Odpowiedzi

[Mungojerrie]

Dziś całkiem przypadkowo szłam ulicą Sobieskiego i oto moim oczom ukazał się... sklep z dopalaczami. Przyznam szczerze, zmroziło mnie to, bo jestem przeciwna takim hmm... salonikom.

Ktoś się chociaż cieszy? :]

Powód Edycji: Mod. Temat przeniesiony

[st1111]

Tak tak-a to jest butelka w której pan sprzedawał wódkę chłopom pańszczyźnianym.

[szwedzki]

Myślę że trochę odchodzicie od tematu, tak naprawdę to caly problem polega na hipokryzji państwa. Przecież alkohol jest używką, która działa uzależniająco, a jednak państwo zezwala na jej rozpowszechnianie, ponieważ pobiera za to podatek w formie akcyzy. I tak naprawdę mało kogo interesuje ile zła w życiu ludzi i ich rodzin alkohol powoduje. Bo jest dozwolony i tyle. A tak naprawdę to te tajemnicze "narkotyki" są złe....

Ja tego nie rozdzielam, używka to używka, myślę że większość zażywających, którzy mają doświadczenie wie jak sztuczne i nielogiczne są to podziały. Niebezpieczeństwo uzależnienia jest zawsze taki samo. Czy pijemy piwko czy palimy ziółko. Pomijam tu oczywiście substancje które uzależniają fizycznie, choć jak porozmawiacie z alkoholikiem to wam powie, że po pewnym czasie fizycznie też sie to odczuwa.

Teraz pojawiły się te dopalacze, oczywiście jest to wykorzystanie luki w prawie, no i państwo traci pieniądze, zatem faktycznie jest to zło ostateczne. Aczkolwiek przecież nawet jeżeli te dopalacze się zlikwiduje to i tak pozostanie jak zawsze czarny rynek, który będzie dalej czerpał zyski z durnej selektywnej prohibicji państwa.

Ludzie sami powinni podejmować decyzje, a nie pozwalać jakimś urzędnikom robić to za nich.