Dzisiaj (edycja: raczej wczoraj
.gif)
)odebrałem te buty i odziwo nie szkrzypią
Póki co z butami jest ok. Jak coś się znowu będzie z nimi działo, to już nie pojadę z reklamacją tylko od razu udam się z tymi (według mnie) lewymi opiniami do rzecznika konsumentów.
Faktycznie było dużo błędów, ale filmik robiłem na kacu gigancie
.gif)
Na razie filmik usunąłem, ale może zrobię lepszy już nie o intersporcie, ale o nierzetelnym rzeczoznawcy.
Mam do Was pytanie. Nie wydaje Wam się, że rzeczoznawcy opiniujący wady/uszkodzenia reklamowanych towarów wystawiają je na korzyść tego, kto płaci za jego usługę (tj. np. sklepu)? Czy to nie jest korupcja? Macie jakieś doświadczenia z tym związane?
Ja z tym rzeczoznawcą (tzn. ten sam co wystawił opinię w intersporcie) miałem już do czynienia kilka lat temu. Kupiłem markowe buty zimowe w których po jednym dniu podarła się futrówka na pięcie (w obydwóch butach). Wiadomo, reklamacja, czekanie 14 dni i w końcu opinia, która brzmiała mniej więcej tak: "Po obejrzeniu obuwia nie stwierdzam wad konstrukcyjno-materiałowo-produkcyjnych. Materiał wykorzystany do wykonania futrówki jest często stosowany w tego typu obuwiu i nie stwierdza się uszkodzeń. Uszkodzenie to jest spowodowane niesznurowaniem obuwia oraz brakiem higieny (o czym świadczy podarcie futrówki w okolicach dużych palców). Brak podstaw do uwzględnienia reklamacji". Najlepsze było to że na językach rzeczonych butów były odciśnięte sznurówki, gdyż dość mocno wiążę buty. Natomiast zarzucenie mi braku higieny (nie wiem, może w opinii tej osoby miałbym mieć paznokcie u stóp jak sztylety) powinienem chyba potraktować jako znieważenie i założyć sprawę w sądzie. Oczywiście buty musiałem naprawić na swój koszt. Ciekawa była riposta szewca, który jak odbierałem od niego te obuwie powiedział, cytuję: "Coś pan za bubla kupił? Przez dwadzieścia lat nie widziałem bardziej spier
.gif)
onych butów, to gówno nie powinno opuścić fabryki...".