IPB

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

4 Stron V   1 2 3 > »   
Reply to this topicStart new topic
> Wywiady z zawodniczkami, trenerami..., MKS-u i o MKS-e
endriu
post nie, 02 lis 2008 - 23:31
Post #1


Ja tutejszy, z bagna
*****

Grupa: Moderator Sport
Postów: 841
Dołączył: czw, 07 gru 06
Skąd: D.G.
Nr użytkownika: 359
Płeć: Mężczyzna
GG: 1276813 status gadu-gadu



CYTAT
Ewelina Sieczka: Każdy trener ma swój sposób na drużynę


autor: Jakub Brąszkiewicz

Siatkarki MKS-u Dąbrowy Górniczej mogą się okazać czarnym koniem PlusLigi Kobiet. Szkoleniowiec zespołu z Zagłębia Dąbrowskiego, Waldemar Kawka ma do dyspozycji zespół, który jest mieszanką młodości i doświadczenia. Na najbardziej newralgicznej pozycji - rozgrywającej, ma do dyspozycji doświadczona Magdalenę Śliwę. Wychowanka Wisły Kraków w swojej bogatej karierze zdobyła między innymi dwa razy Mistrzostwo Europy. A za odbiór w jego zespole odpowiadają między innymi 21-letnia libero - Krystyna Tkaczewska i 20-letnia przyjmująca Ewelina Sieczka.W ostatnim spotkaniu ligowym siatkarki Waldemara Kawki rozczarowały. Przegrały z Centrostalem Bydgoszcz. Mimo, że nad Brdę jechały w roli faworytek, to nie zdołały wywiązać się z tej roli. Do Dąbrowy Górniczej wróciły bez żadnej zdobyczy punktowej. Gospodynie doskonale wykorzystały atut własnej hali. - Od początku wiedziałyśmy, że to nie będzie łatwe spotkanie, mimo iż typowano nas na faworyta. Hala w Bydgoszczy jest strasznie specyficzna, i gra się na niej niezwykle ciężko. Szkoda tego meczu, bo było bardzo blisko, sety przegrane w końcówkach wynikały z naszych własnych błędów, z których musimy szybko wyciągnąć wnioski by w następnych meczach cieszyć się ze zwycięstw - mówiła specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Ewelina Sieczka

Szkoleniowiec ekipy z Kotliny Dąbrowskiej dokonał dwóch zmian w porównaniu z pierwszym spotkaniem, a stara sportowa prawda mówi, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Na parkiet w podstawowej szóstce wyszły Beata Strządała i Aleksandra Liniarska. W kwadracie dla rezerwowych początek spotkania śledziły Ewelina Sieczka i Małgorzata Lis. - Trener podaje wyjściową szóstkę dopiero po rozgrzewce meczowej, o decyzje, dlaczego wyszłyśmy w takim zestawieniu a nie innym należałoby pytać trenera. My nie mamy na to wpływu, jedyne, co jako rezerwowe możemy zrobić to wejść, gdy dostaniemy szanse i pomoc drużynie - powiedziała przyjmująca.

Siatkarki Dąbrowy Górniczej liczyły na to, że po dwóch spotkaniach będą miały na koncie komplet punktów. Jednak plan udało się zrealizować jedynie w 50 procentach. - Wiadomo, że bardzo chciałyśmy wygrać dwa mecze za trzy punkty. To jest sport i nikt za darmo nie odda nie odda. Musimy je same zdobyć. Dlatego osobiście nie jestem zwolenniczka typowania zwycięzcy przed meczem - zaznaczyła siatkarka.

Ewelina Sieczka jest najmłodszą siatkarką w swoim zespole. Wygląda na to, że wychowanka MKS-u Dąbrowy Górniczej, mimo, że ma najmniejsze doświadczenie nadal będzie występować w podstawowym składzie. Tak jak miało to miejsce w zeszłorocznych rozgrywkach. W tym sezonie do zespołu dołączyły tak doświadczone siatkarki jak między innymi: Magdalena Śliwa, Beata Strządała i Joanna Staniucha-Szczurek. - Bardzo dobrze czuję się w zespole. Nikt nie daje odczuć mi tego, że jestem najmłodsza. Wszystkie mamy takie same szanse. Nowe dziewczyny są bardzo miłe i mimo różnicy wiekowej nie mamy problemów z dogadywaniem się na boisku - powiedziała wychowanka MKS-u.

W przerwie między sezonowej zespół opuścił pierwszy trener - Wiesław Popik, a jego miejsce zajął Waldemar Kawka. - Z trenerem spotkałam się już jakiś czas temu, wiec dla mnie jest to "stary nowy trener". Waldemar Kawka trenował mnie jeszcze jako juniorkę. Współpraca układa się całkiem nieźle, a co do zmian myślę ze zmieniły się formy treningowe, bo jak wiadomo każdy trener ma swój sposób na drużynę.[i/i]

Drużyna z Zagłębia Dąbrowskiego chce poprawić osiągniecie z poprzedniego sezonu, a wtedy zajęły piąte miejsce. - [i]Naszym "wspólnym" celem w tym sezonie jest zajęcie miejsca 1-4. Zakończenie sezonu na miejscu w "czwórce" będzie z pewnością zadowalał zarówno nas jak i zarząd
- zakończyła Ewelina Sieczka.


pozdr...


--------------------
To, co w pojedynkę jest ciężką próbą, w grupie przyjaciół staje się żartem.
Go to the top of the page
 
+Quote Post
endriu
post czw, 13 lis 2008 - 13:02
Post #2


Ja tutejszy, z bagna
*****

Grupa: Moderator Sport
Postów: 841
Dołączył: czw, 07 gru 06
Skąd: D.G.
Nr użytkownika: 359
Płeć: Mężczyzna
GG: 1276813 status gadu-gadu



CYTAT
Powstrzymać profesor Śliwę

Mimo 39 lat jest jedną z najlepszych rozgrywających w polskiej lidze. Nie tylko rewelacyjnie wystawia piłki, ale też potrafi sama zdobyć ważne punkty. Dlatego tylko dobra zagrywka może pomóc białostockim siatkarkom w pokonaniu zespołu z Dąbrowy Górniczej.

Magdalena Śliwa ostatnio nie grała w ekstraklasie. Bardziej już nawet zaczęła być kojarzona jako trenerka (była m.in. asystentką Marco Bonitty w kadrze). Jednak wielokrotna reprezentantka Polski, mająca w swym dorobku dwa złote medale z mistrzostw Europy, postanowiła wrócić na boisko ekstraklasy i przed sezonem dołączyła do zespołu z Dąbrowy Górniczej. Jak dużo zależy od jej gry, kibice siatkówki w Białymstoku mogli przekonać się w październiku podczas przedsezonowego turnieju. To głównie dzięki rozgrywającej zawodniczki MKS-u triumfowały w tych zmaganiach, a Śliwa bezdyskusyjnie została wybrana najlepszą siatkarką turnieju.

- Magda to profesor. Na turnieju w Białymstoku zagrała koncertowo - chwali zawodniczkę Robert Karlik, prezes dąbrowskiego klubu.

Z drugiej strony MKS to nie tylko rozgrywająca. Przed sezonem do ekipy, która poprzednie rozgrywki będąc beniaminkiem zakończyła na piątym miejscu w tabeli, dołączyły inne doświadczone zawodniczki. Z Bielska pozyskano Joannę Staniuchę-Szczurek i Beatę Strządałę, z Bundesligi ściągnięto Magdalenę Sadowską, a z Bydgoszczy złotą medalistkę Uniwersjady Aleksandrę Liniarską.

- Drzemie w nas spory potencjał. Jeśli każda z nas zagra na sto procent swoich możliwości, wtedy jesteśmy w stanie zdziałać bardzo wiele - stwierdza Staniucha-Szczurek.

MKS dobrze rozpoczął rozgrywki ligowe. Na inaugurację zmagań bez większych problemów pokonał Gedanię Żukowo. Niespodziewanie w drugiej kolejce ekipa z Dąbrowy Górniczej przegrała jednak w trzech setach z Centrostalem Bydgoszcz. Oba zespoły stoczyły wtedy niezwykle zacięty bój, a wynik konfrontacji mógł być zupełnie inny. Wystarczy wspomnieć, że w drugiej partii MKS wygrywał już 24:22, a mimo to przegrał.

- W przedsezonowych sparingach przegrywaliśmy z zespołem z Dąbrowy, a jak będzie w lidze to się dopiero okaże - mówi białostocka atakująca Izabela Żebrowska. - Teoretycznie zespół MKS-u jest mocny, ale takim też była drużyna z Piły, a z nią wygraliśmy. Na pewno ważna w tym spotkaniu, tak jak w zasadzie w każdym, będzie zagrywka. Jeżeli odrzucimy rywali od siatki, to rozgrywająca będzie mogła wystawić piłki tylko na skrzydła, a wtedy ułatwi nam to zadanie zarówno w bloku, jak i obronie.

źródło: sport.pl


pozdr...


--------------------
To, co w pojedynkę jest ciężką próbą, w grupie przyjaciół staje się żartem.
Go to the top of the page
 
+Quote Post
endriu
post pią, 14 lis 2008 - 12:39
Post #3


Ja tutejszy, z bagna
*****

Grupa: Moderator Sport
Postów: 841
Dołączył: czw, 07 gru 06
Skąd: D.G.
Nr użytkownika: 359
Płeć: Mężczyzna
GG: 1276813 status gadu-gadu



CYTAT
Magdalena Śliwa: Nie będę straszyć

Magdalena Śliwa dla wielu fachowców pozostaje najlepszą polską rozgrywającą. Białystok odwiedzała przy okazji baraży, gdy dwa lata z rzędu Pronar-Zeto Astwa bił się o miejsce w ekstraklasie z Wisłą Kraków.

Śliwa spod Wawelu przeprowadziła się do Dąbrowy Górniczej i teraz, z zespołem MKS-u przyjeżdża nad Białą po rewanż. To jedna z siatkarek, które nawet występując w drużynie rywalek, wzbudzają podziw i sympatię kibiców.

Kto gra z Dąbrową, za priorytet stawia sobie utrudnienie poczynań Magdzie Śliwie. To pani przeciwnicy obawiają się najbardziej.

Magdalena Śliwa: - To oczywista sprawa, że każdy stara się przeciwnika "pogonić” zagrywką, żeby miał problemy z rozegraniem. A jeśli się ktoś boi akurat mnie, to się bardzo cieszę. Ale obiecuję: nie będę pod siatką nikogo straszyła.

Czy dobra dyspozycja białostoczanek jest dla pani zaskoczeniem? Łatwo wygrałyście z nimi w ich hali podczas turnieju przed sezonem.

- Tych wyników w ogóle nie można brać pod uwagę. Takie turnieje służą trenerom za wskazówki, jak został przepracowany okres przygotowawczy. Poza tym nie wszystkie siatkarki w Białymstoku były wtedy zdrowe, a z tego co wiem, teraz grają w pełnym składzie. Ta drużyna, od czasu barażu z Wisłą, bardzo się zmieniła. Przyszły nowe, dobre zawodniczki. Na pewno teraz to silniejszy zespół i zdajemy sobie sprawę, że nie będzie nam łatwo.

Atuty białostoczanek, które chcecie wyeliminować, to...

- Grają bardzo zespołowo. Trzeba im więc tę grę trochę "poprzerywać”.

To prawda, że przed sezonem miała pani propozycję gry w Białymstoku?

- Tak, ale nie chcę o tym rozmawiać. Trwają już rozgrywki i teraz to nieistotne.

O Dąbrowie mówi się jako o czwartej sile w ekstraklasie. Jakie cele wy same sobie stawiacie?

- Chcemy po prostu wygrać jak najwięcej meczów. Nikt też nie wymaga od nas konkretnego wyniku. Liga się bardzo wyrównała i każdy mecz to wyzwanie.

Pani wróciła do ekstraklasy. Co się w niej zmieniło? I czy między nią a pierwszą ligą jest naprawdę tak duża różnica?

- Teraz nie ma murowanych faworytów, a tak bywało w poprzednich latach. Wygrywa ten, kto zagra po prostu lepiej. W PlusLidze pojawiło się też wiele młodych dziewczyn, które dostają szanse od trenerów. To bardzo dobrze. Moim zdaniem, ekstraklasa na pewno jest ciekawsza. Jeśli chodzi natomiast o różnice między nią a pierwszą ligą, trzeba przyznać, że przeskok jest bardzo duży. Zespół, który awansuje do ekstraklasy, musi się wzmocnić, aby przetrwać.

Po zakończeniu kariery zamierza pani zapewne poświęcić się trenerce. Kiedy buty zawisną na kołku, a do ręki trafią stoper i tablica?

- To prawda, że takie mam zamiary. Jednak decyzji kiedy na dobre przejdę na trenerską ławkę, jeszcze nie podjęłam. Póki gra będzie mi sprawiała radość, chcę występować na boisku.


*Autor - Miłosz Karbowski

źródło: Gazeta Współczesna


--------------------
To, co w pojedynkę jest ciężką próbą, w grupie przyjaciół staje się żartem.
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Zibar
post pon, 17 lis 2008 - 10:39
Post #4


Sportowa Dąbrowa
*******

Grupa: MODERATOR
Postów: 2,837
Dołączył: śro, 08 lis 06
Skąd: Śródmieście
Nr użytkownika: 267
Płeć: Mężczyzna



CYTAT
Katarzyna Wysocka: Muszę się starać
seniorki, plusliga 14.11.2008 20:03:22

W dzisiejszym spotkaniu Dąbrowa Górnicza pewnie pokonała w trzech setach AZS Białystok. Jedną z wyróżniających się zawodniczek była środkowa z Dąbrowy Katarzyna Wysocka.

Jest Pani postrachem przyjmujących PlusLigi Kobiet. Kiedy wychodzi Pani w pole zagrywki to niemal pewne jest, że drużyna serią będzie zdobywac punkty ...

- Gdybym wiedziała, że tak będzie i że nie zepsuję tej serii to mogłabym nawet odważniej zagrywać. Jest trochę adrenaliny gdzie np. przy stanie 23:24 trzeba wykonać jedną na pewno dobrą zagrywkę a może jeszcze ze dwa asy. To jest trudne ale do wykonania.

W spotkaniu ze Stalą Mielec została Pani MVP a dziś była Pani jedną z czołowych postaci meczu. Być może dowiedziała się Pani z prasy, że wkrótce zostanie wybrany nowy selekcjoner. Jest Pani doświadczoną zawodniczką PlusLigi ale do kadry chyba chciałaby Pani się dostać?

- Kiedyś jak byłam młodsza marzyłam o tym żeby trener wybrał mnie do reprezentacji. Teraz nad tym się nie zastanawiam.

Ale na pozycji środkowej jest posucha. Masza Likotras odeszła i prawdopodobnie nie wzmocni reprezentacji ...

- No to muszę się starać w takim razie.

To jest ciągle Pani cel?

- Gdzieś głęboko może tak. Nie jest to jakiś cel pierwszoplanowy ale zastanawiając się głębiej chciałabym trafić do kadry.

Jakie są szanse realne Dąbrowy w tym sezonie?

- Dąbrowa jest obecnie na czwartym miejscu. Na pewno chciałbyśmy powtórzyć sukces z ubiegłego roku czyli mieć minimum to piąte miejsce. Jeżeli będzie lepsze, nawet medalowe, to będziemy bardzo zadowolone. Myślę, że na to zasłużyłyśmy. Jeżeli będziemy tak dalej grać i Magda będzie nam wystawiać takie fajne piłki to myśle, że jest szansa na medal. Nie chciałbym oczywiście prognozować, ale myślę, że są szanse na pewno na czwarte miejsce.

* Rozmawiał Przemysław Iwańczyk - Polsat Sport
źródło: Reprezentacja.net/Polsat Sport
opracowanie: Anna Bajorek



CYTAT
Magdalena Śliwa: Stać mnie na więcej!
seniorki, plusliga 15.11.2008 08:22:07

Dąbrowa Górnicza dobrze radzi sobie w ligowych zmaganiach, a w szeregach swojego zespołu błyszczy Magdalena Śliwa, która otrzymała wczoraj kolejny tytuł MVP. - Bardzo się z tego cieszę, ale wiem, że stać mnie na więcej - zapowiada z uśmiechem Śliwa.

Reprezentacja.net:MKS Dąbrowa Górnicza pokonał wczoraj w trzech setach AZS Białystok. Jak Pani oceniłaby przebieg tego meczu?

Magdalena Śliwa: Bardzo się cieszę, że wygrałyśmy w Białymstoku i że zdobyłyśmy trzy punkty. Jest to o tyle ważne, że AZS Białystok może liczyć się w tych rozgrywkach, co udowodnił już zresztą wcześniej, wygrywając m.in. z Piłą. Po drugie, ten zespół jest naprawdę mocny, dlatego przed rozpoczęciem spotkania byłyśmy przygotowane na zaciętą walkę. Dobrze, że pierwszego seta udało nam się wygrać tak wysoko i w dobrym stylu. Za drugą partię należą się duże brawa dla całej drużyny, za to, że potrafiłyśmy grać zespołowo w najcięższych momentach. Trzeci set nie był już tak dramatyczny i przypieczętował nasze zwycięstwo.

Za swoją postawę w meczu z Białymstokiem otrzymała Pani tytuł MVP. To kolejne wyróżnienie w tym sezonie.

- Bardzo się z tego cieszę, ale wiem, że stać mnie na więcej! (śmiech). Mam jednak pewne problemy, które przeszkadzają mi w tym, żeby grać naprawdę dobrze. Jednak sama bez zespołu nie byłabym w stanie zdziałać na boisku niczego, dlatego chciałabym bardzo pochwalić moje koleżanki, które dały dzisiaj z siebie wszystko i pomogły mi zdobyć ten tytuł.

Te problemy dotyczą Pani zdrowia?

- Zmagam się już od pewnego czasu z niewielkim, ale bardzo uporczywym przeziębieniem. Dodatkowo mam pewien problem z kolanem, który pojawił się podczas meczu z Mielcem, ale na szczęście to nic poważnego i mam nadzieję, że już wkrótce dojdę do pełni sił.

Dąbrowa radzi sobie na ligowych parkietach całkiem nieźle. Jak wyglądają aspiracje klubu?

- Skupiamy się przede wszystkim na tym, żeby wygrać jak najwięcej spotkań. Nie chcemy zmarnować żadnej szansy na zwycięstwo. O miejscach na razie nie myślimy, bo na to przyjdzie czas później. Jeżeli będziemy dobrze grały, to zajmiemy odpowiednio wysokie miejsce.

Oprócz dużego doświadczenia siatkarskiego, ma Pani także pewne doświadczenie trenerskie. Czy wśród swoich koleżanek z zespołu widzi Pani takie, które mają szansę dostać powołanie do kadry?

- Występuję w drużynie z młodymi zawodniczkami, które mają naprawdę duży potencjał. Myślę tutaj m.in. o Ewelinie Sieczce, która zagrała wczoraj bardzo dobre spotkanie. To bardzo utalentowana zawodniczka, która potrzebuje jednak zebrać jeszcze trochę doświadczenia w zmaganiach z najlepszymi, żeby umieć odpowiednio wykorzystać swój potencjał. Podobnie Katarzyna Wysocka, która w tym meczu była trochę mniej widoczna, ale dobrze wykonała swoje zadanie. Chciałabym jednak pochwalić wszystkie moje koleżanki, bo każda z nich ma szansę zaistnieć, a póki co robią na boisku to, co do nich należy.

A jak oceniłaby Pani postawę Muszynianki i Piły w Lidze Mistrzyń? Czy te drużyny mają szansę coś zdziałać w Europie?

- Bergamo to wciąż silny zespół, mimo że nie gra w nim już tyle gwiazd, co kiedyś. Cieszy postawa Muszynianki, która dobrze zaprezentowałała się w spotkaniu i zasłużenie je wygrała. Natomiast Piła wyraźnie nie ma szczęścia w tegorocznych rozgrywkach. Szkoda przegranej z Perugią, bo Farmutil miał szansę wygrać. Potem przyszło starcie z Zarieczem, naszpikowanym gwiazdami, który był bardzo wymagającym i trudnym rywalem.

Już niedługo dowiemy się, kto zostanie nowym trenerem kadry siatkarek. Jak Pani myśli, kto otrzyma tą posadę?

- Nie mam swojego typu, bo wiem, że władze Związku wybiorą na to stanowisko najbardziej kompetentną i nadającą się do pełnienia tej funkcji osobę.


* Rozmawiała Anna Puch - Reprezentacja.net
źródło: Reprezentacja.net




--------------------
pzd
Zibar


>>>>>>Sportowa Dąbrowa<<<<<
Go to the top of the page
 
+Quote Post
endriu
post pią, 21 lis 2008 - 10:44
Post #5


Ja tutejszy, z bagna
*****

Grupa: Moderator Sport
Postów: 841
Dołączył: czw, 07 gru 06
Skąd: D.G.
Nr użytkownika: 359
Płeć: Mężczyzna
GG: 1276813 status gadu-gadu



CYTAT
W Dąbrowie Górniczej rozwija się talent

Ewelina Sieczka jest młoda, zdolna, utalentowana, obsypywana komplementami przez fachowców oraz ciesząca się sympatią kibiców. Nie ma żadnych kompleksów i co najważniejsze, konsekwentnie zmierza do wymarzonych celów.

20-letnia siatkarka MKS Dąbrowa Górnicza, już w ubiegłym roku zadziwiła wszystkich swoją dojrzałą grą i miała stałe miejsce w podstawowym składzie. Wprawdzie przed sezonem sporo zmieniło się w kadrze zespołu, ale Ewelina potrafiła utrzymać swoją pozycję i chyba musiałby nastąpić jakiś kataklizm, by ją straciła.

Kto przewidział?

Rodzice Eweliny, Helena i Stanisław, nigdy nie uprawiali sportu wyczynowego. Owszem, kiedyś tata próbował swoich sił jako piłkarz, ale bolesna kontuzja szybko zmusiła go do rezygnacji z wcześniejszych planów. Fanem sportu był jednak od zawsze i ucieszył się, że nauczyciele, dyr. Dariusz Proksa i Mirosław Derej z SP nr 1 w Ząbkowicach Śl., dostrzegli w córce talent sportowy. Wówczas, ani ona ani nikt z zainteresowanych nie przypuszczał, że odbijanie piłki siatkowej przerodzi się w wyczyn na wysokim poziomie.

Przeprowadzka do szkoły sportowej do Dąbrowy Górniczej, pod opiekę Waldemara Kawki i Ireneusza Borzęckiego, wydawała się naturalną koleją rzeczy. Trener Kawka, siatkarski guru w tym mieście, w życiorysie sportowym Eweliny będzie się ciągle przewijał. Wyższy stopień wtajemniczenia to Szkoła Mistrzostwa Sportowego PZPS w Sosnowcu-Milowicach. To był trudny czas dla Eweliny, która tęskniła za domem rodzinnym i trudno jej było się przystosować do obowiązujących w szkole rygorów.

- Dziewczyny ze szkoły w Dąbrowie Górniczej zazdrościły mi SMS, a ja tęskniłam za domem i zaciskałam zęby. To nieprawda, że siatkarki skoszarowane w szkole mają taryfę ulgową w nauce i mają za zadanie tylko dobrze odbijać piłkę. Obowiązywały nas wszelkie rygory szkolne, a na dodatek nauczyciele, gdy mieli w klasie sześć dziewcząt, każdą z nas przepytali od „podszewki” - wspomina Ewelina jeszcze nie tak dawny okres szkolny.

Trener wskazał

W Dąbrowie Górniczej trzy lata temu mówiło się o skoku do ekstraklasy. Trener Kawka objął w drużynie rządy absolutne i sięgnął po Ewelinę z SMS. Niespełna 18-letnia dziewczyna, wówczas maturzystka, na parkiecie dzielnie sobie poczynała i walnie przyczyniła się do nieoczekiwanego awansu do dzisiejszej PlusLigi Kobiet. Wygrana z faworyzowaną Wisłą Kraków (wówczas z Magdaleną Śliwą) była sensacją wielkiego kalibru.

Po takim sukcesie, jak w naszym zwyczaju, nastąpiły zmiany. Trener Kawka usunął się w cień, zaś stery w zespole objął Wiesław Popik. Z różnych stron kraju zjeżdżały zawodniczki i Ewelina zaczęła się zastanawiać, czy znajdzie się dla niej miejsce w zespole.

- Rozmawiałam o tej sprawie z rodzicami i trenerem Kawką, czy przypadkiem z punktu widzenia czysto sportowego nie zmienić klubu - wyjawia siatkarka. - Mnie „grzanie” ławy nigdy nie satysfakcjonowało, ale rzeczywistość, ku mojej uciesze, była inna.

Ewelina odgrywała i odgrywa jedną z wiodących ról w zespole, choć przed tym sezonem znów dokonano poważnej zmiany w kadrze drużyny. Przyjście Magdaleny Śliwy, Beaty Strządały, Joanny Staniuchy-Szczurek, Magdaleny Sadowskiej, Aleksandry Liniarskiej i Małgorzaty Cieśli znów zwiększyło rywalizację o miejsce w podstawowej szóstce. - Tym razem nie miałam wątpliwości, czy zostać - uśmiecha się „Sieka”, jak nazywają ją koleżanki oraz kibice. - Sportowej rywalizacji się nie boję i jednocześnie się przekonałam, że trener nikomu z „urzędu” nie przydziela miejsca na parkiecie. Jest pilnym obserwatorem tego, co się dzieje podczas treningów i meczów.

Na topie

Dąbrowa Górnicza, jako beniaminek PlusLigi Kobiet, sięgnęła po piąte miejsce. Teraz, w nowym sezonie i po przyjściu kilku wartościowych zawodniczek, ambicje są jeszcze większe. Najlepiej byłoby znaleźć się o oczko wyżej niż w poprzednim roku.

- Fajnie byłoby wszystko wygrywać - dodaje siatkarka. - Dotychczasowa rywalizacja dowodzi, że my nie stoimy na straconej pozycji z faworytkami, ale też nie uchodzimy za takowe w meczach z teoretycznie słabszymi zespołami. Pewnie, że brakuje nam zgrania, ale z czasem powinno być coraz lepiej. Niemniej o dorobek punktowy jestem spokojna. Teraz przyjeżdża do nas Muszynianka i nie mam przed mistrzyniami Polski żadnych kompleksów. Koncentruję się na tym, co mam do wykonania.

Latem Ewelina otrzymała powołanie do drugiej reprezentacji. Jednak po tygodniu treningu dał o sobie znać uraz kręgosłupa, z którym zmaga się jeszcze od SMS. Przesunięcie jednego z kręgów powoduje ucisk na nerw i ból. Teraz siatkarka występuje w specjalnym pasie, który ma ją chronić przed urazami.

Zdrowie - to jest to, co mąci jej spokój i jednocześnie może ewentualnie przeszkodzić w karierze ligowej i reprezentacyjnej. Przezornie odpukujemy w niemalowane drewno, bo w talent i pracowitość Eweliny nikt nie wątpi.




*Autor - Włodzimierz Sowiński, Dziennik Sport


Trzymamy kciuki z zdrowie Sieki.


pozdr...


--------------------
To, co w pojedynkę jest ciężką próbą, w grupie przyjaciół staje się żartem.
Go to the top of the page
 
+Quote Post
endriu
post pią, 06 lut 2009 - 10:59
Post #6


Ja tutejszy, z bagna
*****

Grupa: Moderator Sport
Postów: 841
Dołączył: czw, 07 gru 06
Skąd: D.G.
Nr użytkownika: 359
Płeć: Mężczyzna
GG: 1276813 status gadu-gadu



Grałyśmy z Ketą u trenera Matlaka

Więcej niż boskie biggrin.gif


pozdr...


--------------------
To, co w pojedynkę jest ciężką próbą, w grupie przyjaciół staje się żartem.
Go to the top of the page
 
+Quote Post
endriu
post nie, 08 lut 2009 - 20:57
Post #7


Ja tutejszy, z bagna
*****

Grupa: Moderator Sport
Postów: 841
Dołączył: czw, 07 gru 06
Skąd: D.G.
Nr użytkownika: 359
Płeć: Mężczyzna
GG: 1276813 status gadu-gadu



CYTAT
Katarzyna Wysocka: Reprezentacja? Jeśli zdrowie pozwoli...


Prowadzony przez nowego selekcjonera Farmutil Piła poległ w Dąbrowie Górniczej, i to za trzy punkty. - W meczach z niektórymi rywalami mam rachunki do wyrównania i wtedy gryzłabym posadzkę - opowiada Katarzyna Wysocka, której kiedyś Jerzy Matlak nie dał szansy.


Środkowa MKS Dąbrowa Górnicza jest jednym z odkryć sezonu 2008/09. Szczególnie spina się na spotkania przeciwko byłym drużynom. Tak było w meczu ze Stalą Mielec, w której kiedyś grała, tak było wczoraj przeciwko Farmutilowi, gdzie dwa lata temu była jedynie rezerwową. Wtedy szansy nie dał jej trener Jerzy Matlak, dziś nowy selekcjoner. Czy siatkarka z Dąbrowy wierzy w powołanie do reprezentacji? - "Dawno przestałam o niej myśleć. Liga jest najważniejsza, ale później, jeśli zdrowie pozwoli..."


Przemysław Iwańczyk: Najlepsze spotkania rozgrywa pani przeciwko Farmutilowi Piła lub Stali Mielec...


Katarzyna Wysocka: "To jest właśnie moja zawziętość. Zawsze zostają jakieś porachunki i warto jest wyrównać. Choć wspominam te zespoły z sentymentem, to grając przeciwko nim, zwłaszcza w ich halach, gryzłabym posadzkę (śmiech). Takie podejście pomaga mnie i drużynie."


Co przesądziło o wczorajszej wygranej z drużyną nowego selekcjonera? Ostatnio mało komu się to zdarza.


- "Konsekwencja w zagrywce, to było kluczowe. Kiedy o tym zapominałyśmy, traciłyśmy punkty."


MKS Dąbrowa Górnicza to ubiegłoroczny beniaminek, który radzi sobie wyśmienicie. Możecie zagrozić najlepszym?


- "Widzę mój zespół w czołowej czwórce. Obecny sezon jest na tyle specyficzny, że każdy może znaleźć się zaraz za trójką wielkich - Aluprofem, Muszynianką i Farmutilem. Liga jest niezwykle wyrównana."


MKS nie byłby tak wysoko w tabeli, gdyby nie pani, ale również Magdalena Śliwa. Zgodzi się pani z tą opinią?


- "Biorąc pod uwagę staż, sukcesy, zebrane doświadczenia, bez wątpienia można powiedzieć, że jesteśmy drużyną, która opiera się na Magdzie. Zresztą po to do nas przyszła."


MKS zdobędzie pierwszy w historii medal?


- "Jest za wcześnie na takie prognozy. Mam już na koncie dwa wicemistrzostwa Polski z Piłą, ale niewielki był w tym mój udział, bo nie za wiele mogłam sobie pograć u trenera Jerzego Matlaka. Szczególnie teraz, kiedy mam wpływ na grę zespołu, chciałabym osiągnąć jakiś sukces. A do trenera Matlaka nie czuję żalu, tylko wdzięczność, że kiedyś wyciągnął mnie z Legionovii i pozwolił w ogóle zaistnieć."


Reprezentacja?


- "Dawno przestałam o niej myśleć. Ale... Kiedyś byłam powoływana do reprezentacji juniorek starszych, posmakowałam tego chleba i coraz częściej zastanawiam się, co by było, gdyby takie powołanie jednak przyszło. Liga jest najważniejsza, ale później, jeśli zdrowie pozwoli..."




Rozmawiał Przemysław Iwańczyk


Ten post edytował endriu nie, 08 lut 2009 - 20:59


--------------------
To, co w pojedynkę jest ciężką próbą, w grupie przyjaciół staje się żartem.
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Zibar
post śro, 18 lut 2009 - 11:48
Post #8


Sportowa Dąbrowa
*******

Grupa: MODERATOR
Postów: 2,837
Dołączył: śro, 08 lis 06
Skąd: Śródmieście
Nr użytkownika: 267
Płeć: Mężczyzna



Taki wywiad z zeszłego tygodnia
CYTAT
Magdalena Śliwa: Wierzę w Muszyniankę

Rozgrywki PlusLigi Kobiet toczą się w cieniu walki polskich zespołów w Lidze Mistrzyń. - Wierzę w Muszyniankę i myślę, że absolutnie zasługują na europejską czwórkę. My zaś jedziemy do Kalisza wygrać, a nie tylko zaliczyć spotkanie - zapowiada Magda Śliwa.

Reprezentacja.net: Zajmujecie teraz w tabeli PlusLigi Kobiet piąte miejsce i nadal macie szanse na czwarte – to w waszym odczuciu dobry wynik?
Magdalena Śliwa, rozgrywając Dąbrowy Górniczej:
- Z lokaty na pewno jesteśmy zadowolone. Dzięki niej nie ma w naszej drużynie nerwowości, bo jesteśmy pewne swojego miejsca w ósemce i dalszej walki w play offach. Nie możemy sobie jednak podarować przegranych w trzech dotychczasowych spotkaniach: z Gedanią (porażka 0:3 – przyp.red.), z Bydgoszczą, gdzie miałyśmy w końcówkach punkty w górze i przegrywałyśmy (porażka 0:3 – przyp.red.) i mimo wszystko pierwszego meczu z Piłą przegranego 0:3. Myślę, że we wszystkich tych pojedynkach miałyśmy szansę wywalczyć coś więcej. Gdybyśmy nie przegrywały tak gładko 0:3, ale pourywały troszeczkę setów rywalkom, nasza pozycja w tabeli mogłaby być lepsza i byłybyśmy w 100% zadowolone ze swojej postawy. Myślę, że każdy w klubie ma niedosyt właśnie jeśli chodzi o te trzy spotkania.

Za porażkę w pierwszej rundzie odwdzięczyłyście się Pile w poprzedni weekend zwyciężając 3:0.
- Rzeczywiście udało nam się zagrać naprawdę dobry mecz i nie dałyśmy pilankom pograć. Od początku narzuciłyśmy rywalkom swój styl gry. Odrzuciłyśmy je zagrywką od siatki i dzięki temu Milena Sadurek nie miała już zbyt dużego pola manewru na rozegraniu. Bardzo się cieszę z tego spotkania, bo zagrałyśmy zespołowo i pokazałyśmy kawałek naprawdę fajnej siatkówki.

Oglądała Pani pojedynek Farmutilu z Bergamo w Lidze Mistrzyń?
- Niestety nie. W tym czasie gdy dziewczyny grały, my miałyśmy trening.

Czy Pani zdaniem gładka porażka z włoskim zespołem to rzeczywiście wynik zmęczenia, co podkreślały pilskie zawodniczki i sztab szkoleniowy? Muszyna gra tyle samo meczów, a wypada w tych rozgrywkach o wiele lepiej.
- Myślę, że w Pile mają bardziej ubogą ławkę niż w Muszyniance i stąd w pilskim zespole są problemy, jeśli chodzi o jakiekolwiek zmiany. W Muszynie mają taki komfort, że w każdej chwili dowolna zawodniczka może wejść z ławki i to nie spowoduje obniżenia poziomu gry. W Pile takiego komfortu nie ma i zawodniczki szóstkowe mają prawo czuć się zmęczone. Nie wiem jednak tego dokładnie, bo nie rozmawiałam z dziewczynami i nie pytałam, jak to wygląda. Ale na pewno mają już trochę dość, bo na mecze nakładają się jeszcze podróże, które też nie pomagają i dodatkowo zabierają im czas niezbędny na odzyskanie sił. Zamiast u masażysty czas spędzają w podróży i to musi się w którymś momencie odbić na zdrowiu.

Muszyna ma Pani zdaniem realne szanse na awans do dalszych rozgrywek?
- Myślę, że tak. Muszyna ma naprawdę bardzo dobry skład i widać, że dziewczyny złapały już właściwy rytm, dzięki czemu grają naprawdę fajną siatkówkę. Wygrały bardzo ważny mecz w Cannes i sądzę, że rewanż będzie już formalnością. Ufam, że dziewczyny nie zrobią nam żadnego numeru i nie przegrają (śmiech). W każdym razie wierzę w Muszyniankę, bo jest tam trzon starej reprezentacji, być może są i obecne reprezentantki w składzie, więc ma kto grać i myślę, że absolutnie zasługują na europejską czwórkę.

Muszynianka na czasie (fot. Reprezentacja.net)
Wróćmy do polskiej ligi. Przed wami mecz z Kaliszem, który potrafi urywać sety najlepszym, co wynika chyba z problemów z mobilizacją na teoretycznie słabszego przeciwnika. U was nie ma takich kłopotów?
- Jedziemy do Kalisza walczyć o punkty, więc nie spoczniemy na laurach. Teraz bój się toczy o czwarte miejsce, które na pewno pomaga w play offach, bo wtedy pierwsze mecze gra się u siebie. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że kaliszanki też walczą o życie i zrobią wszystko, by zwyciężyć. Zagrają „ręką, nogą”, bo tak to zazwyczaj bywa w takich meczach. My jesteśmy skoncentrowane. Jedziemy do Kalisza wygrać, a nie tylko zaliczyć spotkanie.

Macie już pomysł jak zneutralizować Annę Woźniakowską, która jest niekwestionowaną liderką kaliskiego zespołu?
- Ani należą się przede wszystkim wielkie brawa, bo nie ma lidze drugiej zawodniczki, która by dostawała w każdym meczu tak dużo piłek. Do tego Woźniakowska wywiązuje się z tego bardzo dobrze. Ona jednak nie gra sama, ale ma za sobą cały zespół, który jej pomaga. A my musimy zakłócić rytm gry nie tylko Ani, ale ogólnie całemu zespołowi. Więcej nie chcę mówić, niech to zostanie jeszcze naszą słodką tajemnicą (śmiech). Zobaczymy, jak to będzie. Na pewno możemy póki co być zadowolone z naszej formy zdrowotnej, bo kontuzje nas omijają. Zdarzają się tylko drobne przeziębienia, ale one nie mają większego wpływu na naszą grę.

* Rozmawiała Joanna Majtyka - Reprezentacja.net

źródło: Reprezentacja.net
opracowanie: Joanna Majtyka


--------------------
pzd
Zibar


>>>>>>Sportowa Dąbrowa<<<<<
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Lui
post czw, 18 cze 2009 - 22:54
Post #9


Klub.Kibica #020
*****

Grupa: Użytkownik
Postów: 779
Dołączył: czw, 27 gru 07
Skąd: Dąbrowa Górnicza Manhattan :)
Nr użytkownika: 995
Płeć: Mężczyzna
GG: 5955911 status gadu-gadu



CYTAT
Marta Haładyn: Nie tylko o kasę chodzi...

Jeszcze niedawno deklarowała, że nigdzie się z Wrocławia nie rusza. Tymczasem Gwardia została z młodziutką Joanną Wołosz na rozegraniu, a Marta Haładyn przenosi się do Dąbrowy Górniczej. - To wielka szansa dla mnie - mówi zawodniczka.

Jeszcze niedawno kiedy rozmawiałyśmy, deklarowałaś, że zostajesz we Wrocławiu. Dlaczego zatem tak nagle podjęłaś decyzję o przeprowadzce do Dąbrowy Górniczej?

Marta Haładyn:

Rzeczywiście byłam już bliska pozostania w Gwardii, ale nadarzyła się okazja przejścia do klubu, gdzie cele są trochę wyższe niż we Wrocławiu. Przede wszystkim myślę tu o Lidze Mistrzyń. Wydaje mi się, że jest to wielka szansa dla mnie, taki sportowy awans. Wierzę, że jest to kolejny krok w mojej karierze. Zobaczymy, jak to się dalej wszystko potoczy.-

Nie boisz się rywalizacji z Magdą Śliwą? To ona tak naprawdę była w zeszłym sezonie motorem napędowym Dąbrowy.

Wychodzę z założenia, że od Magdy można się naprawdę dużo nauczyć. Nie ma raczej mowy o żadnej rywalizacji, założenie jest takie, że mamy ze sobą współpracować. Magda jest o wiele bardziej doświadczona, ale ja także mam przeznaczoną rolę w tym zespole i ufam, że to, co zostało ustalone podczas podpisywania kontraktu, będzie respektowane w czasie sezonu. Przed zespołem ciężki sezon - Magda może grać, ale każdy ma swoje ograniczenia fizyczne, nikt nie jest maszyną, więc mam nadzieję, że jakoś się podzielimy.-

Czy w Twojej decyzji ważną rolę odegrały względy finansowe?

Nie ukrywam, że oferta Dąbrowy była atrakcyjniejsza finansowo. Wiadomo, że nie chodzi tylko o kasę, ale na pewno był to jeden z argumentów.


Ofertę składał Ci także Farmutil Piła. Nie byłaś zainteresowana?

Początkowo gdy miałam do wyboru Piłę i Wrocław, sentymentalnie wybrałam Gwardię, choć byłam bardzo mile zaskoczona, że ludzie z Piły zainteresowali się moją osobą i jestem im za to bardzo wdzięczna.-

Jak trener Błaszczyk zareagował na wiadomość o Twoim odejściu?

Trener już wcześniej wiedział, że noszę się z zamiarem opuszczenia Gwardii. Jest to człowiek, który w każdej sytuacji potrafi zachować się na poziomie i także tym razem zachował pełen profesjonalizm. Bardzo mu za to dziękuję. Z trenerem Błaszczykiem pracuję prawie od dzieciństwa i znamy się bardzo dobrze. Nie ukrywam, że bardzo ceniłam sobie współpracę z nim. Pamiętajmy jednak, że taki już nasz zawód, że kluby się zmienia, ale nie ukrywam, że mam nadzieję, iż kiedyś wrócę jeszcze do Gwardii. Zawsze będę ten czas spędzony tutaj w zasadzie od młodziczki bardzo ciepło wspominać.- Trener już wcześniej wiedział, że noszę się z zamiarem opuszczenia Gwardii. Jest to człowiek, który w każdej sytuacji potrafi zachować się na poziomie i także tym razem zachował pełen profesjonalizm. Bardzo mu za to dziękuję. Z trenerem Błaszczykiem pracuję prawie od dzieciństwa i znamy się bardzo dobrze. Nie ukrywam, że bardzo ceniłam sobie współpracę z nim. Pamiętajmy jednak, że taki już nasz zawód, że kluby się zmienia, ale nie ukrywam, że mam nadzieję, iż kiedyś wrócę jeszcze do Gwardii. Zawsze będę ten czas spędzony tutaj w zasadzie od młodziczki bardzo ciepło wspominać.

Póki co jednak współpracujecie z trenerem w kadrze, a za wami trzy zwycięskie sparingi z Belgią. Jak oceniłabyś je z perspektywy zawodniczki rozgrywającej?

Sparingi potwierdziły to, co już wiedziałyśmy – jesteśmy nowym, świeżo skompletowanym składem i w wielu aspektach musimy się jeszcze dotrzeć. Poza tym niewątpliwie ciężko jest grać gdy rano przed sparingiem ma się jeszcze ciężką siłownię. W takiej sytuacji czucie piłki na pewno jest inne. Ale była bardzo duża mobilizacja i zaangażowanie z naszej strony podczas tych meczów. I wszystkie nasze braki techniczne spowodowane zmęczeniem udało nam się nadrobić wolą walki. Mamy takie fajny zespół o dobrej atmosferze, ze wszystkimi dziewczynami można się dobrze poczuć na boisku. Jeśli do tego dojdzie świeżość i takie pełne zgranie, a to musi się pojawić teraz na obozie w Cetniewie, to powinno być dobrze.

Czyli w Cetniewie koniec z siłownią?

No nie mamy wyjścia (śmiech). Na Uniwersjadzie oczywiście nie ma już czasu na jakieś solidniejsze treningi, tam salę dostajemy tylko na godzinę. Tutaj trzeba tą formę wyrobić i wydaje mi się, że trenerzy będą się starali jak najdłużej zostawić nam te obciążenia. Na pewno jest to tak skonstruowane, żeby wszystko dobrze poszło. Musimy mieć zaufanie do sztabu trenerskiego, bo oni się na tym znają. Zresztą trener Błaszczyk był już na niejednej Uniwersjadzie, więc będzie dobrze. -

Czy mimo tych roszad w składzie czujecie się już drużyną?

Zdecydowanie. W końcu trochę czasu już razem spędziłyśmy. Jesteśmy przygotowywane do tego, by najlepsze z nas dołączały do kadry A. Teraz Berenika Okuniewska poleciała do Turynu, co nie było dla niej łatwe, bo musiała odbyć samotnie niemałą wyprawę. Ale takimi właśnie prawami rządzi się kadra B. Atmosfera jest w naszej grupie dość fajna, ekipa zgrana, sztab trenerski też pracuje nad tym, żebyśmy się jak najlepiej dogadywali. Można narzekać na znużenie, zmęczenie, ale na pewno nie na atmosferę. -

* Rozmawiała Joanna Majtyka - Reprezentacja.net

reprezentacja.net


--------------------
"Płacz na treningu, śmiej się podczas meczu"

Galeria MKS Dąbrowa Górnicza




14679[33]
Go to the top of the page
 
+Quote Post
SokratesDG
post sob, 04 lip 2009 - 00:46
Post #10


UZYTKOWNIK
***

Grupa: Użytkownik
Postów: 184
Dołączył: wto, 10 lut 09
Skąd: DG forever
Nr użytkownika: 3,188
Płeć: Mężczyzna



Wywiad z Krysią Tkaczewską przed Uniwersjadą (za reprezentacja.net):

CYTAT
Krystyna Tkaczewska: Czujemy się świetnie

Seniorki 30.06.2009 11:20:25
Seniorki - Krystyna Tkaczewska: Czujemy się świetnie
- Niczego nie brakuje. Jest naprawdę bardzo fajna atmosfera. Świetnie się tu czujemy, dogadujemy. Wszystko jest w porządku - opowiadała przed wyjazdem na Uniwersjadę libero dąbrowskiej drużyny, Krystyna Tkaczewska.

Trener Błaszczyk scharakteryzował ją jako osobę niezbędną drużynie dla podtrzymania właściwej atmosfery. Jest bardzo waleczną zawodniczką i wspaniale przelewa to na koleżanki z zespołu. - Na pewno jest mi bardzo miło z tego powodu. Nie wiedziałam, że trener tak mówił, więc bardzo się cieszę z tych słów – stwierdza zaskoczona pochwałą szkoleniowca Krystyna Tkaczewska. Nominalna libero dąbrowskiej drużyny jedzie na turniej jako przyjmująca, gdyż podstawową libero będzie Paulina Maj. - Moja rola w tym zespole to raczej funkcja wchodzącej. W sytuacjach, kiedy coś będzie gorzej wychodzić, będę pojawiać się na boisku, starać się coś poprawić i podbudować atmosferę. O to będę się starała w czasie całego wyjazdu – deklaruje młoda zawodniczka.


Krysia przypomina sobie, że już kiedyś, dawno temu, grała na pozycji przyjmującej, wchodząc na boisko w trudnych momentach meczu. - W kadetkach moja siostra bliźniaczka grała na libero, a ja wchodziłam zawsze pomagać. Teraz czeka mnie powtórka z rozrywki – mówi z uśmiechem siatkarka. - Myślę, że będzie w porządku – dodaje. Najtrudniejsze dla zawodniczki szóstkowej będzie wejście z kwadratu w decydującym momencie i odwrócenie nierzadko bardzo trudnej sytuacji boiskowej. - Na pewno jest ciężej tak nagle z ławki wejść i dobrze przyjąć, niż gdy jest się w trakcie grania. Trzeba sobie jakoś z tym poradzić. Na pewno będzie dobrze – podkreśla jak zawsze optymistycznie.


Libero z Dąbrowy Górniczej podkreśla, że fluidy między zawodniczkami wyjeżdżającymi na Uniwersjadę są jak najbardziej pozytywne. - Niczego nie brakuje. Jest naprawdę bardzo fajna atmosfera. Świetnie się tu czujemy, dogadujemy. Wszystko jest w porządku. Wszystkie dziewczyny wspierają się nawzajem – zaznacza Tkaczewska.


Przed dwoma laty Polkom udało się wywalczyć złoto. Zapytana o to, czy nie ciąży na nich jakaś presja związana z uzyskaniem podobnego rezultatu, zawodniczka zaprzecza. - Myślę, że nie ciąży. Na pewno będziemy się starały powtórzyć ten sukces. Mam nadzieję, że się to uda. Dobrze by było – uśmiecha się siatkarka. - Na razie myślimy o tych pierwszych meczach. Grupa nie jest aż tak prosta. Trzeba się skupić po kolei na każdym meczu.


Każdy zespół ma jakiś swój atut, element, w którym radzi sobie szczególnie dobrze i którym spędza sen z powiek rywalom. Krysia nie znajduje jednego aspektu sztuki siatkarskiej, który wyróżnia je szczególnie. Zwraca uwagę za to na kwestie psychiczne. - Atutem będzie chyba każdy element po trochu, a przede wszystkim wola walki – podkreśla kończąc.


* Rozmawiał Tomasz Kowalik – Reprezentacja.net




Ten post edytował SokratesDG sob, 04 lip 2009 - 00:48


--------------------
Go to the top of the page
 
+Quote Post
SokratesDG
post nie, 05 lip 2009 - 00:32
Post #11


UZYTKOWNIK
***

Grupa: Użytkownik
Postów: 184
Dołączył: wto, 10 lut 09
Skąd: DG forever
Nr użytkownika: 3,188
Płeć: Mężczyzna



CYTAT
Katarzyna Gajgał: Natrafiła się fajna okazja

Środkowa reprezentacji polski i nowa zawodniczka MKS-u Dąbrowy Górniczej Katarzyna Gajgał opowiedziała portalowi Volley24 czemu zdecydowała się na Dąbrowę oraz o celach na przyszły sezon.

Volley24: Dlaczego odeszła Pani z Bielska? Miała Pani dość siedzenia w kwadracie?
- Ciężko powiedzieć czy siedzenia w kwadracie, bo w Bielsku grałam 10 lat, z czego 9 lat grałam w podstawowym składzie, no ostatni rok grałam może mniej, bo nie było tak, że kompletnie nie grałam. Myślę, że natrafiła się fajna okazja i tak mnie to skusiło.

Dlaczego przeszła Pani do klubu z Dąbrowy? Tylko, dlatego żeby grać, czy też były inne powody poza sportowe?
- Na pewno zależało mi na tym, żeby grać. Skusiło mnie też to, że Dąbrowa gra w Lidze Mistrzyń i myślę, że to są główne powody i wiadomo, że też do tego mniejsze powody dochodzą.

Miała Pani poważne oferty z zagranicy?
- Tak miałam, ale nie mogę ujawnić jakie.

Jakie macie cele na przyszły sezon? W Lidze Mistrzyń sukcesem będzie wyjście z grupy, a w lidze brązowy medal.
- Tak, to na pewno są nasze cele, bo na pewno w lidze Muszyna i Bielsko będą na pierwszych miejscach, ale nigdy nic nie wiadomo.

Jak Pani oceni swoje szanse na Mistrzostwa Europy?
- Na razie to ciężko powiedzieć, póki co wszystkie pracujemy równo. Gramy turnieje, gramy sparingi i dopiero przed mistrzostwami będzie można coś powiedzieć. Mi na pewno zależy, żeby z tego wszystkiego zdrowo wyjść i na pewno o mistrzostwa będzie walka.

Jakie ma Pani plany na przyszłość? Będzie Pani mieszkała w Bielsku? Czy przewiduje Pani inne rozwiązanie?
- Ciężko powiedzieć. Na pewno w Bielsku czuję się jak u siebie w domu. Mam tam swój dom i tam bym chciała mieszkać, ale co nam życie na pisze, to nie mamy na to wpływu.

*rozmawiał Bartosz Popowicz (Volley24)


Źródło: voley24.pl


Tu można zobaczyć zdjęcia Kasi na turnieju w Montreux


--------------------
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Lui
post nie, 19 lip 2009 - 22:29
Post #12


Klub.Kibica #020
*****

Grupa: Użytkownik
Postów: 779
Dołączył: czw, 27 gru 07
Skąd: Dąbrowa Górnicza Manhattan :)
Nr użytkownika: 995
Płeć: Mężczyzna
GG: 5955911 status gadu-gadu



CYTAT
Ewelina Sieczka: Czułyśmy się wypompowane


Podczas letniej Uniwersjady, siatkarki reprezentacji Polski sięgnęły po brązowy medal. Swój udział w tym osiągnięciu miały trzy zawodniczki MKS Dąbrowa Górnicza: Marta Haładyn, Ewelina Sieczka , oraz Krystyna Tkaczewska.


O turnieju, przeżyciach i reprezentacji, opowiada w rozmowie z sosnowiec.info.pl - Ewelina Sieczka.

Michał Grzyb: Ewelina, gratuluję brązowego medalu. Zdobyłaś cenne doświadczenie i zapisałaś w swojej sportowej karcie kolejny sukces.

- Dziękuję. Dokładnie tak. Ten turniej, to wspaniałe przeżycie! Jest to jeden z moich większych sukcesów w karierze. W poprzednich występach, czy to w kadetkach czy juniorkach, zawsze miałam „pod górkę", a teraz wszystko poszło dużo lepiej i zdobyłyśmy upragniony medal. Żałuję trochę, że miałam mniejszy wkład w ten sukces niż pozostałe zawodniczki, ale na sukces pracuje cały zespół i z tego się cieszę.

Do meczu półfinałowego wszystko szło po waszej myśli. Później przyszedł czas na mecz z Serbią, która wygrała z wami szybko i gładko 3:0. Co się stało, że przegrałyście?

- Wiele sił straciłyśmy podczas meczu z Japonią. Było to naprawdę ciężkie spotkanie. Czułyśmy się „wypompowane" i uważam, że głównie to zaważyło na wyniku meczu z Serbią. Jednak nie ma co narzekać. Włoszki i Serbki były najlepszymi zespołami w tym turnieju. Aż sama byłam zdziwiona jak na parkiecie zobaczyłam siatkarki, które na co dzień oglądam w telewizji podczas Ligi Mistrzyń. To nie było tak, że my się poddałyśmy. Po prostu rywalki były lepsze i na dodatek wykorzystały nasz słabszy dzień.

A jaka atmosfera panowała w zespole? W końcu codziennie nie gracie ze sobą razem. Spotykacie się tylko w meczach ligowych i to po dwóch stronach siatki.

- Miałam to szczęście, że grałam z kilkoma dziewczynami już w wieku kadetki i juniorki. Nie miałam problemów, żeby się odnaleźć. Dziewczyny są bardzo miłe i sympatyczne, łatwo nawiązują kontakty, więc współpraca i atmosfera podczas turnieju była znakomita. Cieszę się, że udało nam się stworzyć fajną paczkę, która potrafi coś osiągnąć.

Jak ocenisz współpracę z trenerem Rafałem Błaszczykiem?

- Na temat szkoleniowca mogę się wypowiadać tylko pozytywnie. To bardzo dobry fachowiec. Jest to trener bardzo spokojny, chyba najspokojniejszy jakiego spotkałam w życiu. Rzadko się takich teraz znajduję. Dzięki trenerowi mamy duży komfort pracy. Nie krzyczy, nie ma presji na wynik, po prostu lubi spokojne działanie i dążenie do celu. Ogólnie jestem zadowolona, że szkoleniowiec pozwolił mi uczestniczyć w tym wydarzeniu.

W kadrze grałaś ze swoimi koleżankami z klubu, który reprezentujesz. Przed Wami ciężki sezon. Czekają na was spotkania w Lidze Mistrzyń. Jak myślisz, czy ten turniej wpłynie na waszą postawę podczas meczów w europejskich pucharach?

- Uważam, że to doświadczenie będzie mieć same plusy. Szkoda tylko, że nie mogłam z Martą poćwiczyć więcej wariantów w ataku, ale na to przyjdzie czas. Wszystko idzie w dobrą stronę i wierzę, że będzie dobrze.

W klubie masz dwie rozgrywające: Magdalena Śliwę, preferującą szybszą grę i Martę Haładyn, młodą zawodniczkę, która zbiera dopiero doświadczenie. Czy dwa odmienne style gry nie przeszkodzą Wam w dążeniu do celu?

- Wręcz przeciwnie. Myślę, że jest to coś dobrego. Będziemy mieć dwie zawodniczki grające zupełnie inaczej. Każda z nich ma swoje ulubione warianty rozegrania i tym możemy zmylić rywalki. Po drugie, Marta jest siatkarką, która szybko się uczy i wiem, że będzie chciała dorównać Magdzie, co dobrze wpłynie na jej rozwój.

Można powiedzieć, że ten rok jest dla Ciebie szczęśliwy. Wspaniałe występy w Pluslidze, brązowy medal z reprezentacją Polski i Liga Mistrzyń, która przed Tobą. Nic lepszego nie można sobie wymarzyć.

- Racja. Jedynie ze zdrowiem mogłoby być trochę lepiej. Jednak do rozpoczęcia sezonu pozostało trochę czasu i mam nadzieję, że wszystkie problemy zdrowotne zostaną zażegnane.

Twoja kostka nie wygląda najlepiej. Widać jeszcze opuchliznę. Czy to jest dalszy ciąg urazu, którego nabawiłaś się podczas zgrupowania?

- Dokładnie. Dwa miesiące temu skręciłam kostkę i tak to się ciągnie do tej pory. Nie mogę tego do końca wyleczyć. Teraz mam kilka dni wolnego, więc liczę na szybki powrót do zdrowia. Mam nadzieję, że od 3 sierpnia będę mogła już normalnie przygotowywać się do sezonu z resztą zespołu.

Przed Wami ciężki rok. Plusliga, Liga Mistrzyń, a także Puchar Polski. Jaki cel stawiacie sobie na ten sezon.

- Zapewne na początku przygotowań, klub przedstawi nam plany na te rozgrywki. Myślę, że najważniejszy będzie awans do czwórki w Pluslidze. W poprzednim sezonie miałyśmy taki cel, ale nie udało się go zrealizować. Moim marzeniem jest znaleźć się w czwórce i dołożę wszelkich starań, aby tak właśnie się stało.

siatka.org

Autor wywiadu: Michał Grzyb - Sosnowiec.info.pl


--------------------
"Płacz na treningu, śmiej się podczas meczu"

Galeria MKS Dąbrowa Górnicza




14679[33]
Go to the top of the page
 
+Quote Post
SokratesDG
post pon, 20 lip 2009 - 23:51
Post #13


UZYTKOWNIK
***

Grupa: Użytkownik
Postów: 184
Dołączył: wto, 10 lut 09
Skąd: DG forever
Nr użytkownika: 3,188
Płeć: Mężczyzna



CYTAT
Katarzyna Gajgał: Czeka nas praca, praca i jeszcze raz praca
dzisiaj, 17:25
Katarzyna Gajgał

Rzeszów po raz kolejny okazał się szczęśliwy dla polskiej siatkówki. - Mam nadzieję, że dalej szczęśliwy pozostanie - tym razem dla naszej nowej reprezentacji - powiedziała po turnieju kwalifikacyjnym środkowa kadry, Katarzyna Gajgał.

Styl może nie był najlepszy, ale po zwycięstwach z Belgią 3:2 i Francją 3:0 nasze reprezentantki mogły cieszyć się z awansu na siatkarski mundial. Na zakończenie turnieju Polki przegrały jeszcze z Turcją 1:3, ale wynik ten na niczym już nie zaważył. Obie drużyny pojadą za rok do Japonii.

Marcin Lew: Pierwszy cel na ten sezon za wami. Bardziej chyba jednak jesteście zadowolone z wyniku niż z samej gry. Ciągle widać, że jeszcze sporo pracy
przed wami, że jesteście na początku drogi.

Katarzyna Gajgał: To faktycznie ciągle początek i czeka nas praca, praca i jeszcze raz praca. Trochę też kontuzje nas ostatnio trapiły i wyłączyły z gry kilka podstawowych zawodniczek. Myślę, że przez to nie jesteśmy w pełnej dyspozycji, w której powinnyśmy być, gdybyśmy grały w optymalnym składzie. Ale kilka dziewczyn już dochodzi do siebie i to wszystko będzie szło w górę.

Drużyna w tym turnieju rodziła się w bólach. Szczególnie w tym pierwszym, piątkowym meczu.

- Tak to wyglądało. W sobotę było lepiej, a o niedzielnym meczu ciężko na gorąco coś mówić, bo nie widziałyśmy jeszcze statystyk [rozmowa była przeprowadzona w niedzielę - przyp. red.]. Wydaje mi się jednak, że grałyśmy po prostu nierówno. Bardzo dobre momenty gry przeplatałyśmy słabszymi, potrafiłyśmy zrobić kilka błędów z rzędu, co Turcja szybko wykorzystywała, bo grała cały czas na równym poziomie.

Mecz z Turcją pokazał waszą nierówną formę, którą prezentowałyście przez cały turniej. Były momenty dobre, były i słabsze. Potencjał w tej drużynie chyba jednak jest.

- Oczywiście, że jest. Na pewno potrafimy grać bardzo dobrze, ale tak samo potrafimy za chwilę stracić pięć punktów z rzędu. Taka drużyna jak Turcja potrafiła to doskonale wykorzystać. W sobotę w trzecim secie nie wykorzystały tego Francuzki, ale w niedzielę Turcja już sobie poradziła.

Cztery lata temu w Rzeszowie podczas kwalifikacji drugie miejsce zajęli panowie, a rok później z mistrzostw świata przywieźli srebro. Dwa lata temu co prawda miały miejsce trzy wasze porażki w pierwszym turnieju Grand Prix, ale później był awans do finałowej rozgrywki. Sześć lat temu z kolei zwycięstwo z Niemkami w Rzeszowie, a później złoto na mistrzostwach Europy. Co będzie teraz?

- Rzeszów jest dla nas szczęśliwy i mam nadzieję, że dalej szczęśliwy pozostanie - tym razem dla naszej nowej reprezentacji. Że za rok na mistrzostwach świata uda nam się coś zdobyć. Mnie się tutaj bardzo fajnie grało, bardzo dobrze było wszystko zorganizowane i bardzo fajna atmosfera na trybunach.

Czekacie ciągle na ten moment, kiedy hale będą pełne na waszych meczach tak samo jak na spotkaniach mężczyzn?

- Ciągle czekamy. Fajnie by było, gdyby hale też były klimatyzowane (śmiech). Ale tak na poważnie to na pewno się lepiej gra, jak hala jest pełna kibiców. Tutaj, gdy w końcówkach cała hala dopingowała, to aż serce się radowało.

Teraz pewnie myślicie już o wrześniowych mistrzostwach Europy, które odbędą się w Polsce?

- Na pewno tak. Myślę, że bardzo dużo da nam turniej Grand Prix, który zaczynamy za dwa tygodnie. Tam będziemy mogły się sprawdzić same, a trener sprawdzi, jak grają poszczególne zawodniczki, jak sprawdzają się w ciężkich bojach. To musi zaprocentować w mistrzostwach.

źródło: sport.pl

nadesłał: Bianka Żak

siatka.org


Zdjęcia z turnieju można obejrzeć tutaj


--------------------
Go to the top of the page
 
+Quote Post
szer
post nie, 09 sie 2009 - 16:09
Post #14


UZYTKOWNIK
*******

Grupa: FdZD
Postów: 2,583
Dołączył: śro, 13 lip 05
Skąd: Mydlice Południe
Nr użytkownika: 152
Płeć: Mężczyzna
GG: 7413760 status gadu-gadu



CYTAT
Strzeżcie się dziennikarze!
Autor: Paweł Swarlik / sportowezaglebie.pl

Ekipa siatkarek Miejskiego Klubu Sportowego z Dąbrowy Górniczej ma nowego rzecznika prasowego... Nabytku może im pozazdrościć niejedna ekipa.

W najbliższym sezonie barwy dąbrowskiego klubu będzie reprezentować nowa rozgrywająca Marta Haładyn. Choć ma dopiero 21 lat, jest już uważana za jedną z najlepszych rozgrywających w Polsce. Aż "strach pomyśleć" co będzie za kilka lat, kiedy "rozwinie skrzydła" i zacznie "grać pierwsze skrzypce" w drużynie trenera Waldemara Kawki. Marta jednak nie tylko ma umiejętności siatkarskie. Studiowała kierunek dziennikarski, więc żaden dziennikarz nie ma szans na to, żeby zagiąć ją jakimś pytaniem, bo sympatyczna zawodniczka MKS-u nasz fach zna jak mało kto!

Nowa rozgrywająca, która zasili szeregi dąbrowskiego teamu traktuje swój zapał dziennikarski z przymrużeniem oka. - Bez przesady z tym dziennikarstwem. Niestety, nawet nie ukończyłam tego kierunku. Dziennikarze jednak muszą się liczyć z tym, że żadne cwane pytania u mnie nie przejdą - śmieje się młoda rozgrywająca. - Zawsze miałam zapał dziennikarski, ale wielkich predyspozycji do tego fachu nie mam.

Siatkarka postanowiła się skupić jednak na tym, co kocha najbardziej. Siatkówka jest dla niej całym życiem, dlatego zdecydowała się na przejście do dąbrowskiego MKS-u, w którym ma walczyć o najważniejsze trofea. - Miałyśmy niedawno spotkanie z zarządem i wszyscy jako cel w najbliższym sezonie 2009/2010 postawiliśmy sobie walkę o czołową czwórkę - zdradza Marta. - Nie mogłam lepiej trafić. Zawsze marzyłam, żeby grać w jednym zespole z moją idolką Magdaleną Śliwą, która będzie dla mnie tutaj nie tylko koleżanką z drużyny, ale także doskonałą trenerką. W połączeniu z doświadczeniem i wiedzą trenera Waldemara Kawki, będzie to dla mnie niesamowity krok w przód. Do tego występy w Lidze Mistrzyń mogą sprawić, że wiele się tutaj nauczę.

Rywalizacja z taką liderką zespołu, jaką jest Magdalena Śliwa, będzie bardzo trudna. Jak jednak zapewniał prezes Robert Karlik, szukał młodej i zdolnej rozgrywającej, która ma być stopniowo wprowadzana przez Śliwę do pierwszej szóstki i z roku na rok ma odgrywać większą rolę w zespole. Stąd właśnie decyzja, żeby podpisać z Martą Haładyn trzyletni kontrakt. - Jestem jeszcze młoda i zdaję sobie sprawę, że nie będę od razu wchodziła na parkiet w podstawowym składzie - twardo stąpa po ziemi Haładyn. - Muszę nabierać doświadczenia i uczyć się od swojej bardziej doświadczonej koleżanki. Mam nadzieję, że z czasem będę grała coraz więcej i pomogę swojemu zespołowi w walce o najwyższą stawkę.

Choć wschodząca gwiazda polskiej siatkówki nabawiła się niegroźnej kontuzji kostki podczas zgrupowań reprezentacji kadry B, to cierpienie wynagrodził jej brązowy medal zdobyty na Uniwersjadzie w Belgradzie. - To nasz ogromny sukces i bardzo cieszę się z trzeciego miejsca - zapewnia Marta. - Co prawda na poprzedniej akademickiej Olimpiadzie Polska zdobyła złoto, ale nie można tego porównywać. Wtedy to był inny zespół, było w nim dużo doświadczonych zawodniczek. Wiele z nich odeszło i miałyśmy bardzo młody skład. Udowodniłyśmy jednak, że mimo sporych zmian wciąż jesteśmy w czołówce.

Po wojażach reprezentacyjnych Marta Haładyn może skupić się już tylko na integracji z nowymi koleżankami i szlifowaniu formy przed zbliżającym się wielkimi krokami nowym sezonem. - Dziewczyny przyjęły mnie ciepło i są do mnie przyjaźnie nastawione - cieszy się Marta. - Z Eweliną Sieczką i Krysią Tkaczewską znamy się dobrze z gry w SMS-ie Sosnowiec i zgrupowań kadry. Mam nadzieję, że lepiej poznam także resztę drużyny. Aklimatyzacja w Dąbrowie przebiega bez problemów. Myślę, że po urazie za kilka dni wrócę do pełnego treningu.

sportowezaglebie.pl


--------------------
33001,04
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Lui
post pon, 21 wrz 2009 - 09:41
Post #15


Klub.Kibica #020
*****

Grupa: Użytkownik
Postów: 779
Dołączył: czw, 27 gru 07
Skąd: Dąbrowa Górnicza Manhattan :)
Nr użytkownika: 995
Płeć: Mężczyzna
GG: 5955911 status gadu-gadu



CYTAT
A. Karczmarzewska-Pura i K. Walawender: Zagramy w Lidze Mistrzyń

Agata Karczmarzewska-Pura oraz Katarzyna Walawender w poprzednim sezonie grały w Białymstoku, a w nadchodzącym zagrają w Dąbrowie Górniczej. - To dla nas awans sportowy i spokojna głowa o wynagrodzenie - zgodnie mówią obie siatkarki.

Każdy człowiek jest inny. Chociaż gołym okiem wyglądamy podobnie, różnimy się i to bardzo. O ile z wyglądu różnice są niewielkie, o tyle w sferze psychiki i mentalności różnice są ogromne. Ale czy do końca jest to prawda?

Agata Karczmarzewska-Pura to zawodniczka bardzo doświadczona, z nie jednego pieca chleb jadła. Swoją karierę rozpoczynała w SMS Sosnowiec, a jej pierwszym klubem był Dick Black La Festa Andrychów. W późniejszych latach była siatkarką najlepszych polskich klubów, grała również we Włoszech i Rosji. Reprezentowała nasz kraj na arenie międzynarodowej.

Jeśli chodzi o Katarzynę Walawender, to jeszcze dwa lata temu grała w I lidze w drużynie AZS KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Poprzedni sezon spędziła w drużynie AZS Białystok, a już od najbliższych rozgrywek reprezentować będzie MKS Dąbrowa Górnicza. Klub, który małymi krokami zbliża się do elity w PlusLidze Kobiet. Za to pani Katarzyna kroki robi duże i jak zachowa tę tendencję, to nie tylko trener Kawka, ale i trener Matlak będzie miał pożytek z tej siatkarki.

Czy podpisanie kontraktu z MKS Dąbrowa Górnicza to dla pani awans sportowy?

Agata Karczmarzewska-Pura: - Tak, oczywiście. Zawsze uważałam, że zespół z Dąbrowy to bardzo perspektywiczna drużyna. Dodatkową gratyfikacją jest gra w Lidze Mistrzyń.

Katarzyna Walawender: - Przejście z siódmej do piątej drużyny PlusLigi Kobiet to awans sportowy i mówiłam to zaraz po podpisaniu kontraktu. Tym bardziej, że zagram ze swoją nową drużyną w Lidze Mistrzyń. Jeszcze dwa lata temu brałam udział w rozgrywkach I ligi i gra na takich parkietach to dla mnie ogromne wyróżnienie. Dodatkowo w nowym sezonie MKS ma ambicje, by awansować do najlepszej czwórki ligi.

Cieszy panią, że klub z Dąbrowy uważany jest od dłuższego czasu za zespół o solidnych fundamentach finansowych?

A. Karczmarzewska-Pura: Zawodnikowi na pewno jest łatwiej w sferze psychologicznej, gdy czuje, że zostanie mu wypłacone to co się mu należy. To nie muszą być zawrotne kwoty, tylko te, na które się obie strony umawiają. Po moich przejściach w poprzednim sezonie jest to dla mnie dość istotne. Do dziś nie mam uregulowanych spraw finansowych z poprzednim klubem i myślę, że to jeszcze trochę potrwa. Jeśli klub się wywiązuje ze swych deklaracji, zawodnikowi pozostaje praca na treningach i dobra gra, a nie zaprzątanie sobie głowy kłopotami finansowymi i to z pewnością obu stronom wychodzi na dobre.

K. Walawender: Jestem w tym klubie dopiero sześć tygodni, więc za wiele powiedzieć nie mogę. Jednak dużo słyszałam, że MKS to solidność jeśli chodzi o finanse. To bardzo ważne dla sportowca, by nie musiał się martwić co włożyć do garnka, tylko zajął się treningiem i dobrą grą. Aczkolwiek kwestie finansowe nie są najważniejsze, ponieważ po wyjściu na parkiet wszystkie problemy zostają z boku, a pozostaje tylko walka o zwycięstwo.

Wiele dziewczyn z AZS-u Białystok poszło do bardzo dobrych klubów. Nie można było stworzyć z tych siatkarek dobrej drużyny na Podlasiu?

A. Karczmarzewska-Pura: Nie chcę się wypowiadać publicznie na ten temat. Zakończyłam sezon w AZS-ie Białystok. Reszta spraw to kwestia pomiędzy mną a zarządem AZS i nie chcę tej sprawy nagłośniać i podawać do publicznej wiadomości. Mogę jedynie powiedzieć, że to nie tylko kwestia finansów.

K. Walawender: Nie będę się wypowiadała za swoje koleżanki, natomiast mogę powiedzieć co dla mnie było istotne. Nie będę ukrywała, że bardzo ważną sprawą jest, by pracodawca wywiązywał się ze swych obowiązków. Jego obowiązkiem jest zapłata za pracę jaką wykonują zawodniczki. Jeśli ktoś nadszarpnie zaufanie i to bardzo, to trudno mu ponownie uwierzyć. Dlatego odeszłam.

Z pewnością będzie pani kibicować kadrze Matlaka podczas Mistrzostw Europy. Co mówi serce?

A. Karczmarzewska-Pura: Będę kibicować kadrze Matlaka tak jak kibicowałam kadrze Castellianiego. Dziewczyny kibicowały chłopakom, a teraz z pewnością nasi mistrzowie Europy pokibicują siatkarkom. Przecież jesteśmy jedną rodziną. Myślę, że nasze panie dają sobie radę, chociaż taka duża impreza we własnym kraju zadania im nie ułatwi, bo presja będzie duża. Nasi panowie do faworytów nie należeli i się udało. Wychodzili na parkiet, by zagrać dobry mecz i zwyciężyć. Wychodzili i wygrywali od początku do końca. Myślę, że podopieczne Jerzego Matlaka stać na coś podobnego, bo do faworytów również nie należą.

K. Walawender: Uważam, że dziewczyny zaskoczą nas pozytywnie, tak jak zrobili to panowie. Wprawdzie zespół jest po "przejściach", ale to czasem dodatkowo mobilizuje. W tak dużej imprezie dziewczyny z pewnością będą potrafiły się dodatkowo zmotywować. Jestem optymistką.

Czytają wypowiedzi tych dwóch wspaniałych zawodniczek, które tego lata zamieniły Podlasie na Śląsk, nie sposób nie zgodzić się ze słowami tej bardziej doświadczonej - Przecież jesteśmy jedną rodziną.

Z zawodniczkami rozmawiał Marek Knopik (Strefa Siatkówki)

siatka.org


--------------------
"Płacz na treningu, śmiej się podczas meczu"

Galeria MKS Dąbrowa Górnicza




14679[33]
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Lui
post śro, 23 wrz 2009 - 15:02
Post #16


Klub.Kibica #020
*****

Grupa: Użytkownik
Postów: 779
Dołączył: czw, 27 gru 07
Skąd: Dąbrowa Górnicza Manhattan :)
Nr użytkownika: 995
Płeć: Mężczyzna
GG: 5955911 status gadu-gadu



CYTAT
Magdalena Śliwa: Nie można się bać rywalek


- Wierzę w dziewczyny i uważam, że powinny dotrzeć do finału turnieju rozpoczynającego się w piątek, bo mają ku temu predyspozycje - przekonuje była kapitan reprezentacji, podwójna mistrzyni Starego Kontynentu z 2003 i 2005 r., Magdalena Śliwa.

Siatkarski krajobraz na kilka miesięcy przed mistrzostwami Europy w 2003 r. nie był zbyt ciekawy. Z funkcji selekcjonera zrezygnował Zbigniew Krzyżanowski, a jego miejsce zajął Andrzej Niemczyk. Mało kto oczekiwał, że polskie siatkarki będą wracały w blasku złota. Przydomek "Złotka", jaki wówczas zyskały, był odmieniany przez wszystkie przypadki. Ludzie polityki, świata kultury i biznesu za punkt honoru przyjmowali, by pokazać się w towarzystwie urodziwych siatkarek. To była największa sensacja owego roku, a powtórka dwa lata później wywołała wielką radość, ale już nie było takiej euforii. Występ i czwartą lokatę w 2007 r. uznano za porażkę, choć biało-czerwone ciągle są w ścisłej czołówce.

Magdalena Śliwa, znakomita rozgrywająca i kapitan reprezentacji, w 2003 i 2005 r. była na parkiecie, a cztery lata później sprawowała już funkcję asystenta włoskiego szkoleniowca, Marco Bonitty.

- Chętnie wracam do tamtych wydarzeń, wszak były to chwile niezapomniane - wspomina siatkarka, uznana za najlepszą rozgrywającą turnieju w 2003 r. - Gdy patrzyłam w telewizji na powrót chłopaków, to natychmiast został przywołany obraz z naszego powrotu. To dla nas, a przede wszystkim dla kibiców, była olbrzymia sensacja, bo nikt nie oczekiwał, zwłaszcza po przebiegu turnieju, że sięgniemy po złoty medal.

Trener Niemczyk stworzył mieszankę wybuchową i potrafił wykorzystać wszystko, co można było w tej drużynie. - Przede wszystkim stworzył odpowiednią atmosferę, a jak mało kto zna psychikę kobiet - podkreśla była kapitan reprezentacji. - Jak trzeba było huknął mocnym słowem jak z armaty, zaś innym razem był delikatny i ciepłym słowem wprowadzał odpowiedni nastrój.

Przed inauguracyjnym meczem z Holandią kontuzji doznała Joanna Mirek, siatkarka z podstawowej szóstki i trener Niemczyk musiał dokonać roszady. Nerwy kibiców zostały wystawione na poważną próbę, bowiem wygraliśmy z Holandią dopiero po tie-breaku. - Wówczas nie wiedzieliśmy, że takich meczów na pograniczu horroru będzie znacznie więcej - śmieje się zawodniczka. - Z Bułgarkami wygrałyśmy po równie emocjonującym tie-breaku, ale przegrałyśmy z Włoszkami. Nasz dalszy udział w turnieju już nie zależał od nas, lecz od rezultatu meczu Bułgaria - Włochy. Bułgarki nie sprawiły jednak zawodu i pokonały nasze rywalki. Ten moment miał chyba przełomowe znaczenie w naszej psychice. Z Niemkami w półfinale wygrałyśmy znów po pięciosetowej walce. Finał z Turczynkami był dla nas niczym ciasteczko z kremem.

Powtórka z historii nastąpiła w 2005 r., kiedy to polskie siatkarki znów nie miały sobie równych i ponownie w efektownym stylu sięgnęły po złoto. Półfinał z Rosją, wygrany 3:2 pewnie będzie jeszcze długo wspominany, wszak decydujący, piąty set zakończył się wynikiem 22:20.

Dwa lata temu Magdalena Śliwa wystąpiła już w innej roli i poczynania koleżanek oglądała z ławki trenerskiej. - Głośno mówiło się o powtórzeniu po raz trzeci z rzędu mistrzostwa - wspomina siatkarka. - Jeżeli wygrywa się sześć meczów z rzędu, to można myśleć o końcowym sukcesie. W drugiej fazie pokonałyśmy Serbki 3:0 i w półfinale znów nam przyszło spotkać się z tym zespołem. To chyba po części wprowadziło samouspokojenie w zespole. Kiedy przegrałyśmy był szok i w meczu o brąz byłyśmy rozbite psychicznie. Trudno się zmobilizować, gdy myśli się o najwyższym podium, a gra się o dwa stopnie niżej.

Teraz mistrzostwa w naszym kraju przyjdzie pani Magdzie oglądać w telewizji, bowiem wraz ze swoim zespołem, MKS Dąbrowa Górnicza, przygotowuje się do niezwykle trudnego, ale zarazem atrakcyjnego sezonu. Dąbrowianki mecze Plus- Ligi Kobiet będą dzielić z występami w Lidze Mistrzyń.

- Trener Jerzy Matlak stworzył ciekawy zespół i w jego możliwości mocno wierzę - podkreśla liderka dąbrowskiego zespołu. - To prawda, że szkoleniowiec nie miał za dużo czasu, ale ta grupa jest zdolna zawędrować wysoko w turnieju. Przede wszystkim nie można się bać rywalek i trzeba grać od początku szalenie konsekwentnie. Kluczem do końcowego sukcesu będzie wygrana trzech meczów w grupie eliminacyjnej. Cóż z tego, że Holenderki ostatnio grały bardzo dobrze w World Grand Prix. Pamiętajmy, że te turnieje są już za nami, a teraz w Łodzi będzie zupełnie inne rozdanie. Wiem, wiem, w dalszej części imprezy trafiamy na Rosjanki, ale komplet zwycięstw z eliminacji dałby siatkarkom pewien komfort przed następnymi występami.

Występy przed własną publicznością mogą wpłynąć paraliżująco na niektóre zawodniczki, zwłaszcza debiutantki, a takich niemało w naszej drużynie. - Przy takiej publiczności paraliż? Nie ma mowy, one będą niesione tym niecodziennym dopingiem, jestem o tym przekonana - mocno akcentuje pani Magdalena.

autor: Włodzimierz Sowiński - Sport

siatka.org


--------------------
"Płacz na treningu, śmiej się podczas meczu"

Galeria MKS Dąbrowa Górnicza




14679[33]
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Padziu
post nie, 11 paź 2009 - 20:51
Post #17


KK25
*****

Grupa: Użytkownik
Postów: 975
Dołączył: czw, 29 lis 07
Skąd: Manhattan
Nr użytkownika: 917
Płeć: Mężczyzna
GG: 5456583 status gadu-gadu



CYTAT
Mama na medal!

Kto jak kto, ale Katarzyna Gajgał musiała zdobyć medal. Gdyby tego nie zrobiła, miała by „do czynienia” z dwuletnim synkiem Filipem. A jak każda mama wie, gdy dziecku coś się obieca, to słowa trzeba dotrzymać!

- Nie miałam innego wyjścia, medal zaplanowałam już przed wyjazdem i musiałam go przywieźć do domu – śmieje się pani Kasia. – Gdy pakowałam swoje rzeczy na wyjazd do Łodzi, Filipek podszedł do mnie i zapytał: „Mamusiu, gdzie jedziesz?” Obiecałam mu wtedy: „Po medal synku!”

sportowezaglebie.pl: Czy jedna z najpopularniejszych mam w Polsce dotrzymała słowa?

Katarzyna Gajgał: Oczywiście, że tak. Dzieci mimo niskiego wieku, mają doskonałą pamięć! Pierwsze pytanie, jakie padło z ust mojego dziecka gdy wróciłam, to czy przywiozłam mu niespodziankę z wyjazdu. Odpowiedziałam mu, że tak i wręczyłam medal. Oczywiście, jak na wychowane dziecko przystało, podziękował za prezent i wpadł w moje objęcia. Dla takich chwil warto żyć!

Co jest trudniejsze? Rola środkowej reprezentacji Polski na boisku, czy matki w domu?

Zdecydowanie trudniejsze jest wychowywanie dziecka. Człowiek chce poświęcić swojemu maleństwu jak najwięcej czasu, a zdaje sobie sprawę, że nie zawsze jest taka możliwość. Kiedyś nie było z tym problemu, bo Filip był mały i nie wszystko rozumiał, a teraz pyta gdzie wyjeżdżam i kiedy wrócę. Dziecko jest jednak moim „motorem napędowym” do ciężkiej pracy i motywacją do sukcesów. To Filipowi zawdzięczam ten medal.

Jak dziecko reaguje na to, że mamę widzi czasem częściej w telewizji niż na żywo?

Filip jest moim najwierniejszym fanem, śpiewa razem z kibicami przed telewizorem, a gdy wrócę, zdaje mi relację z tego co widział. Staram się dać mu tyle miłości, ile potrafię. W wychowaniu dziecka pomaga mi mama. W ciągu sezonu ligowego nasze rozstania nie są długie, wszystko jest zaplanowane, łącznie z przedszkolem. Niestety, w wakacje jest najgorzej, kiedy wyjeżdżam na długie zgrupowania. Rozmawiamy jednak przez telefon, spotykamy się, jeśli jest taka możliwość. Filip musi zrozumieć, że mamusia pracuje i często jej nie ma.

Co jest bardziej męczące? Turniej mistrzostw Europy czy popularność, jaka teraz na was spadła?

Popularność nie jest męcząca! Jest nam bardzo miło, że ludzie nas w końcu rozpoznają i gratulują. To nie jest w ogóle uciążliwe. Natomiast taki turniej jak mistrzostwa to wielki wysiłek fizyczny i psychiczny. Na szczęście teraz już możemy się tylko cieszyć. To, co nas teraz spotyka to niesamowita sprawa i w ogóle nam to nie przeszkadza.

Po ostatnim meczu powiedziała Pani, że marzy o spotkaniu z dzieckiem. Czy marzy Pani jeszcze o czymś innym?

O urlopie! Choć dostałam tydzień wolnego po meczach w Łodzi, to nie ma szans na wypoczynek. Od nowego sezonu będę grać w Dąbrowie Górniczej, więc muszę "dopiąć na ostatni guzik" sprawy związane z przeprowadzką. Niestety, o wakacjach mogę zapomnieć w tym roku.

Dokonałyście wielkiej rzeczy. Medal z takimi problemami to niewiarygodna sprawa. Czy za rok na mundialu będzie złoto?

Swojej przygody z reprezentacją nie traktuję jako kolekcjonowanie medali. Miałam ciężki sezon, siedziałam na ławce w lidze i w ogóle nie byłam pewna, czy dostanę się do składu na mistrzostwa Europy. Zdobyłyśmy medal, bo wszystkie zagrałyśmy na wysokim poziomie i ta, która czuła się na siłach, dostawała piłki. Teraz nawet nie wiemy, co będzie dalej trenerem i zawodniczkami, które są kontuzjowane. O złocie w Japonii w przyszłym roku nawet nie myślę.

Rozmawiał: Paweł Swarlik


www.sportowezaglebie.pl
Go to the top of the page
 
+Quote Post
endriu
post śro, 21 paź 2009 - 09:43
Post #18


Ja tutejszy, z bagna
*****

Grupa: Moderator Sport
Postów: 841
Dołączył: czw, 07 gru 06
Skąd: D.G.
Nr użytkownika: 359
Płeć: Mężczyzna
GG: 1276813 status gadu-gadu



CYTAT
Katarzyna Walawender: Podjęłam wyzwanie

Katarzyna Walawender miała gotowy plan, ale gdy pojawiła się propozycja gry w Dąbrowie Górniczej, nie wahała się i przyjęła wyzwanie. Katarzyna Walawender, bo o niej mowa, opowiada czytelnikom Strefy Siatkówki, dlaczego opuściła Białystok i co chce osiągnąć w nowym sezonie.


Po zakończeniu sezonu w Białymstoku, mówiłaś o grze
w I lidze i zajęciu się czymś jeszcze - na ile poważne były to plany i czego tak naprawdę dotyczyły? Czy jest to coś takiego, do czego możesz w każdej chwili wrócić?

Katarzyna Walawender: - Nie doszliśmy do porozumienia z władzami klubu z Białegostoku, a w sytuacji, gdy nie miałam innych ofert musiałam brać pod uwagę różne opcje. Jedną z nich mógł być powrót do gry w I lidze połączony z pracą zawodową. Mam licencjat z dziennikarstwa, magistra z europeistyki, a gdy grałam
w Ostrowcu Świętokrzyskim treningi łączyłam z pracą w Urzędzie Miasta. Mam, zatem wykształcenie, a i w życiorysie znajdzie się parę pozycji myślę, więc, że poradziłabym sobie. Jednak, gdy pojawiła się propozycja gry w Dąbrowie Górniczej powyższe plany zostały odłożone na dalszy plan.

"Nie ma tu przyszłości, a wokół zespołu nie ma pozytywnej atmosfery" - tak mówiłaś odchodząc z Białegostoku. Teraz z perspektywy tych paru miesięcy, jak na tą sytuację patrzysz?

- Z tego, co można wyczytać w różnych artykułach nie wieje optymizmem z klubu w Białymstoku. Życzę koleżankom, które tam grają jak najlepiej. Osobiście cieszę się, że nie muszę się borykać z takimi problemami.

Co spowodowało, że zmieniłaś plany i wybrałaś ofertę
gry w Dąbrowie Górniczej?

- Wszystko działo się bardzo szybko, moje plany nie były jakoś mocno sprecyzowane, zatem gdy pojawiła się oferta z Dąbrowy nie musiałam długo się zastanawiać i czegoś zmieniać
. Stwierdziłam, że warto zaryzykować i podjąć wyzwanie, jakim z pewnością będzie dla mnie gra w tym zespole.

Na podjętą przez Ciebie decyzję miało pewnie znaczenie, że zagrasz w Lidze Mistrzów, prawda?

- Szczerze powiedziawszy był to tylko dodatkowy atut tego klubu. Znam ten zespół od lat, m.in. z rozgrywek
w niższych ligach i zawsze uchodził za klub stabilny, dobrze zarządzany. Zespół jest dobry, wierzę, że może wiele zdziałać w sezonie. Wszystko to zaważyło na tym, że szybko doszliśmy do porozumienia.

Do klubu dołączyła również, Agata Kaczmarzewska-Pura, cieszysz się na dalszą, wspólną grę?

- Bardzo się cieszę z obecności „Suszki" w Dąbrowie. Jest dla mnie przyjacielem i ogromnym wsparciem. Jestem też przekonana, że może dużo dobrego wnieść do naszego zespołu.

W Dąbrowie z roku na rok buduje się coraz to lepszą drużynę. Na ten moment wydaje się, że obecny skład jest lepszy niż w poprzednim sezonie. Jakie jest Twoje zdanie...?

- To pytanie raczej powinno być skierowane do trenera. On najlepiej wie, jakie elementy w grze swojego zespołu chciałby poprawić. Czy te zmiany dadzą wymierny efekt pokaże liga. Myślę, że mamy dobry zespół, stanowimy także zgraną ekipę, a jak wiadomo dobra atmosfera pomaga w osiągnięciu satysfakcjonujących wyników sportowych.

Najpierw była siłownia i treningi w plenerze, potem w hali. Widzisz jakieś różnice w prowadzeniu zajęć treningowych przez Twojego nowego szkoleniowca, Waldemara Kawkę?

- Na pewno każdy trener ma indywidualny sposób prowadzenia drużyny, w swoim sportowym życiu spotkałam się już z różnymi szkoleniowcami. Są oczywiście też elementy dla nich wszystkich wspólne. Staram się wykonywać swoją pracę jak najlepiej i nie zastanawiam się nad różnicami pomiędzy trenerami.

Za Wami również kilka sparingów i turniejów - jak podsumujesz ten okres? Nad czym pracowaliście najwięcej podczas tych spotkań?

- Myślę, że mecze towarzyskie służą przede wszystkim zgraniu się drużyny i przećwiczeniu pewnych elementów. Na pewno w każdym zespole dużą wagę przywiązuje się do trudnej zagrywki i przyjęcia. Bilans naszych spotkań sparingowych jest bardzo dobry, co z pewnością cieszy, ale każdy wie, że liga rządzi się swoimi prawami.

Tak naprawdę to dopiero sezon i pierwsze mecze zweryfikują formę i dyspozycję poszczególnych zespołów, ale patrząc na chwile obecną, jak od sportowej strony postrzegasz zespół Dąbrowy Górniczej?

- Cel, jaki postawiono przed nami w tym sezonie to wywalczenie miejsca w pierwszej czwórce. Jestem przekonana, że każda z nas dołoży starań, aby wspólnie ten cel osiągnąć.

Jakie Ty stawiasz sobie cele przed zbliżającym się sezonem?

- Staram się wnieść do drużyny to, co potrafię najlepiej, aby pomóc w odniesieniu końcowego sukcesu. Na ocenę tych starań przyjdzie czas pod koniec sezonu.

Parę dni temu, tytularnym sponsorem klubu została firma Enion. To dobra wiadomość, bowiem cementuje i tak stabilną już sytuację finansową klubu, co nie jest bez znaczenia, dla grających w zespole siatkarek...?

- W dobie światowego kryzysu cieszę się, że są firmy, które chcą finansowo wspierać siatkówkę. Jak powszechnie wiadomo stabilna sytuacja finansowa pozytywnie wpływa na dobre wyniki sportowe.

Na koniec, chciałabym zapytać, czego mogę Ci życzyć w nadchodzącym sezonie?

- Nie będę oryginalna, przede wszystkim zdrowia i odrobiny sportowego szczęścia.

Rozmawiała Weronika Grabowska


--------------------
To, co w pojedynkę jest ciężką próbą, w grupie przyjaciół staje się żartem.
Go to the top of the page
 
+Quote Post
Lui
post pią, 23 paź 2009 - 07:20
Post #19


Klub.Kibica #020
*****

Grupa: Użytkownik
Postów: 779
Dołączył: czw, 27 gru 07
Skąd: Dąbrowa Górnicza Manhattan :)
Nr użytkownika: 995
Płeć: Mężczyzna
GG: 5955911 status gadu-gadu



CYTAT
Katarzyna Gajgał: Do Bielska na pewno wrócę

- Chcemy być w czołowej czwórce, bo dotychczas klub z Dąbrowy zajmował najwyżej miejsce piąte. Czwórka jest realna, ale konkurencja będzie solidna. BKS Aluprof i Muszynianka, ponadto Piła, silna jest Bydgoszcz, groźnie wygląda beniaminek z Łodzi.

Piotr Płatek: Po bardzo udanym występie na mistrzostwach Europy trener BKS-u Igor Prielożny przyznał, że klub zbyt łatwo zrezygnował z Katarzyny Gajgał.

Katarzyna Gajgał: - To już nie moja wina. Kończył mi się kontrakt, a ja chciałam spróbować czegoś nowego. Postanowiłam sprawdzić się w nowym klubie. MKS ma bardzo dobrą drużynę i chcemy to udowodnić na parkiecie.

A może z podpisywaniem kontraktu warto było zaczekać do końca ME? Po takim występie ofert byłoby wiele, także z zagranicy...

- Oferty pewnie by były, jednak mam dziecko i nieco inaczej patrzę na te sprawy. Nie mogłam ryzykować i czekać do ostatniej chwili. A co do wyjazdu zagranicznego, to jeszcze do niedawna nie dopuszczałam do siebie myśli, że wyjadę z Bielska. Teraz to się stało. Nie mogę więc wykluczyć, że w przyszłości trafię do klubu zagranicznego. Wszystko się może zdarzyć.

Ponad rok temu, po nieudanym sezonie BKS-u, trener Wiktor Krebok powiedział w jednym z wywiadów, że "Kaśka Gajgał nie umie blokować". Co na to brązowa medalistka mistrzostw Europy?

- Nie ma co reagować na takie słowa. Po przegranych meczach różne rzeczy się wygaduje i wszędzie szuka się winnych. Każdy trener ma swoje wizje. Ja podczas jednego z turniejów dostałam statuetkę dla najlepszej blokującej, podczas mistrzostw Europy też długo byłam w czołowej trójce blokujących. To chyba jest odpowiedź w tej sprawie. A ja nie zamierzam się złościć.

* Więcej w Gazecie Wyborczej Katowice


--------------------
"Płacz na treningu, śmiej się podczas meczu"

Galeria MKS Dąbrowa Górnicza




14679[33]
Go to the top of the page
 
+Quote Post
checkin
post pią, 23 paź 2009 - 09:42
Post #20


UZYTKOWNIK
***

Grupa: Użytkownik
Postów: 226
Dołączył: pią, 14 gru 07
Nr użytkownika: 947
Płeć: Mężczyzna



CYTAT
Katarzyna Gajgał: Przez kadrę jestem do tyłu
Seniorki, Plusliga 23.10.2009 10:21:04

Po mistrzostwach Europy trener Igor Prielożny przyznał, że żałuje, iż wypuścił ją z Bielska. Tymczasem reprezentacyjna środkowa trenuje już w Dąbrowie i myśli o nowym sezonie: - Ma być lepiej niż w poprzednim. Liga Mistrzyń będzie fajną przygodą - ocenia.

Reprezentacja.net:
Jak przebiegła przeprowadzka do Dąbrowy?

Katarzyna Gajgał:
- W zasadzie można powiedzieć, że przeprowadzka już zakończona. Przenosiłam się od razu w tym samym tygodniu, w którym zakończyły się mistrzostwa. W czwartek byłam już w Dąbrowie i powoli układałam wszystko, żeby było gotowe zanim zacznę treningi. Teraz wszystko jest już w porządku.

Miałaś szansę odpocząć trochę po mistrzostwach?

- Miałam tydzień wolnego. Na pewno odpoczęłam fizycznie, psychicznie było trochę gorzej, bo od razu rzuciłam się w wir przeprowadzki, ale ten czas mi wystarczył. Dwa dni byłam też w domu, u mamy, więc trochę przebywałam w innym otoczeniu, wśród innych ludzi. Wiadomo, że wspominało się i medal, i mistrzostwa, ale fajnie zobaczyć się ze znajomymi. Później się zapakowałam i wszystko przebiegło na tyle sprawnie, że weekend mogłam sobie spędzić już zupełnie na luzie, z dzieckiem, więc wyszło naprawdę fajnie.


Katarzyna Gajgał ze swoim synkiem Filipkiem (Archiwum prywante Katarzyny Gajgał)
Filipek ucieszył się z medalu mamy?

- Bardzo, bardzo się ucieszył i podziękował za piękny medal (śmiech).

Synek zaaklimatyzował się w nowym miejscu?

- Tak, chodzi już do przedszkola. Wprawdzie na początku troszkę z lekkim płaczem tam szedł, jak to w nowe miejsce, ale teraz już z dnia na dzień jest coraz lepiej.

A Tobie podoba się w Dąbrowie?

- Szczerze mówiąc Dąbrowy jako takiej jeszcze całej nie zwiedziłam, ale wiem już, że są tu jakieś jeziora i ładne tereny dookoła. Na razie moja trasa raczej wiedzie na salę, do sklepu, do domu. Zresztą póki co nie mamy nawet dobrej pogody do zwiedzenia. Teraz wprawdzie wyszło trochę słońce, ale z kolei ja mam jeszcze trochę spraw do pozałatwiania akurat dziś.

W klubie wszystko układa się tak, jak się spodziewałaś?

- Tak, bez problemów. Zostałam bardzo dobrze przyjęta. Jeśli mam jakiekolwiek problemy ze znalezieniem czegoś w Dąbrowie, to wszyscy mi bardzo pomagają. Z kilkoma dziewczynami grałam już wcześniej, więc znamy się czy to z klubów, czy z reprezentacji. Nie weszłam zatem w jakieś zupełnie nowe towarzystwo, bo większość dziewczyn już znałam.

Jak układa Ci się współpraca z rozgrywającymi? Ze zgraniem nie ma już problemów?

- Problem jest, choć już zbytnio go nie widać. Z Madzią Śliwą grałam już kiedyś i wiem, na co ją stać, jak wystawia, jaki ma styl grania. Zresztą Madzia jest na tyle doświadczona, że bardzo szybko można się z nią dogadać. Marta Haładyn z kolei „chłonie” wiedzę. Wszystkie ewentualne nasze uwagi ona przyjmuje i stara się grac lepiej. Wiadomo, że musimy się jeszcze dograć, nie jest jeszcze tak, że z każdej piłki wszystko wychodzi, ale jest już nieźle. Przyznam się, że trochę się denerwowałam przed turniejem w Pile, bo zbyt dużo nie trenowałam wcześniej z drużyną, ale na turnieju naprawdę całkiem nieźle ta nasza gra wypadła, więc jestem dobrej myśli.

Póki co częściej w pierwszej szóstce wychodzi Marta Haładyn. To ma na celu właśnie zgrywanie zespołu z nową rozgrywającą?

- Jestem tu jeszcze trochę za krótko, nie wiem, jakie są ustalenia, co do rozgrywających. Nie wiem, czy Marta będzie grała, a Madzia pomagała tylko i uczyła ją, czy teraz gra Marta, a w lidze już Magda poprowadzi zespół. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Na razie więcej gra Marta, więc pracujemy razem nad zgraniem.


Katarzyna Gajgał jeszcze w barwach BKS-u z Eleonorą Dziękiewicz
(Reprezentacja.net)
Rozmawialiście już w klubie o celach na ten sezon?

- Wiadomo, że ma być lepiej niż w poprzednim sezonie. W zeszłym roku było piąte miejsce, wiec teraz każdy chciałby znaleźć się w czwórce i powalczyć o medale. Wiadomo jednak, że sezon będzie dla nas ciężki, bo będziemy grac zarówno w PlusLidze jak i w Lidze Mistrzyń. Zespół z Dąbrowy po raz pierwszy będzie występował w Lidze Mistrzyń, więc szykuje się dosyć duże obciążenie – mecze, wyjazdy, do tego wszystkiego będzie trzeba się przyzwyczaić. W Lidze Mistrzyń mamy po prostu grac dobrze, powalczyć na tyle, na ile nas stać, ale nie ma żadnych wygórowanych celów. Znamy przecież swoje możliwości i wiemy, z kim przyjdzie nam grac. Wiemy, że to jest wyższy poziom niż w naszej lidze i to dotyczy nie jednego meczu, ale większości. Myślę, że ta Liga Mistrzyń będzie fajną przygodą dla nas.

Pierwszy mecz zagracie w poniedziałek z Gwardią Wrocław. To będzie dobra rozgrzewka przed kolejnymi pojedynkami z drużynami wyżej notowanymi w tabeli?

- Nie widziałam jeszcze w tym sezonie Wrocławia i szczerze mówiąc nie wiem nawet zbyt wiele o tym, jak się zmienił ich skład. Jestem trochę do tyłu przez kadrę (uśmiech). Nie ma co się nastawiać, że to będzie łatwy przeciwnik i łatwy mecz. Gramy u siebie, gramy pierwsze spotkanie, więc na pewno będziemy chciały wygrać. Wiem, że w Gwardii kontuzjowana była Bogusia Barańska, chyba jeszcze nie wiadomo, czy zagra. Ciężar gry w ataku spoczywa w dużej mierze na Kasi Mroczkowskiej, więc na pewno naszym zadaniem będzie zatrzymać ją jak najczęściej czy to blokiem, wyblokiem czy też w obronie. Jestem dobrej myśli przed tym spotkaniem, choć nie sądzę, żeby było ono dla nas łatwe.

* Rozmawiała Joanna Majtyka - Reprezentacja.net
źródło: Reprezentacja.net
opracowanie: Joanna Majtyka


--------------------
Go to the top of the page
 
+Quote Post

4 Stron V   1 2 3 > » 
Reply to this topicStart new topic
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:

 

Mapa forum
RSS Wersja Lo-Fi Aktualny czas: czwartek, 28 marzec 2024 - 09:08
FMDG - Razem od 2003
Dąbrowa Górnicza