Schronisko dla zwierząt w DG, Opinie |
Schronisko dla zwierząt w DG, Opinie |
czw, 17 lut 2011 - 20:44
Post
#101
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 70 Dołączył: sob, 16 paź 10 Nr użytkownika: 4,166 Płeć: Mężczyzna |
Witam.Mam nadzieję, że Pani Iwona Dalach po ostatnich wypowiedziach medialnych posiada pełną ewidencję tego co mówi o wyłapanych zwierzętach z Dąbrowy Górniczej, że wszystko opiera się na pełnej dokumentacji zwierząt, a nie jedynie na nr KP bądź opinii szczegółowej wydanej przez Schronisko Chorzów.Ewidencja jaką posługują się urzędnicy jest na najniższym z poziomów jakiejkolwiek identyfikacji czegokolwiek.Wydział zajmujący się odpadami komunalnymi nagle staję wyrocznią w kwestii organizmów żywych, paradoks zatrudniania osób niekompetentnych, które nawet nie przykładają się do swojej pracy ze względu na protekcjonalność stosunku do mieszkańców.Pani Dalach jest jedną z ostatnich osób mających jakiekolwiek prawo do wypowiadania się w kwestii zwierząt, po prostu Jej zadaniem są śmieci, jeżeli analizuje swoją pracę powinna dojść do wniosku tego samego, powiedzieć STOP - ja tego nie rozumiem!!!Z poważaniemTomasz N.Witam.Mam nadzieję, że Pani Iwona Dalach po ostatnich wypowiedziach medialnych posiada pełną ewidencję tego co mówi o wyłapanych zwierzętach z Dąbrowy Górniczej, że wszystko opiera się na pełnej dokumentacji zwierząt, a nie jedynie na nr KP bądź opinii szczegółowej wydanej przez Schronisko Chorzów.Ewidencja jaką posługują się urzędnicy jest na najniższym z poziomów jakiejkolwiek identyfikacji czegokolwiek.Wydział zajmujący się odpadami komunalnymi nagle staję wyrocznią w kwestii organizmów żywych, paradoks zatrudniania osób niekompetentnych, które nawet nie przykładają się do swojej pracy ze względu na protekcjonalność stosunku do mieszkańców.Pani Dalach jest jedną z ostatnich osób mających jakiekolwiek prawo do wypowiadania się w kwestii zwierząt, po prostu Jej zadaniem są śmieci, jeżeli analizuje swoją pracę powinna dojść do wniosku tego samego, powiedzieć STOP - ja tego nie rozumiem!!!Z poważaniemTomasz N.Witam.Mam nadzieję, że Pani Iwona Dalach po ostatnich wypowiedziach medialnych posiada pełną ewidencję tego co mówi o wyłapanych zwierzętach z Dąbrowy Górniczej, że wszystko opiera się na pełnej dokumentacji zwierząt, a nie jedynie na nr KP bądź opinii szczegółowej wydanej przez Schronisko Chorzów.Ewidencja jaką posługują się urzędnicy jest na najniższym z poziomów jakiejkolwiek identyfikacji czegokolwiek.Wydział zajmujący się odpadami komunalnymi nagle staję wyrocznią w kwestii organizmów żywych, paradoks zatrudniania osób niekompetentnych, które nawet nie przykładają się do swojej pracy ze względu na protekcjonalność stosunku do mieszkańców.Pani Dalach jest jedną z ostatnich osób mających jakiekolwiek prawo do wypowiadania się w kwestii zwierząt, po prostu Jej zadaniem są śmieci, jeżeli analizuje swoją pracę powinna dojść do wniosku tego samego, powiedzieć STOP - ja tego nie rozumiem!!!Z poważaniemTomasz N.
CYTAT Dąbrowa i Sosnowiec wybudują schronisko dla zwierząt Dwa miasta połączą siły i razem zbudują nowe, duże schronisko dla zwierząt. Teraz bezpańskie psy z Dąbrowy Górniczej wożone są aż do Chorzowa. W Sosnowcu azyl przy ul. Baczyńskiego od dawna pęka w szwach i rozsypuje się ze starości.Przed kilkoma dniami, po spotkaniu prezydentów Kazimierza Górskiego ze Zbigniewem Podrazą, stało się jasne, że Dąbrowa Górnicza, która płaci firmie z Zawiercia za wyłapywanie bezpańskich zwierząt, będzie dla Sosnowca partnerem w inwestycji.Nie ma w Dąbrowie dnia bez interwencji rakarza. - W zeszłym roku było aż 257 psów i kotów odwieziono do schroniska przy ul. Opolskiej w Chorzowie, z którym umowę na przechowywanie bezdomnych zwierząt, ich sterylizację i kastrację mamy zawartą do końca roku - informuje Iwona Dalach, zastępca naczelnika wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej w dąbrowskim magistracie.Kilka tysięcy dąbrowian podpisało się pod petycją do władz o stworzenie własnego azylu, a w grudniu prezydent Podraza ogłosił, że będzie to jednym z priorytetów nowej kadencji. Teraz - dzięki wspólnej inwestycji - także Sosnowiec może rozwiązać kłopot ze znalezieniem odpowiedniej lokalizacji dla nowoczesnego schroniska.Projekt kompleksu (dla około 350 zwierząt na półtorahektarowej działce, z wygodnym dojazdem, parkingiem, małym szpitalem, hotelem dla psów, prysznicami, podgrzewanymi podłogami w niewielkich boksach, a nawet cmentarzem dla czworonogów) jest już gotowy, http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063...ml">ale mieszkańcy ul. Generała Waltera Jankego w Ostrowach Górniczych stanowczo protestują przeciwko zbyt bliskiemu sąsiedztwu azylu, który miał stanąć o 150-200 metrów od płotów ich domów.Sosnowiec szukał więc innych lokalizacji (m.in. przy ul. Grenadierów), ale okazuje się że nieużytki na pograniczu z Dąbrową Górniczą mogą dostarczyć najlepszego miejsca. Takie położenie potwierdza Iwona Dalach z dąbrowskiego UM, lecz w Sosnowcu urzędnicy nie są tego pewni. - Jeszcze nie przesądzamy, gdzie dokładnie stanie wspólne schronisko i jaką docelowo ma mieć pojemność. Koncepcja przy ul. Jankego ciągle jest rozważana. Nie znamy też kosztów budowy, natomiast na pewno na inwestycję obie gminy złożą się w sprawiedliwych proporcjach - mówi Krzysztof Polaczkiewicz z biura prasowego UM w Sosnowcu.Witold Gałązka, GW Katowice |
|
|
pią, 18 lut 2011 - 08:07
Post
#102
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 1,113 Dołączył: czw, 19 lis 09 Nr użytkownika: 3,566 Płeć: Mężczyzna |
Nie rozumiem - co Ci się nie podoba w wypowiedzi Pani z UM? Podała czyste fakty - pewnie za taka liczbę zapłacili.
Co do samego schroniska na 350 zwierzaków - jak z samej Dąbrowy rocznie jest odwożone do schroniska ok. 250 zwierzaków to jak takie schronisko na 350 zwierzaków może działać dla Dąbrowy i Sosnowca? Co prawda nie znam się na funkcjonowaniu takich zakładów ale dla mnie laika wydaje się to trochę mało. Co do wspólnego planu budowy schroniska razem z Sosnowcem jestem jak najbardziej za. |
|
|
śro, 23 lut 2011 - 20:19
Post
#103
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 70 Dołączył: sob, 16 paź 10 Nr użytkownika: 4,166 Płeć: Mężczyzna |
Witam.
Jutro czyli w czwartek 24.02.2011 spotkanie z Prezydentem Zbigniewem Podrazą w sprawie schroniska dla zwierząt. Po spotkaniu przedstawię zainteresowanym rozmowę na Forum. Z poważaniem Tomasz N. |
|
|
czw, 24 lut 2011 - 11:09
Post
#104
|
|
Sportowa Dąbrowa Grupa: MODERATOR Postów: 2,840 Dołączył: śro, 08 lis 06 Skąd: Śródmieście Nr użytkownika: 267 Płeć: Mężczyzna |
Sosnowiec z DG wybudują schronisko razem ?
CYTAT 24.02.2011, Sosnowiec Schronisko niezgody JL / sosnowiec. info.pl Schronisko dla zwierząt w dzielnicy Ostrowy Górnicze ma zostać oddane do użytku w 2014 r. Na realizację zadania zaplanowano w 2013 r. kwotę 3 mln 800 tys. zł. Trzeba jednak być nie lada optymistą, by uwierzyć, że przy obecnej mizerii finansowej miasta, ta inwestycja zostanie zrealizowana w założonym terminie. Z usytuowania azylu przy ul. Grenadierów (na Juliuszu) zrezygnowano z kilku powodów: konieczności budowy stacji transformatorowej (koszt 2,5 mln zł); linii wysokiego napięcia, w pobliżu której nie można budować schroniska; braku wodociągu i kanalizacji oraz odległości od budynków mieszkalnych mniejszej niż wymagane przepisami 150 m. Ciekawostką jest, że służby prezydenckie o wymienionych przeciwskazaniach dowiedziały się dopiero po ogłoszeniu przetargu na wykonanie projektu tej inwestycji! Wcześniej tych mankamentów nie zauważyły! W tej sytuacji rozpoczęto poszukiwanie nowej lokalizacji, co oczywiście nie jest sprawą prostą, gdyż uciążliwość schroniska dla otoczenia jest oczywista, podobnie jak pewność, że okoliczni mieszkańcy będą protestować. REKLAMA Znaleziono miejsce na granicy Sosnowca, Dąbrowy Górniczej i Sławkowa, w pobliżu ul. Jankego. Urzędnicy uważa, że zaletą tej lokalizacji jest brak jakichkolwiek uciążliwości dla okolicznych mieszkańców, gdyż wszystkie obiekty są oddalone od budynków mieszkalnych o ponad 150 m, a ponadto naturalne ukształtowanie terenu, charakteryzujące się wysokimi nasypami, będzie stanowić naturalna barierę ochronną. O takich drobiazgach, jak brak kanalizacji – nie wspominają. Trudno powiedzieć, na co władze Sosnowca liczyły, utrzymując w tajemnicy zmianę usytuowania azylu. Sprawa się rypła, gdy gmina wszczęła postępowanie administracyjne w sprawie ustalenia lokalizacji inwestycji celu publicznego. Mieszkańcy Ostrów zaprotestowali. Dopiero wtedy, z mediów, radni się dowiedzieli o całej sprawie. - Postawiono nas przed faktem dokonanym – mówią oburzeni. Mają też pretensje do władz o nieprzeprowdzenie konsultacji społecznych. Stąd zrodziły się wnioski członków komisji gospodarki komunalnej i komunikacji do prezydenta o przedstawienie trybu i harmonogramu konsultacji oraz o powstrzymanie się od dalszych działań (po zakończeniu prac projektowych, które już się rozpoczęły) bez porozumienia z radnymi. Głośna ostatnio sprawa wspólnego schroniska dla Sosnowca i Dąbrowy Górniczej jest melodią dalekiej przyszłości. Wg władz Sosnowca, najpierw należy zbudować schronisko dla Sosnowca, a dopiero potem może ono zostać rozbudowane pod potrzeby Dąbrowy Górniczej ciekawe co będzie na tym spotkaniu z PPP -------------------- |
|
|
czw, 24 lut 2011 - 20:00
Post
#105
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 70 Dołączył: sob, 16 paź 10 Nr użytkownika: 4,166 Płeć: Mężczyzna |
Witam.
Po rozmowie z Prezydentem Zbigniewem Podrazą na temat schroniska dla zwierząt w Dąbrowie Górniczej. Pan Podraza chce zająć się tematem, najrozsądniejszym wyjściem jest współpraca pomiędzy miastem, a organizacjami zajmującymi się zwierzętami codziennie. Sytuacja z Sosnowcem wygląda na "ślepy zaułek", nie jest to związane z niczyją decyzyjnością, raczej z problemami przepływu informacji pomiędzy strykturami samorządowymi. Sosnowiec nie wybuduje schroniska, popełniają błędy, które są obarczone brakiem doświadczenia i chęcią tworzenia "czegokolwiek", by zaspokoić cokolwiek. Prosto mówiąc, sprawa jest na etapie konsultacji międzygminnej, która nie zaprowadzi do niczego. Należy podjąć działania mające na celu stworzenie takiego miejsca, gdyż biorąc pod uwagę doświadczenie interdyscyplinarne osób zainteresowanych jest to jedyna możliwość na wyprowadzenie Dąbrowy Górniczej na "Prostą Empatyczną" Problem zwierząt jest wielce drażliwy dla wielu mieszkańców, każdy ma swoje zdanie, to dobrze, ale czy "swoje zdanie" zawsze jest rozsądne? Niczego nie negując, będąc otwartym na wiele zdań, jak należy postąpić? Jedynym rozwiązaniem sytuacji jest budowa schroniska w Dąbrowie Górniczej, aby rozłożyć koszta należy utworzyć tymczasowe miejsce przetrzymywania zwierząt, będące pod kontrolą gminy, umożliwi ono ewidencje i weryfikację sytuacji, pozwoli na podejmowanie dalszych kroków. W sytuacji obecnej nie istnieje żaden system ewidencji zwierząt wywożonych z naszego miasta, więc jeżeli zaginie Ci jakiekolwiek zwierzę to możesz zapomnieć o wsparciu jakichkolwiek struktur w jego odnalezieniu, gdyż nie dysponują one żadnymi danymi ewidencyjnymi nadającymi się do weryfikacji w celu ustalenia czegokolwiek. Wiem, że wiele osób znajdzie tysiące bardziej naglących potrzeb dotyczących miasta, tutaj się nie negocjuje, każdy ocenia rzeczywistość według "bliskiego podwórka", lecz istnieje coś poza własną potrzebą, potrzeba wyższa stanowiąca o przynależności emocjonalno-intelektualnej. Tak z grubsza, nie oczekuj pomocy jutro, jeżeli nie udzielisz jej dzisiaj. Dlaczego schronisko dla zwierząt to taki trudny temat? Może brak w nim dochodowości, może społeczeństwo jeszcze nie dorosło, może zachwiał się system Maslowa, może jest zbyt wiele esemesów w eterze, może Świat tego nie potrzebuje, może Media tego nie reklamuje. Dlaczego świadomość społeczna jest budowana na tak prymitywnych posadach, dlaczego ludzie popierający tą świadomość mają czelność domagania się jej zmiany w momencie własnych problemów? Pofilozofujmy i idąc dalej, Dąbrowa Górnicza ma możliwości, ale inwestycja jest problematyczna, gdyż żaden Pan XXX na niej nie zarobi, a jeżeli nie zarobi to w/g miasta może oznaczać, że jest mało opłacalna i niepotrzebna. Spotkanie pomiędzy Prezydentami Miast z naszym udziałem dotyczącym schroniska dla zwierząt zaplanowane na obszar 03.03.2011 ciąg dalszy nastąpi... Jeżeli macie sygnał o działalności gminy związanej ze zwierzętami lub hycla dawajcie znaki na mail tomeknied@gmail.com Z poważaniem Tomasz N. |
|
|
pią, 25 lut 2011 - 14:29
Post
#106
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 4 Dołączył: nie, 11 lis 07 Nr użytkownika: 876 Płeć: Kobieta GG: 1252137 Skype: jotka1950 |
Generalnie procedura postępowania w przypadku spotkania bezpańskiego psa jest następująca:
-w miarę możliwości ograniczyć zwierzę, żeby się nie przemieszczało - dać mu jeść i pić, najlepiej przygarnąć i szukać mu domu - w miarę możliwości zrobić zdjęcie, żeby był po zwierzaku ślad - jeśli nie chcesz lub nie możesz przygarnąć na tymczas zwierzaka - zadzwoń do straży miejskie nr bezpłatny 986 - to jest nr do straży w tym mieście na terenie którego jesteśmy - powiadomić o miejscu przebywania zwierzęcia i domagać się przysłania rakarza - nie dać się "spuścić po brzytwie" - gnębić rakarza telefonicznie, jeśli się na niego czeka przy zwierzęciu nr rakarza - 501614495 - po podjęciu zwierzęcia przez rakarza zadzwonić do niego po nr schroniskowy zwierzęcia, zawsze możesz mu szukać domu nawet jak będzie w schronisku. - informacje o zdarzeniu wyślij na adres post wyżej lub na janina12@poczta.onet.pl - chodzi o każdy przypadek zgłoszenia w straży lub biurze interwencji kryzysowej W ten sposób będziemy mieć rejestr zdarzeń dotyczących bezdomnych zwierząt na terenie DG i wyobrażenie o tym jak działa system wyłapywania bezdomnych zwierząt. Pomoże to w zmienieniu procedury na lepszą. |
|
|
pią, 25 lut 2011 - 20:00
Post
#107
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 271 Dołączył: nie, 26 lis 06 Nr użytkownika: 336 |
Sami se zbudujcie to schronisko a nie za miejskie.Skąd się biorą bezpańskie psy jak nie od ludzi którzy tak je kochali że wywalili.
|
|
|
śro, 02 mar 2011 - 18:42
Post
#108
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 70 Dołączył: sob, 16 paź 10 Nr użytkownika: 4,166 Płeć: Mężczyzna |
Sami se zbudujcie to schronisko a nie za miejskie.Skąd się biorą bezpańskie psy jak nie od ludzi którzy tak je kochali że wywalili. Witam. Takich ludzi w organizacjach działających na rzecz zwierząt trzeba. W tekście przebija się pewność siebie, zrozumienie problemu, empatia i szeroko pojęty intelekt emocjonalny. Tylko brać przykład z planu marketingowego "sami se zbudujcie", brać przykład z szybkiej identyfikacji problemu "Skąd się biorą bezpańskie psy jak nie od ludzi którzy tak je kochali że wywalili". Całość jest genialnie prosta, gdyż zawiera w sobie całą analizę SWAT. Więcej takich podpowiedzi pozwoli na szybkie uruchomienie projektu schroniska w naszym mieście, pozwoli na działanie profilaktyczne, gdyż zawiera w sobie wiele elementów wykraczających poza obecną rzeczywistość i tok myślenia tysięcy jak nie milionów ludzi. Dziękuję. Nadal z poważaniem Tomasz N. |
|
|
śro, 02 mar 2011 - 22:55
Post
#109
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 271 Dołączył: nie, 26 lis 06 Nr użytkownika: 336 |
Zwierzątka kocham na talerzu.A miejskie pieniądze widzę na obiady dla ubogich dzieci a nie dla psów terrorystów.
|
|
|
czw, 03 mar 2011 - 18:55
Post
#110
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 70 Dołączył: sob, 16 paź 10 Nr użytkownika: 4,166 Płeć: Mężczyzna |
Zwierzątka kocham na talerzu.A miejskie pieniądze widzę na obiady dla ubogich dzieci a nie dla psów terrorystów. Witam. Jeżeli ktoś chce komukolwiek cokolwiek udowodnić powinien posługiwać się jakimikolwiek danymi. Proszę powtórnie o nie wypisywanie swoich prywatnych upadków i przekształcania ich na jakimś forum, byleby popisać. Jeżeli ktoś ma problemy natury psychologicznej służę pomocą, mam wielu znajomych zajmujących się tą sferą.( będzie gratis) To nie temat kulinarny, proponuję wizytę u okulisty, gdyż jak mniemam o miejskich pieniądzach "widać" osobie niewiele. Propozycja obiadów dla ubogich dzieci jest przez ze mnie popierana i będę trzymał kciuki za jej realizację, co więcej jeżeli będzie potrzeba proszę do mnie pisać, z pewnością nie odmówię. Proszę o powstrzymanie się od pisania osób, które mają za cel terapię własnego ego, należało o tym myśleć wcześniej, to nie jest dobre miejsce na tego typu korekty psychologiczne. Więc ponownie, fakty przyjmuję, reszta to śmietnik. Z poważaniem Tomasz N. |
|
|
wto, 29 mar 2011 - 20:41
Post
#111
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 70 Dołączył: sob, 16 paź 10 Nr użytkownika: 4,166 Płeć: Mężczyzna |
Witam.
Sprawa zwierząt Dąbrowy Górniczej powoli, ale efektywnie zostaje wprowadzana na tor poprawności, lada moment będę mógł napisać więcej. W chwili obecnej dokonuje się seria zmian dotycząca zwierząt. W momencie pewności poinformuję zainteresowanych o wynikach, które z punku widzenia całego kraju będą zaskakująco dalekosiężne, wykraczające poza mentalność, do której wszyscy są przyzwyczajeni. Plusem wielkim jest współpraca z Urzędem Miasta, układająca się dobrze i rozwojowo. Jeżeli ktoś chce wziąć udział w tworzeniu nowej jakości w stosunku do zwierząt to zapraszam. Dziękuję. Tomasz N. |
|
|
pią, 22 kwi 2011 - 19:48
Post
#112
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 70 Dołączył: sob, 16 paź 10 Nr użytkownika: 4,166 Płeć: Mężczyzna |
Witam.
Jak wiecie od 21.04.2011 rozpoczęły się konsultacje społeczne dotyczące schroniska dla zwierząt w Sosnowcu. Konsultacje dotyczą analizy wariantów posadowienia schroniska przy ul. Grenadierów lub ul. Waltera - Janke. Zapraszam wszystkich do dyskusji na ten temat, lecz proszę, by wypowiedzi nie były tylko frustracyjnym wyładowaniem emocjonalnym. Może uda się udowodnić władzom Miasta Sosnowiec, że mieszkańcy potrafią: 1. Myśleć 2. Analizować. 3. Wyciągać wnioski z dyskusji. 4. Podejmować odpowiedzialne decyzje. Jeżeli przekształci się ten temat w zwykła "pyskówkę qwerty" to będzie wskazywało na bezzasadność zasięgania opinii mieszkańców. NIE DOPUSZCZAJMY DO TEGO. Wszystko co tutaj napisane zostanie traktujmy jako wsparcie dla mieszkańców Sosnowca, by mogli podjąć decyzję, by wziezli sprawy na własne głowy, może system dzielenie i podziałów w imię rozsądku tak szeroko deklarowanego zostanie zażegnany. Więcej informacji: http://www.sosnowiec.pl/u...a_zwierzat.html BĄDŹCIE ODPOWIEDZIALNI. Z poważaniem Tomasz N. _________________ |
|
|
sob, 23 kwi 2011 - 23:34
Post
#113
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 271 Dołączył: nie, 26 lis 06 Nr użytkownika: 336 |
Schronisko jest bezwzględnie potrzebne gdyż trzymanie dzieci w tym samym mieszkaniu co psa to rodzaj gry o życie tego dziecka.
|
|
|
nie, 24 kwi 2011 - 09:50
Post
#114
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 70 Dołączył: sob, 16 paź 10 Nr użytkownika: 4,166 Płeć: Mężczyzna |
Schronisko jest bezwzględnie potrzebne gdyż trzymanie dzieci w tym samym mieszkaniu co psa to rodzaj gry o życie tego dziecka. Witam. Wybacz, ale raczej trzymanie nieodpowiedzialnych rodziców w tym samym miejscu co dziecka to wielka gra o jego życie. Wyciąganie wniosków z informacji prasowych to jak wróżenie z fusów kawy. Mniej "Faktów" i będzie po problemie. Życzę Ci wszystkiego dobrego, zdrowia i więcej pogody ducha. Z poważaniem Tomek |
|
|
czw, 28 kwi 2011 - 16:22
Post
#115
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 1 Dołączył: czw, 28 kwi 11 Nr użytkownika: 4,599 Płeć: Kobieta |
Witam. Jak wiecie od 21.04.2011 rozpoczęły się konsultacje społeczne dotyczące schroniska dla zwierząt w Sosnowcu. Konsultacje dotyczą analizy wariantów posadowienia schroniska przy ul. Grenadierów lub ul. Waltera - Janke. Zapraszam wszystkich do dyskusji na ten temat, lecz proszę, by wypowiedzi nie były tylko frustracyjnym wyładowaniem emocjonalnym. Może uda się udowodnić władzom Miasta Sosnowiec, że mieszkańcy potrafią: 1. Myśleć 2. Analizować. 3. Wyciągać wnioski z dyskusji. 4. Podejmować odpowiedzialne decyzje. Jeżeli przekształci się ten temat w zwykła "pyskówkę qwerty" to będzie wskazywało na bezzasadność zasięgania opinii mieszkańców. NIE DOPUSZCZAJMY DO TEGO. Wszystko co tutaj napisane zostanie traktujmy jako wsparcie dla mieszkańców Sosnowca, by mogli podjąć decyzję, by wziezli sprawy na własne głowy, może system dzielenie i podziałów w imię rozsądku tak szeroko deklarowanego zostanie zażegnany. Więcej informacji: http://www.sosnowiec.pl/u...a_zwierzat.html BĄDŹCIE ODPOWIEDZIALNI. Z poważaniem Tomasz N. _________________ Niestety nie znam na tyle dobrze Sosnowca by móc ocenić atrakcyjność proponowanych działek pod budowę nowego Schroniska. Mogę jedynie powiedzieć, że z perspektywy obecnie istniejącego na pewno wskazane by było aby metraż powierzchni użytkowej był na tyle duży by zapewnić większy komfort przebywającym tam psom. Aktualnie psy są umieszczane w boksach po 3 -4 sztuki. Często dochodzi na tak małej przestrzeni do wzajemnych ataków i pogryzień. Nie znam dokładnej statystyki ile aktualnie znajduje się zwierzaków w schronisku. Jednak większa ilość boksów może pozwoli do rozdzielenia tych psów po np. 2 max 3 szt. w jednym boksie. Ciekawi mnie również jaki projekt boksów dla psów został przygotowany ? Aktualne boksy są obskurne. Oczywiście to jest optymistyczna wersja. Ponieważ obawiam się, że jeżeli powstałoby schronisko na 300 psów to adekwatnie do tego tyleż samo znalazłoby się tam podopiecznych :-( Jednak niestety nadal dla zbyt wielu ludzi pies to przedmiot a nie istota żywa z uczuciami. Oczywiście otoczenie schroniska nie pozostaje również obojętne. Psy wyprowadzane są co sobotę przez wolontariuszy. Miło by było aby okolice temu sprzyjały i zarazem nie powodowały protestów okolicznych mieszkańców. Na pewno dojazd dla ewentualnych nowych właścicieli nie jest obojętny. W końcu na tym to polega aby zachęcić jak największą ilość ludzi do adopcji. A kiepska komunikacja może ich zniechęcić do takiej próby.Poza tym nie każdy z nich jest posiadaczem czterech kółek. Tak więc jeżeli chodzi o przestrzeń to na pewno propozycja ul. Jankego wydaje mi się bardziej atrakcyjna, mimo że z całą pewnością otoczenie ul. Grenadierów bardziej przyjazne pod względem architektury zieleni. Jednak niestety na dzień dzisiejszy jak dla mnie schronisko na 130 psów to fikcja. Wolę widzieć więcej boksów pustych niż 4 budynki przepełnione psami i kotami. Obawiam się, że zanim w społeczeństwie zakorzeni się zwyczaj kastrowania lub sterylizowania kotów i psów to jeszcze wiele niechcianych zwierząt oprze swój los o schronisko. |
|
|
sob, 14 maj 2011 - 15:07
Post
#116
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 70 Dołączył: sob, 16 paź 10 Nr użytkownika: 4,166 Płeć: Mężczyzna |
Witam.
Schronisko Wrocław, do niedawna gloryfikowane, świecznik polskich schronisk. Jak psu micha. Okazuje się, że w Polsce można bez najmniejszych wyrzutów sumienia okraść wszystkich i wszystko. Nawet wynędzniałe, bezpańskie psy w biednym schronisku. Stolica województwa dolnośląskiego może się pochwalić bardzo nowoczesnym, czystym i bogatym jak na polskie warunki schroniskiem dla bezdomnych zwierząt. Rozciągający się na 6 hektarach przytułek dla naszych braci mniejszych jest prawdziwym ewenementem na mapie kraju. Wielu sponsorów, w tym z Niemiec hojnie pomaga, wysyłając na przykład tony markowej karmy dla schroniskowych czworonogów. Tak przynajmniej darczyńcom się wydaje. Pani Irena H. (nazwisko do wiadomości redakcji) pracowała w schronisku prawie 15 lat. Zaczęła w 1993 roku, bo kocha zwierzęta i bardzo chciała się nimi zajmować. Była tzw. referentem do spraw obrotu zwierzętami, czyli prowadziła przyjmowanie i wydawanie zwierząt, opiekowała się również kotami i psami po sterylizacji i innych zabiegach. Jej opowieść (dokładny zapis z dyktafonu) jest szokująca - Gdy tylko zaczęłam pracę, to zostałam poinformowana przez panią dyrektor Z.B. żeby nie spoufalać się z pracownikami, bo tu wszyscy kradną, a jej mąż ma tak niewdzięczną funkcję, że musi pilnować żeby tego nie robili. Faktycznie traktował ludzi z dystansem, a dyrektorka potrafiła wzbudzać tak wielkie zaufanie, że bez wahania uwierzyłam w jej zapewnienia. Pracowałam w tej nieświadomości kilka lat. Pewnego W razu zaprowadzałam suczkę do boksu obok kuchni, gdzie przebywał mąż pani dyrektor. . Stałam przy tym boksie i pilnowałam, żeby tej suczki inne psy nie pogryzły. Wtedy zauważyłam jak podjechał samochód, który zawsze dowoził mięso dla naszych zwierząt. Oczywiście trudno było to nazwać mięsem, bo to z reguły były zalane wodą, zamrożone i zmielone wcześniej płuca. W momencie kiedy to wyładowali zobaczyłam jak mąż dyrektorki – J.W. pakuje naszą najlepszą karmę taką jak "Royal" do tego wozu. Byłam w szoku. Opowiedziałam o tym koledze z pracy, który działał w związkach zawodowych, a on mnie wyśmiał. Dziwił się, że dopiero teraz zauważyłam. Zaczęłam baczniej wszystkiemu się przyglądać. Okazało się, że bardzo często J.W. i jego koledzy wyjeżdżali załadowanymi po brzegi naszą karmą samochodami w siną dal. Mieli obowiązek zapisywania wyjazdów w zeszycie interwencyjnym, ale tego nie robili. Po prostu bardzo droga karma "Royal" wyjeżdżała w biały dzień poza schronisko, a było jej naprawdę dużo. Jednego razu na przykład dostaliśmy za darmo jakieś 8 ton. Wywieźli tego wiele taczek. *** Gdy mąż dyrektor schroniska zorientował się, że nasza rozmówczyni widziała jak wywoził z magazynu worki z karmą nie próbował niczego tłumaczyć, wręcz odwrotnie: - "Ty kur..., ty szmato jedna. Wypierdalaj stąd. Ja cię zrównam z ziemią". Takimi epitetami zwracał się do mnie gdy pewnego dnia przyłapałam go na kradzieży. Dobrze, że wówczas w porę przyszła moja koleżanka, bo pewnie by mnie uderzył. Poszłam do dyrektorki, czyli jego żony, na skargę. Nic nie wskórałam. Przeciwnie, coraz częściej słyszałam: "Ja cię kur... załatwię". Notorycznie miałam przebijane opony w samochodzie, całą karoserię zalaną klejem budowlanym. To się zdarzało bardzo często, a ja nie mogłam przyłapać tego łobuza na gorącym uczynku. Śmiał mi się tylko w twarz i pytał czy "Co, złapałaś mnie kiedyś za rękę?". W końcu zdesperowana Irena poszła do prawnika. Chciała oskarżyć prześladowcę o mobbing, ale w końcu nie zrobiła tego, bo dyrektorskie małżeństwo obiecywało, że to się już nigdy nie powtórzy. Ale się powtarzało. Irena H. za swoją wścibskość płaciła wysoką cenę. Okradano ją z firmowych dokumentów, zarzucano kradzież, przywłaszczanie schroniskowych pieniędzy itd. Wszystko po to, aby poszła sobie ze schroniska do diabła i nie przeszkadzała w interesie. A ona się zawzięła. Inni świadkowie, z którymi rozmawialiśmy w pełni potwierdzają relacje naszej rozmówczyni i zgodnie twierdzą, że wywożenie najlepszej karmy, której jedno opakowanie kosztowało 150 i więcej złotych, było w schronisku normą. Zwierzęta zamiast wysokogatunkowego jedzenia dostawały bardzo złej jakości odpady mięsne, a raczej śmierdzącą, gnijącą breję, która nie nadawała się do niczego. Jedna z pracowniczek schroniska opowiada: - Przyjęłam kiedyś darowiznę. Siedem piętnastokilowych worków schowałam do magazynu. To nie była polska karma, tylko bardzo droga niemiecka i kanadyjska. Śmiałam się sarkastycznie z kolegą, że pewnie niedługo ktoś to zabierze. Nie musieliśmy długo czekać, bo już na następny dzień karma znikła. Inna wolontariuszka, która od lat pracuje we wrocławskim schronisku też niejedno widziała: - Wiele razy obserwowałam jak przywozili nową karmę z darowizn, a na drugi dzień kiedy chciałam nią nakarmić psy, którymi się opiekowałam już jej nie było. W zamian dostawały breję, którą do misek nakładano łopatami, bo nawet przelać się tego nie dało. To były skisłe kasze, makarony i jakieś zielone kawałki parówek. To wszystko aż bulgotało, syczało i pieniło się. Suczki po zabiegach sterylizacyjnych musza dostawać lepsze jedzenie, bo są na diecie. Poszłam do magazyniera i poprosiłam o tą dobrą suchą karmę, która przyszła z zagranicy, w odpowiedzi usłyszałam, że się "wpierdalam" w nieswoje sprawy. *** Ta breja, którą gotowali w kotle, przechodziła ludzkie pojęcie - snuje swoją opowieść Irena - To było coś okropnego. W kuchni tak potwornie śmierdziało, że nie można było wytrzymać. Psy bez przerwy miały po tym ohydztwie biegunkę, nierzadko z krwią. Poszłam do dyrektorki i opowiedziałam jej co się dzieje. Mówiłam, że boksy są całe w cieknących kupach biegunki. Poszła sprawdzić i stwierdziła, że to dobre mięso, i tylko. z wierzchu zielone a w środku jest czerwone. Ręce mi opadły. Przecież musiała widzieć te muchy, które w tym kotle składały już jaja. Jednak miliony much i smród nie zrobiły na niej wrażenia. *** Docieramy do kolejnych świadków. Opowiadają, jak wojsko oddawało schronisku część swoich zapasów konserw, bo co trzy lata mieli obowiązek wymienić je na nowe. - Dostawaliśmy od nich naprawdę tego bardzo dużo. Pewnego razu przyjechał do schroniska olbrzymi transport tych konserw. Pielęgniarze i wolontariusze już na drugi dzień chcieli wziąć trochę dla młodych piesków, ale spóźnili się. Cały, dosłownie cały transport zniknął. *** Pani Irena w końcu powiedziała dość i zażądała znakowania opakowań karmy. Zarząd schroniska ją wyśmiał, więc sama zaczęła zaznaczać długopisem niektóre opakowania. Dobrze wiedziała, gdzie należy szukać karmy z darowizn. Na jednym z wrocławskich targowisk znalazła oznakowane przez siebie opakowania. Sprzedawał je. pracownik schroniska. Zadzwoniła na policję a równolegle poprosiła koleżankę, żeby spróbowała zakupić kradziony towar. Nie było z tym problemu, więc po kilku chwilach sprzedający został aresztowany. Ale policji powiedział, że kupił ją od bezdomnego, który pewnie ją kradnie. Uwierzyli! I sprawa rozeszła się po kościach. - Prokuratura również niewiele zdziałała i umorzyła śledztwo, bo kradzież nie przekroczyła 250 zł. Więc niska szkodliwość itd. - mówi Irena. *** Wrocławskie schronisko podlega pod Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Jednak nie dolnośląski TOZ, a warszawski zajmuje się sprawami placówki. Dlaczego tak jest? - To stara sprawa. Nie dogadywali się i były problemy ze współpracą, więc wywalczyli sobie, że piecze sprawować nad nimi będzie zarząd główny w stolicy. - powiedział "FiM" prezes TOZu Eugeniusz Ragiel. Przyznał również, że niestety znana mu jest sprawa kradzieży karm dla zwierząt, jednak z braku ewidentnych dowodów i odpowiednich kroków policji, na razie nic nie może w tej sprawie zrobić. Rzecznik prasowy TOZu z Wrocławia Mateusz Czmiel nie może oficjalnie wypowiadać się na temat tego akurat schroniska. Przyznał, że również o kradzieży karm wie, ale niestety nic nie może w tej sprawie zrobić. Dyrektorka schroniska – Z.B.kategorycznie zaprzecza doniesieniom jej byłych i obecnych pracowników: - To oczywiste kłamstwa. Jestem miłośniczką zwierząt i nigdy nie pozwoliłabym, żeby ktokolwiek zabierał im jedzenie. Zwłaszcza tym bezdomnym, czyli najbardziej potrzebującym. Może faktycznie trafiali się jacyś złodzieje, którzy jednorazowo ukradli kilogram karmy, jednak to z reguły jest nie do wykrycia. Taki złodziej dostałby u mnie natychmiast wypowiedzenie. *** Kto zatem kłamie a kto mówi prawdę? Czy pracownicy i wolontariusze schroniska z jakiś powodów oczerniają niczemu niewinną dyrektorkę i jej męża, czy może jednak ktoś okradał biedne psie miski? Do sprawy wrócimy bo kopie artykułu już przesłaliśmy do prokuratury, policji i zarządu głównego TOZu. Wszystkie te instytucje obiecały, że tym razem sprawie przyjrzą się bardzo dokładnie a przede wszystkim spróbują odpowiedzieć na pytanie czy ewentualny proceder trwa nadal. Ariel Kowalczyk Dlaczego to robią? Dlaczego na to inni pozwalają? Dlaczego milczą? Zorganizowana przestępczość zaczyna i kończy się na decydentach, którzy za pomocą władzy, fotelików i innych środków ślepną na przestępstwa wyciągając rękę po ukojenie serca i portfela. Żadne przedsięwzięcie, nawet za dzisiątki milionów złotych, pod okiem kamer tv nie chroni zwierząt w tym kraju. Kiedyś zasłyszałem o zorganizowanej grupie przestępczej składającej się z: a) Inspekcji weterynaryjnej Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami c) Urzędników poszczególnych gmin doprowadzających i utrzymujących w celach zysku taki stan rzeczy, który powoduje ogromne dla nich przychody, a wzburzenie przeciętnego obywatela po obejrzeniu "FAKTY" TVN w temacie zwierząt. Kto nie wierzy, niech spróbuje zainteresować się przepływem wszelkiego dobra przeznaczonego dla zwierząt, znikającego jak kamfora, w krótkim czasie. Niech spróbuje zainteresować się warunkami i ewidencją zwierząt, rządzoną przez Bożków Olimpijskich w postaci zwykle Kierownika schroniska i Inspektora weterynaryjnego. Jedne z najbardziej prymitywnych kombinacji finansowych gdzie ręka rękę myje. Osoby niekompetentne, zajmujące się zwierzętami w schroniskach, nastawione na doraźny osobisty zysk są patologią tego systemu, to AIDS dla zwierząt. cdn. Z poważaniem Tomasz N. |
|
|
nie, 15 maj 2011 - 11:50
Post
#117
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 1,023 Dołączył: czw, 16 lis 06 Nr użytkownika: 307 |
Szanowny Tomy!
Wierzę w każde słowo, które powyżej zostało napisane. To i tak czubek góry lodowej. Zawsze znajdą się hieny, które żerują na bezbronnych zwierzętach, dzieciach, staruszkach. Licz się z tym, że jeśli założysz UCZCIWE schronisko i będziesz nim kierował, szybko przyjdą bandziory i za czyimś cichym przyzwoleniem przejmą placówkę, na której można się łatwo dorobić. Zwierzak nie pójdzie się poskarżyć, nie napisze zażalenia, nie da w pysk złodziejowi... Taki jest dzisiejszy świat i tacy na nim ludzie, których coraz więcej... |
|
|
czw, 19 maj 2011 - 19:02
Post
#118
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 70 Dołączył: sob, 16 paź 10 Nr użytkownika: 4,166 Płeć: Mężczyzna |
Hycle bez kagańca[size="3"][/size]
Wójt ma interes, żeby z jego gminy zniknął bezpański pies. Jest gotowy za to zapłacić. Z góry nawet kilka tysięcy złotych. Wynajmuje hycla. Pies rzeczywiście nie wałęsa się już po ulicach. Problem znika. Dosłownie, bo połowy bezpańskich psów, które powinny być w schroniskach i przytuliskach, po prostu nie ma. Rozpłynęły się - mówi Tadeusz Wypych z warszawskiej Fundacji dla Zwierząt Argos. Maciej Stańczyk: Porozmawiajmy o zawodzie hycla. Tadeusz Wypych: Nie ma takiego zawodu. W polskim prawie nie istnieje żadne unormowanie tego zajęcia. Jakby bezpańskich psów nikt nie wyłapywał. Ale jednak ktoś zwierzęta wyłapuje. Kto? To nie jest żadna specjalna grupa osób. Właściwie to każdy może zostać rakarzem. Każdy kto prowadzi schronisko albo ma zarejestrowaną działalność gospodarczą. Jakąkolwiek? Tak. To jest paradoks, bo każdy kto ma własną firmę, kto zgłosi do urzędu chęć wyłapywania bezpańskich psów, podpisze z gminą umowę, może to robić i może za to brać pieniądze z budżetu gminy. W praktyce zajmują się tym spółki komunalne, ochotnicza straż pożarna, straż miejska, lekarze weterynarii, no i oczywiście prywatne osoby, które mają w wyłapywaniu psów swój interes. Jaki można mieć interes w wyłapywaniu bezpańskich psów? Gmina ma obowiązek zapewnić opiekę bezpańskim psom. I właśnie o tę "opiekę" toczy się cała gra, bo kiedy na terenie gminy pojawia się taki pies, ludzie dzwonią, żeby wójt coś z tym zrobił, bo oni boją się o bezpieczeństwo dzieci, to wójt musi zareagować i psa się pozbyć. Wtedy pojawia się ktoś, hycel konkretnie, i mówi – załatwię ten problem, pies zniknie. Oczywiście nie za darmo. A za ile? To zależy. Kilka lat temu za złapanie bezpańskiego psa gminy płaciły średnio sześćset złotych. Dziś to kwota około dwóch tysięcy złotych. Ceny jednak zaczynają się od stu złotych, a sięgają nawet pięciu tysięcy. Płatne z góry. Nieźle, jak za złapanie psa. Opłaca się być hyclem. Tylko, że z tym psem trzeba coś zrobić, gdzieś go umieścić, przynajmniej na papierze. Stąd jak grzyby po deszczu powstają różnego rodzaju schroniska, przytuliska, azyle dla zwierząt. Często zupełnie fikcyjne. W miejscach, których nie znajdzie pan na mapie. To może dobrze. W takim przytulisku gdzieś na uboczu psy mogą mieć lepiej niż na obrzeżach miasta. Nie przeszkadzają też ludziom. Szkopuł w tym, że bardzo często zwierzęta w ogóle tam nie trafiają. Zniknęły z terenu danej gminy, a potem zniknęły w ogóle. Nie ma ich. Po prostu się rozpłynęły. Średnio los połowy bezpańskich psów jest nieznany. Ale wójt czy burmistrz wie, do którego schroniska wysłał psa? Te sprawy powinny być regulowane uchwałami rady gminy, które powinny określać, co dalej dzieje się z tymi psami. Ale takich uchwał nie ma średnio połowa gmin w Polsce, a te które są nie określają losów tych zwierząt. Wyłapywanie psów, zajęcie hycla, jak pan to określił, jest poza wszelką kontrolą. Chwileczkę, ale wójt może przecież jakoś tego psa namierzyć. Ma przecież umowy podpisane z rakarzami, zapłacił za usługę, może powiedzieć: sprawdzam. Tak? Ale wójta to nie interesuje. On dostał telefon, że pod szkołą kręci się bezpański pies, którego dokarmiają dzieciaki. Dorośli boją się, że pies pogryzie dzieci. Wywołują wójta do tablicy, a ten nie ma wyboru, musi się psa pozbyć. Musi, bo na pewno nie chce, bo wie, że to go będzie słono kosztowało. W końcu trafia na kogoś, kto rozwiąże jego problem i zabierze psa. Za usługę wystawi rachunek. Wójt płaci za zniknięcie psa z jego terenu. Jest spokojny, bo ludzie nie dzwonią, pies nie wałęsa się po ulicach. Za to zapłacił. Na to ma papiery. Nic innego go nie interesuje. Władze gmin płacą za likwidację psów? W pewnym sensie tak. To trzon tego biznesu, że wójt ma obowiązek, pieniądze, zapłaci za zniknięcie psa, a ja mogę coś z tym psem zrobić. Co? Niech pan to powie. Usypianie psów to żaden biznes, choć oczywiście i takie rzeczy mają miejsce. Ważne jest pozorowanie opieki, za którą bierze się te kilka tysięcy złotych od każdego psa, a de facto nie zapewnianie jej. Można psy sprzedawać na giełdach samochodowych i targowiskach, co ma miejsce. Można też łapać psa w jednej gminie, a wypuszczać w drugiej. To taka inwestycja na przyszłość, bo w końcu i z tej drugiej gminy, ktoś zadzwoni po hycla, zapłaci z góry za zniknięcie psa. To prawdziwy biznes. I całe spectrum patologii. Najbardziej drastyczny przykład, który znam dotyczy nieczynnego już pogotowia dla zwierząt w Nowej Ligocie na Dolnym Śląsku. Schronisko prowadziła kobieta, jak mówiła, z miłości do zwierząt. Przyjmowała psy od klasycznych hycli, którzy do Nowej Ligoty zwozili zwierzęta z ponad trzydziestu gmin na Dolnym Śląsku. Przywozili je całymi ciężarówkami, często za butelkę wódki, bo kobieta miała problem z alkoholem. Przez trzy lata do Nowej Ligoty trafiło półtora tysiąca psów. Psy zdychały z głodu, chorowały, zagryzały się. Koszmarny widok. Tego schroniska już nie ma, ale życie nie znosi próżni. W jego miejsce zaraz pojawiły się następne. Naprawdę to takie proste? Nie ma prawa, więc życie zakwitło przeróżnymi formami. Inna jest specyfika dużych miast – Warszawy, Wrocławia, Poznania, a inna małych miasteczek, w których problem wałęsających psów jest bardziej odczuwalny. W dużym mieście najczęściej schronisko jest zakładem budżetowym miasta. To miasto decyduje ile psów tam trafi, wyłapywaniem zajmują się pracownicy schroniska albo straż miejska. Ale generalnie wszystko odbywa się w ramach polityki gminy. Ale wystarczy, że prowadzenie schroniska zleca się prywatnej firmie, a ona podpisuje umowy o wyłapywanie psów z kilkoma czy nawet kilkudziesięcioma gminami. Poza tym można założyć fikcyjne schronisko, wyrobić tylko pieczątki, dogadać się wójtami, łapać psy i szybko się ich pozbywać. Tu już wszystko odbywa się poza wszelką kontrolą. Nie chce mi się wierzyć, że naprawdę nie można udowodnić tego, że schronisko działa fikcyjnie, że złapane przez rakarzy zwierzęta znikają bez śladu. Podam panu przykład z Wołomina. Od kilku lat działało tam schronisko dla zwierząt. Oficjalnie było tam miejsce dla dwudziestu zwierząt, ale tylko w samym 2006 roku do schroniska przyjęto ich ponad siedemset, z dwudziestu czterech gmin. Statystycznie jedną budę zamieszkiwało rocznie aż trzydzieści pięć psów. Pod względem "obrotów" jest to rekordowy wskaźnik w skali kraju, bo średnio przez jedną budę w schronisku przewijają się rocznie trzy psy. Mieliśmy dokumenty, statystyki, wykazy, umowy z gminami, a nie mieliśmy psów. Oficjalnie zostały adoptowane. Co w tym złego, że właściciel schroniska znalazł psom nowy dom? Tylko, że te tzw. adopcje znów nie są w żaden sposób uregulowane. Napisać można wszystko, że kilkaset psów oddaliśmy do adopcji, tylko, że to nic nie znaczy. W Wołominie udało się ustalić kilka adresów osób, które rzekomo adoptowały psy ze schroniska. Ale na miejscu zawsze okazywało się, że pies "właśnie uciekł". Dokumentacja adopcyjna była też fałszowana m.in. w schronisku w Krzyczkach koło Nasielska, gdzie sześć lat temu trafiło około tysiąca psów z trzydziestu gmin. Ich los w większości przypadków jest nieznany. Co na to sąd i prokuratura? W przypadku schroniska w Krzyczkach po ponad pięciu latach od pierwszego zawiadomienia o przestępstwie udało się doprowadzić do wyroku. Sąd skazał m.in. za fałszowanie dokumentacji adopcyjnej psów i znęcanie się nad zwierzętami, trzy osoby na kary pozbawienia wolności od ośmiu miesięcy do jednego roku i ośmiu miesięcy – wszystkie kary w zawieszeniu. Przez te ponad pięć lat w Krzyczkach zginęło około dwóch tysięcy psów. W innych przypadkach sprawy są zazwyczaj umarzane. Włos z głowy nie spadł też do tej pory żadnemu przedstawicielowi gminy – żadnemu wójtowi, żadnemu burmistrzowi. Tu nie mówimy o jednym wójcie czy jednym burmistrzu. Tu mówimy o niemal wszystkich przedstawicielach gmin, którzy wysyłają psy do takich mordowni. Oskarżyć jednego wójta, jednego burmistrza, oznaczałoby pociągnąć do odpowiedzialności całą klasę polityczną. Prokuratura i sądy nie chcą tego zrobić. Bo jakby to wyglądało, że cała klasa polityczna dostaje po głowie. I właściwie za co? Za pieski? Maciej Stańczyk Z poważaniem Tomasz N. |
|
|
pią, 20 maj 2011 - 18:29
Post
#119
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 1,023 Dołączył: czw, 16 lis 06 Nr użytkownika: 307 |
Tomy!
Dobrze i źle, że uświadamiasz ludziom jak szybko i łatwo niektórzy dorobiają się na psim nieszczęściu. DOBRZE, bo osobom przyzwoitym oczy się otworzą i będą czujni na różnych "dobroczyńców zwierząt". ŹLE, bo kanalie szybko zwietrzą interes i mając opisany przez Ciebie mechanizm działania, wezmą sprawę w swoje ręce. Czeka Cię długa i trudna walka o ludzkie traktowanie zwierząt w świecie, gdzie ludzie bardzo często są traktowani w nieludzki sposób. |
|
|
czw, 02 cze 2011 - 21:12
Post
#120
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 70 Dołączył: sob, 16 paź 10 Nr użytkownika: 4,166 Płeć: Mężczyzna |
Witam.
Oto wynik konsultacji społecznych dotyczących posadowienia schroniska dla zwierząt w Sosnowcu. http://www.bip.um.sosnowiec.pl/dokument.ph...mp=5845&r=r Ciekaw jestem co dalej Wielcy Sosnowca zrobią, gdyż ta Ciemna Strona Miasta od wielu lat ma "szeroko zamknięte oczy" na totalny brak oraganizacji i szczytową głupotę samych siebie jak i innych zaangażowanych. Ten problem jest ogólny, "kochana" PATOLOGIA POLSKA, niekompetentny kryje bardziej niekompetentnego, by niekompetentny nie bluzgał w stronę bardziej niekompetentego, a pomimo wszystko posiadającego stanowisko. Sosnowiec - Miasto od wielu lat będące synonimem patologicznego stosunku do zwierząt. W Pacanowie kozy kują, głupcy wierzą i musztrują. Z poważaniem Tomasz N. |
|
|
Wersja Lo-Fi | Aktualny czas: poniedziałek, 13 maja 2024 - 09:18 |