I znów ochrona dała ciała ...
CYTAT
Skandaliczne zachowanie ochrony w Dąbrowie Górniczej !
Ligi polskie - PlusLiga Kobiet
Wpisany przez Agnieszka Zemełka
wtorek, 06 marca 2012 19:23
pilki
Ochrona sobotniego i niedzielnego dwumeczu w Dąbrowie Górniczej przekroczyła uprawnienia, a kibice Atomu Trefla byli prowokowani przez służby porządkowe poprzez traktowanie ich jako „grupę podwyższonego ryzyka”.
O ile „grupą podwyższonego ryzyka” można nazwać fanklub jednego z zespołów walczących o wejście do finału i grę o mistrzostwo kraju w piłce nożnej, tak w siatkówce nie wyobrażamy sobie takiego stwierdzenia.
Kibice z Trójmiasta udali się na wyjazdowy mecz do Dąbrowy Górniczej, aby w miniony weekend dopingować swoje zawodniczki podczas półfinałowych spotkań fazy Play-off PlusLigi Kobiet z miejscowym Tauronem MKS-em. O problemach jakich ze strony służb porządkowych zabezpieczających obiekt Hali „Centrum” w Dąbrowie Górniczej doświadczyli kibice Atomu Trefla Sopot można by napisać wiele.
Już w czasie wejścia do hali funkcjonariusze firmy ochraniającej wspomniany powyżej obiekt nadgorliwie i w dość dziwny sposób zaczęli sprawdzać tożsamość kibiców, zawartość torebek, plecaków, a także poszczególne części garderoby, tłumacząc się wytycznymi przełożonych. O ile w takich wytycznych znalazła się „szczególna rewizja” to nie powinna ona naruszać nietykalności osobistej kibica. Wśród grupy przyjezdnej znalazły się również kobiety, które także musiały poddać się owej kontroli podczas której zostały przy wejściu również przeszukane m.in. dotykane po piersiach. - Ochroniarze przeszukali nas osobiście, łapiąc za intymne części ciała. Moja torba również była szczegółowo przeszukana, musiałam pokazać jaki mam telefon. Nie wiem, co to miało na celu? Miało to miejsce zarówno w sobotę jak i niedzielę. – powiedziała Natalia Łuczak, jedna z osób, które przyjechały wspierać swoje zawodniczki. Inny członek sopockiego stowarzyszenia kibiców siatkówki Sebastian Rezmer dodaje : - Rozumiem do torby zajrzeć czy sprawdzić główne kieszenie, ale przeszukiwać wszystko co się tylko da? To jest już przegięcie. Wyglądało tak jakby mieli nas za jakiś wielkich chuliganów... To jest siatkówka więc bez przesady nie przyjechaliśmy robić jakiejś afery.
Zaraz po przejściu kontroli w niedzielę pojawił się problem z konfetti, problemu nie było dzień wcześniej. - Pierwszego dnia wnieśliśmy konfetti, drugiego nam je zarekwirowano tłumacząc się, że mają do tego prawo. Jestem tym oburzona! Kazano nam oddać konfetti w tubie, które musieliśmy wystrzelić do siatki. Dziwne, że w sobotę mogliśmy je wnieść, a w niedzielę już nie. – zdziwienia taką sytuacją nie kryła Alicja Suszka. Zastępca, a raczej zastępczyni szefa ochrony nie dopuszczała do jakichkolwiek dyskusji i tłumaczeń. Popierając swoje działania słowami : -Takie są tu przepisy! W sytuacji, gdy przy wejściu sprawdzana była lista przyjezdnych kibiców, zostało przekręcone jedno z nazwisk. Na zwrócenie uwagi w sposób wypowiedzenia owego nazwiska poprawnie przez jedną z uczestniczek sytuacji, Pani z ochrony zwróciła się do niej słowami : -Proszę sobie nie robić żartów, to nie kabaret. Nie będę z panią dyskutować! Czy tak powinna zachowywać się osoba, która swoją postawą reprezentuje nie tylko służby porządkowe w danym obiekcie, ale także władze klubu i obiektu, które organizują dane wydarzenie?
Po odprowadzeniu kibiców na wyznaczony dla nich sektor przez kilku członków ochrony, wydawać by się mogło że wszystkie ‘nieporozumienia’ zostały przy wejściu. Jednak to dopiero po zajęciu miejsc na hali rozpoczął się tzw. „cyrk”. Jak przed każdym meczem grupa osób dopingujących dostawała od sztabu trenerów zgrzewkę wody (wiadomo, przepisy pozwalają na wniesienie przez kibica butelki 0.5l, ale teamy mają swoje), która jest im potrzebna przy intensywnym dopingu. W Dąbrowie otrzymana zgrzewka wody została im natychmiast odebrana. O czym mówi Ala: – Gdy byliśmy już w swoim sektorze dostaliśmy wodę w 1,5l butelkach od drużyny, zawsze tak jest! Po dosłownie kilku sekundach zjawiła się wiceszefowa i wodę kazała oddać, jak zaczęliśmy ją przekonywać i dyskutować grzecznie z tą Panią, potraktowała nas jak gówniarzy, nie ma dyskusji i koniec!
Co dodaje komizmu całej sytuacji to fakt, że tylko jedna osoba została wypuszczona z hali w celu zakupienia wody w 0.5l butelkach dla podkreślę to całego trzydziestoosobowego KK i była to kobieta! Inaczej sytuacja by wyglądała, gdyby Klub Kibica z Dąbrowy Górniczej traktowany był w taki sam sposób jak kibice przyjezdni. Najwidoczniej dla dąbrowskiej ochrony problemem jest traktowanie wszystkich na równi. - W trakcie meczu, przy którejś przerwie widziałam jak zgrzewka 1,5 l wody powędrowała z dołu prawie z boiska do Klubu Kibica Tauronu i nikt na to uwagi nie zwrócił. Gdy zgłosiłam to ochronie usłyszałam, iż oni są od pilnowania nas, a jak chce to komuś zgłosić to tylko ich szefowej, która chodziła w tym momencie gdzieś po hali. Szansa na zgłoszenie tego faktu nadarzyła się po jakichś 15minutach. Podejrzewam, że tej wody nie otrzymali po raz pierwszy i dzieje się to regularnie, ale my jako „niepewni goście” zostaliśmy potraktowani specjalnie z brakiem jakiegokolwiek zaufania.- relacjonowała Monika Karczewska.
Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania miała miejsce interwencja przewodniczących Klubu Kibica wraz z dyrektorem sportowym Atomu u komisarza zawodów, który obiecał porozmawiać z szefem ochrony. Nikt nie potrafił stwierdzić, czy interwencja coś dała, ponieważ „straż” i zakazy ochroniarzy dotyczyły tak banalnych sytuacji jak wyjście do toalety, zbliżenia się kibiców do barierek sąsiadujących z boiskiem w celu przywitania się z zawodniczkami, czy banneru, który zawierał treść : ALE ZA TO NIEDZIELA BĘDZIE DLA NAS – DO BOJU ATOMÓWKI. Czy jest to powód do konsultacji ochroniarzy na temat zezwolenia na taki baner, czy też nie? Sytuacja wydaje się banalna, tym bardziej iż nie był to pierwszy przyjazd trójmiejskich kibiców do Dąbrowy, ale pierwszy raz gdzie zostali potraktowani w taki sposób. - Byliśmy o wiele gorzej traktowani od innych kibiców, mieszkańców Dąbrowy. Po meczu nie mogliśmy od razu wyjść z hali, trzeba było czekać na specjalną zgodę. Byliśmy uznawani za 'grupę podwyższonego ryzyka'. Czy my przejechaliśmy całą Polskę po to, by robić 'ustawkę' pod halą z kibicami Tauronu? Przyjechaliśmy kibicować i dopingować dziewczyny z naszej drużyny. Kulturalnie! Czułam się jakbyśmy byli niebezpiecznymi, zbiegłymi bandziorami, których trzeba izolować, a najlepiej jakby nie wpuszczono nas na halę. Nie chciano dać nam wody, która dostaliśmy od trenerów. Nie chciano dopuścić nas do zawodniczek po meczu. Pytam się, to jest ochrona, która najchętniej kontrolowałaby każdego z nas z osobna? Na meczu nie czułam się komfortowo.- zachowanie ochroniarzy podsumowała Natalia.
Jeżeli ktokolwiek z kibiców Tauronu zdecyduje się przyjechać na sobotni pojedynek decydujący o wejściu do finału ligi, który odbędzie się w Sopocie, podejrzewam, że ani władze Atomu, ani firma ochraniająca ERGO Arenę nie zniżą się do poziomu jakie prezentowały służby z Dąbrowy Górniczej. Natomiast sugeruję, aby dąbrowianie przejechali się na mecze np. pobliskiego BKSu Bielsko-Biała i zobaczyli, czy tam także traktuje się w taki sposób kibiców drużyn przyjezdnych.
Autor/źródło : Agnieszka Zemełka, VolleyLife.pl
Źródło