Wielkanoc się zbliża więc trochę o zagłębiowskich zwyczajach związanych z tym okresem.
CYTAT
Święconka po zagłębiowsku - Dobrawa Skonieczna – Gawlik / nr 2/09
Zwyczaje doroczne, praktykowane do dzisiaj lub zachowane w pamięci najstarszych mieszkańców Zagłębia Dąbrowskiego datują się z czasów, gdy niegdysiejsi mieszkańcy tych ziem poprzez różne zabiegi starali się o przychylność nieznanych sił przyrody, dobre plony oraz pomyślność w życiu osobistym. Przed chrześcijaństwem rok dzielono na okresy z wyznacznikami bardziej lub mniej uroczyście obchodzonych świąt: zimy, nadchodzącej wiosny, początku lata oraz święta wegetacyjne i miłości oraz uroczystości poświęcone pamięci zmarłych. Mimo że we wczesnym średniowieczu religia chrześcijańska zmieniła obrazświąt pogańskich – część ze starych praktyk, których nie udało się wykorzenić, Kościół przejął i dostosował, wzbogacając wątkami chrześcijańskimi, elementami antycznej kultury Greków i Rzymian oraz folklorem francuskim, niemieckim i włoskim.
Wciąż mamy współcześnie do czynienia z dwoma elementami: chrześcijańskim i pogańskim, które splecione w całość przez długowieczną koegzystencję trudno rozdzielić. Przemiany starych obrzędów następowały wolno, a duży wpływ na nie miało początkowo duchowieństwo, a później władza państwowa. Nie bez znaczenia było też pogłębiające się, w miarę rozwoju urbanizacji, zróżnicowanie klasowe społeczeństwa.
Dziś ogromny wpływ na kultywowanie, zmianę bądź też porzucanie starych zwyczajów praojców ma nasz styl życia, łatwość przemieszczania się, dostępność informacji i szybkość ich transmisji. Współczesne społeczeństwo dokonuje wyboru pomiędzy starą tradycją a nowymi zwyczajami przychodzącymi nie tylko z innych regionów Polski, ale również z nieraz odległych krajów.
Zwyczaje i obrzędy związane z Wielkanocą rozpoczyna Wielki Post – czas przygotowania do śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. W Kalendarzu Zagłębia Dąbrowskiego na rok zwyczajny 1913 znajdujemy nazwy kolejno po sobie następujących niedziel poprzedzających Wielkanoc: Niedziela Starozapustna, Mięsopustna, Zapustna, Niedziela Wstępna (I niedziela postna), Sucha (II niedziela postna), Głucha (III niedziela postna), Śródpostna (IV niedziela postna), Niedziela Męki Pańskiej (V niedziela postna) i Niedziela Palmowa (VI niedziela postna). W ostatnią niedzielę postną, zwaną w Zagłębiu Dąbrowskim wierzbną, w kościele święci się specjalnie przygotowane palmy – na pamiątkę wjazdu Chrystusa do Jerozolimy.
Jeszcze pod koniec XIX w. od samego poranka w niedzielę palmową dziewczęta i chłopcy chłostali się wierzbowymi gałązkami wykrzykując: Nie ja biję, wierzba bije!. I choć ten zwyczaj odszedł w niepamięć, to jeszcze w latach międzywojennych niedziela poprzedzająca Wielkanoc obfitowała w różne praktyki, często o charakterze magicznym, mające chronić ludzi, zwierzęta i całe domostwo od zła i nieszczęścia.
Poświęconą w niedzielę wierzbną palmę, przez następny rok przechowywano troskliwie za obrazem świętym, nad drzwiami lub w postaci krzyżyków zrobionych z palemki – na ścianie domu. Roślin z palmy używano też do okadzania krów, wkładano do uli i gniazd gęsich, np. w zawierciańskim poświęconą palmę zanoszono do obory i zatykano w strzechę wierząc, że ochroni krowy przed czarownicami, zaś w pozostałych zagłębiowskich wsiach uderzano palmą bydło podczas pierwszego wyprowadzania na pastwisko. Aby uchronić pole przed gradobiciem i zapewnić dobry plon, gospodarz wtykał w ziemię krzyżyki zrobione z wierzbowych gałązek. Twierdzono również, że kawałki palmy wrzucone do ognia podczas silnej nawałnicy rozpędzą chmury i przywrócą pogodę, a już samo przechowywanie poświęconej wierzbiny w domu uchroni go od uderzenia piorunu. Gałązkom poświęconym w niedzielę palmową przypisywano moc uzdrawiającą i zabezpieczającą przed wieloma chorobami, zarówno ludzi, jak i zwierząt: palma pod łóżkiem chorego pozwoli szybciej wrócić do zdrowia, a podanie cisu i bosiek z palmy wraz z częścią monety zabezpieczy psa od wścieklizny. Do dzisiaj niektórzy mieszkańcy Zagłębia Dąbrowskiego praktykują zanotowany pod koniec lat 20. XX w. zwyczaj połykania bazi z poświęconej palmy dla ochrony gardła przed bólem i chorobą.
W Zagłębiu Dąbrowskim tradycyjne palmy sięgały do jednego metra wysokości, lecz od roku 1976 zmieniła się ich forma i obok palm o zwyczajowych wymiarach, głównie z inicjatywy kościelnych konkursów, pojawiły się te sięgające nawet 5 metrów.
Głównym składnikiem palmy wielkanocnej były i pozostały gałązki wierzbowe nazywane powszechnie baziami, a czasem także kocankami. Wśród innych roślin wplatanych do palmy spotykamy: trzcinę pospolitą, cis, sosnę zwyczajną, jałowiec, brzozę, bukszpan oraz niektóre zioła jak np. dziurawiec zwyczajny czy borówkę brusznicę, a dla ozdoby suche, sztuczne bądź bibułkowe kwiaty, zasuszone kłosy zbóż, trawy i wstążki. Obecnie niewielu mieszkańców Zagłębia wykonuje palmy samodzielnie, najczęściej kupuje na targowisku, w sklepie lub kwiaciarni w formie bukietu.
Dzisiejsi Zagłębiacy, wzorem ojców, starają się przechować poświęconą palmę do przyszłych świąt wielkanocnych. Dlatego też po przyjściu z kościoła wstawiają ją do wazonu, umieszczają na stole lub innym widocznym miejscu, czasem wkładają za święty obraz nadal uważając, że palmy nie wolno wyrzucać, bo… jest poświęcona. Dopiero po roku można ją spalić lub wynieść na strych.
Niedziela Palmowa otwiera Wielki Tydzień przeznaczony na szczególne przygotowania do Wielkanocy. Dawniej dom i zabudowania gospodarcze starano się, wykonując najcięższe prace, posprzątać do czwartku. Natomiast od Wielkiego Czwartku do Wielkiej Soboty przyrządzano świąteczne potrawy. Po czwartkowej porannej mszy następowało tzw. zawiązanie dzwonów – od tego momentu, aż do rezurekcji dzwony milczały. Zamiast nich używano kołatek bądź klekotek, z którymi ministranci kilkakrotnie w ciągu dnia obchodzili kościół. Drewniane kołatki do dziś pozostały w niezmienionej formie: rączka z małą deseczką i przybitym do niej młoteczkiem.
Do zwyczajów wielkopiątkowych należało m.in. obmycie się w płynącej wodzie – w źródle, strumieniu lub rzece. Czynność tę wykonywano przed wschodem słońca, wierząc, iż woda w tym czasie nabiera właściwości uzdrawiających i chroni skórę przed chorobami. Jeszcze dziś, sporadycznie, można spotkać osoby praktykujące ten zwyczaj.
W Wielki Piątek surowo przestrzegano postu. Tego dnia nie spożywano potraw mięsnych, unikano tłuszczy, a często jadano tylko jeden, skromny posiłek w ciągu dnia. Niegdyś utrzymywano, iż tego dnia nie należy wykonywać żadnych ciężkich prac takich, jak rąbanie drewna czy nawet szycie, gdyż czynności te, jak twierdzono, przysparzają cierpienia Chrystusowi. Jedynie do południa omiatano dom, a następnie przygotowywano świąteczne potrawy: wypiekano mazurki, baby, kołacze, serniki, makowce oraz baranki z ciasta, pieczono mięsa oraz malowano i ozdabiano jaja – najczęściej farbowane w łupinach cebuli w odcieniach od żółci do brązu, czasami barwione na czerwono w odwarze z buraków, a sporadycznie stosowano pędy młodego żyta, aby nadać skorupce jajka kolor od żółtego po zielony.
Jaja w Zagłębiu Dąbrowskim ozdabiano za pomocą wosku, wyklejano rdzeniem z sitowia, malowano farbami bądź oklejano tkaniną. Obecnie te techniki zdobnicze zanikły i jedynie dzieci przyozdabiają jajka pisakami, naklejkami bądź wydrapują wzór na jednolicie zafarbowanym tle.
W Wielki Piątek wierni udają się do świątyni na adorację Bożego Grobu, przy którym sprawowana jest symboliczna warta. Niektórzy przychodzą do kościoła na godzinę 15., ponieważ – jak twierdzą – właśnie wtedy umarł Jezus.
Michał Federowski pod koniec XIX wieku pisał tak: W Wielki Piątek i Sobotę lud gromadnie schodził pod kościoły lub do dworów, przynosząc ze sobą pewną część potraw wielkanocnych, które proboszcz, objeżdżający natenczas swoją parafię poświęca, a skończywszy odpowiednią modlitwę, pokrapia obecnych wodą święconą, dodając życzenia na nadchodzące święta. W skład święconego wchodziły: ciasta, tzw. placki, szynka, kiełbasa, cielęcina wędzona, jaja, ser, chrzan, pieprz i sól.
Także dzisiaj zwyczaj święcenia pokarmów jest praktykowanym obrządkiem wielkanocnym. W Wielką Sobotę po specjalnej modlitwie ksiądz święci przyniesione pokarmy. W koszyku, najczęściej wiklinowym, przyozdobionym bukszpanem, borowiną lub barwinkiem, znajdują się: jaja, szynka, kiełbasa, pieczone mięso, kromka chleba, masło, sól i pieprz, chrzan, kawałek ciasta lub wielkanocny baranek, a także buteleczka z octem, zajączek lub baranek z cukru i owoce. W Sławkowie do święconki wkłada się także tzw. murzyna, czyli mięso bądź kiełbasę zapiekaną w białym cieście.
W Wielką Sobotę w parafiach, diecezjach odbywa się też ceremonia święcenia ognia i wody. Jeszcze w pierwszych latach po II wojnie światowej wkładano do poświęconego ognia drewienka złożone w krzyż. Opalone krzyżyki zatykano w drugi dzień świąt na krańcach pól, aby uchronić zasiewy przed klęskami żywiołowymi i zapewnić urodzaj, natomiast poświęconą wodą kropiono bydło przed pierwszym wyprowadzeniem na łąkę, ziemniaki przed sadzeniem i zboże przed siewem.
W Niedzielę Wielkanocną wierni udają się na mszę rezurekcyjną lub na inną. Dopiero po powrocie z kościoła przygotowywało się wielkanocne śniadanie. Zanim wszyscy zasiądą do odświętnie nakrytego stołu, częstują się święconym jajkiem i składają sobie życzenia. W niektórych domach zachował się jeszcze zwyczaj spożywania łyżki chrzanu przed wielkanocnym śniadaniem. Dawniej na śniadanie w Wielką Niedzielę przygotowywano też polewkę z serwatki z kawałkami szynki i kiełbasy. Dziś na wielkanocnych stołach, oprócz poświęconych pokarmów, znajdują się wędliny, mięsa, jajka ugotowane na twardo lub przyrządzone na inne sposoby, ćwikła, różnorakie sałatki. Jako danie ciepłe podawany jest często żurek z jajkiem i kiełbasą.
Kiedyś w dzień Zmartwychwstania Pańskiego nie wolno było wykonywać żadnych prac gospodarskich, nie ścielono łóżek, nie zamiatano, nie myto naczyń i nie rozpalano ognia. Tego dnia nie odwiedzano się, twierdząc, że od tego powstają bolączki, czyli wrzody. Obecnie zakazów tych nikt nie przestrzega, lecz nadal spędza dzień przeważnie w gronie rodzinnym.
W Niedzielę Wielkanocną starano się przepowiedzieć pogodę i wielkość plonów zgodnie z porzekadłami: Jaka w dzień Zmar twychwstania pogoda, tyle chłodu i deszczu czerwiec poda, Pogodny dzień wielkanocny, grochowi wielce pomocny, Jak na Wielkanoc pada, to trzeci kłos w polu przepada. Dobre plony miały zapewnić zakopane w ogródku lub na polu skorupki z poświęconych jaj.
Jak pisze Marian Kantor- Mirski, do zwyczajów wielkanocnych należało chodzenie po prośbie biednych dzieci zwanych żaczkami, wygłaszających krótkie wierszowane teksty. Wędrówki te nazywano włóczebnem, ale kiedy dokładnie miały miejsce – badacz nie wspomina. Po wsiach w okolicach Pilicy chodzono także z traczykiem, czyli pomalowanym na zielono wózkiem pełnym gałązek bukszpanu, wśród którego umieszczano baranka z chorągiewką.
W Zagłębiu Dąbrowskim drugi dzień Świąt Wielkanocnych nazywany jest lanym poniedziałkiem, mokrym poniedziałkiem, śmigusem lub rzadziej dyngusem. Dzień ten do chwili obecnej związany jest ze zwyczajem oblewania się wodą. Chłopcy do tego celu używali różnych naczyń począwszy od małych buteleczek, poprzez garnki i wiadra, a nierzadko zdarzało się, że dziewczynę wrzucano do pobliskiej rzeczki lub stawu. Wzajemne oblewanie rozpoczęte w mokry poniedziałek, nierzadko przeciągało się do Zielonych Świątek. W zwyczaju tym Jan Stanisław Bystroń dopatruje się echa dawnych świąt agrarnych – zabiegów mających zapewnić deszcz niezbędny dla upraw, jak również pozostałości święta ku czci zmarłych, gdzie woda posiada moc oczyszczającą. Jednakże dziś zwyczaj ten, podobnie jak inne tradycje wielkanocne, zatracił swój pierwotny i symboliczny sens.
Autorka jest etnografem w Muzeum Zagłębia w Będzinie
http://www.nowezaglebie.pl/spoeczestwo/22-...zna-gawlik.html