![]() |
![]() |
![]()
Post
#1
|
|
Rafi ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 802 Dołączył: pon, 25 sie 03 Skąd: DG City Nr użytkownika: 15 ![]() |
MiŁoŚciwie nam panujĄcy Prezydent Miasta Dabrowa GÓrnicza zaprosiŁ waŻnych ludzi (m.in. prezesÓw SĄdu i Prokuratury) na przedŚwiĄteczne spotkanie w piĄtek 09.04. Ludzie Ci, myŚlĄc Że sprawa jest powaŻna ;-) wygospodarowali trochĘcennego czasu i zjawili siĘw UM. Podobno niezwykŁe byŁo ich zdziwienie, gdy na miejscu okazaŁo siĘ, Że spotkanie zamiast kochanego Prezydenta prowadzi...jego Żonka. Na pytanie kogo ona na tym spotkaniu reprezentuje waŻni ludzie usŁyszeli Że "CZYNNIK SPOŁECZNY"
![]() Rozumiem, ŻePani Prezydentowa chce braĆ przykŁad z gÓry (Jolka KwaŚniewska), ale to chyba nie ta liga... ![]() |
|
|
![]() |
![]()
Post
#2
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 193 Dołączył: czw, 10 lis 05 Skąd: Broadway Nr użytkownika: 167 ![]() |
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3307127.html
Żona prezydenta rządzi w Dąbrowie Górniczej r e k l a m a Prezydent Jerzy Talkowski Fot. JOZEF WOLNY/AG Tomasz Głogowski 25-04-2006 , ostatnia aktualizacja 25-04-2006 22:30 Anna Talkowska, żona prezydenta Dąbrowy Górniczej, oficjalnie nie pełni w magistracie żadnych funkcji. W rzeczywistości jest szarą eminencją. To ona często decyduje, kogo zwolnić albo zatrudnić. Talkowska wśród urzędników z Dąbrowy Górniczej ma przydomek "Królowa Matka". Często zjawia się w Urzędzie Miejskim, urzęduje wówczas w gabinecie męża albo jego zastępców. - Po kolei prosi do siebie naczelników i wypytuje o sprawy służbowe. Żaden nie ośmieli się nie stawić na wezwanie, bo ci, którzy mieli coś przeciwko, już nie pracują - mówi jeden z urzędników. Podobnie jak inne osoby pracujące w dąbrowskim magistracie, zastrzega sobie anonimowość. - Po tym artykule w urzędzie przeprowadzone zostanie drobiazgowe śledztwo. Jeżeli wyjdzie na jaw, że z wami rozmawiałem, z miejsca zostanę zwolniony - powtarzają nasi informatorzy. Królowa pisze do naczelnika Pracownicy magistratu, z którymi rozmawialiśmy, są zgodni - w Dąbrowie Górniczej żadna ważna decyzja nie zapada bez osobistej akceptacji Talkowskiej. - Kiedyś omawialiśmy w gabinecie prezydenta ważny problem. Nagle Talkowski kazał posłać służbowy samochód po żonę. Przyjechała za 20 minut. Powiedziała, że sprawa ma być załatwiona tak i tak. Potem musieliśmy się tego trzymać - mówi jeden z urzędników. Talkowska decyduje też w sprawach kadrowych. W 2003 roku komisja rewizyjna odkryła, że Jolanta Kocjan, wówczas rzeczniczka prasowa UM, nie ma wyższego wykształcenia, wymaganego na tym stanowisku, i dostaje za wysoką pensję. Kocjan została przesunięta na inne stanowisko. Miała też zwrócić część pieniędzy. Dotarliśmy do kserokopii pisma, które żona prezydenta napisała do naczelnika wydziału kadr Jarosława Garnka. Czytamy w nim: "W związku z tym, że nie mogłam zobaczyć się z Panem po raz drugi, będę zmuszona przekazać moją prośbę na piśmie. Bardzo Pana proszę o przyjęcie wersji następującej w sprawie Pani Joli Kocjan - zatrudnienie jako specjalista i pozostawienie Jej jako p.o. rzecznika prasowego, a od 1.01.2004 przecież może zniknąć nazewnictwo, czyli nazwa rzecznik: rzecznik może być zastąpiona nazwą np. doradca medialny lub pełnomocnik ds. kontaktów z mediami lub koordynator. Proszę się spieszyć, bo wiadomo, że p. Joli pewna grupa chce się pozbyć, a do tego nie można dopuścić. Liczę, jak zawsze na Pana rozsądek, bo mam pełne zaufanie do Pana. Anna T.". Kserokopię pisma pokazujemy naczelnikowi Garnkowi. Potwierdza, że dostał je od żony prezydenta. - Zostawiła je na biurku w kopercie - mówi naczelnik, ale kiedy zaczynamy wypytywać o prezydentową, nabiera wody w usta. Garnek: - Proszę napisać, że nie chciałem o niej rozmawiać. Ostatecznie Kocjan została pełnomocnikiem prezydenta ds. kontaktów z mediami. Pełni tę funkcję do dzisiaj. Gazety plują na mojego męża Dotarliśmy też do nagrania rozmowy telefonicznej, którą Talkowska przeprowadziła z jednym z urzędników dąbrowskiego magistratu. Ma w niej pretensje m.in. o to, w jaki sposób wydawane są pieniądze na szkolenia: "Musi pan wziąć w ręce całość rozliczenia szkoleń. I to, że Bednarska (Iwona Bednarska, sekretarz miasta) Haberce (Robert Haberko, naczelnik wydziału administracyjnego), temu gnojkowi pisze proszę, to nie oznacza nic. I Haberko jedzie na szkolenie za 900 złotych, na szkolenie prawdopodobnie powinien pojechać pracownik albo działu Szewczyka (Bartłomiej Szewczyk, naczelnik wydziału strategii, rozwoju i promocji miasta), albo biura prasowego. To co wyprawia Haberko, to już jest nie tylko śmierdzący sabotaż, w tamtym tygodniu w ogóle nie było go w pracy, bo miał urlop. Teraz pojechał sobie na balangę do Zakopanego. (...) Nie ma pieniędzy na ogłoszenia płatne, jak na męża plują w gazecie, żeby potem dać ogłoszenie płatne, tzw. sponsorowane. Na to potrzeba od 700 do tysiąca złotych. A na szkolenie, zupełnie niepotrzebne tematy szkoleń, płaci się ogromne pieniądze, po to, by ktoś coś tam liznął i w dodatku był na wycieczce poza granicami województwa". (...) W dalszej części rozmowy Talkowska instruuje: "Uczulam pana na te szkolenia. To są naprawdę duże pieniądze i muszą być wydane na ludzi, którzy doszkolą się na określonym stanowisku. A widzi pan, co robi Haberko. Ja mu się już przyglądam od jakiegoś czasu. Jaki to jest cholerny piskorz! (...) Niech pan powie mojemu mężowi. I proszę nie podpisywać żadnych szkoleń, dokąd nie będzie mojej pieczątki, mojego podpisu". Naczelnik Haberko jest zdziwiony, że żona prezydenta ma o nim takie zdanie. - Z panią Anią miałem styczność kilka razy. Omawialiśmy sprawy służbowe. Kiedyś prosiła, żeby załatwić mężowi kuchenkę mikrofalową, bo nie ma na czym odgrzać sobie posiłku - opowiada Haberko. Trójkąt bermudzki w magistracie Talkowska w rozmowie, do której dotarliśmy, miała też pretensje, że zespół radców prawnych, w głośnej sprawie sądowej z Miteksem, nie wywiązuje się ze swoich zadań. Mitex budował w Dąbrowie nową siedzibę Urzędu Miasta i halę sportowo-widowiskową. Miasto nie płaciło w terminie faktur, nie honorowało też umów zawartych przez poprzedni zarząd. Mitex domagał się 97 mln zł odszkodowania. Dostaje się Robertowi Koćmie, przewodniczącemu Rady Miejskiej, i Dariuszowi Michalskiemu, radcy prawnemu: "Jeśli ja od osoby z urzędu słyszę, że Michalski, Bednarska i Koćma to jest trójkąt bermudzki, to nie domyśla się pan reszty? Tu zablokować, tu Dyrdę (mecenas Janusz Dyrda, reprezentował w sądzie interesy Dąbrowy Górniczej) podpuścić, żeby pieprznął wszystkim, żeby zostawić męża bez zupełnie żadnej tarczy (...). Po pierwsze, jeśli chodzi o tę sprawę, to są amatorzy, a po drugie to są sabotażyści" - denerwuje się Talkowska. Koćma jest zszokowany nagraniem. - Urzędnicy skarżyli mi się, że pani Anna ma duży wpływ na rządzenie miastem. Do tej pory była to tajemnica poliszynela. Ale nie miałem pojęcia, że sprawy zaszły już tak daleko. Wydawanie pisemnych poleceń w sprawach kadrowych to skandal, tak samo jak decydowanie o umieszczaniu w prasie płatnych ogłoszeń broniących prezydenta. Z magistratu w ostatnich latach bezprawnie zwolniono mnóstwo urzędników. Teraz trzeba płacić im wysokie odszkodowania. Jestem pewny, że Talkowska miała wpływ na te decyzje kadrowe - mówi przewodniczący. Koćma przyznaje, że sam omawiał ważne dla miasta sprawy z Talkowską. W 2003 roku, na początku kadencji, postanowił ustalić warunki współpracy radnych z nowo wybranym prezydentem Dąbrowy. Zaprosił więc Jerzego Talkowskiego na spotkanie. - Ale zamiast niego przyszła pani Ania. Ustalaliśmy punkt po punkcie, jak będzie wyglądała nasza współpraca z prezydentem. Negocjacje trochę trwały, spotykaliśmy się jeszcze kilka razy. Nigdy nie było z nami prezydenta Talkowskiego - mówi Koćma. Głośna była też sprawa imienin żony prezydenta prawie dwa lata temu. Pani Anna przyjmowała życzenia w gabinecie jednego z wiceprezydentów. Z prezentami i kwiatami stawili się prawie wszyscy urzędnicy i większość radnych. Żona pomaga mężowi Talkowska, pytana o zarzuty urzędników, wyjaśnia: - Bywam w urzędzie raz albo dwa razy miesiącu, bo mam do tego pełne prawo. Jestem przecież mieszkanką Dąbrowy Górniczej. Nigdy nie wydawałam jednak żadnemu urzędnikowi poleceń. Wszystkie decyzje podejmuje mój mąż i podlegli mu urzędnicy, bo przecież biorą za to pieniądze. Mogło się zdarzyć, że uczestniczyłam w jakimś służbowym spotkaniu, ale były to sprawy związane z moją charytatywną działalnością. Od lat pomagam chorym, a szczególnie niepełnosprawnym dzieciom. O notatce do naczelnika wydziału kadr w sprawie Kocjan mówi: - Mogłam ją napisać, ale zrobiłam to na prośbę męża. On ma po prostu oryginalny, mało wyraźny charakter pisma i czasem wieczorem prosi mnie, żebym przeniosła na papier jego uwagi lub polecenia. To naturalne, że żona pomaga w ten sposób mężowi. Wykorzystywanie tego pisma to zwykła perfidia - mówi Talkowska. Prezydent Talkowski nie chciał wczoraj z nami rozmawiać. Tłumaczył, że ma ważne spotkania przed dzisiejszą sesją RM, na której ma zapaść decyzja w sprawie absolutorium dla zarządu. -------------------- (...) Miliony much nie moga sie mylic!
|
|
|
![]() ![]() |
![]() |
Wersja Lo-Fi | Aktualny czas: sobota, 11 października 2025 - 22:18 |