
Kandydatów nadmiar?
Już za niecałe dwa tygodnie odbędą się kolejne wybory samorządowe. W tym roku, zgłosiła się rekordowa ilość chętnych, którzy w przyszłej kadencji chcą piastować urząd prezydenta, czy radnego. Podczas gdy kandydaci do samorządów prześcigają się w pomysłach prowadzenia kampanii przedwyborczej, większość mieszkańców Zagłębia otwarcie przyznaje, że takiego zamieszania z wyborami dawno nie było.
Kto prezydentem…
W Dąbrowie Górniczej o urząd prezydenta stara się aż 7 kandydatów. Znaleźli się wśród nich m.in. obecny prezydent miasta Jerzy Talkowski, były prezydent miasta Henryk Zaguła, dwóch posłów – Kościelniak Jacek (PiS), Zbigniew Podraza (SLD), były krajowy zwierzchnik Państwowej Straży Pożarnej i kandydat Platformy Obywatelskiej Zbigniew Meres, członek Samoobrony – Jędrzejewski Jacek i jedyna w tym gronie kobieta, członek Polskiej Partii Pracy - Agnieszka Bindach – Lach. Wszyscy kandydaci legitymują się wyższym wykształceniem.
- Cieszę się, że o urząd prezydenta w naszym mieście ubiega się aż tyle osób. Uważam, że w ten sposób każdy będzie mógł się opowiedzieć za opcją polityczną, która jest mu najbliższa. Poza tym kandydaci oprócz obietnic wyborczych będą musieli przedstawić jakiś sensowny program - mówi Leszek Trykowski.
Większość wyborców przyznaje jednak, że do tej pory waha się na kogo odda swój głos.
- Po tym co dzieje się w naszym sejmie, szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia na kogo powinien zagłosować. W poprzednich wyborach do Sejmu i Senatu oddałem swój głos na Prawo i Sprawiedliwość. Dziś nie zaufałbym już nikomu z nich. Zresztą PO, LPR, Samoobrona też nie są lepsze.. Z obecnych rządów Talkowskiego nie jestem zadowolony. Z tego co mi wiadomo nasze miasto zostało bardzo mocno zadłużone. SLD też już u nas rządziło i wcale nie było ani pięknie, ani kolorowo– stwierdza Tomasz Baranowski.
Zdecydowana część mieszkańców, i to nie tylko Dąbrowy Górniczej w ogóle nie zamierza 12 listopada udać się do urn wyborczych. Do wyborów chodzimy niechętnie. Świat polityki coraz częściej postrzegany jest jako dziedziny oderwanej od życia.
- Do polityki się pchają, bo tam są najlepsze zarobki. Nie jestem aż tak naiwna by sądzić, że wszyscy oni chcą zmienić nasze miasto na lepsze. I szczerze mówiąc nie wierzę by cokolwiek mogło się zmienić po wyborach, będzie dokładnie tak jak jest. Nie zamierzam brać udziału w tym całym cyrku – kwituje Elżbieta Zajączkowska.
to jest wlasnie typowe myslenie - po co isc skoro i tak bedzie tak samo. A ja sie spytam - skoro ma byc tak samo to czemu nie sprobowac tego zmienic???? Ile nas kosztuje pojscie i oddanie glosu - 15/20 min?? radze kazdemu, tak myslacemu sceptykowi zastanowic sie czy nie warto te 20 min raz na 4 lata poswiecic aby zmniejszyc szanse na niekompetentnych radnych/prezydentow takich jak ....
W Sosnowcu chętnych do zostania gospodarzem miasta jest nie 7 jak w Dąbrowie Górniczej, ale 8 kandydatów. Jak podają sondaże przedwyborcze szansę na urząd prezydenta ma tak naprawdę: sprawujący obecnie władze – Kazimierz Górski, Krzysztof Haładus zgłoszony przez Prawo i Sprawiedliwość, Jarosław Pięta faworyt Platformy Obywatelskiej, oraz Krzysztof Winiarski kandydat Komitetu Rozwoju Sosnowca. W wyborach startują również: Damian Grzegorzewski - przedstawiciel Samoobrony , Zdzisław Mirowski zgłoszony przez Ligę Polskich Rodzin, Zdzisław Kocjan przedstawiciel Krajowego Forum Bezrobotnych, Aleksandra Hytry członek Polskiej Partii Pracy.
- Frekwencja na wyborach jest niska, bo ludzie najzwyczajniej w świecie mają dość polityki, obietnic, kampanii „negatywnych”. Nie jest to jednak słuszne podejście, gdyż jeśli nawet nie uważa się, aby którykolwiek kandydat był kandydatem dobrym, to powinno się iść i zagłosować na mniejsze zło. Z nami czy bez nas ktoś i tak zostanie wybrany. Więc lepiej wypowiedzieć swoje zdanie poprzez oddanie głosu – twierdzi Marcin Grutkowski.
Najmniej chętnych o objęcia fotela prezydenta zgłosiło się w Będzinie. Prawo i Sprawiedliwość wystawiło 28 - letniego Artura Rosińskiego, a Polska Partia Pracy 27 – letnią Katarzynę Baryłę. Jednak, jeśliby wierzyć przeprowadzonym badaniom oraz głosom poszczególnych mieszkańców, Będzin wybierze już swojego prezydenta w pierwszej turze. Wszystko rozegra się między Bożeną Respondek obecną starościną, a Radosławem Baranem u biegającym się o reelekcję.
- Bój o fotel prezydenta Będzina bez wątpienia rozstrzygnie się pomiędzy obecnym prezydentem, panem Baranem i panią Respondek. Zwycięstwo żadnego innego kandydata raczej nie wchodzi w grę. Mój typ: po wyrównanej walce, na następną kadencję mieszkańcy Będzina wybiorą ponownie prezydentem - Radosława Baran – stwierdza Monika Gula.
Kto do rady…
O ile można, trafnie bądź mniej trafnie, przypuszczać jak rozstrzygną się wybory prezydenckie, o tyle bardzo trudno prorokować jak rozstrzygną się losy poszczególnych kandydatów do Rady Miasta.
W Dąbrowie Górniczej chętnych do zasiadania w ławach sali sesyjnej Rady Miejskiej nie brakuje. O 25 miejsc w Radzie Miejskiej ubiega się 422 kandydatów. Na jeden mandat przypada dokładnie 16,88 kandydata.
Wśród kandydatów do Rady Miasta nie brakuje obecnych radnych, trenerów sportowych, dyrektorów jednostek organizacyjnych Urzędu Miejskiego, fryzjerów, prywatnych przedsiębiorców, lekarzy, nauczycieli, byłych górników.juz widze, jak bedziemy pozyskiwac srodki z UE przy pomocy takich radnych 
W każdym z pięciu okręgów wyborczych liczba chętnych na stanowisko samorządowca nie spada poniżej 80. Zarejestrowano aż 11 komitetów wyborczych.
- Uważam, że stanowisko radnego powinno się cieszyć odpowiednim prestiżem, a nie kojarzyć się tylko z przywilejami. Dlatego też powinna istnieć jakaś wstępna selekcja ubiegających się o to stanowisko. Takim wyznacznikiem mogłoby być chociażby wykształcenie – moim zdaniem – obowiązkowo wyższe lub też profil wykształcenia. Wtedy może uniknęlibyśmy sytuacji, w której to w radzie miasta zasiadają osoby bez wcześniejszego przygotowania i doświadczenia. Jak pomyślę, że moimi pieniędzmi zarządzać będzie, nikogo nie obrażając, tynkarz, sprzedawczyni sklepowa lub artysta – plastyk robi mi się słabo – stwierdza – Mikołaj Labuch.
Chętnych do zasiadania w sosnowieckiej radzie miejskiej jest 416 kandydatów na 28 mandatów. Na jeden mandat przypada dokładnie 14,85 ubiegających się. Wśród komitetów wyborczych znalazły się takie, które u mieszkańców Sosnowca budzą lekkie zdziwienie.
- Rozumiem, że wybory dzisiaj wyglądają raczej jak casting lub konkurs dla najoryginalniejszych, ale nazwy komitetu typu: Komitet Wyborczy Wyborców Świetlana Przyszłość, czy też Komitet Wyborczy Krajowe Forum Bezrobotnych - Stowarzyszenie Społeczne – tego u nas jeszcze nie było. Choć oczywiście pamiętamy wszyscy, że swojego czasu w sejmie mieliśmy partię o nazwie: Polska Partia Przyjaciół Piwa. Jak dla mnie to kpina z wyborów – oburza się Stanisław Krukowski. – Najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych, wtedy moglibyśmy głosować tak naprawdę na konkretnych ludzi, a nie na partie, czy ugrupowania społeczne– mówi Monika Karczewska.
Prawdziwy zawrót głowy może czekać mieszkańców Będzina, którzy 12 listopada będą wybierali swoich faworytów zarówno do Rady Miasta (263 chętnych na 23 mandaty), jak i do Rady Powiatu (397 na 27 mandatów).
- Mam serdecznie dosyć kolorowych, uśmiechniętych twarzy kandydatów a to do rady, a to do sejmiku, a to na prezydenta. Większość z tych ludzi, to karierowicze. Nie prezentują sobą nic, oprócz ładnego wyglądu. Marzy mi się merytoryczna dyskusja nad kształtem mojego miasta – komentuje Kamil Jankowski.nie tylko jemu sie marzy - nam tez - tak samo jak wprowadzenie "wstepnej selekcji" np poprzez zapis o koniecznosci posiadania wyzszego wyksztalcenia, koniecznosci przystapienia do testu z zakresu wiedzy o wladaniu w samorzadach i wiedzy o miescie i innych tego typu wymogow - Przy okazji kampanii przedwyborczej, prowadzonej przez tak wiele różnych osób mają szansę wypłynąć ważne lokalne sprawy, które na co dzień są marginalizowane. A już od decyzji społeczeństwa zależy, kto będzie nami rządził przez najbliższe lata. Obyśmy wszyscy wybrali mądrze – dodaje Piotr Grzegorczyk.