CYTAT
Popik - Puchar Polski z beniaminkiem i wywalczona Liga Mistrzyń, czwarte miejsce w pierwszym sezonie z beniaminkiem i piąte miejsce z MKS-em w 9-o osobowym składzie, nie wspomnę o wyratowaniu Stali Mielec przed spadkiem,
Boże, mój Boże, zabij mnie, jak mogłem zapomnieć o Pucharze Polski! W tym punkcie przepraszam i proszę o wybaczenie sklerozy, bo jak sobie przypomnę, w jakim stylu ten Puchar został zdobyty, to muszę posypać głowę popiołem i potwierdzić - ta impreza akurat Łodzi się udała i Popik udowodnił, że potrafi lepiej przygotować drużynę (mentalnie, fizycznie itp.) na taki turniej niż Ucinacz Dyskusji Kawka. Cóż, potem Łódź nie wytrzymała na koniec sezonu i przerżnęła koncertowo dla mecze z ponoć niepotrafiącą grać na wyjeździe (i jeszcze przy tak licznej publice) Dąbrową. Można powiedzieć, że kluby na koniec sezonu wychodzą po równo - nam podium, wam puchar - ale wtedy padnie argument "a Liga Mistrzów?" A Ligę Mistrzów obejrzymy w internecie i wtedy zobaczymy, czy Łódź stać na choćby powtórzenie wyniku Dąbrowy. I wtedy ostatecznie rozstrzygnie się dyskusja, kto jest lepszym trenerem

A beniaminek beniaminkowi nierówny - można się nie zgodzić, ale uważam, że beniaminek Organika 2010 rozłupałby z przyjemnością beniaminka MKS DG 2008. Chyba, że na bloku zaszalałaby Kasia Wysocka, ale to już tworzenie rzeczywistości alternatywnej w oparciu o przewidywanie dyspozycji dnia czyli niezbyt pewny czynnik

Tak samo jak kombinowanie, co by było, gdyby Popik został na jeszcze jeden sezon.
CYTAT
CYTAT
Jeśli wtedy MKS, będący w najwyższej formie, nie zdołał wygrać z BKS, to tym bardziej nie zrobiłby tego po heroicznym, męczącym potwornie boju z Muszyną.
Ale miałby, jak to zauważyłeś "przegrane" srebro i wywalczoną LM
A zarząd na następny sezon ustaliłby jako cele główne sezonu miejsce w pierwszej 4-ce i zbieranie doświadczenia w LM. Bo chyba nie zacząłby walczyć o mistrzostwo? O rozbicie duopolu bielsko-muszyńskiego? No bez jaj. To ja już wolę, żeby dziewczyny walczyły z Białorusinkami z CEVie i miały jakieś konkretne cele - czytaj: zdobywanie - a nie wygodne utrzymywanie status quo, jakie by radośnie uprawiano po szlachetnej porażce z Bielskiem w finale. Nawet gdyby zdobyły srebro, to byłoby to zafałszowaniem rzeczywistości i miłą, ale jednak aberracją w świecie siatkówki, tak jak ten Puchar Polski dla Łodzi. Były słabsze od BKS i Muszyny, utrzymały trzecie miejsce po wyraźnym zwycięstwie nad dobrą drużyną - dla mnie to jest odzwierciedleniem stanu faktycznego. A że mamy walczyć o niemożliwe? Na razie niemożliwe jest utrzymanie równej formy przez całą rundę zasadniczą i wyeliminowanie przestoju, trwającego w prawie każdym meczu od pół seta do dwóch. Od tego zacznijmy.
CYTAT
Runda zasadnicza, rundą zasadniczą, a wszyscy "eksperci" mówią, że liczy się Play Off, poza tym Muszyna na te trzy przegrane mecze dwa miała z nami (druga drużyna ligi).
Wyciągnęła jakieś wnioski z tych dzwonów, wygrała 3:2 i zagrała w finale. Fajnie wygląda bilans 4:3 pojedynków z Aniołkami Bogdana na nasza korzyść, ale... mam znowu przypominać ostatni mecz półfinałowy w Muszynie? Gdzie na jaw wyszło, kto umie więcej kombinacji w ataku niż "daj do Gajgał, niech przypieprzy"?
CYTAT
A u nas prezes z trenerem co tydzień chodzą po szkółkach niedzielnych i wybierają co wyższe dziewczęta aby grały w MKS-e, stąd ciągłe problemy z przyjęciem i przez cały sezon musiały się dziewczyny zgrywać ze sobą, bo na każdy mecz był inny skład i mieliśmy na przyjęciu Smerfetkę a na bloku Myszkę Miki.
Kontynuując szereg skojarzeń kreskówkowych, póki co żaden Pomysłowy Dobromir nie podzielił się z nimi tą pukająca w głowę kuleczką, żeby i ich puknęła i naprowadziła na właściwe tory myślenia przyszłościowego. I nic z tym, panie, nie poradzę.
CYTAT
A no temu, że tam stawia się cele wysoko i są duże wymagania od zawodniczek i trenerów, Perdulla po wygranych meczach z Dąbrową, 3:2 i 3:0 oraz przejściu do następnej rundy, pożegnał się z funkcją trenera, a u nas, za gorsze rzeczy nie można usunąć trenera nawet dynamitem.
Jak będziemy rokrocznie w strefach medalowych pucharów europejskich, to wtedy se stawiajmy wymagania. Ktoś wymaga dobrego występu, ktoś złota i obie postawy są dobre. Na razie to tak wygląda, jak gdyby wymagać teraz o Jagiellonii Białystok w LE ćwierćfinału (po zniszczeniu rywali w fazie grupowej do zera), a jak będzie, nie daj Boże, III runda eliminacji przegrana z Liverpoolem, to zwalniamy treneiro. Można i tak.
CYTAT
Tam nie ma kumpli i kolegów trzymających się za wszelką cenę stołków, tylko konkretne cele i rozliczenie z ich osiągnięcia lub nie.
Mnie też się nie podoba, że Kawka trzyma wszystko w Dąbrowie za pysk i czasem nawet każe się zamknąć ujadacz(k)om, ale co zrobię? Pikietę pod halą? Porwanie dla okupu?
CYTAT
Nijak. Stawiamy wysokie cele i o nie walczymy, jeśli przegramy po walce nikt nie będzie miał pretensji. Nawiasem mówiąc byliśmy w tym sezonie najlepsi, a co do tradycyjnych przestojów, to nie wydaje Ci się, że ktoś za to odpowiada? Pewnie, zawsze można założyć, że naszym celem jest utrzymanie się w lidze i wtedy cieszyć się z 6 czy 7 miejsca - no i oczywiście, wtedy nikt do nas nie będzie miał pretensji
W Polsce nie istnieje coś takiego, jak pochwała po przegranej po walce. Po walce przegrywali piłkarze z Niemcami na ostatnim Euro i jakoś nie pamiętam głosów "no ale to było po walce, nie mam żalu". taki kibic jak Ty, oczywiście, doceni wysiłek zawodniczek i ich zmagania z takimi niewdzięcznikami jak ja, tylko że: po walce można tez wywalczyć 6/7/9 miejsce w lidze. I to się zaczną żale i pretensje - "takie sobie cele stawiali, a teraz dostajemy po żopie! 2:3 po walce!". Widzisz, dla mnie to wszystko zależy od punktu widzenia - mamy dwa zupełnie rózne, dla Ciebie stanem faktycznym jest ciągłe wygrywanie i porazki po walce, u mnie jest to sinusoida występów dobrych i złych, z czego wynik każdego meczu - niezależnie, czy przegranego, czy wygranego - może być uzyskany zarówno bo łatwej przeprawie, jak i po epickim boju. Większośc ludzi ocenia zespół po wyniku, Ty sam oceniałeś trenerów Popika i Kawkę po ich osiągnięciach w lidze. Mnie tam brąz odpowiada, Tobie nie - wszak nasze były najlepsze, a winnym tego stanu rzeczy jest (tu wstaw osobę). Ani nam witać się, ani żegnać, żyjemy na archipelagach - cytując Księcia Poetów.
Poza tym, to jakieś dziwne, wyjęte z notatnika Jarosława K. myślenie: MY jesteśmy najlepsi i na pewno byśmy to udowodnili, gdyby nie zły, pazerny na nasze klęski wróg! Skoro tak, znajdźmy wroga, pozbądźmy się go i po problemie. Nie można - jak wspomniany Jarosław - całe swoje życie poświęcić na krzyczeniu na wiecach o wrogach, którzy stali tam, gdzie ZOMO, bo to do niczego nie doprowadzi.
Uściślam moje zdanie na temat MKS: w ciagu tych trzech lat zespół zrobił gigantyczny postęp, w końcu mogliśmy się mierzyć jak równy z równym z najbardziej utytułowanymi zespołami w lidze. Niestety, nie wystarczyło to na lepszy wynik niż brązowy medal, ale wierzę, że dzięki mądrej polityce klubu i mobilizacji dziewczyn (wszak zawsze można ugrać więcej) na naszej gablotce trofeów coś jeszcze zagości. Amen
Zespół z takimi przestojami jak Dąbrowa nigdy nie będzie najlepszy. Też amen.
CYTAT
Czasem to mi ręce opadają jak czytam takie rzeczy, bo to świadczy o jednym, że nie wierzymy w siebie, a to zabija wszelką inicjatywę. Czasem trzeba użyć capslocka, bo niektórzy tak są zaślepieni, że nawet z tym mają problem, żeby cokolwiek dostrzec.
Rzeczywiście, z wadą wzroku -5 dioptrii ciężko cokolwiek zobaczyć, a już szczególnie rzeczy nienapisane za pomocą Capslocka

Na poważnie, to jeśli odbierasz moje wypowiedzi jako brak wiary w klub i zabijanie inicjatywy, to ja tylko moge Cię, Sokratesie drogi, przeprosić, za złe formułowanie zdań. Ja po prostu nie chcę się zgodzić na myślenie zaprezentowane niżej przez Mastera - My POWINNIŚMY zdobywać złote/srebre/brązowe/buraczane medale i w sumie je wirtualnie ZDOBYLIŚMY, ALE zdarzyło się to i to, CO MIMO WSZYSTKO OZNACZA, że jesteśmy najlepszym zespołem. Nie zdobyliśmy - znaczy się, nie byliśmy. Ktoś inny miał skok formy akurat tego dnia i wygrał, taki jest sport.
Ja naprawdę życzę dziewczynom jak najlepiej - w końcu już chodzi się czwarty rok na Halę Centrum i kibicuje pięknej siatkówce (czasem zawodniczkom, czasem ich grze

). Ale po prostu za dużo widzę takich rzeczy, które nie pozwalają zbić się o ten decydujący szczebelek do góry. Sokratesie, może wizje mamy inne i inne mecze MKSu oglądamy, choć patrzymy na to samo, ale przecież mimo to chodzi nam, by być dumnym z klubu - jakichkolwiek medali by nie zdobywał.
CYTAT
Oczywiście zapomniałem dodać, że ja to wszystko piszę złośliwie, po to żeby komuś dołożyć i wcale nie chodzi mi o dobro klubu i drużyny wink.gif
A, to dużo wyjaśnia, dzięks

I żeby utrzymać tradycję:
ŻĄDAJMY NIEMOŻLIWEGO - 40% BARDZO DOBREGO PRZYJĘCIA W DRUŻYNIE!
Migel