesił działalność z początkiem lutego z powodu braku lekarzy. - Rano wpłynęło pismo od dyrektora Zbigniewa Grzywnowicza, pełniącego obowiązki dyrektora Zagłębiowskiego Centrum Onkologii, który stwierdza, że spełnił wszystkie wymogi niezbędne do funkcjonowania oddziału chorób wewnętrznych i szpitalnego oddziału ratunkowego w swoim szpitalu - powiedział podczas konferencji prasowej w Katowicach Jerzy Szafranowicz, dyrektor śląskiego oddziału NFZ.

Przyznał, że problem udało się zażegnać w ostatniej chwili - gdyby szpital nie zatrudnił lekarzy, straciłby część kontraktu. - Dzisiaj o północy umowa byłaby zerwana i szpital nie miałby umowy na świadczenie usług medycznych w zakresie chorób wewnętrznych i SOR. To by oznaczało przede wszystkim trudności dla mieszkańców Dąbrowy Górniczej i społeczności lokalnej - dodał.

Kontrola NFZ zbada sprawę śmierci pacjentki

Według informacji NFZ, na oddziale internistycznym dąbrowskiego szpitala pracuje obecnie 8 lekarzy, a w SOR - 24, w tym 5 internistów. W szpitalu od kilku dni trwa kontrola NFZ, której wyniki mają być znane do dwóch tygodni.

Kontrola ma m.in. zbadać sprawę zgonu pacjentki, odesłanej z dąbrowskiego szpitala w czasie, kiedy nie działał tam oddział. - Mamy informacje z Wydziału Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego, że jedna pacjentka została odesłana z SOR-u z Dąbrowy i zmarła. To będzie tematem kontroli, a także funkcjonowanie samego SOR-u - powiedział dyrektor Szafranowicz.

W czasie, kiedy w dąbrowskim szpitalu nie działała interna, pacjenci byli przewożeni do szpitali w ościennych miejscowościach. NFZ do końca marca zapłaci im za te dodatkowe świadczenia.

To jednak nie koniec problemów szpitala w Dąbrowie Górniczej

Zaostrza się konflikt między związkami zawodowymi, a dyrekcją szpitala. W piątek budynek placówki został oflagowany. W tym tygodniu w szpitalu przeprowadzony zostanie dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Zdaniem związkowców, ze względu na niskie płace z pracy w placówce rezygnują specjaliści ze wszystkich grup zawodowych.

Spór zbiorowy w dąbrowskim szpitalu trwa od wielu miesięcy. Organizacje związkowe domagają się podwyżek w wysokości 300 zł brutto dla wszystkich pracowników placówki. Spór wszedł w etap mediacji.

- Niestety, rozmowy z udziałem mediatora nie zbliżyły nas do porozumienia, dlatego wszystkie związki zawodowe działające w szpitalu podjęły decyzję o rozpoczęciu akcji protestacyjnej. Budynek został oflagowany, rozpoczęliśmy przygotowania do dwugodzinnego strajku ostrzegawczego" - powiedziała Elżbieta Żuchowiczm, przewodnicząca szpitalnej „S”.

W poniedziałkowym oświadczeniu dyrekcja szpitala podkreśla, że trudności placówki wynikają m.in. z braku kontraktu na leczenie onkologiczne.

„Nasz ośrodek staje się najnowocześniejszą placówką leczniczą w Zagłębiu”

- ZCO wybudowano i wyposażono w nowoczesny sprzęt i byłoby nielogiczne, gdyby z powodu oczekiwania na kontraktowanie nie wykorzystać tego zaplecza do pomagania chorym z terenu Zagłębia i nie tylko. Dlatego leczymy pacjentów bez kontraktu, co niestety powoduje systematyczne pogarszanie się sytuacji finansowej szpitala. Nie z naszej woli znaleźliśmy się w systemowo określonej sytuacji finansowej, na którą nie mamy wpływu. W związku z tym musimy dokładnie planować każdy wydatek i przestrzegać dyscypliny finansowej, co przekłada się bezpośrednio na możliwości wzrostu wynagrodzeń kadry medycznej - czytamy w przesłanym PAP oświadczeniu.

Dyrekcja zaapelowała do pracowników o zrozumienie sytuacji i powrót do rozmów o wynagrodzeniach po uzyskaniu kontraktu.

- Bardzo nam przykro z powodu zawieszenia oddziału internistycznego. Na szczęście ten problem już za nami i mamy nadzieję, że najbliższe kontraktowanie da ZCO szansę na wykorzystanie potencjału i leczenie bez konieczności zadłużania szpitala. Póki co musimy jeszcze przysłowiowo zaciskać pasa. Zapewniamy też pacjentów, że cały czas dokładamy wszelkich starań, by oferować jak najlepszą opiekę w naszym ośrodku, który staje się najnowocześniejszą placówką leczniczą w Zagłębiu - napisano w oświadczeniu.
:)
wreszcie wypowiedział się prezydent

CYTAT
DZ

Prezydent Pozdraza: Dyrekcja szpitala zostaje, problemy z interną to nauczka

O problemach Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej rozmawiamy z prezydentem miasta, Zbigniewem Podrazą.

Czy p.o. dyrektora dąbrowskiego szpitala, Zbigniew Grzywnowicz, w świetle negatywnych wyników kilku kontroli oraz wpadek, m.in. ze śmiercią pacjentki odesłanej z lecznicy, powinien dalej zajmować stanowisko?

Pan Grzywnowicz od wielu lat zarządza szpitalem, a dziś zarządzanie taką placówką to jest bardzo trudna sprawa. Według mojej oceny, a mogę sobie na nią pozwolić, bo pracowałem w tym szpitalu od 1978 roku, ten szpital za każdego z kolejnych dyrektorów się rozwijał. Na początku był to szpital miejski, dorobiliśmy się szpitala specjalistycznego. Dziś mówimy o centrum onkologii. Łatwo dziś komuś coś zarzucić, natomiast trudno przechodzi przez usta słowo dziękuję. Utrzymywanie czegoś na siłę (oddziału internistycznego - przyp. red.), co spotyka się ze złą oceną, stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia. Czasami musi to prowadzić do radykalnych działań i takie działania podejmował dyrektor. Nie były one łatwe. Biorąc pod uwagę całokształt, powstanie onkologii i jej działanie przy braku kontraktu, termomodernizację szpitala, remonty oddziałów i powstanie nowych specjalności i oddziałów, jak diabetologia i gastroenterologia, nie ma podstaw do tego, by zwalniać dyrektora Grzywnowicza.

Zbigniew Grzywnowicz zapewniał na komisji zdrowia, że ciężkie przypadki będą zabezpieczone, a jednak mieszkańcy krążyli godzinami w ambulansach, zanim trafili do jakiegoś szpitala. Jedna z pacjentek zmarła. Czy taka sytuacja musiała się zdarzyć?

W tym szpitalu jest codziennie leczonych kilkaset osób. Jest oddział intensywnej terapii, kardiologii inwazyjnej, oddział neurologii, więc przypadki, które wymagały zabezpieczenia życia i zdrowia na już, były zabezpieczone (...). Takie sytuacje jak śmierć pacjentki zdarzają się. Dyrektor w sposób prawny zabezpieczał wszystko skutecznie. Nie mógł doprowadzić do takiej sytuacji, żeby przyjmować pacjentów na oddział bez zabezpieczenia lekarskiego. Powiadomił odpowiednie instytucje, NFZ, urząd wojewódzki. NFZ podjął decyzję, że inne oddziały internistyczne w woj. śląskim będą przyjmować tych pacjentów. Ratownicy medyczni wiedzieli, że pacjenta trzeba zawieźć do tego czy innego oddziału. Oczywiście lepiej by było, gdyby do takiej sytuacji nie doszło.

Czy decyzja o budowie ogromnego Zagłębiowskiego Centrum Onkologii była trafna? Wciąż nie ma ono kontraktu z NFZ...

Są perturbacje ze sporem sądowym z wykonawcą inwestycji i zajęciem komorniczym części świadczeń z NFZ, ale płace są zabezpieczone dla około 700 pracowników. Jest nam trudno utrzymać stabilność finansową szpitala w sytuacji, kiedy mamy ZCO, mamy świadczenia onkologiczne, całą gamę, począwszy od diagnostyki, poprzez leczenie radioterapią, a nikt nam za to nie płaci. W ciągu niecałego 1,5 roku zrealizowano tam świadczenia o wartości bez mała 10 mln zł. Paradoksem jest to, że otrzymujemy sprzęt z instytucji państwowej, Ministerstwa Zdrowia, warunkiem jest utrzymanie usług, a druga instytucja państwowa, czyli NFZ, mówi „nie” dla kontraktu. By pozbyć się kłopotu, musielibyśmy ten sprzęt oddać, ale to nie jest wyjście. Zdecydowaliśmy się na rozszerzenie działalności onkologicznej, bo proszę pamiętać, że przychodnia onkologiczna i oddział chemioterapii już działały od wielu lat, w oparciu o rozmowę z prof. Maciejewskim, ówczesnym szefem Instytutu Onkologii w Gliwicach, wojewodą, marszałkiem, posłami. Wszyscy zgodzili się, że w Zagłębiu mamy białą plamę, jeśli chodzi o świadczenia z zakresu onkologii. Początkowo projekt opiewał na 85 mln zł, ale też rozszerzając ten projekt braliśmy pod uwagę to, jakie pojawiają się wymogi w stosunku do pomieszczeń, sal, zabezpieczeń obiektów medycznych. Ten projekt został rozszerzony też w oparciu o analizę finansową, mówiącą o tym, że w ciągu 15 lat spokojnie mógłby być spłacony. Na szczęście projekt jest podzielony na etapy. I dziś to, co jest najważniejsze, czyli świadczenie diagnostyki i leczenia onkologicznego jest zabezpieczone. ZCO udziela świadczeń ratujących życie. Byłoby przestępstwem nieudzielanie świadczeń, mając ten sprzęt. Będą rozmowy ze zmienioną dyrekcją śląskiego oddziału NFZ. Dla mnie jest to niezrozumiałe, jest to nie do przyjęcia, żeby NFZ ciągle stawiał opór i nie przyznawał tego kontraktu. Mam nadzieję, że to się zmieni, bo udzielane świadczenia idą w tysiące. 4,8 tys. badań tomografem komputerowym, 1,7 tys. badań rezonansem magnetycznym, 494 świadczenia z radiologii paliatywnej. Potrzeby są wielkie. Dziś podpisanie kontraktu pozwoli zachować bezpieczeństwo finansowe szpitala, ale myślimy dalej o rozwoju.

Czy problemy szpitala mogą doprowadzić do tego, że szpital stanie się spółką i przejdzie w prywatne ręce?

Nie ma mowy o tym, by szpital stał się placówką prywatną. Trzeba to jasno powiedzieć. Onkologia jest nasza, sprzęt jest nasz, świadczymy usługi jako SPZOZ, a nie spółka. Oczywiście mamy też kilka oddziałów, które są dzierżawione, ale trzeba było tu wziąć pod uwagę możliwości finansowe lecznicy oraz kwestie opłacalności. Dobrze funkcjonują kardiologia inwazyjna, nefrologia czy rozwijająca się onkologia i położnictwo. Nie wchodzi w grę żadna prywatyzacja szpitala. Trzeba włożyć w ten szpital sporo pracy, ale trzeba też docenić to, co się dzieje.

Rozmawiał: Piotr Sobierajski


danielmdc
Kolega kolegę miałby zwolnić pff. Klika i tyle w temacie.
signaal
CYTAT(danielmdc @ śro, 16 mar 2016 - 13:58) *
Kolega kolegę miałby zwolnić pff. Klika i tyle w temacie.

https://m.youtube.com/watch?v=zqXj3oiOXwg
wink.gif
:)
CYTAT
gazeta.pl

NFZ znów stawia ultimatum szpitalowi w Dąbrowie Górniczej

Mimo zapewnienia dyżurów internistów oddział ratunkowy Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej może stracić kontrakt. Brakuje mu bowiem wyposażenia koniecznego do ratowania chorych. A kontrakt na SOR stanowi 10 proc. wpływów lecznicy.

Od początku lutego do połowy marca oddział chorób wewnętrznych w Dąbrowie Górniczej nie działał wcale, a szpitalny oddział ratunkowy - tylko na pół gwizdka. Pacjentów potrzebujących pomocy internisty odsyłano, czasem bez słowa wyjaśnienia, bo dyrektor nie był w stanie zapewnić dyżurów specjalistów w tej dziedzinie. Twierdził, że to z powodu braku lekarzy.

Narodowy Fundusz Zdrowia tolerował tę sytuację, choć równie dobrze mógł już wtedy zerwać kontrakt na SOR. Po pierwsze dlatego, że zgodnie z wymaganiami funduszu szpital, który ma SOR, musi mieć też czynną internę. Po drugie, na SOR muszą jednocześnie dyżurować i chirurg, i internista.

Interna wznowiła pracę, ale to nie koniec kłopotów szpitala w Dąbrowie Górniczej

14 marca w szpitalu wznowiono pracę interny. Pojawił się też dyżurny internista na SOR. Jak się jednak okazuje, to nie koniec kłopotów szpitala. NFZ od razu wysłał bowiem do placówki kontrolę, by zbadać, jak naprawdę działają obydwa oddziały. Formalnie kontrola jeszcze się nie skończyła. Już jednak wiadomo, że istnieje poważne zagrożenie, że szpital straci kontrakt na SOR, bo nie spełnia warunków wymaganych przez przepisy NFZ oraz rozporządzenie ministra zdrowia.

Sytuacja wcale nie jest nowa. W 2014 r. już jedna kontrola na SOR w Dąbrowie Górniczej była. Z wystąpienia pokontrolnego można się dowiedzieć, że na oddziale brakowało analizatora parametrów krytycznych (urządzenie pozwalające oznaczyć kluczowe dla życia parametry, np. stężenie glukozy we krwi, potasu, hemoglobiny itd.). Oddział miał tylko jedno stanowisko do resuscytacji, choć wymagane są dwa. To jedno też zresztą nie było kompletne, bo nie miało zestawu do monitorowania czynności życiowych, m.in. rytmu serca, ciśnienia krwi, wysycenia krwi tlenem. Brakowało też aparatu do znieczulania.

Na stanowisku intensywnej terapii na SOR kontrolerzy stwierdzili m.in. brak sprzętu do pomiaru ciśnienia krwi, pomp infuzyjnych i strzykawek automatycznych.

SOR nie miał też sali do wykonywania opatrunków gipsowych. Na sali zabiegowej był wprawdzie stół do wykonywania drobnych zabiegów, ale brakowało przy nim lampy i aparatu do znieczuleń oraz zestawu niezbędnych narzędzi chirurgicznych!

Szpital w Dąbrowie Górniczej nie uzupełnił braków wskazanych przez katowicki NFZ

Starając się o kontrakt na SOR, szpital zapewniał oczywiście, że wszystko posiada. Inaczej oferta zostałaby z góry odrzucona. NFZ mógł już wtedy zerwać kontrakt. Nie zrobił tego. Nałożył jednak na szpital karę umowną w wysokości 32,5 tys. zł i nakazał w terminie 60 dni uzupełnić wszystkie braki.

Teraz, po półtora roku od tamtej kontroli, okazało się, że szpital wcale tego nie zrobił. Nadal na SOR brakuje sprzętu i nie ma sali do zakładania pacjentom gipsu.

Z relacji urzędników NFZ wynika, że pełniący obowiązki dyrektora szpitala Zbigniew Grzywnowicz zachowuje się w rozmowach z funduszem tak, jakby nie widział w całej sytuacji zagrożenia dla szpitala (kontrakt na SOR stanowi 10 proc. wpływów lecznicy). Dlaczego? Grzywnowicz nie rozmawia z "Gazetą Wyborczą".

Sytuacją bardziej przejęty jest Zbigniew Podraza, prezydent Dąbrowy Górniczej. Był już w funduszu i zapewniał, że dopilnuje, by brakujący sprzęt znalazł się wkrótce na wyposażeniu SOR. Czy uda mu się także urządzić salę do zakładania gipsu?

- Jeśli tak się nie stanie, będziemy musieli zerwać ten kontrakt - mówi Jerzy Szafranowicz, dyrektor śląskiego NFZ.
signaal
CYTAT(:) @ śro, 30 mar 2016 - 11:23) *
CYTAT
gazeta.pl

NFZ znów stawia ultimatum szpitalowi w Dąbrowie Górniczej

Mimo zapewnienia dyżurów internistów oddział ratunkowy Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej może stracić kontrakt. Brakuje mu bowiem wyposażenia koniecznego do ratowania chorych. A kontrakt na SOR stanowi 10 proc. wpływów lecznicy.

Od początku lutego do połowy marca oddział chorób wewnętrznych w Dąbrowie Górniczej nie działał wcale, a szpitalny oddział ratunkowy - tylko na pół gwizdka. Pacjentów potrzebujących pomocy internisty odsyłano, czasem bez słowa wyjaśnienia, bo dyrektor nie był w stanie zapewnić dyżurów specjalistów w tej dziedzinie. Twierdził, że to z powodu braku lekarzy.

Narodowy Fundusz Zdrowia tolerował tę sytuację, choć równie dobrze mógł już wtedy zerwać kontrakt na SOR. Po pierwsze dlatego, że zgodnie z wymaganiami funduszu szpital, który ma SOR, musi mieć też czynną internę. Po drugie, na SOR muszą jednocześnie dyżurować i chirurg, i internista.

Interna wznowiła pracę, ale to nie koniec kłopotów szpitala w Dąbrowie Górniczej

14 marca w szpitalu wznowiono pracę interny. Pojawił się też dyżurny internista na SOR. Jak się jednak okazuje, to nie koniec kłopotów szpitala. NFZ od razu wysłał bowiem do placówki kontrolę, by zbadać, jak naprawdę działają obydwa oddziały. Formalnie kontrola jeszcze się nie skończyła. Już jednak wiadomo, że istnieje poważne zagrożenie, że szpital straci kontrakt na SOR, bo nie spełnia warunków wymaganych przez przepisy NFZ oraz rozporządzenie ministra zdrowia.

Sytuacja wcale nie jest nowa. W 2014 r. już jedna kontrola na SOR w Dąbrowie Górniczej była. Z wystąpienia pokontrolnego można się dowiedzieć, że na oddziale brakowało analizatora parametrów krytycznych (urządzenie pozwalające oznaczyć kluczowe dla życia parametry, np. stężenie glukozy we krwi, potasu, hemoglobiny itd.). Oddział miał tylko jedno stanowisko do resuscytacji, choć wymagane są dwa. To jedno też zresztą nie było kompletne, bo nie miało zestawu do monitorowania czynności życiowych, m.in. rytmu serca, ciśnienia krwi, wysycenia krwi tlenem. Brakowało też aparatu do znieczulania.

Na stanowisku intensywnej terapii na SOR kontrolerzy stwierdzili m.in. brak sprzętu do pomiaru ciśnienia krwi, pomp infuzyjnych i strzykawek automatycznych.

SOR nie miał też sali do wykonywania opatrunków gipsowych. Na sali zabiegowej był wprawdzie stół do wykonywania drobnych zabiegów, ale brakowało przy nim lampy i aparatu do znieczuleń oraz zestawu niezbędnych narzędzi chirurgicznych!

Szpital w Dąbrowie Górniczej nie uzupełnił braków wskazanych przez katowicki NFZ

Starając się o kontrakt na SOR, szpital zapewniał oczywiście, że wszystko posiada. Inaczej oferta zostałaby z góry odrzucona. NFZ mógł już wtedy zerwać kontrakt. Nie zrobił tego. Nałożył jednak na szpital karę umowną w wysokości 32,5 tys. zł i nakazał w terminie 60 dni uzupełnić wszystkie braki.

Teraz, po półtora roku od tamtej kontroli, okazało się, że szpital wcale tego nie zrobił. Nadal na SOR brakuje sprzętu i nie ma sali do zakładania pacjentom gipsu.

Z relacji urzędników NFZ wynika, że pełniący obowiązki dyrektora szpitala Zbigniew Grzywnowicz zachowuje się w rozmowach z funduszem tak, jakby nie widział w całej sytuacji zagrożenia dla szpitala (kontrakt na SOR stanowi 10 proc. wpływów lecznicy). Dlaczego? Grzywnowicz nie rozmawia z "Gazetą Wyborczą".

Sytuacją bardziej przejęty jest Zbigniew Podraza, prezydent Dąbrowy Górniczej. Był już w funduszu i zapewniał, że dopilnuje, by brakujący sprzęt znalazł się wkrótce na wyposażeniu SOR. Czy uda mu się także urządzić salę do zakładania gipsu?

- Jeśli tak się nie stanie, będziemy musieli zerwać ten kontrakt - mówi Jerzy Szafranowicz, dyrektor śląskiego NFZ.


Półtora roku. B-)
32 tysiące to jaki procent pieniędzy zapłaconych za działanie SOR przez półtora roku? Po prostu opłaca się płacić kary.
A wyposażenia i stan ogólny dąbrowskiego SOR... SOR w pipidówach typu Trzcianka czy Piła prezentują się dużo lepiej.
Grzegorz-dg
W dniu 7 kwietnia w Szpitalu odbędzie się spotkanie Radnych rady miasta ,z związkami zawodowymi, pracownikami i pacjentami szpitala .Tematem ma być działalność szpitala- bezpieczeństwo pacjentów i pracowników . Spotkanie ma na celu przedstawienie radnym obecnej sytuacji w szpitalu.
:)
CYTAT
gazeta.pl

Ponad 260 tys. zł kary dla szpitala w Dąbrowie Górniczej

Nie pomogło zażalenie. Szpital Specjalistyczny w Dąbrowie Górniczej musi zapłacić 264 tys. zł kary za to, że nie spełnia wymogów stawianych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. To ostateczna decyzja prezesa NFZ Katowice.

W ciągu ostatniego półtora roku w dąbrowskim szpitalu było aż siedem kontroli. Podczas każdej wykrywano jakieś uchybienia. Największe podczas kontroli, która trwała od 27 kwietnia do 12 czerwca zeszłego roku. Sprawdzono wtedy prawie wszystkie oddziały: internę, intensywną terapię, onkologię, pediatrię, chirurgię, ortopedię, okulistykę, laryngologię oraz ginekologię. Urzędnicy funduszu kontrolowali też prowadzenie dokumentacji medycznej.

Kontrola NFZ Katowice ujawniła braki

Wyniki kontroli były dla szpitala miażdżące. Wytknięto między innymi brak dostatecznej liczby stanowisk intensywnej terapii, brak ogólnodostępnych toalet, w tym toalet dla osób niepełnosprawnych, brak stacji mycia i dezynfekcji łóżek, braki podstawowego sprzętu medycznego, w tym kardiomonitorów, pomp infuzyjnych i inhalatorów, brak izolatek, pokojów przygotowawczych dla pielęgniarek, a także pomieszczenia dla noworodków wymagających ciągłej opieki. W zespole ds. zakażeń nie było mikrobiologa. Na oddziałach brakowało wykwalifikowanych pielęgniarek oraz specjalistów, a ci, którzy byli, pracowali za krótko (w sensie wymiaru godzin).

Śląski NFZ nakazał szpitalowi uzupełnienie wszystkich braków i nałożył nań karę umowną w wysokości 264 tys. zł.

Szpital może oddać NFZ Katowice do sądu

Szpital złożył zażalenie na tę decyzję do prezesa NFZ. Ten jednak przed kilkoma dniami odrzucił je w całości.

- Szpital może teraz oddać sprawę do sądu. To jednak nie zmienia faktu, że nałożoną karę placówka musi teraz zapłacić - mówi Małgorzata Doros, rzeczniczka śląskiego NFZ.

Tymczasem sytuacja finansowa szpitala jest fatalna. Według sprawozdania przedstawionego niedawno przez dyrektora Zbigniewa Grzywnowicza dąbrowskim radnym strata za ubiegły rok wyniosła 24,5 mln zł. To suma odpowiadająca wartości kontraktu na pierwsze sześć miesięcy tego roku. Kwota wszystkich zobowiązań szpitala przekracza już 80 mln zł, z czego prawie dwie trzecie to niespłacone rachunki za budowę Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. Jeśli lecznica dalej będzie się zadłużać w tym tempie, nawet bogate miasto, za jakie uchodzi Dąbrowa Górnicza, nie nadąży z pomocą.

Dyrektor zwala winę na NFZ Katowice

Póki co trwa walka o utrzymanie kontraktu na szpitalny oddział ratunkowy. Inna kontrola funduszu pokazała, że na SOR brakuje stanowiska do resuscytacji, zestawu do monitorowania czynności życiowych i aparatów do znieczuleń, a nawet narzędzi chirurgicznych i sali do zakładania opatrunków gipsowych.

Grzywnowicz, który w ofercie dla NFZ kłamał, że wszystko ma, teraz zwala winę na fundusz: szpital jest biedny, bo nie dostał kontraktu na radioterapię.

Fundusz tymczasem grozi zerwaniem umowy. By ratować sytuację, miasto przyznało szpitalowi dotację. Trwają zakupy, ale miejsca na gipsownię wciąż nie ma.

- Decyzja w tej sprawie zapadnie zapewne jeszcze w tym tygodniu - mówi Jerzy Szafranowicz, dyrektor śląskiego NFZ. Dyrektor Grzywnowicz nie rozmawia z "Wyborczą".
:)
UM ogłosił przetarg na brakujący sprzęt na SOR
:)
CYTAT
gazeta.pl

Kolejna kara dla dąbrowskiego szpitala. Pogarsza i tak fatalną sytuację

Tym razem NFZ ukarał Szpital Specjalistyczny im. Starkiewicza za brak wymaganego sprzętu na oddziale ratunkowym. Placówka musi zapłacić 90 tys. zł.

O tym, że na szpitalnym oddziale ratunkowym (SOR) w Dąbrowie Górniczej brakuje sprzętu, urzędnicy funduszu wiedzieli już po kontroli, która odbyła się w 2014 r. Na SOR brakowało wówczas stanowiska do resuscytacji: było tylko jedno, choć wymagane są dwa, w dodatku niekompletne. Nie miało m.in. zestawu do monitorowania czynności życiowych (rytmu serca, ciśnienia krwi, wysycenia krwi tlenem). Brakowało też aparatu do znieczulania.

Szpital musi zapłacić 90 tys. zł kary. Ma dwa tygodnie

Na stanowisku intensywnej terapii nie było sprzętu do pomiaru ciśnienia krwi, pomp infuzyjnych i strzykawek automatycznych. SOR nie miał pomieszczenia do zakładania opatrunków gipsowych, a na sali zabiegowej poza stołem operacyjnym nie było w zasadzie niczego, nawet narzędzi chirurgicznych. Gdyby szpital startując w konkursie na leczenie, napisał, że wszystkiego tego nie ma, nie otrzymałby kontraktu na SOR.

Gdy NFZ wykrył, że został oszukany, mógł wypowiedzieć szpitalowi kontrakt, tak jak robił to w przypadku wielu innych placówek. W tym wypadku jednak tak nie postąpił, na szpital w Dąbrowie Górniczej nałożono tylko 33 tys. zł kary.

Nie pomogło. W lutym tego roku sytuacja jeszcze się pogorszyła. Po konflikcie, do którego doprowadził dyrektor szpitala Zbigniew Grzywnowicz, w placówce zabrakło internistów. Zamknięto oddział chorób wewnętrznych, a SOR działał tylko na pół gwizdka. W połowie marca oddziały wznowiły działalność. NFZ zdecydował jednak, że wyśle do Dąbrowy Górniczej kolejną kontrolę. Ta pokazała, że w szpitalu nadal brakuje sprzętu na SOR, nie ma gipsowni itd.

Wystąpienie pokontrolne dopiero teraz wysłano do szpitala. Powód: Grzywnowicz grał na zwłokę, zgłaszając wiele uwag do protokołu. Ma 60 dni na uzupełnienie braków. - Jeśli tym razem nie wywiąże się z tego, natychmiast zerwiemy umowę - mówi "Wyborczej" Jerzy Szafranowicz, dyrektor śląskiego NFZ.

Szpital musi też zapłacić 90 tys. zł kary. Ma na to dwa tygodnie.

"Oczekujemy także, że dyrektor przedstawi nam w terminie 14 dni informację o sposobie wykorzystania uwag zawartych w wystąpieniu pokontrolnym bądź o działaniach podjętych w celu realizacji zaleceń lub przyczynach niepodjęcia takich działań" - napisała w mailu Małgorzata Doros, rzeczniczka śląskiego NFZ.

Kary NFZ pogarszają fatalną sytuację szpitala

To już druga kara, jaką szpital w Dąbrowie Górniczej musi zapłacić w tym roku. Poprzednia w wysokości 264 tys. zł została nałożona po zeszłorocznej kontroli na niemal wszystkich poza SOR oddziałach szpitala. Na nich także brakowało podstawowego nieraz sprzętu potrzebnego do leczenia i pielęgnacji chorych.

Kary nakładane przez NFZ pogarszają i tak fatalną sytuację finansową szpitala. Kiedyś nie miał żadnych długów, rok w rok miasto pokrywało bowiem straty placówki. Dziś należy do najbardziej zadłużonych lecznic w województwie. Strata za zeszły rok wyniosła 24,5 mln zł, a suma wszystkich zobowiązań lecznicy przekracza 80 mln zł. Ponieważ konta szpitala w NFZ są od kilku miesięcy zajęte przez komornika, fundusz zgodził się odroczyć na razie termin wpłaty poprzedniej kary 264 tys. zł.
bzenek
CYTAT(signaal @ czw, 18 lut 2016 - 00:27) *
Tylko, że onkologii nikt im nie zakontraktuje i tak i tak. wink.gif


A jednak jakieś tam światełko w tunelu się pojawiło.

CYTAT
http://www.rynekzdrowia.pl

Konkurs na szpitalne świadczenia onkologiczne zamierza ogłosić jeszcze w czerwcu Śląski Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia - poinformował w czwartek (23 czerwca) dyrektor tego oddziału funduszu Jerzy Szafranowicz.

Otwiera to drogę do ubiegania się o kontrakty dwóm powstałym w ostatnich latach w województwie śląskim ośrodków onkologicznych - w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym im. prof. Kornela Gibińskiego w Katowicach oraz w Szpitalu Specjalistycznym im. Sz. Starkiewicza - Zagłębiowskim Centrum Onkologii w Dąbrowie Górniczej.


To chyba pierwszy pozytywny objaw "dobrej zmiany" w naszej okolicy wink.gif
Bathurst
Podobno Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca mają zamknąć w Polsce 6 placówek. Ciekawe czy na tej liście jest Dąbrowa mellow.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.