IPB

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

16 Stron V  « < 4 5 6 7 8 > »   
Reply to this topicStart new topic
> Tożsamość Zagłębia Dąbrowskiego, Zachodnia Małopolska
Kamil_
post pią, 25 cze 2010 - 17:27
Post #91


UZYTKOWNIK
******

Grupa: Użytkownik
Postów: 2,385
Dołączył: pon, 13 sie 07
Nr użytkownika: 782
Płeć: Mężczyzna



CYTAT(Arbas @ pią, 25 cze 2010 - 10:25) *
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Arbas @ pią, 25 cze 2010 - 08:22) *
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
CYTAT(Kamil_ @ czw, 24 cze 2010 - 21:26) *
Pytanie powinno brzmieć chyba tak:Czy "Ślabikorz Slunski" - elementarz na rok szkolny 2012/2013 będzie obowiązywał w szkołach na terenie całego województwa Śląskiego, czyli również w Zagłębiu? Bo Zagłębie nie leży na Śląsku lecz w Śląskim.
- A dlaczego nie w Śląsko-Dąbrowskim lub w Śląsko-Zagłębiowskim?- Bo ktoś się o to postarał.



Może dlatego, że nasze województwo nazywa się Śląskie?
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Kamil_
post wto, 29 cze 2010 - 15:51
Post #92


UZYTKOWNIK
******

Grupa: Użytkownik
Postów: 2,385
Dołączył: pon, 13 sie 07
Nr użytkownika: 782
Płeć: Mężczyzna



Dzisiaj mogliśmy usłyszeć z ust Pana Podrazy, że Dąbrowa to największe miasto na Śląsku...
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Dave
post pon, 05 lip 2010 - 23:18
Post #93


UZYTKOWNIK
*****

Grupa: FdZD
Postów: 962
Dołączył: śro, 31 sty 07
Skąd: D.G. Mydlice Północ
Nr użytkownika: 432
Płeć: Mężczyzna



Przestańcie już z tym "ślUnski" czy "ślUnsko" bo tak sie nie mówi i nie pisze, tylko poprawnie jest "slONsko'! angry2.gif
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Daniel
post wto, 06 lip 2010 - 11:16
Post #94


UZYTKOWNIK
*

Grupa: Użytkownik
Postów: 35
Dołączył: pią, 05 mar 10
Nr użytkownika: 3,748
Płeć: Mężczyzna



CYTAT(Kamil_ @ wto, 29 cze 2010 - 15:51) *
Dzisiaj mogliśmy usłyszeć z ust Pana Podrazy, że Dąbrowa to największe miasto na Śląsku...


Głupi on.. przecież każdy wie, że DG to największe miasto na Opolszczyźnie...
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Arbas
post wto, 06 lip 2010 - 21:26
Post #95


UZYTKOWNIK
******

Grupa: Użytkownik
Postów: 1,023
Dołączył: czw, 16 lis 06
Nr użytkownika: 307



CYTAT(Dave @ pon, 05 lip 2010 - 20:18) *
Przestańcie już z tym "ślUnski" czy "ślUnsko" bo tak sie nie mówi i nie pisze, tylko poprawnie jest "slONsko'! angry2.gif
CYTAT(Arbas @ wto, 06 lip 2010 - 18:25) *
CYTAT(Dave @ pon, 05 lip 2010 - 20:18) *
Przestańcie już z tym "ślUnski" czy "ślUnsko" bo tak sie nie mówi i nie pisze, tylko poprawnie jest "slONsko'! angry2.gif
Według czego lub kogo poprawnie?
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Dave
post śro, 14 lip 2010 - 09:40
Post #96


UZYTKOWNIK
*****

Grupa: FdZD
Postów: 962
Dołączył: śro, 31 sty 07
Skąd: D.G. Mydlice Północ
Nr użytkownika: 432
Płeć: Mężczyzna



według śląskiego :] celb (17).gif
Go to the top of the page
 
+Quote Post
:)
post wto, 24 sie 2010 - 00:10
Post #97


IX :)
********

Grupa: ADMINISTRATOR
Postów: 9,260
Dołączył: pią, 15 sie 03
Skąd: DG IX
Nr użytkownika: 8
Płeć: Mężczyzna
GG: 1234567 status gadu-gadu
Skype: test status skype
Tlen: test status tlen



CYTAT




Hanysy nie lubią goroli. Podobnych konfliktów w regionie jest więcej

Marcin Zasada

2010-08-19 23:22:45 , Aktualizacja 2010-08-21 08:58:19
Bytom nie lubi Radzionkowa. Czeladź nie lubi Będzina, bo Będzin nie lubi Czeladzi. Wyry nie tolerują Gostyni, a Miasteczko Śląskie nie przepada za Żyglinem. W Rybniku nie cierpią kierowców z Wodzisławia. Wszyscy nie lubimy nie tylko całkiem obcych, ale i sąsiadów.


Konflikty między Ślązakami i Zagłębiakami są elementem regionalnej tożsamości.

Nasz region jest wspólnotą bardziej lub mniej groteskowych animozji. Po obu stronach legendarnego już konfliktu Śląska z Zagłębiem od dziesięcioleci kwitną sąsiedzkie spory przypominające zatargi Pawlaka z Kargulem. Na tej zasadzie Chełm wojuje z Imielinem. Jak powiadają w Imielinie, zanim w ich kościele montowano organy, trzeba było sprawdzić, ile piszczałek mają te u chełmioków. Żeby mieć więcej. A w Chełmie pytają, dlaczego imielok w tym kościele nie klęka na mszy? Bo złodziei tam tyle, że jak imielok wstaje, to już nie ma butów. Tak rodzą się miejskie legendy i złośliwości godne tych, które kierują pod adresem Kanadyjczyków, a Anglicy w stronę Francuzów.

- Nigdzie indziej w kraju nie ma takiej mozaiki różnych społeczności. Każda zmaga się z odwieczną potrzebą dowartościowania się, a najlepiej zrobić to w opozycji do sąsiada. Takie stereotypy i rywalizacje tylko wzbogacają nasz region - uważa prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.

Czy bardziej służy nam życie w nielubieniu się i przekomarzaniu? Dopóki różnice nie przenoszą się na grunt stadionowy, jest to niegroźne i zabawne. A z kogo żartuje się w Państwa mieście?

Lubimy się nie lubić i to trzeba lubić

Wszyscy nie lubimy pichuniów i władoli. Obcych, ma się rozumieć. Ale można być obcym mniej lub bardziej. Dlatego właśnie bytomianie czują się lepsi od rudzian, chyba że są z Bobrka. Czeladzianie są lepsi od będzinian, chyba że są z Piasków. Raciborzanie mogą być gorsi od rybniczan, bo są lepsi od głubczyczan - pisze Marcin Zasada

Pichu... co? Otóż, stary hanys gdzieś spod Tychów, już z pół wieku temu czujnym śląskim okiem zauważył, że wszyscy nowi w jego wsi dzielą się na dwie grupy. W pierwszej mężczyźni byli słabi, nieporadni i leniwi. I wszyscy mieli na imię Władysław. Przypadek? Od tego czasu obcy próżniak stał się władolem. Od władola gorszy jest jednak obcy szabrownik i rzezimieszek. We wsi starego hanysa jeden z takich cwanych gagatków podwędził tubylcowi rower. W spokojnej, uczciwej śląskiej wsi starego hanysa! Łapserdak na nazwisko miał Pichuń, więc pichuniem stary hanys ochrzcił obcego, któremu w głowie hultajstwo i gałganeria. A razem z władolem, pichuń dołączył do obszernego rejestru "ni bratów, ni swatów", których na swoim terytorium należy co najmniej mieć na oku. Czyli krojcoków, medalikorzy, bastardów, przystacy, pamponi, przyżenionych, cysoroków, wulchauzoków, krzoków i ptoków. - To naturalne właściwości hermetycznej kultury słabszej otoczonej przez kultury dominujące. Dzięki temu zamknięciu, odrzuceniu dóbr cywilizacyjnych i obronie przed zawłaszczeniem, Ślązacy zachowali swoją tożsamość - ocenia publicysta Michał Smolorz.

Witamy w Polsce

Eskimosi potrafią rozróżnić i nazwać 160 gatunków śniegu. Ślązacy przez lata tworzyli leksykon cudzoziemców, bo nie wystarczyło nazwać obcego gorolem, tak jak na dalekiej północy nie wystarczy powiedzieć, że pada śnieg. W tym regionie odległości między skupiskami ludności są niewielkie, a choć losy wspólne, to różnic sporo. W dodatku, te największe zawsze objawiały się w kontaktach sąsiedzkich, bo sąsiad trochę swój i często bardziej obcy. Legendarny konflikt Ślązaków i Zagłębiaków stał się jednym ze sposobów na budowanie swoich tożsamości po obu stronach tej barykady. Przy okazji bywało zabawnie: Ślązacy zarabiający na życie w Zagłębiu pracowali za granicą i ostrzegali, że przed przekroczeniem Brynicy sprawdza się paszporty. Zagłębiacy odpowiadali: "Co wy gadacie, jak wy polskiego nie znacie?", a przy drodze z Siemianowic do Czeladzi w oczy rzucał się napis na murze: "Witamy w Polsce". Te dowcipy z brodą jak u Tołstoja znają nawet w Białymstoku. A przecież nie lubimy się bardziej i głębiej niż tylko na osi Śląsk-Zagłębie.

Słyszała? Sąsiadowi ogiera ukradli, a taki był ładny, hamerykański, szkoda... - rechocze Pawlak w "Samych swoich". Gdyby jakimś cudem kultowy bohater z trylogii Sylwestra Chęcińskiego pochodził z Zagłębia, byłby pewnie czeladzia-ninem. Po drugiej stronie płotu stałby Kargul, będzinianin. Dwaj sąsiedzi zza Brynicy od wieków spierają się o to, co powstało pierwsze. "Tu będziem my, a tam czeladź" - jak miał powiedzieć Kazimierz Wielki, rzekomy ojciec założyciel obu miejscowości, czy raczej "Tu czeladź, a tu będziem"? Historia jak z kurkowo-jajecznego dylematu, ale w takich sporach nie ma żartów. To znaczy są, ale aż ociekają złośliwością.

- Dlaczego mówi się: "W Będzinie", a nie "W Będziniu"? - pyta Maciek, czeladzianin. - Bo przecież nikt nie mówi: "W dupiu", tylko "W dupie".

- W Czeladzi na rynku postawiono wagon pociągu. Mieszkańcy będą uczyć się wsiadać i wysiadać, żeby byli gotowi i wyedukowani, gdy ich miasto dorobi się w końcu dworca kolejowego - odpowiada Radek Golus, będzinianin.

Wczoraj dworca w Czeladzi jeszcze nie było, choć jak sarkają sąsiedzi znad Czarnej Przemszy, kiedy w końcu stacja powstanie będzie miała 52 perony, trzy poziomy i 140 torów. Według będzinian, w Czeladzi na razie rozciągają się dziewicze prerie, na których wypasają się rzadkie zwierzęta: psy, koty i konie. I jeszcze jedno powiedzenie: "Nam Czeladź nie kazano". - Będzin może szczycić się, że był pierwszy. Przyjechali tam robotnicy, żeby nam wybudować miasto. Szkoda, że ich potomkowie postawili takie rondo, że pokonując je, trzy raz wpada się pod ten sam tramwaj - odgryza się Maciek.

Komuniści się wymądrzają

Na te animozje z pobłażliwym znudzeniem spogląda Sosnowiec. - Wielkie rzeczy, szczypią się wieśniaki. Jakby było o co - dziwi się Paweł Konieczko, dumny ze swojego sosnowieckiego rodowodu, zapominając, że gdy w tym regionie wybierano miejsce na ostatnią stację trasy kolei warszawsko-wiedeńskiej, w grę wchodziła Czeladź i Sosnowiec. Może gdyby wybrano Czeladź, dziś to o Sosnowcu opowiadano by kolejowe kawały.

- Gdy w Będzinie stał wielki zamek, do Sosnowca można było tylko jechać na grzyby albo polowanie, bo oprócz lasów nic tam nie było. A teraz? Komuniści się wymądrzają - kpi Krzysztof Pietranek, odpoczywający z rodziną u podnóża zamku.

Sosnowiczanie i na to mają odpowiedź: - Gdyby nie Gierek, w Będzinie nie byłoby gdzie mieszkać. Byłoby za to więcej pięknych szaberplaców - poucza sąsiadów Bożena Bilska, dumająca o animozjach na spacerze z kundelkiem Żabą.

- W Będzinie między godziną ósmą a szesnastą w dni powszednie oraz całodobowo w dni świąteczne nad miastem włącza się aureolę. A odległość między kościołami nie może przekraczać pięciuset metrów - wyzłośliwia się sosnowiczanin Konieczko.

Uzupełniając wewnątrzzagłębiowskie uszczypliwości, dodajmy, że ponoć nie tylko w Sosnowcu o Dąbrowie Górniczej mówi się, że "jest tak brzydka, że całą należałoby ją osłonić ekranami dźwiękoszczelnymi" oraz że "dąbrowian dzieli tylko osiemnaście kilometrów od cywilizacji. Tyle trzeba pokonać do lotniska w Pyrzowicach, z którego najlepiej wyjechać do pracy w Irlandii". W Jaworznie na kpiny o "wychodzeniu na dwór" odpowiadają, że mają blisko do Krakowa, stąd dworskie maniery. Im bliżej Katowic, tym częściej mówi się "idę na pole", znaczy wieś, bo pól w miastach nie ma.

Rybnik jak socjalizm

A propos wsi i miast. 70 km od Jaworzna, w wielkomiejskim Rybniku najchętniej nie przyjmowaliby do siebie "gości z wiosek". Wioski to dla rybniczan wszystko dookoła ich metropolii, czyli Wodzisław, Jastrzębie-Zdrój, Żory czy Knurów, o Marklowicach nie wspominając (o tych Marklowicach, w których na dworcu był napis: "WC 100 metrów, biegiem 50"). Podłoże konfliktu: komunikacyjne. - Odkąd mamy dwa centra handlowe, "wioskowcy" przyjeżdżają do nas swoimi samochodzikami i zapominają, że w mieście trzeba stosować się do przepisów ruchu drogowego, świateł, znaków i elementarnej kultury - skarży się
Ala, rybniczanka. Na nią rejestracja zaczynająca się od SWD (Wodzisław) działa jak krzyż na belzebuba.

Co na to wodzisławianie? Twierdzą, że do Rybnika trzeba zabrać zapas aviomarinu, bo od jeżdżenia w kółko nawet Kubicy zrobiłoby się niedobrze. Żartują też, że rybniczanie przygotowują się do spisu powszechnego, który w końcu zliczy ilość ich rond i rondek. Animozji jest więcej. Jastrzębie rybniczanie określają mianem najbardziej na południe wysuniętej dzielnicy Warszawy (podobnie mówi się o Sosnowcu). W Marklowicach psy szczekają pewną tylną częścią ciała, a główną atrakcją Knurowa jest przystanek autobusowy. Mniej bezlitosny stosunek mieszkańcy Rybnika mają do sąsiadów z Raciborza. - Śmiejemy się z ich obsesji na punkcie porządków. Jeśli raciborzanie masowo wychodzą przed swoje posesje z miotłami, to znaczy, że idzie weekend albo święta. Dziwni ludzie - kręci głową Ala.

Racibórz odpowiada: "Jaka jest różnica między Rybnikiem a socjalizmem? Żadna. Jedno i drugie wiedzie przez nędzę". Gwoli ścisłości, Nędza to wieś na trasie z Raciborza do Rybnika. - Nie da się ukryć, że raciborzanie mają kompleks rybnicki, choć przecież jeszcze 20 lat temu oba miasta były porównywalnej wielkości i miały porównywalne znaczenie. Dla równowagi, kompleks rybnicki odbijamy sobie, gdy z niewymuszoną dominacją myślimy lub mówimy o mieszkańcach sąsiednich Głubczyc - zdradza Marek Migalski, europoseł z Raciborza.

Wy na górce, my w dolinie

Najtrudniej współdzielić losy sąsiadom zza miedzy. Genezy rywalizacji między Chełmem a Imielinem nie pamiętają nawet najstarsi chełmiocy i imielocy. Ci drudzy budując kościół skrzętnie policzyli, ile piszczałek w organach mają w swojej świątyni w Chełmie. I postanowili, że u nich będzie więcej. W Imielinie od dziesięcioleci rozwijała się przedsiębiorczość. A jeszcze niedawno prywaciarz był synonimem złodzieja, cwaniaka i kombinatora. Więc chełmiocy wiedzieli, o co oskarżać sąsiadów.

- Dlaczego w kościele w Imielinie nikt nie klęka? Bo jak człowiek wstaje, to już nie ma szczewików - opowiada publicysta Michał Smolorz, wskazując przy tym na dwa znacznie poważniejsze konflikty wewnątrzregionalne: - Desilezjanizacja tak zwanego Podbeskidzia, w którym nie tak dawno modne były naklejki z napisem "Nie jestem Hanysem" i podobne budowanie odrębności w województwie opolskim - wylicza Smolorz.

Obarczone mniejszym ciężarem gatunkowym są swary pomiędzy Miasteczkiem Śląskim a Żyglinem oraz Wyrami a Gostynią. Ich podłoże jest podobne - dwie miejscowości wchodzące w skład jednej gminy próbują podkreślać swój prymat. Więc sąsiadom nie darują.

Gostynianie mają za złe wyrzanom, że ich domy leżą w dolinie, gdzie zalewa rzeka, a Wyry na górce. W Wyrach śmieją się, że w Gostyni na noc zwija się asfalt. - W Wyrach ludzie bardziej przedsiębiorczy i pracowici. Gostynianie są za to skąpi jak Szkoci - uważa Marek Gołosz z Wyr. W Miasteczku Śląskim szczycą się prawami miejskimi, o których Żyglin może tylko pomarzyć. Żyglin
ma jednak kościół parafialny. Ta równowaga napędza odwieczny spór wewnątrz powiatu tarnogórskiego.
- Mój ojciec jest z Miasteczka, a mama z Żyglina. Nieraz musiał salwować się ucieczką, gdy żyglinianie chcieli ręcznie wyrazić swój sprzeciw, że spotyka się z ich dziewczyną - opowiada Roman Boino z Miasteczka. - Dziś konflikt nie jest już tak intensywny, bo ludność się wymieszała, ale do dziś nas w Żyglinie określa się "rogolami", a ich u nas nazywamy "husytami".

W Pszczynie mówi się, że "porządny pszczyniok z lasokami się nie zadaje". To o mieszkańcach Kobióra. W Bytomiu o babach z Radzionkowa żartowało się, że są "paskudne jak chleb z giganta (piekarnia z poprzedniej epoki z pieczywem o smaku gliny)". Tychy to kolonizatorzy Bierunia i okolic (słynny spór o ziemię, na której stoi zakład Fiata). Z rudzkiego Chebzia i tamtejszej pętli śmiano się wszędzie. Chebzie określano końcem świata, za którym nie ma już nic. Podobne szyderstwa spadały na Chropaczów, ale w Świętoch-łowicach jeszcze większym obiektem kpin są Lipiny. "Nie jedź tam, bo zjedzą ci psa, a potem ciebie", "Idę do kolegi na urodziny. A gdzie? Na Lipiny. Co kupisz, może książkę? Nie, książkę on już ma" - to tylko część lipin-jokes. Międzydzielnicowe animozje to osobny rozdział tej historii. Kliniczny przykład to Ruda Śląska, która składa się wyłącznie z dzielnic i każda najchętniej biłaby się o dostęp do morza. Czeladzianie nie uznają za swoich mieszkańców dzielnicy Piaski ("to ukryta komórka Sosnowca"). W Bytomiu nie przyznają się do biednego Bobrka, w którym "jeśli na czymś nie siedzisz lub nie trzymasz w rękach, to znaczy, że nie jest twoje lub nie jest ci potrzebne". Takich miejsc jest więcej: Katowice-Załęże, Sosnowiec-Zagórze czy Chorzów-Batory.

Dzieci są milsze od dorosłych, zwierzęta są milsze od dzieci. Mówisz, że rozumując w ten sposób muszę dojść do twierdzenia, że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek - pisał Andrzej Bursa. Jakkolwiek niemiły byłby sąsiad, zawsze będzie milszy od całkiem obcego. Wszak, jak powiadają Madziarzy, żaden człowiek nie jest na tyle bogaty, by nie potrzebował sąsiada. Jakiegokolwiek. Choćby pichunia czy władola.


--------------------
Go to the top of the page
 
+Quote Post
BARES
post czw, 30 wrz 2010 - 22:31
Post #98


UZYTKOWNIK
*****

Grupa: Użytkownik
Postów: 516
Dołączył: sob, 02 gru 06
Skąd: D.G. Mydlice
Nr użytkownika: 352
Płeć: Mężczyzna



CYTAT
Zagłębiacy nie chcą się stroić w śląskie piórka


Od kilku dni Michał Węcel zbiera gratulacje od mieszkańców Zagłębia. Skromny historyk z sosnowieckiego muzeum wypomniał urzędnikom i naukowcom, że dyskryminują jego ziomków. I zapowiedział, że nie pośle swoich dzieci na lekcje języka śląskiego.


Zdarzenie miało miejsce kilka dni temu na Kongresie Kultury Województwa Śląskiego. Węcel, i nie tylko on, już samą nazwę tej imprezy uznał za prowokacyjną. A przebieg kongresu tylko go utwierdził w przekonaniu, że Zagłębiacy są przez Ślązaków traktowani po macoszemu. Wychwycili od razu, że prof. Jan Malicki, dyrektor Biblioteki Śląskiej, stwierdził, że kultura województwa to mozaika tradycji Górnego Śląska, Beskidów, ziemi częstochowskiej i Kresowian.

- A Zagłębie, panie profesorze, to w tym województwie się nie liczy? - wykrzykiwali oburzeni. Wyszło im, że z prominentnych osób, których przemówień pilnie słuchali, jeden tylko Jerzy Buzek, szef europarlamentu, nie zapomniał wspomnieć o Zagłębiu.

Węcel przyszedł na dyskusję o tożsamości regionalnej i skorzystał z okazji, by tam zaprotestować przeciwko pomijaniu Zagłębia. Bo, jak uważa, to nie przypadek, ale pansilesianizm. Śląsk i Ślązacy we wspólnym z Zagłębiem województwie cieszą się uprzywilejowaną pozycją, a Zagłębiacy są dyskryminowani. Nawet media i samorządy zagłębiowskich miast przykładają do tego, jego zdaniem, rękę. No a teraz jeszcze ten pomysł lansowany przez śląskich regionalistów, aby w szkołach uczyć śląskiej mowy! Węclowi to się nie podoba i zapowiedział, że swoich dzieci na takie lekcje nie pośle.

Internauci z Zagłębia nie szczędzą mu pochwał i podają przykłady, które ich zdaniem dowodzą, że historyk ani trochę nie przesadził. No bo czy to nie obraza dla Zagłębia, żeby dyrektorzy szkół w Sosnowcu musieli zabiegać o certyfikat ?śląskich szkół?? I czy to nie głupie, żeby w Jaworznie odbywały się konkursy gwary śląskiej?

Nie dosyć, że Śląska, gdzie nie spojrzeć, pełno, to jeszcze urzędnicy w Sosnowcu stroją się w śląskie piórka. Dowód? W reklamowych broszurkach zachęcają inwestorów hasłem o śląskim kulcie pracowitości.

Marszałek województwa (choć z Jaworzna) też, zdaniem internautów, do tej dyskryminacji przykłada rękę - na liście dofinansowanych przez niego placówek nie ma żadnej z Zagłębia.

- Nie pozwólmy przerobić naszych dzieci na hanysów! - wzywają najzagorzalsi. Boją się, że do lekcji gwary zmusi Zagłębiaków Unia Europejska, gdy śląszczyzna uzyska status języka regionalnego w województwie.

Prof. Jolanta Tambor z Uniwersytetu Śląskiego, jedna z organizatorek debaty, na której Węcel wygłosił swój antyśląski protest, zapewnia, że Zagłębiacy nie mają powodu do obaw. - Nikt nie chce narzucać siłą nauki śląskiego w Sosnowcu! - obiecuje i powołuje się na przepisy. W tych czarno na białym wyczytać można, że język regionalny można wprowadzić urzędowo do szkół tylko tam, gdzie mieszka przynajmniej 20 proc. autochtonów.

Nie ma co, zdaniem profesorki, obrażać się na nazywanie wszystkich mieszkańców województwa śląskiego Ślązakami. Jej mąż, choć z Będzina, też sam o sobie mówi, że Ślązak.

Wywołane przez Węcla do tablicy władze Sosnowca także nie przyznają się do zaniedbania zagłębiowskiej sprawy. - Wprost przeciwnie, zawsze podkreślamy, że w województwie, nazwanym może niefortunnie ?śląskim?, Zagłębie istnieje jako odrębny twór kulturowy - przypomina rzecznik Grzegorz Dąbrowski. I dodaje, że to jego szef, prezydent Sosnowca, jako pierwszy rozwinął skrót GZM jako Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia Silesia zamiast Górnośląski Związek Metropolitalny.

Niespodzianie na odsiecz historykowi z Sosnowca przychodzi zaś Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska. Uważa, że urzędnicy wojewódzcy bardzo mechanicznie podchodzą do krzewienia regionalizmu, bo nie mają na Śląsku korzeni i nie czują niuansów: - Nie mamy prawa Zagłębiakom robić tego samego, o co obwiniamy władze polskie w stosunku do Górnego Śląska. Nie wolno bezmyślnie narzucać języka i symboli komuś, kto pragnie pielęgnować swoje. Domagamy się szacunku dla odrębności Górnoślązaków i dlatego szanujemy tożsamość innych ludzi, także zagłębiowską - mówi Gorzelik.

Węcel przyznaje się, że chodziło mu o prowokację. - Chciałem pokazać problem i zachęcić do dyskusji, czy wystarczająco dbamy w Zagłębiu o własną kulturę. Jest czego zazdrościć Ślązakom, ale my wcale nie musimy być gorsi.

Witold Gałązka, Gazeta Wyborcza Katowice.



--------------------
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Arbas
post pią, 01 paź 2010 - 17:04
Post #99


UZYTKOWNIK
******

Grupa: Użytkownik
Postów: 1,023
Dołączył: czw, 16 lis 06
Nr użytkownika: 307



Zamiast poświęcać czas na naukę gwary (kto chce i tak posługuje się nią prywatnie)
wolę dzieci ze swojej rodziny uczyć angielskiego, niemieckiego, francuskiego, rosyjskiego itd.
Przede wszystkim jednak POLSKIEGO, który podupada w zastraszającym tempie - co widać
i słychać w szkołach, mediach, na ulicach.
A jeśli za chwilę Małopolanie i Kielecczanie zechcą wprowadzenia do szkół swojej gwary?
Po co komu taka Wieża Babel?
Nie dajmy się zwariować.
Go to the top of the page
 
+Quote Post
BARES
post pon, 04 paź 2010 - 21:58
Post #100


UZYTKOWNIK
*****

Grupa: Użytkownik
Postów: 516
Dołączył: sob, 02 gru 06
Skąd: D.G. Mydlice
Nr użytkownika: 352
Płeć: Mężczyzna



Poniższy tekst pokazuje że nasz historyk z muzeum sosnowieckiego swoim wystąpieniem wywołał spory rezonans, chciałbym zobaczyć miny debatujących ślązoków podejrzewam że były podobne jak prezia spiskowców po przemówieniu H. Krzywonos na zjeździe Solidarności"

CYTAT
"Trzeba by zmienić nazwę województwa śląskiego"

Trzeba tak zmienić nazwę województwa śląskiego, by wreszcie zadowolić Zagłębie i Podbeskidzie. Ale łatwiej chyba by było zmienić nasze granice, niż wszystkich pogodzić

Do takich wniosków dojść można po zorganizowanej w ramach kongresu kultury województwa śląskiego dyskusji o tożsamości regionalnej. Nie wracałbym do tego wydarzenia sprzed kilku dni, gdybym nie miał pewności, że emocje, których byłem tam świadkiem, same z siebie nie wygasną.

Nie chodzi li tylko o to, że zdaniem niektórych uczestników debaty, a wbrew zaklęciom urzędników, województwo śląskie nie ma wspólnej dla wszystkich mieszkańców kultury i tożsamości regionalnej. Z tym akurat zgodzić się można, bo - na co zwrócił uwagę dr Zbigniew Kadłubek - większość mieszkańców województwa śląskiego nie utożsamia się z kulturą śląską.


Ba! Nie wiadomo nawet, co poza godką śląską i pamięcią odrębnej historii na tę kulturę miałoby się składać. W każdym razie socjolodzy zwracają uwagę, że z pewnością nie te cechy, które Ślązacy lubią uważać za specyficznie własne: poszanowanie pracy, religijność i silne więzy rodzinne.

Następny kongres, jeśli komuś przyjdzie na niego ochota, powinien być w tej sytuacji poświęcony raczej kulturze w województwie śląskim, a nie kulturze województwa śląskiego.

Krzywdy ze Śląska

Gorzej, że dla kilku uczestników kongresu debata o tożsamości regionalnej była tylko okazją do wygłoszenia tyrady o tym, jak wielka krzywda im się na Śląsku dzieje. Michał Węcel, historyk z Sosnowca, przyszedł więc ponarzekać na wyznawany rzekomo w różnych decyzyjnych kręgach pansilesianizm i deprecjonowanie zagłębiowskiej tożsamości. Przejawy tego, odkrytego przez siebie zjawiska, dostrzegł w nazwach instytucji i imprez, a daleko nie musiał szukać, wszak kongres kultury też miał Śląsk w swoim tytule.

Z podobnym poglądem zaraz po nim wystąpiło jeszcze kilka osób, dostało się nawet prezydentowi Sosnowca, bo podobno za mało jest zagłębiowski.

Nie wydaje mi się, by za takimi twierdzeniami stały jakieś fakty, ale dobrze by było nad nimi dłużej się zastanowić. I nie odmawiać prawa do takich odczuć. Dlaczego niektórym Ślązakom, święcie przekonanym, jak źle i arogancko traktowani są przez przemądrzałą Warszawę, przez myśl nie przejdzie, że np. w Zagłębiu i Żywcu są tacy, którzy po dziurki w nosie mają panoszących się Hanysów?

Cieszyłbym się, gdyby wnioski wyciągnęli z tego regionalni decydenci, którym wydaje się, że konfliktom uda się zapobiec, jeśli obdzielą po równo każdą wchodzącą w skład województwa krainę. Od 12 lat jest więc tak, że np. marszałkowi z Sosnowca czy Jaworzna trzeba koniecznie dodać do pomocy zastępców z Częstochowy, Bielska-Białej i Katowic lub Gliwic. O takim samym parytecie muszą pamiętać autorzy przewodników po regionalnych atrakcjach i jurorzy rozdzielający nagrody za osiągnięcia w sztuce. Żeby tylko nikogo nie urazić, na każdego poetę ze Śląska trzeba znaleźć poetę z każdego innego zakątka.

Tyle tylko, że to niczego nie załatwiło, bo dla mieszkańca Sosnowca czy Bielska-Białej, jak przekonałem się podczas kongresu, wystarczającym powodem do frustracji jest sama nazwa województwa. A Ślązacy - i ci, którzy marzą o autonomii, i ci pozostali, też na ogół nie są zadowoleni z wykrojonego odgórnie tworu.

- Jesteśmy w sytuacji człowieka, któremu włożyli za małe ubranie i każą mu być zadowolonym - opisał to uczucie dr Kadłubek.

Swoją drogą, pisane po śląsku przez Kadłubka "Listy z Rzymu" czym prędzej powinny stać się lekturą obowiązkową dla wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się czegoś o śląskiej duszy.

Wszyscy ze wszystkimi przerzucają się oskarżeniami o krzywdy, brak zrozumienia i arogancję. Wypominają stare i nowe historie, i pomawiają o niecne zamiary.

Uważamy siebie, ale nie innych za otwartych i tolerancyjnych, ale brakuje nam wrażliwości, szacunku i empatii.

- Nie wyślę swoich dzieci na lekcje języka śląskiego - zarzekał się wspomniany przeze mnie historyk i nie pokrzepiła go odpowiedź Rafała Adamusa, jednego z orędowników takich lekcji, że na żadnym przymusie mu nie zależy.

Żegnaj i idź

Wyjściem z tej sytuacji mogłaby być próba nowego zdefiniowania Śląska i województwa śląskiego. Niestety, choć ten problem podejmowano już wielokrotnie, to zawsze bez rezultatu, na który by się wszyscy zgodzili. Nie potrafimy jakoś, siedząc w naszym grajdołku, przyjąć do wiadomości, że obojętnie czy z Sosnowca, Katowic albo Bielska-Białej, dla prawie wszystkich innych mieszkańców Polski wszyscy jesteśmy Ślązakami. Nasze wzajemne pretensje są dla nich śmieszne i niezrozumiałe.

Nie ma się co łudzić, że znikną. Coś mogliby nam na ten temat opowiedzieć mieszkańcy Nadrenii Północnej-Westfalii, landu arbitralnie i wbrew wcześniejszym powiązaniom wykrojonego po II wojnie światowej przez Brytyjczyków. Mimo napływu rzeszy obcokrajowców i upływu dziesięcioleci animozje się utrzymują. Inaczej się mówi i głosuje w wyborach, i pije się inne piwo. No i opowiada niewybredne dowcipy o tych drugich. Nie ma co liczyć, że u nas będzie inaczej.

Może więc, jeśli mamy przestać skakać sobie do oczu, lepiej powiedzieć sobie: "Żegnaj i idź swoją drogą". Zwolennikiem takiego rozwiązania byłby, że go wywołam w tym miejscu po raz kolejny, dr Kadłubek.

Śląsk w nowych administracyjnych granicach? Tak, to by mogło być ciekawe rozwiązanie, niekoniecznie wygodne nawet dla samych Ślązaków. Bo zmusiłoby każdego do nowego określenia własnej tożsamości. Nowoczesnej, otwartej na przyszłość nie powinno się budować, tak jak to się dziś dzieje, wyłącznie na historii i plebejskości. Trzeba by też wyjść z wygodnej pozycji ofiar rządzonych przez "onych", i nie dałoby się zrzucić za nic winy na złych sublokatorów.

Jednak... nie łudźmy się, na takie wyjście raczej nie ma co szybko liczyć! Wszak w Polsce granice województw wytycza się raz na kilkadziesiąt lat, a na nowym rozdaniu specjalnie nikomu nie zależy. Pozostaje więc chyba tylko zmienić jego nazwę. Wykreślić i zakazać używania nazwy "śląskie", a zrobić Podbeskidzko-Zagłębiowskie. Ciekawe, jeśli by to przeszło, na co wtedy będą narzekać uczestnicy kolejnego kongresu kultury?

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice


Ten post edytował BARES pon, 04 paź 2010 - 22:00


--------------------
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Aster
post pon, 04 paź 2010 - 23:28
Post #101


UZYTKOWNIK
*

Grupa: Użytkownik
Postów: 37
Dołączył: czw, 23 wrz 10
Nr użytkownika: 4,115
Płeć: Mężczyzna



Ja tam osobiście jestem za tym by Zagłębie było w swoich historycznych granicach, czyli małopolsce. Naszej tożsamości raczej nie pomogą debaty nad zmianą nazwy województwa. Każdy nas ma za ślązaków. Nie kumam tego, że przykładowo Dąbrowa przystąpiła do tego związku metropolitalnego - myślę, zeo tym powinni decydować mieszkańcy a nie władze. A już najbardziej denerwuje mnie jak wszędzie w mediach gadają aglomeracja śląska, mieszkamy w konurbacji.
Go to the top of the page
 
+Quote Post
xMarcinx
post wto, 05 paź 2010 - 13:40
Post #102


UZYTKOWNIK
******

Grupa: Użytkownik
Postów: 1,493
Dołączył: czw, 20 lis 08
Skąd: DG
Nr użytkownika: 2,576
Płeć: Mężczyzna



Nowa Huta to też nie krakusy..
Go to the top of the page
 
+Quote Post
:)
post sob, 01 sty 2011 - 18:29
Post #103


IX :)
********

Grupa: ADMINISTRATOR
Postów: 9,260
Dołączył: pią, 15 sie 03
Skąd: DG IX
Nr użytkownika: 8
Płeć: Mężczyzna
GG: 1234567 status gadu-gadu
Skype: test status skype
Tlen: test status tlen



CYTAT
Zagłębie wyprzedziło Śląsk
Magdalena Warchala
2010-12-31, ostatnia aktualizacja 2010-12-31 08:58


Podczas gdy na Śląsku toczą się dyskusje o potrzebie wprowadzenia edukacji regionalnej do szkół, w Zagłębiu lokalni społecznicy wzięli sprawy w swoje ręce. Już zorganizowali pierwsze zajęcia dla przedszkolaków, a w podstawówkach i gimnazjach zrobią to niebawem

Wprowadzenie edukacji regionalnej do programu nauczania to priorytet Ruchu Autonomii Śląska. Jerzy Gorzelik, przewodniczący RAŚ, od wielu lat apeluje w tej sprawie do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Postulat znalazł się także w jego programie podczas niedawnych wyborów do sejmiku województwa. Mimo dyskusji edukacja regionalna na Śląsku wciąż nie jest powszechna, a tylko niektóre szkoły, zatrudniające nauczycieli pasjonatów, realizują autorskie ścieżki dydaktyczne w tym zakresie.

Tymczasem Zagłębiacy, którzy dotąd w debacie o edukacji regionalnej nie zabierali zbyt często głosu, zaskoczyli sąsiadów. Bez autopromocji i powiadamiania mediów grupa społeczników z Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego zaczęła opracowywać program edukacyjny "Zagłębie Dąbrowskie - moja mała ojczyzna".

Na początku grudnia Kamil Wnuk z FDZD poprowadził w sosnowieckim Przedszkolu nr 45 pierwszą półtoragodzinną lekcję o Zagłębiu. Placówkę w Zagórzu wybrał nie tylko dlatego, że mieszka po sąsiedzku. Również z tej przyczyny, że większość mieszkańców dzielnicy to członkowie rodzin, które na przełomie lat 70. i 80. przyjechały z różnych stron Polski do pracy w Hucie Katowice. - Reprezentanci pierwszego mieszkającego tu pokolenia mogą nie czuć szczególnej więzi z regionem albo po prostu nie znać dokładnie jego historii, kultury. Ich dzieci i wnuki są już stąd, choć nie zawsze mają kogoś, kto potrafi nauczyć je lokalnego patriotyzmu - mówi Wnuk.

Podczas zajęć przekonał się, że przedszkolaki są spragnione wiedzy o małej ojczyźnie. - Z uwagą słuchały legend, zwłaszcza o zamku będzińskim, chłopcy chwalili się, że znają barwy herbu Zagłębia Dąbrowskiego, które są takie jak w herbie piłkarskiego Zagłębia Sosnowiec - relacjonuje Wnuk.

Dzieci wymieniały zagłębiowskie miasta i związane z nimi skojarzenia, np. Dąbrowa Górnicza - Pałac Kultury, Sosnowiec - pomnik Jana Kiepury. Najbardziej spodobały im się jednak kolorowanki przygotowane przez członków zaprzyjaźnionego z FDZD Stowarzyszenia Pakosznica z herbami miast, zabytkami oraz legendarnymi i historycznymi scenkami na obrazkach.

- Prace nad scenariuszami lekcji dla podstawówek i gimnazjów potrwają dłużej, bo zależy nam na tym, by były dostosowane do programów nauczania innych przedmiotów na danym etapie edukacyjnym. Np. gdy będziemy opowiadać o zamku w Będzinie, musimy wiedzieć, czy uczniowie na lekcjach historii mówili już o Kazimierzu Wielkim, czy też powinniśmy im tę postać przybliżyć - wyjaśnia Wnuk.

Podkreśla, że lekcje dla starszych dzieci i młodzieży będą interaktywne, urozmaicane prezentacjami multimedialnymi, wycieczkami oraz projekcjami filmu o tysiącletniej historii ziem zagłębiowskich, który FDZD ukończy w nadchodzącym roku. Wnuk zapowiada, że członkowie Forum chętnie poprowadzą lekcje lub za darmo udostępnią nauczycielom materiały potrzebne do ich organizacji.

Gorzelik, zasiadający w zarządzie województwa, zapewnia, że w nadchodzącym roku RAŚ udowodni, że nie tylko Zagłębiak potrafi. - Umowa koalicyjna, którą zawarliśmy w sejmiku z PO i PSL, gwarantuje rozpoczęcie prac nad nowoczesnym podręcznikiem do edukacji regionalnej. W planach są też inne materiały, których powstawanie będzie nadzorował objęty przeze mnie wydział edukacji i nauki - zapewnia Gorzelik. Ale przyznaje, że oddolne działania są skuteczniejsze niż oczekiwanie na ministerialne rozstrzygnięcia.

Czy zatem Ślązacy, często podśmiewający się z Zagłębiaków, że nie mają poczucia tożsamości, gwary i kilkusetletniej tradycji, nie powinni poczuć się lekko zawstydzeni, że dali się ubiec? Wygląda na to, że woleli marnować czas na szukanie odpowiedzialnych za swoje niepowodzenia poza Śląskiem (np. w opieszałym Ministerstwie Edukacji), podczas gdy Zagłębiacy zabrali się do działań oddolnych małymi, ale prowadzącymi do celu kroczkami.


--------------------
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Kamil_
post sob, 08 sty 2011 - 17:39
Post #104


UZYTKOWNIK
******

Grupa: Użytkownik
Postów: 2,385
Dołączył: pon, 13 sie 07
Nr użytkownika: 782
Płeć: Mężczyzna



Mógłbym poprosić linka do tego artykułu co bym mógł znajomym Ślązakom wysłać? smile2.gif
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Leszek
post sob, 08 sty 2011 - 20:42
Post #105


UZYTKOWNIK
*******

Grupa: Użytkownik
Postów: 2,978
Dołączył: sob, 01 kwi 06
Skąd: Gołonóg
Nr użytkownika: 197
Płeć: Mężczyzna
GG: 2519362 status gadu-gadu



http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019...zilo_Slask.html


--------------------
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Kamil_
post sob, 08 sty 2011 - 21:47
Post #106


UZYTKOWNIK
******

Grupa: Użytkownik
Postów: 2,385
Dołączył: pon, 13 sie 07
Nr użytkownika: 782
Płeć: Mężczyzna



Dziękuję Leszku smile2.gif
Go to the top of the page
 
+Quote Post
BARES
post śro, 01 cze 2011 - 18:26
Post #107


UZYTKOWNIK
*****

Grupa: Użytkownik
Postów: 516
Dołączył: sob, 02 gru 06
Skąd: D.G. Mydlice
Nr użytkownika: 352
Płeć: Mężczyzna



CYTAT
Insygnia dla Zagłębia odpowiedzią na silesianizację

Najtrudniejszy był wybór wzoru Orła Zagłębia Dąbrowskiego. Nowe godło ma wyrażać "majestat, moc i drapieżność". A także symbolizować tożsamości i wspólnotę Zagłębiaków w jedności z państwem polskim.


Godło, herb, chorągiew i flaga - oto nowe symbole Zagłębia, które po miesiącach prac pieczołowicie zaprojektował według reguł sztuki heraldycznej dr Zbigniew Matuszczyk, pochodzący ze Sławkowa warszawski historyk wojskowości. Wspierał go Grzegorz Jaszczura, były dąbrowski radny i społecznik, który nie ukrywa, że impulsem do opracowania własnych barw i znaków jest uaktywnienie się Ruchu Autonomii Śląska za Brynicą.

- Nie zgadzamy się z postępującą silesianizacją Zagłębia Dąbrowskiego, które do Śląska nigdy nie należało - deklaruje Jaszczura i dodaje, że powojenna nazwa „śląsko-dąbrowskie” lepiej niż dzisiejsza opisywała różnorodność województwa, w którym oprócz Zagłębiaków mieszkają też nie-Ślązacy z okolic Bielska i Częstochowy.

Nic dziwnego, że w barwach Zagłębia próżno szukać górnośląskiego błękitu i żółtego. Korona, przepaska, pierścień i szpony piastowskiego orła są złote, a biel jego skrzydeł wydobywa się na szlachetnym czerwonym tle gotyckiej tarczy, jak z prastarych polskich chorągwi. Czysto polskie (według wzoru z 1928 roku) są nawet młotki górnicze na tarczy sercowej orła - perlik i żelazko („Proszę nie zniekształcać, bo pyrlik i żelozko to brzmienia gwarowe” - zastrzegają autorzy). Zieleń i czerń w dolnych pasach flagi (to uproszona wersja chorągwi do trywialniejszych zastosowań) oznacza górniczą i przemysłową tradycję Zagłębia Dąbrowskiego.

A orzeł? - Z nim była największa trudność - mówi dr Matuszczyk, który nie chciał powielać jagiellońskiego wzoru z herbu Małopolski (choć do niej Zagłębiu historycznie najbliżej). Niezagospodarowane przez heraldyków okazały się dwa inne orły, a spośród nich wybór padł ostatecznie na tego z pieczęci majestatowej króla Kazimierza Wielkiego z 1336 roku. - Konkurentem był orzeł Łokietka, ale mając na uwadze, że władcy zdarzyło się pod Siewierzem pobić wojska książąt śląskich, nie chcieliśmy, by się w tym dopatrywano prowokacji - mówi Jaszczura.

Czy symbolika Kazimierza Wielkiego mniej będzie uwierać Ślązaków, jeśli projektodawcy podkreślają, że stworzył z terenów dzisiejszego Zagłębia przedmurze swego państwa, a księstw śląskich nie odzyskał dla Polski, bo zabrakło mu czasu? Król ten ma być dla Zagłębiaków symbolem udanych reform gospodarczych (nadając przywileje żupnikom w Sławkowie i Olkuszu przyczynił się do powstania „pierwszego okręgu przemysłu górniczo-hutniczego na obszarze późniejszego Zagłębia”). Jaszczura zaznacza, że panowanie Kazimierza kojarzy się z szacunkiem dla władzy centralnej. - A my w Zagłębiu nie chcemy mieć nic wspólnego z separatyzmem! - zaznacza.

- Symbole nie są zastrzeżone, należą do wszystkich, którzy pragną manifestować i propagować tożsamość Zagłębia Dąbrowskiego oraz jedność państwa polskiego - mówi dr Matuszczyk i zachęca Zagłębiaków, by do woli skanowali gotowe projekty, wytwarzając flagi lub używając ich np. w urzędowej, firmowej i prywatnej korespondencji.

Zagłębiacy już rozważają, która data najlepiej nadawałaby się na święto ich barw. - Na pewno byłaby to pamiątka jakiegoś triumfu, by nie uderzać w martyrologiczne tony. Zdecydowanie wolałbym stronić od tradycji „czerwonego Zagłębia” i rewolucji 1905 roku - zdradza Jaszczura.

Na razie zestaw insygniów ma nieoficjalny charakter, ale mogłoby się to zmienić, gdyby postanowiły tak gminy. Bardzo przychylne są temu Będzin i Sławków. Sosnowiec (w którego godle robotnicze ramię dziarsko dzierży młot) na razie nie zajmuje stanowiska, a Dąbrowa Górnicza dopiero co otrzymała projekty.

Tymczasem wiemy już, że nowe symbole Zagłębia z najwyższym szacunkiem przyjmowane są za Brynicą. Dla Jerzego Gorzelika, lidera RAŚ, pielęgnowanie tożsamości regionalnej jest wartością samą w sobie. - O wiele łatwiej jest nam porozumiewać się z takimi sąsiadami, którzy myślą regionalnie - mówi Gorzelik, dodając, że wcale nie dziwi go akcentowanie przez Zagłębiaków opozycji do Śląska, bo sam czułby się źle w województwie, które nosiłoby nazwę „Zagłębiowskie”. Nie miałby nawet za złe Zagłębiakom, gdyby zamiast kazimierzowskiego wybrali łokietkowego orła.

- Łokietek wprawdzie zwyciężył w potyczce tylne straże Ślązaków, ale później jak niepyszny, w przebraniu, musiał uciekać przed Henrykiem Probusem, który skutecznie przegonił go z Krakowa - śmieje się Gorzelik.

Witold Gałązka, GW Katowice


--------------------
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Dave
post sob, 04 cze 2011 - 16:12
Post #108


UZYTKOWNIK
*****

Grupa: FdZD
Postów: 962
Dołączył: śro, 31 sty 07
Skąd: D.G. Mydlice Północ
Nr użytkownika: 432
Płeć: Mężczyzna



Flaga i herb Zagłębia Dąbrowskiego już dawno, jakieś 2 lata została "ustanowiona" przez stowarzyszenie Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego! To żadna nowość a tylko głupie powielanie, a raczej tworzenie sobie nowego symbolu, gdy takowy już istnieje!
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Leszek
post sob, 04 cze 2011 - 16:28
Post #109


UZYTKOWNIK
*******

Grupa: Użytkownik
Postów: 2,978
Dołączył: sob, 01 kwi 06
Skąd: Gołonóg
Nr użytkownika: 197
Płeć: Mężczyzna
GG: 2519362 status gadu-gadu



Dave, przy całym szacunku dla FdZD - to, że przyjęliście sobie takie symbole, nie znaczy, że są one oficjalnymi symbolami Zagłębia.


--------------------
Go to the top of the page
 
+Quote Post
szer
post sob, 04 cze 2011 - 18:07
Post #110


UZYTKOWNIK
*******

Grupa: FdZD
Postów: 2,625
Dołączył: śro, 13 lip 05
Skąd: Mydlice Południe
Nr użytkownika: 152
Płeć: Mężczyzna
GG: 7413760 status gadu-gadu



Nie są oficjalnymi tak samo jak te, które Pan Jaszczura stworzył. Ale po co robić coś co już jest zrobione? Zamiast łączyć ludzi to będzie dzielić wg mnie. Bo będzie dylemat co wybrać - czy jedno czy drugie. I cała promocja pierwszych barw pójdzie się... kochać.
Równie dobrze każdy powinien zrobić swoją wersję barw i niech będzie w obiegu takich 1000. Nie lepiej promować jedne by były silne i rozpoznawalne niż dwie, gdzie to się rozejdzie?


--------------------
33001,04
Go to the top of the page
 
+Quote Post

16 Stron V  « < 4 5 6 7 8 > » 
Reply to this topicStart new topic
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:

 

Mapa forum
RSS Wersja Lo-Fi Aktualny czas: sobota, 11 października 2025 - 23:22
FMDG - Razem od 2003
Dąbrowa Górnicza