![]() |
![]() |
![]()
Post
#1
|
|
![]() UZYTKOWNIK ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: Użytkownik Postów: 414 Dołączył: pią, 18 cze 04 Skąd: Miner's Oak Forest City Nr użytkownika: 102 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Pomóżmy mieszkańcom Bytomia w odzyskaniu zagrabionego przez Warszawę posągu lwa!
http://www.raslaska.aremedia.net/index.php...=2&Itemid=3 Jeśli wysłałeś swój protest, wpisz proszę informację o tym na niniejszym wątku. Dzięki. -------------------- "Piorunochron na szczycie wieży kościelnej jest najlepszym dowodem na to, że wszyscy miewamy wątpliwości..."
|
|
|
![]() |
![]()
Post
#2
|
|
![]() IX :) ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Grupa: ADMINISTRATOR Postów: 9,260 Dołączył: pią, 15 sie 03 Skąd: DG IX Nr użytkownika: 8 Płeć: Mężczyzna GG: 1234567 Skype: test Tlen: test ![]() |
QUOTE GW ![]() Lew z Bytomia odnaleziony w stolicy Przemysław Jedlecki 08-03-2006 , ostatnia aktualizacja 08-03-2006 19:24 Śpiący lew, rzeźba Theodora Erdmanna Kalidego - wybitnego śląskiego artysty, przez lata zdobił Bytom. Potem zniknął. Teraz został odnaleziony w Warszawie. - Lew musi do nas wrócić - mówią historycy Figurę lwa zaprojektował w XIX wieku Theodor Erdmann Kalide, jeden z najwybitniejszych górnośląskich artystów. Odlany z brązu posąg króla zwierząt zdobił pomnik żołnierzy poległych w wojnie francusko-pruskiej, który stał na bytomskim rynku. - W latach 30. minionego stulecia na rynku postawiono stację benzynową i szalet, a lwa przeniesiono na plac Akademicki - mówi Przemysław Nadolski, historyk z Bytomia. Lew stał tu aż do 1945 roku. Wtedy zniszczono ozdobiony niemieckimi napisami cokół pomnika, a lew pojawił się w parku koło palmiarni. - Zniknął w latach 60. - mówi Nadolski. Nikt nie wiedział, co się z nim stało. Lwa odnalazł przez przypadek Zdzisław Jedynak, były kierownik bytomskiego oddziału Archiwum Państwowego. Figura stoi sobie przy jednym z wejść do warszawskiego zoo. Jerzy Gorzelik, historyk sztuki i lider Ruchu Autonomii Śląska: - Pewnie jakiś działacz PZPR-u chciał zrobić stolicy prezent. Mamy pewność, że to dzieło Kalidego. Powinno więc wrócić na Śląsk. Bytom powinien zażądać zwrotu rzeźby. Jacek Wicherski, rzecznik bytomskiego magistratu, zapewnia, że miasto postara się o powrót lwa. - Musimy się jednak upewnić, że to nasza figura - zastrzega. Wieści o odkryciu historyków dotarły już do urzędników w stolicy. W Urzędzie Dzielnicy Praga Północ, na terenie której stoi lew, mówią jednak, że nie mają nic do niego. Rzeźba stoi na państwowej ziemi i dba o nią Zarząd Dróg Miejskich. - Nie mamy nic przeciwko oddaniu lwa. I tak nie zajmujemy się pomnikami, które stoją na naszych terenach - mówi Adam Czugajewicz, rzecznik warszawskiego ZDM-u. W Warszawie nad pomnikami czuwa Przemysław Jenaszek z Biura Naczelnego Architekta Miasta. Gdy opowiedzieliśmy mu o lwie, od razu domyślił się o co chodzi. - Pewnie chcecie go zabrać. Pojadę obejrzeć figurę i poczekamy na pismo z Bytomia - mówi. ![]() QUOTE DZ elikatna sprawa z bytomskim lwem Wtorek, 14 marca 2006r. Lew śpiący, płaczący i... wędrujący. Chodzi oczywiście o zabytkową rzeźbę Teodora Kalidego, która zniknęła w latach 60. zeszłego stulecia z Bytomia, a odnalazła się dwa tygodnie temu Warszawie. Znalazł ją Przemysław Nadolski, bytomski historyk. Władze Bytomia już w zeszłym tygodniu zapowiedziały, że postarają się, by lew wrócił do miasta. Władze Warszawy na zajęcie stanowiska w tej sprawie potrzebowały czterech dni. Lew znajduje się przed bramą praskiego zoo, na terenie, którego właścicielem jest miasto stołeczne Warszawa. I to dlatego o ewentualnym oddaniu rzeźby Kalidego zadecyduje Mirosław Kochalski, pełniący obowiązki prezydenta stolicy. - Sprawa jest bardzo delikatna, powody tego zwrotu muszą być uzasadnione - mówi Rafał Pasieka, pełniący obowiązki dyrektora gabinetu prezydenta Warszawy. - Przez kilkadziesiąt lat lew uchodził za nasz pomnik. Jeśli nie jest nasz, to musimy sprawdzić, jak znalazł się w Warszawie, kto i kiedy go ofiarował. Jeśli okaże się, że nie było ofiarodawców, to oddamy go bytomianom. Nie będziemy robić przeszkód - zapewnia Pasieka. - W tym tygodniu w trybie pilnym zajmiemy się tą sprawą. Tymczasem DZ otrzymał kolejne zdjęcie monumentu. Przysłał je Fryderyk Zgodzaj, historyk amator z Tworoga. - To zdjęcie z jakiejś niemieckiej gazety, z 1932 roku. Z podpisu wynika, że to lew wędrujący, z dzisiejszego Rynku przeniesiony na plac Akademicki - tłumaczy Zgodzaj. Jego zdaniem nie ma wątpliwości, że lew spod praskiego zoo i lew na placu Akademickim, to ta sama rzeźba. - Porównywałem pod lupą oba zdjęcia. Kamienna podstawa, na której leży lew, stanowi całość. Jest identyczna w obu przypadkach. To nie jest zbieg okoliczności - podkreśla pan Fryderyk. (mk) - Dziennik Zachodni ![]() QUOTE GW Warszawa nie chce oddać śląskiego lwa Tomasz Malkowski 2006-11-29, ostatnia aktualizacja 2006-11-30 09:18 Władze stolicy nie zamierzają zwr?cić rzeźby lwa, kt?ra przed laty zniknęła z Bytomia. O śpiącym lwie - rzeźbie, kt?rą zaprojektował wybitny g?rnośląski artysta Theodor Erdmann Kalide - pisaliśmy wiele razy. W 1873 roku postument pojawił się na bytomskim rynku. Najpierw zdobił pomnik ofiar wojny prusko-francuskiej, potem został przeniesiony do parku miejskiego, w okolice palmiarni. Na przełomie lat 50. i 60 dzieło zniknęło. Rok temu bytomscy historycy Zdzisław Jedynak i Przemysław Nadolski odnaleźli dzieło Kalidego przy bocznym wejściu do warszawskiego zoo. Od tego czasu miasto stara się o odzyskanie lwa. Wiosną tego roku władze stolicy zgodziły się oddanie rzeźby, pod warunkiem że potwierdzą się informacje o jej pochodzeniu. Nadolski przygotował szczeg?łową ekspertyzę dotyczącą lwa. W archiwach znalazł m.in. koszty budowy, listy darczyńc?w, kt?rzy ofiarowali w sumie 1799 talar?w na stworzenie monumentu (6786 talar?w pochodziło z budżetu powiatu). - Bezsprzecznymi dowodami pochodzenia rzeźby jest umieszczona na niej data i miejsce jej odlania: 1873 rok, Gladenbeck w Berlinie. Obie te informacje przemawiają na korzyść Bytomia. Co więcej, w tamtej odlewni tylko raz wykonano dzieło Kalidego - argumentuje Nadolski. Dokumentację wysłano do Warszawy, ale nie przekonała ona tamtejszych urzędnik?w, kt?rzy domagają się bardziej jednoznacznych dowod?w. - Rzeźba jest u nas od 1956 roku. Gdyby pojawiła się w latach 40., można by podejrzewać szabrownictwo, ale p?źniej musiała trafić tu legalnie. Podobno w latach 60. lew stał jeszcze w Bytomiu, więc nie ma pewności, że to ta sama figura - m?wi Włodzimierz Konrad, zastępca dyrektora warszawskiego zoo. Barbara Klajmon, bytomski miejski konserwator zabytk?w: - Nie wiemy, kiedy lew zniknął, dlatego apelujemy do mieszkańc?w - jeśli mają jakieś zdjęcia albo pamiętają ostatnie lata rzeźby, prosimy, by się z nami skontaktowali. Warszawa jest ostrożna, bo oddanie rzeźby byłoby precedensem. W stolicy jest wiele zabytk?w pochodzących z innych miast, może urzędnicy boją się fali żądań dotyczących ich zwrotu. Do akcji odzyskania lwa od początku włączył się Ruch Autonomii Śląska. - W odzyskanie zagrabionej figury powinni zaangażować się ludzie, kt?rym leży na sercu sprawa dziedzictwa kulturowego naszego regionu. Dlatego apelujemy o wysyłanie do władz Warszawy protest?w - m?wi Jerzy Gorzelik, historyk sztuki i przewodniczący RAŚ. QUOTE wg RAS
"W 1932 r., z powodu budowy stacji benzynowej oraz publicznego szaletu, pomnik został przeniesiony przed budynek komendy policji (obecnie Śląska Akademia Medyczna) na Reichspräsidentenplatz (obecnie pl. Akademicki). Rzeźbę lwa usytuowano łbem na południe, zaś basen fontanny zamieniono w kwietnik. Monument stał tam do 1945 r. Później został zniszczony, zaś samą rzeźbę lwa przeniesiono do parku miejskiego [B]w okolice palmiarni, skąd zniknęła na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych." -------------------- ![]() |
|
|
![]() ![]() |
![]() |
Wersja Lo-Fi | Aktualny czas: sobota, 11 października 2025 - 18:57 |