http://img.naszemiasto.pl/grafika/lgDZ.gif[/img]]
Polityczny huragan wokół prez. Talkowskiego
dziś
Wczoraj radni nie udzielili absolutorium prezydentowi Jerzemu Talkowskiemu. Przychylili się do wniosku Komisji Rewizyjnej RM, który został zaakceptowany przez Regionalną Izbę Obrachunkową.
Zanim jednak doszło do głosowania, na sali rozpętała się polityczna burza, wywołana artykułem odsłaniającym kulisy sprawowania władzy w mieście.
Wstyd i hańba!
Autorzy publikacji w "Gazecie Wyborczej" dotarli do dowodów, z których wynika, że praktycznie żadna ważna decyzja w mieście nie jest podejmowana bez wcześniejszych konsultacji z żoną prezydenta Talkowskiego, Anną, która bez ogródek skrytykowała także naczelnika jednego z wydziałów, a o szkodzenie jej mężowi oskarżyła przewodniczącego RM Roberta Koćmę oraz sekretarz miasta i prawnika magistratu.
- Wiedzieli o tym wszyscy, ale teraz to się wydało na dobre. Najgorsze, że nie jest panu przykro, że to wyszło na jaw, ale martwi się pan tym, kto jest za to odpowiedzialny i kogo trzeba usunąć - mówił do prezydenta wiceprzewodniczący RM, Wojciech Juroff.
- To jest kompromitacja, wstyd i dyshonor dla tego miasta. Niech pan złoży dymisję z urzędu - zwrócił się do włodarza miasta Henryk Zaguła.
Prezydent Talkowski sprawę potraktował jako polityczną prowokację, za którą stoją nieczyste "siły" o lewicowych poglądach. Próbował bezładnie tłumaczyć, że nie ma z tym nic wspólnego.
- Robi się ze mnie wroga publicznego i zaczynacie ze mną grać. Te działania zmierzają do kontrowersji, ataku i politycznej awantury. Jest to tylko pozorna prawdopodobność, która stwarza zabiegi socjotechniczne. Chce się mnie zdyskredytować, a autorzy tych działań chcą pozostać anonimowi - oświadczył Talkowski.
Wiceprezydent Janusz Olszówka poddawał nawet w wątpliwość autentyczność nagrań.
- Dobrze znam głos pani Anny Talkowskiej i to było autentyczne nagranie. Słuchałem tej kasety z przerażeniem. Było tam tyle przekleństw i inwektyw, a to strasznie boli. Jestem tym oburzony i już teraz wiem, czemu pracownicy urzędu boją się ze mną rozmawiać. To szaleństwo. Nie wiem jak będzie dalej wyglądała nasza współpraca - podkreślił przewodniczący RM, Robert Koćma.
- Sugerował pan, że poprzedni zarząd próbuje działać w mediach na pańską niekorzyść, a kaseta wyszła przecież od pana ludzi. Po co nas pan wciąga w to bagno? To jest nieuczciwe - mówił do Talkowskiwgo radny Krzysztof Bobrowski.
Miarka się przebrała
W głosowaniu nad wykonaniem budżetu prezydenta pogrążyło kilka błędów, które zdaniem przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Tomasza Sołtysika powtarzają się rokrocznie.
- Inwestycje wykonane są w bardzo niskim procencie, miasto nie pozyskało w ubiegłym roku ani złotówki z funduszy unijnych na inwestycje. W porównaniu z innymi gminami, które potrafiły pozyskać dziesiątki milionów złotych jest to wynik przerażający. Dochodzi do tego niegospodarne wydatkowanie funduszy na obsługę prawną gminy, zagrożenie wynikami sporów sądowych, które mogą uszczuplić budżet o dziesiątki milionów złotych, nieuzyskanie zapowiadanych dochodów ze zbycia akcji spółek prawa handlowego, a także konieczność płacenia odsetek od nieterminowej spłaty faktur za budowę hali sportowej.
Wykonanie prezydenckiego budżetu nie uzyskało także akceptacji kilku ważnych komisji radnych, w tym ds. budżetu i gospodarki komunalnej.
Prezydent Talkowski starał się bronić przed krytyką, stosując tę samą metodę co zwykle, czyli obarczyć winą za całe zło zarząd miasta poprzedniej kadencji. Nie chciał nawet sam tłumaczyć się ze swoich poczynań.
- To ja będę decydował, kto będzie odpowiadał - stwierdził ostro.
Ostatecznie został jednak do tego zobligowany po głosowaniu radnych.
- Wszystkie trudności wynikają z zagmatwanych stosunków poprzedniego zarządu miasta z Mitexem. Mamy fatalną umowę z wodociągami i z aquaparkiem. To pana wina, panie przewodniczący Sołtysik i będziecie za to odpowiadać, bo trzy lata się toczą sprawy w prokuraturze i widać już ich koniec. Ugryźliście się we własne ogony, bo prezydent Lipczyk wydał w 2002 roku na obsługę prawną magistratu więcej niż ja - grzmiał prezydent Talkowski.
- Manipuluje pan faktami, mówiąc że dopłacamy do utrzymania budynków sądu i prokuratury, bo to nieprawda. Z dopłatami do wody też nie jest tak, bo bierze pan fundusze z zysku i przekłada na dopłaty. Przed prywatyzacją RPWiK miało 8 milionów brutto strat, a teraz ma tyle samo zysku - podkreślił radny Krzysztof Bobrowski.
Ostatecznie za nieudzieleniem absolutorium głosowało 14 radnych, 8 było przeciw, a jedna osoba się wstrzymała.
Co teraz?
Zgodnie z ustawą o samorządzie publicznym uchwała rady gminy w sprawie nieudzielenia zarządowi absolutorium jest równoznaczna ze złożeniem wniosku o odwołanie zarządu, chyba że po zakończeniu roku budżetowego zarząd gminy został odwołany z innej przyczyny.
Rada gminy rozpoznaje sprawę odwołania zarządu na sesji zwołanej nie wcześniej niż po upływie 14 dni od podjęcia uchwały w sprawie nieudzielenia zarządowi absolutorium. Wtedy wystarczy już tylko trzy piąte głosów składu rady, żeby odwołać zarząd.
Jak głosowali?
Klub radnych SLD-UP jeszcze długo przed głosowaniem opowiedział się za akceptacją wniosku o nieudzielenie absolutorium prezydentowi. Do ostatniej chwili trwały dyskusje w klubie radnych PO. Początkowo wydawało się, że radni tej opcji politycznej wstrzymają się od głosu, ale ostatecznie przeważyły ich zdaniem pozytywy i byli za odrzuceniem wniosku. Głosowanie nad wprowadzeniem dyscypliny głosowania w 8-osobowym klubie radnych Obywatelskiego Bloku Wyborczego nie powiodło się (zabrakło jednego głosu) i każdy głosował zgodnie ze swoimi przekonaniami, podobnie jak w klubie radny ch Bloku Przyjaciół Dąbrowy.
Piotr Sobierajski - Dziennik Zachodni