MoŻe sie powtarzaja bo nie chciaŁo mi sie czytaĆ wszystkich postÓw ale te dowcipy sa naprawde spoczko.Polecam
PzdrG
MĄŻ do Żony:
- Kochanie, przyniesiesz mi kawkĘ?
Żona zalotnie:
- A czarodziejskie sŁÓwko?
MĄŻ:
-Biegiem!
Facet pyta siĘswojego kolegĘo dobrego stomatologa. Tamten mu odpowiada:
- Znam Świetnego, ale on jest Anglikiem.
- Spoko, spoko, poradzĘsobie.
Przychodzi wiĘc na wizytĘdo tego dentysty, siada na fotelu i pokazujĄc
lekarzowi zĄb mÓwi:
- Tu!
Dentysta wyrwaŁ mu dwa zĘby. Na drugi dzieĹ znÓw spotykajĄ siĘobaj faceci i
pierwszy mÓwi:
- Kurcze, jakiŚ gŁupi ten dentysta. Ja mu pokazujĘbolĄcy zĄb, mÓwiĘtu, a
on wyrywa mi dwa zĘby.
- AleŚ ty gŁupi "Two" po angielsku znaczy dwa.
- Aaa, trzeba byŁo tak od razu mÓwiĆ. NastĘpnym razem coŚ wymyŚlĘ.
Przychodzi wiĘc na kolejnĄ wizytĘdo dentysty, siada na fotelu, wskazuje zĄb
i mÓwi:
- Ten!
Trzech facetÓw spotyka siĘw niebie i opowiada sobie jak siĘtutaj dostali.
Pierwszy:
- Rano zaspaŁem. Szybko wybiegam z wieŻowca i po drodze dopinam jeszcze
pasek od spodni, a tu spada na mnie lodÓwka i koniec.
Drugi:
- Wracam wczeŚniej z delegacji. WchodzĘdo domu, a tu Żona jakaŚ nerwowa.
PrzeszukaŁem caŁe mieszanie i na koniec wyglĄdam przez okno, a tu jakiŚ
facet wybiega z wieŻowca i dopina sobie jeszcze pasek od spodni. Pod rĘkĄ
miaŁem lodÓwkĘ, wiĘc rzuciŁem niĄ przez okno. Facet zginĄŁ, a ja na krzesŁo
elektryczne i koniec.
Trzeci:
- SiedzĘsobie spokojnie w lodÓwce...
Andrzej Lepper i jego kierowca jeĹşdzili przez wiele dni po Polsce. Pewnej
nocy przed limuzynĘwyskoczyŁa im Świnia. Nie przeŻyŁa tego spotkania.
Lepper widzĄc co siĘstaŁo, kazaŁ kierowcy iŚĆ wytŁumaczyĆ wszystko
wŁaŚcicielowi i powiedzieĆ, Że wszelkie straty zostanĄ zrekompensowane.
Kierowca wrÓciŁ dopiero po godzinie z cygarem w zĘbach, butelkĄ wina w rĘce
i w poszarpanym ubraniu.
- MÓj BoŻe, co ci siĘstaŁo? - pyta Lepper.
- No cÓŻ, rolnik daŁ mi wino, jego Żona obiad, a ich 19 letnia cÓrka chwile
szalonej, niezapomnianej rozkoszy.
- CÓŻeŚ ty im powiedziaŁ?
- Że jestem kierowcĄ Andrzeja Leppera i wŁaŚnie zabiŁem ŚwiniĘ.
Wielki, ogromny, wielopiĘtrowy supermarket, w ktÓrym kupicie wszystko. Szef
przyjmuje do pracy nowego sprzedawcĘ, dajĄc mu jeden dzieĹ okresu prÓbnego
Żeby go przetestowaĆ.
Po zamkniĘciu wzywa szef nowego sprzedawcĘdo biura:
- No to ile dziŚ zrobiŁ pan transakcji? - pyta sprzedawcĘ.
- JednĄ, szefie.
- Co? JednĄ?! Nasi sprzedawcy majĄ Średnio od szeŚĆdziesiĘciu do
siedemdziesiĘciu transakcji w ciĄgu dnia! Co pan robiŁ przez caŁy dzieĹ? A
wŁaŚciwie to ile pan utargowaŁ?
- Trzysta osiemdziesiĄt tysiĘcy dolarÓw.
Szefa zatkaŁo.
- Trzy... sta osiem... dziesiĄt tysiĘcy? Na Boga, co pan sprzedaŁ?!
- No, na poczĄtku sprzedaŁem maŁy haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiĄt tysiĘcy?
- Potem przekonaŁem klienta, Żeby wziĄŁ jeszcze Średni i duŻy haczyk.
NastĘpnie przekonaŁem go, Że powinien wziĄĆ jeszcze ŻyŁkĘ. SprzedaŁem mu
trzy rodzaje: cienkĄ, ŚredniĄ i grubĄ. WdaliŚmy siĘw rozmowĘ. SpytaŁem
gdzie bĘdzie ŁowiĆ. PowiedziaŁ, Że na Missouri, dwadzieŚcia mil na pÓŁnoc. W
zwiĄzku z tym sprzedaŁem mu jeszcze porzĄdnĄ wiatrÓwkĘ, nieprzemakalne
spodnie i rybackie gumowce, poniewaŻ tam mocno wieje. PrzekonaŁem go, Że na
brzegu ryby nie biorĄ, no i tak poszliŚmy wybraĆ ŁÓdĹş motorowĄ. SpytaŁem go
jakie ma auto i wydusiŁem z niego, Że doŚĆ maŁe, aby odwieĹşĆ ŁÓdĹş, w zwiĄzku
z czym sprzedaŁem mu przyczepĘ.
- I wszystko to sprzedaŁ pan czŁowiekowi, ktÓry przyszedŁ sobie kupiĆ jeden,
jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedŁ z zamiarem kupienia podpasek dla swojej Żony.
ZaproponowaŁem mu, Że skoro w weekend nici z seksu, to moŻe pojechaŁby
przynajmniej na ryby...
Facet postanawia unieszkodliwiĆ swojĄ teŚciowĄ. Wpada wiĘc do sklepu
zoologicznego.
- Panie sĄ jadowite wĘŻe??
- Nie ma
- A jadowite pajĄki?
- TeŻ nie ma.
- A co ku.... jest jak nic nie ma?
- SĄ pelikany.
- A one sĄ niebezpieczne?
- Tak, potrafiĄ zadziobaĆ szkodnika w kilka sekund.
Facet kupiŁ dwa pelikany i udal sie do domu aby wyprÓbowaĆ nowy nabytek.
- Pelikany na stÓŁ!!! - pelikany rozwalajĄ stolik w pyŁ.
Facet wniebowziĘty mÓwi:
- Pelikany na krzesŁo!!! - krzeslo [cenzura] w drobny mak.
Nagle ku.... wpada teŚciowa i od progu woŁa:
- A na ch.... Ci pelikany???!!!
Facet budzi siĘpo kilkutygodniowym piciu, caŁy siny, zaroŚniĘty idzie do
Łazienki, staje przed lustrem i zaczyna siĘsobie przyglĄdaĆ, intensywnie
przy tym myŚlĄc. Nagle sŁyszy z kuchni:
- Mietek, zjesz Śniadanie?
A facet wali siĘw Łeb i mÓwi:
- Mietek!!! WiedziaŁem, Że na "M"!
Premier Miller odwiedza wzorowe gospodarstwo rolne. Gdy znalazŁ siĘw
chlewni, poŚrÓd stada dorodnych ŚwiĹ, towarzyszĄcy grupie oficjeli
fotoreporterzy natychmiast strzelajĄ fotki. Na to Miller:
- Żeby mi tam nie byŁo jakiegoŚ gŁupiego podpisu pod zdjĘciem! Typu "Miller
i Świnie" czy coŚ takiego.
- AleŻ skĄd panie Premierze! - odpowiadajĄ reporterzy. Wszystko bĘdzie cacy.
Nazajutrz ukazuje siĘgazeta ze zdjĘciem Millera wŚrÓd Świn, podpis:
"Miller (drugi od lewej)".
Jasiek zaprosiŁ mamĘna obiad w mieŚcie, w ktÓrym studiowaŁ i wynajmowaŁ
maŁe mieszkanko z koleŻankĄ JustynĄ. Po przyjeĹşdzie matka zauwaŻyŁa, Że
wspÓŁlokatorka syna jest wyjĄtkowo ŁadnĄ i seksownĄ blondynkĄ. ZaczĘŁa siĘ
zastanawiaĆ, czy z tego ich wspÓlnego mieszkania nie wyniknĄ jakieŚ
problemy. Syn zauwaŻyŁ, jak matka patrzy na JustynĘ, i kiedy byli sami,
powiedziaŁ:
- DomyŚlam siĘ, o czym myŚlisz, ale zapewniam ciĘ, Że jesteŚmy tylko
wspÓŁlokatorami. Nic nas nie ŁĄczy.
TydzieĹ pÓĹşniej Justyna mÓwi do Jasia:
- SŁuchaj, nie chcĘnic sugerowaĆ, ale od ostatniego obiadu z twojĄ matkĄ
nie mogĘznaleĹşĆ mojej pamiĄtkowej cukierniczki. Chyba jej nie wziĘŁa?
Jasiek zdecydowaŁ siĘnapisaĆ list do matki: "Droga mamo, nie piszĘ, Że
wziĘŁaŚ pamiĄtkowĄ cukiernicĘJustyny, nie piszĘteŻ, Że jej nie wziĘŁaŚ.
Faktem jednak pozostaje, Że od kiedy byŁaŚ u nas na obiedzie tydzieĹ temu,
nie moŻemy jej znaleĹşĆ."
OdpowiedĹş przyszŁa parĘdni pÓĹşniej:
"Drogi Jasiu, nie twierdzĘ, Że sypiasz z JustynĄ, nie twierdzĘteŻ, Że z niĄ
nie sypiasz. Faktem jednak pozostaje, Że gdyby Justyna spaŁa we wŁasnym
ŁÓŻku, juŻ dawno by jĄ znalazŁa".
The Prodigy przyjechaŁo z koncertami na LitwĘ. WysiadajĄ z samolotu, patrzĄ,
a tu parka ubrana na ludowo wita ich chlebem i solĄ. SchodzĄ po schodkach na
pŁytĘlotniska, przyglĄdajĄ siĘ, a wokalista rozpromieniony mÓwi:
- No, tak to nas jeszcze nikt nie witaŁ.
Pochyla siĘnad solĄ, zatyka dziurkĘpalcem a drugĄ wciĄga...
Idzie dwÓch studentÓw ulicĄ i widzĄ kawaŁek kartki leŻĄcej na chodniku.
Jeden siĘpyta drugiego:
- Co to jest?
A drugi odpowiada:
- Nie wiem, ale kserujemy!
Na egzaminie znudzony profesor mÓwi do niezbyt dobrze przygotowanego
studenta:
- Zadam tylko jedno pytanie wyciĄgajĄce. Jak pan odpowie to pan zdaŁ, jeŚli
nie - to dwÓja. Ile liŚci jest na tym drzewie za oknem?
- 3487 - odpowiada bez zajĄkniĘcia student.
- Jak pan to policzyŁ? - pyta zdumiony profesor.
- A to juŻ, panie profesorze, jest drugie pytanie.
WŚciekŁy profesor wchodzi do sali wykŁadowej i mÓwi:
- Wszyscy nienormalni maja wstaĆ!
Nikt siĘnie rusza. Po dŁuŻszej chwili wstaje jeden student.
- No proszĘ! - mÓwi ironicznie profesor i pyta studenta. - Czemu uwaŻa siĘ
pan na nienormalnego?
- Nie uwaŻam siĘza nienormalnego, ale gŁupio mi, Że pan profesor tak sam
stoi...
DwÓch pijakÓw siedzi pod sklepem i pije wÓdkĘ.
W pewnym momencie jeden podnosi leŻĄcĄ obok niego gazetĘ. Czyta i mÓwi do
drugiego:
-Ty wiesz, Że picie skraca Życie o poŁowĘ.
-Taaa.
-No tak, a ile masz lat?.
-30
-No to widzisz, gdybyŚ nie piŁ, byŚ miaŁ 60.
MĘŻczyzna kupiŁ sobie nowego mercedesa. PostanowiŁ go przetestowaĆ - jedzie
drogĄ 140, 180, 220. Nagle za zakrĘtu wyjeŻdŻa furmanka. MĘŻczyzna nie
zdĄŻyŁ wyhamowaĆ i wjechaŁ w furmankĘ. Gdy siĘocknĄŁ zobaczyŁ straszny
widok - dwa konie juŻ ledwo dyszĄ, woĹşnica ma urwane obydwie nogi ,ktÓre
leŻĄ obok niego. WrÓciŁ do samochodu ,wyciĄgnĄŁ mŁotek, podszedŁ do konia ,
uderzyŁ go w Łeb - koĹ padŁ martwy, podszedŁ do drugiego - uderzyŁ go w Łeb
- koĹ padŁ martwy. WoĹşnica widzĄc co siĘdzieje ,przysunĄŁ urwane nogi do
siebie i drze siĘna caŁy gŁos :
- Nawet mnie nie drasnĘŁo !!
Przychodzi facet do lekarza i mÓwi:
- Panie doktorze ja mam 3 jĄdra.
- PrzecieŻ to niemoŻliwe! Niech siĘpan rozbierze sprawdzĘto.
Lekarz obmacuje patrzy i mÓwi:
- Pan jest normalny. Ma pan 2 jĄdra
- NIE!!! NaprawdĘmam 3 jĄdra. Niech pan sprowadzi kogoŚ jeszcze niech to
zbadajĄ.
Lekarz poszedŁ wraca z pielĘgniarkĄ i mÓwi jej Żeby macaŁa.
PielĘgniarka teŻ stwierdza 2 jĄdra.
Lekarz wkurzony:
- PAN JESTEŚ ZDROWY!!! PO CO PAN TU PRZYSZEDŁEŚ???
- No bo wie pan, sobota wieczÓr nie ma co robiĆ to pomyŚlaŁem Że chociaŻ
ktoŚ siĘmoimi jajami pobawi
SiedzĄ dwie prostytutki na molo i nagle jednej zachcialo sie laĆ.
PrzycupneŁa na krawĘdzi molo i leje. Nagle wybuchla smiechem.
Druga sie pyta:
- Co sie stalo?
- A bo zaczelam lac i nasikaŁam komuŚ do kajaka.
Druga popatrzyla, wybuchŁa jeszcze wiekszym Śmiechem i mowi:
- To nie kajak tylko ci sie pizda w wodzie odbija
Idzie sobie Krzysztof Ibisz ulica. Nagle podbiega do niego facet i mowi
- Panie Krzysztofie jestem Pana najwiekszym fanem, czy moge zrobic Panu
laske?
Na to Krzysio:
OdejdĹş nie mam czasu, idz mi stad.
- Ale prosze, blagam jak tylko chcesz, daj choc raz Ci zrobie
W koncu Krzysio sie zgadza, ida w brame I fan zaczyna ciagnac. Ciagnie jakis
czas i nie wypuszczajac fajki z dzioba probuje cos powiedziec:
- mmmmmm...mmmmmm.
Na to Ibisz:
- zamknij ryja I ciagnij!.
Po jakims czasie fan znowu:
- mmmmm...mmmmm...mmmmm.
Zdenerwowany Ibisz pyta:
- No co kurde? Gadaj!
A facet na to:
- mmmmmMamy Cie!
W domu spokojnej jesieni, trzech dziadkow toczy rozmowe przy sniadaniu.
Pierwszy mowi:
- Mam kamienie czy co? Nie moge rano zrobic siku. Wstaje o 7-ej i pol
godziny musze sie meczyc aby cos polecialo.
Drugi mowi:
- Ja wstaje tez o 7-ej, siadam na kiblu i nie moge zrobic kupy! Po godzinie
wreszcie cos zrobie!
Na to trzeci dziadek:
- Ja tam nie mam zadnych problemow. Sikam o 5-ej, wale kupsko o 6-ej, i
budze sie o 7-ej.
Jasiu pyta siĘWiesia:
- SkĄd ty masz tyle pieniĘdzy???
- A wiesz, to proste. MÓwiĘrodzicom, Że znam prawdĘi dostaje od taty 200
zŁ ,a od mamy 150.
Jasiu postanowiŁ wyprÓbowaĆ to na swoich rodzicach i pobiegŁ do domu,
spotyka tatĘi mÓwi:
- Tato znam prawdĘ
- Dobrze, Jasiu tu masz 200 zŁ i nic nie mÓw mamie.
Zadowolony Jasiu biegnie do mamy:
- Mamo, znam caŁĄ prawdĘ.
- Tu masz 150 zŁoty i nic nie mÓw tacie.
Jeszcze bardziej zadowolony Jasiu postanawia wyprÓbowaĆ tĘmetodĘna obcych.
Przychodzi listonosz ,a Jasiu do niego:
- Znam caŁĄ prawdĘ.
Na co listonosz rozrzuca ramiona i krzyczy:
- Syneczku!
PrzyszedŁ facet do agencji towarzyskiej.
- DzieĹ dobry ,chciaŁbym zamÓwiĆ sobie panienkĘ.
- ProszĘtu jest cennik .
- Ale ja nie mam tyle pieniĘdzy...
- Niech pan pokaŻe ile ma.
- ...
- Uuuu za tĘforsĘto Żadnej panienki pan nie dostanie .Jedynie moŻe byĆ pan
Marian.
- No ,jak ma byĆ, to niech bĘdzie .- odparŁ facet.
Zeszli do kotŁowni do palacza Mariana.
- Panie Marianie klient do pana!
Pan Marian odstawiŁ wiadro z wĘglem, szuflĘ, zdjĄŁ spodnie... Klient
spojrzaŁ z niesmakiem na brudnego tŁustego i zaroŚniĘtego Mariana i mÓwi:
- Ty ,moŻe byŚ mi pomÓgŁ?
Na co Marian odwrÓciŁ gŁowĘwypluŁ papierosa ,zatrzepotaŁ rzĘsami i
powiedziaŁ ochrypŁym basem:
- KOCHAM CIĘ...
KtoŚ zapukaŁ do burdelu. Burdel-mama otworzyŁa drzwi i zobaczyŁa raczej
schludnego, dobrze ubranego i w przeszŁo Średnim wieku mĘŻczyznĘ.
- W czym mogĘpomÓc? - spytaŁa. - ChcĘsiĘwidzieĆ z NatalkĄ! - odparŁ goŚĆ.
- ProszĘpana, Natalka jest jednĄ z najdroŻszych panienek. ByĆ moŻe jakĄŚ
innĄ...
- Nie! MuszĘzobaczyĆ NatalkĘ! - zaŻĄdaŁ goŚĆ.
Natalka podeszŁa do niego i powiadomiŁa go, Że ŻĄda 1000 dolarÓw za wizytĘ.
MĘŻczyzna bez wahania siĘgnĄŁ do kieszeni i podaŁ jej dziesiĘĆ 100
dolarowych banknotÓw. Oboje poszli do pokoju na gÓrĘ, na godzinkĘ...
NastĘpnej nocy przyszedŁ znowu i zaŻĄdaŁ Natalki. Natalka wyjaŚniŁa mu, Że
bardzo rzadko zdarza siĘtutaj, Żeby ktoŚ wracaŁ drugĄ noc z rzĘdu.... i Że
nie moŻe daĆ mu zniŻki. Stawka pozostaŁa ta sama, 1000 dolarÓw. MĘŻczyzna
znowu wrĘczyŁ jej gotÓwkĘi znowu poszli na piĘterko...
Kiedy przyszedŁ nastĘpnej nocy, nikt nie mÓgŁ uwierzyĆ. I znowu wrĘczyŁ
Natalce gotÓwkĘ, i znowu poszli na piĘterko... Kiedy minĘŁa godzina Natalka
spytaŁa go:
- SkĄd jesteŚ? Nikt wczeŚniej nie ŻĄdaŁ moich usŁug trzy noce z rzĘdu...
- Z Filadelfii... - odparŁ mĘŻczyzna. -NaprawdĘ!? Mam tam rodzinĘ...-
odrzekŁa. -Tak, wiem... - odparŁ mĘŻczyzna. - TwÓj ojciec umarŁ, a ja jestem
adwokatem twojej siostry. Ona prosiŁa mnie, Żebym Ci przekazaŁ twoje 3000
dolarÓw spadku...
MoraŁ z tej historyjki: Trzy rzeczy sĄ w Życiu pewne:
1.ŚmierĆ
2.Podatki
3.I to ze adwokat ciĘwydyma.....
Jasio podejrzaŁ, jak jego dziadek "zaŁatwiaŁ siĘ" za stodoŁĄ. Po chwili
pyta:
- Dziadku, co to byŁo takiego, co ci z rozporka zwisaŁo?
Dziadek nie bardzo wie, jak Jasiowi odpowiedzieĆ, wiĘc mÓwi:
- To byŁ Ślimak.
- Tak teŻ myŚlaŁem, bo to do ch... nie byŁo podobne!