Studenci na czarno i za darmo pracowali przy pałacu.
Wychodzą na jaw kulisy remontu zabytkowego Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej. Zalane sufity i parkiety, niedotrzymywanie terminów oraz robotnicy zatrudnieni na czarno to tylko część zarzutów, jakie władze miasta postawiły firmie Budostal-2. Kilkanaście dni temu magistrat zerwał umowę z wykonawcą.To miał być pierwszy remont Pałacu Kultury Zagłębia od momentu jego otwarcia, czyli 1958 roku. Sprawa była pilna, bo stojący w samym sercu miasta symbol socrealistycznej architektury już dawno przestał spełniać wymogi placówki kulturalnej. Nie na wiele zdał się gruntowny remont sali kinowej, na który władze miasta zdecydowały się kilka lat temu. Pałac wciąż nie miał odpowiednich dróg ewakuacyjnych i podjazdów dla niepełnosprawnych, nie spełniał przepisów przeciwpożarowych, ze zniszczonych zębem czasu elewacji odpadały grube płaty tynku, a wnętrza zżerał grzyb.
Kilkadziesiąt milionów złotych potrzebnych, by Pałac Kultury Zagłębia odzyskał dawny blask, było jednak ponad finansowe siły gminy. Władze miasta zdecydowały się więc prosić o dofinansowanie Ministerstwo Kultury, a tymczasem dziury w płocie i elewacji latem zastawiano kwitnącymi klombami, zimą - szpalerem choinek.
Ostatecznie miasto wzięło 50 mln zł kredytu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, z czego ponad 36 mln zł przeznaczyło na modernizację pałacu. W przetargu ogłoszonym na początku zeszłego roku magistrat wyłonił głównego wykonawcę - krakowską firmę Budostal-2. Prace rozpoczęły się kilka miesięcy później.
Studenci pracowali na czarnoNa początku wszystko szło jak z płatka, z biegiem czasu okazało się jednak, że na placu budowy maleje liczba robotników. - Sprawdziliśmy to z dziennikiem budowy. Powinno być ich około 100, tymczasem zdarzało się, że pracowało tylko 35 osób - mówi Grzegorz Kuśpiel, radny działający między innymi w dąbrowskiej komisji kultury.
Niepokój budziło też to, że część ekipy była zatrudniona na czarno. - Zadzwonili do mnie znajomi studenci. Część z nich do Dąbrowy przyjechała między innymi z Rzeszowa, by w wakacje pracować nad renowacją zabytkowej elewacji. Niektórzy za pracę nie dostali ani grosza - mówi Kuśpiel.
Prace zaczęły się coraz bardziej ślimaczyć. Na żółtej tablicy budowlanej, która stoi przy metalowym ogrodzeniu pałacu, co rusz zmieniało się nazwisko kierownika. Na jaw wychodziły kolejne buble budowlane. - W trakcie kontroli okazało się, że firma tak zamontowała świetliki w dachu, że woda zalała sufity i parkiety - mówi Bartosz Matylewicz, rzecznik dąbrowskiego magistratu.
Skończyła nam się cierpliwośćTo, że zamiast napraw Budostal-2 powodował w pałacu coraz większe zniszczenia, przelało czarę goryczy. Prace wstrzymał wojewódzki konserwator zabytków, miasto podjęło decyzję o rozwiązaniu umowy z wykonawcą.
- Skończyła nam się cierpliwość - mówi Henryk Zaguła, wiceprezydent Dąbrowy Górniczej. Dodaje, że gdy światło dzienne ujrzały pierwsze niedociągnięcia, zarządził copiątkowe spotkania z wykonawcą. Miasto na bieżąco zgłaszało uwagi do remontu.
- Po kontroli konserwatora zabytków firma zobowiązała się do sporządzenia placu naprawczego. Ale ten nigdy nie wszedł w życie. Ile szans można dawać takiemu wykonawcy? - pyta wiceprezydent. Zapewnia, że miasto robiło, co mogło, by nie wstrzymywać inwestycji. Płaciło nawet wynajętym przez Budostal-2 podwykonawcom, ale prace i tak nie nabierały tempa.
- Zgodnie z harmonogramem zaawansowanie robót powinno wynosić obecnie 54 procent, a wynosi jedynie 31 procent - tłumaczy Matylewicz.
Budostal-2 nie komentuje zarzutów
Magistrat domaga się teraz od wykonawcy zapisanej w umowie 10-procentowej gwarancji należytego wykonania robót (to około 3,6 mln zł). Oprócz tego plac budowy powinien zostać zabezpieczony, a wykonanie prac zinwentaryzowane. - Jeśli wykonawca tego nie zrobi, będziemy musieli to zlecić i obciążyć go kosztami - informuje Zaguła.
Budostal-2 od decyzji miasta może się jednak odwołać. Czy to zrobi? Prezes firmy nie znalazł czasu na rozmowę z nami. Urzędnicy zapowiadają, że kompletowane są dokumenty pod kolejny przetarg na modernizację pałacu.
- Szacujemy, że nowego wykonawcę będziemy mieli w ciągu czterech najbliższych miesięcy, jest więc szansa, że pałac zostanie oddany jesienią następnego roku, tak jak było zakładane na samym początku - mówi Matylewicz. - Do tej pory udało się między innymi odnowić większość elewacji i wymienić w budynku instalacje.
Milena Nykiel
Więcej...
http://sosnowiec.gazeta.pl/gazetasosnowiec...l#ixzz2AitMlPiQ