DŁugi Łykend juŻ minĄŁ dawno, ale czasu jakoŚ zbrakŁo Żeby pisaĆ i siĘpochwalic. Trzy dni owego Łykendu wykorzystaliŚmy z synusiem na rowerki po jurze. AleŻ piĘknie, mÓwiĘWam. Pierwszy dizeń to rozgrzewka 60 km po okolicach Podzamcza, Pilicy, zamku Smoleń, Bydlina i Ogrodzieńca. Drugi dzień bardziej gÓrski: piĘkny zjazd DolinĄ BĘdkowskĄ z Jerzmanowic a potem przepiĘkna Dolina Kobylańska i pod gÓrkĘpowrÓt. Trzeci dzionek to juŻ prawdziwy techniczny trud, wymiĘkaŁem. Dziadek nie powinien siĘporywaĆ na takie wyprawy. Z Czernej przez PaczÓŁtowice zjazd do Krzeszowic a potem 40 min podejŚcie z rowerami na grzbiet krzeszowicki i dojazd do Krzeszowic MTB-Ą trasĄ (czerwony szlak pieszy). Pogoda dopisaŁa, byŁo super. A jak smakowaŁo piwko...