Fajnie, że w końcu nie gadam sam ze sobą
Ja rozumiem, że można się ewakuować kiedy sprzedawca jest nachalny, ale jak wytłumaczyć opisaną przeze mnie reakcję ludzi na zwykle zaproponowanie pomocy czy nawet przywitanie się. Jeśli ktoś błędnie kluczy po całym asortymencie to może mi się wydawać, że czegoś szuka ale nie może znaleźć?
Zresztą, co któryś klient rzeczywiście nawiązuje dialog (często nawet w chwili kiedy wychodzi ze stoiska czy sklepu) i najczęściej okazuje się, że np.:
- Szukam płynu do szyb ale nie ma.
- Ależ proszę, tutaj jest półka z płynami, proszę sobie wybrać.
- Ach, dziękuję, sądziłam, że jak tu nie widzę to nie ma.
Kurczę, jak może tego nie być, jeśli to jeden z podstawowych produktów w sklepie... Pani bała się zapytać? Myślę, że może Pani była przyzwyczajona po prostu do sklepu samoobsługowego gdzie trzeba sobie wszystko samemu znaleźć, a sprzedawców po prostu nie ma bo tak naprawdę personel tam pracujący zajmuje się jedynie rozkładaniem towaru na półki. Wynika, to pewnie z tego co napisał
vacu , że sklepy, markety nie doceniają profesji jaką jest sprzedawca. Choć w sumie trudno się dziwić temu zjawisku jeśli chodzi o duże markety. I tak w naszym kraju ludzie kupują głównie w marketach, nie przywiązując dużej uwagi na jakość, także jakość obsługi. To po co się wysilać i zatrudniać dobrych sprzedawców, jeśli można zatrudnić za marne grosze kogoś to magazynu/półek i kogoś na kasę.