![]() |
![]() |
![]()
Post
#1
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 162 Dołączył: wto, 19 sie 03 Skąd: Dąbrowa Górnicza (CENTER) Nr użytkownika: 9 ![]() |
Piszcie jakie fajne kawaŁy trza sie troszke poŚmiac od czasu do czasu :)
-------------------- Naprzód do walki o wysokie urodzaje, o rozkwit rolnictwa ! Do walki o szczęście i dobrobyt narodu !
|
|
|
![]() |
![]()
Post
#2
|
|
UZYTKOWNIK Grupa: Użytkownik Postów: 12 Dołączył: czw, 10 lut 05 Skąd: DG centrum - północ Nr użytkownika: 121 ![]() |
MoŻe sie powtarzaja bo nie chciaŁo mi sie czytaĆ wszystkich postÓw ale te dowcipy sa naprawde spoczko.Polecam
PzdrG ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() MĄŻ do Żony: - Kochanie, przyniesiesz mi kawkĘ? Żona zalotnie: - A czarodziejskie sŁÓwko? MĄŻ: -Biegiem! Facet pyta siĘswojego kolegĘo dobrego stomatologa. Tamten mu odpowiada: - Znam Świetnego, ale on jest Anglikiem. - Spoko, spoko, poradzĘsobie. Przychodzi wiĘc na wizytĘdo tego dentysty, siada na fotelu i pokazujĄc lekarzowi zĄb mÓwi: - Tu! Dentysta wyrwaŁ mu dwa zĘby. Na drugi dzieĹ znÓw spotykajĄ siĘobaj faceci i pierwszy mÓwi: - Kurcze, jakiŚ gŁupi ten dentysta. Ja mu pokazujĘbolĄcy zĄb, mÓwiĘtu, a on wyrywa mi dwa zĘby. - AleŚ ty gŁupi "Two" po angielsku znaczy dwa. - Aaa, trzeba byŁo tak od razu mÓwiĆ. NastĘpnym razem coŚ wymyŚlĘ. Przychodzi wiĘc na kolejnĄ wizytĘdo dentysty, siada na fotelu, wskazuje zĄb i mÓwi: - Ten! Trzech facetÓw spotyka siĘw niebie i opowiada sobie jak siĘtutaj dostali. Pierwszy: - Rano zaspaŁem. Szybko wybiegam z wieŻowca i po drodze dopinam jeszcze pasek od spodni, a tu spada na mnie lodÓwka i koniec. Drugi: - Wracam wczeŚniej z delegacji. WchodzĘdo domu, a tu Żona jakaŚ nerwowa. PrzeszukaŁem caŁe mieszanie i na koniec wyglĄdam przez okno, a tu jakiŚ facet wybiega z wieŻowca i dopina sobie jeszcze pasek od spodni. Pod rĘkĄ miaŁem lodÓwkĘ, wiĘc rzuciŁem niĄ przez okno. Facet zginĄŁ, a ja na krzesŁo elektryczne i koniec. Trzeci: - SiedzĘsobie spokojnie w lodÓwce... Andrzej Lepper i jego kierowca jeĹşdzili przez wiele dni po Polsce. Pewnej nocy przed limuzynĘwyskoczyŁa im Świnia. Nie przeŻyŁa tego spotkania. Lepper widzĄc co siĘstaŁo, kazaŁ kierowcy iŚĆ wytŁumaczyĆ wszystko wŁaŚcicielowi i powiedzieĆ, Że wszelkie straty zostanĄ zrekompensowane. Kierowca wrÓciŁ dopiero po godzinie z cygarem w zĘbach, butelkĄ wina w rĘce i w poszarpanym ubraniu. - MÓj BoŻe, co ci siĘstaŁo? - pyta Lepper. - No cÓŻ, rolnik daŁ mi wino, jego Żona obiad, a ich 19 letnia cÓrka chwile szalonej, niezapomnianej rozkoszy. - CÓŻeŚ ty im powiedziaŁ? - Że jestem kierowcĄ Andrzeja Leppera i wŁaŚnie zabiŁem ŚwiniĘ. Wielki, ogromny, wielopiĘtrowy supermarket, w ktÓrym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcĘ, dajĄc mu jeden dzieĹ okresu prÓbnego Żeby go przetestowaĆ. Po zamkniĘciu wzywa szef nowego sprzedawcĘdo biura: - No to ile dziŚ zrobiŁ pan transakcji? - pyta sprzedawcĘ. - JednĄ, szefie. - Co? JednĄ?! Nasi sprzedawcy majĄ Średnio od szeŚĆdziesiĘciu do siedemdziesiĘciu transakcji w ciĄgu dnia! Co pan robiŁ przez caŁy dzieĹ? A wŁaŚciwie to ile pan utargowaŁ? - Trzysta osiemdziesiĄt tysiĘcy dolarÓw. Szefa zatkaŁo. - Trzy... sta osiem... dziesiĄt tysiĘcy? Na Boga, co pan sprzedaŁ?! - No, na poczĄtku sprzedaŁem maŁy haczyk na ryby... - Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiĄt tysiĘcy? - Potem przekonaŁem klienta, Żeby wziĄŁ jeszcze Średni i duŻy haczyk. NastĘpnie przekonaŁem go, Że powinien wziĄĆ jeszcze ŻyŁkĘ. SprzedaŁem mu trzy rodzaje: cienkĄ, ŚredniĄ i grubĄ. WdaliŚmy siĘw rozmowĘ. SpytaŁem gdzie bĘdzie ŁowiĆ. PowiedziaŁ, Że na Missouri, dwadzieŚcia mil na pÓŁnoc. W zwiĄzku z tym sprzedaŁem mu jeszcze porzĄdnĄ wiatrÓwkĘ, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, poniewaŻ tam mocno wieje. PrzekonaŁem go, Że na brzegu ryby nie biorĄ, no i tak poszliŚmy wybraĆ ŁÓdĹş motorowĄ. SpytaŁem go jakie ma auto i wydusiŁem z niego, Że doŚĆ maŁe, aby odwieĹşĆ ŁÓdĹş, w zwiĄzku z czym sprzedaŁem mu przyczepĘ. - I wszystko to sprzedaŁ pan czŁowiekowi, ktÓry przyszedŁ sobie kupiĆ jeden, jedyny haczyk na ryby?! - Nieee. On przyszedŁ z zamiarem kupienia podpasek dla swojej Żony. ZaproponowaŁem mu, Że skoro w weekend nici z seksu, to moŻe pojechaŁby przynajmniej na ryby... Facet postanawia unieszkodliwiĆ swojĄ teŚciowĄ. Wpada wiĘc do sklepu zoologicznego. - Panie sĄ jadowite wĘŻe?? - Nie ma - A jadowite pajĄki? - TeŻ nie ma. - A co ku.... jest jak nic nie ma? - SĄ pelikany. - A one sĄ niebezpieczne? - Tak, potrafiĄ zadziobaĆ szkodnika w kilka sekund. Facet kupiŁ dwa pelikany i udal sie do domu aby wyprÓbowaĆ nowy nabytek. - Pelikany na stÓŁ!!! - pelikany rozwalajĄ stolik w pyŁ. Facet wniebowziĘty mÓwi: - Pelikany na krzesŁo!!! - krzeslo [cenzura] w drobny mak. Nagle ku.... wpada teŚciowa i od progu woŁa: - A na ch.... Ci pelikany???!!! Facet budzi siĘpo kilkutygodniowym piciu, caŁy siny, zaroŚniĘty idzie do Łazienki, staje przed lustrem i zaczyna siĘsobie przyglĄdaĆ, intensywnie przy tym myŚlĄc. Nagle sŁyszy z kuchni: - Mietek, zjesz Śniadanie? A facet wali siĘw Łeb i mÓwi: - Mietek!!! WiedziaŁem, Że na "M"! Premier Miller odwiedza wzorowe gospodarstwo rolne. Gdy znalazŁ siĘw chlewni, poŚrÓd stada dorodnych ŚwiĹ, towarzyszĄcy grupie oficjeli fotoreporterzy natychmiast strzelajĄ fotki. Na to Miller: - Żeby mi tam nie byŁo jakiegoŚ gŁupiego podpisu pod zdjĘciem! Typu "Miller i Świnie" czy coŚ takiego. - AleŻ skĄd panie Premierze! - odpowiadajĄ reporterzy. Wszystko bĘdzie cacy. Nazajutrz ukazuje siĘgazeta ze zdjĘciem Millera wŚrÓd Świn, podpis: "Miller (drugi od lewej)". Jasiek zaprosiŁ mamĘna obiad w mieŚcie, w ktÓrym studiowaŁ i wynajmowaŁ maŁe mieszkanko z koleŻankĄ JustynĄ. Po przyjeĹşdzie matka zauwaŻyŁa, Że wspÓŁlokatorka syna jest wyjĄtkowo ŁadnĄ i seksownĄ blondynkĄ. ZaczĘŁa siĘ zastanawiaĆ, czy z tego ich wspÓlnego mieszkania nie wyniknĄ jakieŚ problemy. Syn zauwaŻyŁ, jak matka patrzy na JustynĘ, i kiedy byli sami, powiedziaŁ: - DomyŚlam siĘ, o czym myŚlisz, ale zapewniam ciĘ, Że jesteŚmy tylko wspÓŁlokatorami. Nic nas nie ŁĄczy. TydzieĹ pÓĹşniej Justyna mÓwi do Jasia: - SŁuchaj, nie chcĘnic sugerowaĆ, ale od ostatniego obiadu z twojĄ matkĄ nie mogĘznaleĹşĆ mojej pamiĄtkowej cukierniczki. Chyba jej nie wziĘŁa? Jasiek zdecydowaŁ siĘnapisaĆ list do matki: "Droga mamo, nie piszĘ, Że wziĘŁaŚ pamiĄtkowĄ cukiernicĘJustyny, nie piszĘteŻ, Że jej nie wziĘŁaŚ. Faktem jednak pozostaje, Że od kiedy byŁaŚ u nas na obiedzie tydzieĹ temu, nie moŻemy jej znaleĹşĆ." OdpowiedĹş przyszŁa parĘdni pÓĹşniej: "Drogi Jasiu, nie twierdzĘ, Że sypiasz z JustynĄ, nie twierdzĘteŻ, Że z niĄ nie sypiasz. Faktem jednak pozostaje, Że gdyby Justyna spaŁa we wŁasnym ŁÓŻku, juŻ dawno by jĄ znalazŁa". The Prodigy przyjechaŁo z koncertami na LitwĘ. WysiadajĄ z samolotu, patrzĄ, a tu parka ubrana na ludowo wita ich chlebem i solĄ. SchodzĄ po schodkach na pŁytĘlotniska, przyglĄdajĄ siĘ, a wokalista rozpromieniony mÓwi: - No, tak to nas jeszcze nikt nie witaŁ. Pochyla siĘnad solĄ, zatyka dziurkĘpalcem a drugĄ wciĄga... Idzie dwÓch studentÓw ulicĄ i widzĄ kawaŁek kartki leŻĄcej na chodniku. Jeden siĘpyta drugiego: - Co to jest? A drugi odpowiada: - Nie wiem, ale kserujemy! Na egzaminie znudzony profesor mÓwi do niezbyt dobrze przygotowanego studenta: - Zadam tylko jedno pytanie wyciĄgajĄce. Jak pan odpowie to pan zdaŁ, jeŚli nie - to dwÓja. Ile liŚci jest na tym drzewie za oknem? - 3487 - odpowiada bez zajĄkniĘcia student. - Jak pan to policzyŁ? - pyta zdumiony profesor. - A to juŻ, panie profesorze, jest drugie pytanie. WŚciekŁy profesor wchodzi do sali wykŁadowej i mÓwi: - Wszyscy nienormalni maja wstaĆ! Nikt siĘnie rusza. Po dŁuŻszej chwili wstaje jeden student. - No proszĘ! - mÓwi ironicznie profesor i pyta studenta. - Czemu uwaŻa siĘ pan na nienormalnego? - Nie uwaŻam siĘza nienormalnego, ale gŁupio mi, Że pan profesor tak sam stoi... DwÓch pijakÓw siedzi pod sklepem i pije wÓdkĘ. W pewnym momencie jeden podnosi leŻĄcĄ obok niego gazetĘ. Czyta i mÓwi do drugiego: -Ty wiesz, Że picie skraca Życie o poŁowĘ. -Taaa. -No tak, a ile masz lat?. -30 -No to widzisz, gdybyŚ nie piŁ, byŚ miaŁ 60. MĘŻczyzna kupiŁ sobie nowego mercedesa. PostanowiŁ go przetestowaĆ - jedzie drogĄ 140, 180, 220. Nagle za zakrĘtu wyjeŻdŻa furmanka. MĘŻczyzna nie zdĄŻyŁ wyhamowaĆ i wjechaŁ w furmankĘ. Gdy siĘocknĄŁ zobaczyŁ straszny widok - dwa konie juŻ ledwo dyszĄ, woĹşnica ma urwane obydwie nogi ,ktÓre leŻĄ obok niego. WrÓciŁ do samochodu ,wyciĄgnĄŁ mŁotek, podszedŁ do konia , uderzyŁ go w Łeb - koĹ padŁ martwy, podszedŁ do drugiego - uderzyŁ go w Łeb - koĹ padŁ martwy. WoĹşnica widzĄc co siĘdzieje ,przysunĄŁ urwane nogi do siebie i drze siĘna caŁy gŁos : - Nawet mnie nie drasnĘŁo !! Przychodzi facet do lekarza i mÓwi: - Panie doktorze ja mam 3 jĄdra. - PrzecieŻ to niemoŻliwe! Niech siĘpan rozbierze sprawdzĘto. Lekarz obmacuje patrzy i mÓwi: - Pan jest normalny. Ma pan 2 jĄdra - NIE!!! NaprawdĘmam 3 jĄdra. Niech pan sprowadzi kogoŚ jeszcze niech to zbadajĄ. Lekarz poszedŁ wraca z pielĘgniarkĄ i mÓwi jej Żeby macaŁa. PielĘgniarka teŻ stwierdza 2 jĄdra. Lekarz wkurzony: - PAN JESTEŚ ZDROWY!!! PO CO PAN TU PRZYSZEDŁEŚ??? - No bo wie pan, sobota wieczÓr nie ma co robiĆ to pomyŚlaŁem Że chociaŻ ktoŚ siĘmoimi jajami pobawi SiedzĄ dwie prostytutki na molo i nagle jednej zachcialo sie laĆ. PrzycupneŁa na krawĘdzi molo i leje. Nagle wybuchla smiechem. Druga sie pyta: - Co sie stalo? - A bo zaczelam lac i nasikaŁam komuŚ do kajaka. Druga popatrzyla, wybuchŁa jeszcze wiekszym Śmiechem i mowi: - To nie kajak tylko ci sie pizda w wodzie odbija Idzie sobie Krzysztof Ibisz ulica. Nagle podbiega do niego facet i mowi - Panie Krzysztofie jestem Pana najwiekszym fanem, czy moge zrobic Panu laske? Na to Krzysio: OdejdĹş nie mam czasu, idz mi stad. - Ale prosze, blagam jak tylko chcesz, daj choc raz Ci zrobie W koncu Krzysio sie zgadza, ida w brame I fan zaczyna ciagnac. Ciagnie jakis czas i nie wypuszczajac fajki z dzioba probuje cos powiedziec: - mmmmmm...mmmmmm. Na to Ibisz: - zamknij ryja I ciagnij!. Po jakims czasie fan znowu: - mmmmm...mmmmm...mmmmm. Zdenerwowany Ibisz pyta: - No co kurde? Gadaj! A facet na to: - mmmmmMamy Cie! W domu spokojnej jesieni, trzech dziadkow toczy rozmowe przy sniadaniu. Pierwszy mowi: - Mam kamienie czy co? Nie moge rano zrobic siku. Wstaje o 7-ej i pol godziny musze sie meczyc aby cos polecialo. Drugi mowi: - Ja wstaje tez o 7-ej, siadam na kiblu i nie moge zrobic kupy! Po godzinie wreszcie cos zrobie! Na to trzeci dziadek: - Ja tam nie mam zadnych problemow. Sikam o 5-ej, wale kupsko o 6-ej, i budze sie o 7-ej. Jasiu pyta siĘWiesia: - SkĄd ty masz tyle pieniĘdzy??? - A wiesz, to proste. MÓwiĘrodzicom, Że znam prawdĘi dostaje od taty 200 zŁ ,a od mamy 150. Jasiu postanowiŁ wyprÓbowaĆ to na swoich rodzicach i pobiegŁ do domu, spotyka tatĘi mÓwi: - Tato znam prawdĘ - Dobrze, Jasiu tu masz 200 zŁ i nic nie mÓw mamie. Zadowolony Jasiu biegnie do mamy: - Mamo, znam caŁĄ prawdĘ. - Tu masz 150 zŁoty i nic nie mÓw tacie. Jeszcze bardziej zadowolony Jasiu postanawia wyprÓbowaĆ tĘmetodĘna obcych. Przychodzi listonosz ,a Jasiu do niego: - Znam caŁĄ prawdĘ. Na co listonosz rozrzuca ramiona i krzyczy: - Syneczku! PrzyszedŁ facet do agencji towarzyskiej. - DzieĹ dobry ,chciaŁbym zamÓwiĆ sobie panienkĘ. - ProszĘtu jest cennik . - Ale ja nie mam tyle pieniĘdzy... - Niech pan pokaŻe ile ma. - ... - Uuuu za tĘforsĘto Żadnej panienki pan nie dostanie .Jedynie moŻe byĆ pan Marian. - No ,jak ma byĆ, to niech bĘdzie .- odparŁ facet. Zeszli do kotŁowni do palacza Mariana. - Panie Marianie klient do pana! Pan Marian odstawiŁ wiadro z wĘglem, szuflĘ, zdjĄŁ spodnie... Klient spojrzaŁ z niesmakiem na brudnego tŁustego i zaroŚniĘtego Mariana i mÓwi: - Ty ,moŻe byŚ mi pomÓgŁ? Na co Marian odwrÓciŁ gŁowĘwypluŁ papierosa ,zatrzepotaŁ rzĘsami i powiedziaŁ ochrypŁym basem: - KOCHAM CIĘ... KtoŚ zapukaŁ do burdelu. Burdel-mama otworzyŁa drzwi i zobaczyŁa raczej schludnego, dobrze ubranego i w przeszŁo Średnim wieku mĘŻczyznĘ. - W czym mogĘpomÓc? - spytaŁa. - ChcĘsiĘwidzieĆ z NatalkĄ! - odparŁ goŚĆ. - ProszĘpana, Natalka jest jednĄ z najdroŻszych panienek. ByĆ moŻe jakĄŚ innĄ... - Nie! MuszĘzobaczyĆ NatalkĘ! - zaŻĄdaŁ goŚĆ. Natalka podeszŁa do niego i powiadomiŁa go, Że ŻĄda 1000 dolarÓw za wizytĘ. MĘŻczyzna bez wahania siĘgnĄŁ do kieszeni i podaŁ jej dziesiĘĆ 100 dolarowych banknotÓw. Oboje poszli do pokoju na gÓrĘ, na godzinkĘ... NastĘpnej nocy przyszedŁ znowu i zaŻĄdaŁ Natalki. Natalka wyjaŚniŁa mu, Że bardzo rzadko zdarza siĘtutaj, Żeby ktoŚ wracaŁ drugĄ noc z rzĘdu.... i Że nie moŻe daĆ mu zniŻki. Stawka pozostaŁa ta sama, 1000 dolarÓw. MĘŻczyzna znowu wrĘczyŁ jej gotÓwkĘi znowu poszli na piĘterko... Kiedy przyszedŁ nastĘpnej nocy, nikt nie mÓgŁ uwierzyĆ. I znowu wrĘczyŁ Natalce gotÓwkĘ, i znowu poszli na piĘterko... Kiedy minĘŁa godzina Natalka spytaŁa go: - SkĄd jesteŚ? Nikt wczeŚniej nie ŻĄdaŁ moich usŁug trzy noce z rzĘdu... - Z Filadelfii... - odparŁ mĘŻczyzna. -NaprawdĘ!? Mam tam rodzinĘ...- odrzekŁa. -Tak, wiem... - odparŁ mĘŻczyzna. - TwÓj ojciec umarŁ, a ja jestem adwokatem twojej siostry. Ona prosiŁa mnie, Żebym Ci przekazaŁ twoje 3000 dolarÓw spadku... MoraŁ z tej historyjki: Trzy rzeczy sĄ w Życiu pewne: 1.ŚmierĆ 2.Podatki 3.I to ze adwokat ciĘwydyma..... Jasio podejrzaŁ, jak jego dziadek "zaŁatwiaŁ siĘ" za stodoŁĄ. Po chwili pyta: - Dziadku, co to byŁo takiego, co ci z rozporka zwisaŁo? Dziadek nie bardzo wie, jak Jasiowi odpowiedzieĆ, wiĘc mÓwi: - To byŁ Ślimak. - Tak teŻ myŚlaŁem, bo to do ch... nie byŁo podobne! |
|
|
![]() ![]() |
![]() |
Wersja Lo-Fi | Aktualny czas: sobota, 11 października 2025 - 17:37 |