

Śląskie 2030: kraj dla starych ludzi
Marcin Zasada
2010-02-16 00:48:25 , Aktualizacja 2010-02-16 23:54:29
W ciągu 20 lat województwo śląskie straci 800 tys. mieszkańców. To tak, jakby z mapy regionu zniknęły dwa miasta wielkości Katowic i jedno wielkości Bytomia. Nasz region będzie się wyludniał nie tylko z powodu niskiego przyrostu naturalnego, ale także dlatego, że młodzi ludzie, szukając dla siebie szansy, będą uciekali do innych części kraju lub za granicę. Śląskie czeka też wielka emigracja z miast na wieś.
Te prognozy pochodzą z najnowszego numeru kwartalnika naukowego "Studia Socjologiczne" Polskiej Akademii Nauk, który w całości został poświęcony diagnozie sytuacji społecznej w naszym regionie.
Socjolodzy ostrzegają: stoimy u progu bardzo poważnych zmian demograficznych i społecznych.
- W skali kraju nie działa przemyślana polityka prorodzinna, a tylko polityczna proteza, którą jest jednorazowa wypłata becikowego - ocenia prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, redaktor najnowszego tomu "Studiów Socjologicznych".
Ujemny przyrost naturalny w województwie utrzymuje się już od kilkunastu lat i dziś wynosi -0,8 proc. Śląskie pary decydują się dziś średnio na jedno dziecko (wskaźnik dzietności w woj. śląskim wynosi 1,298; a w Polsce 1,39). Jeszcze 10 lat temu najwięcej kobiet rodziło mając 20-24 lata, dziś statystycznie rzecz biorąc kobieta zostaje u nas po raz pierwszy matką w wieku 27 lat. Prawie co siódma kobieta w woj. śląskim wybiera życie bez małżeństwa i bez dzieci.
Jak będzie wyglądało życie w regionie, który w ciągu zaledwie dwóch dziesięcioleci straci niemal jedną piątą mieszkańców? Co się stanie, gdy ludzie najbardziej aktywni i wykształceni, od których zależy rozwój regionu, będą - statystycznie rzecz biorąc - starsi od osób dziś będących jego podporą? Dzielnice wielu miast województwa zamienią się w prawdziwe getta dla starców, o których nie będzie miał kto się zatroszczyć. Socjolodzy spodziewają się w związku z tym importu tanich opiekunów ze wschodu i południa Europy. Na tutejszych uczelniach zostaną uruchomione nowe kierunki związane z resocjalizacją, leczeniem i opieką nad starymi ludźmi. A zawody z tym związane staną się zawodami przyszłości.
Za 20 lat wśród profesjonalistów więcej niż dziś będzie informatyków i absolwentów kierunków technicznych, a mniej humanistów. Podniesie się też poziom wykształcenia i zmienią preferencje osób, które będą najcenniejszymi pracownikami na rynku. Jakość życia (dostęp do kultury, krajobraz, rozrywki), będzie dla nich równie ważna co wysokie zarobki. Dlatego w poszukiwaniu kariery wyjadą do Krakowa czy Wrocławia. Porzucą sentymenty, nawet jeśli bardzo kochają Bojszowy albo pejzaże Raciborszczyzny.
Staniemy się regionem ludzi starych, mieszkających na wsi
Zamiast stać się nowoczesną i największą w kraju metropolią, o czym marzy dziś wielu lokalnych polityków i samorządowców, województwo śląskie może w ciągu najbliższych dwudziestu lat przeobrazić się w gigantyczną społeczną nekropolię - region wymierający, z którego najzdolniejsi i najbardziej prężni młodzi ludzie wyemigrują za granicę, do innych zakątków kraju lub po prostu z miast na wieś. Śląsk może stracić status gospodarczego tygrysa na rzecz rosnących w siłę Wrocławia czy Poznania.
Jeśli rząd oraz samorządy nie zaczną działać, grozi nam nie tylko depopulacja regionu, ale też załamanie systemu opieki i świadczeń społecznych (to ostatnie zagrożenie ma zresztą wymiar ogólnokrajowy). Ów krach będzie rezultatem sytuacji, w której na utrzymanie coraz większej liczby starszych ludzi będzie musiało pracować coraz mniej ludzi młodych - uważają śląscy naukowcy.
emografowie przewidują, że za 20 lat liczba mieszkańców naszego województwa może się zmniejszyć nawet o 800 tysięcy. W samych Katowicach widać ten problem jak na dłoni - jeszcze w 2002 r. stolicę aglomeracji zamieszkiwało 325 tys. ludzi, w 2005 roku było ich o 7 tys. mniej, a dziś wartość ta spadła poniżej 300 tys. Według prognoz, tendencja malejąca się utrzyma i w 2030 roku doprowadzi populację w Katowicach do poziomu obecnego Sosnowca. To oznacza dalszą marginalizację Katowic, bo mniejsze miasta dostają mniejsze dotacje zarówno z Unii, jak i z budżetu krajowego. - Już dziś na tle kraju my, mieszkańcy woj. śląskiego, jesteśmy społeczeństwem starzejącym się najszybciej. Dlatego zbliżające się przemiany mogą być dla Śląska szczególnie dotkliwe - uważa dr Agata Zygmunt, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.
W 2030 roku co czwarty mieszkaniec regionu będzie emerytem. Pod tym względem równie źle jak w woj. śląskim będzie tylko w Łódzkiem i na Opolszczyźnie. Dr Marek Niezabitow-ski, socjolog z Politechniki Śląskiej, uważa, że w naszych miastach zaczną tworzyć się enklawy starości. - Najbardziej radykalnym wariantem tego zjawiska byłyby getta starości, ulokowane w niszczejących kwartałach miast - uważa dr Niezabitowski.
Do 2030 roku województwo opuści ponad 360 tys. ludzi. Kto zaopiekuje się rosnącą rzeszą emerytów i rencistów, gdy młodzi będą uciekać do innych regionów lub za granicę? W dużym stopniu obcokrajowcy, którzy coraz liczniej i chętniej osiedlają się w naszym regionie - głównie Ukraińcy, Rosjanie i Białorusini.
Bez spójnych i przemyślanych rozwiązań w polityce prorodzinnej nie powstrzymamy ujemnego przyrostu naturalnego, który utrzymuje się w naszym województwie (-0,8 proc.). - Biorąc pod uwagę skalę zagrożenia, aż dziw bierze, że nasz rząd nie zabrał się jeszcze za obudowanie rodzicielstwa całym systemem usług - żłobków i przedszkoli z dofinansowaniem podobnym do tego, jakie rodzice dostają na wyjazdy wakacyjne dla swoich dzieci. To podstawa skutecznej polityki prorodzinnej, bez której naszemu systemowi emerytalnemu już dziś grozi katastrofa - mówi Piotr Sarnecki z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Brak nie tyle zachęt, co zawodowych ułatwień dla chętnych do powiększania rodziny to jedno. Śląsk kiepsko zachęca też swoich wychowanków do robienia kariery tutaj, na miejscu. Skuteczniej przyciąga ich nie tylko Warszawa, ale też Kraków oraz Wrocław. Choć lepiej od naszego województwa w Polsce zarabia się tylko w stolicy, dla wielu młodych ludzi pieniądze nie są jedynym czynnikiem, od którego uzależniają swoją ścieżkę zawodową. - Na dobrych warunkach pracy coraz bardziej zależy im tak samo, jak na dobrych warunkach życia. A Katowice trudno porównywać do Krakowa albo Wrocławia - uważa prof. Marek Szczepański, socjolog z UŚ.
Prof. Szczepański apeluje o bardziej zdecydowane działania do władz samorządowych, które nie przywiązują należytej wagi do zmieniania przestrzeni miejskiej w bardziej przyjazną dla mieszkańców, choć to właśnie na poziomie gmin rozstrzyga się przyszłość tego regionu.