CYTAT
SIATKÓWKA Zespół MKS Dąbrowa Górnicza rozpoczyna rundę rewanżową dziś
Po ostatniej kolejce spotkań w PlusLidze kobiet rozgrywki w tym elitarnym gronie znalazły się na półmetku. Bilans występów dla MKS jest dodatni, pięć zwycięstw i cztery porażki (14 pkt). W sumie piąte miejsce, czyli dokładnie to, które dąbrowianki osiągnęły na koniec debiutanckiego sezonu. By myśleć o walce o medale trzeba będzie jednak w spotkaniach rewanżowych lepiej prezentować się w starciach z teoretycznie silniejszymi rywalkami.
Początek ligowych zmagań był prawie zgodny z planem. Prawie, bo z czterech meczów udało się wygrać trzy. Pierwszy był wielką niewiadomą, ale występujące w roli gospodyń siatkarki MKS dość pewnie ograły młodą ekipę Gedanii Żukowo 3:0.
- Dało odczuć się stres towarzyszący temu występowi i grało się momentami ciężko. Miałyśmy jednak przewagę, nieźle zagrałyśmy na siatce. Myślę, że możemy w tym sezonie powalczyć z najlepszymi - podkreśliła po tym spotkaniu Joanna Staniucha-Szczurek.
Szybko okazało się jednak, że w kolejnym spotkaniu wywiezienie choćby punktu z Bydgoszczy okazało się zadaniem nie do wykonania. Na szczęście nasze reprezentantki pod wodzą kapitan Magdaleny Śliwy szybko wyciągnęły wnioski z porażki i w dwóch kolejnych meczach były górą. Ograły 3:1 Stal Mielec i szczególnie cenne 3:0 osiągnęły w Białymstoku z AZS-em. Kiedy wydawało się, że forma i zrozumienie na parkiecie będą procentować w starciach z kandydatkami do mistrzowskiego tytułu nastąpił jednak nieoczekiwany regres predyspozycji. Szczególnie słabo MKS wypadł na tle Muszynianki Muszyna przed własną publicznością, przegrywając gładko 0:3. Taki sam wynik, choć po walce, padł także w Pile.
Tym razem sprawdziło się porzekadło, że do trzech razy sztuka. Podopieczne Waldemara Kawki przełamały niemoc w starciu z Calisią Kalisz, choć nie bez kłopotów. Przy stanie 2:2 wygrały jednak zdecydowanie tie-break 15:7. Dobre występy przeplatają się ze słabszymi. W następnej kolejce MKS uległ 0:3 Aluprofowi na wyjeździe, by tydzień temu ograć u siebie 3:1 Gwardię Wrocław. Wynik tego spotkania miał ogromne znaczenie, bo przegrana oznaczała możliwość spadku aż na siódme miejsce.
- Po raz pierwszy w tym sezonie zagraliśmy trudną zagrywką. Zdarzyły nam się co prawda dwa przestoje w meczu, ale myślę, ze nasza gra była już lepsza niż w poprzednich spotkaniach. Mamy obecnie 14 punktów, dzięki czemu możemy spokojniej popracować - stwierdził trener MKS, Waldemar Kawka.
Być może to jest właśnie klucz do sukcesu w kolejnych spotkaniach.
Jutro dąbrowianki rozpoczną rundę rewanżową wyjazdowym starciem z Gedanią Żukowo.
Po ostatniej kolejce spotkań w PlusLidze kobiet rozgrywki w tym elitarnym gronie znalazły się na półmetku. Bilans występów dla MKS jest dodatni, pięć zwycięstw i cztery porażki (14 pkt). W sumie piąte miejsce, czyli dokładnie to, które dąbrowianki osiągnęły na koniec debiutanckiego sezonu. By myśleć o walce o medale trzeba będzie jednak w spotkaniach rewanżowych lepiej prezentować się w starciach z teoretycznie silniejszymi rywalkami.
Początek ligowych zmagań był prawie zgodny z planem. Prawie, bo z czterech meczów udało się wygrać trzy. Pierwszy był wielką niewiadomą, ale występujące w roli gospodyń siatkarki MKS dość pewnie ograły młodą ekipę Gedanii Żukowo 3:0.
- Dało odczuć się stres towarzyszący temu występowi i grało się momentami ciężko. Miałyśmy jednak przewagę, nieźle zagrałyśmy na siatce. Myślę, że możemy w tym sezonie powalczyć z najlepszymi - podkreśliła po tym spotkaniu Joanna Staniucha-Szczurek.
Szybko okazało się jednak, że w kolejnym spotkaniu wywiezienie choćby punktu z Bydgoszczy okazało się zadaniem nie do wykonania. Na szczęście nasze reprezentantki pod wodzą kapitan Magdaleny Śliwy szybko wyciągnęły wnioski z porażki i w dwóch kolejnych meczach były górą. Ograły 3:1 Stal Mielec i szczególnie cenne 3:0 osiągnęły w Białymstoku z AZS-em. Kiedy wydawało się, że forma i zrozumienie na parkiecie będą procentować w starciach z kandydatkami do mistrzowskiego tytułu nastąpił jednak nieoczekiwany regres predyspozycji. Szczególnie słabo MKS wypadł na tle Muszynianki Muszyna przed własną publicznością, przegrywając gładko 0:3. Taki sam wynik, choć po walce, padł także w Pile.
Tym razem sprawdziło się porzekadło, że do trzech razy sztuka. Podopieczne Waldemara Kawki przełamały niemoc w starciu z Calisią Kalisz, choć nie bez kłopotów. Przy stanie 2:2 wygrały jednak zdecydowanie tie-break 15:7. Dobre występy przeplatają się ze słabszymi. W następnej kolejce MKS uległ 0:3 Aluprofowi na wyjeździe, by tydzień temu ograć u siebie 3:1 Gwardię Wrocław. Wynik tego spotkania miał ogromne znaczenie, bo przegrana oznaczała możliwość spadku aż na siódme miejsce.
- Po raz pierwszy w tym sezonie zagraliśmy trudną zagrywką. Zdarzyły nam się co prawda dwa przestoje w meczu, ale myślę, ze nasza gra była już lepsza niż w poprzednich spotkaniach. Mamy obecnie 14 punktów, dzięki czemu możemy spokojniej popracować - stwierdził trener MKS, Waldemar Kawka.
Być może to jest właśnie klucz do sukcesu w kolejnych spotkaniach.
Jutro dąbrowianki rozpoczną rundę rewanżową wyjazdowym starciem z Gedanią Żukowo.