
Niespodzianka w Dąbrowie: beniaminek ograł faworyta!
Wojciech Todur
Siatkarki MKS-u nie czekały na kwiaty tylko same sprawiły sobie prezent na Dzień Kobiet, pokonując po emocjonującym, pięciosetowym boju pewny swego BKS Aluprof Bielsko-Biała.
- To wielka niespodzianka. Przed meczem wielu powtarzało nam, że jak urwiemy seta to już będzie sukces - cieszyła się Katarzyna Wysocka, środkowa MKS-u.
Dla dąbrowianek, które walczą o utrzymanie w siatkarskiej elicie, była to piąta wygrana, ale dopiero pierwsza z drużyną typowaną nawet do mistrzostwa Polski.
BKS rozpędzony po jedenastu wygranych z rzędu wyraźnie zwolnił. Spotkanie z MKS-em było dla siatkarek z Podbeskidzia trzecią kolejną porażką. - Jesteśmy w małym... nie, w dużym dołku. Tak, nasza porażka to duża niespodzianka. Więcej, to nie efekt fantastycznej formy zawodniczek z Dąbrowy tylko naszej bardzo przeciętnej postawy. Po serii zwycięstw musiał przyjść kryzys formy. Nie ma jednak co robić z tego tragedii i tak najważniejszy będzie play-off - podsumowała Milena Sadurek, kapitan BKS-u.
Bielszczanki nawet dobrze zaczęły. Pierwszy pewnie wygrany set zdawał się potwierdzać, że dziewczyny z Dąbrowy Górniczej o wygranej mogą tylko pomarzyć. - Bałam się, że ten pierwszy set podłamie zespół. Ten scenariusz przerabiałyśmy już w tym sezonie. Tymczasem stało się odwrotnie. Nie dopadało nas zwątpienie, zaczęłyśmy grać! - uśmiechała się Ewelina Sieczka, wybrana najlepszą zawodniczkę meczu.
Wielu kibiców uważało jednak, że to miano powinno przypaść Wysockiej, która wróciła do gry po czterech tygodniach przerwy spowodowanych kontuzją. - Dlatego teraz cieszę się podwójnie. Drugi set był przełomowy. Trener Wiktor Krebok mieszał w składzie, ale nas już zatrzymać się nie dało - podkreślała.
- Dobrze, że Kasia znowu jest z nami. Mamy teraz dużo większe pole manewru pod siatką - mówił trener Wiesław Popik.
Były momenty, gdy wydawało się, że bielszczanki jeszcze odwrócą losy meczu. Po efektownych atakach Karoliny Ciaszkiewicz i Joanny Szczurek parkiet aż "jęczał" z bólu, ale siatkarki MKS-u nie pękły. Fantastycznymi obronami popisywały się Sieczka i Krystyna Tkaczewska, a w ataku ważne piłki kończyła Magdalena Piątek.
W końcu zaskoczył i blok - Sieczka parę razy przełożyła ręce nad siatką tak głęboko, że gdyby tylko chciała to mogła mocniej zaciągnąć gumkę na kucyku Sadurek.
- Sama jestem zdziwiona tymi blokami, bo do tej pory moją silniejszą stroną był jednak atak. Dziewczyny z Bielska uderzały piłkę bardzo mocno, ale zaręczam, że gdy blok jest udany to żadnego bólu się nie czuje - mówiła Sieczka.
Swoją cegłę w zwycięskim murze miała też Anna Białobrzeska, która stojąc za linią boczną boiska non stop pokrzykiwała na koleżanki. Zaczęła grzecznie, od podnoszącego na duchu "Spokojnie laski". Gdy to nie pomagało zwiększyła siłę argumentów na "Dawać baby! Dawać, dawać". W końcu skupiła się na jednostkach. "Nie wymiękaj Piątek! Wal po prostej" - to do Magdaleny Piątek.
Gdy Białobrzeska traciła głos włączali się kibice, którzy przypominali dziewczynom, aby wierzyły w siebie. - Ta wiara była dziś kluczowa. Wiara, ale i mądrość. Nie mamy przecież takich strzelb w ataku, a jednak często potrafiłyśmy znaleźć dziurę w bloku - podkreślała Wysocka.
- Kaśka dała rewelacyjną zmianę! Zresztą wszystkie dziewczyny zagrały świetny mecz. W obronie, bloku, przyjęciu...Zdobyłyśmy ważne punkty, które przybliżają nas do utrzymanie w lidze - zakończyła Ewa Cabajewska, kapitan MKS-u.
MKS Dąbrowa Górnicza - BKS Aluprof Bielsko Biała 3:2 (16:25, 25:23, 25:18, 21:25, 15:12)
MKS: Pazderska, Matyjaszek, Sieczka, Lis, Czerwińska, Piątek, Tkaczewska (l) oraz Cabajewska, Wilczyńska, Białobrzeska.
BKS: Szczurek, Ciaszkiewicz, Sadurek, Studzienna, Bamber, Gajgał, Maj (l) oraz Waligóra, Strządała, Kucharska.
Widzów: 1200