Pomoc - Szukaj - Użytkownicy - Kalendarz
Pełna wersja: Szkoły językowe - opinie
Forum Mieszkańców Dąbrowy Górniczej > Dąbrowa Górnicza > Nasze Sprawy
kwintosz
Witam.
Mam prośbę. Czy ktoś z was mógłby polecić jakąś szkołę językową (jęz. angielski) w okolicach? Oczywiście w Dąbrowie lub ewentualnie w Sosnowcu lub Katowicach. Chodzi mi o opinie z pierwszej ręki a nie od kolegi koleżanki kuzyna kolegi. Czy w DG jest jakaś szkoła językowa warta uwagi?

Pozdrawiam
vacu
CYTAT(kwintosz @ pon, 15 wrz 2008 - 18:50) *
Witam.
Mam prośbę. Czy ktoś z was mógłby polecić jakąś szkołę językową (jęz. angielski) w okolicach? Oczywiście w Dąbrowie lub ewentualnie w Sosnowcu lub Katowicach. Chodzi mi o opinie z pierwszej ręki a nie od kolegi koleżanki kuzyna kolegi. Czy w DG jest jakaś szkoła językowa warta uwagi?

Pozdrawiam

Ja może nieco inaczej - polecam nie szkołę a metodę - metodę Callana. Jeśli chcesz nauczyć się mówić (a nie np. do matury wink.gif) to imho lepszej nie ma. Aczkolwiek nie wiem jak to wygląda w dąbrowskich szkołach, ja chodziłem kilka lat temu do Elsinore w Katowicach na Sobieskiego (Elsinore - wtedy jeszcze była na Sokolskiej) i naprawdę bardzo sobie chwalę - niestety nie każdy ma tyle samozaparcia/czasu żeby dojeżdżać 2-3 razy w tygodniu do K-c.
KAMAZ
Moja żona chodziła na angielski prowadzony metodą Callana w szkole językowej na 3-go Maja na przeciwko starego wydziału komunikacji. I jeżeli chodzi o opinię to wygląda ona następująco:
- pierwsze tygodnie wyglądały elegancko. Dużo mówienia człowiek zaczyna chwytać
- w kolejnych tygodniach człowiek sobie uświadamia że jak nie odpowie na zadane pytanie dokładnie w taki sposób jak to jest napisane w książce (zajęcia prowadzone są według książkowych zadań) to prowadzący odrazu cię poprawia. Nie istotne że powiedziałeś w sposób poprawny. Ważne że nie jest tak jak książka mówi.
- Prowadzący zajęcia robią to w bardzo schematyczny sposób. Żadnej inwencji własnej. Cały czas wedłuyg podręcznika. Pytanie, odpowiedź, pytanie, odpowiedź... Punkt po punkcie.
vacu
CYTAT(KAMAZ @ czw, 25 wrz 2008 - 09:26) *
Moja żona chodziła na angielski prowadzony metodą Callana w szkole językowej na 3-go Maja na przeciwko starego wydziału komunikacji. I jeżeli chodzi o opinię to wygląda ona następująco:
- pierwsze tygodnie wyglądały elegancko. Dużo mówienia człowiek zaczyna chwytać
- w kolejnych tygodniach człowiek sobie uświadamia że jak nie odpowie na zadane pytanie dokładnie w taki sposób jak to jest napisane w książce (zajęcia prowadzone są według książkowych zadań) to prowadzący odrazu cię poprawia. Nie istotne że powiedziałeś w sposób poprawny. Ważne że nie jest tak jak książka mówi.
- Prowadzący zajęcia robią to w bardzo schematyczny sposób. Żadnej inwencji własnej. Cały czas wedłuyg podręcznika. Pytanie, odpowiedź, pytanie, odpowiedź... Punkt po punkcie.

Widzę, że to jednak zależy od szkoły (nauczycieli/podejścia_studenta - niepotrzebne skreślić) - oczywiście można uczyć się odpowiedzi na pamięć ale to nie ma sensu a więc po co płacić. Generalnie z tego co ja pamiętam, to raczej słabo zwykle u mnie było z pamięcią więc często trzeba było improwizować co było mile widziane - i o to chodzi. A tempo "lekcji" jest dość szybkie co wyrabia taki nawyk że właściwie musisz "myśleć po angielsku", żeby sprawnie i szybko odpowiedzieć. No ale jak widać dużo w tym przypadku zależy od nauczycieli - ja akurat trafiłem na dobrych, u których improwizacja była wręcz mile widziana. Dużo zależy też od samego studenta, bo miałem też takich w grupie, których szef przymusem wysłał na szkolenie i efekt był takijak piszesz - sylabizowali słówko po słówku z książki, bo inaczej im się nie chciało.

Co do tej schematyczności - może to i racja ale na tym polega ta metoda. Mówisz, mówisz, cały czas mówisz. Wyrabiasz nawyk mówienia zamiast wypełniać krzyżówki, wstawiać słówka w puste pola i inne tego typu nic nie dające pierdoły tongue.gif
Dave
Też myślę nad rocznym kursem angielskiego (a raczej amerykańskiego bo brytyjskeigo nie znoszę) na poziomie raczej średniozaawansowanym, gdyż podstawy znam już dość dobrze. Jak zdam egzamin i dostanę certyfikat, np. TELC, to co miesiąc bede miał ok 400 zł brutto więcej wypłaty smile2.gif Więc warto. Ale którą i gdzie szkołe wybrać? Ile to kosztuje? Jak trawają zajęcia i jakie są szanse zdania egzaminu pańśtwowego i dostania certyfiaktu?
KAMAZ
CYTAT(vacu @ czw, 25 wrz 2008 - 18:31) *
Co do tej schematyczności - może to i racja ale na tym polega ta metoda. tongue.gif



Nie chodziło mi tyle po metodę bo tę akurat uważam za dobrą ale o sposób jej wdrażania co w tym przypadku oznacza kurczowe trzymanie się podręcznika.
jacu007
A moze ktos ma doświadczenia z ESJO ( w szkole biznesu) - bo tam sie chce zapisać?
Arbas
Najlepszą szkołą językową zawsze była szkoła życia w danym kraju.
Radzę oszczędzać na jak najdłuższy pobyt w danym kraju i zupełne odcięcie od rodzimego języka.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.