CYTAT
gazeta.pl
Osiedlowa pstrokacizna to przykład anarchii w przestrzeni publicznej
Jeden blok i trzy wersje kolorystyczne. O gustach się ponoć nie dyskutuje. W Dąbrowie Górniczej nie milkną jednak estetyczne spory. Rozpętał je tutejszy MZBM, który przez cały miniony rok remontował swoje zasoby. Teraz osiedle przypomina wesolutkie przedszkole.
- W którym kolorze pan mieszka? - pytam niestylistycznie, ale celowo, spacerującego z psem mieszkańca Gołonoga, dzielnicy Dąbrowy Górniczej. - W tym tam, takim czerwonym, no takim czerwonawym bloku, z żółtym paskiem - mówi pan Jan.
- No wie pani, ja się na kolorach nie znam, dużo ich tu - wyjaśnia po chwili lokator bloku przy ul. III Powstania Śląskiego 3, na mój gust ceglasto-żółtego, ale podobnie jak pan Jan, pewności nie mam.
Postanawiam poradzić się specjalistów
Po drugiej stronie ulicy jest mieszalnia farb i tynków. - Te kolory dwa lata temu były inne, teraz nieco przyblakły, ale pani była najbliżej. To ceglana czerwień - utwierdza mnie w przekonaniu Anna Szatowska, specjalistka z Dom Systemu, mieszalni farb przy ul. III Powstania Śląskiego.
Sklep mieści się w budynku pomalowanym na groszkowo. Przy tej samej ulicy są jeszcze m.in. budynki: oranżowo-cytrynowy, zielony z wściekle żółtymi pasami i pasteloworóżowy. - A widziała pani ten niebiesko-malinowy, tam w głębi ulicy? - Anna Szatowska przez sklepową witrynę pokazuje mi jeden z niedawno odświeżonych budynków dąbrowskiego MZBM.
Nie dość, że połączono tam dwa przeciwstawne kolory z palety, to jeszcze malinowy na niebieskim tynku tworzy jakiś dziwny labirynt z pasków. - Gołonóg wygląda teraz jak jedno wielkie przedszkole. Brak tu jakiegokolwiek rytmu kolorystycznego czy harmonii - uważa pani Anna.
Prezes CTBS: Staram się, by konkretne ulice były bardziej jednolite
Równie barwnie wygląda czeladzkie osiedle Nowotki. Znaleźć tam można nie tylko odblaskowe żółcie i zielenie, ale nawet blok w kolorze śliwkowym. - Ilu prezesów, tyle kolorów - mówią ironicznie młodsi lokatorzy. Uważają, że taka pstrokacizna to brak gustu. Starszym kolorystyka mniej przeszkadza. - Lepsze to niż szarość - mówią.
Kto decydował o wyborze farby? - Wspólnoty mieszkaniowe - wyjaśniają jednym głosem w dąbrowskim MZBM i CTBS w Czeladzi. - Mnie osobiście też nie do końca się to wszystko podoba. Dla mnie najważniejsze jest jednak to, że bloki są wyremontowane, ocieplone, a dzięki temu zmniejszyliśmy koszty ich utrzymania - mówi Paweł Wojtusiak, prezes zarządu Czeladzkiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego.
Prezes zaznacza, że tę funkcję przejął w lutym zeszłego roku, gdy spora część osiedla była już odnowiona. - Teraz staram się, żeby przynajmniej konkretne ulice były bardziej jednolite. Jeśli np. przy ul. Szkolnej większość budynków ma żółte elementy, sugeruję wspólnotom, by wybierały już zastosowane kolory. Ostateczna decyzja należy jednak do właścicieli mieszkań - podkreśla Paweł Wojtusiak.
Inspektor ds. estetyki w Sosnowcu: Mogę tylko sugerować, nie nakazywać
W podobnych słowach wypowiada się Przemysław Wacławczyk, pełniący funkcję inspektora ds. estetyki miasta w Urzędzie Miejskim w Sosnowcu. - Decyzję w takich sytuacjach, nie tylko dotyczącą samego remontu, ale też jego finalnego efektu wizualnego, podejmuje inwestor - mówi sosnowiecki „plastyk miejski”.
W Dąbrowie Górniczej i Czeladzi nie utworzono takich stanowisk. Ale nawet ich utworzenie nie gwarantowałoby zaprzestania stosowania w przestrzeni miejskiej multikoloru. - Moje decyzje mają charakter zaleceń. Mogę zatem sugerować, ale nie nakazywać. Brakuje odpowiednich przepisów prawa, na które można byłoby się powołać - rozkłada ręce Przemysław Wacławczyk.
Wacławczyk przyznaje, że przejeżdżał ostatnio przez dąbrowski Gołonóg. Kolorami budynków był bardzo zaskoczony. - Takie zamiłowanie do kolorów to często źle pojmowana szarość z czasów PRL. Wtedy budynki też były kolorowe, szara była rzeczywistość - mówi.
- Multikolor z szarzyzną wcale nie wygrywa. Jeszcze bardziej potęguje anarchię w przestrzeni publicznej - uważa Tomasz Majda, wiceprezes Towarzystwa Urbanistów Polskich. Jego zdaniem w miejscowe plany przestrzenne powinno wpisywać się nie tylko wysokość budynków czy rodzaje dachów, ale także barwy.
- Nasze narodowe poczucie estetyki ulega degradacji, a taki zabieg mógłby nieco powstrzymać tę tendencję - uważa urbanista. Przyznaje, że takich kolorów jak np. na gołonoskich blokach nie sugerowałby nawet w przypadku placu zabaw dla dzieci.
zdjęcia
http://sosnowiec.wyborcza.pl/sosnowiec/51,...436327.html?i=0Problemem są nie tylko kolory. Przecież pod styropianem giną detale architektoniczne, tak jak np. na Królowej Jadwigi. Po ociepleniach są jak klocki.