
Palenie będzie coraz droższe i zakazane
dziś
Jest szansa, że wkrótce zmaleje liczba palaczy w Polsce, która dziś szacowana jest na 10-11 mln. W najbliższy czwartek sejmowa komisja zdrowia ma przyjąć projekt ustawy wprowadzającej zakaz palenia w miejscach publicznych.
- Chcemy, żeby był to projekt ponadpartyjny - mówi poseł Czesław Hoc (PiS). Aby nie było problemów z przyjęciem go przez Sejm, autorzy zrezygnowali z jednego z najbardziej kontrowersyjnych zapisów o zakazie palenia podczas jazdy prywatnym samochodem. Zakaz ten będzie obowiązywał tylko wtedy, gdy w samochodzie będzie dziecko poniżej 13. roku życia. Poseł Hoc chce za to dodać przepis zakazujący palenia na klatkach schodowych. - Dostawaliśmy dużo mejli i listów w tej sprawie - mówi Hoc. Listy dotyczyły też zakazu palenia na balkonach, jednak komisja prawdopodobnie nie odważy się na aż tak daleko idące ograniczenie.
Projekt przewiduje zakaz palenia we wszystkich miejscach publicznych, także w barach i restauracjach. Będzie tam można puścić dymka tylko w palarni - i to nie byle jakiej - musi być tak wentylowana, by powietrze było wymieniane 25 razy w ciągu godziny. - Robimy to w trosce o palaczy - mówi Hoc. Zakazem objęte będą też przystanki autobusowe w terenie zabudowanym, wszystkie perony, dworce, a także 10-metrowa przestrzeń wokół obiektów użyteczności publicznej - szkół, szpitali i urzędów.
Za złamanie zakazów będą groziły kary. Dla restauratora czy pracodawcy, który pozwala palić w swoim budynku, do 20 tys. złotych. Dla palacza, który puści dymka np. na przystanku, do 100 złotych. Ścigać palaczy będą policja i straż miejska.
Posłowie chcą zakazać palenia jeszcze w tym roku.
Zakaz palenia w miejscach publicznych wprowadziło już 12 państw UE. Także Komisja Europejska pracuje nad dyrektywą zakazującą palenia.
Jak się jednak okazuje, zakazy przynoszą pozytywny skutek. W rok po wprowadzeniu zakazu palenie rzuciło 0,5 mln Włochów i 10 proc. Irlandczyków - mówi poseł Hoc.
Kogo do palenia nie zniechęcą zakazy, ten może rozstać się z nałogiem z powodów ekonomicznych. Do końca roku wszystkie rodzaje papierosów podrożeją o prawie 3 zł. Oznacza to, że cena najtańszych na rynku papierosów takich jak Ekstra Mocne, Fajrant czy Męskie osiągnie poziom blisko 8 zł. Za papierosy z wyższej półki takie jak Marlboro King Size i Vogue zapłacimy prawie 11 zł. Tak wysokie podwyżki wymusza na Polsce Unia Europejska. Do końca tego roku akcyza musi osiągnąć minimalny unijny poziom 64 euro za każdy tysiąc sztuk papierosów. To oznacza jeszcze jedną podwyżkę, najpóźniej od 1 stycznia 2009 r.
Tymczasem palacze nie do końca jeszcze odczuli skutki tegorocznej podwyżki. Wciąż mogą kupować papierosy po cenie z ubiegłego roku, bo producenci nagromadzili ich duże zapasy. Te jednak skończą się za 2-3 miesiące. W maju i czerwcu na rynku będą już tylko papierosy z wyższą akcyzą. Paczka zdrożeje średnio o około 1,30 zł.
Wyższe podatki oznaczają zmniejszenie sprzedaży. - Szacujemy, że sprzedaż papierosów spadnie po wprowadzeniu kolejnej podwyżki akcyzy o około 2-3 mld sztuk rocznie - mówi wiceminister finansów Jacek Kapica.
Tak było w 2007 roku. Wprowadzona wówczas wyższa stawka akcyzy sprawiła, że sprzedaż papierosów spadła o 3,5 proc. do najniższego w historii poziomu 69,8 mld sztuk. Rok wcześniej sprzedano 72,4 mld sztuk papierosów, a w 2005 jeszcze 73,9 mld.
Nie oznacza to jednak, że gwałtownie spada liczba palaczy. W ubiegłym roku o ponad 30 proc. wzrosła sprzedaż tytoniu, najtańszego produktu dla palaczy, z którego wielbiciele papierosów robią tanie skręty. Inni kupują papierosy z przemytu. Producenci szacują, że z kontrabandy pochodzi co dziesiąta paczka na rynku. W samym 2007 r. zatrzymano przemyt 503 mln sztuk papierosów. W pewnym sensie trudno się dziwić, bo za paczkę, która w Polsce kosztuje 5-6 zł, na Ukrainie trzeba zapłacić poniżej 1 zł.
A. Białkowska, K. Borowska, M. Gocłowska