CYTAT
twojezaglebie
Dąbrowa Górnicza tonie w aquaparku?
Dąbrowa dotuje aquapark Nemo, odkąd ten istnieje. Tyko w ubiegłym roku na ten cel wydano 5 mln zł. Teraz okazuje się, że prawdopodobnie po raz kolejny trzeba będzie go dokapitalizować. Czy Nemo to studnia bez dna, w której topi się pieniądze dąbrowskich podatników?
Aquapark Nemo-Wodny Świat w Dąbrowie Górniczej został otwarty w 2004 roku i prawie od samego początku jest dofinansowywany z budżetu miasta. Nie jest to małe obciążenie dla finansów Dąbrowy, ponieważ co roku miasto dokłada do Nemo kilka milionów złotych.
W marcu ubiegłego roku dąbrowscy radni, większością głosów, uchwalili, że miasto dofinansuje spółkę na kwotę 5 mln zł. Stało się tak na wniosek prezydenta Zbigniewa Podrazy, który decyzję argumentował tym, że pieniądze pozwolą spłacić kredyt w Banku Ochrony Środowiska, dwie pożyczki w Agencji Rozwoju Lokalnego i dąbrowskim MZUM. Spłacając kredyt, spółka uniknęła prawie 4,8 mln zł karnych odsetek.
– Pieniądze, które były przeznaczane na spłacanie comiesięcznych rat, będzie można przeznaczyć na niezbędne remonty i zakup dodatkowego sprzętu, który pozwoli podnieść atrakcyjność obiektu – przekonywał w tym czasie prezydent Zbigniew Podraza.
Już wtedy nasuwało się pytanie, za co miasto chce wykonywać te niezbędne remonty, skoro z 5 mln zł, które radni dołożyli do działalności Nemo, grubo ponad 4 mln zł trzeba było przeznaczyć na spłaty pożyczek i długów. Między innymi z tego powodu przeciwny dofinansowaniu był radny Grzegorz Jaszczura.
W listopadzie odbyło się spotkanie radnych z prezes spółki Katarzyną Sobstyl, w trakcie którego przedstawiony został plan restrukturyzacji dla Nemo. – Podczas spotkania pani prezes przedstawiła swoją wizję naprawy finansów spółki, która sprowadziła się w końcu do tego, co przewidywałem już na sesji w marcu tego roku, czyli prawdopodobnego ponownego dofinansowania Nemo. Wielkość przewidywanego dokapitalizowania w planie naprawczym to kwota 1,7 mln zł w roku 2016 i 2,7 mln zł w 2017. Dodam, że dofinansowywanie tej spółki od roku 2004, czyli jej otwarcia, to średnio 6 mln zł rocznie, w tym przejmowanie nowych udziałów i wykup – mówi Grzegorz Jaszczura.
Radny uważa, że kwoty dofinansowania aquaparku mogą być za małe, żeby spółka przestała generować straty. – Niestety optymizm ze strony obecnej koalicji w Radzie Miejskiej SLD-PO-TPDG jest niezmienny od 15 lat, a po tych wszystkich latach mamy, jak to określano na spotkaniu, „archaiczny aquapark”, zdezelowany i wymagający poważnych modernizacji. Sytuacji nie poprawiają także nowo powstające, nowoczesne obiekty tego typu, z tańszymi biletami. Zaskakujące jest, że przy planowaniu inwestycji nikt nie wziął pod uwagę tego, że konkurencja powstanie. To przecież skrajna krótkowzroczność. To już historia, która kosztowała nas, mieszkańców Dąbrowy, 70 mln zł wydanych na aquapark – dodaje radny.
W czasie spotkania przedstawione zostały także inne warianty niż ciągłe dofinansowywanie spółki, m.in. wynajęcie obiektu lub sprzedaż, np. w postaci przetargu. Padła także propozycja ogłoszenia upadłości. – Nie może być tak, że miasto ciągle finansuje spółkę, która jest przysłowiową kulą u nogi dla budżetu. Okazało się, że miliony, które miasto wydało na jej dokapitalizowanie, na niewiele się zdały. Cały obiekt jest przestarzały i wymaga remontów. Jeżeli będziemy stale dotować Nomo, to zabraknie pieniędzy na przedszkola, bieżące remonty w gminie, drogi. Te sprawy są pilniejsze i bardziej istotne z punktu widzenia mieszkańców naszego miasta – mówi radna Katarzyna Zagajska.
Sytuacja Nemo jest trudna, urzędnicy tłumaczą m.in., że ma to związek z rosnącą w regionie liczbą aquaparków. Zdecydowanie mają rację. Zwłaszcza, że ceny w innych tego typu obiektach są konkurencyjne, czasami dwukrotnie niższe. Jak się okazuje, za godzinę w strefie basenowej dąbrowskiej pływalni, w dni robocze, w godzinach od 16 do 22 trzeba zapłacić 13 zł za bilet ulgowy i 17 zł za normalny. Jeszcze drożej jest w weekendy i święta – 15 zł i 19 zł.
– Mam 5-osobową rodzinę. Zdecydowanie wolę jechać do aquaparku w Rudzie Śląskiej. Dlaczego? Ponieważ wszystkie atrakcje działają, a nie jak w Nemo, gdzie połowa jest wyłączona. Miła obsługa, czysto pod prysznicami i w toaletach. A co najważniejsze bilet rodzinny tańszy. Ceny w Nemo nie są cenami dla przeciętnej rodziny – mówi pan Zbigniew, mieszkaniec Dąbrowy Górniczej.
Co o planie naprawczym przedstawionym przez prezes spółki myślą dąbrowscy urzędnicy? – Przedstawiony przez prezes zarządu dokument, nazywany umownie „planem naprawczym”, jest w istocie wizją funkcjonowania spółki w najbliższych latach opartym na biznesplanie. W chwili obecnej nie została podjęta jeszcze decyzja, co do ewentualnego jej dokapitalizowania. Pragnę wyjaśnić, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, w tym uchwałą Rady Miejskiej, ewentualne dokapitalizowanie Nemo wymaga zgody Rady Miejskiej wyrażonej w uchwale. Jeśli organy spółki zdecydują się wystąpić do gminy z formalnym wnioskiem o dofinansowanie, to oczekuje się, że będzie temu towarzyszyć analiza jej potrzeb wraz ze wskazaniem planowanego przeznaczenia środków i spodziewanego efektu ekonomicznego – informuje Patryk Kuzior, naczelnik Wydziału Nadzoru i Kontroli Wewnętrznej.
Niestety, sytuacja finansowa, w której znajduje się Nemo, to efekt nieefektywnego zarządzania spółką, co jest widoczne od samego początku jej istnienia. Rok w rok miasto dokapitalizowuje Nemo. Wydaje się miliony na, jak się okazuje, „archaiczny obiekt”, z wysokimi cenami, na który wielu mieszkańców po prostu nie stać. Żeby coś mogło się zmienić, należy generalnie podejść do zmiany sposobu funkcjonowania przedsiębiorstwa, do zarządzania nim. Planu biznesowego, na którym oparto plan restrukturyzacji, nie można mylić z ciągłym dokapitalizowaniem obiektu.
Ciekawe na ile sytuację poprawi połączenie z Holiday Inn.
W przyszłości rozbudowa pozostaje w stronę parkingu. Nie wykorzystano nigdy skarpy, co mogło być ciekawe.