Pomoc - Szukaj - Użytkownicy - Kalendarz
Pełna wersja: Tożsamość Zagłębia Dąbrowskiego
Forum Mieszkańców Dąbrowy Górniczej > Dąbrowa Górnicza > Nasze Miasto
Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
artur
ja osobiscie nie popieram zadnych profili fikcyjnych ale jak juz są to niech sobie będą
aston
CYTAT(darco @ nie, 31 sie 2008 - 14:21) *
Oj, coś widzę kolega słabiutki z historii i wiedza nie sięga głębiej poza 1918 rok ? smile.gif
To pewnie będziesz bardzo zaskoczony także tym, że pod zaborem rosyjskim istniało województwo krakowskie, od którego Kraków był oddzielony granicą ?


No masz rację jestem zaskoczony Twoimi danymi, bo Dąbrowa Górnicza najdłużej znajdowała się w terenie Guberni Piotrkowskiej 1867-1914 a TY o tym milczysz

poza tym:
Gubernia Kielecka 1842-1867
departament kaliski 1809-1815
Tak wiem wcześniej tereny zagłębia były w składzie (od 1815) województwa (1837-42 - Guberni) Krakowskiego,.

Masz rację, mi głownie chodziło o najbliższe historię czyli lata międzywojenne i nie chciałem sięgać dalej niż do 1921 roku bo to wtedy a nie jak piszesz 1918 Dąbrowa znalazła się w województwie Kieleckim
Mick
Ja tam zawsze uważałem, że to megaobciach być w kieleckim.
Taki mam właśnie stosunek do przedwojennej przynależności administracyjnej DG i okolic.
Radkowitz
Taa, a może stolica w Siewierzu i reaktywowanie Księstwa Siewierskiego. Przecież niewiele brakowało a bylibyśmy dziś czymś jak Andora biggrin.gif dzięki temu Księstwu i jego statusowi.
Mick
Dąbrowa nie była w Księstwie Siewierskim.
Radkowitz
Oj była szanowny forumowiczu, była smile2.gif

polecam lekturę:

http://www.dabrowa-gornicza.pl/?nodeid=85
Misaki
Dąbrowa Górnicza może i nie ale Ujejsce, Tucznawa już tak wink.gif Na perwnym odcinku granicą ksiestwa była Czarna Przemsza więc kawałek Sosnowca był w ksiestwie, kawałek Bedzina nie był, na pewnym odcinku w dzisiejszej DG chyba granica też była na przemszy a dzisiaj wyznaczają ją przecinające DG tory kolejowe.
Radkowitz
Misaki nawet na stronie UM Dąbrowy jest że była biggrin.gif krótko bo krótko i w księstwie napoleońskiego żołnierza ale jednak biggrin.gif Nazwa ta sama.
Mick
Sejm Wielki zlikwidował Księstwo Siewierskie, które DG nie obejmowało (poza tymi północnymi skrawkami). Jeśli chodzi o to napoleońskie to faktycznie nie orientuję się w jego granicach. Niemniej nie ten twór miałem na myśli.
:)
snf (51).gif http://zachodnia.malopolska.pl/
szer
O! Tej strony jeszcze nie widziałem smile2.gif
sarsolot
Z racji tego, ze juz nie poglem czytac tego co wypisuje ponizszy postanowilem skrobnąc im posta na forum (oczywiscie autor artukulow podpisac sie nie mogl, bo po co)

Mysle ze jezeli wiecej osob wyrazi tam swoje zdanie, może cos to pomoze ... bo zapewne nie pierwszy i ostatni raz będą pisac o MKSie

http://www.podlaskisport.pl/forum/viewtopi...&p=193#p193
Arbas
CYTAT(sarsolot @ nie, 05 paź 2008 - 17:02) *
Z racji tego, ze juz nie poglem czytac tego co wypisuje ponizszy postanowilem skrobnąc im posta na forum (oczywiscie autor artukulow podpisac sie nie mogl, bo po co)

Mysle ze jezeli wiecej osob wyrazi tam swoje zdanie, może cos to pomoze ... bo zapewne nie pierwszy i ostatni raz będą pisac o MKSie

http://www.podlaskisport.pl/forum/viewtopi...&p=193#p193

Zaczynam przypuszczać, że każdy dziennikarz w Polsce dostaje ekstra gratyfikację
za użycie wyrazu "ŚLĄSK" przy każdej nadarzającej się sposobności
i we wszystkich możliwych formach gramatycznych.
Nigdy przedtem nie było w mediach tak nagminnego wtłaczania Zagłębia Dąbrowskiego
do regionu śląskiego.
A może dziennikarze teraz jakby mniej wyedukowani?
sarsolot
Mysle ze to kwstia edukacji, bo w zasadzie to czesto nei sa nawet dziennikarze, tylko ludzie piszacy teksty dla mediow.

Nie wiem czy widziales jego odpowiedz, reszcie tez polecam przecyztac. O co mi chodzi, skoro sam wklejam link ze DG lezy w woj. śląskim! Chyba nawet uznal ze rozmowa z frustratem nie ma sensu. Wydaje mi się , ze w takich przypadkach FdZD powinno oficjalnie zabrac w tej sprawie glos, nie wiem, moze poprzez wystosowanie jakiegos pisma ? Bo jak widac facet ma zamiar dalej tkwic w swoim blednym przekonaniu.
szer
Wiedziałem, że analfabetyzm jest wszechobecny... Ale żeby aż do takiego stopnia?
sarsolot
a moze jednak nie jest tak zle, bo tresc artykułu się zmieniła, teraz juz nie ma w nim "druzyna ze Śląska" tylko "druzyna z Dąbrowy" smile2.gif
Radkowitz
Niektórzy są reformowalni, prawdziwi idioci to Ci którzy upierają się przy ewidentnym błędzie. Gościu na forum kozaczył bo: nie odróżniał Śląska od województwa; ktoś mu wygarnął gafę i wstyd tak bez walki się przyznać do błędu.
:)
CYTAT
Jaka jest tożsamość Zagłębiaka?
Marcin Łęczek / sosnowiec.info.pl

Co decyduje o tym, że jesteśmy Zagłębiakami, czy się nimi czujemy, co nas łączy?

z socjologiem, prof. Jackiem Wodzem rozmawia Marcin Łęczek

Co to oznacza: być Zagłębiakiem?

- To poczucie przynależności związane z jednej strony z tradycją rodzinną, a z drugiej z pewną tożsamością grupy, która dawniej się nie identyfikowała. Ten proces rozpoczął się dwadzieścia, dwadzieścia kilka lat temu, a dzisiaj jest już poważnie obudowany instytucjonalnie

Dlaczego dopiero dwadzieścia lat temu?

- Ponieważ po wojnie dyskusja na temat przynależności regionalnej nie istniała, a sztucznie tworzona za czasów Gierka tożsamość zagłębiowska nie miała większego przełożenia na poczucie społeczne. To było tworzone przez elity polityczne, a ludzie żyli zupełnie innym torem.
Robi się tutejszym mieszkańcom dużą krzywdę utożsamiając Zagłębie tylko z mitem robotniczym i okresem Gierka. Bo Zagłębie ma swoją historię o wiele starszą, o wiele bogatszą i redukowanie tego tylko do jednego jest nieporozumieniem.

Co stanowi o byciu Zagłębiakiem?

- Trzy rzeczy. Po pierwsze rzecz jasna – miejsce zamieszkania. Drugim filarem jest inteligencja. Trzeci filar jest symboliczny, ale zaczyna odgrywać coraz większą rolę, choć władze poszczególnych miast wydają się tego jeszcze nie rozumieć do końca. To jest filar kultury żydowskiej, która w latach przedwojennych i późniejszych tworzyła kulturę zagłębiowską.

Jednak dzisiaj Żydów w Zagłębiu już nie ma...

- Dlatego ten filar wraca właśnie w formie symbolicznej i trzeba z niego korzystać, jako z „bazy” Proszę zwrócić uwagę, jak bardzo obecnie ważne jest w Polsce tworzenie mitu założycielskiego, czyli bazy symbolicznej. Jak braciom Kaczyńskim udało się zrobić rzecz, która jest oparta na absolutnej nieprawdzie, czyli wmówić Polakom, że mit powstania warszawskiego jest mitem ogólnopolskim. A przecież nie jest – ja byłem wychowany w Krakowie i wiem, że w tam się nikt powstaniem nie przejmował...

Jako pierwszy filar wymienił Pan miejsce zamieszkania. Gdzie geograficznie jest położone Zagłębie? Czy Zawiercie to również Zagłębie?

- Dla mnie to nie jest takie istotne, ale generalnie to ziemie dawnego zaboru rosyjskiego, które rozwijały się pod koniec XIX wieku w tym samym rytmie, co ziemie śląskie dzięki złożom węgla, inwestycjom i w dużej mierze dzięki granicznemu charakterowi, bo to powodowało dywersyfikację i tworzyło rynki zbytu.

A inteligencja? Przecież Zagłębie było zawsze robotnicze...?

Nieprawda, to tylko polityczny mit, którzy stworzyli partyjni sekretarze. Zagłębie jest na pewno przykładem wielokulturowości, bo tu zawsze ze sobą współżyli chłopi albo miejscowi, albo ściągani z kieleczczyzny, w bardzo małym stopniu z małopolski, inteligenci – przecież zagłębiowskie licea przed wojną były na bardzo wysokim poziomie. Wciąż się nie mówi o tym, że tu jest wiele rodzin o tradycjach inteligenckich od trzech, czterech pokoleń – właśnie dzięki temu, że to szkolnictwo było na tak wysokim poziomie.
Problemem Zagłębia było zawsze to, że tu było dużo inteligentów, ale rozproszonych. Natomiast dzisiaj powstają centra, które zaczynają tę inteligencję skupiać, a których przykładem jest sosnowiecka szkoła Humanitas, czy szkoła wyższa w Dąbrowie Górniczej. No i w końcu zawsze bardzo silna i ważna tu była warstwa lekarska społeczeństwa. Dzisiaj Zagłębiem również jest w dużej części młoda inteligencja, która została poniekąd stworzona przez antyinteligencki nurt, jaki pojawił się na Śląsku w latach 90. I to tacy ludzie jak Kutz zostali paradoksalnie twórcami tożsamości zagłębiowskiej.

Nie sądzi Pan, że dyskusja o Ślązakach i Zagłębiakach nieco się już wyciszyła?

- Owszem, jednak taka dyskusja się odrodzi w formie zmienionej. Będzie to wynikało z faktu, że przy dzisiejszej polityce unijnej subregiony będą ze sobą konkurować i wtedy zawsze jakieś elementy zróżnicowania muszą się pojawiać.
A każda mobilizacja społeczna do podjęcia jakichkolwiek działań musi mieć u podstaw jakieś poczucie spójności, więc to też jest powód dla którego tożsamość zagłębiowska czy śląska musi istnieć.

A mówiąc o subregionach... które miasto jest stolicą Zagłębia?

I tu jest pewne nieszczęście, bo Zagłębie takiej stolicy nie posiada. Pretendują do bycia nią dwa miasta – Sosnowiec i Dąbrowa Górnicza. Niestety Sosnowiec nie pokazał, że może być stolicą. Zbyt mało interesuje się losami ościennych gmin i dlatego rola stolicy została podzielona.
Dodatkowo ani Dąbrowa ani Sosnowiec nie potrafią wykorzystać tej szansy, jaką daje im funkcjonowanie szkół wyższych. W efekcie te szkoły robią więcej na rzecz miasta niż same urzędy miejskie. Podobnie jest z budowaniem przez władze gmin tożsamości kulturowej. 200 – tysięczne miasto, jakim jest Sosnowiec nie ma jasno zdefiniowanego planu umieszczenia kultury lokalnej, jako elementu samopromocji. A Tychy – miasto o wiele młodsze, mają swój festiwal muzyki gitarowej. A co się kojarzy z Sosnowcem? Niestety niewiele. Dąbrowa ma podobny problem, choć ma przecież znakomitą przeszłość muzyczną.... Jednak to się zmienia, zmienia się podejście do tej tożsamości zagłębiowskiej i ja osobiście jestem tu bardzo dużym optymistą.
BARES
Jak ktoś nie rozumie czym jest tożsamość zagłębiowska to ma okazje się dowiedzieć, a co najwazniejsze zrozumiee dlaczego wcześniej nie wiedział.
Misaki
CYTAT
W ramach akcji nazwanej „Tropieniem Absurdów” wystosowaliśmy list do Polskiej Agencji Prasowej, w którym zwracamy uwagę na problem niepoprawnego nazywania Zagłębia Dąbrowskiego. Jak wiemy, stanowi ono historycznie i kulturowo Małopolskę lecz często jest w mediach przedstawiane jako Śląsk.

Do listu dołączono mapę województwa z historycznym podziałem na Śląsk i Małopolskę, z wyszczególnionym Zagłębiem Dąbrowskim. Załączono również przykłady publikacji z zaznaczonymi błędami, a także listę 1150 podpisów pod internetowym apelem do mediów w/s stosowania prawidłowego nazewnictwa regionów


więcej tutaj:

http://www.zaglebiedabrowskie.org/?q=node/456
:)
CYTAT


Krzyk rozpaczy z Zagłębia Dąbrowskiego
Michał Smolorz
2009-03-13, ostatnia aktualizacja 2009-03-13 13:08

Stała się rzecz zaskakująca: z Zagłębia Dąbrowskiego przyszedł krzyk rozpaczy, że miasta i gminy tego regionu są dyskryminowane, poniżane, odtrącane, pomijane, i w ogóle traktowane "per noga". Oczywiście przez Ślązaków, którzy wiodą prym w województwie - pisze w piątkowym felietonie Michał Smolorz.
Rzecz jest szokująca, bo dotąd - od co najmniej 60 lat - przez kraj niósł się śląski płacz, że to Zagłębiacy przejęli wszelką władzę, jaka była do wzięcia - od komitetów partyjnych do zarządu miejskich szaletów. Że każdego ranka samochodami, autobusami, tramwajami i pociągami przeprawia się przez Brynicę tysiące butnych sosnowiczan, dąbrowian i będzinian, którzy pędzą, aby w Katowicach okupować kierownicze stołki, gnębić i wykorzystywać uciemiężonych Ślązaków. W socjologii pojawił się nawet naukowy termin "śląska krzywda".

I oto w 2009 roku na przeciwległym brzegu rzeki wykwitło lustrzane poczucie krzywdy. Teraz źli Ślązacy okopani we władzy zagarniają pod siebie wszystkie dostępne dobra, inwestycje krajowe i zagraniczne, imprezy kulturalne i handlowe, unijne miliony i ministerialne wsparcia. A w kwitnących dotąd gminach zagłębiowskich bieda i poniżenie, figa z makiem i totalny upadek. Bezrobocie, dziury w jezdniach, odrapane tynki i marazm społeczny. Wszystkiemu winni sąsiedzi, którzy dorwali się do żłobu i przejadają wszystko, czasami rzucając za rzekę nędzne ochłapy, którymi nawet pies by się nie pożywił.

Śpiewka to nienowa. Jeszcze mam w uszach lament czołowych aktywistów tak zwanego "Podbeskidzia", którzy w 1998 roku, gdy konstytuowała się granica nowego województwa śląskiego, wysoko wznosili sztandary rzekomej krzywdy, jakiej ponoć doznali od butnej katowickiej władzy. Od aroganckich i zaborczych Ślązaków, którzy depczą bielską inicjatywę, kradną ziemie góralom, zmuszają dzieci do uczenia się śląskiego żargonu. Słuchając dziś zagłębiowskiego lamentu, widzę w nim dosłowne cytaty z czołowych "podbeskidzkich" rewolucjonistów: Grażyny Staniszewskiej i Janusza Okrzesika. Oni też za dziurawe drogi, rosnące bezrobocie i odrapane tynki winili domniemanych zbrodniarzy z katowickich urzędów.

Obarczanie mitycznych "onych" własnymi niepowodzeniami jest stare jak świat. Za każdym razem gdy skutkiem własnej gnuśności i braku pomysłów na życie coś nam nie wychodzi, winni są właśnie "oni". Ci, którzy do tego doprowadzili, którzy utrudniają nam życie, podbierają węgiel z piwnicy, uwodzą żonę i buntują dzieci. Do dziś mam w pamięci obrazek z 1990 roku, tuż po ustrojowej rewolucji. Osiedlowy sklep mięsny, zawiadywany dawniej przez komunistyczny system gospodarczy, został nagle sprywatyzowany. Dotychczasowa kierowniczka, królowa socjalistycznej dystrybucji, nagle musiała zostać prawdziwym handlowcem. Dotąd była panią, której tłumy kłaniały się z daleka i całowały po rękach w nadziei na łaskę wołowiny z kością. A tu nowy właściciel kazał jej schudnąć, poprawić uzębienie i uczesanie, zakładać co dzień czysty fartuch, oraz kłaniać się klientom, przymilać, zachęcać, obłaskawiać, zabiegać o względy. Szok był wielki, sklepowa miesiącami opowiadała o swojej krzywdzie, a po pół roku... umarła.

Bielszczanie szybko otrząsnęli się z lamentu, zakasali rękawy i nie oglądając się więcej na "onych", sami zabrali się do roboty. I widać tego efekty, zwłaszcza odkąd ster rządów w mieście przejął pan Jacek Krywult, wyrzekań na zmowę zaborczych Ślązaków z Katowic już nie słychać. Tę prostą receptę warto polecić naszym przyjaciołom z Zagłębia. Bo w świecie lokalnej samorządności 90 proc. sukcesu zależy od własnej inicjatywy i tylko mała reszta od dobrego wujka. Jak słucham i czytam, nikłe na razie choć znaczące grono możnych Zagłębiaków zaczyna to rozumieć. To krzepiące wieści.
tony montana
czy u nas w regionie działają 2 stowarzyszenia dla zagłębia ? znalazłem 2 strony - forum dla zagł. dąbrowskiego i forum dla zagłębia dąbrowskiego sosnowiec. to jakies frakcje wink.gif czy konkurujące ze sobą byty? smile2.gif
darco
zobacz: http://www.zaglebiedabrowskie.org/?q=node/5
:)
CYTAT


Z województwem czuje się związana co 10 osoba
Józef Krzyk
2009-05-18, ostatnia aktualizacja 2009-05-19 09:21

Młodzi mieszkańcy województwa śląskiego częściej przyznają się do związku ze swoją miejscowością niż z Polską, ale uważają się za patriotów. Cenią Wojciecha Korfantego i piłkarskie gwiazdy. A także solidną i uczciwą pracę.

To najważniejsze z wniosków po przeprowadzonych w grudniu zeszłego roku badaniach w 140 gimnazjach i szkołach średnich naszego województwa. Zrobili je, w oparciu o odpowiedzi prawie 4 tys. uczniów, Adam Bartoszek, Justyna Kijonka-Niezabitowska i Tomasz Nawrocki, a wczoraj, podczas konferencji zorganizowanej z inicjatywy Kazimierza Kutza i Fundacji dla Śląska, złożyli raport.

Socjologowie chcieli dowiedzieć się, czym dla młodego pokolenia w naszym województwie jest patriotyzm, za kogo siebie samych uważają, z kim oraz z czym czują się związani i gdzie szukają autorytetów. Zdając sobie sprawę z tego, że Śląskie powstało z połączenia kilku różniących się od siebie części, miejscowości, w których przeprowadzono badania zostały wylosowane w taki sposób, aby pokazać jak największy przekrój regionu. I rzeczywiście, uczniowie w Jaworznie lub Żywcu odpowiadali na wiele pytań zupełnie inaczej niż ci z Chorzowa lub Rudy Śląskiej. Przykład?

W Rudzie Śląskiej najbardziej cenioną postacią jest zupełnie nieznany, jak się okazało, poza tym miastem, przemysłowiec Karol Godula, a w Chorzowie pytani o to samo uczniowie bardzo często wskazywali Gerarda Cieślika, legendę futbolu. Najbardziej cenioną postacią w całym województwie okazał się jednak Wojciech Korfanty, a w czołówce znaleźli się jeszcze m.in. Jerzy Dudek i Adam Małysz. Z kolei pytani o miejsca związane z historią i kulturą, które już zwiedzili, uczniowie wymieniali najczęściej Wawel i Auschwitz-Birkenau, a zachwalane przez media i władze województwa Nikiszowiec oraz Giszowiec widziało mniej osób niż Muzeum Powstania Warszawskiego czy Westerplatte.

Komentujący w poniedziałek te wyniki uczestnicy konferencji załamywali ręce: - Młodzi mało wiedzą o przeszłości Śląska. To wina szkoły, bo jest nastawiona polonocentrycznie, całkowicie oderwana od gleby, nie ma w niej miejsca dla edukacji regionalnej - mówił Kazimierz Kutz, na co prof. Ryszard Kaczmarek, historyk z Uniwersytetu Śląskiego pytał retorycznie: A niby dlaczego miałoby to inaczej wyglądać, skoro wszystko jest na głowie nauczycieli? Gdzie są filmy, z których młodzież mogłaby czerpać wiedzę?

Jakby na przekór temu szkolnemu polonocentryzmowi, młodzi mieszkańcy naszego województwa najczęściej identyfikują się z lokalną społecznością (39,7 proc.) i regionem (29,3 proc.), ale z całym województwem czuje się związana tylko co dziesiąta osoba. Tyle samo czuje się związanych z całym krajem, niewiele więcej niż z Europą (6,1 proc.). Tutaj też są duże różnice między miejscowościami. Młodzi mieszkańcy żywiecczyzny najrzadziej (1,4 proc.) deklarowali związek z województwem śląskim i najczęściej (19 proc.) z całym krajem, a gliwiczanie najczęściej (10,6 proc.) przyznają się do związków z Europą.

Jeśli jednak ktoś na podstawie tych badań by pomyślał, że patriotyzm i Polska to dla młodych ludzi w naszym województwie nic nieznaczące słowa, mocno by się pomylił. 45,1 proc. ankietowanych określiło siebie jako Polaków, 42 proc. uważa się za Polaków-Ślązaków, a tylko 6,5 proc. za Ślązaków. Najwięcej uczniów zadeklarowało tę opcję w Piekarach Śląskich (23,1 proc.), Siemianowicach Śląskich i Rudzie Śląskiej (po 15 proc.), ale w sąsiednim Zabrzu tylko 4,4 proc, a w powiecie bielsko-bialskim nikt. Za opcją Polak-Zagłębianin opowiedziało się 58,7 proc. ankietowanych w Dąbrowie Górniczej i tylko jeden w pobliskim Będzinie.

Socjologowie zapytali również uczniów o to, jakie są kryteria śląskości. Najwięcej, bo ponad trzy czwarte, odpowiedziało, że do tego, aby kogoś uznać za Ślązaka, wystarczy samoidentyfikacja, czyli poczucie, że jest się Ślązakiem. Tylko co drugi odpowiedział, że trzeba dobrze znać gwarę, mieszkać na stałe na Śląsku i mieć przynajmniej jednego z rodziców pochodzenia śląskiego. Dla co drugiego ankietowanego cechy dobrego Polaka i dobrego obywatela są takie same: uczciwa i solidna praca.

Wyniki badań podsumował Kazimierz Kutz: - Mam nadzieję, że będą inspiracją do działań władz i urzędników, by do szkół wprowadzono historię Śląska. Dopiero wtedy będziemy żyli w normalnym kraju.
CZaRnYY
http://www.e-sosnowiec.pl/index.php?dane=g...=3171&num=7

Już w środę w Sosnowcu konferencja o Tożsamości Zagłębia Dąbrowskiego
Arbas
Zgadzam się z Panem Kucem, pod warunkiem, że wprowadzimy do szkół również obok historii Śląska historię Zagłębia. Wiedzy nigdy nie jest za wiele.
Kamil_
A po co komu w szkole historia Śląska i historia Zagłębia?
Arbas
CYTAT(Kamil_ @ nie, 04 paź 2009 - 21:01) *
A po co komu w szkole historia Śląska i historia Zagłębia?

A może po co komu wogóle historia?
bzenek
CYTAT(Arbas @ nie, 04 paź 2009 - 17:04) *
Zgadzam się z Panem Kucem, pod warunkiem, że wprowadzimy do szkół również obok historii Śląska historię Zagłębia. Wiedzy nigdy nie jest za wiele.

A uczniowie to jeszcze chcą się czegoś uczyć w szkole ?

CYTAT
Za opcją Polak-Zagłębianin opowiedziało się 58,7 proc. ankietowanych w Dąbrowie Górniczej i tylko jeden w pobliskim Będzinie.

blink.gif A co to jest Polak-Zagłębianin ? blink.gif

Czy są też Polacy-Kujawiacy-Pomorzanie ?


CYTAT
Dla co drugiego ankietowanego cechy dobrego Polaka i dobrego obywatela są takie same: uczciwa i solidna praca.

No nie mam pytań do co drugiego ankietowanego biggrin.gif
:)
CYTAT




Wojna zagłębiowsko-śląska ciągle trwa

Agata Pustułka

Dzisiaj 00:13:04 , Aktualizacja dzisiaj 08:24:59
Chociaż większość mieszkańców Zagłębia Dąbrowskiego identyfikuje się z regionem, to nie jest w stanie określić cech typowych dla zagłębiowskiej tożsamości. Instytut Zagłębiowski, który działa w Sosnowcu przy Wyższej Szkole Humanitas, rozpoczął właśnie naukowy bój o jej zdiagnozowanie i promocję.

Z góry wiadomo, że zadanie nie będzie łatwe, bo zagłębiowska gwara, strój ludowy, a nawet menu rozmyły się w ciągu minionych lat wskutek napływu ludności z różnych stron kraju. Ale jak przekonuje doktor Michał Kaczmarczyk, jeden z liderów Instytutu, sprawa nie jest stracona.

Przesłanie z zakończonej właśnie w Sosnowcu konferencji, poświęconej sprawom regionalnej identyfikacji jest jednoznaczne: Zagłębiacy chcą walczyć z narzucaniem im na każdym kroku śląskości, a zwłaszcza w nazewnictwie.

- Dlaczego targi Expo w Sosnowcu mają w nazwie Silesia? Dlaczego nazwa Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia Silesia funkcjonuje tylko w oficjalnych materiałach? Dlaczego o Sosnowcu mówi się jako o śląskim mieście? - pytają rozgoryczeni zagłębiowscy regionaliści.

Dobrawa Skonieczna-Gawlik z Muzeum Zagłębia w Będzinie, która od lat prowadzi badania nad kulturą duchową i materialną mieszkańców Zagłębia Dąbrowskiego, twierdzi, że osoby określające się jako Zagłębiacy nie są jednak w stanie podać wyznaczników swojej odrębności.

- To między innymi efekt wyjątkowo skąpych badań etnograficznych w tym regionie. Wiele cech językowych jest czytelnych właściwie tylko dla specjalistów - ocenia.

Czy można w ogóle nadrobić te luki w wiedzy i czy w ogóle warto bić się o tożsamość?

- Warto wobec coraz większej centralizacji warszawskiej, która szkodzi regionom. Trzeba eksponować różnice, ale nie może to być czarny PR jak w wykonaniu choćby senatora Kazimierza Kutza - twierdzi prof. Jacek Wódz, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.

Zagłębiacy nie mogą darować Kutzowi, że kiedyś wytykając śląskie i zagłębiowskie różnice stwierdził: Mój świat lepiony był na model niemiecki, rządziła nim familijność i pracowitość. Po tamtej stronie królowało cwaniactwo, przekupstwo i donosicielstwo.

Oczywiście droga Zagłębia-ków i Ślązaków do wybicia się na lokalną odrębność jest zupełnie inna.

- Śląska tożsamość rozwijała się w sposób konfliktowy, ale skuteczny, co było widać choćby przy tworzeniu województwa - wyjaśnia prof. Wódz i na pocieszenie Zagłębiakom dodaje: - Tożsamość to proces dynamiczny. Zagłębie jest na początku drogi. Tożsamość zagłębiowska zrodziła się w opozycji do najsilniej rozwiniętej tożsamości śląskiej. Z trudem wydobywamy się z pozycji obronnych, ale się wydobywamy.

Zagłębiowską słabością jest brak silnych elit stowarzyszeniowych, choć z powodzeniem zaczynają je zastępować niezwykle aktywne zagłębiowskie fora internetowe.

W Zagłębiakach wciąż tkwi poczucie bezsilności.

- Województwo jest ewidentnie budowane pod śląskim szyldem i Ślązacy nie mają oporów, aby używać swojej większości w Sejmiku dla przegłosowywania korzystnych dla siebie spraw - czytamy na blogu "zachodnia małopolska", gdzie można znaleźć aktualne analizy społeczne z punktu widzenia zagłębiowskiej mniejszości.

Przed zaostrzeniem lokalnych waśni przestrzega prezydent Sosnowca Kazimierz Górski.

- Myśmy granicę na Brynicy już mieli i nie wyszło nam to na dobre. Nazwy Silesia używamy ze względów promocyjnych - przekonuje.

Jak się okazuje, może pogodzić nas kuchnia, bo zagłębiowska z wyjątkową tolerancją przyjmuje wszelkie kulinarne nowinki - twierdzi prof. Włodzimierz Wójcik. - Naszym hitem eksportowym jest żurek siewierski oraz zapiekanka zagłębiowska. Śląsk to rolada, modra kapusta i kluseczki.
Arbas
Drodzy Forumowicze!
Może ktoś wrzuci tu wywiad z Dariuszem Jurkiem, liderem stowarzyszenia Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego? - poniedziałkowy Dziennik Zachodni Nr 14(19612).
Zgadzam się z Panem Jurkiem całkowicie. Dzięki za słowa prawdy.
bzenek
CYTAT(adinhace @ śro, 20 sty 2010 - 16:48) *


CYTAT(Arbas @ śro, 20 sty 2010 - 16:21) *
Może ktoś wrzuci tu wywiad z Dariuszem Jurkiem, liderem stowarzyszenia Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego?

Zgadzam się z Panem Jurkiem całkowicie. Dzięki za słowa prawdy.

Arbas, a co w tym wywiadzie jest takiego ważnego, że poruszyłeś jego sprawę aż w kilku wątkach ?

PS. Dawno nie mieliśmy tu solidnej naparzanki zagłębiowsko-śląskiej wink.gif
:)
CYTAT


Zagłębie to Zagłębie, a nie Śląsk

Andrzej Kaim

Dzisiaj 06:47:04
Już początek wczorajszej debaty zorganizowanej przez Instytut Zagłębiowski Wyższej Szkoły Humanitas, poświęconej tożsamości Zagłębia jako odrębnego regionu województwa śląskiego, przyniósł zgrzyt między zaproszonymi do dyskusji.



- U nas, na Śląsku... - zaczął prezydent Sosnowca Kazimierz Górski, co natychmiast spotkało się z ostrą reakcją Dariusza Jurka z Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego.

- Nie, panie prezydencie! U nas w Zagłębiu, a nie na Śląsku - ripostował Jurek.

Pomimo starań samorządowców, specjalistów od polityki i spraw regionalnych, trudno było znaleźć odpowiedź na pytanie, czy Zagłębie powinno się promować w opozycji do Śląska, podkreślać kulturowe i obyczajowe różnice, czy też całkowicie zatracić swoją tożsamość, by więcej zyskać.

- Wcale nie powinniśmy walczyć ze stereotypami - uważa dr Władysław Wojtasik z Instytutu Zagłębiowskiego WSH. - One są nam potrzebne. Wbrew pozorom, to właśnie stwierdzenia "u nas, w Sosnowcu, na Śląsku" budują tożsamość regionalną.

Podobnie sprawa ma się z promocją regionu. Czy Dąbrowa Górnicza, Sosnowiec, Będzin powinny budować swoją markę jako markę osobnego regionu, czy też poświęcić swoją odrębność, by skorzystać z szansy promocji, jaką daje współpraca w ramach Górnośląskiego Związku Metropolitalnego? Także w tej sprawie dyskutanci mieli odrębne wizje. Kazimierz Górski oraz Zbigniew Podraza, prezydent Dąbrowy Górniczej, uważają, że konieczna jest współpraca ponadregionalna wg zasady, że duży może więcej. Jednak inni uczestnicy debaty wskazywali, że współpraca powinna dotyczyć administracji czy też sfery gospodarczej, zaś promocja powinna być odrębną sprawą poszczególnych regionów, czyli Śląska i Zagłębia.

Dużo czasu poświęcono także poszukiwaniu symboli, których może użyć Zagłębie, by się promować. Ostatecznie stwierdzono, że mogą nimi zostać m.in. klub Zagłębie Sosnowiec, Jan Kiepura czy Trójkąt Trzech Cesarzy. Co do Kiepury, ustalono, że doskonałym sposobem na wykorzystanie go do promocji byłaby np. płyta z jego utworami w zupełnie nowych aranżacjach, może hip-hopowych.

- Jeśli chodzi o Trójkąt, to trzeba pamiętać o tym, że to miejsce łączy Sosnowiec, Jaworzno oraz Mysłowice. I konieczna jest współpraca tych trzech miast, by stworzyć tam coś, co będzie nam służyć przez wiele lat. Może niech będą to wyrastające z trzech miast filary łączące się nad "trójkątem" z tarasem widokowym.
darco
Ankieta na temat sposobu promocji Zagłębia

http://sosnowiec.gazeta.pl/gazetasosnowiec...zy_osobna_.html

FdZD jednoznacznie popiera wspólną promocję i wspólny rozwój całego naszego regionu - Zagłębia Dąbrowskiego.
Jeśli sami tego nie zrobimy to nikt tego za nas nie zrobi!
Głosujcie za wspólną promocją całego Zagłębia :!:

Przekażcie tą informację dalej i zachęcajcie innych na oddawanie głosów za Zagłębiem.
http://www.zaglebiedabrowskie.org/news.php
BARES
Zagłębie Dąbrowskie odzyskuje pamięć


Wyższa Szkoła Humanitas w Sosnowcu rozpoczęła nabór na studia historyczne (na poziomie licencjackim) ze specjalizacją - historia Zagłębia Dąbrowskiego. Przedstawiciele uczelni są przekonani, że po takim kierunku absolwenci będą mogli znaleźć pracę w zawodzie m.in. przewodnika turystycznego po Zagłębiu czy lokalnego animatora kultury.

Ma to być także odpowiedź na reklamę i promocję "śląskości" na uczelniach województwa. Zainteresowanie jest spore. Pomysłowi przyklaskują działacze z lokalnych stowarzyszeń.

Michał Kaczmarczyk, rzecznik WSH ma nadzieję, że studia przyciągną zarówno młodych ludzi, którzy chcą poznać swój region, jak i starszych, myślących o uzupełnieniu wiedzy.

- Postępująca globalizacja pokazała coraz większe zainteresowanie dziejami małych, lokalnych ojczyzn. Dowodem na to są powstałe zaledwie kilka lat temu stowarzyszenia, jak Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego czy Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego - Sosnowiec - tłumaczy ideę utworzenia nowego kierunku Michał Kaczmarczyk.

I nie ukrywa, że sama oryginalność kierunku też ma przyciągnąć zainteresowanych. Bo, jak podkreśla, to novum nawet na skalę ogólnopolską. Na specjalizacji historia Zagłębia Dąbrowskiego będzie przygotowanych około 15 miejsc. Studenci, poza przedmiotami ogólnie obowiązującymi na kierunku historycznym, będą poznawać historię gospodarczą i polityczną Zagłębia, dzieje Żydów w Zagłębiu Dąbrowskim, zdobywać informacje o zrywach niepodległościowych na tym terenie, dowiedzą się też, jak wyglądały tu początki prasy. Wśród wykładowców będzie m.in. dr Dariusz Rozmus, archeolog. Pomysł wprowadzenia kierunku to projekt autorski historyka, profesora Zygmunta Woźniczki.

- To forma eksperymentalna i chcę do niej wykorzystać pracowników regionalnych instytucji. Słuchacze będą jeździli na wykłady monograficzne do muzeum w Sosnowcu, Będzinie, Dąbrowie Górniczej. Zagłębie Dąbrowskie potrzebuje specjalistów, którzy będą potem przekazywać wiedzę o regionie i podtrzymywać regionalną tożsamość - mówi profesor.

Podkreśla, że Zagłębie to przecież miejsce, gdzie mieszka ok. 700 tysięcy ludzi. Zapewnia też, że kierunek nie ma służyć wzniecaniu antagonizmów śląsko-zagłębiowskich, a wręcz przeciwnie. - Chcemy pokazać to, co łączy nas z innymi regionami. Wznowić ciągłość historyczną, przerwaną w latach 70. i 80., gdy wielu stąd wyjechało a przybyli nowi, nieznający tego terenu i z nim niezwiązani - dodaje.

Pomysłowi przyklaskuje Dariusz Jurek z Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego. Przyznaje też, że wielu z członków stowarzyszenia jest zainteresowanych kierunkiem. - Kilka osób twierdzi, że chętnie wybraliby tę specjalizację jako drugi, uzupełniający kierunek. Jako główny i jedyny, to może obecnie trochę ryzykowne, jeśli patrzymy pod kątem przyszłej pracy. Moim zdaniem tego typu studia powinny być obligatoryjne dla naszych lokalnych urzędników, samorządowców i polityków. Bo często niestety okazuje się, że ich wiedza na temat lokalnej tożsamości jest bardzo mała, albo wręcz błędna - mówi Dariusz Jurek.

Nowoczesne kierunki studiów

Przyszłych dziennikarzy Humanitas będzie kształcić także w ramach specjalizacji dziennikarstwo internetowe. Na europeistyce uczelnia proponuje specjalność fundusze europejskie, na politologii edukować będzie specjalistów ds. wizerunku politycznego, a na zarządzaniu specjalistów ds. reklamy i wizerunku firmy. Dziennikarstwo internetowe to specjalność dla osób, które wiążą swoją karierę np. z pracą w portalu. Dziennikarze internetowi nauczą się podstaw warsztatu reportera informacyjnego, dziennikarza sportowego, fotoreportera i projektanta stron www. Studia z zakresu funduszy europejskich pozwolą zdobyć praktyczną wiedzę: jak skutecznie pozyskiwać pieniądze unijne, jak pisać dobre wnioski, gdzie i w jaki sposób wykorzystywać środki UE i jak promować projekty europejskie.

Magdalena Nowacka

Zagłębieinfo
Arbas
Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego Śląska, czyli również w Zagłębiu?
Kamil_
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:
Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu?

Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
Arbas
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Arbas @ pią, 25 cze 2010 - 08:22) *
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
- A dlaczego nie w Śląsko-Dąbrowskim lub w Śląsko-Zagłębiowskim?- Bo ktoś się o to postarał.
signaal
CYTAT(Arbas @ pią, 25 cze 2010 - 11:25) *
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Arbas @ pią, 25 cze 2010 - 08:22) *
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
- A dlaczego nie w Śląsko-Dąbrowskim lub w Śląsko-Zagłębiowskim?- Bo ktoś się o to postarał.

Jeszcze człon o Podbeskidziu i Częstochowie zgrabnie dodaj...
Leszek
Śląsko-Małopolskie - obejmuje wszystko.
Kamil_
CYTAT(Arbas @ pią, 25 cze 2010 - 10:25) *
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Arbas @ pią, 25 cze 2010 - 08:22) *
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
- A dlaczego nie w Śląsko-Dąbrowskim lub w Śląsko-Zagłębiowskim?- Bo ktoś się o to postarał.



Może dlatego, że nasze województwo nazywa się Śląskie?
Kamil_
Dzisiaj mogliśmy usłyszeć z ust Pana Podrazy, że Dąbrowa to największe miasto na Śląsku...
Dave
Przestańcie już z tym "ślUnski" czy "ślUnsko" bo tak sie nie mówi i nie pisze, tylko poprawnie jest "slONsko'! angry2.gif
Daniel
CYTAT(Kamil_ @ wto, 29 cze 2010 - 15:51) *
Dzisiaj mogliśmy usłyszeć z ust Pana Podrazy, że Dąbrowa to największe miasto na Śląsku...


Głupi on.. przecież każdy wie, że DG to największe miasto na Opolszczyźnie...
Arbas
CYTAT(Dave @ pon, 05 lip 2010 - 20:18) *
Przestańcie już z tym "ślUnski" czy "ślUnsko" bo tak sie nie mówi i nie pisze, tylko poprawnie jest "slONsko'! angry2.gif
CYTAT(Arbas @ wto, 06 lip 2010 - 18:25) *
CYTAT(Dave @ pon, 05 lip 2010 - 20:18) *
Przestańcie już z tym "ślUnski" czy "ślUnsko" bo tak sie nie mówi i nie pisze, tylko poprawnie jest "slONsko'! angry2.gif
Według czego lub kogo poprawnie?
Dave
według śląskiego :] celb (17).gif
:)
CYTAT




Hanysy nie lubią goroli. Podobnych konfliktów w regionie jest więcej

Marcin Zasada

2010-08-19 23:22:45 , Aktualizacja 2010-08-21 08:58:19
Bytom nie lubi Radzionkowa. Czeladź nie lubi Będzina, bo Będzin nie lubi Czeladzi. Wyry nie tolerują Gostyni, a Miasteczko Śląskie nie przepada za Żyglinem. W Rybniku nie cierpią kierowców z Wodzisławia. Wszyscy nie lubimy nie tylko całkiem obcych, ale i sąsiadów.


Konflikty między Ślązakami i Zagłębiakami są elementem regionalnej tożsamości.

Nasz region jest wspólnotą bardziej lub mniej groteskowych animozji. Po obu stronach legendarnego już konfliktu Śląska z Zagłębiem od dziesięcioleci kwitną sąsiedzkie spory przypominające zatargi Pawlaka z Kargulem. Na tej zasadzie Chełm wojuje z Imielinem. Jak powiadają w Imielinie, zanim w ich kościele montowano organy, trzeba było sprawdzić, ile piszczałek mają te u chełmioków. Żeby mieć więcej. A w Chełmie pytają, dlaczego imielok w tym kościele nie klęka na mszy? Bo złodziei tam tyle, że jak imielok wstaje, to już nie ma butów. Tak rodzą się miejskie legendy i złośliwości godne tych, które kierują pod adresem Kanadyjczyków, a Anglicy w stronę Francuzów.

- Nigdzie indziej w kraju nie ma takiej mozaiki różnych społeczności. Każda zmaga się z odwieczną potrzebą dowartościowania się, a najlepiej zrobić to w opozycji do sąsiada. Takie stereotypy i rywalizacje tylko wzbogacają nasz region - uważa prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.

Czy bardziej służy nam życie w nielubieniu się i przekomarzaniu? Dopóki różnice nie przenoszą się na grunt stadionowy, jest to niegroźne i zabawne. A z kogo żartuje się w Państwa mieście?

Lubimy się nie lubić i to trzeba lubić

Wszyscy nie lubimy pichuniów i władoli. Obcych, ma się rozumieć. Ale można być obcym mniej lub bardziej. Dlatego właśnie bytomianie czują się lepsi od rudzian, chyba że są z Bobrka. Czeladzianie są lepsi od będzinian, chyba że są z Piasków. Raciborzanie mogą być gorsi od rybniczan, bo są lepsi od głubczyczan - pisze Marcin Zasada

Pichu... co? Otóż, stary hanys gdzieś spod Tychów, już z pół wieku temu czujnym śląskim okiem zauważył, że wszyscy nowi w jego wsi dzielą się na dwie grupy. W pierwszej mężczyźni byli słabi, nieporadni i leniwi. I wszyscy mieli na imię Władysław. Przypadek? Od tego czasu obcy próżniak stał się władolem. Od władola gorszy jest jednak obcy szabrownik i rzezimieszek. We wsi starego hanysa jeden z takich cwanych gagatków podwędził tubylcowi rower. W spokojnej, uczciwej śląskiej wsi starego hanysa! Łapserdak na nazwisko miał Pichuń, więc pichuniem stary hanys ochrzcił obcego, któremu w głowie hultajstwo i gałganeria. A razem z władolem, pichuń dołączył do obszernego rejestru "ni bratów, ni swatów", których na swoim terytorium należy co najmniej mieć na oku. Czyli krojcoków, medalikorzy, bastardów, przystacy, pamponi, przyżenionych, cysoroków, wulchauzoków, krzoków i ptoków. - To naturalne właściwości hermetycznej kultury słabszej otoczonej przez kultury dominujące. Dzięki temu zamknięciu, odrzuceniu dóbr cywilizacyjnych i obronie przed zawłaszczeniem, Ślązacy zachowali swoją tożsamość - ocenia publicysta Michał Smolorz.

Witamy w Polsce

Eskimosi potrafią rozróżnić i nazwać 160 gatunków śniegu. Ślązacy przez lata tworzyli leksykon cudzoziemców, bo nie wystarczyło nazwać obcego gorolem, tak jak na dalekiej północy nie wystarczy powiedzieć, że pada śnieg. W tym regionie odległości między skupiskami ludności są niewielkie, a choć losy wspólne, to różnic sporo. W dodatku, te największe zawsze objawiały się w kontaktach sąsiedzkich, bo sąsiad trochę swój i często bardziej obcy. Legendarny konflikt Ślązaków i Zagłębiaków stał się jednym ze sposobów na budowanie swoich tożsamości po obu stronach tej barykady. Przy okazji bywało zabawnie: Ślązacy zarabiający na życie w Zagłębiu pracowali za granicą i ostrzegali, że przed przekroczeniem Brynicy sprawdza się paszporty. Zagłębiacy odpowiadali: "Co wy gadacie, jak wy polskiego nie znacie?", a przy drodze z Siemianowic do Czeladzi w oczy rzucał się napis na murze: "Witamy w Polsce". Te dowcipy z brodą jak u Tołstoja znają nawet w Białymstoku. A przecież nie lubimy się bardziej i głębiej niż tylko na osi Śląsk-Zagłębie.

Słyszała? Sąsiadowi ogiera ukradli, a taki był ładny, hamerykański, szkoda... - rechocze Pawlak w "Samych swoich". Gdyby jakimś cudem kultowy bohater z trylogii Sylwestra Chęcińskiego pochodził z Zagłębia, byłby pewnie czeladzia-ninem. Po drugiej stronie płotu stałby Kargul, będzinianin. Dwaj sąsiedzi zza Brynicy od wieków spierają się o to, co powstało pierwsze. "Tu będziem my, a tam czeladź" - jak miał powiedzieć Kazimierz Wielki, rzekomy ojciec założyciel obu miejscowości, czy raczej "Tu czeladź, a tu będziem"? Historia jak z kurkowo-jajecznego dylematu, ale w takich sporach nie ma żartów. To znaczy są, ale aż ociekają złośliwością.

- Dlaczego mówi się: "W Będzinie", a nie "W Będziniu"? - pyta Maciek, czeladzianin. - Bo przecież nikt nie mówi: "W dupiu", tylko "W dupie".

- W Czeladzi na rynku postawiono wagon pociągu. Mieszkańcy będą uczyć się wsiadać i wysiadać, żeby byli gotowi i wyedukowani, gdy ich miasto dorobi się w końcu dworca kolejowego - odpowiada Radek Golus, będzinianin.

Wczoraj dworca w Czeladzi jeszcze nie było, choć jak sarkają sąsiedzi znad Czarnej Przemszy, kiedy w końcu stacja powstanie będzie miała 52 perony, trzy poziomy i 140 torów. Według będzinian, w Czeladzi na razie rozciągają się dziewicze prerie, na których wypasają się rzadkie zwierzęta: psy, koty i konie. I jeszcze jedno powiedzenie: "Nam Czeladź nie kazano". - Będzin może szczycić się, że był pierwszy. Przyjechali tam robotnicy, żeby nam wybudować miasto. Szkoda, że ich potomkowie postawili takie rondo, że pokonując je, trzy raz wpada się pod ten sam tramwaj - odgryza się Maciek.

Komuniści się wymądrzają

Na te animozje z pobłażliwym znudzeniem spogląda Sosnowiec. - Wielkie rzeczy, szczypią się wieśniaki. Jakby było o co - dziwi się Paweł Konieczko, dumny ze swojego sosnowieckiego rodowodu, zapominając, że gdy w tym regionie wybierano miejsce na ostatnią stację trasy kolei warszawsko-wiedeńskiej, w grę wchodziła Czeladź i Sosnowiec. Może gdyby wybrano Czeladź, dziś to o Sosnowcu opowiadano by kolejowe kawały.

- Gdy w Będzinie stał wielki zamek, do Sosnowca można było tylko jechać na grzyby albo polowanie, bo oprócz lasów nic tam nie było. A teraz? Komuniści się wymądrzają - kpi Krzysztof Pietranek, odpoczywający z rodziną u podnóża zamku.

Sosnowiczanie i na to mają odpowiedź: - Gdyby nie Gierek, w Będzinie nie byłoby gdzie mieszkać. Byłoby za to więcej pięknych szaberplaców - poucza sąsiadów Bożena Bilska, dumająca o animozjach na spacerze z kundelkiem Żabą.

- W Będzinie między godziną ósmą a szesnastą w dni powszednie oraz całodobowo w dni świąteczne nad miastem włącza się aureolę. A odległość między kościołami nie może przekraczać pięciuset metrów - wyzłośliwia się sosnowiczanin Konieczko.

Uzupełniając wewnątrzzagłębiowskie uszczypliwości, dodajmy, że ponoć nie tylko w Sosnowcu o Dąbrowie Górniczej mówi się, że "jest tak brzydka, że całą należałoby ją osłonić ekranami dźwiękoszczelnymi" oraz że "dąbrowian dzieli tylko osiemnaście kilometrów od cywilizacji. Tyle trzeba pokonać do lotniska w Pyrzowicach, z którego najlepiej wyjechać do pracy w Irlandii". W Jaworznie na kpiny o "wychodzeniu na dwór" odpowiadają, że mają blisko do Krakowa, stąd dworskie maniery. Im bliżej Katowic, tym częściej mówi się "idę na pole", znaczy wieś, bo pól w miastach nie ma.

Rybnik jak socjalizm

A propos wsi i miast. 70 km od Jaworzna, w wielkomiejskim Rybniku najchętniej nie przyjmowaliby do siebie "gości z wiosek". Wioski to dla rybniczan wszystko dookoła ich metropolii, czyli Wodzisław, Jastrzębie-Zdrój, Żory czy Knurów, o Marklowicach nie wspominając (o tych Marklowicach, w których na dworcu był napis: "WC 100 metrów, biegiem 50"). Podłoże konfliktu: komunikacyjne. - Odkąd mamy dwa centra handlowe, "wioskowcy" przyjeżdżają do nas swoimi samochodzikami i zapominają, że w mieście trzeba stosować się do przepisów ruchu drogowego, świateł, znaków i elementarnej kultury - skarży się
Ala, rybniczanka. Na nią rejestracja zaczynająca się od SWD (Wodzisław) działa jak krzyż na belzebuba.

Co na to wodzisławianie? Twierdzą, że do Rybnika trzeba zabrać zapas aviomarinu, bo od jeżdżenia w kółko nawet Kubicy zrobiłoby się niedobrze. Żartują też, że rybniczanie przygotowują się do spisu powszechnego, który w końcu zliczy ilość ich rond i rondek. Animozji jest więcej. Jastrzębie rybniczanie określają mianem najbardziej na południe wysuniętej dzielnicy Warszawy (podobnie mówi się o Sosnowcu). W Marklowicach psy szczekają pewną tylną częścią ciała, a główną atrakcją Knurowa jest przystanek autobusowy. Mniej bezlitosny stosunek mieszkańcy Rybnika mają do sąsiadów z Raciborza. - Śmiejemy się z ich obsesji na punkcie porządków. Jeśli raciborzanie masowo wychodzą przed swoje posesje z miotłami, to znaczy, że idzie weekend albo święta. Dziwni ludzie - kręci głową Ala.

Racibórz odpowiada: "Jaka jest różnica między Rybnikiem a socjalizmem? Żadna. Jedno i drugie wiedzie przez nędzę". Gwoli ścisłości, Nędza to wieś na trasie z Raciborza do Rybnika. - Nie da się ukryć, że raciborzanie mają kompleks rybnicki, choć przecież jeszcze 20 lat temu oba miasta były porównywalnej wielkości i miały porównywalne znaczenie. Dla równowagi, kompleks rybnicki odbijamy sobie, gdy z niewymuszoną dominacją myślimy lub mówimy o mieszkańcach sąsiednich Głubczyc - zdradza Marek Migalski, europoseł z Raciborza.

Wy na górce, my w dolinie

Najtrudniej współdzielić losy sąsiadom zza miedzy. Genezy rywalizacji między Chełmem a Imielinem nie pamiętają nawet najstarsi chełmiocy i imielocy. Ci drudzy budując kościół skrzętnie policzyli, ile piszczałek w organach mają w swojej świątyni w Chełmie. I postanowili, że u nich będzie więcej. W Imielinie od dziesięcioleci rozwijała się przedsiębiorczość. A jeszcze niedawno prywaciarz był synonimem złodzieja, cwaniaka i kombinatora. Więc chełmiocy wiedzieli, o co oskarżać sąsiadów.

- Dlaczego w kościele w Imielinie nikt nie klęka? Bo jak człowiek wstaje, to już nie ma szczewików - opowiada publicysta Michał Smolorz, wskazując przy tym na dwa znacznie poważniejsze konflikty wewnątrzregionalne: - Desilezjanizacja tak zwanego Podbeskidzia, w którym nie tak dawno modne były naklejki z napisem "Nie jestem Hanysem" i podobne budowanie odrębności w województwie opolskim - wylicza Smolorz.

Obarczone mniejszym ciężarem gatunkowym są swary pomiędzy Miasteczkiem Śląskim a Żyglinem oraz Wyrami a Gostynią. Ich podłoże jest podobne - dwie miejscowości wchodzące w skład jednej gminy próbują podkreślać swój prymat. Więc sąsiadom nie darują.

Gostynianie mają za złe wyrzanom, że ich domy leżą w dolinie, gdzie zalewa rzeka, a Wyry na górce. W Wyrach śmieją się, że w Gostyni na noc zwija się asfalt. - W Wyrach ludzie bardziej przedsiębiorczy i pracowici. Gostynianie są za to skąpi jak Szkoci - uważa Marek Gołosz z Wyr. W Miasteczku Śląskim szczycą się prawami miejskimi, o których Żyglin może tylko pomarzyć. Żyglin
ma jednak kościół parafialny. Ta równowaga napędza odwieczny spór wewnątrz powiatu tarnogórskiego.
- Mój ojciec jest z Miasteczka, a mama z Żyglina. Nieraz musiał salwować się ucieczką, gdy żyglinianie chcieli ręcznie wyrazić swój sprzeciw, że spotyka się z ich dziewczyną - opowiada Roman Boino z Miasteczka. - Dziś konflikt nie jest już tak intensywny, bo ludność się wymieszała, ale do dziś nas w Żyglinie określa się "rogolami", a ich u nas nazywamy "husytami".

W Pszczynie mówi się, że "porządny pszczyniok z lasokami się nie zadaje". To o mieszkańcach Kobióra. W Bytomiu o babach z Radzionkowa żartowało się, że są "paskudne jak chleb z giganta (piekarnia z poprzedniej epoki z pieczywem o smaku gliny)". Tychy to kolonizatorzy Bierunia i okolic (słynny spór o ziemię, na której stoi zakład Fiata). Z rudzkiego Chebzia i tamtejszej pętli śmiano się wszędzie. Chebzie określano końcem świata, za którym nie ma już nic. Podobne szyderstwa spadały na Chropaczów, ale w Świętoch-łowicach jeszcze większym obiektem kpin są Lipiny. "Nie jedź tam, bo zjedzą ci psa, a potem ciebie", "Idę do kolegi na urodziny. A gdzie? Na Lipiny. Co kupisz, może książkę? Nie, książkę on już ma" - to tylko część lipin-jokes. Międzydzielnicowe animozje to osobny rozdział tej historii. Kliniczny przykład to Ruda Śląska, która składa się wyłącznie z dzielnic i każda najchętniej biłaby się o dostęp do morza. Czeladzianie nie uznają za swoich mieszkańców dzielnicy Piaski ("to ukryta komórka Sosnowca"). W Bytomiu nie przyznają się do biednego Bobrka, w którym "jeśli na czymś nie siedzisz lub nie trzymasz w rękach, to znaczy, że nie jest twoje lub nie jest ci potrzebne". Takich miejsc jest więcej: Katowice-Załęże, Sosnowiec-Zagórze czy Chorzów-Batory.

Dzieci są milsze od dorosłych, zwierzęta są milsze od dzieci. Mówisz, że rozumując w ten sposób muszę dojść do twierdzenia, że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek - pisał Andrzej Bursa. Jakkolwiek niemiły byłby sąsiad, zawsze będzie milszy od całkiem obcego. Wszak, jak powiadają Madziarzy, żaden człowiek nie jest na tyle bogaty, by nie potrzebował sąsiada. Jakiegokolwiek. Choćby pichunia czy władola.
BARES
CYTAT
Zagłębiacy nie chcą się stroić w śląskie piórka


Od kilku dni Michał Węcel zbiera gratulacje od mieszkańców Zagłębia. Skromny historyk z sosnowieckiego muzeum wypomniał urzędnikom i naukowcom, że dyskryminują jego ziomków. I zapowiedział, że nie pośle swoich dzieci na lekcje języka śląskiego.


Zdarzenie miało miejsce kilka dni temu na Kongresie Kultury Województwa Śląskiego. Węcel, i nie tylko on, już samą nazwę tej imprezy uznał za prowokacyjną. A przebieg kongresu tylko go utwierdził w przekonaniu, że Zagłębiacy są przez Ślązaków traktowani po macoszemu. Wychwycili od razu, że prof. Jan Malicki, dyrektor Biblioteki Śląskiej, stwierdził, że kultura województwa to mozaika tradycji Górnego Śląska, Beskidów, ziemi częstochowskiej i Kresowian.

- A Zagłębie, panie profesorze, to w tym województwie się nie liczy? - wykrzykiwali oburzeni. Wyszło im, że z prominentnych osób, których przemówień pilnie słuchali, jeden tylko Jerzy Buzek, szef europarlamentu, nie zapomniał wspomnieć o Zagłębiu.

Węcel przyszedł na dyskusję o tożsamości regionalnej i skorzystał z okazji, by tam zaprotestować przeciwko pomijaniu Zagłębia. Bo, jak uważa, to nie przypadek, ale pansilesianizm. Śląsk i Ślązacy we wspólnym z Zagłębiem województwie cieszą się uprzywilejowaną pozycją, a Zagłębiacy są dyskryminowani. Nawet media i samorządy zagłębiowskich miast przykładają do tego, jego zdaniem, rękę. No a teraz jeszcze ten pomysł lansowany przez śląskich regionalistów, aby w szkołach uczyć śląskiej mowy! Węclowi to się nie podoba i zapowiedział, że swoich dzieci na takie lekcje nie pośle.

Internauci z Zagłębia nie szczędzą mu pochwał i podają przykłady, które ich zdaniem dowodzą, że historyk ani trochę nie przesadził. No bo czy to nie obraza dla Zagłębia, żeby dyrektorzy szkół w Sosnowcu musieli zabiegać o certyfikat ?śląskich szkół?? I czy to nie głupie, żeby w Jaworznie odbywały się konkursy gwary śląskiej?

Nie dosyć, że Śląska, gdzie nie spojrzeć, pełno, to jeszcze urzędnicy w Sosnowcu stroją się w śląskie piórka. Dowód? W reklamowych broszurkach zachęcają inwestorów hasłem o śląskim kulcie pracowitości.

Marszałek województwa (choć z Jaworzna) też, zdaniem internautów, do tej dyskryminacji przykłada rękę - na liście dofinansowanych przez niego placówek nie ma żadnej z Zagłębia.

- Nie pozwólmy przerobić naszych dzieci na hanysów! - wzywają najzagorzalsi. Boją się, że do lekcji gwary zmusi Zagłębiaków Unia Europejska, gdy śląszczyzna uzyska status języka regionalnego w województwie.

Prof. Jolanta Tambor z Uniwersytetu Śląskiego, jedna z organizatorek debaty, na której Węcel wygłosił swój antyśląski protest, zapewnia, że Zagłębiacy nie mają powodu do obaw. - Nikt nie chce narzucać siłą nauki śląskiego w Sosnowcu! - obiecuje i powołuje się na przepisy. W tych czarno na białym wyczytać można, że język regionalny można wprowadzić urzędowo do szkół tylko tam, gdzie mieszka przynajmniej 20 proc. autochtonów.

Nie ma co, zdaniem profesorki, obrażać się na nazywanie wszystkich mieszkańców województwa śląskiego Ślązakami. Jej mąż, choć z Będzina, też sam o sobie mówi, że Ślązak.

Wywołane przez Węcla do tablicy władze Sosnowca także nie przyznają się do zaniedbania zagłębiowskiej sprawy. - Wprost przeciwnie, zawsze podkreślamy, że w województwie, nazwanym może niefortunnie ?śląskim?, Zagłębie istnieje jako odrębny twór kulturowy - przypomina rzecznik Grzegorz Dąbrowski. I dodaje, że to jego szef, prezydent Sosnowca, jako pierwszy rozwinął skrót GZM jako Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia Silesia zamiast Górnośląski Związek Metropolitalny.

Niespodzianie na odsiecz historykowi z Sosnowca przychodzi zaś Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska. Uważa, że urzędnicy wojewódzcy bardzo mechanicznie podchodzą do krzewienia regionalizmu, bo nie mają na Śląsku korzeni i nie czują niuansów: - Nie mamy prawa Zagłębiakom robić tego samego, o co obwiniamy władze polskie w stosunku do Górnego Śląska. Nie wolno bezmyślnie narzucać języka i symboli komuś, kto pragnie pielęgnować swoje. Domagamy się szacunku dla odrębności Górnoślązaków i dlatego szanujemy tożsamość innych ludzi, także zagłębiowską - mówi Gorzelik.

Węcel przyznaje się, że chodziło mu o prowokację. - Chciałem pokazać problem i zachęcić do dyskusji, czy wystarczająco dbamy w Zagłębiu o własną kulturę. Jest czego zazdrościć Ślązakom, ale my wcale nie musimy być gorsi.

Witold Gałązka, Gazeta Wyborcza Katowice.

Arbas
Zamiast poświęcać czas na naukę gwary (kto chce i tak posługuje się nią prywatnie)
wolę dzieci ze swojej rodziny uczyć angielskiego, niemieckiego, francuskiego, rosyjskiego itd.
Przede wszystkim jednak POLSKIEGO, który podupada w zastraszającym tempie - co widać
i słychać w szkołach, mediach, na ulicach.
A jeśli za chwilę Małopolanie i Kielecczanie zechcą wprowadzenia do szkół swojej gwary?
Po co komu taka Wieża Babel?
Nie dajmy się zwariować.
BARES
Poniższy tekst pokazuje że nasz historyk z muzeum sosnowieckiego swoim wystąpieniem wywołał spory rezonans, chciałbym zobaczyć miny debatujących ślązoków podejrzewam że były podobne jak prezia spiskowców po przemówieniu H. Krzywonos na zjeździe Solidarności"

CYTAT
"Trzeba by zmienić nazwę województwa śląskiego"

Trzeba tak zmienić nazwę województwa śląskiego, by wreszcie zadowolić Zagłębie i Podbeskidzie. Ale łatwiej chyba by było zmienić nasze granice, niż wszystkich pogodzić

Do takich wniosków dojść można po zorganizowanej w ramach kongresu kultury województwa śląskiego dyskusji o tożsamości regionalnej. Nie wracałbym do tego wydarzenia sprzed kilku dni, gdybym nie miał pewności, że emocje, których byłem tam świadkiem, same z siebie nie wygasną.

Nie chodzi li tylko o to, że zdaniem niektórych uczestników debaty, a wbrew zaklęciom urzędników, województwo śląskie nie ma wspólnej dla wszystkich mieszkańców kultury i tożsamości regionalnej. Z tym akurat zgodzić się można, bo - na co zwrócił uwagę dr Zbigniew Kadłubek - większość mieszkańców województwa śląskiego nie utożsamia się z kulturą śląską.


Ba! Nie wiadomo nawet, co poza godką śląską i pamięcią odrębnej historii na tę kulturę miałoby się składać. W każdym razie socjolodzy zwracają uwagę, że z pewnością nie te cechy, które Ślązacy lubią uważać za specyficznie własne: poszanowanie pracy, religijność i silne więzy rodzinne.

Następny kongres, jeśli komuś przyjdzie na niego ochota, powinien być w tej sytuacji poświęcony raczej kulturze w województwie śląskim, a nie kulturze województwa śląskiego.

Krzywdy ze Śląska

Gorzej, że dla kilku uczestników kongresu debata o tożsamości regionalnej była tylko okazją do wygłoszenia tyrady o tym, jak wielka krzywda im się na Śląsku dzieje. Michał Węcel, historyk z Sosnowca, przyszedł więc ponarzekać na wyznawany rzekomo w różnych decyzyjnych kręgach pansilesianizm i deprecjonowanie zagłębiowskiej tożsamości. Przejawy tego, odkrytego przez siebie zjawiska, dostrzegł w nazwach instytucji i imprez, a daleko nie musiał szukać, wszak kongres kultury też miał Śląsk w swoim tytule.

Z podobnym poglądem zaraz po nim wystąpiło jeszcze kilka osób, dostało się nawet prezydentowi Sosnowca, bo podobno za mało jest zagłębiowski.

Nie wydaje mi się, by za takimi twierdzeniami stały jakieś fakty, ale dobrze by było nad nimi dłużej się zastanowić. I nie odmawiać prawa do takich odczuć. Dlaczego niektórym Ślązakom, święcie przekonanym, jak źle i arogancko traktowani są przez przemądrzałą Warszawę, przez myśl nie przejdzie, że np. w Zagłębiu i Żywcu są tacy, którzy po dziurki w nosie mają panoszących się Hanysów?

Cieszyłbym się, gdyby wnioski wyciągnęli z tego regionalni decydenci, którym wydaje się, że konfliktom uda się zapobiec, jeśli obdzielą po równo każdą wchodzącą w skład województwa krainę. Od 12 lat jest więc tak, że np. marszałkowi z Sosnowca czy Jaworzna trzeba koniecznie dodać do pomocy zastępców z Częstochowy, Bielska-Białej i Katowic lub Gliwic. O takim samym parytecie muszą pamiętać autorzy przewodników po regionalnych atrakcjach i jurorzy rozdzielający nagrody za osiągnięcia w sztuce. Żeby tylko nikogo nie urazić, na każdego poetę ze Śląska trzeba znaleźć poetę z każdego innego zakątka.

Tyle tylko, że to niczego nie załatwiło, bo dla mieszkańca Sosnowca czy Bielska-Białej, jak przekonałem się podczas kongresu, wystarczającym powodem do frustracji jest sama nazwa województwa. A Ślązacy - i ci, którzy marzą o autonomii, i ci pozostali, też na ogół nie są zadowoleni z wykrojonego odgórnie tworu.

- Jesteśmy w sytuacji człowieka, któremu włożyli za małe ubranie i każą mu być zadowolonym - opisał to uczucie dr Kadłubek.

Swoją drogą, pisane po śląsku przez Kadłubka "Listy z Rzymu" czym prędzej powinny stać się lekturą obowiązkową dla wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się czegoś o śląskiej duszy.

Wszyscy ze wszystkimi przerzucają się oskarżeniami o krzywdy, brak zrozumienia i arogancję. Wypominają stare i nowe historie, i pomawiają o niecne zamiary.

Uważamy siebie, ale nie innych za otwartych i tolerancyjnych, ale brakuje nam wrażliwości, szacunku i empatii.

- Nie wyślę swoich dzieci na lekcje języka śląskiego - zarzekał się wspomniany przeze mnie historyk i nie pokrzepiła go odpowiedź Rafała Adamusa, jednego z orędowników takich lekcji, że na żadnym przymusie mu nie zależy.

Żegnaj i idź

Wyjściem z tej sytuacji mogłaby być próba nowego zdefiniowania Śląska i województwa śląskiego. Niestety, choć ten problem podejmowano już wielokrotnie, to zawsze bez rezultatu, na który by się wszyscy zgodzili. Nie potrafimy jakoś, siedząc w naszym grajdołku, przyjąć do wiadomości, że obojętnie czy z Sosnowca, Katowic albo Bielska-Białej, dla prawie wszystkich innych mieszkańców Polski wszyscy jesteśmy Ślązakami. Nasze wzajemne pretensje są dla nich śmieszne i niezrozumiałe.

Nie ma się co łudzić, że znikną. Coś mogliby nam na ten temat opowiedzieć mieszkańcy Nadrenii Północnej-Westfalii, landu arbitralnie i wbrew wcześniejszym powiązaniom wykrojonego po II wojnie światowej przez Brytyjczyków. Mimo napływu rzeszy obcokrajowców i upływu dziesięcioleci animozje się utrzymują. Inaczej się mówi i głosuje w wyborach, i pije się inne piwo. No i opowiada niewybredne dowcipy o tych drugich. Nie ma co liczyć, że u nas będzie inaczej.

Może więc, jeśli mamy przestać skakać sobie do oczu, lepiej powiedzieć sobie: "Żegnaj i idź swoją drogą". Zwolennikiem takiego rozwiązania byłby, że go wywołam w tym miejscu po raz kolejny, dr Kadłubek.

Śląsk w nowych administracyjnych granicach? Tak, to by mogło być ciekawe rozwiązanie, niekoniecznie wygodne nawet dla samych Ślązaków. Bo zmusiłoby każdego do nowego określenia własnej tożsamości. Nowoczesnej, otwartej na przyszłość nie powinno się budować, tak jak to się dziś dzieje, wyłącznie na historii i plebejskości. Trzeba by też wyjść z wygodnej pozycji ofiar rządzonych przez "onych", i nie dałoby się zrzucić za nic winy na złych sublokatorów.

Jednak... nie łudźmy się, na takie wyjście raczej nie ma co szybko liczyć! Wszak w Polsce granice województw wytycza się raz na kilkadziesiąt lat, a na nowym rozdaniu specjalnie nikomu nie zależy. Pozostaje więc chyba tylko zmienić jego nazwę. Wykreślić i zakazać używania nazwy "śląskie", a zrobić Podbeskidzko-Zagłębiowskie. Ciekawe, jeśli by to przeszło, na co wtedy będą narzekać uczestnicy kolejnego kongresu kultury?

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.