Gryzonie z winy zwiedzających?Oliwia Górniak z rodzicami (Marzeną i Adrianem) przyszli obejrzeć zwierzaki, ale szczurów się nie spodziewali.
Szukaj szczura, szukaj. O, jest! I to jaki wielki!- tak rozpoczął swoją wizytę w minizoo w Parku Zielona 6-letni Wojtuś. Nie interesowały go zwierzaki, ale właśnie inteligentne gryzonie, których dziesiątki przechadzają się spokojnie po wybiegach.
To już kolejny raz, kiedy firma OFI, zajmująca się na zlecenie miasta opieką nad zoo, nie radzi sobie z tym problemem.
- Pomiędzy zwierzętami przechadzają się szczury, a kiedy wyskakują na zewnątrz, trzeba uciekać - mówi Marta Zawęgłowicz z osiedla Kasprzaka.
Gryzonie czują się w klatkach wietnamskich świnek, kózek, muflonów i owiec grzywiastych jak w domu. Podjadają karmę, a potrafią nawet walczyć o suche pajdy chleba.
- To obrzydliwe i niehigieniczne, a poza tym gryzonie mogą przecież roznosić jakieś groźne choroby. Ktoś powinien zrobić z tym porządek - apeluje pan Stanisław.
Pierwszy raz o szczurach, które płoszą wystraszone głuszce, indyki i cietrzewie, pisaliśmy kilka miesięcy temu. Wtedy zapewniano nas, że będą wyłapywane co najmniej dwa razy w miesiącu, ale jak się okazało, nie jest to łatwe.
O przyczyny bezradności wobec plagi gryzoni chcieliśmy również zapytać w przedsiębiorstwie wielobranżowym OFI, ale pod nieobecność prezesa nikt nie czuł się kompetentny, by udzielać wyjaśnień. W magistracie urzędnicy znają problem.
- Pracownicy firmy OFI przeprowadzają systematyczną likwidację gryzoni. Starają się też zlokalizować ich siedziby w pobliżu minizoo. Pojawienie się na szerszą skalę szczurów spowodowane jest przede wszystkim niekontrolowanym dokarmianiem zwierząt przez zwiedzających, mimo wyraźnych zakazów umieszczonych na klatkach. Dlatego wybiegi są regularnie sprzątane, a resztki jedzenia usuwane. Wyeliminowanie plagi szczurów jest niemożliwe, bo w pobliżu jest kompleks leśny, w którym żyją - tłumaczy Piotr Jędrusik, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej UM.
Naczelnik dodaje także, że przeprowadzenie profesjonalnej deratyzacji mogłoby zaszkodzić wszystkim zwierzętom.
Tymczasem w sosnowieckim minizoo radzą sobie ze szczurami nieźle. Tam środki do walki z gryzoniami są w specjalnych klatkach, wymienianych co miesiąc.
- Teren sosnowieckiego parku jest dużo większy i zróżnicowany pod względem wielkości i zagospodarowania. Gryzonie mogą być więc niewidoczne dla zwiedzających. W naszym zoo bierzemy pod uwagę możliwość ograniczenia gatunków zwierzaków do tych, które stwarzają mniejsze problemy w utrzymaniu - mówi na to naczelnik Jędrusik.
Piotr Sobierajski - Dziennik Zachodni