Rajd na Orientację ?
Wiosenne Jurajskie KoRNO? - 22 marca 2014 roku w Dąbrowie Górniczej ? Błędowie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

W dwuosobowym zespole wybieramy się do Błędowa. Trochę martwi nas wyśrubowany limit czasu na piesza trasę 40km - ledwie 6 godzin.
Na zwykły szosowy maraton byłoby OK. Ale tu zejdzie masę czasu na błądzenie po lasach.
W Eurokampingu kotłuje się masa ludzi. Biegacze, rowerzyści i biegacze z psami. Bardzo nam się te rajdy Rowerowej norki rozwijają.
Odprawa, rozdanie map, i o 11:00... start.
W tłumie podbiegamy na PK6 (1,5km) - przy kładce nad Białą Przemszą. chwile stoimy w kolejce do odbijania i przez kładkę przeskakujemy rzekę.
Kładka to zwykły bal drzewa. Rowerzyści trochę bledną ale dzielnie biorą rowery na plecy i dają rade.
Lecimy wzdłuż Przemszy na wschód. Dobiegamy do wieży widokowej gdzie ma być PK1. Ale nie ma.
Nie ma na wieży, nie ma pod wieżą, nie ma wokół wieży, nie ma na mokradłach.
Tłum krąży wokół. Wreszcie ktoś dzwoni do biura zawodów - są dwie wieże !!!
Biegniemy dalej na wschód i jest. Wieża jak się patrzy. Momentalnie robi się kolejka na drabinie. Na górze odbijamy PK1 (2,7km).
Lecimy dalej do Agroturystyki Reczkowe. Rezygnujemy ze ścieżek i na azymut pędzimy przez rzadki las. Może da się gdzieś przeskoczyć potok Biała.
Ale się nie da. Biała tu chyba szersza niż Wisła. Wzdłuż mokradeł biegniemy do mostu przy kapliczce. Za mostem zaraz agroturystyka. Odbijamy PK7 (6km), jemy banana i wracamy przez most.
Wycinką wzdłuż linii energetycznej gnamy pd-wsch do Lasek. Spotykamy "znajomych" rowerzystów z kładki nad Przemszą. Chyba się zgubili bo jada dopiero do agroturystyki.
W połowie drogi do Lasek przewracam się i przeciążam mięsień dwugłowy prawego uda. Będzie mi już dokuczał aż do finiszu.
W Laskach spotykamy pierwszych rowerzystów z pętli 100km. wystartowali o 9:00 i już wracają.
Niestety żadnych lasek w Laskach nie ma. Cheerleaderki nie witają przystojnych biegaczy.
Odbijamy PK 8 (10,5km) w łatwym miejscu przy drodze.
Kolejny PK9 w środku lasu. Chwilę myślimy co zrobić. Krócej przez las ale mamy obawy czy trafimy na punkt. Decydujemy żeby gnać niebieskim szlakiem do Stacji Konnej Karna. Stamtąd droga powinna wyprowadzić prosto na PK9.
No to lecimy. Doganiają i przeganiają nas "znajomi" rowerzyści. Mijamy koniki z jeźdźcami, jeszcze kilometr i jest PK9 (15km) na tablicy informacyjnej szlaków konnych.
Robi się późno. Chwilkę myślimy nad rezygnacją z PK10 w Pomorzanach. Ale damy radę.
Do Pomorzan lasem na przełaj droga prosta jak drut. Ale mamy problem - nie możemy się przebić od lasu do drogi bo jest tam cały ciąg ogrodzonych posesji. W końcu znajdujemy kogoś w ogródku - otwiera nam furtkę i przepuszcza przez swoją działkę.
Przeskakujemy drogę i wdrapujemy się na Pomorzańskie Skałki. Jest PK10 (20km). Po chwili dojeżdżają "znajomi" rowerzyści - jak oni to robią, że jada wolniej niż my biegniemy ?
Strasznie wolno to idzie. Trzeba już biec całą drogę do mety. Droga wojewódzką zbiegamy do Klucz. Kiepski pomysł bo oddychamy tumanami spalin (
.gif)
)
W Kluczach sprytnie omijamy górę Czubatkę i wdrapujemy się na skałki koło stawów.
Na górze dramatyczne sceny. Kilkunastu zawodników czesze skałki i stawy na wszystkie strony. Punktu nie ma. Czasu na szukanie tez już nie ma.
Trudno - robimy zdjęcia skałek jako substytut odbicia PK11 (25km) ale marnujemy tu ze 20min.
Na mecie mówią, że do pewnego momentu punkt był ale potem jakiś cymbał go zniszczył/ukradł.
W zasadzie jest już za późno. Ale jeśli odpuścimy PK4 w Chechle i będziemy biec to zdążymy w limicie.
Niestety dalsza droga wiedzie przez Pustynię Błędowską. Piachu po kostki. Gnamy ile się da.
Odbijamy PK3 (+-28km) przy brodzie na Białej Przemszy.
Ale zaczyna się dramat - sił już nie ma, w butach po kilogramie piasku, popołudniowe słońce rozpala głowę jak lipcu, piasek grzeje.
Po tym odkrzaczeniu pustynia przybrała piękne ale bardzo groźne oblicze.
Odbijamy PK2 (31km) umieszczony pośrodku niczego. Brniemy po piachu, kilometr podbiegamy asfaltem i... meta (35km).
Rewelacyjna impreza ale limit czasu strasznie wyśrubowany.
Dziś zaliczenie wszystkich punktów nie było w naszym zasięgu.
Trzeba było startować na trasie 15km.