![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]()
Post
#241
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 1,493 Dołączył: czw, 20 lis 08 Skąd: DG Nr użytkownika: 2,576 Płeć: Mężczyzna ![]() |
O, za tym to i ja jestem. Tylko że owa odpowiedzialność zaczynać się powinna od samego JKM jako prezydenta. Już dawno pisałem, że chętnie dałbym mu porządzić przez rok, pod warunkiem, że potem pokryje szkody ![]() Masz rację, odpowiedzialność powinna zaczynać się od najwyższego urzędnika, którym jest prezydent. CYTAT Niemniej wole prywatną służbę zdrowia i edukacje Mikkego niż "publiczną" PO. Prywatna służba zdrowia ma tę zaletę nad publiczną służbą zdrowia, że w prywatnej za usługę płacisz tylko raz - lekarzowi, natomiast w publicznej często musisz płacić dwa razy - osobno urzędnikom z NFZ i osobno lekarzowi (w kopercie). Usługa jest gorsza i droższa. Prywatna służba zdrowia oznacza zwiększenie dostępności usług medycznych i poprawę ich jakości przez wzrost konkurencyjności. Dlaczego publicznie jest gorsze? Ja mam wrażenie, ze lepsze porównaj sobie dentystykę w USA (za gruba kasę) a w Polsce gdzie to amerykanie przyjeżdżają się leczyć. Są gabinety publiczne i prywatne wiec jest konkurencja. Poza tym każdy podręcznik do ustrojów polityki społecznej mówi - ze publiczne i obowiązkowe jest tańsze niż prywatne, bo im więcej odbiorców tym niższa cena jednostkowa, administracja jest ta sama bez znaczenia czy mamy 100tys ubezpieczonych czy 40 mld. po prostu jest maksymalna liczba etapów dla danej działalności. Problemem jest nadmiar papierkowej roboty i nadmiar sztucznych etatów. |
|
|
![]()
Post
#242
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 2,978 Dołączył: sob, 01 kwi 06 Skąd: Gołonóg Nr użytkownika: 197 Płeć: Mężczyzna GG: 2519362 ![]() |
Dlaczego publicznie jest gorsze? Ja mam wrażenie, ze lepsze porównaj sobie dentystykę w USA (za gruba kasę) a w Polsce gdzie to amerykanie przyjeżdżają się leczyć. Po pierwsze mylisz chyba publiczne placówki zdrowotne z finansowaniem z powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego - a to nie to samo. Publiczne placówki zajmujące się leczeniem stomatologicznym to chyba na palcach możesz w naszym województwie policzyć. A po drugie - Amerykanie jeśli leczą się w Polsce - leczą się prywatnie, więc Twój argument jest zupełnie chybiony, -------------------- |
|
|
![]()
Post
#243
|
|
![]() Smokin' nigga ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 2,125 Dołączył: sob, 01 maj 04 Skąd: DG Centrum Nr użytkownika: 85 Płeć: Mężczyzna GG: 2275899 Tlen: vacu ![]() |
Dlaczego publicznie jest gorsze? Kiedyś czytałem o fajnym eksperymencie, który możesz wypróbować: zbierz kilku np. dziesięcioro znajomych i umów się z nimi tak, że przez kilka lat co miesiąc ty będziesz dawał pierwszemu znajomemu 500 złotych, następnie znajomy numer 1 pojedzie do znajomego nr 2 i odda mu te pięć stów. Znajomy nr 3 odda pieniądze znajomemu nr 4 i tak dalej aż w końcu znajomy nr 10 przyjedzie do ciebie i pięć stówek wróci do właściciela. Ciekawe przez jaki czas znajomi będą tak obracać Twoimi pieniędzmi za darmo? Ja sądzę - i jestem w stanie się założyć - że niedługo i za jakiś czas po odtrąceniu "prowizji" (zwrot kosztów paliwa itd.) będzie do ciebie wracać 400 zł. Za jakiś czas znajomi powiedzą, że w sumie czemu to mają robić za darmo - wróci do ciebie 300 zł. I tak dalej, i tak dalej, ten prosty eksperyment pozwoli Ci zrozumieć dlaczego publiczne jest złe - w przypadku prywatnego czegokolwiek pieniądze płyną z ręki do ręki bez setki pośredników łapczywie wyciągających lepkie łapki nie robiących nic więcej poza przekładaniem banknotów z lewa na prawo (lub odwrotnie) przy okazji "gubiąc" kilka sztuk. Poza tym każde dziecko wie, że jeżeli coś należy do wszystkich do nie należy do nikogo, bo nikt o to nie dba. Każdy pilnuje tylko swojego interesu. Co nie oznacza, że popieram JKM czy kogokolwiek innego. Po prostu takie mam poglądy. [Edytka] Jeszcze jedno mi przyszło do głowy - od kilku dobrych lat płacę składkę na ubezpieczenie zdrowotne, w tym czasie jedyni lekarze z jakimi miałem kontakt to: laryngolog (prywatnie, za opłatą, z NFZ musiałbym czekać 2 miesiące na wizytę, dałem 30 zł - legalnie - i przyjęto mnie "od ręki") i dentysta (też prywatnie z zerowym udziałem NFZ, niestety NFZ "funduje" czarne plomby i inne wynalazki XIX wieku jak to określił jeden dentysta w TOK FM). Czyli wkładam pieniądze do worka bez dna a jak przychodzi co do czego to i tak muszę płacić. Gdybym miał opcję prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego to przynajmniej częściowo ubezpieczalnie pokryłaby mi koszty. Ten post edytował vacu wto, 15 cze 2010 - 17:41 |
|
|
![]()
Post
#244
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 1,493 Dołączył: czw, 20 lis 08 Skąd: DG Nr użytkownika: 2,576 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Dlaczego publicznie jest gorsze? Ja mam wrażenie, ze lepsze porównaj sobie dentystykę w USA (za gruba kasę) a w Polsce gdzie to amerykanie przyjeżdżają się leczyć. Po pierwsze mylisz chyba publiczne placówki zdrowotne z finansowaniem z powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego - a to nie to samo. Publiczne placówki zajmujące się leczeniem stomatologicznym to chyba na palcach możesz w naszym województwie policzyć. A po drugie - Amerykanie jeśli leczą się w Polsce - leczą się prywatnie, więc Twój argument jest zupełnie chybiony, Leczą się prywatnie w placówkach publicznych i nie jest chybiony w dentystyce funkcjonuje rynek prywatny i rynek publiczny oraz rynek prywatny po części finansowany przez NFZ - czyli chcesz lepszą plombę to odpłacasz różnicę (często grosze). vacu to co napisałeś to brednie nie odzwierciedlające w żaden sposób mechanizmów gospodarki czy finansowania (no chyba, ze ty masz racje a akademickie podręczniki kłamią). Dlaczego zakładasz, ze publiczne = dużo pośredników? Tak to wygląda tylko w Polsce i to jest właśnie powód fiaska - jakoś jak były kasy chorych czyli kasa z budżetu do kasy, to śląska kasa chorych wypracowywała zyski (dzięki kontroli finansów i nowoczesnym technologiom). Kasa się jedynie wtedy marnuje gdy niema nad nią kontroli czyli operacje finansowe są niejasne. |
|
|
![]()
Post
#245
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 2,978 Dołączył: sob, 01 kwi 06 Skąd: Gołonóg Nr użytkownika: 197 Płeć: Mężczyzna GG: 2519362 ![]() |
Dlaczego publicznie jest gorsze? Ja mam wrażenie, ze lepsze porównaj sobie dentystykę w USA (za gruba kasę) a w Polsce gdzie to amerykanie przyjeżdżają się leczyć. Po pierwsze mylisz chyba publiczne placówki zdrowotne z finansowaniem z powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego - a to nie to samo. Publiczne placówki zajmujące się leczeniem stomatologicznym to chyba na palcach możesz w naszym województwie policzyć. A po drugie - Amerykanie jeśli leczą się w Polsce - leczą się prywatnie, więc Twój argument jest zupełnie chybiony, Leczą się prywatnie w placówkach publicznych i nie jest chybiony w dentystyce funkcjonuje rynek prywatny i rynek publiczny oraz rynek prywatny po części finansowany przez NFZ - czyli chcesz lepszą plombę to odpłacasz różnicę (często grosze). Czyli nie zrozumiałeś różnicy - tak jak podejrzewałem. Placówki publiczne to te, których organem założycielskim jest samorząd lub administracja rządowa (wojewoda, ministerstwo) - głównie szpitale oraz przychodnie specjalistyczne. Większość dentystów w województwie to placówki NIEPUBLICZNE - NZOZ-y lub praktyki lekarskie. To czy mają umowę z NFZ czy nie to zupełnie inna para kaloszy. Publiczne są jedynie oddziały chirurgii szczękowo-twarzowej i Wojewódzka Poradnia Specjalistyczna w Katowicach oraz lecznica przy Śląskim Uniwersytecie Medycznym. A przykład jest chybiony, bo Amerykaninem nie jesteś - a o nich pisałeś we wcześniejszym poście. -------------------- |
|
|
![]()
Post
#246
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 1,493 Dołączył: czw, 20 lis 08 Skąd: DG Nr użytkownika: 2,576 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Dlaczego publicznie jest gorsze? Ja mam wrażenie, ze lepsze porównaj sobie dentystykę w USA (za gruba kasę) a w Polsce gdzie to amerykanie przyjeżdżają się leczyć. Po pierwsze mylisz chyba publiczne placówki zdrowotne z finansowaniem z powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego - a to nie to samo. Publiczne placówki zajmujące się leczeniem stomatologicznym to chyba na palcach możesz w naszym województwie policzyć. A po drugie - Amerykanie jeśli leczą się w Polsce - leczą się prywatnie, więc Twój argument jest zupełnie chybiony, Leczą się prywatnie w placówkach publicznych i nie jest chybiony w dentystyce funkcjonuje rynek prywatny i rynek publiczny oraz rynek prywatny po części finansowany przez NFZ - czyli chcesz lepszą plombę to odpłacasz różnicę (często grosze). Czyli nie zrozumiałeś różnicy - tak jak podejrzewałem. Placówki publiczne to te, których organem założycielskim jest samorząd lub administracja rządowa (wojewoda, ministerstwo) - głównie szpitale oraz przychodnie specjalistyczne. Większość dentystów w województwie to placówki NIEPUBLICZNE - NZOZ-y lub praktyki lekarskie. To czy mają umowę z NFZ czy nie to zupełnie inna para kaloszy. Publiczne są jedynie oddziały chirurgii szczękowo-twarzowej i Wojewódzka Poradnia Specjalistyczna w Katowicach oraz lecznica przy Śląskim Uniwersytecie Medycznym. A przykład jest chybiony, bo Amerykaninem nie jesteś - a o nich pisałeś we wcześniejszym poście. Przecie wyraźnie napisałem, że są ZOZ jak NZOZ i NZOZ z umowa NFZ.. a czego więcej, a czego mniej to raczej nie istotne, zwłaszcza, ze dentysta to nie osoba ratująca życie. |
|
|
![]()
Post
#247
|
|
UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 1,171 Dołączył: pon, 01 wrz 03 Skąd: Gołonóg Nr użytkownika: 18 Płeć: Mężczyzna GG: 1387662 ![]() |
Do dziś wspominam z uśmiechem jak jeden pan z PiS występował w tiwi i pluł się przeciw prywatyzacji służby zdrowia organizowanej przez PO. Na koniec rozmowy panowie prowadzący zapytali czy jest również za zakazem prywatyzacji ośrodków zdrowia, gdzie leczymy się u LPK. Pan, konsekwentnie, odpowiedział, że tak i że leczą tam bardzo dobrze. Następnie panowie prowadzący zapytali, czy jego rejon, gdzie się leczy to ośrodek zdrowia przy ulicy XXXX. Pan odrzekł, że tak. Okazało się, że owa lecznica od kilku lat jest prywatna, jak znakomita większość w Polsce. Ot i tyle na razie.
-------------------- |
|
|
![]()
Post
#248
|
|
![]() Smokin' nigga ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 2,125 Dołączył: sob, 01 maj 04 Skąd: DG Centrum Nr użytkownika: 85 Płeć: Mężczyzna GG: 2275899 Tlen: vacu ![]() |
vacu to co napisałeś to brednie nie odzwierciedlające w żaden sposób mechanizmów gospodarki czy finansowania (no chyba, ze ty masz racje a akademickie podręczniki kłamią). 1/ Ja wcale nie chciałem odzwierciedlać, to był tylko symbol. Skoro po drodze pieniądza jest kilka(-set?) par rąk to na pewno nie dostaniesz z tej "skarbonki" tyle ile wpłaciłeś. Te ręce mogą być nawet czyste ale nakarmić je choćby trzeba. Pokaż mi kraj socjal-cośtam gdzie nie mnożą się etaty urzędnicze? Dla wyjaśnienia: dla mnie nie tylko SLD ale i PO i przede wszystkim PiS to partie solcjal-cośtam. A ja jestem gorącym przeciwnikiem dawania ludziom czegokolwiek i kiedykolwiek "za darmo". Państwo natomiast w mojej wizji powinno dawać obywatelowi narzędzia i ew. pomagać w zarobieniu porządnych pieniędzy uczciwą pracą (lub przynajmniej nie przeszkadzać). Dawanie za darmo może się sprawdzić przy innej mentalności (Może w Szwecji? Tylko jakie to "za darmo" jak podatki ponoć wysokie?), u nas - i pewnie w większej części świata - demoralizuje z jednej strony tych którzy biorą a z drugiej wkur... tych, którzy uczciwie pracują i muszą dawać. Nigdy więc nie oddam głosu na partię, która np. oferuje becikowe, podwyższy zasiłki, da ulgę prorodzinną, dotuje powodzian itp. itd. Niech lepiej się PAństwo ode mnie odpierniczy zamiast się mną opiekować i da mi spokojnie samemu zarobić na rodzinę nie zabierając połowy pensji 2/ Nie twierdzę, że podręczniki kłamią ale jeżeli masz wyższe wykształcenie to zapewne wiesz, że książki swoje a życie swoje. Ten post edytował vacu wto, 15 cze 2010 - 20:55 |
|
|
![]()
Post
#249
|
|
UZYTKOWNIK ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 41 Dołączył: nie, 27 kwi 08 Nr użytkownika: 1,253 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Jeśli ktoś jeszcze nie oglądał, to może się dowiedziec w jaki sposób rodzi się dobrobyt społeczeństw - WOLNY WYBÓR
Jeśli coś jest "za darmo" (czyt. z podatków), to ZAWSZE jest droższe, niż gdyby było płatne w normalny sposób. W opcji "za darmo" sponsorujemy rzeszę urzędników i opłacamy usługodawcę/producenta dobra. W opcji "płatne w normalny sposób" opłacamy tylko usługodawcę/producenta. Więc jeśli ktoś mi obiecuje przed wyborami "darmowy" Internet, obiady czy opiekę zdrowotną automatycznie traci mój głos ![]() A tu jeszcze sonda, w której do tej pory oddano ponad PÓŁ MILIONA głosów - LINK. W zmanipulowanych sondach prezentowanych w TV bierze zwykle udział ok. tysiąca osób i wyniki są zgoła inne. Sądząc po ilości głosów oddanych na JKM, internauci to jednak mądrzy ludzie, którzy nie tak łatwo ulegają populistycznym hasełkom głoszonym przez pozostałych kandydatów. Ale jak stwierdził JKM - gdyby wybory miały coś zmienic, już dawno zostałyby zakazane ![]() Ten post edytował Alpin wto, 15 cze 2010 - 22:46 |
|
|
![]()
Post
#250
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 1,493 Dołączył: czw, 20 lis 08 Skąd: DG Nr użytkownika: 2,576 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Jeśli coś jest "za darmo" (czyt. z podatków), to ZAWSZE jest droższe, niż gdyby było płatne w normalny sposób. W opcji "za darmo" sponsorujemy rzeszę urzędników i opłacamy usługodawcę/producenta dobra. W opcji "płatne w normalny sposób" opłacamy tylko usługodawcę/producenta. Więc jeśli ktoś mi obiecuje przed wyborami "darmowy" Internet, obiady czy opiekę zdrowotną automatycznie traci mój głos ![]() W instytucji publicznej jedynie opłacasz pracowników i usługę, a ze usługa masowa to i tania U prywaciarza, on musi opłacić pracowników, musi zarobić i niestety musi mieć wyższe ceny, bo usługa nie jest masowa i cześć środków traci na marketing, agentów itd. Średnia pensja urzędnika to 1,2tys netto, pracownika w firmie ubezpieczeniowej 2tys netto.. więc jakim cudem z podatków ZAWSZE jest droższe? Rozumiem, ze socjaldemokratyczny model polityki społeczny nie każdemu odpowiada - dopóty, coś mu się niestanie.. wtedy to już roszczeniowść do państwa, no ale bez jaj i głupiego gadania, ze Państwowe to drogie. Jak w Państwie są politycy a nie złodzieje to to sprawuje się całkiem sensownie. Ten post edytował xMarcinx wto, 15 cze 2010 - 23:01 |
|
|
![]()
Post
#251
|
|
UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 282 Dołączył: pon, 28 sty 08 Skąd: 42-530 Nr użytkownika: 1,063 Płeć: Mężczyzna GG: 4757707 ![]() |
A tu jeszcze sonda, w której do tej pory oddano ponad PÓŁ MILIONA głosów - LINK. W zmanipulowanych sondach prezentowanych w TV bierze zwykle udział ok. tysiąca osób i wyniki są zgoła inne. Sądząc po ilości głosów oddanych na JKM, internauci to jednak mądrzy ludzie, którzy nie tak łatwo ulegają populistycznym hasełkom głoszonym przez pozostałych kandydatów. Ale jak stwierdził JKM - gdyby wybory miały coś zmienic, już dawno zostałyby zakazane ![]() Tylko mnie sie wydaje, ze gdyby to JKM doszedł do drugiej tury wyborow, to wtedy ilosc osob glosujacych na mniejsze zlo byla by jeszcze wieksza niz w przypadku Jaroslawa ![]() |
|
|
![]()
Post
#252
|
|
![]() Smokin' nigga ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 2,125 Dołączył: sob, 01 maj 04 Skąd: DG Centrum Nr użytkownika: 85 Płeć: Mężczyzna GG: 2275899 Tlen: vacu ![]() |
W instytucji publicznej jedynie opłacasz pracowników i usługę, a ze usługa masowa to i tania Tylko problem w tym, że opłacam pracowników bezproduktywnych, bez nich spokojnie byśmy się obeszli. Zwróć uwagę, że gdzieś tam na końcu i tak jest "prywaciarz", który musi zarobić - po co więc pośrednicy? U prywaciarza, on musi opłacić pracowników, musi zarobić i niestety musi mieć wyższe ceny, bo usługa nie jest masowa i cześć środków traci na marketing, agentów itd. Średnia pensja urzędnika to 1,2tys netto, pracownika w firmie ubezpieczeniowej 2tys netto.. I tu trafiłeś w sedno (choć nie do końca się zgadzam z pensją pracownika publicznego). Model socjalny zakłada, że g...no zarabiasz ale dostajesz więcej od państwa "za darmo". Ja wolę taki model, że dużo zarabiam i sam za wszystko sobie płacę mając wolny wybór. To kwestia przekonań i o to nie mamy się chyba co spierać. więc jakim cudem z podatków ZAWSZE jest droższe? Jest droższe, bo w instytucjach publicznych każdy ma głęboko w ![]() ![]() Rozumiem, ze socjaldemokratyczny model polityki społeczny nie każdemu odpowiada - dopóty, coś mu się niestanie.. wtedy to już roszczeniowść do państwa, no ale bez jaj i głupiego gadania, ze Państwowe to drogie. Jak w Państwie są , politycy a nie złodzieje to to sprawuje się całkiem sensownie. Guzik z pętelką prawda. Ja niczego od państwa nie oczekuję (bo wiem, że nic nie dostanę), za leczenie płacę sam, ubezpieczam wszystko co się da żeby później łapki nie wyciągać itd. itp. boli mnie tylko, że nie mam wyjścia i połowę ciężko zarobionych pieniędzy muszę oddawać na bandę nierobów (urzędników, polityków, wszelkiej maści leni czekających na pomoc socjalną). Gdyby policzyć ludzi naprawdę potrzebujących pomocy państwa (np. naprawdę niepełnosprawnych, nie piszę tu o pseudo-rencistach, sieroty) to pewnie okazałoby się, że bez bólu można by im zapewnić wszystko czego potrzebują, niestety teraz ich pieniądze przejada banda cwanych leni ![]() |
|
|
![]()
Post
#253
|
|
UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 373 Dołączył: nie, 22 paź 06 Nr użytkownika: 241 ![]() |
Korwin-Mikke: sondaże są robione przez bezpiekę
Janusz Korwin-Mikke, były prezes Unii Polityki Realnej, a obecnie szef partii Wolność i Praworządność to weteran prezydenckiego wyścigu. Choć silniejszy jest na Facebooku, niż w realu, za co wini reżimową telewizję, która kłamie i sondaże robione na zlecenie ubeków, nie traci wiary. W rozmowie z Wirtualną Polską tłumaczy, dlaczego chce w Polsce ustanowić monarchię, odseparować nasz kraj od faszystowskiej Unii Europejskiej, przywrócić karę śmierci i zalegalizować narkotyki oraz wyjaśnia różnicę między... gejem a homosiem. Poznaj pomysły najbardziej ekscentrycznego z kandydatów na prezydenta! Joanna Stanisławska: Według sondażu na Facebooku w drugiej turze zmierzyłby się pan z Bronisławem Komorowskim. Zostawił pan w tyle Jarosława Kaczyńskiego. Wiedział pan o tym? Co sprawia, że w internecie jest pan tak silny? Janusz Korwin-Mikke: - WiP-owcy i UPR-owcy (zwolennicy partii Wolność i Praworządność oraz Unii Polityki Realnej – przyp. red.) mają bezpośredni dostęp do wiadomości światowych, natomiast reszta tzw. wyborców jest karmiona telewizją, która kłamie. Oni, co gorsza, jej wierzą, więc nie mogą się zaliczać do świadomych wyborców. Wyprzedzić Jarosława Kaczyńskiego nie jest trudno, pod warunkiem, że ma się do dyspozycji reżimową telewizję, albo tak jak Bronisław Komorowski – TVN. Dlaczego to internetowe poparcie nie przekłada się na realne głosy? Dlaczego pana wyborcy nie chodzą do urn? - Te głosy, które oddano na mnie na Facebooku, dostanę także w wyborach. A do tego jakieś 300 tys. innych. Oficjalne sondaże są dla pana bezlitosne… - Sondaże są robione przez bezpiekę. Większość biur badania opinii publicznej – podobnie jak redakcje gazet i Trybunał Konstytucyjny – została obsadzona przez agentów na samym początku istnienia III RP. To był bardzo staranny manewr. W pierwszym okresie można było założyć niezależny ośrodek, ale nie pomyśleliśmy o tym. Sondaże zakłamują rzeczywistość. Jest możliwe, że zadziałają na zasadzie samospełniającej się przepowiedni. Bo jeśli wyborcom będzie się ciągle powtarzać, że popiera mnie 1% Polaków, to faktycznie tyle dostanę głosów. Mimo to wierzy pan w sukces? Jak pan ocenia swoje realne poparcie? - Realne poparcie mam takie, jak na Facebooku. Może sytuacja by się zmieniła, gdyby mi dano dostęp do telewizji na tydzień przed wyborami, albo gdyby doszło do debaty z którymś z kontrkandydatów. A z kim chciałby pan wejść w taką debatę? - Z każdym, rzecz jasna, ale tak się nie stanie. Nie ma takiego polityka, który by się zgodził na debatę, bo wszyscy się mnie boją. Kto byłby najciekawszym rywalem? - Najciekawiej byłoby debatować z Bronisławem Komorowskim, albo z Jarosławem Kaczyńskim, bo ci kandydaci coś sobą reprezentują, co prawda niewielkie idee, ale zawsze jakieś. Nie mógłbym natomiast dyskutować z panem Napieralskim, bo jak ktoś po tym, co się stało w Grecji, może wciąż głosić socjalizm? Szkoda słów. Wiadomo powszechnie, że socjaliści dzielą się na dwa rodzaje: cwaniaków, którzy doskonale wiedzą, że to, co mówią jest kłamstwem, ale ponieważ na tym zdobyli elektorat, kłamią w żywe oczy oraz idiotów, którzy wierzą w to, co mówią. Za wysoko cenię pana Napieralskiego, żeby sądzić, że wierzy w te bzdury, które głosi. Z panem Pawlakiem rozmawiać nie można, bo to człowiek bezideowy, a partia chłopska nie jest partią polityczna, tylko związkiem zawodowym. A pana Olechowskiego nie lubię. Trudno byłoby mi zachować w jego obecności spokój. On nie ma żadnych poglądów, powtarza tylko to, co było w ostatnich sondażach. Czy widziała pani oficera bezpieki, który by mówił to, co myśli, takich na agentów nie biorą. A Andrzej Lepper? - Bądźmy poważni. Czy osoba o takiej przeszłości w ogóle powinna kandydować? - W demokracji każdy może kandydować. Ja jestem jej wrogiem. O demokracji powiedział pan kiedyś: „Jak może istnieć ustrój, w którym dwóch meneli spod budki ma dwa głosy, a profesor uniwersytetu ma jeden głos? Trzeba być idiotą, żeby chcieć w takim ustroju żyć”. Nie zmienił pan zdania? - W demokracji decyduje większość, a jak wiadomo zawsze więcej jest głupich niż mądrych. Skutki widać na własne oczy. Wszystkie pięć tygrysów Azji, które niezwykle szybko znalazły się w gronie państw o najwyższym w świecie wzroście gospodarczym było dyktaturami. Kraj demokratyczny nie ma szans na podobny „tygrysi skok”. W takim razie, jaką pan widzi alternatywę dla Polski – jeśli nie demokracja to co? - Czekam aż to wszystko się zawali. Demokracja nie jest normalnym ustrojem. A jaki jest normalny ustrój? - Pani chyba żartuje. Ten, który istniał przez 99% historii ludzkości. Normalnym ustrojem zawsze była monarchia. Demokracja jest pryszczem na zdrowym ciele ludzkości. Tak samo zginie jak demokracja ateńska, jak Rzeczpospolita szlachecka. Czy jeśli zostanie pan prezydentem, chciałby pan również zostać królem Polski? - Nie. Trzeba by wówczas zakładać dynastię, a to ciężka praca. Natomiast z chęcią bym zainstalował jakiegoś odpowiedzialnego króla Polski. Jak by pan to przeprowadził? - Napoleon III miał swoje sposoby (bratanek Napoleona I, po rewolucji 1848 r. prezydent Francji. Pozował na demokratę, w istocie dążył do odbudowy cesarstwa. W 1852 r. dokonał zamachu stanu, wprowadził stan wojenny, wreszcie koronował się na cesarza Francuzów – przyp. red.). Zamierza pan zmienić konstytucję? - Tak, obecnej i tak nikt nie przestrzega. Ale konstytucja ostatnio bardzo się sprawdziła w tak trudnej ustrojowo sytuacji po katastrofie smoleńskiej. - Nie widzę nic specjalnego w tym, że zastępca objął obowiązki zmarłego prezydenta. Choć oczywiście mogłoby się zdarzyć, że konstytucja by takiego wariantu nie przewidywała. Jaka będzie pierwsza decyzja, jaką podejmie pan jako prezydent? - Jednym z pierwszych moich posunięć będzie przywrócenie urzędu hetmana polnego, który w czasie pokoju zajmuje się wizytowaniem jednostek, natomiast w wypadku wojny obejmuje dowództwo nad siłami zbrojnymi. Przed wojną ta funkcja nazywała się Generalny Inspektor Sił Zbrojnych. Ten urząd istniałby obok funkcji szefa MON, odpowiednika hetmana wielkiego, który zarządza pieniędzmi. Wojskiem nie może dowodzić szef sztabu, bo to człowiek na „nie”, kunktator, a dowódca musi być człowiekiem, który armię porwie do przodu, tak jak generał Patton. Innym projektem, który zamierzam przeprowadzić będzie reforma sądownictwa. Trzeba wrócić do normalności. Chciałbym przywrócić roczki sądowe, które działały w Polsce przed rozbiorami. Do danej miejscowości zjeżdżał sędzia nie z tego miasta, nie wiedział z góry, jaką sprawę dostanie, bo ją losował. Przed wejściem na salę sądową zakładał perukę, co jest sprawą bardzo istotną, bo dzięki temu na ulicy nikt nie mógł go poznać. Problem korupcji zniknąłby od razu. Po drugie sprawa musiałaby trwać do końca. Obecnie sprawy trwają latami, sam 15 lat temu miałem sprawę z Jarosławem Kaczyńskim, która po siedmiu latach została umorzona, bo pod koniec obaj zapomnieliśmy, o co w niej chodziło. Sprawiedliwość musi być wymierzona natychmiast. Jeśli mordercę złapano na gorącym uczynku z nożem w ręku i on się przyznaje, ma wisieć na drugi dzień. Czy jako prezydent podpisałby pan ustawę, która sankcjonowałaby karę śmierci? - Nawet ją zaproponuję. Co prawda, po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego, przeforsowanie tej ustawy oznaczałoby praktyczną separację od Unii Europejskiej, ale myślę, że dałoby się to zrobić. A jaki wrzask by się podniósł w Brukseli. Ci faszyści nie popuszczą. Nazywaliby nas barbarzyńcami, ale tak naprawdę kara śmierci to przejaw cywilizacji. W prymitywnych plemionach jej nie było. Jak ktoś kogoś zamordował mógł co najwyżej dostać kopa w tyłek. Kara śmierci to proces, ewolucja. Historia zna wiele przypadków błędów sądowych. - Znany jest jeden przypadek niesłusznie skazanego na karę śmierci faceta, który miał IQ 72 i przyznał się za kogoś innego. Ten nowojorski rabuś brał udział w co najmniej trzech zabójstwach, ale sam nie zabijał, tylko się przyglądał. Wszystkie pozostałe przypadki są naciągane. Teraz mamy badania DNA, wtedy mogły być błędy, teraz jest to praktycznie niemożliwe. Czasami zdarza się pomyłka kierowy w wyniki której pasażer ginie. Szansa, że pani zginie w wyniku pomyłki kierowcy jest parę milionów razy większa niż szansa, że zginie się w wyniku pomyłki sędziego. Sędziowie nie mają zwyczaju wymierzać kary śmierci, kiedy mają wątpliwości. Popiera pan karę śmierci, a czy jest pan zwolennikiem eutanazji? - Eutanazja jest obecnie po cichu popierana przez rządy, które mają nadzieję, że się wymigają od płacenia emerytur. Człowiek przez całe życie odkłada na emeryturę, a jak skończy 65 lat to mu się mówi: poprzyj partię czynem, umrzyj przed terminem. Każdemu wolno popełnić samobójstwo, nie mamy prawa tego zawalać na innych. Lekarz nie może zabijać. A co z aborcją? Czy ustawa antyaborcyjna powinna zostać zaostrzona? - Ronald Reagan słusznie mówił, że za aborcją opowiadają się na ogół ci, którym wyskrobanie już nie grozi. W wieku XIX przypuszczalnie byłbym zwolennikiem aborcji, bo wtedy uważano, że dziecko istnieje od chwili narodzin. Teraz w wyniku rozwoju techniki jesteśmy w stanie utrzymać przy życiu płód także poza organizmem matki. Trzeba przyjąć, że w tej chwili jedynym logicznym początkiem życia ludzkiego jest moment zapłodnienia. Byłby pan za zapisem w konstytucji, który proponuje Marek Jurek o ochronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci? - Oczywiście. Z tym, że dla mordercy naturalna śmierć jest na szubienicy. Życie trzeba chronić, ale nie twierdzę, że za aborcję kary muszą być wysokie. Kodeks karny za zabicie dziecka już narodzonego przewiduje nadzwyczajne złagodzenie kary dla kobiety w szoku poporodowym. Kara powinna być mniejsza niż za zabicie dziecka narodzonego, ale powinna być, skoro dziś karze się nawet za zabicie kota. Dyskutowałem kiedyś z pewny libertarianinem amerykańskim, który zapytał mnie, czy jeśli miałbym niechcianą narośl na plecach, którą musiałbym nosić przez dziewięć miesięcy, czy nie miałbym prawa się od niej uwolnić? Tyle, że kobiecie dziecka nikt nie przyklejał do pleców, coś musiała w tym kierunku zrobić. A gdyby chodziło o ofiarę gwałtu, co wtedy? - Mówimy o człowieku, przez dziewięć miesięcy chyba mogłaby go ponosić. A potem co? Oddać dziecko do adopcji? - Oczywiście. Można też dziecko w pewnym sensie sprzedać rodzinie, która nie może mieć własnego, ale wówczas trzeba uważać, żeby się nie naciąć na handel organami. Nie stawiałbym na samodzielne kontakty, jakaś społeczna organizacja powinna się tym zajmować. W rozmowie z moją redakcyjną koleżanką Katarzyną Izdebską przyznał pan, że nie pobiera pan emerytury. Dlaczego? Czy ze względów ideologicznych? - Pół życia byłem w ZUS-ie, a drugie pół - w KRUS-ie. Obie te instytucje nie czują się za mnie odpowiedzialne, w żadnej nie mam koniecznego stażu. Zarabiam dość dużo, na pewno więcej niż wynosi pensja prezydenta i nie odczuwam potrzeby posiadania emerytury, poza tym przeraża mnie konieczność wypełnienia tysięcy papierków. Jak pan widzi rolę Polski w faszystowskiej – jak ją pan określa - UE? - Trzymać się jak najdalej od Brukseli i tyle. Polska od 1 grudnia przestała być suwerennym państwem. Jesteśmy teraz prowincją federacji o nazwie Unia Europejska. Przede wszystkim nie powinniśmy przyjmować euro. Sam zawsze byłem przeciwnikiem wspólnej waluty, nawet wówczas, gdy wszyscy przeżywali euforię związaną z tym projektem. Dziś wielu ekonomistów zmieniło zdanie, gdy okazało się, że kraje eurolandu zniosły kryzys znacznie gorzej niż państwa spoza strefy euro. Jakie ma pan inne pomysły gospodarcze? - Nie chcę obiecywać wiele, bo nie wszystko uda się przeforsować. Chciałbym zlikwidować podatek dochodowy. O ile VAT i akcyza są narzucone przez Brukselę, to podatek dochodowy możemy zlikwidować i nic nam Bruksela nie może zrobić, bo takie decyzje leżą w gestii prowincji. Powiedział pan, że Polska nie jest normalnym krajem, a jaki kraj jest pana zdaniem normalny? - Przykładem idealnego kraju jest Liechtenstein, który ma znakomite wyniki gospodarcze. Mimo że jest maleńki i nie należy do Unii, świetnie sobie daje radę. Czy to jest miejsce gdzie chciałby pan mieszkać? - Nie lubię gór, więc nie wiem, czy bym polubił Liechtenstein. Nigdy tam nie byłem, ale jako zdeklarowany monarchista chyba muszę się wybrać. Co pana przekonało do monarchizmu? - To, że jedynie właściciel państwa ma na względzie jego interes. Jeśli wie, że krajem będzie rządził potem jego syn, a następnie wnuk to stara się, żeby państwo dobrze się rozwijało. W demokracji myśli się o jednym: żeby wygrać wybory, co będzie za pięć lat nikogo już nie interesuje. Perspektywa pięćdziesięciu lat w ogóle już nie jest brana w rachubę. Dlatego np. nas system emerytalny zbankrutował, co przewidziałem już w 1965 r. Król tak nie myśli, on chce dobrego państwa dla swoich dzieci i wnuków. Prezydent z kolei chce się tak nakraść, żeby jego dzieci i wnuki miały, z czego żyć. A pan jaką ma wizję prezydentury? - Marzę o silnej prezydenturze w stylu francuskim. We Francji panuje system półprezydencki. Chciałby pan zwiększyć uprawnienia głowy państwa? - Tak. Chcę być prezydentem-kreatorem. Zasypywałbym sejm projektami ustaw i myślę, że niektórych posłowie nie odważyliby się odrzucić, np. wspomnianej ustawy o naprawie sądownictwa. Czy pokusi się pan o ocenę prezydentury Lecha Kaczyńskiego? - Głosowałem na pana Lecha Kaczyńskiego, bo miałem nadzieję, że nie podpisze Traktatu Lizbońskiego. Liczyłem też, że będzie się przeciwstawiał Niemcom, co robił. Niestety jednocześnie prowadził wojnę z Rosją. A wojnę na dwóch frontach już w 1939 r. próbowaliśmy prowadzić i wiadomo, jaki był skutek. Wiadomo: wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, więc nic dziwnego, że oba państwa zaczęły się porozumiewać ponad naszymi głowami. Cieszmy się, że nas nie rozebrali, bo i takie przypadki były w historii. A co pan sobie pomyślał 10 kwietnia, kiedy dowiedział się pan, że spadł samolot z tyloma ważnymi politykami na pokładzie, w tym z prezydentem i jego małżonką? - Wypadki chodzą po ludziach. W sieci roi się od teorii spiskowych na temat tragedii. Czy pan ma swoją wersję wydarzeń z 10 kwietnia? - Po to, by teorie spiskowe się nie tworzyły należało na drugi dzień upublicznić zapisy z czarnych skrzynek. Ponieważ tego nie zrobiono, zaczęły rodzić się podejrzenia, że są one poddawane manipulacjom, że coś z nich jest wycinane, etc. Dziś już nie uwierzę, że nie było przy nich mataczenia. Rezerwuję pewną szansę na teorię spiskową, ale nie podejrzewam Rosjan tylko WSI. Lech Kaczyński miał przecież w rękach aneks do raportu WSI i szantażował tym pewnych ludzi. Byli ludzie z WSI mieli interes w tym, żeby usunąć Ś.P. Lecha Kaczyńskiego. O wiele łatwiej było to zrobić polskim służbom, niż Rosjanom. Jak pan widzi rolę kobiet w polityce? Co pan sądzi o parytetach? - Tak samo jak mężczyzn. Bruneci nie mają parytetów, więc dlaczego kobiety miałyby je mieć. Nie liczę kobiet w parlamencie. Przypomina mi się dowcip z głębokiej komuny. Dyrygent moskiewskiej orkiestry symfonicznej przyjeżdża do Londynu. Dyrektor filharmonii pyta go o problem antysemityzmu w Związku Sowieckim. Jaki antysemityzm – odpowiada dyrygent - ja mam w swojej orkiestrze 37 Żydów. Samo liczenie kobiet świadczy o dyskryminacji. Parytety to traktowanie kobiet jak niepełnosprawnych. A bierze pan uwagę taki scenariusz, że kobieta zostanie prezydentem? W tej kampanii kobiet brakuje. - Skoro kobiet nie ma, to znaczy, że się do polityki nie garną. Tak samo wśród koszykarzy NBA nie ma mężczyzn poniżej 180 centymetrów, bo się tam nie nadają. Kobiety nie mają predyspozycji do polityki? - Tak jak mężczyźni do zawodu pielęgniarza. Oczywiście są wyjątki, sam jestem wielkim miłośnikiem lady Małgorzaty Thatcherowej. Gdyby ona kandydowała na prezydenta Polski, na pewno bym na nią zagłosował. Nie mam nic przeciwko kobietom w polityce, tylko powtarzam, to musi być kobieta, która ma predyspozycje, by bez żadnej taryfy ulgowej konkurować z mężczyznami. Jakby pan widział rolę swojej żony jako Pierwszej Damy? - Jest cała masa obowiązków reprezentacyjnych, których nie znoszę. Przecinanie wstęg, głaskanie dzieci po główkach - to znakomite zajęcia dla kobiety. A jeśli chodzi o życie codzienne, to gdzie pan widzi kobietę? W domu, „przy garach”? To zależy od konkretnego stadła. Znam blisko rodzinę, w której on zajmuje się gotowaniem obiadów i wyprowadzaniem psa na spacer, a ona zarabia. To jednak wyjątek do reguły. Nie posyła się ciężarówki po kostkę masła, a malucha po tonę cementu. Z tych samych powodów 100-kilogramowego faceta nie używa się do zamiatania podłogi, ale do łupania siekierą. Takie są naturalne predyspozycje płci i koniec. Kobieta potrafi wytrzymać przy dziecku wiele godzin, mężczyzna by totalnie zgłupiał. Natomiast kazać kobiecie całki liczyć to okrucieństwo. Teraz biedne dziewczyny mają równania różniczkowe już w liceum. Przeciętny mężczyzna nie daje sobie z tym rady, a co dopiero kobieta. Udają tylko, że rozumieją. Kiedyś zrobiłem eksperyment: zaczepiłem na ulicy dwadzieścia kobiet, które skończyły liceum i pytałem je, co to jest logarytm. Ani jedna nie wiedziała, chociaż parę lat wcześniej zdawały maturę. Pytam więc, po cholerę je męczono? Gdyby pan zrobił taką samą ankietę wśród mężczyzn, wyniki byłyby takie same. - Nie, co drugi wie. Czy ciągle jest pan zwolennikiem legalizacji miękkich narkotyków? - Dlaczego tylko lekkich? Jestem liberałem, co prawda bardzo konserwatywnym, ale uważam, że skoro nie zabraniamy popełniać samobójstw, to dlaczego mamy nie pozwalać na branie narkotyków. Trzeba jednak pamiętać o jednej rzeczy: są różne narkotyki i o ile szkodliwość marihuany jest porównywalna z nikotyną, a haszyszu z alkoholem, to hera i kokaina to zupełnie inna bajka. Może się zdarzyć, że dzieciak, którego straszy się tym, że narkotyki są czymś straszliwym zapali raz czy drugi marychę, stwierdzi, że nic mu się nie dzieje, więc sobie pomyśli: narkotyki są ok i sięgnie po mocniejsze dragi. Otóż między marychą a herą jest kolosalna różnica. Niektórym ludziom wystarczy raz czy dwa razy spróbować, żeby się uzależnić, a z uzależnienia wychodzi 2% dziewczyn i 19% mężczyzn. Reszta prędzej czy później schodzi z tego świata. A czy pan, tak jak premier Donald Tusk, ma doświadczenia z marihuaną? - Narkotyki na mnie nie działają. Parę razy próbowałem marihuany, ale bez efektu. Podobnie mam z alkoholem i nikotyną. Po wypiciu dwóch butelek wina i butelki likieru potrafię bez problemu prowadzić samochód – taki eksperyment przeprowadził ze mną kiedyś TVN. W wywiadzie dla „Dziennika” powiedział pan, że „geje to formacja faszystowska”. Nadal pan tak uważa? Czy wsparłby pan legalizację związków partnerskich? - Homoseksualista to za długie słowo, dlatego mówię pieszczotliwie - homoś. Gej to zupełnie co innego, to importowany z zachodu typ, który zrobił sobie z gejostwa sposób życia. Część gejów to wcale nie są homosie, oni urządzają parady, wygłupiają się, żeby ciągnąć pieniądze z UE. Tak samo jak Bagsiki wcale nie byli Żydami, tylko ich udawali za kasę. Podobnie duecik Tatoo – dziewczyny grały lesbijki, bo im się to opłacało. Geje demoralizują społeczeństwo. Są różne sposoby uprawiania miłości, seks oralny, miłość hiszpańska, ale nikt nie urządza pochodów zwolenników tych praktyk. Niech sobie robią, co chcą, ale po cichu. Kiedyś pisałem o takim przypadku, że homosia za obnoszenie się ze swoją orientacją seksualną po dwóch tygodniach wywalono ze szkoły. Narzekał potem na dyskryminację homoseksualistów. Gdyby ten pan był zwolennikiem miłości oralnej i nie ukrywał tego, to wyleciałby ze szkoły po dwóch dniach. O pewnych rzeczach się po prostu nie mówi, zwłaszcza dzieciom. Homoś to homoś, dopóki mnie nie podrywa, to mi nie przeszkadza. Jest wielu zboczeńców, niech sobie żyją. Homoseksualizm to pana zdaniem zboczenie? - Co nie jest normalne, to jest zboczone. Znam wielu homosiów i oni wcale się nie uważają za normalnych, oni są wybitni, są creme de la creme, normalnymi gardzą. A co z legalizacją związków partnerskich? Jest pan za czy przeciw? - Małżeństwa mają pewne uprawnienia – moim zdaniem niesłuszne – z tego względu, że państwo liczy, że osoby, które zawarły związek będą miały dzieci. Celem jest przysporzenie obywateli. A homosie z oczywistych względów dzieci mieć nie mogą. Ale wiele gejów i lesbijek ma dzieci. Taki jest stan faktyczny. - Wilcza Matka i Ojciec z „Księgi Dżungli” też mieli dziecko, ale to nie było ich dziecko. Przecież jeśli dwóch homosiów chce zawrzeć dozgonny związek małżeński nikt im nie broni założyć spółki cywilnej pod nazwą Małżeństwo Kowalskiego z Wiśniewskim. Wówczas ich majątek staje się wspólny, a statut spółki może przewidywać, że dochodzi do tego po założeniu obrączki na palec i odegraniu Marsza Mendelssohna. W żądaniach legalizacji związków partnerskich wcale nie chodzi o prawa homosiów, ale o zniszczenie społeczeństwa patriarchalnego. O ośmieszenie i zniszczenie rodziny. Taki jest cel gejów, ale nie homosiów. Homosie żyją obok nas od dwóch tysięcy lat i nigdy nikomu nie przeszkadzali. Dlaczego geje mają taki cel? - Nie tylko oni. Jest cała masa ludzi, którzy zajmują się niszczeniem naszej cywilizacji. Oni głównie siedzą w Brukseli. I im się udaje. Świat nas podbija. Rodzina, honor, wszystkie nasze wartości zostały zanegowane przez tych „postępowców”. Jak tak dalej pójdzie, za 20 lat Polska będzie graniczyła z Kalifatem Saksonii, Hanowerską Republiką Turecką oraz Kurdyjską Republiką Meklemburgii. Jeżeli kobieta muzułmańska ma ośmioro dzieci, a biała kobieta 0,8 dziecka to musi się tak skończyć. Jeżeli pierwsza tura okaże się dla pana niekorzystna, kogo pan wesprze w drugiej? - Nie zastanawiam się nad tym. Podstawowa zasada alpinistów brzmi: nie wolno myśleć o tym, że można odpaść od ściany. Dlaczego zdecydował się pan po raz kolejny na udział w wyborach prezydenckich? To już pańskie czwarte podejście, jest pan prawdziwym weteranem. Po co to panu? - Startuję, bo chcę, żeby ludzie mieli wybór. Wszyscy czterej główni kandydaci to przedstawiciele obozu okrągłego stołu, którzy akceptują euro-socjalizm w takiej czy innej formie. To absurdalna gospodarka. Dotacje europejskie niszczą produkcję, wszystkiego mamy w nadmiarze. 50 lat temu gazety były pełne porad, jak za 100 zł dać mężowi jak najwięcej kalorii, dzisiaj są porady jak za 50 zł zjeść posiłek, który ma 3 kalorie. Jak pan ocenia rząd Donalda Tuska? - Ogólna reguła liberałów jest taka, że państwo powinno robić jak najmniej. Tam, gdzie rząd Tuska nic nie robił: nie walczył ze świńska grypą – nie było epidemii, nie walczył specjalnie z kryzysem i go nie było. Tam, gdzie rząd brał się za coś - niestety same nieszczęścia. Jako prezydent starał bym się pana Tuska jako starego liberała, z którym znamy się jak łyse konie, przekonać do tego, żeby nic nie robił w tych sprawach, w których nie trzeba. Dobrze by się panowie dogadywali? - To zależałoby od układu. Zdaje sobie pani sprawę, kto za nim stoi, od aferałów i bezpieczniaków jest gęsto w partii Tuska. Polską rządzą zdegenerowane służby specjalne. Nie wiem, na ile Tusk jest w stanie przeciwstawić się naciskom. Swego czasu obiecał przecież, że jeśli Aleksander Grad nie sprzeda stoczni do 30 stycznia, to go wyrzuci, ale tego nie zrobił, bo bezpieka mu nie pozwoliła. To był ich człowiek. Później za pomocą szantażu zmusili go do rezygnacji z kandydowania na prezydenta. Po to wystawili Olechowskiego, w ten sposób mogą trzymać go w szachu grożąc, że jeśli wystartuje, TVN będzie popierało Olechowskiego, a nie Tuska. O jakiej Polsce pan marzy? - O wolnej Polsce, w której panuje zasada: chcącemu nie dzieje się krzywda. W której nikt nie będzie sprawdzał, czy zupę sobie solę, cukrzę czy dosypuję do niej marihuany. Bo to moja prywatna zupa. Gdzie nikt nie wtrąca się, do jakiej szkoły chcę posłać dziecko, ani czy daję mu klapsa, bo to moje dziecko, a nie rządowe. Polska o jakiej marzę to normalny kraj, w którym podatki są niskie i nie ma podatku dochodowego. Gdzie Izba skarbowa nie sprawdza, gdzie coś kupiłem i za ile, bo co to kogo obchodzi. W normalnej Polsce wydawałoby się dwa razy więcej pieniędzy na wojsko i policję, bo chcę mieć silną armię i policję, której bandyci będą się bali. Byłoby to państwo prawa. Rozumiem, że dlatego pańska partia nazywa się Wolność i Praworządność. - Dokładnie tak. Z Januszem Korwin-Mikkem, kandydatem na Prezydenta RP, rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska |
|
|
![]()
Post
#254
|
|
UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 1,023 Dołączył: czw, 16 lis 06 Nr użytkownika: 307 ![]() |
"Z próżnego i Salomon nie naleje"
Jesli cała służba zdrowia zostanie sprywatyzowana, skąd będą "przepompowywać " środki na jej utrzymanie? Ciekawe jakie musiałyby być opłaty za leczenie, gdyby prywatni lekarze musieli za własne pieniądze zacząć od wybudowania szpitali i przychodni, a także ich wyposażenia ? Teraz przejmują gotowe obiekty za przysłowiowy grosik. Czy o taką prywatyzację dla wybrańców chodzi? |
|
|
![]()
Post
#255
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 516 Dołączył: sob, 02 gru 06 Skąd: D.G. Mydlice Nr użytkownika: 352 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Do dziś wspominam z uśmiechem jak jeden pan z PiS występował w tiwi i pluł się przeciw prywatyzacji służby zdrowia organizowanej przez PO. Na koniec rozmowy panowie prowadzący zapytali czy jest również za zakazem prywatyzacji ośrodków zdrowia, gdzie leczymy się u LPK. Pan, konsekwentnie, odpowiedział, że tak i że leczą tam bardzo dobrze. Następnie panowie prowadzący zapytali, czy jego rejon, gdzie się leczy to ośrodek zdrowia przy ulicy XXXX. Pan odrzekł, że tak. Okazało się, że owa lecznica od kilku lat jest prywatna, jak znakomita większość w Polsce. Ot i tyle na razie. To sie nazywa cynizm łamany przez populizm, rzucisz hasło "prywatna" służba zdrowia i spora część ludzi od razu pomyśli że za wizytę w szpitalu będzie trzeba płacić bo przecież cytując klasyka ciemny lud to kupi. -------------------- ![]() |
|
|
![]()
Post
#256
|
|
![]() Smokin' nigga ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 2,125 Dołączył: sob, 01 maj 04 Skąd: DG Centrum Nr użytkownika: 85 Płeć: Mężczyzna GG: 2275899 Tlen: vacu ![]() |
Ciekawe jakie musiałyby być opłaty za leczenie, gdyby prywatni lekarze musieli za własne pieniądze zacząć od wybudowania szpitali i przychodni, a także ich wyposażenia ? Tu poruszyłeś ciekawy wątek. Polakom się wydaje, że jak coś jest "publiczne" to jest za darmo. A jak lekarze mają sobie sami kupić to będzie drogo. Nic bardziej mylnego, jeżeli sprzęt kupuje państwowy szpital to płaci tyle ile prywatny a może i więcej, bo nieudolni pseudo-menedżerowie-pociotki (nie wszyscy, są wyjątki na szczęście) nie potrafią zapewne również negocjować cen. Tylko koszty są ukryte w podatkach i daje to możliwość różnym takim na sugestie, że w publicznej służbie zdrowia wszystko jest za darmo a w prywatnej to nie wiadomo ile to będzie kosztować. - błąd panowie, problem w tym, że prawdziwe koszty są wręcz niemożliwe do oszacowania. Zadałem sobie trud i porównałem opiekę prywatną z publiczną (na przykładzie medicover): Składka publiczna: 80 zł Medicover: 128 zł za opiekę pełną ze szpitalną ze współpłatnością 80% (w szpitalu byłem raz w życiu w wieku kilku lat). W cenie 128 zł mam dostęp do wszystkiego, na te 8 dych nie mam nic ![]() |
|
|
![]()
Post
#257
|
|
UZYTKOWNIK ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 41 Dołączył: nie, 27 kwi 08 Nr użytkownika: 1,253 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Jeśli coś jest "za darmo" (czyt. z podatków), to ZAWSZE jest droższe, niż gdyby było płatne w normalny sposób. W opcji "za darmo" sponsorujemy rzeszę urzędników i opłacamy usługodawcę/producenta dobra. W opcji "płatne w normalny sposób" opłacamy tylko usługodawcę/producenta. Więc jeśli ktoś mi obiecuje przed wyborami "darmowy" Internet, obiady czy opiekę zdrowotną automatycznie traci mój głos ![]() W instytucji publicznej jedynie opłacasz pracowników i usługę, a ze usługa masowa to i tania U prywaciarza, on musi opłacić pracowników, musi zarobić i niestety musi mieć wyższe ceny, bo usługa nie jest masowa i cześć środków traci na marketing, agentów itd. Średnia pensja urzędnika to 1,2tys netto, pracownika w firmie ubezpieczeniowej 2tys netto.. więc jakim cudem z podatków ZAWSZE jest droższe? Rozumiem, ze socjaldemokratyczny model polityki społeczny nie każdemu odpowiada - dopóty, coś mu się niestanie.. wtedy to już roszczeniowść do państwa, no ale bez jaj i głupiego gadania, ze Państwowe to drogie. Jak w Państwie są politycy a nie złodzieje to to sprawuje się całkiem sensownie. To dlaczego za komuny na założenie głupiego telefonu czekało się po kilka lat, a po uwolnieniu rynku telekomunikacyjnego idziesz do salonu i kupujesz telefon od ręki? TPSA nie miała wtedy konkurencji i kładła na wszystko laskę. Kiedy konkurencja się pojawiła okazało się, że państwowy moloch nie ma szans w starciu z prywaciarzami. Zobacz ile jest w TV, radiu, prasie, internecie reklam prywatnych operatorów a TPSA. Kto więcej wydaje na marketing, a kto oferuje lepsze i tańsze usługi? Jakimś dziwnym trafem jest to zawsze prywaciarz. To tylko przykład jeden z wielu, ale doskonale ilustruje, to że państwowe ZAWSZE jest droższe i gorszej jakości od prywatnego, bo państwowe jest niczyje, a prywatne jest Jana Kowalskiego, który najlepiej będzie obracał i pomnażał swój kapitał. Nie sądzę, że chciałbyś mieszkac np. w Korei Północnej, gdzie wszystko masz państwowe i bez zgody urzędnika nie można nawet puścic bąka. Wizyta w takim państwie pozwoliłaby Ci jednak zweryfikowac swoje poglądy odnośnie tego co lepsze - państwowe czy prywatne. |
|
|
![]()
Post
#258
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 530 Dołączył: wto, 03 cze 08 Nr użytkownika: 1,319 Płeć: Mężczyzna ![]() |
To dlaczego za komuny na założenie głupiego telefonu czekało się po kilka lat, a po uwolnieniu rynku telekomunikacyjnego idziesz do salonu i kupujesz telefon od ręki? TPSA nie miała wtedy konkurencji i kładła na wszystko laskę. Kiedy konkurencja się pojawiła okazało się, że państwowy moloch nie ma szans w starciu z prywaciarzami. Zobacz ile jest w TV, radiu, prasie, internecie reklam prywatnych operatorów a TPSA. Kto więcej wydaje na marketing, a kto oferuje lepsze i tańsze usługi? Jakimś dziwnym trafem jest to zawsze prywaciarz. To tylko przykład jeden z wielu, ale doskonale ilustruje, to że państwowe ZAWSZE jest droższe i gorszej jakości od prywatnego, bo państwowe jest niczyje, a prywatne jest Jana Kowalskiego, który najlepiej będzie obracał i pomnażał swój kapitał. poza tematem, odniosę się do tego co napisał Alpin ![]() Polkomtel, czyli właściciel marki PLUS GSM jest państwową firmą i radzi sobie całkiem nieźle...i na marketing też swoje wydaje... |
|
|
![]()
Post
#259
|
|
UZYTKOWNIK ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 41 Dołączył: nie, 27 kwi 08 Nr użytkownika: 1,253 Płeć: Mężczyzna ![]() |
poza tematem, odniosę się do tego co napisał Alpin ![]() Polkomtel, czyli właściciel marki PLUS GSM jest państwową firmą i radzi sobie całkiem nieźle...i na marketing też swoje wydaje... Polkomtel nie jest w pełni państwową firmą, bo jej właścicielem jest 10 akcjonariuszy - 8 krajowych i 2 zagranicznych. |
|
|
![]()
Post
#260
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 605 Dołączył: śro, 14 kwi 04 Nr użytkownika: 75 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Nie jestem specjalistą od służby zdrowia ale z tą prywatyzacją (nie istotne czy chce tego PO czy nie) to jest tak troszkę inaczej niż z innymi sektorami gospodarki. Warto prześledzić informację z za oceanu (USA) i działania które podejmuje teraz ekipa Prezydenta Baracka Obamy np. starszy artykuł TUTAJ i TUTAJ i coś nowszego TUTAJ i TUTAJ
I polecam całkiem fajny wywiad z dr Markie Balickim w OBYWATELU - niestety tylko w wersji papierowej. I to na tyle bez oceny. Choć osobiście jestem przeciwny modelowi tylko i wyłącznie prywatnej służby zdrowia. Znacznie bardziej rozsądne wydaje mi się rozwiązanie na zasadzie przedsiębiorstw społecznych czyli samorząd dzierżawi majątek publiczny spółce pracowniczej, która nim zarządza (oczywiście wybiera zarząd itd.). Kiedy szpital przynosi zyski to nie musi ich przejadać (oddawać udziałowcom) tylko inwestuje w rozwój i własną działalność. Jeśli np. szpital bankrutuje to majątek wraca do samorządu. I tyle tak w skrócie ale w sumie to się na tym nie znam. |
|
|
![]() ![]() |
![]() |
Wersja Lo-Fi | Aktualny czas: poniedziałek, 13 października 2025 - 08:31 |