CYTAT(Bartek @ czw, 10 gru 2009 - 19:51)

Nie podpisuje nic w ciemno...
I słusznie

CYTAT(Bartek @ czw, 10 gru 2009 - 19:51)

...bo potrafię sam sobie znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Na tej stronie
http://www.europarl.pl w zakładce "Witamy w BIPE" uzyskasz informacje czym zajmuje się siedziba w Warszawie. Analogicznie drugie przedstawicielstwo PE w Polsce będzie zajmowało się takimi samymi zadaniami, dzięki czemu Warszawska siedziba zostanie odciążona.
Generalnie mało mnie PE interesuje to i szukać mi się nie chciało
Dzięki jednak za link, przeczytałem i moja opinia jest taka, że o ile w ogóle takie coś jest potrzebne to wystarczy jedno w danym kraju. Nie czarujmy się, ludzie tam nie będą z ulicy zaglądać bo niby jakich informacji będą tam szukać? Idea jest piękna, tylko nikt dzisiaj nie ma czasu na pierdoły, jeśli miałbym wybór (czytaj miał nadfmiar wolnego czasu na zmarnowanie) to bym wolał iść na spotkanie z Podrazą niż do BIPE, bo tam przynajmniej poruszono by sprawy, które mnie bezpośrednio dotyczą. A cele BIPE to informowanie, uczestniczenie, wpieranie bla bla bla, typowe dla wszelakich "inkubatorów" czy innych bzdetnych instytucji, które mają takie cele, że właściwie nie muszą nic robić, ich celem jest istnienie i zapewnienie kilku posad (to + akurat).
CYTAT(Bartek @ czw, 10 gru 2009 - 19:51)

Widzisz dla Ciebie nowa siedziba muzeum Śląskiego czy Filharmonia to zbędne inwestycje, wniosek taki że nie jesteś targetem tych instytucji. To że tobie się to nie podoba to nie musi i taka jest brutalna prawda. Na twoje miejsce znajdzie się sporo klas i kółek naukowych z różnych szkół które będą się z tego cieszyły.
Nie nie kolego, czytaj proszę ze zrozumieniem. Nie napisałem, że są zbędne ale "najmniej teraz potrzebne" czyli znaczy to ni mniej ni więcej, że teraz potrzebujemy totalnie innych inwestycji. Nie czarujmy się, filharmonia czy muzeum to będą miejsca służące raczej wąskiej grupie osób, oczywiście są potrzebne ale nie za takie pieniądze albo nie na tym etapie rozwoju Katowic/regionu/kraju.
Jeszcze jedno dodam przy okazji - czekam z niecierpliwością kiedy skończą się czasy "eurosceptycy VS. euroentuzjaści". Pierwsi nienawidzą Unii dla zasady drudzy weszli by najchętniej unijnemu komisarzowi bez wazeliny z z niebieskim balonikiem w ustach. Efekt jest taki, że jedni patrzą na drugich z politowaniem (i słusznie) a ta cała unia pogrąża się w bagnie. Ja natomiast widzę i pozytywy i negatywy, ani unii nie kocham ani nie nienawidzę, widzę natomiast, że pewne rzeczy należałoby poprawić, bo wcale kolorowo nie jest ale nie ma też tragedii.