Kryzys gasi wielki piec. Będą zwolnienia w hucie?Tomasz Głogowski 2011-10-20, ostatnia aktualizacja 2011-10-20 13:54:41.0
ArcelorMittal, największy na świecie producent stali, zastanawia się nad wygaszeniem wielkiego pieca nr 3 w Dąbrowie Górniczej. Związkowcy alarmują, że z powodu kryzysu pracę do końca 2012 r. może stracić nawet 3 tys. pracowników koncernu! - Tak ciężko nie było jeszcze nigdy - mówią.Malejące zamówienia na stal, rosnące koszty produkcji i restrykcyjne limity związane z emisją dwutlenku węgla sprawiają, że zakłady należące do ArcelorMittal Poland pracują na pół gwizdka. Sytuacja stała się tak poważna, że koncern zastanawia się nad czasowym wyłączeniem jednego z dwóch wielkich pieców pracujących w dąbrowskim oddziale, czyli dawnej Hucie Katowice. Związkowcy twierdzą nawet, że decyzja w tej sprawie już zapadła i wygaszony zostanie piec nr 3, a drugi będzie pracował na 80 proc. swoich możliwości (trzeci piec nie pracuje od dawna). Bez zmian ma działać piec w Krakowie, bo jego zatrzymanie groziłoby wyłączeniem całej części surowcowej w koncernie.
- Decyzja w sprawie wyłączenia pieca w Dąbrowie Górniczej jeszcze nie zapadła, ale rozważany jest taki scenariusz. Obecny poziom zamówień na stal nie pozwala, by funkcjonowały aż trzy piece - przyznaje Sylwia Winiarek, rzeczniczka ArcelorMittal Poland. Zapewnia, że nawet gdyby czarny scenariusz się spełnił, to piec w Dąbrowie zostanie wyłączony tylko na jakiś czas - do momentu, gdy poprawi się koniunktura na stal.
Ile to może potrwać? Nie wiadomo. Pracownicy - ok. 400 osób - wysłani zostaną na tzw. urlopy postojowe i będą otrzymywać 80 proc. dotychczasowego wynagrodzenia.
Tymczasem związkowcy, którzy mają swoich przedstawicieli w radzie nadzorczej, alarmują, że sytuacja jest znacznie gorsza, niż przedstawia to zarząd koncernu, i do końca 2012 r. z pracy w ArcelorMittal Poland będzie musiało odejść 3 tys. osób, czyli 15 proc. obecnej załogi. Ich zdaniem planowane jest też wstrzymanie produkcji w walcowni w Dąbrowie Górniczej oraz zatrzymanie produkcji drutu spawalniczego w Sosnowcu.
- Obawiamy się, że może być znacznie gorzej niż trzy lata temu, podczas pierwszej fali kryzysu. Będziemy za wszelką cenę bronić miejsc pracy, bo pracodawca chce oszczędzać przede wszystkim kosztem ludzi. A na to nie pozwolimy. Alarmowaliśmy, że tracimy rynki zbytu i przegrywamy z konkurencją, ale nasze głosy zignorowano - mówi Jerzy Goiński, szef zakładowej "Solidarności" i jeden z przedstawicieli załogi w radzie nadzorczej.
Sytuację pogarsza to, że przepisy, pozwalające pracownikom przebywającym na tzw. postojowym pobierać 80 proc. wynagrodzenia zamiast - jak przewiduje Kodeks pracy - 60 proc., obowiązują w spółce tylko do końca roku. Pracownicy boją się, że w 2012 r. zarząd ArcelorMittal będzie chciał obniżyć wysokość przymusowych urlopów i zaoszczędzić w ten sposób setki milionów złotych. - Będziemy bronić porozumienia w jego obecnym kształcie - zapowiadają związkowcy.
- Nie ma żadnych decyzji w sprawie redukcji zatrudnienia. Nie wiem, skąd takie informacje - uspokaja Winiarek i dodaje, że w przypadku wyłączenia jednego z pieców pracownicy w pierwszej kolejności wykorzystają zaległe urlopy wypoczynkowe, później urlopy postojowe, a część pracowników będzie pracowała przy wygaszaniu pieca.
Dowiedzieliśmy się, że decyzje w sprawie tego, jak będzie funkcjonował zakład w Dąbrowie Górniczej, mogą zapaść jeszcze w tym tygodniu. - Kilkakrotnie byliśmy już w trudnej sytuacji i zawsze udawało nam się wyjść z tarapatów. Miejmy nadzieję, że teraz będzie tak samo - mówi Jacek Zub, szef Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników AMP, ale przyznaje, że sytuacja jest bardzo nerwowa.
ArcelorMittal już raz, w 2008 r., z powodu kryzysu wygasił jeden z wielkich pieców w Dąbrowie Górniczej, ale koniunktura na stal poprawiła się i piec włączono ponownie po roku. W tym czasie wdrożono też drastyczny plan oszczędnościowy: koncern obciął nadgodziny, zrezygnował z usług firm zewnętrznych, wstrzymał wszystkie zamówienia na laptopy, telefony komórkowe i kieszonkowe komputery Blackberry, a menedżerowie przestali latać klasą biznes. Zwracano uwagę nawet na drobiazgi. Zamrożono wydatki na artykuły biurowe, ograniczono o połowę prenumeraty gazet i czasopism.
Komentuje Tomasz Głogowski
Jeden z pracowników ArcelorMittal Poland przekonywał mnie, że hutnicy ucieszą się z wygaszenia jednego z pieców w Dąbrowie Górniczej, bo gdy zostaną wysłani na postojowe, to i tak dostaną 80 procent pensji, a będą mogli dorabiać sobie na czarno, remontując mieszkania czy pracując na budowach.
Owszem, trzy lata temu, gdy dąbrowska huta znalazła się w kryzysie i ograniczono produkcję, dochodziło do takich sytuacji, ale były to raczej wyjątki niż reguła.
Dziś, w sytuacji nadciągającego kryzysu, którego skali i skutków nikt nie jest w stanie przewidzieć, tylko ktoś niespełna rozumu mógłby cieszyć się z tego, że miejsce jego pracy upada. Na pewno nie ma wśród nich hutników.
źródło:
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,97222...a_w_hucie_.html