CYTAT(Bathurst @ nie, 21 kwi 2013 - 17:26)

no wiadomo, że uogólniamy tutaj
natomiast 20 lat temu nie było tyle ludzi grzebiących po śmietnikach, nie było rzeszy emigrantów.
Czy było mniej ludzi grzebiących w śmietnikach? Ja bym nie powiedział. Pamiętaj też, że pozory mylą. Znów - nie chcę tu uoagólniać ale kiedyś likwidowaliśmy piwnicę wujka w Gołonogu, miał tam warsztat to i sporo metalu, różnych szpargałów. No i był taki ziomek przy śmietniku, starszy facet. Zagadujemy, że jak sobie sam wyniesie to co chce może z piwnicy wziąć. Zgodził się, podczas tej operacji chwila rozmowy, okazuje się, że 10 lat chłop wozi złom i postawił z tego córce dom w stanie surowym. A z wyglądu menel (no ale kto zakłada garniak do wożenia złomu i zbierania puszek).
Co się zaś tyczy emigrantów - ostatnio dyskutowałem o tym z moim ojcem, fakt, nie było ich. Czy dlatego że było tu tak dobrze? Otóż nie, każdy skrycie marzył żeby dostać zieloną kartę albo śmignąć na zmywak do UK tyle, że było to znacznie trudniejsze, mimo to i tak eiele osób jeździło, na szparagi do Niemiec, do opieki we Francji, nie było to masowe, bo trudniejsze, dziś spakujesz się i jedziesz. Teraz jeśli już nie masz wyjścia to masz jeszcze tę dodatkową opcję aby spróbować za granicą, kiedyś tego nie było. O ile jestem zdecydowanym krytykiem związku socjalistycznych republik europejskich to jedyny plus tego to swoboda poruszania się po europie, to jest niezaprzeczalne.
CYTAT(Bathurst @ nie, 21 kwi 2013 - 17:26)

Jak chodziłem do technikum to na praktykach miesięcznych u prywatnego przedsiębiorcy dostałem za nie pieniądze- było to oczywiste. Teraz oczywiste jest że po studiach idzie się na 3, 6 miesięczną darmową praktykę po której nieliczni tylko zostaną zatrudnieni.
Fakt, to jest chore. Powoli trochę słychać o "przyzakładowych" szkołach średnich ale to i tak teraz promil może jest, szkoda, bo niewielkim kosztem pracodawcy mogliby szkolić sobie przyszłą kadrę. Natomiast kwestia staży to imho duża zasługa mediów, kilka lat temu pamiętam jak rozpisywano się o tym jak modny jest wolontariat, darmowe staże, pracodawcy podchwycili i jest jak jest. I tu ludzi nie rozumiem, że dają się tak robić w bambus, o ile pracę za najniższe stawki w kiepskich warunkach jeszcze tak (bo coś do garnka trzeba włożyć a skoro nie ma wyboru...) to bezpłatnego zapieprzania w ramach "bezpłatnego stażu" już nie. Podkreślam cudzysłów, bo jeżeli taki staż miałby polegać tylko na nauce praktyki to jeszcze powiedzmy w miarę OK o ile nie będzie trwał pół roku (nie czarujmy się, człowiek po szkole guzik umie i do pracy się nie nadaje. Ale niestety często jak jak już tu pisano, pracujesz normalnie a tylko z nazwy jest to "nauka".
CYTAT(Bathurst @ nie, 21 kwi 2013 - 17:26)

Markety- no tak, ale czy większość ludzi tam jest? nie sądzę, no i duża część tych wypełnionych koszyków to za kredyt chwilówkę. Nie da się zrzucić odpowiedzialności za to na bezczynność ludzką i brak inicjatywy.
Śmiem zaryzykować, że jest większość. Tyle hipermarketów wokół, wszystkie pełniutkie. Zresztą - moja rodzina i bliźsi znajomi to lekko kilkadziesiąt osób a nie wśród nich nikogo, kto byłby wyzyskiwany, może są 3-4 osoby, które muszą bardziej zacisnąć pasa, żeby wyrobić się od 1-wszego do pierwszego. A nie obracam się wśród lekarzy, prawników bądź też pracowników budżetówki. Więc jakoś się to ciągnie, czasem od kredytu do kredytu, ale w domu po 2 LCD, kablówka z setką kanałów, dwa zachodnie samochody na rodzinę - to już nikogo nie szokuje i przed nikim się tym nie pochwalisz jak 15-20 lat temu. A z lumpeksami to też nie jest tak przejrzuście, sam znam przynajmniej kilka osób, które się tam ubierają, nie ze względu na prak kasy ale dlatego że lubią (tak, i powiem, że niemało jest takich) lub z przyzwyczajenia z cięższych czasów... Ci co rano wystają po nowej dostawie to nie ci najubożsi, bo... ich wtedy nie stać! Najubożsi to przychodzą tuż przed dostawą, bo wtedy jest najtaniej. Coś o tym wiem, bo jak napisałem znajomi się tam ubierają choć zarabiają znacznie powyżej najniższej krajowej.
CYTAT(Bathurst @ nie, 21 kwi 2013 - 17:26)

Upodlenie jest wtedy moim zdaniem, kiedy pod szmateksem rano przed otwarciem ustawia się kolejka, kiedy musisz oddać chore dziecko do przedszkola bo jak weźmiesz opiekę to cie wypierdzielą z pracy. Upodlenie jest też wtedy jak idziesz do lekarza i dowiadujesz się że na wizytę u specjalisty poczekasz pół roku, że w szkole musisz co roku kupować nowe podręczniki bo pani dyrektor lubi przedstawiciela wydawnictwa, jak w urzędzie cię olewają itd.
Z tym się zgadzam, o ile upodlenie ze strony pracodawców ma charakter marginalny, upodlenie ze strony producentów sami sobie "wywalczyliśmy" o tyle upodlenie ze strony władzy mnie osobiście boli najbardziej. To, że oddaję 3/4 wypłaty do budżetu a rząd tylko szuka sposobu jak ze mnie wydoić tę ostatnią ćwiartkę. To, że mimo powyższego nie zdążę do lekarza przed śmiercią a za autostradę muszę płacić dodatkowo. To, że władza zakłada winę każdego z nas i w budżecie planuje ile wpłacimy w formie kar i mandatów. To, że instytucje publiczne zabijają nielicznych pozostałych uczciwych przedsiębiorców. I można tak wymieniać. To, że "zachód" traktuje nas jako tanią siłę roboczą można rozumieć, sami zrobilibyśmy tak samo na ich miejscu. Ale, że twój własny rząd tylko patrzy jak ci wsadzić kij w oko to już jest przykre. I nie twierdzę, że partia X czy Y dałaby nam lepszy rząd, żadna z obecnie kręcących się wokół koryta nie da, musi się zmienić pokolenie, może dwa, może pięć, może kiedyś się trafi rozsądne i uczciwe...